Tom był zaskakująco cierpliwy. Nie
pytał, nie sugerował, nie zaczynał tematu, zupełnie jakby to nie miało żadnego znaczenia.
Obaj wiedzieliśmy, że ma, ale dopóki nie ruszałem tego tematu, on też tego nie
robił. Był cierpliwy do tego stopnia, że
jakaś część mnie chciała to wszystko przeciągnąć tylko żeby zobaczyć, ile
wytrzyma.
Na szczęście dla niego
zdecydowana większość postanowiła docenić jego starania.
Minęło prawie pół roku, zanim byłem
w stanie pomyśleć „tak, chcę tego”. Wcześniej seks analny mnie po prostu
przerażał.
Na samym początku byłem niepewny.
Nie miałem pojęcia, czego się spodziewać. Bałem się, że mi się nie spodoba i
tylko go rozczaruję. Nie chciałem, żeby ktoś mnie źle zrozumiał – Tom był
jedyną osobą na świecie, której mogłem pozwolić na taką intymność, ale mimo
wszystko miałem swoje powody, żeby to odwlekać w nieskończoność. Strach był
najważniejszym z nich. Uzasadniony czy nie, miałem swoje obawy i nie potrafiłem
ich przezwyciężyć.
Przyszła kolej na wyrzuty
sumienia. Im dłużej zwlekałem, tym gorzej się z tym wszystkim czułem.
Całowaliśmy się, pieściliśmy, obciągaliśmy sobie… Temat seksu analnego nigdy
nie wypłynął, mimo że obaj byliśmy świadomi jego istnienia. Tom był zadowolony
ze wszystkiego, co robiliśmy w łóżku – i w basenie, i w kuchni, i na kanapie w
salonie i na dywanie przed kominkiem, i pod prysznicem… - i nigdy nie prosił o
więcej niż byłem skłonny mu dać. Ta jego
wyrozumiałość, zrozumienie, cierpliwość… To tylko sprawiało, że czułem się
strasznie. On był w stanie zrobić dla mnie tak wiele, tak długo czekać, tak
wiele poświęcić, a ja nie byłem w stanie dać się zerżnąć. Chciałem to w końcu
zrobić tylko z powodu wyrzutów sumienia. Niezbyt dobry pomysł i Tom szybko mnie
przejrzał i, na szczęście, wybił mi go z głowy.
Dopiero potem… kiedy dotarło do
mnie, że on nie zamierza na mnie naciskać – minęło już w końcu pół roku, prawda?
– i jest zupełnie zadowolony z pieprzenia moich ud i tego, że ssę mu fiuta,
poczułem się gotowy, żeby tego spróbować. Dopiero kiedy dotarło do mnie, że to
w stu procentach moja decyzja, że bez względu na to, czy będzie mi się podobało
czy nie, Tom nie rzuci mi tego w twarz w najmniej odpowiednim momencie. Nie.
Nadszedł dzień – a właściwie to noc – kiedy przyglądałem mu się jak spał i
poczułem, że tego chcę. Kochałem go. On kochał mnie. Seks nie był czymś, co
mogło nas poróżnić, nasza więź była zbyt silna.
To była noc, kiedy zdecydowałem
się wreszcie być facetem i zrobić to, co powinienem zrobić już dawno.
Wstałem z łóżka i po ciuchu
wyszedłem z pokoju. W łazience znalazłem paczkę prezerwatyw, która leżała tam
już całkiem długo. Obaj się przebadaliśmy i mieliśmy czarne na białym, że
jesteśmy zdrowi. Żaden z nas by nie zdradził. Nie śmiałbym tego zrobić, on też
nie. Jeśli jednak miałem uprawiać seks analny po raz pierwszy wolałem, żeby
sperma Toma nie została we mnie. Trochę o tym czytałem i obawiałem się, że to
mogłoby być za dużo wrażeń jak na jeden raz.
Gdy wróciłem do łóżka, Tom nie
spał.
- Coś nie tak? – spytał zaspany,
patrząc na mnie jednym okiem.
Uśmiechnąłem się tylko pod nosem
i wsunąłem do niego pod koc. Nie bawiąc się w żadne pochody, chwyciłem go za
penisa przez bokserki i zacząłem go masować. Drgnął i spiął się w pierwszej
chwili, ale niemal od raz się rozluźnił. Nachylił się i po ciemku odnalazł moje
usta, całując mnie niespiesznie.
- Jeszcze ci mało? – wychrypiał rozbawiony.
- Hmm… Pomyślałem, że moglibyśmy spróbować
czegoś innego – odparłem spokojnie.
- Jestem otwarty na propozycje –
wymruczał, ciągle lekko zaspany. Złapałem go za rękę, która błądziła po moim
boku i przesunąłem ją na swój tyłek. Przestał mnie całować i odsunął się lekko,
marszcząc brwi.
- Nie zrób syfu – powiedziałem i
pacnąłem go paczką gumek w twarz.
Patrzył na mnie jak na UFO przez
jakieś dwadzieścia sekund. Kompletnie go zatkało, nie mógł wykrztusić z siebie
nawet słowa. Uniosłem jedną brew rozbawiony, co było trochę dziwne, bo
powinienem się denerwować. Jakimś cudem nie denerwowałem się ani trochę.
Wepchnięcie penisa w tyłek to w końcu nie takie wielkie halo, nawet jeśli
kościół od wieków chciał zbanować seks analny.
- J-jesteś pewny? – wykrztusił
Tom. Widziałem, że kompletnie go zastrzeliłem, nie miał pojęcia, jak
zareagować.
- Pół roku czekania to za mało,
żeby cię o tym przekonać?
- Nie chcesz tego zrobić tak jak
ostatnio…
- Zdecydowanie nie – wtrąciłem i
pocałowałem go w nos. – Chcę to z tobą zrobić. Po prostu… nie gwarantuję, że mi
się spodoba.
- W porządku, wcale tego od
ciebie nie oczekuję – odparł od razu, po czym zmarszczył lekko brwi. Był już
zdecydowanie rozbudzony. I pobudzony, jeśli twarda zawartość jego bokserek była
jakąś wskazówką. – Chwila, gumki?
- Ostatnie czego potrzebuję o
trzeciej nad ranem to wyciekająca ze mnie sperma – przyznałem bez cienia
zażenowania. – Jeśli chcesz się spuścić, to w kondom, nie we mnie. No,
przynajmniej nie tym razem. Kapisz?
Tom pokiwał gorliwie głową. Jego
usta rozciągnęły się w szerokim uśmiechu.
- Już się tak nie ciesz! –
walnąłem go w ramię i wywróciłem oczami, lekko podirytowany. Uśmiechnął się
jeszcze szerzej. Miałem wrażenie, że gdyby było jaśniej, to zobaczyłbym jego
trzonowe.
Westchnąłem teatralnie,
odwróciłem się na wznak i ściągnąłem z siebie bokserki. Tom klęknął na łóżku i
sięgnął do szafki nocnej po lubrykant. Pozbył się swoich bokserek i zgrabnie
wsunął się pomiędzy moje rozsunięte uda. W pierwszej chwili pomyślałem, że jego
cierpliwość się skończyła i zabierze się do roboty ze sporym wigorem, ale on
nachylił się i pocałował mnie czule. Objąłem go za szyję, upajając się tym
pocałunkiem i mrucząc zachęcająco, kiedy jego ręka zaczęła gładzić moje udo.
Tak, zdecydowanie tego chciałem. Tego i wszystkiego innego, co mogłem z nim mieć.
Minęła dłuższa chwila, zanim oderwał się od moich ust i usiadł na piętach,
wylewając sobie trochę lubrykantu na palce. Rozsunąłem trochę szerzej nogi,
dając mu lepszy dostąp. Rzadko mnie tam dotykał, więc wszystko to miało być dla
mnie całkiem nowe.
Nie spieszył się. Jego śliskie
palce przez długie minuty masowały pierścień ciasnych mięśni, nie próbując wsunąć
się na siłę. Był tak samo cierpliwy jak przez te wszystkie miesiące, kiedy mu
tego odmawiałem. Dopiero kiedy moje mięśnie delikatnie się rozluźniły, delikatnie
wsunął we mnie jeden palec.
Zamknąłem oczy, skupiony na
odczuwaniu. Było… dziwnie, ale nie nieprzyjemnie. Byli mężczyźni, którzy
czerpali z tego przyjemność, miałem więc nadzieję, że ja też…
Jęknąłem głośno i wygiąłem się w
łuk, zdumiony nagłą falą przyjemności, która przeszła przez moje ciało. Spojrzałem
na bliźniaka, dysząc głośno. W pierwszej chwili był tak samo zaskoczony jak ja,
potem uśmiechnął się, wyraźnie zadowolony z siebie i powtórzył ten gest.
Zacisnąłem, mocno palce na kocu, pojękując z przyjemności. Mój członek drgał za
każdym razem, kiedy palec Toma pocierał to magiczne miejsce w środku.
- Toom…. Tom, przestań się ze mną
droczyć – wymamrotałem błagalnie.
- Nie droczę się – odparł radośnie
i ostrożnie wsunął we mnie drugiego palca.
Sapnąłem cicho, ale starałem się
nie spinać, żeby nie utrudniać mu roboty. Zajęło to trochę więcej czasu, ale w
końcu Tom wsunął we mnie trzeciego palca. Trochę bolało, ale nie był to silny
ból, więc z powodzeniem mogłem go zignorować.
Chwilę później Tom nakładam na
siebie prezerwatywę i zwilżał ją obficie, oblizując usta.
Nachylił się nade mną i pocałował
moją pierś.
- Gotowy? – spytał. Poczułem, że
czubek jego penisa ociera się o mój odbyt.
- Bardziej już nie będę –
odparłem zgodnie z prawdą, obejmując go nogami w pasie.
Bolało. Zacisnąłem zęby i spiąłem
się lekko, kiedy Tom delikatnie wsuwał się do środka, centymetr po centymetrze,
aż wszedł do samego końca. Przez chwilę obaj byliśmy cicho, obawiając się
choćby drgnąć. Nie tylko dla mnie było to coś nowego.
- W porządku? – spytał w końcu,
opierając czoło na mojej piersi.
- Tak myślę – odparłem niepewnie.
Uczucie było dziwne, trochę nieprzyjemne, ale oczekiwałem czegoś o wiele
gorszego. Nawet jeśliby się okazało, że nie będzie ani trochę lepiej, byłem
skłonny robić to od czasu do czasu dla Toma tylko po to, żeby jemu było dobrze.
Poruszył się ostrożnie na próbę.
Ból się lekko nasilił, ale nie na tyle, żebym musiał mu to sygnalizować i go powstrzymywać.
Tom pchnął ostrożnie kilka razy, wsuwając i wysuwając się na próbę. Spojrzałem mu
w oczy. Wyraźnie szukał jakiś oznak bólu lub dyskomfortu. Patrzenie mu w oczy
uczyniło cały akt jeszcze bardziej intymnym, ale nie przeszkadzało mi to ani
trochę. Uśmiechnąłem się do niego lekko i przyciągnąłem go do pocałunku. Jak
już wspominałem – cholerna sielanka.
Tom sapnął cicho i przyspieszył, wbijając
się we mnie mocniej, szybciej. Dzięki lubrykantowi nie czułem żadnego tarcia, a
jego członek poruszał się we mnie bez najmniejszego problemu. Zacząłem się
pieścić, chcąc czerpać z tego maksimum przyjemności. Tom zmieniał co chwilę kąt
pchnięć, aż w końcu po raz kolejny trafił w to magiczne miejsce. Reszta miała
być jednym wielkim zamazanym wspomnieniem zdominowanym przyjemnością do tego
stopnia, że nie byłbym w stanie podać swoich danych osobowych. Mógłbym przysiąc,
że kazałem mu poruszać się szybciej, że chciałem mocniej, czując nasilające się
w podbrzuszu napięcie, ale nie byłem tego ani trochę pewien. Wiedziałem tylko
tyle, że kiedy wreszcie doszedłem, był to najlepszy orgazm w moim życiu, a
fakt, że to właśnie Tom się do tego przyczynił sprawiał, że czułem w środku
dziwne ciepło.
- Kocham cię – wyszeptał, całując
mnie, zupełnie jakby mi dziękował. Za co? Nie wiedziałem, ale to było miłe,
więc chętnie pozwalałem mu się całować.
- Kocham cię – odparłem, po czym
dodałem żartobliwie: – Myślałem, że nie wierzysz w miłość.
Tom patrzył na mnie przez chwilę.
Oddech ciągle miał lekko przyspieszony po przebytym niedawno orgazmie. Wyglądał
na zadowolonego i zaspokojonego.
Już myślałem, że mi nie odpowie,
kiedy odezwał się całkiem poważnie:
- Wierzę w nas.
Cóż… Z tym nie mogłem się kłócić.
KONIEC
***
Hej :)
Trochę mi zeszło, ale w końcu zebrałam się w sobie i wstawiam ten obrzydliwie słodki rozdział ze smaczkiem, na który pewnie wszyscy czekali. Byłam dość zaskoczona, kiedy zorientowałam się, że jest koniec opowiadania, a moi bohaterowie się jeszcze ze sobą nie przespali. Do tej pory mi się to chyba jeszcze nie zdarzyło,więc postanowiłam zawrzeć w epilogu głównie ten wątek.
Pozostaje mi tylko podziękować wszystkim, którzy przebrnęli przez kolejne moje wypociny, wspierali mnie przez okres ich powstawania i zostawiali komentarze pod rozdziałami. Nic tak nie napędza do pisania jak widok komentarzy pod rozdziałem.
Jak zawsze, mam nadzieję, że opowiadanie się podobało. W pewnym momencie zaczęło brnąć w kierunku, którego się nie spodziewałam. Mam co do niego trochę mieszane uczucia. Pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że jest w miarę logiczne i nie ma w nim żadnej miny;)
Z racji tego, że to ostatni rozdział tego opowiadania, zapraszam wszystkich do komentowania. Co Wam się podobało, co nie, jakieś generalne uwagi... Pomóżcie mi rozwijać mój warsztat pisarski, to może w przyszłości uda mi się napisać coś lepszego:)
Nie przynudzam już więcej.
P.S.: Kolejny rozdział "Więzi" prawdopodobnie w piątek.
Pozdrawiam!
Najlepsze, co może być, to przeczytać rozdział 11 minut po publikacji. Gorzej, że to epilog. Końcówki zawsze są słodko-gorzkie.
OdpowiedzUsuńTo było fajne opowiadanie. Wartościowe. Siła miłości vs przeciwności. Takie lubimy najbardziej.
Nie wiemy, co to konstruktywny komentarz. Podobało nam się, czy to wystarczy?
Życzymy całych gam sukcesów i osiemdziesiąt dwa tysiące sto siedemdziesiąt sześć nowych opowiadań, a także wielkiej oryginalności i swobody w pisaniu, bo to jest najważniejsze.
Ps. My też w Was wierzymy, chłopaki.
A&G
Jak zwykle było mega!
OdpowiedzUsuńNie ma co komentować dziekuję za opowiadanie:-)
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podobałoto opowiadanie. Było takie inne. :) Raczej nie mam Ci nic do zarzucenia :P. A epilog świetny ;>>> Bill podjął dojrzałą decyzję i sam seks był dojrzały.
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, ze to nie koniec Twojej przygody z twc. W każdym bądź razie będę czekać.
Pozdrawiam i życzę bardzo dużo weny. :)
Bardzo fajny tekst : ). Podobał mi się ten powolny rozwój sytuacji i to, że wszystko wydawało się przemyślane. I takie podskórne napięcie erotyczne, które panowało w tym tekście. A ten słodki, ale i gorący epilog ładnie sumuje całe opowiadanie.
OdpowiedzUsuńPoza tym - narracja pierwszoosobowa, którą czyta się bez zgrzytów! Świetne były te przemyślenia Billa, sporo dobrego humoru, ciut sarkazmu, mnóstwo celnych sformułowań. I przecudowny Tom - nie znoszę, gdy robi się z niego drania, a niestety sporo autorów ma takie tendencje. W ogóle bardzo mi się podobała konstrukcja postaci.
Jak się przejrzy opowiadania na tej stronie i zwróci uwagę na daty, to widać u Ciebie niesamowity progres : ). Dlatego mam nadzieję, że jeszcze jakiś twój twincest będę mogła przeczytać.
Pozdrowienia i dużo weny!
Obiecałam sobie, że wraz z końcem skomentuję, więc piszę.
OdpowiedzUsuńNie czytałam opowiadania od początku, niestety. Jest ono moim pierwszym twincestem, więc mam ogromny sentyment. Smutno mi, że to już koniec ich losów... Naprawdę świetnie się bawiłam podczas czytania.
Mam nadzieję, że jeszcze pojawi się coś o naszych bliźniakach spod twojej ręki. Piszesz cudownie. ;)
Pozdrawiam,
An
BL było nieco inne niż Twoje poprzednie twincesty, ale miało do końca ten niepowtarzalny klimat. Wielka szkoda, że to już koniec... Mam nadzieję, że wrócisz do nas szybko z nowym twincestem. :)
OdpowiedzUsuńCóż tu napisać, jest mi smutno, że to już koniec tego wspaniałego opowiadania. Twoje twincesty mają w sobie wszystko to co lubię w opowiadaniach: humor, ale nie przesadny i chwilę grozy, które dobrze się kończą, i wspaniałe sceny erotyczne,które swoją drogą uwielbiam i dają taką wisienkę na torcie.
OdpowiedzUsuńCo do fabuły, to wiadomo, że im nasze bliźniaki są starsze, tym inaczej się pisze takie opowiadanie, bo raczej ciężko by było czytać o wiecznie zapłakanym Billu, który ma już przecież 26 lat, dlatego bardzo podobało mi się to, że jednak stanęłaś na wysokości zadania i miałaś na uwadze ich prawdziwy wiek i zachowanie jakie się ma, a przynajmniej powinno się mieć w tym wieku, wielki plus dla Ciebie.
Podsumowując, mam nadzieję, że szybko pojawi się tu kolejny twincest. Wiem, że większa część Twoich czytelników preferuje slashe Twojego autorstwa, ale mam nadzieję, że nie zapomnisz o tej twincestowej części swoich wielbicieli.
Co do gramatycznej części opowiadania, to najbardziej co mi się rzucało w oczy, to częste powtórzenia w zdaniu. Zwróciłam na to uwagę, bo sama miałam z tym mały problem, a nawet nie zdawałam sobie z tego sprawy dopóki ktoś mi o tym nie powiedział. A tak poza tym, literówki nie wytykam, bo jak sama piszesz, że tekst nie sprawdzony i może zawierać błędy to, nie ma się co czepiać, a nawet jak jest sprawdzony a coś się znajdzie to nikt tu nie jest alfą i omegą. Reszta - miodzio.
Całuję Cię mocno, życzę dużo weny, a dla siebie nowego twincestu Twojego autorstwa i oczywiście zapraszam do siebie, jak tam znajdziesz trochę czasu.
Buziaczki :*
Komentuje co prawda, dość rzadko, ale to z przyczyn technicznych zwykle twoj rozdziałay "dopadają" mnie w drodze do pracy :D Jednak dziś wyjątkowo wzięłam się za czytanie wcześniej. Muszę przyznać, że spodobało mi się to co się tu działo, mimo, że dość opornie podchodziłam na początku, bo wole twoj autorskie opwiadania. Jednak to muszę uznać za wyjątkowo udane, dobrze budowana akcja, ciekawy pomysł. Końcówka... no cóż tu muszę powiedzieć, że było za krótko, coś mi zgrzytnęło przy takim szybkim końcu, ale całość znakomita. :)
OdpowiedzUsuńPrzyznam się bez bicia, na samym początku nie lubiłam tego opowiadania. Sama nie wiem czemu. Jednak później gdy postanowiłam go rozpocząć zaczynałm lubić go coraz bardziej. Szczególnie gdy są tutaj osoby z mojego ukochanego zespołu.
OdpowiedzUsuńStyl pisania jak zawsze masz cudowny. Rozdziały nie były nudne, ale też historia nie toczyła się zbyt szybko.
Zakończenie było... słodkie co jest miłą odmianą od tego co ostatnio mam w zwyczaju pisać.
Cóż, dziękuję za taką cudowną historię. Pozostaje mi tylko czekać na coś nowego.
Wiesz, że lubię Twoje opowiadania? A może ja to pominęłam i Ci nie powiedziałam? O.o nie jestem pewna. W każdym razie... jak "Czarnego" pożarłam wręcz w jeden dzień, jak z resztą resztę Twoich opowiadań TwT, tak z tym było mi ciężko, bo byłaś dopiero w trakcie, i musiałam przy każdym rozdziale wracać się do poprzedniego, żeby mieć w stu procentach jasny obraz sytuacji, ale to wyszło tylko z tego, że jestem mega niecierpliwa a nie wiedziałam, ile to będzie mieć rozdziałów ^^
OdpowiedzUsuńNie lubię epilogów ;-; one są niby wesołe (zazwyczaj) a jednak smutne.
Ogółem opowiadanie mi się podobało, chociaż czasem nie rozumiałam zachowania Billa, ale to może tylko ja o.o
Zakończenie było cudne ❤
W sumie nie wiem, co jeszcze mogę dodać, więc lepiej zamilknę i powiem, że czekam na Twoje kolejne opowiadanie TwT i z chęcią je przeczytam ^^
Pozdrawiam~
To było piękne. Uwielbiam Twoje opowiadania ♥♥♥
OdpowiedzUsuńTo już? Nie spodziewałam się zakończenia! To opowiadanie było skonstruowane nieco inaczej, dlaczego też sądziłam, że przed nami jeszcze długa droga. Mimo wszystko bardzo mi się podoba, że ty nie lubisz przeciągać. Interesujący pomysł z tą powoli nawracającą pamięcią. Potrafiłam wczuć się w sytuację obu bliżniaków, zarówno Toma, który myślał, że uda mu się uciec przed wydarzeniami z przeszłości jak i bezsilnego Billa.
OdpowiedzUsuńGratuluję ukończenia kolejnego opowiadania!
Super <3
OdpowiedzUsuń