sobota, 7 marca 2015

28.Twarzą w twarz



Uwaga!
Pewnie już wiecie, że Blogger wycofał się z tego śmiesznego pomysłu o nowej polityce prywatności (czy coś tam), więc nie trzeba już martwić się o to, że siłą sprywatyzują mojego bloga. Zostaję tu gdzie jestem i bardzo się z tego cieszę:)
To tyle, zapraszam na rozdział.

***
– Przestań!
– Ale przecież…
– Przestań, przestań, przestań! – wrzasnął Tom, uderzając bokiem zwiniętej w pięść dłoni w ścianę. – Ile razy mam  ci powtarzać, że przesadzasz? Mam już dość tej twojej paranoi!
Bill wywrócił oczami.
– Jasne, teraz to jest to moja paranoja, ale jak mnie te wariatki dopadły przed hotelem i omal nie zadeptały na śmierć, to już jakoś nie pamiętasz.
Tom parsknął, wywracając oczami.
– Dobra, raz się zdarzyła taka sytuacja, ale to nie znaczy, że nie mamy prawa wyjść nigdzie bez ochroniarza! Jesteśmy sławni, ale bez przesady! Jestem przekonany, że gdybym  spotkał te laski gdzieś na ulicy, zachowywałby się zupełnie normalnie.
Bill spojrzał na brata z niedowierzaniem.

– Naprawdę tak myślisz? Bo ja myślę, że dopadłby by się do ciebie jak pies do kości i nawet gacie by ci z dupy zdarły albo poobcinały włosy, żeby mieć coś na pamiątkę!
– Odbiło ci do reszty! – krzyknął Tom, pospiesznie dopalając swojego papierosa i gasząc go o ścianę.
Wzrok Georga i Gustava przeskakiwał pomiędzy bliźniakami, żaden z nich jednak nie odważył się odezwać. W takiego typu dyskusje i to pomiędzy bliźniakami tylko prawdziwy kretyn mógł się wtrącić.
Podczas tej trasy mieli mniej koncertów, ale i też mniej wolnego. W ciągu dnia zazwyczaj mieli sesje zdjęciowe albo brali udział w programach telewizyjnych lub udzielali wywiadów.  To była pierwsza impreza, na jaką wybrali się od jakichś dwóch tygodni. Toma coraz bardziej irytowało zachowanie Billa i jego strach przed fanami. Przecież to też byli ludzie, na Boga! Nie jakieś zombie, które na sam zapach jego krwi dostają białej gorączki.
– Tom, to poważna sprawa! – jęknął Bill błagalnie. Widać było, że nie chce się kłócić, nie po raz kolejny na ten sam temat. Już od dłuższego czasu nie mogli się w tej kwestii w żaden sposób porozumieć, bo obaj byli przekonani, że mają rację. Z czasem jednak te ich kłótnie stawały się coraz ostrzejsze i ostrzejsze, aż w końcu zaczęły sypać się iskry.
– Jak wszystko w naszym życiu! Pierdnąć nie można, żeby nie napisali o tym w gazecie, ale tym razem nie zamierzam ci ustąpić, wiesz? I teraz właśnie, kochany braciszku, wkurwiłeś mnie jak jeszcze nigdy dotąd. Wyobraź sobie, że się zmywam na miasto. Sam. Udowodnię ci, że nic wielkiego mi się nie stanie, skoro tak bardzo tego cholernego dowodu potrzebujesz!
– Daj spokój, Tom – odezwał się Georg. – Pójście na miasto bez ochroniarza to nie jest dobry pomysł. Skoro znudziła ci się już impreza, to po prostu chodźmy wszyscy.  W grupie raźniej.
– Nie. Udowodnię mu raz a porządnie, że sra po gaciach bez powodu! Mam już dość wracania do tego samego tematu.
– Tom…
– Skończyłem! Spadam stąd.
Tom odwrócił się na pięcie i pomaszerował przed siebie jak w wojsku. Obejrzał się raz, żeby upewnić się, że nikt za nim nie idzie. Chłopcy spojrzeli na siebie niepewnie, nie wiedząc, co zrobić, ale nie poszli za nim.
Tom odpalił sobie po drodze kolejnego papierosa i odetchnął. Musiał trochę odpocząć od towarzystwa chłopaków, bo znowu zaczynało się robić gorąco.
Nie wiedział, gdzie mógłby pójść w środku nocy. Dla pewności, że żaden z chłopaków za nim nie idzie, schował się na chwilę miedzy budynkami i spalił jeszcze jednego papierosa. Przeszedł między blokami, przeskoczył przez siatkę, po czym nasunął kaptur na głowę i ruszył przed siebie.
Nie wiedział, co ze sobą zrobi. Chciał po prostu raz na zawsze pozbyć się tej chorej paranoi Billa. Przecież to nienormalne, żeby aż tak się bać swoich fanek! Tom nie potrafił tego inaczej określić. Według niego to był strach. Trauma, która zrodziła się w Billu, kiedy tłum fanek omal faktycznie nie zrobił mu krzywdy. To właśnie od tego momentu Bill tak panicznie starał się unikać fanów. Nie było mowy o tym, żeby ruszył się gdzieś bez ochroniarza i Tom nie wiedział, jak mógłby mu pomóc. Nie chciał, żeby Bill się bał. W końcu zależało mu na nim jak na nikim innym,  ale akurat z rozwiązaniem tego problemu miał spory problem. Może jeśli spędzi kilka godzin sam na mieście i wróci bezpiecznie do hotelu, to Bill trochę odpuści? Obaj zapewne mieli już dość tej kłótni, która do niczego nie prowadziła. Denerwowali tylko siebie i resztę zespołu.
Zmarszczył brwi, kiedy zobaczył bar po drugiej stronie ulicy. Nie było w nim zbyt wielu ludzi, więc to prawdopodobnie było dobre miejsce na spędzenie kilku najbliższych godzin. Wypije kilka piwek, a potem zadzwoni po taksówkę i pojedzie do hotelu.
W środku była tylko grupka chłopaków, gadających w jakimś dziwnym i kompletnie niezrozumiałym dla niego języku oraz trzech pijących samotnie facetów, wgapiających się w telewizor, na którym pokazywano skoki narciarskie. Grupka młodych chłopaków ulokowała się w kącie i najwyraźniej świetnie się bawiła. Była głośna, pijana i co chwilę zbierała spojrzenia spod byka od barmana. Tom doszedł do wniosku, że raczej nikt z nich go nie zna, a na pewno nie jest fanem, więc jest względnie bezpieczny.
Usiadł na stołku barowym i rzucił do barmana.
– Jednego Becksa, proszę.
Barman zmierzył go wzrokiem, jakby nie był pewny, czy Tom na pewno ma już skończone osiemnaście lat, po czym sięgnął po szklankę i nalał mu z beczki wybrane piwo. Tom podziękował i rzucił na ladę pieniądze, po czym skupił wzrok na skokach. Nie interesował się nimi zbytnio, ale jakoś chciał sobie umilić czas. Piwo, które wybrał, nie było zbyt mocne. Nie zamierzał się upijać w samotności, tylko trochę rozluźnić po kłótni.
Mniej więcej o drugiej nad ranem w barze pojawiło się pięć dziewczyn, rozmawiających o czymś głośno po francusku. Tom nawet nie musiał na nie patrzeć. Co chwilę z ich ust słyszał nazwę zespołu Tokio Hotel i imię swoje i swojego brata. Odetchnął głęboko i skarcił się za tę reakcję. Czyżby był takim samym paranoikiem jak Bill? Nie bał się fanów! Co mu mogło zrobić niby pięć dziewczyn. Jeśli go rozpoznają i będą chciały z nim porozmawiać, to czemu nie?
Na początku dziewczyny nie zwróciły na niego uwagi. Tom skupił uwagę na swoim telefonie i wiadomościach od Billa i chłopaków. Pewnie zdecydowali się go wreszcie poszukać. Minęło już kilka godzin, odkąd sobie poszedł, więc mogli zacząć się martwić.
– Tom Kaulitz? – Chłopak podniósł głowę i spojrzał prosto w oczy dziewczyny, która stała tuż przed nim i wpatrywała się w niego intensywnie. Jej oczy rozszerzyły się, kiedy go poznała. W końcu nie było mowy, że pomylić go z kimś innym. – O mój Boże! To naprawdę ty! – powiedziała tak głośno, że wszyscy inni klienci spojrzeli na ich dwójkę.
Tom uśmiechnął się firmowo.
– Cześć – powiedział spokojnie. Czwórka pozostałych dziewczyn również do niego podeszła, najwyraźniej nie wierząc w to, że to naprawdę on. Zaczęły piszczeć i skakać. Tom omal nie ogłuchł od tego. – Spokojnie! – rzucił, wciąż czując brzęczenie w uszach.
Poczuł się trochę osaczony, kiedy cała piątka otoczyła go i zaczęła mu zadawać różne pytania po angielsku. Pchały się tak, że co chwilę któraś ocierała się o jego plecy i ramiona. Dał każdej z nich autograf, tak jak go poprosiły, zrobiły sobie z nim zdjęcia i potem stale zadawały mu różne pytania.
– A ten koncert w Hannoverze był odlotowy! – mówiła jedna, najodważniejsza z całej piątki.
Tom zmarszczył brwi.
– Byłyście na nim? – zdziwił się. – Mówiłaś, że byłyście tutaj, na tym w Monachium.
– Tak, byłyśmy też w Berlinie, Łodzi, Wiedniu, Magdeburgu… właściwie to jedziemy na co drugi wasz koncert. Nie jesteśmy w stanie być na każdym, bo nie zawsze udaje się kupić bilet, no ale w większości się nam udało.
Tom poruszył się niepewnie na krześle. Okej, to było dziwne. Czy im się to nie nudziło? Były na co drugim ich koncercie? Tom nawet nie chciał sobie wyobrażać, ile musiało je to kosztować, ale skoro tak bardzo im zależało, żeby napychać kieszenie członków TH kasą, to on nie miał nic przeciwko.
– Wszystkie są niesamowite! Uwielbiam, jak Bill śpiewa „In die Nacht”… To mój ulubiony kawałek.
Jednak z dziewczyn po raz kolejny otarła się o jego plecy. Tom był pewien, że to nie było przypadkowe, tym bardziej, że z każdym jednym kolejnym razem ręka szła coraz niżej. Zamówił jeszcze piwo i starał się w miarę spokojnie z nimi porozmawiać, chociaż nie podobał mu się sposób, w jaki na niego patrzą.
– Ty i Bill naprawdę się tak dobrze dogadujecie? – spytała druga, szarpiąc go za rękaw bluzy, żeby zwrócić na siebie jego uwagę. – Kurcze, chciałabym mieć siostrę bliźniaczkę, która uderzałaby ze mną na wszystkie wasze koncerty. To by było wspaniałe!
– Uhm, jasne, jesteśmy blisko.
– Ekstra masz te warkoczyki! – rzuciła trzecia, ciągnąc go za włosy. – Gdybym wiedziała, że będę w nich wyglądać tak dobrze jak ty, też bym sobie takie zrobiła.
Tom postanowił, że powinien już się zbierać.
– Hej, dziewczyny, super się rozmawiało, ale muszę już iść. Rano wyjeżdżamy z miasta i muszę trochę odpocząć.
– Nie idź jeszcze! – błagały. Uczepiły się jego rękawów i posadziły go z powrotem na krześle. Barman czujnie obserwował całą sytuację, zapewne chcąc się upewnić, że wszystko jest w porządku. – Tyle się najeździłyśmy za wami i jeszcze nie miałyśmy okazji z wami porozmawiać! Nie bądź okrutny!
– A może chciałbyś umówić się gdzieś z nami w innym mieście? Fajnie byłoby się spotkać.
– Uhm, wiecie, nie za bardzo mamy czas. Jeśli uda nam się gdzieś wyrwać raz na dwa tygodnie to jest dobrze. Serio, dziewczyny, jestem już zmęczony, chcę wracać do hotelu. Pogadamy innym razem.
– No nie rób nam tego – rzuciła jedna z nich, niemal rozbierając go wzrokiem. Przedstawiły mu się w trakcie rozmowy, ale kompletnie nie pamiętał ich imion, a już kompletnie nie potrafiły ich dopasować do konkretnej osoby. – Nie jesteśmy w twojej lidze czy co, że nie chcesz z nami porozmawiać?
– Nie, nie o to chodzi – powiedział siląc się na spokój, chociaż zaczynała go już ta rozmowa denerwować. – Wszystkie jesteście piękne, po prostu naprawdę już jestem zmęczony.
– Jeszcze chociaż dziesięć minut!
Tom westchnął i uśmiechnął się sztucznie.
– Okej, wygrałyście, zostanę jeszcze trochę, ale muszę do łazienki odcedzić kartofelki. – Zaśmiały się wszystkie,  najwyraźniej uznając jego słowa za zabawne. Tom miał wrażenie, że choćby opowiadał najgorsze kawały na świecie, one i tak by się śmiały. – Nie wrzucajcie mi nic do piwa, dobra? – Puścił im oczko, uśmiechając się szeroko.
Żadna z nich na szczęście nawet nie próbowała za nim pójść. Tom tuż obok drzwi prowadzących do toalety zauważył drugie wyjście z baru, więc skorzystał z tego bezzwłocznie i wyszedł na świeże powietrze. Wybrał numer do Saki’ego.
– Halo? Tom? Gdzie ty się podziewasz, wszyscy się o ciebie martwią!
– Hej, Saki, nic mi nie jest, przyjedź po mnie pod ten klub, w którym byłem z chłopakami, okej?
– Okej, będę za dwie minuty, nigdzie się stamtąd nie ruszaj.
– Okej.
Tom schował telefon do kieszeni i ruszył przed siebie. Wolał nie ryzykować tym, że któraś z tych dziewczyn za nim pójdzie. Były nachalne i rozbierały go wzrokiem, ale przecież poza tym, że miał ciarki, żadna z nich nie zrobiła mu krzywdy. Bill powinien naprawdę trochę zluzować gacie, bo ostatnimi czasy zdrowo zaczynał przesadzać.
– Tam jest!
Obejrzał się i zobaczył, że te pięć Francuzek go wypatrzyło i zaczynają iść jego stronę. Z jakiegoś powodu odwrócił się na pięcie i po prostu zaczął uciekać. Myślał, że dadzą mu spokój, ale tak się nie stało. Gdy się obejrzał, zauważył, że go gonią. Zaklął siarczyście. Jak niby miał udowodnić Billowi, że ma rację, skoro te idiotki go gonią? Jak na razie to wychodziło na to, że to Bill ma rację, a nie tak miało być!
Po drodze do klubu jego telefon zaczął wibrować w kieszeni, ale kiedy próbował go wyciągnąć, wyślizgnął mu się z dłoni i upadł na chodnik, rozpadając na kilka kawałków. Nie było mowy o tym, żeby zdążył to pozbierać, więc machnął na to ręką i pobiegł dalej. I tak nic na tym telefonie nie było ważnego, może kilka fajnych zdjęć… Przyspieszył, kiedy zdał sobie sprawę, że są coraz bliżej. Musiał przyznać, że mają niezłą kondycję.

Bill chciał odetchnąć z ulgą, kiedy Tom wreszcie się odezwał, ale jedna rzecz nie dawała mu spokoju. Skoro Tom miał przy sobie pieniądze, dlaczego po prostu nie zadzwonił po taksówkę, tylko do Saki’ego? To było wybitnie nie w stylu Toma i Bill miał wrażenie, że coś jest na rzeczy.
Bill, Georg i Gustav jeździli z Sakim po mieście już od kilku godzin i próbowali znaleźć Toma, ale to było jak szukanie igły w stogu siana. Nie odpuszczali jednak, bo nie wiadomo, kiedy Tom ewentualnie mógłby potrzebować pomocy.
– Tam jest! – rzucił nagle Georg, pokazując przed siebie.
Tom uciekał przed kilkoma dziewczynami, co chwilę podciągając za długie nogawki szerokich spodni. Był tak skoncentrowany na uciekaniu, że nawet ich nie poznał.
Bill wyciągnął telefon i chciał do niego zadzwonić i mu powiedzieć, że go widzieli i zaraz do niego podjadą, ale po dwóch sygnałach nagle okazało się, że numer jest poza zasięgiem.
Saki jednym zamaszystym ruchem zawrócił na drodze – i po części na chodniku – i przyspieszył, żeby jak najszybciej dostać się do Toma.
– Zabiję go jak już go zabierzemy! – rzucił Saki. Odpowiadał za całą czwórkę i gdyby  któremuś z nich coś się stało, to byłaby tylko i wyłącznie jego wina.
– Musisz się ustawić w kolejce – stwierdzi Gustav.
– Zatrąb, żeby wiedział, że to my – poradził Bill.
Saki uznał to za dobry pomysł i zrobił to, po czym odkręcił szybę w oknie i krzyknął.
 – Tom!
Warkoczyk obejrzał się i wyraźnie mu ulżyło na ich widok. Saki minął samochodem kilka fanek, które nie chciały dać spokój Tomowi i zwolnił obok chłopaka, ale nie zatrzymał się.
Bill otworzył drzwi, omal nie trafiając nimi brata i wyciągnął rękę, żeby pomóc Tomowi wcisnąć się do środka. Tom rzucił się w kierunku Billa, z ledwością unikając wyciągniętych do niego rąk jednej z dziewczyn. Bill wciągnął go do środka, a Saki dodał gwałtownie gazu. Było to trochę straszne, bo przez chwilę jechali z otwartymi drzwiami i jeden z nich mógł z łatwością wypaść, ale po chwili sytuacja się uspokoiła.
– Dzięki – mruknął Tom, oddychając ciężko. Był czerwony na twarzy i oddychał szybko. Musiały go gonić niezły kawał.
Bill objął go mocno za mokrą od potu szyję, i przytulił się do niego mocno.
– Nie rób tak więcej! Masz pojęcie, jak się o ciebie martwiliśmy? – mruknął Bill.
Tom zamrugał ze zdziwienia. Był pewny, że Bill powie „a nie mówiłem?”, a potem go opieprzy, że zachował się jak gówniarz i Tom nawet nie mógłby zaprotestować, bo Bill miałby rację. A jednak jego bliźniak był bardziej zmartwiony niż zły na niego, co pozwoliło Tomowi się odrobinę rozluźnić.
– Wszystko jest okej.
– Co to za laski w ogóle?
– Jakieś Francuzki chyba. Nie wiem, nie wypytywałem.
– Masz swój telefon? Dzwoniłem do ciebie przed chwilą.
– Wypadł mi jak próbowałem odebrać.
– Co ci strzeliło do tego pustego łba?! – Warknął Saki. – Życie ci niemiłe? Rozerwały by cię na kawałki, gdybyśmy się nie pojawili.
Tom wywrócił oczami naburmuszony.
– Bez przesady. Poszarpałyby mnie trochę i już. Co niby innego mogłyby mi zrobić?
– Zgwałcić – rzucił rozbawiony Georg.
– Georg! – warknął Bill, uderzając pięścią w jego siedzenie, zanim Tom w ogóle zdążył otworzyć usta. – Przestań! To poważna sprawa, mogły mu zrobić krzywdę!
Georg, oczywiście, wiedział o tym i martwił się tak samo jak Bill. Ale teraz już było po wszystkim i po napiętej atmosferze, panującej w samochodzie, wiedział, że wszyscy muszą trochę wyluzować.
– Nic mu nie jest – powiedział spokojnie Gustav. – Uspokój się, Bill. Na przyszłość po prostu będzie miał nauczkę, żeby nigdy więcej nie wychodzić bez ochrony. Skończmy lepiej na dzisiaj ten temat. Wszyscy jesteśmy zmęczeni. Porozmawiamy o tym innym razem.
Bill skinął niechętnie głową. Tom widział ostry wzrok Saki’ego i wiedział, że nie pójdzie mu z nim aż tak łatwo. Nawet jeśli Sali teraz postanowił odpuścić, da mu popalić prędzej czy później.
Do hotelu zajechali w ciszy. Bez słowa rozeszli się do swoich pokojów w apartamencie, który wynajmowali razem. Tom wziął długą, odprężającą kąpiel, czując irytację za każdym razem, kiedy odruchowo sięgał po telefon, a tego nie było. Jeśli szybko nie kupi sobie nowego to oszaleje.
Leżał już w łóżku, kiedy drzwi od jego pokoju otworzyły się cicho, a po chwili drobna postać wsunęła się do niego pod kołdrę.
– Przytulisz mnie? – spytał Bill cicho.
Tom westchnął, odwrócił się do niego przodem i przyciągnął go do siebie bliżej. Przez chwilę szukali dla siebie wygodnej pozycji – Bill ułożył głowę na bicepsie Toma i wsunął mu kolano między uda. Tom objął go w pasie i przygarnął bliżej do siebie.
– Masz lodowate stopy – mruknął, kiedy Bill wsunął mu jedną miedzy łydki, chcąc ją ogrzać.
– Uhm, przyszedłem na boso – odparł cicho Bill. – Nie mogłem zasnąć. Cały czas myślałem o tym, co się dzisiaj stało.
– Bill… – jęknął Tom cierpiętniczo. – Błagam, nie teraz!
– Ja… po prostu cieszę się, że nie było aż tak źle jak w moim przypadku… I przepraszam, jeśli moje zrzędzenie cię wkurza, ale ja po prostu chcę, żebyśmy byli bezpieczni. Cała nasza czwórka.
Tom westchnął ciężko. W środku aż się gotował przez to, co się stało. Chciał udowodnić Billowi, że nie ma się czego bać, a tymczasem gdyby nie interwencja Saki’ego, cholera wie, co te wariatki by mu zrobiły. Może nic. Może po prostu zaczęły go gonić, bo on zaczął uciekać. To mógł być odruch. Tego już nigdy się nie dowie. Tom wątpił, żeby rzeczywiście chciały mu zrobić krzywdę, ale tego dnia przekonał się, że to nie zawsze jest kwestia chcenia czy niechcenia. W takiej sytuacji się nie myśli, tylko działa instynktownie. A instynkt widocznie nakazał im go gonić.
No i wyszedł na idiotę, a Bill na tego, który miał rację.
Bliźniak chyba wyczuł jego parszywy nastrój, bo uniósł głowę i pocałował go lekko w usta.
– Nic się nie stało, Tom… Po prostu bądź na przyszłość ostrożniejszy, okej?
– Okej – odparł spokojnie. Bill jeszcze nigdy nie wykazywał w stosunku do niego takiego zrozumienia i cierpliwości, widocznie te ciągłe kłótnie wymęczyły go do tego stopnia, że chciał załatwić sprawę jak najłagodniej.
Tom pocałował go w czoło i zamknął oczy, próbując zasnąć. W Billu było coś takiego, co uspokajało go niezależnie od sytuacji. Wiedział, że może się odprężyć i po prostu zasnąć. Nic innego na świecie nie potrafiło tak skutecznie ukołysać go do snu. Jeśli poza Billem coś takiego w ogóle istniało, jeszcze tego nie znalazł.
Tylko w jednym przypadku było mu ciężko zasnąć przy Billu – gdy robił się twardy i miał ochotę na seks. Wtedy nie było mowy o spaniu. Teraz, kiedy chłopacy już wiedzieli, było im o wiele łatwiej wygospodarować dla siebie czas, bo mieli kogoś, kto ich krył. Seks był dla nich tak naturalny jak oddychanie. Znali swoje ciała na wylot. Tom nigdy nie sądził, że może mu z kimś być tak dobrze, jak było mu z Billem. Jego ciepłe i szczupłe ciało, spokojnie przyjmujące go w siebie i pozwalające mu cieszyć się tą bliskością jak niczym innym na świecie. Nie wyobrażał już sobie bez niego życia. Stracił zupełnie dla niego głowę. Jeszcze kilka tygodni temu brał pod uwagę możliwość rozstania. Teraz, nawet pomimo tych wszystkich sprzeczek i stresu, ani myślał pozwolić Billowi odejść.
Bill był jego i tylko jego. Był wszystkim, co miało jakiekolwiek znaczenie w tym cholernym świecie, z naspidowanymi i wrzeszczącymi fankami, terminami nie do przekroczenia i stresem, który czasami odbierał mu oddech. Liczył się tylko ON. Z nim wszystko było możliwe.
Kocham cię.
– Ja ciebie też – szepnął Bill.
Tom drgnął, zdając sobie sprawę, że musiał powiedzieć to na głos. Mimo tego, że następnego dnia czekało na niego wiele upokorzeń – nikt mu tej akcji z fankami nie odpuści – uśmiechnął się, wtulił bardziej w bliźniaka i po prostu zasnął.

16 komentarzy:

  1. Kocham, kocham, kocham i jeszcze raz kocham!!! Cudowny odcinek, a zwłaszcza końcówka taka słodka! <333
    ~GlamKinia~

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham, najlepsze, najbardziej urokliwe i po prostu majstersztyk ^-^ Czy dobrze myślę, że to opowiadanie zbliża się do końca? Życzę weny i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. No doczekałam się nareszcie na kolejny odcinek :)W prawdzie trochę krótki, ale zawsze jest. Coś czuję, że ten zgubiony telefon Toma, to będzie"gwoźdź do trumny" Może na nim nie było tylko kilak fajnych fotek, tylko coś jeszcze, jakoś nie daje mi to spokoju.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślisz, że powinnam ich jeszcze trochę dobić? :) Niee, telefon Toma to fałszywy trop. W sumie nie trudno już się domyślić, co stanie się w przyszłym rozdziale, jeśli zna się historię o tych Francuzkach :) Zbliżamy się już do końca, więc nie chcę ich bardziej torturować:)
      Kolejny rozdział postaram się dodać szybciej.
      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Nie, nie, już daj im być ze sobą w spokoju :) Ale nie podoba mi się fakt, że opowiadanie zbliża się do końca. Uwielbiam Twoje twincesty. Będziesz pisać kolejne o bliźniakach?

      Usuń
    3. Mam kilka pomysłów, ale czy i kiedy doczekają się realizacji to nie wiem. Nie porzucę tego tematu całkiem, to jest pewne, ale co pojawi się tutaj po zakończeniu "Twarzą w twarz" to jedna wielka niewiadoma tak naprawdę. Mam teraz straszny przestój, mniej czasu, a jeszcze koleżanka bombarduje mnie tekstami angielskimi, które są tak genialne, że nie da się od nich oderwać... Tak więc zobaczymy co to będzie. Nie chcę się władować w coś, co zakończy się jak "Twarzą w twarz" - zawieszeniem i dodawaniem rozdziału raz na miesiąc. Najbardziej prawdopodobny scenariusz jest taki: chwilowo nie pojawi się nic bądź jakieś one-shoty, a dopiero w momencie, kiedy naskrobię konkretny zapas notek kolejnego opowiadania, zacznę je publikować. Nie mam tylko pojęcia, ile to może zająć:(.
      Pozdrawiam!

      Usuń
    4. Kochana, musisz coś koniecznie po tym publikować, ja tu uschnę. Wszyscy się wykruszają. TH się uaktywniło, chłopaki robią różne dziwne rzeczy, tematów nie brakuje, żeby jakąś historyjkę wymyślić, a coraz mniej piszących na ich temat. WTF?
      Ja wiem, że teraz zbliżają się matury i koniec roku też już wcale nie tak daleko, no i trzeba się sprężyc i zabrać się do nauki, ale twincescik musi trwać. Więc proszę zastanów się jeszcze nad tym, żeby jak najszybciej dodawać coś w tej tematyce. Błagam...

      Usuń
    5. Ja już dawno po maturze:) Wierz mi, chciałabym tutaj wstawiać rozdziały jak najczęściej i byłabym wniebowzięta, gdyby to była moja praca. Ale nie jest, muszę jednak przyłożyć się do nauki, bo kiepsko widzę końcowe egzaminy. Nie mogę doczekać się wakacji... Postaram się sprężyć i coś wstawić, ale nic nie obiecuję, bo nie wiem, czy bedę w stanie dotrzymać słowa.
      Pozdrawiam!

      Usuń
    6. Liczę na Ciebie. U mnie też ostatnio ciężko z czasem. Mam w pracy młyn, bo awansowałam i od tego czasu więcej obowiązków i odpowiedzialności, a co za tym idzie mniej czasu na pisanie, ale kocham to, więc staram się wyskrobać trochę czasu, choć łatwo nie jest. Trzymam kciuki za Twoje egzaminy. :*

      Usuń
    7. Moim zdaniem, Obsesjo, pisz co chcesz, jak chcesz i kiedy chcesz. Na pewno nie zaczynaj na siłę tekstu, bo ktoś Ci każe. Na razie piszesz Światło w ciemności, więc skupi się na tym. Może mi łatwo mówić, bo zdecydowanie wolę slash od twincestów i cieszę się, że piszesz też zwykłe opowiadania MM.

      Usuń
  4. Rany jaka kochana końcówka! <3 Świetny rozdział :) ja się tylko obawiam czy na tym telefonie nie było aby jednak jakichś smsow od/do Billa intymnych... jeszcze by to fanki zgłosiły do mediów i by biedakow zamknęli w więzieniu i bylo by nie fajne zakonczenie :( nie rób tego, ok? :( bo po coś chyba uwzglednilas ze ten telefon mu wypadl :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bez obaw, Tom to po prostu sierota i mu się wyślizgnął:) Każdemu z nas się zdarza (mi czasami nawet ze trzy razy dziennie), a w biegu to już nie ma o czym mówić. Tak po prostu sobie napisałam, z jakiegoś powodu lubię ten motyw roztrzaskiwania telefonu podczas ucieczki;) Tom jeszcze trochę narozrabia, ale sprawa telefonu jest zamknięta. Zgubił, więc kupi sobie nowy, stać go w końcu.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  5. Witam, Można by powiedzieć, że na Twoim blogu jestem 'nowa', nie znasz mnie, ponieważ nigdy nic nie komentowałam, aczkolwiek, gdyby nie opowiadanie „Odkryć siebie”, nie wróciłabym tu. Jakoś lubię wracać do tego konkretnego opowiadania, ale już lekko mi się znudziło, po przeczytaniu go x razy. W sumie nie piszę tylko po to... przeczytałam dwa dni temu „Czarnego”, w tej chwili skończyłam czytać „Twarzą w twarz”. Niestety na razie reszta opowiadań mnie nie zachęciła opisem, lub pierwszym, drugim, trzecim rozdziałem. Szczerze? Te opowiadania, które przeczytałam, są naprawdę bardzo dobre, mimo że widzę masę błędów, które ryją mnie po oczach, podoba mi się Twój styl pisania. Teraz zaś napiszę coś co pewnie, wszystkich zaskoczy: Mam do Ciebie wielką prośbę, lub do każdego kto czyta ten komentarz. Nie jestem zagorzałą fanką Tokio Hotel, jednak ostatnio mam ochotę przeczytać naprawdę dobre (Zakończone już) opowiadanie o dwóch tych co skradli w ostatnim czasie moje serce. Tak, tak, kazirodztwo takie sexy. Jakoś nie umiem przepłynąć przez tą masę bezsensu jaką znajduję po wpisaniu 'odpowiednich' tagów. Macie coś, co naprawdę zbiło Was z nóg? :) liczę na sensowne propozycję.
    A Tobie droga pisarko, życzę wytrwałości, może niebawem znów wejdę tylko po to, aby „Odkryć siebie” i zobaczyć czy na pewno nie podchodzi mi reszta opowiadań. Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Słodkie zakończenie rozdziału. Mam nadzieję, że do końca opowiadani nic złego ich już nie spotka :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)