wtorek, 8 marca 2016

16.Body language

To była pierwsza noc od dawna, którą ja i Tom spaliśmy w osobnych pokojach i łóżkach. Mimo tego, że byłem wykończony fizycznie i psychicznie, kręciłem się na wszystkie strony do trzeciej nad ranem. W mojej głowie dosłownie szalało od nadmiaru wrażeń i podejrzewałem, że szybko się nie uspokoi. W końcu jakoś udało mi się zasnąć, ale i tak budziłem się co jakiś czas.
Około ósmej poddałem się, pozbierałem swoje rzeczy i pojechałem na siłownię. W środku mnie aż nosiło. Wiedziałem, że muszę się wyszaleć na siłowni i pozbyć tej dziwnej energii, zanim rzeczywiście wskoczę do naszego basenu i się utopię. Celowo, oczywiście.
Na szczęście, pomogło. Nawet bardziej niż sądziłem. Totalnie się przetrenowałem, ale bolące mięśnie pozwoliły mojej głowie choć na chwilę odpocząć. To nie tak, że nie chciałem tego wszystkiego przemyśleć na spokojnie. Mój mózg mi po prostu nie pozwalał tego zrobić na spokojnie, zupełnie jakby siedział w nim jakiś złośliwy duszek i nakręcał wszystko dookoła.

Trening siłowy duszka pognał, mogłem więc usiądź w aucie na parkingu przed siłownią z włączoną klimatyzacją i mrożonym jogurtem w ręce i wreszcie pomyśleć nad tym w tempie, w jakim ja sam chciałem.
Na chwilę obecną miałem tylko dwie opcje wyboru: powiedzieć bratu, że chcę spróbować albo trzymać się wersji, że nie ma mowy, żebym na to poszedł. Jedna i druga miała swoje plusy i minusy, a po spotkaniu z Alexem już kompletnie nie wiedziałem, co ze sobą zrobić.
Fakt był taki, że Alex mógł mieć rację. Do tej pory o tym nie myślałem, ale kiedy tak bezceremonialnie mi to wytknął, faktycznie porównywałem wszystkich do Toma. Od małego jakoś tak zawsze podziwiałem bliźniaka (nawet jeśli bym się do tego nie przyznał za żadne skarby świata). On mnie chyba trochę też, jeśli fakt, że to ja zawsze pakowałem nas w kłopoty, był jakąś wskazówką. Już pomijając fakt, że Tom był moim bratem, totalnie lubiłem go jako człowieka. Kiedyś mieliśmy okazję spotkać bliźniaczki, które się nienawidziły i ze sobą rywalizowały i jakoś nie wyobrażałem sobie tego między mną a Tomem. Nigdy jednak bym nie przypuszczał, że ten podziw może zmienić się w coś takiego i że podświadomie szukam jego cech w innych ludziach.
Tak szczerze mówiąc jedyna laska, którą totalnie chciałem od pierwszej chwili, ubierała się jak skejt. Jasne, była ładna i w ogóle, ale…
- Och, matko… - jęknąłem cicho, odchylając głowę do tyłu.
Dobra, Alex miał rację w tym względzie. Moja podświadomość ogarnęła się lata świetlne przede mną. Dalej jednak nie byłem taki pewien, czy to dobry pomysł, żeby coś takiego zaczynać. Tom był moim bratem, ciągle pozostawał argument: co, jeśli zerwiemy? Nasze relacje nigdy już nie wróciłyby do normy, ale cóż, biorąc pod uwagę tylko to, co już się stało, to nigdy nie będą takie same.
No i zostawał jeszcze seks. Tu Alex też miał rację, żeby się przekonać, czy mi się spodoba, musiałem najpierw spróbować, a to odcinało mi drogę powrotną. Innej opcji jednak nie było. Nie wspominając już o tym, że nie moglibyśmy zbytnio nikomu powiedzieć. Żadnych dzieci, trzymania się za ręce i całowania w parku, otwartego okazywania uczyć. Musielibyśmy udawać do końca życia, jeśli dalibyśmy radę ze sobą tyle wytrzymać.
Chciałem tego czy nie, musiałem przyznać, że to miało więcej plusów niż minusów. Miałbym na Toma większy wpływ. Nie mógłby mnie tak po prostu zlać jak mu się czasami zdarzało. Seks – jeśli bym się do niego przekonał – mógł być fenomenalny i bezinteresowny. Nie raz słyszałem, jak chłopaki narzekali, że dziewczyny wykorzystywali ich ochotę na seks przeciwko nim, żeby coś na nich w pewien sposób wymusić. Niektórzy zaczęli postrzegać seks jako nagrodę, a to było po prostu odrażające.
No i sam fakt, że to był Tom, który wiedział o mnie absolutnie wszystko i mimo to mnie chciał. Nie musiałem się z niczego tłumaczyć, bo on już wiedział. O brak tematów do rozmowy chyba też nie mogłem się zbytnio martwić. Byliśmy nierozłączni od dziecka i ciągle jakoś mieliśmy o czym gadać.
Musiałem przed sobą przyznać, a była to gorzka pigułka do połknięcia, że myśl o robieniu TEGO z bratem wywoływała u mnie nerwowość, ale nie odrazę czy zniesmaczenie.
Co mnie tak właściwie blokuje, zastanawiałem się.
Naprawdę nie wiedziałem. Może po prostu to wszystko działo się dla mnie za szybko i dlatego tak bardzo się opierałem? Może gdybym zauważył to sam i ten pomysł dojrzewałby w mojej głowie przez dłuższy czas to wszystko byłoby inaczej. Tak czy siak, musiałem zdecydować szybko, jeśli nie chciałem jeszcze bardziej zaszczuć Toma. Już i tak miałem wyrzuty sumienia po tym, co stało się dzień wcześniej. Nie zamierzałem go torturować, każąc mu czekać w nieskończoność na ostateczną decyzję.
Zdeterminowany – i niemal osrany ze strachu – postanowiłem to wyjaśnić w trybie natychmiastowym. Złamałem co najmniej pięć przepisów ruchu drogowego i niemal rozjechałem dwie starsze babcie, ale jakoś dotarłem do domu. Zatrzasnąłem drzwi auta i z duszą na ramieniu zacząłem szukać Toma. Znalazłem go w studio ze słuchawkami na uszach, bawiącego się programem do tworzenia dźwięków. Obrócił się, odsuwając jedną słuchawkę z ucha.
- Hej – przywitał się.
- Hej – odparłem płasko.
- Prawie skończyłem „Love who loves you back”, chcesz posłuchać? – spytał.
- Może za chwilę. Teraz chciałbym z tobą porozmawiać o czymś ważniejszym, zanim spanikuję i nie pogadamy o tym wcale.
Tom od razu załapał. Zdjął słuchawki, zapisując przy okazji całą swoją pracę i obrócił się całkiem do mnie.
- Okej – zacząłem, przeczesując nerwowo włosy palcami. – Totalnie nie wiem, od czego zacząć. Ja… nie wiem, co tak właściwie mnie przed tym wszystkim blokuje, po prostu… - Westchnąłem ciężko. – Tom, nie chcę cię stracić. Jesteś najważniejszą osobą w moim życiu i na sama myśl, że kiedyś może cię w nim zabraknąć, nie mogę oddychać. Nie chcę, żebyśmy zaczynali coś, co może nas złamać. Nigdy bym sobie tego nie wybaczył.
Mój głos lekko się łamał, ale jakoś wydukałem wszystko, co chciałem. Przynajmniej na początek.
- Bill, wierzę, ze obaj jesteśmy wystarczająco dorośli, żeby do tego nie dopuścić. Jeśli kiedyś by się okazało, że to jednak nie jest to, to ufam, że rozejdziemy się w pokojowych stosunkach i będziemy przy tym potrafili dalej się przyjaźnić.
- Skąd pewność, że jeden z nas nie skończy ze złamanym sercem? To stąpanie po cienkim lodzie i dobrze o tym wiesz. Dosłownie wszystko może pójść nie tak i nawet jeśli będzie tak jak mówisz, między nami już nigdy nie będzie tak samo.
- Bill, kocham cię. Jesteś jedyną osobą poza matką, ojcem i Gordonem, której to powiedziałem. Nigdy nikomu nie wyznałem swoich uczuć. Kocham cię od lat. Od ponad roku wiem, że kocham cię tak, jak nigdy nie byłem w stanie pokochać Rii. Nie sądzę, żeby to mogło się kiedyś zmienić. Poza tym – rozłożył ręce – jestem gotowy zaryzykować.
A więc dla Toma było to warte ryzyka. On naprawdę uważał, że warto postawić na szali wszystko to, co już mamy, by zyskać trochę więcej.
- Okej – powiedziałem wolno. – Rozumiem. Co z faktem, że jesteśmy braćmi? To przestępstwo.
Tom wzruszył ramionami.
- Jeśli będziemy dyskretni, nikt nawet się nie dowie. Dzieci z tego nie będzie, więc nie widzę w tym problemu.
- Musielibyśmy to trzymać w tajemnicy przed wszystkimi. Żadnych prawdziwych randek, publicznego okazywania uczuć, niczego.
Tom uniósł jedną brew.
- Nie wiedziałem, że jesteś typem, który oczekuje publicznego okazywania uczuć.
Westchnąłem.
- W sumie to masz rację.
- Co do tajemnicy… Geo i Gus wiedzą. – Wybałuszyłem na niego oczy. Że co?! – Ria prawie na pewno się domyśliła. Podejrzewam, że Alice też coś podejrzewa, ale nigdy mnie nie skonfrontowała, więc nie jestem pewien.
Jęknąłem. Tom był dobrym obserwatorem. Jeśli podejrzewał, że Alice coś o nas wiedziała, to faktycznie tak było. To sprawiało, że wiedziało o nas już pięć osób. Pięć. A nawet się jeszcze nie pieprzyliśmy!
- Powiedziałem Alexowi – przyznałem.
Tom nie był ani trochę zaskoczony.
- Więc wie już pięć osób. Wtajemniczymy Fabiena i możemy czuć się wśród znajomych zupełnie swobodnie.
- To jakiś obłęd – mruknąłem, kręcąc głową. Sam nie wiedziałem, czy wolałbym, żeby wszyscy wiedzieli czy może jednak nie. Ugh. – Okej, dobra, załóżmy, że będziemy faktycznie razem. To wyklucza dzieci. Nigdy nie moglibyśmy sobie na nie pozwolić.
- Dzieci niekoniecznie pasują do naszego stylu życia. To raz. Dwa. Tak naprawdę możemy mieć kiedyś dziecko.
- I co mu powiesz?
- To już są szczegóły, Bill. Jeśli bycie z tobą oznacza, że nie będę miał dzieci to okej, trudno, jakoś to przeżyję. Warto, okej?
Nie często miałem okazję usłyszeć taki komplement z jego ust.
- Okej. Jest jeszcze w sumie jedna kwestia.
Tom spojrzał na mnie pytająco. Wyglądał na trochę zaskoczonego, że tak łatwo akceptowałem wszystkie jego argumenty i nie próbowałem się wykłócać. Prawda była taka, że zwyczajnie nie miałem już na to siły. Może tak po prostu miało być? Może Tom faktycznie był tym jedynym? Miałem dość walczenia i bronienia się przed własnymi uczuciami. Jeśli podświadomie pragnąłem go od lat, to może nadszedł czas, żeby dotarło to też do mojej świadomości?
- Okej, no więc, chodzi mi o… seks – wypaliłem, czując lekki rumieniec na policzkach. – Dałeś jasno do zrozumienia, jak to sobie wyobrażasz i ja… Wiem, że generalnie dla ciebie nie ma rzeczy nie do przeskoczenia i takie tam, ale ja nie czuję się swobodnie w pewnych tematach. Nigdy nie postrzegałem się jako geja, okej? Wiesz, jak wkurwiało mnie przez te wszystkie lata, że ludzie zarzucali mi bycie pedałem. Nikt nie chciał słuchać, że nim nie jestem. – Odetchnąłem. – Chodzi mi o to, że… co, jeśli to zrobimy i mi się nie spodoba? – spytałem niepewnie. – Nie chcę tego robić tylko dla twojej przyjemności. Po prostu… dobrze wiesz, jak to u mnie zawsze wyglądało i… - zaciąłem się. Pokręciłem głową. Nie miałem pojęcia, co jeszcze mógłbym mu powiedzieć. Jak wyjaśnić.
- Mogę ci zadać jedno pytanie? – spytał Tom.
- Mhm.
- Skąd ta nagła zmiana frontu? Do tej pory byłeś super przeciwny temu wszystkiemu, a teraz przyszedłeś, zadając mi konkretne pytania i pozwalając zbijać wszystkie swoje argumenty. Obaj wiemy, że mógłbyś się o to ze mną wykłócać do upadłego, więc… czemu zmieniłeś zdanie? Czy może tylko mi się wydaje?
Pokręciłem głową, wzdychając.
- Gadałem z Alexem – wyznałem – o tej całej sytuacji. Wiesz, co mi powiedział?
- Hm?
- Że język ciała nie kłamie.
- To znaczy?
- Alex powiedział mi, że… nie jestem singlem z przypadku. Powiedział mi… Uświadomił, w zasadzie, że… podświadomie szukałem twoich cech w potencjalnych partnerkach. Każdą jedną porównywałem do ciebie, a kiedy okazywało się, że nie jest do ciebie wystarczająco podobna, z miejsca traciłem zainteresowanie. Oczywiście, nie ma drugiej takiej osoby jak ty, więc nikt mi się nie podobał i dlatego ciągle byłem sam. – Westchnąłem ciężko i przyznałem kwaśno: – Wolałbym już jak by mnie walnął w twarz.
Tom uśmiechnął się lekko, kręcąc głową. Zapadła chwilowa cisza. Patrzyłem na niego, czekając aż coś powie. Na pewno miał coś do powiedzenia, nie wierzyłem, że nie.
- Podejdź do mnie – powiedział w końcu.
- Co?
- Podejdź tu – powtórzył.
Spojrzałem na niego niepewnie, ale wzruszyłem ramionami i zbliżyłem się do niego. Wychylił się i złapał mnie za nadgarstek, przyciągając do siebie jeszcze bardziej, aż w pewnym momencie nie miałem innego wyjścia niż usiąść mu na kolanach.
Czułem, że moje policzki robią się czerwone, kiedy objął mnie w pasie i spojrzał na mnie. Siedziałem mu okrakiem na kolanach i czułem się trochę niepewnie.
- Okej? – spytał spokojnie.
Przełknąłem ciężko ślinę i skinąłem głową.
- Okej – powiedział. – Więc… żaden z nas nie ma pojęcia, czy bycie pasywem jest przereklamowane czy nie. Jeśli to zrobimy i rzeczywiście okaże się, że ci się to nie podoba, znajdziemy inny sposób, żebyśmy obaj byli zadowoleni. Wiesz, że nie mam problemów z pójściem na kompromis.
- Nawet w tej kwestii?
- Nawet w tej kwestii – zapewnił mnie. – Wcale też nie oczekuję, że nagle zaczniemy się pieprzyć na prawo i lewo. Nie musimy robić tego od razu.
- Ale być chciał – wtrąciłem.
Wywrócił oczami.
- Oczywiście, że bym chciał. Kto by nie chciał? Nie jestem dzieckiem, Bill, potrafię czekać. Myślałem, że już ci to udowodniłem?
- No tak.
- Nie brzmiało to zbyt przekonująco.
- Tak, udowodniłeś – powtórzyłem, tym razem z większym przekonaniem.
- Super. Mam rozumieć, że jesteś gotowy dać nam szansę?
Podrapałem się po boku głowy.
- Najchętniej bym stąd teraz uciekł – Tom uśmiechnął się lekko. Mimowolnie zapatrzyłem się na kolczyk w jego ustach. – Ale jakoś… To wszystko jest zbyt pojebane, Tom, już sam nie wiem, co powinienem zrobić. Wiem tylko, że… to, co robiliśmy do tej pory, było przyjemne, przyznaję to z bólem serca. Jak sobie pomyślę o całowaniu się z takim Gustavem to mam takie bleh. Nie obrażając go, oczywiście. Chodzi po prostu o to, że totalnie mnie nie rusza. Na ciebie powinienem reagować dokładnie tak samo, ale… - urwałem.
- Ale tak nie jest – dokończył za mnie.
Skinąłem głową.
- Nie oznacza to, że nagle wszystko jest zajebiście, ekstra, super i będziemy żyć długo i szczęśliwie w mieście o nazwie Gejland, ale… Mam na myśli, że… poddaję się. Wygrałeś, więc… Jestem gotowy to przetestować. Jeśli nie wyjdzie, zgonię na ciebie.
Tom uśmiechnął się lekko. Jego oczy błyszczały z ekscytacji. Próbował to przede mną ukryć, ale ja swoje wiedziałem. Ostatnimi czasy zaskakiwał mnie na każdym kroku, ale tak naprawdę znałem go bardzo dobrze. Nie potrafił ukryć przede mną swoich reakcji. Nie i już.
Zagryzłem dolną wargę, wahając się przez chwilę, ale potem w końcu kopnąłem się mentalnie w dupę i nachyliłem do niego, chcąc go pocałować. Wzrok Toma mimowolnie spoczął na moich ustach. Przysunął się do mnie lekko, ale nie na tyle, żeby złączyć nasze usta. To mnie pozostawił ostateczną decyzję.
A ja ją podjąłem. To nie był pierwszy raz, kiedy się pocałowaliśmy, ale z pewnością równie elektryzujący jak wszystkie poprzednie. Pocałunki Toma podobały mi się od samego początku do samego końca.
Objąłem go mocniej za szyję, muskając jego wargi na próbę, zanim pogłębiłem pocałunek. Bliźniak posłusznie rozchylił usta,. Nasze języki zetknęły się i zaczęły o siebie ocierać. Jęknąłem cicho w jego usta, czując rosnące podniecenie. Tom oddawał każdy jeden pocałunek, głaskając delikatnie moje plecy. Przycisnąłem się do niego mocniej, próbując o niego otrzeć, ale nie było to specjalnie proste w tej pozycji.
Tom gwałtownie przesunął się w przód i już po chwili byliśmy na podłodze. Znowu. Tak samo, jak to wszystko się zaczęło już po tym, kiedy byłem świadomy tego czegoś między nami.
- Musisz przestać mnie tu nachodzić – mruknął Tom między pocałunkami.
Odburknąłem mu coś tylko na odwal się, całą swoją energię wkładając w całowanie go. Moje nogi mimowolnie objęły go w pasie. Sam się prosiłem o to, żeby mnie zerżnął, ale jakoś w tamtym momencie miałem to kompletnie gdzieś.
Nie zamierzałem decydować się na półśrodki. Nie, kiedy Bill Kaulitz zabiera się do rzecz, robi je na całego. Dlatego też bez ceregieli zabrałem się za rozpinanie bratu spodni. Poszło mi całkiem sprawnie.
Tom coś do mnie szeptał. Brzmiało to jak pytanie, czy jestem pewny, czy to już, że jeśli nie chcę to okej, on poczeka, ale połowy nie zrozumiałem. Złapałem go za penisa przez bokserki, żeby przestał choć na chwilę gadać. To ja byłem znany jako ten wyszczekany i tego chciałem się trzymać.
Na samą myśl, że moja dłoń zaciska się na jego penisie, oblało mnie gorąco. I jeszcze większe podniecenie. Przez chwilę pocierałem go palcami przez bieliznę, po czym zsunąłem mu ją na uda, uwalniając go z niej.
Przerwałem pocałunek i spojrzałem w dół. Powinienem czuć coś negatywnego – jakaś cząstka mnie chciała czuć coś negatywnego – ale myślałem tylko o tym, ile rzeczy można zrobić z takim penisem. Nagle zrozumiałem, że czuję się całkowicie bezpiecznie w miejscu, w którym byłem. Że bez względu na to, co będziemy robić, nie mam się czego bać, bo Tom nigdy by mnie nie skrzywdził ani wykorzystał moich lęków przeciwko mnie. Z nim mogłem być sobą. Nie musiałem się bać wygłaszać swoje myśli. On rozumiał.
- Bill. – jęknął cicho, składając pocałunki na mojej szyi. Odchyliłem bardziej głowę, dając mu lepszy dostęp do niej. Jego ręce dotykały moich boków i ramion. Nawet po zamknięciu oczu stale widziałem obnażone krocze Toma.
- Moje spodnie – wymamrotałem. – Zdejmij moje spodnie.
Bliźniak niemal od razu sięgnął do paska moich spodni. Gdy tylko zsunął je razem z bielizną na moje uda, przycisnąłem bardziej Toma do siebie, tak żeby nasze penisy się ocierały.
Było to… dziwne uczucie. Do tej pory nie miałem żadnych doświadczeń seksualnych z innymi mężczyznami – nie licząc Toma- więc był to pierwszy raz. I było intensywnie. Bardzo.
Tego dnia nie zrobiliśmy nic więcej. Po prostu leżeliśmy na podłodze w studio, całując się i ocierając o siebie i znowu całując, aż obaj doszliśmy. Nawet wtedy nie chciałem się stamtąd ruszać, tylko całować go i całować i całować. To było bardzo przyjemne.
W końcu jednak musieliśmy się podnieść i doprowadzić do porządku. Postanowiliśmy wziąć wspólny prysznic, dając sobie możliwość zmacania wzajemnie swoich ciał, tym razem zupełnie legalnie. Im więcej mnie dotykał, tym bardziej upewniał mnie w tym, że wszystko będzie dobrze. Jeśli nie teraz to przynajmniej kiedyś.
- Tom? – spytałem, kiedy już leżeliśmy na jego łóżku, gotowi do snu.
- Tak?
- Mamy dużo czasu, prawda?
Dobrze wiedział, o co pytałem.
- Oczywiście.
- Więc nie musimy się spieszyć?
- Nie, nie musimy.
- Super.
Zapadła chwila ciszy.
- Tom?
- Mhm?
- Tylko, wiesz, to nie oznacza, że nie musimy ćwiczyć. W zasadzie to uważam, że powinniśmy ćwiczyć całkiem dużo.
Nawet w ciemnym pokoju bez problemu byłem w stanie dostrzec jego uśmiech.

***
W zasadzie mogłabym tu skończyć całą historię, nie uważacie?;)
Rozdział nie jest sprawdzony, więc przepraszam za błędy. Jeszcze maksymalnie dwa rozdziały do końca tej historii, czego pewnie można się domyślić po ostatnich wydarzeniach. Tym razem byłam całkiem łagodna dla bohaterów opowiadania, pewnie dlatego podwójnie znęcam się nad Theo.
Mam nadzieję, że rozdział się podobał.
Pozdrawiam!

6 komentarzy:

  1. Nawet nie żartuje z tym kończeniem historii, a nad Theo znęcaj się ile chcesz :) pozdrawiam Karo

    OdpowiedzUsuń
  2. <3

    A znęcaj się nad kim tam chcesz,byle nie nad nami – czytelnikami tego opowiadania. Ja też uważam, że oni powinni całkiem dużo ćwiczyć, więc jak to tylko dwa rozdziały jeszcze...? Chcę szczegółów! *o*

    Pozdrawiam! :)
    Ri

    OdpowiedzUsuń
  3. Czy się podobał? Bardzo się podobał. :D Na to czekałam. Ale tak smutno, że już tak niewiele zostało do końca :(
    Mam nadzieje, ze jeszcze kiedyś coś w tej tematyce napiszesz, bo Twoje twincesty są fenomenalne <3
    Pozdrawiam i życzę dużo weny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. ćwiczenie czyni mistrza:-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nareszcie Bill to przetrawił :) No i po co się było tyle główkować? Język ciała nie kłamie :D
    Trochę mi smutno, że już prawie koniec tego opowiadania, bo uwielbiam Twoje twincesty, mam nadzieję, że tę twincestową część swoich czytelników nie pozbawisz przyjemności czytania i szybko pojawi się jakieś nowe opowiadanie o tych dwóch wariatach.
    No i skoro to już końcówka, a samo opowiadanie nie było długie ja też chcę pikantne z mega szczegółami zakończenie. :)
    Pozdrawiam i całuję :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Cześć!
    Całkowicie przez przypadek trafiłam na Twojego bloga i jestem zachwycona! Przeczytałam wszystkie opowiadania twincest, ponieważ opowiadania o tej tematyce lubię najbardziej i jestem pod ogromnym wrażeniem Twojego talentu.
    Body Language to jedno z moich ulubionych opowiadań i tak trochę smutno, że zbliża się ku końcowi. Chociaż skoro bliźniacy mają ćwiczyć, to przecież mogą to robić przez dłuższy czas i próbować wielu nowych rzeczy. ;D
    Liczę na to, że będę miała okazję przeczytać jeszcze jakieś Twoje opowiadanie o bliźniakach. ;)
    Tymczasem czekam z niecierpliwością na nowy rozdział i życzę dużo weny! ;*

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)