– … więc zastanawiam się, czy żywisz do Kacpra jakiś uraz?
Mam na myśli to, że on i twoja mama się rozstali się zanim się urodziłeś.
Myślisz, że gdyby Kacper jej nie zostawił, wciąż by żyła?
Tomek spojrzał beznamiętnie na Annę.
– Rak jest chorobą, do której przyczynia się wiele rzeczy –
powiedział beznamiętnie. – Jeśli chodzi o raka płuc, jest to głównie palenie
papierosów. O raka ogółem… cóż, niewłaściwa dieta, alkohol, zakażenia wirusowe,
szczególnie wirus zapalenia wątroby typu
B i C, skażone powietrze… Mogą to być nawet opakowania z tworzyw sztucznych
czy nadmiar słońca. Wielu ludzi też dziedziczy tę chorobę po przodkach.
Rodzicach, dziadkach. I o ile Kacprowi można wiele zarzucić, to nie sądzę, żeby
miał wpływ na dietę mojej mamy, jej zmiany w DNA, ilość alkoholu, jaką
spożywała, zakażenia i całą resztę. Tak, Kacper lubi myśleć o sobie jak o
osobie, dla której nie ma rzeczy niemożliwych, ale nawet on nie jest… nie był –
poprawił się – w stanie doprowadzić do mutacji w organizmie mojej mamy na
poziomie komórkowym.
Ania westchnęła.
– Nie musisz być taki sarkastyczny. Chcę ci pomóc. Świetnie
nam się wcześniej rozmawiało.
– Tak, tylko że teraz tak jakby umarła mi mama i chciałbym
móc to przetrawić w samotności. Nie mam ochoty o tym rozmawiać. Rozmawianie o
tym nie przywróci jej życia – uniósł lekko głos. – Co ja mam wam wszystkim
powiedzieć, kiedy pytacie, jak się czuję? To chyba oczywiste, że nie czuję się
dobrze! Dlaczego nie pozwolicie mi po prostu w samotności tego przetrawić?
Jeśli będę miał ochotę o tym pogadać to sam się zgłoszę.
– Przez te miesiące kiedy tutaj przychodziłeś, poznałam cię
całkiem dobrze. Lepiej niż myślisz. Tomek, nie jesteś osobą, która potrzebuje
samotności, żeby poradzić sobie z niektórymi problemami. Taki model osobowości
ma chociażby twój chłopak Zack albo Kacper. Oni zdają się być tego typu
osobami. Ty jesteś kimś, kto musi to z siebie po prostu wyrzucić. Potrzebujesz
ludzi wokół siebie.
– To nie jest prawda.
– Niestety – Anna pokręciła głową – ale jest. Wiesz jak to
wygląda z mojej strony? Jesteś nastolatkiem. Nastolatkiem, który miał to
nieszczęście przejść w swoim życiu więcej niż inni, co zostawiło na tobie
trwały ślad. Jesteś nieśmiały, twoja matka wychowała cię na porządnego młodego
mężczyznę, który potrafi dostrzec w ludziach więcej niż ładną buźkę. Jestem
pewna, że gdyby Zack nie był przystojny, też by ci się podobał. Nie jesteś
kimś, kto przywiązuje wielką wagę do wyglądu. Od zawsze pragnąłeś po prostu
kogoś, kto by cię kochał prawdziwie i szczerze i możliwe, że tą osobą jest
Zack. Możliwe, że nie, że jeszcze jej nie odnalazłeś. Od dziecka chowałeś się
bez ojca. Mama nie powiedziała ci o nim zbyt wiele, ale im starszy się robiłeś,
tym więcej rzeczy zaczynałeś rozumieć. Obwiniasz siebie o to, że twoja matka
była sama przez te wszystkie lata po odejściu Kacpra, że faceci jej nie chcieli
ze względu na ciebie. Wiesz, że była mądrą kobietą i mogła wiele w życiu
osiągnąć. Teraz okazało się, że była ciężko chora i zmarła, a ty obwiniasz się
o to, że może gdybyś nie przyszedł na świat, jej życie potoczyłoby się zupełnie
inaczej. – Anna przerwała na chwilę, patrząc na niego uważnie. Tomek cały czas
patrzył się w jeden punkt, desperacko próbując zachować twarz i się nie
rozpłakać. Był facetem, na Boga, nie jakąś ciepłą kluchą, która maże się przy
każdej okazji. Dlaczego nie potrafił zachować się jak facet? – Na pewno masz
swoje powody, żeby tak czuć, ale, Tomek… Jestem kobietą, która wiele w życiu
widziała. Zdajesz sobie sprawę, jak wielkim darem dla kobiety jest dziecko? Z
twojego opisu wynika, że twoja mama była fenomenalną matką i kochała cię ponad
życie. Może na początku było jej ciężko, może ta ciąża nie była planowana, ale
jestem pewna, że gdyby po raz drugi mogła zdecydować, czy chce cię mieć czy
nie, wybrałaby dokładnie to samo życie. Twoja mama cię kochała i wolała
poświęcić życie małej istotce, którą obdarował ją los. Byłeś jej siłą napędową.
Może i nie została lekarzem, może miała w życiu sporo problemów jako samotna
matka, ale nie sądzę, żeby choć przez chwilę żałowała, że się urodziłeś. Każdy
ma prawo do wybrania własnej ścieżki życia, a ona wybrała ciebie. – Tomek
zagryzł dolną wargę niemal do krwi. – Ty byłeś dla niej najważniejszą osobą w
życiu. Ty i tylko ty. – Przerwała na chwilę, po czym dodała delikatnie. – Ale
ty to już wiesz. Tylko nie chcesz do siebie dopuścić myśli o tym.
Blondyn nie spojrzał na Annę. Zerwał się ze swojego miejsca
i najzwyczajniej w świecie uciekł, nie mając ochoty dłużej o tym rozmawiać.
Dużo nie brakowało, a zapomniałby swoich butów.
Wrócił do domu na pieszo, próbując opanować wzburzone
emocje. Ania miała rację ze wszystkim co powiedziała, ale nie wiedziała
wszystkiego, a on nie zamierzał się przyznawać. Było mu zwyczajnie wstyd za to,
że świadomie zrezygnował z powrotu do Polski na stałe. Za to, że czuł cholerną
ulgę, że mama go nie poprosiła o to, żeby został. Bo wyglądało na to, że jego
mama owszem, kochała go ponad życie i była w stanie poświęcić dla niego
wszystko, a on przy pierwszej lepszej okazji tak po prostu ją olał. Tak jak
Kacper olewał jego. Zawsze myślał, że kocha swoją mamę, ale kiedy
przeanalizował swoje zachowanie, doszedł do wniosku, że jednak tak nie było.
Kochający syn nie zostawiłby jej tak po prostu.
Wyglądało na to, że Tomek był bardziej podobny do Kacpra niż
ktokolwiek mógł się spodziewać. Był takim samym egoistą jak on, myślał tylko o
swoim interesie i miał gdzieś innych, dopóki jemu było dobrze. A teraz, kiedy
zmarła jego mama, było już za późno na zmianę sposobu myślenia. Za późno na
powrót. Teraz już nie miał do kogo wracać. Nigdy nie wybaczy sobie tego, że tak
cieszył się na powrót do Stanów. Że był szczęśliwy kosztem szczęścia swojej
mamy.
Że był takim cholernym egoistą. Inni mogli sobie mówić, co
chcą, nikt nie siedział w jego głowie i nikt nie wiedział, jak bardzo strata
matki go dotknęła. Bo jej śmierć mogła poruszyć różne struny w jego sercu i
duszy. Nikt jednak nie był świadomy tego, które poruszyła. Wiedział tylko Tomek
i tak będzie musiało zostać na zawsze. Nikt się nie domyśli, a Tomek nikomu nie
powie. To będzie jego pokuta. Pokuta za to, że nie potrafił się odwdzięczyć za
to, co dostał. Może ten wypadek w szatni był początkiem jego pokuty?
Pokręcił głową. Było mu słabo. Po prostu słabo. Zatrzymał się
w parku, położył na trawie. Gdy zamykał oczy miał nadzieję, że już się nie
obudzi.
– Nie myśl o tym. Po prostu skup się na czymś innym.
Tomek westchnął, unosząc wzrok znad kartki.
– Nie mogę o tym nie myśleć. Myślę o tym nawet jeśli
przebudzę się w nocy na chwilę. Nie potrafię skupić się na niczym innym.
Tyler usiadł na łóżku, przeglądając szkicownik blondyna.
– Cóż, pod tym względem jesteśmy tacy sami – stwierdził. –
Kiedy przydarza mi się coś złego, myślę o tym, odtwarzając te sceny miliony
razy w mojej głowie, na różne sposoby. Katuję się strasznie, przeżywając to od
nowa i od nowa, nie potrafiąc przestać. Jednym razem było na tyle źle, że byłem
o krok od podcięcia swoich żył. – Tomek spojrzał na niego ze zdumieniem. Tyler
widząc jego minę jedynie wzruszył ramionami. – Jestem zbyt wielkim tchórzem,
żeby to zrobić. Chociaż, kto wie? Może gdybym był wystarczająco zdesperowany… –
Tyler zamyślił się na chwilę. – W każdym razie, podpatrzyłem od Zacka, jak on
sobie radzi w takich sytuacjach i musze przyznać, że nauczyłem się nad tym
panować.
– Jak? – spytał Tomek. Mówią, że czas leczy rany, ale on nie
obraziłby się, gdyby był sposób na przyspieszenie tego procesu. Nie chciał
zapomnieć o swojej mamie i jakaś jego część chciała rozpaczać z powodu straty
do końca życia, ale nie zamierzał poddać się temu głosowi. To byłby jego
koniec. Chciał CZUĆ. Po prostu.
– Zack używa złości. Schodzi na dół i wali w worek tak długo,
aż pada niemal nieprzytomny na podłogę albo wybucha płaczem. Wyładowuje swoje
emocje boksując albo tańcząc niemal do upadłego. Skupia swoją uwagę na czymś
innym, stara się nie myśleć – Tyler uśmiechnął się lekko do siebie. – Gdy
dowiedział się, że wyjechałeś do Polski i myślał, że nie wrócisz, siedział tam
całą cholerną noc, wrzeszcząc, tupiąc, tańcząc i cholera wie co jeszcze. On
serio nie widzi poza tobą świata, wiesz? Ty też powinieneś mieć coś, co odwróci
twoją uwagę.
– Rysowanie? – spytał Tomek niepewnie.
– Nie, to nie może być nic takiego jak rysowanie, czytanie
czy słuchanie muzyki. To najprostszy sposób, żeby pozwolić myślom dryfować w
niepożądanych kierunkach. Musisz mieć coś, co będzie wymagało twojej uwagi.
Coś, co nie da ci czasu na myślenie o przykrych rzeczach. Właściwie to – Tyler
zawahał się – mógłbyś tańczyć z Zackiem.
Tomek pokręcił głową.
– Niee, taniec odpada.
– Dlaczego? Podobało ci się wtedy jak nas uczył. Zack na
pewno się zgodzi, jeśli go tylko spytasz.
– Nie wiem jak jest tutaj, ale w moim kraju się nie tańczy w
okresie żałoby. Dopiero co... – urwał,
nie potrafiąc tego wykrztusić tak po prostu, jakby to nie miało znaczenia – a
ty chcesz, żebym sobie z tym radził, tańcząc? Odpada.
Tyler westchnął.
– Nikt ci nie każe tańczyć na jej grobie i cieszyć się jak
wariat. Taniec nie ma ci sprawić radości. Ma odwrócić twoje myśli od tych złych
i pomóc ci się uspokoić. Masz wracać do domu padnięty i spać jak zabity.
Zwyczajnie nie myśleć.
– I tak całe życie? – Tomek uniósł brwi.
– Do momentu, aż będziesz gotowy się z tym zmierzyć. I
pogodzić z tym, co się stało.
Tomek westchnął, podchodząc do łóżka i kładąc się na wznak
obok Tylera. Patrzył przez chwilę na sufit, zastanawiając się nad słowami
Tylera. Może miał rację? Może powinien mieć coś, co go trochę rozproszy?
Wiedział, że nie da rady w ogóle o tym nie myśleć, ale może tak właśnie po
trochę jakoś uda mu się wrócić na właściwy tor?
Nie był pewien, czy taniec to dobry pomysł, ale może
faktycznie powinien spróbować? Po pierwsze, będzie po tym zmęczony. Po drugie,
nie będzie miał czasu myśleć. Po trzecie, będzie spędzał więcej czasu z
Zackiem. Wyglądało na to, że pomysł Tylera ma same zalety.
Wypadało chociaż spróbować, prawda?
– Dobra, pogadam o tym z Zackiem. Idziemy biegać wieczorem,
więc będę miał okazję. Nie chciałbym tego załatwiać przez esemesy.
Tyler uśmiechnął się.
– Mogę ci zadać pytanie? – spytał.
– Jasne.
– Jak to jest zakochać się? Tak naprawdę? Nie chodzi mi o
jakieś przelotne nastoletnie zauroczenie czy coś… Po prostu… wiem jak zachowywałeś
się na początku i widzę jak zachowujesz się teraz, zwłaszcza w obecności Zacka
i po prostu nie mogę uwierzyć, że jesteś jedną i tą samą osobą. Może nawet nie
zdajesz sobie sprawy jak to wygląda z mojej perspektywy. Te wszystkie wasze
spojrzenia, uśmiechy i cała lamerska reszta.
Tomek zamyślił się na chwilę.
– Nie wiem, czy to da się opisać. – Tomek wzruszył
ramionami. – To po prostu coś, co czujesz. Chcesz przebywać z tą osobą, być
blisko niej, wiedzieć o niej jak najwięcej. Chronić ją. Sam nie wiem, to
wszystko tutaj zdarzyło się tak szybko… Zack na początku okropnie mnie
przerażał, miałem ochotę narobić w majtki za każdym razem jak go widziałem. –
Obaj uśmiechnęli się lekko. – Ale potem zacząłem go poznawać i… to po prostu
się stało. Czasami wciąż w to trochę nie wierzę. Taki przystojniak… – Tomek
niemal jęknął, zupełnie jakby nie był chłopakiem Zacka, tylko zakochanym w nim
po uszy frajerze, nie mającym odwagi do niego zagadać.
– Matko, czy ty jesteś poważny? Widziałeś się ostatnio w
lustrze? Sam bym chętnie posmakował tych kuszących warg. – Tomek momentalnie
poczerwieniał, słysząc ten komentarz. Tyler wybuchnął śmiechem. – Błagam, nigdy
się nie zmieniaj. Jesteś the best. Ale serio… Nie żebym twierdził, że mój brat
kocha cię za urodę, ale serio, nie było opcji, żebyś nie powalił go na kolana.
– Tyler uśmiechnął się zadziornie. – Dosłownie.
– Przestań – burknął blondyn. Już sam fakt, że Tyler raz ich
przyłapał w trakcie był wystarczająco zawstydzający.
– Chciałbym kiedyś zobaczyć was w akcji – dodał Tyler. – To
co widziałem ostatnio…
– Tyler! – jęknął Tomek zawstydzony.
– … nie spałem całą noc, bo nie chciał mi opaść –
kontynuował chłopak. – To było takie gorące.
– TYLER.
– … a jak mnie ręka potem bolała? Jeez, aż nie chcę myśleć,
co by było, gdybym mógł tam postać choć chwilę dłużej.
– Tyler! Przestań! – Tomek walnął przyjaciela poduszką. Jego
twarz wręcz płonęła ze wstydy, a w oczach miał łzy. – Jesteś bezwstydny! Jak
możesz tak po prostu…
– No co? Jestem nastolatkiem, mam szesnaście lat. Dałbym się
przelecieć teraz na tym łóżku, gdyby znalazł się chętny, a nawet nie jestem
gejem. Mam już dosyć bycia prawiczkiem.
– Masz szesnaście lat.
– No właśnie! To aż wstyd, że jeszcze tego nie robiłem.
Tomek pokręcił głową.
– Tak gdybyś nie był świadomy, to Zack był moim pierwszym w
każdym tego słowa znaczeniu. Więc miałem prawie osiemnaście, kiedy zrobiłem to
po raz pierwszy. Ty też nie powinieneś się spieszyć. – Tyler westchnął. –
Chcesz w tym wieku przez przypadek zaciążyć jakąś dziewczynę i zrobić z siebie tatusia?
– Hm… Rozumiem twój punkt widzenia.
– No ja myślę…
Wieczorem Tyler pożegnał się z Tomkiem i dosłownie oddał go
w ręce Zacka. Zupełnie jakby wszyscy uparli się, żeby dotrzymywać Tomkowi
towarzystwa.
Większość trasy przebiegli w absolutnym milczeniu. Nawet nie
zatrzymali się przy tej ławce co zwykle, obaj po prostu pobiegli dalej,
zatopieni w swoich myślach. Dopiero pod koniec, kiedy przystanęli i postanowili
trochę rozciągnąć się po bieganiu, Tomek poruszył z Zackiem temat tańczenia.
– … jeśli, oczywiście, się zgodzisz – zakończył spokojnie,
siedząc na ławce i patrząc się na swoje stopy.
Zack przeciągnął się.
– Oczywiście, że mogę cię nauczyć. Możemy zacząć nawet od
dzisiaj jeśli chcesz.
– Dzisiaj nie mogę, mam jutro test z biologii. Możemy zacząć
od jutra.
– Okej.
Zack spojrzał na niego uważnie, wyraźnie chcąc go o coś
zapytać, ale nie robiąc tego. Tomek
lubił w nim to, że nie był dociekliwy. Nie próbował z niego wyciągać nic na
siłę, nawet jeśli wręcz skręcało go z ciekawości. Zack dawał mu przestrzeń,
której potrzebował. Czekał, aż Tomek będzie gotowy, żeby podzielić się z nim
pewnymi rzeczami. Po tym niefortunnym kłamstwie Kacpra odnośnie wyjazdu Tomka
do Polski, nauczył się też nie wyciągać pochopnych wniosków.
– Uciekłem – powiedział Tomek, wzdychając cicho. – Nagadała
mi całą czapkę i po prostu… musiałem stamtąd wyjść chociaż na chwilę, wiesz?
– Więc wróciłeś?
– Em, nie. Było mi zbyt głupio.
Zack pokręcił głową, ale nie skomentował tego. Najwyraźniej
nie chciał dołować swojego chłopaka jeszcze bardziej.
– Będzie dobrze – powiedział cicho, podchodząc do niego
bliżej i obejmując go. Pocałował go w czoło. – Zobaczysz.
Tomek przymknął na chwilę oczy. Będzie dobrze? Może tak.
Może nie. Jeśli czegoś go życie nauczyło, to tego, że nic nigdy nie jest pewne.
Wszystko może się zmienić, bez względu na to, jak stabilnie wydaj się w naszym
życiu zakotwiczone. Wystarczy tylko jedna chwila, ułamek sekundy i wszystko
może odwrócić się o sto osiemdziesiąt stopni.
Wszystko.
Kacper potarł nasadę nosa, widząc ciemne plamy tańczące mu
przed oczami. Wieki nie był już tak padnięty jak teraz. Była druga w nocy, a on
siedział nad dokumentami, nawet nie próbując sobie wmawiać, że potrzebuje to
zrobić właśnie teraz. Nie potrzebował. Siedział po nocach, czuwając nad Tomkiem,
a praca tylko wypełniała mu czas.
Czas.
Dni mijały jeden za drugim. Był pierwszy dzień po śmierci
Oli, potem drugi. Trzeci. Potem okazało się, że minął już tydzień. Półtora.
Dwa… I trzy.
Wciąż był na nią wściekły jak mało kto. Wciąż miał ochotę
zacisnąć ręce na jej szyi i skręcić jej kark, ale furia, którą odczuwał na
samym początku, już wyparowała. Pozostało tylko zmęczenie. Był na to wszystko
zdecydowanie za stary.
Szybko stało się jasne, że Tomka w nocy dręczą różne
koszmary. Czasami przesypiał noc zupełnie spokojnie, a czasami nie spał prawie
w ogóle, większość nocy przepłakując. Pewnego dnia Kacper wrócił do domu, kiedy
Tomek był w szkole i przerobił pokój sąsiadujący z pokojem Tomka na swój
gabinet, w którym pracował po nocach, nasłuchując czy wszystko jest w porządku.
Gdy tylko Tomek zasypiał, uchylał drzwi od jego pokoju, żeby wszystko dobrze
słyszeć i czekał z nadzieją, że koszmary nie nadejdą. Cała ta sytuacja
wykańczała go bardziej fizycznie niż psychicznie, ale nie zamierzał odpuścić.
Jeszcze kilka miesięcy… Tomek już zdawał się trochę otrząsnąć po utracie matki.
Kacper nie wiedział, co powiedzieli mu znajomi i Zack, ale cokolwiek to było,
zadziałało. Tomek przychodził do domu zmęczony, brał prysznic, odrabiał lekcje
i od razu kładł się spać. Ponoć tańczył z Zackiem przez większość dnia. Albo
się pieprzył, co według Kacpra było bardziej prawdopodobne, ale nie wnikał w
to. Sam spędzał więcej czasu w domu, żeby mieć Tomka na oku, ale nie próbował
się do niego zbliżać. Po tym, co się stało, Tomek musiałby być skończonym
idiotą, żeby na to Kacprowi pozwolić. Nie, żeby Kacper go za to winił. Tomek
miał pełne prawo do swoich uczuć.
Mężczyzna westchnął ciężko, opierając się wygodnie plecami o
tył fotela. W takich chwilach żałował, że nie ma kogoś, kto pomógłby mu jakoś
uporać się z tym wszystkim. Paul mu pomagał, jasne, ale były chwile, kiedy to
nie wystarczało. Kacper zapragnął więcej i nawet nie zdawał sobie sprawy z
tego, że to się stało.
Ale na razie… Na razie musiało mu wystarczyć coś innego.
Otworzył przeglądarkę i wpisał nazwę swojej ulubionej strony
pornograficznej. Wybrał jeden z bardziej obiecujących filmików i wyłączył głos.
Wystarczył mu wzrok, nie musiał nic słyszeć.
Usiadł wygodnie, odchylając się z powrotem na oparcie fotela
i rozpiął spodnie. Zsunął je niżej razem z bielizną, uwalniając swojego penisa.
Na ekranie młody chłopak obciągał starszemu od siebie mężczyźnie z zapałem.
Kacper nie chciał się zastanawiać, czy Tomek też jest taki entuzjastyczny jeśli
chodzi o te sprawy. Wyglądało na to, że nawet taki chujowy ojciec jak on nie
chciał wiedzieć o łóżkowych podbojach swojego syna.
Jego ręka delikatnie przesuwała się od nasady aż po czubek,
pobudzając go zaskakująco szybko. Już po chwili był zupełnie twardy, nie myśląc
chyba o niczym konkretnym, po prostu czując. Podrażnił główkę kciukiem i sapnął
cicho. Drugą ręką zaczął dotykać swoje jądra, ugniatać je lekko i ściskać.
Przymknął lekko powieki, zagryzając dolną wargę. Pomyślał o Paulu i tym jak
bardzo chciałby go przekonać, żeby znów mogli wylądować razem w łóżku. Nawet
nie miałby nic przeciwko obudzeniu się obok niego czy przytulaniu. Właściwie
było mu już wszystko jedno. I tak nie wychodził nigdzie i nie sypiał z nikim,
żadnych jednonocnych przygód, więc właściwie równie dobrze mógł po prostu
usiąść na dupie i…
Znieruchomiał na chwilę. Myśl była tak absurdalna, że jego
mózg od razu powinien ją odrzucić, ale jednak tego nie zrobił. Nie, w tym
szaleństwie była metoda. Bo właściwie to czemu, kurwa, nie?
Wyprostował się szybko i zamrugał, analizując to szybko.
Pokręcił głową i zamknął przeglądarkę. Wyciągnął z biurka kondomy i lubrykant i
wstał, kierując się do pokoju Paula. Następny dzień to sobota, a więc wolne od
szkoły, a nawet jeśli byłoby inaczej to i tak miałby to gdzieś.
Zdziwił się, kiedy zdał sobie sprawę, że Paul nie śpi, tylko
czyta książkę. Gdy zobaczył Kacpra w drzwiach, uniósł brwi.
– Co? – spytał.
Kacper nie odpowiedział, tylko na niego patrzył przez
dłuższą chwilę. Paul przesunął po nim wzrokiem i zatrzymał go na rozpiętych
spodniach mężczyzny. Wzwód był wyraźnie widoczny, nawet w tak nikłym świetle.
Przez chwilę tylko na siebie patrzyli. Kacper nie wiedział
ile, ale to było zupełnie jak w tych wszystkich tandetnych romansach, które nie
miały racji bytu w rzeczywistości. Potem Paul westchnął i zatrzasnął książkę.
A potem odsunął kołdrę, wyraźnie zapraszając mężczyznę do
łóżka.
Kacper nie potrzebował nic więcej. Po prostu wszedł do
środka, zamykając za sobą drzwi i podszedł do łóżka, wchodząc na nie na
kolanach. W międzyczasie zdjął podkoszulek i przesunął dłonią po nagim torsie
Paula, wyczuwając delikatne włoski. Nachylił się i pocałował go.
To było niemal tak samo elektryzujące jak pierwszy
pocałunek. Z pewnością podniecające bardziej niż cokolwiek innego w ostatnich
miesiącach jego życia. Objął dłońmi twarz Paula i całował go, czując miętowy
smak pasty do zębów. Paul pociągnął go na siebie, oddając pocałunek i gładząc
nagie plecy Kacpra. Skopał z siebie przykrycie, tak żeby ich ciała mogły do
siebie przylgnąć na całej długości.
Kacper zjechał z pocałunkami na szyję Paula. Zassał się na
jego jabłku Adama, zanim zjechał w dół, na obojczyki. Chaotycznie zabrał się za
zdejmowanie z siebie ubrań. Już po chwili leżał na Paulu zupełnie nagi, całując
go, spragniony jak nigdy w życiu. W brzuchu czuł dziwne ciepło, jakieś
trzepotanie, które było niezwykle dziwne, ale nie nieprzyjemne. Czując poniekąd
ulgę, że Paul go nie odepchnął, otarł się o niego, wracając z pocałunkami do
jego ust i jedną ręką zsuwając mu z
bioder slipy.
– Kacper… – wyjęczał Paul w jego usta, zaciskając rękę na
jego boku. – Och, Boże, Kacper…
Gdy blondyn odsunął się nieco, żeby swobodnie móc chwycić
penisa Paula w dłoń, zauważył w oczach młodszego mężczyzny wahanie. Pociągnął
nosem i uśmiechnął się półgębkiem. Nie ma nic za darmo, prawda? Nagrabił sobie,
to teraz musiał coś Paulowi zaoferować.
– Spokojnie – powiedział. – Nie chcę cię pieprzyć. Dzisiaj
to ty… możesz pieprzyć mnie.
O, rany. Tego się nie spodziewałam.
OdpowiedzUsuńNapisałabym coś więcej, ale jestem jeszcze w zbyt wielkim szoku.
oh tak! Nareszcie! Wiedzialam, ze ani Kacper, ani nawet Paul dlugo w celibacie nie pozostana! :D
OdpowiedzUsuńteksty Tyler'a na temat przykapania Tomka z Zack'iem boskie ..reka go bolala.. hahahaha swietne! :D Tyler daj sie zgeic, miej chlopakaaa!
Tyler był GE-NIAL-NY! :D
UsuńWooooow!!!!! Genialny rozdział~!
OdpowiedzUsuńCuuuudo :) no to tyle z konstruktywnej krytyki :)
OdpowiedzUsuńAleż emocjonalnie piszesz. Trafiasz w mój gust idealnie.
OdpowiedzUsuńChwilowo Anonimowa
...że Kacper dał? właśnie zbieram szczękę z podłogi.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że dopiero DA, a my sobie o tym poczytamy w następnym rozdziale xD
UsuńTeraz to do szczęścia brakuje mi tylko Tyler'a jak gwiazdy rocka. :D
OdpowiedzUsuń:D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że kolejny rozdział zaczyna się od tego miejsca, gdzie ten się skończył? (czy ktoś może mi zaspojlerować, czy moja nadzieja ma rację bytu?) ;)
OdpowiedzUsuńWooow! Robi się gorąco!
OdpowiedzUsuńKocham to opowiadanie I niecierpliwie czekam na kolejne rozdziały! :3
~Psy'