sobota, 16 lutego 2013

Pomocna dłoń



Bill miał już dość.
Miał nadzieję, że po koncercie usiądą gdzieś razem i spędzą trochę czasu. Pff, ale po co?! Tom przecież nie potrzebuje go do szczęścia, zapewne jak zwykle pójdzie na jakąś imprezę. Od jakiegoś czasu Bill czuł, że między nim a bliźniakiem jest coraz gorzej. Często się kłócili i jakoś przestali się godzić, a wszystkie te sprawy coraz bardziej się nawarstwiały.
Bill bał się. Wiedział, że jest coraz gorzej, ale wszystkie jego próby nawiązania rozmowy kończyły się fiaskiem. Miał wrażenie, że znęcanie się nad nim bawiło Toma, a kiedy jeszcze zobaczył, że Bill tego nie wytrzymuje i zaczyna płakać… Nie, właściwie to Bill nigdy nie pokazał bratu swoich łez, a Tom widocznie nawet się nie domyślał, jak bardzo ostatnio go ranił.
Bill miał już dość.
Stanął pod hotelowymi drzwiami prowadzącymi do pokoju Toma. Może jeśli z nim porozmawia, Tom choć raz go posłucha? Może jakoś im się uda dogadać? Bill tak bardzo tęsknił za swoim starym bratem, który nie wahał się przytulić go zawsze, kiedy tego potrzebował.
Zapukał i wszedł. Georg siedział na łóżku Toma, popijając jakiś sok, a sam Tom stał przed lustrem i wiązał na głowie bandanę.
- Hej – zaczął Bill niepewnie. – Tom, moglibyśmy pogadać?
- Jestem teraz zajęty, to nie może poczekać? – spytał, nawet się do niego nie odwracając.
- Zostawię was samych – powiedział cicho Geo.
- Siadaj na dupę, już prawie jestem gotowy.
- Ale Bill…
- Bill powie, co ma powiedzieć i tyle. Więc?
- Chciałbym z tobą porozmawiać na osobności.
- Myślałem, że nie mamy tajemnic przed resztą zespołu.
Z każdą chwilą Bill czuł się coraz gorzej. Zagryzł dolną wargę.
- Um, miałem nadzieję, że… moglibyśmy spędzić ten wieczór w hotelu. Pogadać trochę i…
- Zapomnij – mruknął Tom. – Ja idę na imprezę.
- Cały czas chodzisz na imprezy, w ogóle nie masz dla mnie czasu.
- Nie jesteśmy małżeństwem, a pępowinę odcięli nam prawie dziewiętnaście lat temu. Chyba najwyższy czas, żebyś zaczął sobie radzić samodzielnie.
- Kiedyś nie miałeś nic przeciwko spędzaniu czasu ze mną! – powiedział Bill urażony.
- Ale teraz mam – warknął Tom. Widać było, że ma kiepski humor. – Czy to już wszystko?
- Kiedyś byłeś inny…
- Ludzie się zmieniają. Coś jeszcze?
Bill po raz kolejny miał ochotę się rozpłakać. Przez ostatnie dwa tygodnie musiał pracować ciężej niż reszta zespołu i w chwili obecnej był wykończony fizycznie, w dodatku sytuacja z Tomem coraz bardziej się zaogniała, dodając do tego zmęczenie psychiczne. Ledwo mu się udawało zakryć głębokie cienie pod oczami i to, że znowu schudł. Czuł się naprawdę źle i gdyby nie to, pewnie poszedłby z Tomem i resztą na tą imprezę, tylko po to, żeby nie zostać samemu. Ale… nie czuł się zbyt dobrze.
- Czasami naprawdę cię nienawidzę, Tom – mruknął, patrząc na swoje buty.
Usłyszał prychnięcie, a w następnej chwili poczuł, jak Tom wylewa mu na głowę sok Geo. Bill znieruchomiał, czując jak lepka ciecz moczy jego włosy i spływa po twarzy na ubranie i podłogę. Nie mógł uwierzyć, że Tom to zrobił. Tak po prostu chciał go ośmieszyć, w ogóle nie przejmując się jego uczuciami. Jak on mógł?!
Nawet nie było ważne to, że Geo był bardziej przerażony zachowaniem starszego Kaulitza niż rozbawiony. Bill i tak czuł się po prostu upokorzony.
- To tak jak ja ciebie – odparł Tom, zadowolony ze swojego dzieła. – Teraz przynajmniej wyglądasz o wiele lepiej…
Bill, nie namyślając się długo, zwinął dłoń w pięść i z całej sił uderzył bliźniaka w twarz. Tom zrobił kilka chwiejnych kroków w tył.
- Ty sukinsynu! – krzyknął, dopadając bliźniaka i uderzając go mocno w brzuch. Bill jęknął i zwinął się z bólu, walcząc o oddech i starając się nie zwrócić tego, co zjadł na obiad.
- Tom, przestań! – wrzasnął Geo, widząc że warkocz bez zastanowienia okłada pięściami skulonego Billa.
- Nie, nie będzie podnosił na mnie ręki! Jak on w ogóle…
Bill jakimś cudem zdołał się wyrwać. Wstał pospiesznie i wybiegł z pokoju.
- BILL! – krzyknął za nim Georg, ale odpowiedział mu tylko trzask drzwi.
Czarny rzucił się na swoje łóżko i rozpłakał się jak małe dziecko. Dotknął mokrych włosów i skrzywił się, czując, jak się lepią. Wstał z łóżka i poczłapał do łazienki, gdzie pospiesznie się rozebrał i wszedł pod prysznic.
- Bill? – ktoś zapukał do drzwi. – Wszystko w porządku?
Czarny wziął głęboki oddech. Georg był bardzo spostrzegawczy, a on nie chciał jeszcze bardziej się upokarzać.
- Tak! – odkrzyknął, pilnując, aby jego głos nie drżał.
- Na pewno? Jeśli chcesz, mogę z tobą zostać.
- Nie, nie trzeba. Poradzę sobie!
- Um, ok. Skoro tak mówisz.
Georg sobie poszedł. Bill pociągnął nosem. Kiedy już się wycierał, zdał sobie sprawę, że nie zmył makijażu, a upewniły go w tym dwie czarne plamy na białym ręczniku, tam gdzie wycierał oczy. Westchnął cicho i niespiesznie dokończył kąpiel. Był tak bardzo tym wszystkim zmęczony… Kiedyś Tom by z nim został. Zwyczajnie pozwoliłby mu spać i czuwałby przy nim, co jakiś czas sprawdzając, czy nadal śpi. Przyniósł by rano śniadanie do pokoju i wyraził obawę o jego zdrowie. Zauważyłby, że powinien więcej jeść i spać, bo jest wykończony.
Bill po prostu nie poznawał swojego bliźniaka.
Po kąpieli ubrał się znowu w normalne ciuchy i poszedł do Davida. Mieli omówić szczegóły kolejnego koncertu. Rzecz, którą cały zespół ponownie zwalił na niego. Było im wszystko jedno jak ten występ będzie wyglądał. To Bill omawiał z managerem ich stroje, oświetlenie, kolejność piosenek, ich ilość i to, co powinien powiedzieć w międzyczasie. Pomagał też ustalić ich plan dnia – wciskali w harmonogram wywiady, sesje i inne rzeczy. Wbrew temu, co się mogło wydawać, wiele rzeczy zależało od nich samych. Kiedyś był tu jeszcze chociaż jeden członek zespołu. Teraz wszyscy się bawili, zostawiając z tym Billa.
- Dobrze się czujesz? – spytał Jost, marszcząc brwi.
Bill ocknął się i spojrzał na managera.
- Przepraszam, zamyśliłem się. Co chciałeś?
- Pytałem, jaką piosenkę chcesz zaśpiewać na sam koniec. Te cieszące się większą popularnością umieściliśmy w środku, ewentualne bisy będą tam współgrać z resztą. Zostawiliśmy „Freunde bleiben”, więc może nią zakończycie koncert?
- Ok, może być. Potem krótki wywiad i pół godziny rozdawania autografów…
Jost zapisał to w swoim notesie.
- Potem będziecie mieć już wolne. Prawdopodobnie będzie to około dwudziestej drugiej. W sam raz, wsiądziemy w tourbusa i pojedziemy do kolejnego miasta. Tam mamy koncert w ciągu dnia. To chyba już wszystko… Dzięki za pomoc, Bill.
Chłopak uśmiechnął się lekko.
- Nie ma sprawy.
- Na pewno wszystko w porządku? Jesteś taki… nijaki.
- Pokłóciłem się trochę z Tomem – mruknął wokalista wymijająco.
- Ostatnio często wam to się zdarza.
Bill wzruszył ramionami i podniósł się z łóżka.
- To nic takiego. Prędzej czy później wszystko wróci do normy. Idę już spać. Jestem trochę zmęczony. Do zobaczenia rano.
David skinął mu głową. Bill przeciągnął się i ziewnął szeroko. Przed oczami pojawiły mu się czarne plamy. Westchnął i złapał się za głowę, czując lekkie zawroty głowy.
To nic, pomyślał. Nie chcąc, żeby David coś zauważył, zrobił pierwszy krok w stronę drzwi. Zanim zorientował się, co się dzieje, usłyszał tylko swoje własne imię i osunął się w ciemność.

- Bill? Bill, słyszysz mnie? Bill. Odpowiedz!
Kaulitz zmarszczył brwi i, chociaż kosztowało go to wiele wysiłku, rozchylił ciężkie powieki.
- Co jest?... – spytał zdezorientowany.
- Proszę, napij się – powiedziała zatroskana Natalie, wręczając mu szklankę wody. Posłusznie wziął ją do drżącej ręki i omal nie wylał całej zawartości. Dopiero po chwili zorientował się, ż cały się trzęsie. Kobieta pomogła mu przytrzymać naczynie i dała mu się napić.
- Jesteś strasznie blady – rzekł Jost, przykładając mu rękę do czoła. Było spocone. – Nat, pomożesz mi go podnieść? Jedziemy do szpitala.
- Nie chcę do szpitala – szepnął Bill niemal płaczliwie, ale był to jedyny protest. Zaprowadzili go do samochodu. W trakcie wsiadania chłopakowi znowu zrobiło się słabo.
- David! Pomocy! – krzyknęła Natalie, starając się utrzymać bezwładne, ciężkie ciało nastolatka. Jost doskoczył do niej w mgnieniu oka i pomógł jej ułożyć chłopaka w środku. Oboje spojrzeli na siebie zmartwieni. Przez pięć lat kariery Bill jeszcze nigdy im nie zemdlał. Był w szpitalu tylko dwa razy – raz, kiedy miał operację i usuwano mu torbiela i drugi raz, kiedy uciekał przed fanami i spadł ze schodów, brzydko rozcinając sobie nogę o odłamki wazonu.
David odpalił samochód i pojechali do szpitala.
- Chyba powinniśmy zadzwonić do reszty – powiedziała Natalie.
- Nie ma sensu ich na razie martwić. Poczekamy na wyniki.
W drodze do szpitala Bill ponownie odzyskał przytomność. Nie odezwał się, za to Natalie cały czas do niego mówiła i starała się utrzymać z nim kontakt. W środku przyjęli ich niemal natychmiast. Lekarz kazał Billowi położyć się na łóżku i przez następną godzinę zrobiono mu wszystkie niezbędne badania.
Gdy lekarz wyszedł z pokoju, w którym leżał Bill, spojrzał na Davida poważnie.
- Nie jest chory – stwierdził doktor – za to skrajnie wycieńczony. Zdaję sobie sprawę, że chłopak robi karierę i musi ciężko pracować, ale nie może dłużej utrzymać tego tępa. Ujmę to tak. Tym razem to zwykłe osłabienie i niedożywienie, ale jeśli Bill nadal będzie się tak bardzo forsował, może się to dla niego źle skończyć. Serce, wątroba i inne organy są naprawdę bardzo delikatne. Do nieszczęścia trzeba niewiele. Przez najbliższy tydzień musi dużo spać i więcej jeść. Powinien robić tylko niezbędne rzeczy. Radziłbym przez trzy dni w ogóle nie wypuszczać go z łóżka, ale jeśli już musi coś robić, powinien się oszczędzać. Liczę też na to, że zadbacie o jego zdrowie psychiczne. Wbrew temu, co niektórzy myślą, ma ono wielki wpływ przebieg jego rekonwalescencji. Chcę zatrzymać go na noc w szpitalu. Teraz śpi, ale można do niego wejść.
- Dzwonię do Toma – rzekła zdenerwowana Natalie.
David skinął głową na znak zgody.
Po połowie godziny w szpitalu pojawiła się reszta zespołu razem z Sakim.
- Co z nim? – zapytał Georg.
- Przemęczenie. Zemdlał u Davida. Przez kilka najbliższych dni musi o siebie bardziej dbać,  a to oznacza, że wy przejmiecie jego obowiązki na czas nieokreślony.
- Gdzie David? – spytał Gus. Tom w ogóle się nie odzywał.
- Jest u Billa, obudził się już.
GG bez zastanowienia ruszyli do środka. Tom nadal stał w miejscu ze zmarszczonymi brwiami, jakby się nad czymś zastanawiał.
- A ty nie idziesz? – zdziwiła się kobieta.
Chłopak spojrzał na nią poirytowany.
- Przecież nic mu nie jest, nie? Po co mam tam iść?
- To twój brat!
- Ostatnio między nami się zbytnio nie układa.
- Masz szansę to naprawić.
- Zakładasz, że to moja wina?!
Natalie spojrzała na jego twarz z lekkim zdziwieniem i smutkiem.
- On cię potrzebuje.
- Nie sądzę.
Tom odwrócił się na pięcie i odszedł, grzebiąc w kieszeni. Natalie patrzyła jak wychodzi ze szpitala i pokręciła jedynie głową. Gdzie się podział stary Tom?
W szpitalnej sali zgromadziło się już sporo osób, chociaż Bill niezbyt się tym przejął. Miał nadzieję, że Tom chociaż do niego zajrzy, ale jak zwykle się przeliczył. Tak naprawdę wiedział, że tak będzie, ale mimo wszystko jakaś jego część łudziła się, że może w takim wypadku Tom przyjdzie… Chociaż na chwilkę…
Nie przyszedł.
- Jak się czujesz? – spytał Gus, poprawiając okulary.
Bill uśmiechnął się lekko.
- Już lepiej, dzięki. To była tylko mała karuzela, David przegina.
- Lekarz twierdzi inaczej – rzucił Jost. – Jutrzejszy koncert jest odwołany, wywalamy go na koniec trasy. Akurat będziesz miał około trzech dni na powrót do zdrowia, a potem tylko koncerty i kilka innych zajęć. Nic, co mogłoby cię przemęczyć. Już czas, żeby reszta też zaczęła coś robić dla zespołu.
- Lubię to, co robię.
- To już postanowione, Bill. Bez dyskusji.
- Geo, Gus, idźcie już. Natalie, ty też. Zostanę tu na noc.
- Nie musisz – zaprotestował Bill. – Lepiej idź  i się porządnie wyśpij. Dam sobie radę.
- Obiecałem waszej matce, że się wami zaopiekuję, Bill. Traktuję was jak swoje dzieci i zostanę tutaj bez względu na to, co ty masz na ten temat do powiedzenia.
Bill zmarszczył brwi, a Geo zaśmiał się cicho.
- Używaj prostszych słów, David, Bill w tym stanie nie jest w stanie tego zrozumieć.
- Och, wal się, Geo! – oburzył się Kaulitz. – Wyjazd, chcę spać. David, będę się krępował spać, jeśli będziesz się na mnie gapił.
Manager prychnął, ale wyszedł z pokoju. Bill wiedział, że wróci prędzej czy później, ale nie wyprosił go z taki głupiego powodu. Tak naprawdę chciał sobie chwilę popłakać z powodu Toma. Już dawno się nauczył, że łzy naprawdę pomagają. Zwykła chwila załamania dla następnych kilku dni wytrwałości. Było warto.

- Musimy coś zrobić – powiedział Geo, wręcz wpychając Gusa do jego pokoju.
- Co?
- Coś, żeby przejrzeli na oczy i pogodzili się. Tom ostatnio zachowuje się jak świnia.
- Co proponujesz?
- Nie wiem. Może go nastraszymy albo…
- Chyba mam pomysł – rzekł Gus z błyskiem w oku i zachichotał. Nachylił się do przyjaciela i zaczął szeptać, nie chcąc, aby ktoś ich podsłuchał. Geo w pierwszej chwili spojrzał na niego z niedowierzaniem, a potem uśmiechnął się i razem poszli do Toma. Mieli już dość jego zachowania.
Nadszedł czas, by utrzeć mu nosa.

Tom leżał w swoim łóżku, wciąż będąc w szoku. Nie mógł uwierzyć w to, co usłyszał. W pierwszej chwili pomyślał, że to tylko głupi żart, ale Geo i Gus byli śmiertelnie poważni.
Bill umierał.
Na samą myśl o stracie bliźniaka zaczął panikować. Przecież Bill nie może umrzeć! Jeszcze wczoraj wszystko było w porządku, a teraz nagle Bill trafia do szpitala i okazuje się, że ma cholerną wadę serca. I te słowa – „nic nie możemy zrobić”. Tak powiedział lekarz.
Jego ciałem targnął cichy szloch, który starał się stłumić poduszką. Im bardziej chciał się powstrzymać, tym bardziej płakał, kuląc się na łóżku. Nie wyobrażał sobie życia bez bliźniaka, nawet jeśli ostatnio tak źle go traktował. Życie bez Billa to nie będzie życie. To zwykła, marna egzystencja bez nadziei na lepszą przyszłość. Geo powiedział, że Bill przeżyje jeszcze około dwóch miesięcy i powiedział, żeby nie pytał o nic Josta, bo oni po prostu podsłuchali jego rozmowę z lekarzem. Tom nawet nie był pewny, czy Bill wie, dopóki Gus nie oświadczył, że owszem, wie.
To było nie do pojęcia. Dlaczego teraz? Dlaczego Bill? Już wolałby sam umrzeć.
Pociągnął nosem, wciąż płacząc i płacząc i nie mając siły powstrzymać łez. Nawet nie chciał ich powstrzymywać. Miał dopiero dziewiętnaście lat. Jeśli normalne dożyłby pięćdziesiątki, to przez tyle lat ma żyć bez ukochanego brata? Nie mógł sobie tego wyobrazić.
Wstał z łóżka, wygrzebał swoje papierosy i odpalił sobie jednego. Otworzył okno, oparł się o parapet łokciami i palił w ciszy, pozwalając płynąć łzom. To było takie cholernie niesprawiedliwe…
Gdy pomyślał o tym, jak traktował bliźniaka ostatnimi czasy, zrobiło mu się niedobrze. A jeśli przez swoje głupie zachowanie jeszcze bardziej skrócił mu życie? Jeśli to, co mu robił, jeszcze bardziej go wykańczało? Jak mógł być takim idiotą? Jak mógł kiedykolwiek zrobić mu krzywdę? Przecież to był Bill. JEGO Bill.
Obiecał sobie, że już nigdy więcej go nie zawiedzie.
Nie zasnął aż do świtu. Przepłakał prawie całą noc, dopóki nie brakło mu łez. Dopiero wtedy, zmęczony zasnął.

Około dwunastej David przywiózł Billa z powrotem do hotelu. Kaulitz wyglądał już trochę lepiej, chociaż nadal był blady. Nie miał zbyt dobrego humoru i nie odzywał się przy śniadaniu, na którym Tom nawet się nie pojawił. Wszyscy wypytywali go jak się czuje, czy czegoś nie potrzebuje, ale on marzył tylko o tym, żeby zaszyć się w swoim pokoju i móc w spokoju spędzić trochę czasu. Jego życie ostatnio pędziło zdecydowanie zbyt szybko. Było kilka rzeczy, które chciał przemyśleć.
Nie miał na to szansy, ponieważ ledwo zamknął za sobą drzwi, a już ktoś zaczął w nie pukać.
- Chcę być sam! – krzyknął Bill, siadając na łóżku.
- Otwieraj! Musimy pogadać!
Serce Czarnego zabiło mocniej, kiedy usłyszał stłumiony przez drzwi głos bliźniaka. Wstał z łóżka i wziął głęboki, uspokajający oddech. Zagryzając dolną wargę, podszedł do drzwi i otworzył je niepewnie.
- Jeśli chcesz mnie zgnoić, to daruj sobie. Nie jestem teraz w nastroju.
Tom nic nie powiedział, tylko przecisnął się obok brata i wszedł do środka. Bill zamknął drzwi i odwrócił się do bliźniaka. Kiedy Tom na niego spojrzał, Bill otworzył szeroko oczy.
- Wyglądasz okropnie – stwierdził Czarny. Miał rację. Oczy Toma były lekko podpuchnięte i gdyby Bill go dobrze nie znał, pomyślałby, że płakał. Na jego twarzy odbijało się zmęczenie, brwi były zmarszczone, a usta wykrzywione w brzydkim grymasie.
- Tak też się czuję – burknął Tom, masując sobie skronie opuszkami palców. – Słuchaj, ja… Nawet nie wiem, od czego zacząć. – W jego głosie brzmiała dziwna desperacja, która zaciekawiła Billa. – Ja… Chciałbym ci powiedzieć tyle rzeczy na raz, że nawet nie masz pojęcia. Sam nie wiem, co powinienem powiedzieć najpierw i… Och, kurwa!
Tom przeszedł się kilka razy po pokoju. Stawiał bardzo nerwowe kroki.
- Coś się stało?
- Nawet tego nie rób. Ja… przepraszam.
- Co?
- Kurwa, przepraszam! Przepraszam, przepraszam! Za wszystko! Ja… Tak mi głupio, Bill. Rozumiesz, prawda? Ty zawsze rozumiesz.
Bill wpatrywał się w niego z dziwnym wyrazem twarzy. Jakby… niedowierzaniem. A Tom kontynuował, gestykulując zawzięcie.
- Nie wiem, co mnie ostatnio napadło, ale kiedy Geo i Gus mi wczoraj powiedzieli o twoim stanie… Ja, spanikowałem. Nie mogłem w to wszystko uwierzyć. To jakiś koszmar!
- Moim stanie? – zdumiał się Czarny. – Jakim stanie? O czym ty mówisz?
- Nie udawaj idioty, Bill! – warknął Tom. – Już wszystko wiem! Nie musisz udawać!
- Czego udawać?! Naprawdę nie wiem, o co ci chodzi! – Bill był coraz bardziej skołowany.
- Bill, ja naprawdę wiem. Chłopacy mi wczoraj powiedzieli. Wiem, że ty też wiesz.
- Co wiem?
Tom przełknął ciężko ślinę.
- Wiem, że… masz wadę serca. I że… niedługo umrzesz.
- CO?! Tom, jeśli to ma być żart…
- Nie udawaj, że nie wiesz! – krzyknął starszy z bliźniaków. – Geo i Gus podsłuchali jak David rozmawiał z lekarzem i mi wczoraj powiedzieli!
Bill momentalnie zbladł. Kolor jego twarzy mógł konkurować z białą kartką papieru. Zrobiło mu się słabo. Zrobił dwa chwiejne kroki w tył i oparł się ciężko o drzwi. Tom uważnie go obserwował.
- Powiedzieli mi, że to tylko lekkie przemęczenie – wyszeptał głucho. – Ja… nie wiedziałem. Nie wiedziałem…
- Bill…
Tom szybko doskoczył do bliźniaka i przytrzymał go, kiedy ten osunął się bezwładnie po drzwiach. Jego oczy były szeroko otwarte i jakby niewidzące.
- Bill, tak mi przykro… - głos Toma się załamał. Objął bliźniaka w pasie i wtulił twarz w jego szyję.
- Powiedzieli, że to tylko osłabienie – mamrotał Bill przerażony. Zdecydowanie nie chciał umierać. – Że kilka dni muszę na siebie uważać i nie przemęczać się, a wszystko będzie dobrze. Że to nic ważnego… D-dlaczego mnie okłamali?
Bill starał się nie panikować, ale strach chwytał go za gardło. Otworzył usta, ale nic nie powiedział.
- Nie chcę umierać – jęknął Czarny głucho. – Mam tylko dziewiętnaście lat, nawet jeszcze nie uprawiałem seksu. Nie spełniłem swoje marzenia o modelingu i… I… Och, Boże!
- GG mówili, że o tym wiesz… - rzucił Tom.
Bill pokręcił przecząco głową. Tom zmarszczył brwi w zastanowieniu.
- Czekaj, czekaj…
Wstał, pomógł to samo zrobić bratu i wyciągnął go z pokoju.
- Dokąd idziemy?
- Do GG.
Tom zapukał do pokoju Gusa i drzwi po chwili się otworzyły. Perkusista wpuścił ich do środka. Geo też tam był.
- Och! – uśmiechnął się, widząc ich razem. – Pogodziliście się?
- Chyba już się domyślili – mruknął Gus.
To tylko potwierdziło przypuszczenia Toma.
- WY… WY…! Po prostu brak mi słów! – wrzeszczał Tom, patrząc raz na jednego, a raz na drugiego. – Bill wcale nie jest chory, prawda?! Wymyśleliście to! Sukinsyny, zajebię was! Jak mogliście nam to zrobić?!
Tom złapał Geo za ubranie i popchnął go na łóżko. Zamachnął się pięścią na kolegę z zespołu. Geo w ostatniej chwili zdołał zasłonić się poduszką. Tom się tym nie przejął, uderzając w nią raz za razem.
- Jak mogliście?! Całą noc przeryczałem! Wy…
Tom był tak wściekły, że nawet nie zdał sobie sprawy z tego, co powiedział. Cały czas bił Geo i coraz lepiej mu to wychodziło. Bill w pierwszej chwili otworzył szeroko oczy, a potem uśmiechnął się lekko. Tom płakał? Płakał, bo bał się, że on umrze?
Jeśli chciał dowodu na to, czy brat jeszcze go kocha, właśnie teraz go dostał. Zaśmiał się cicho. Gus, widząc spojrzenie starszego Kaulitza, dopadł drzwi i uciekł w popłochu. Geo usiadł na łóżku i odetchnął. Całą twarz miał czerwoną.
- I tak go dorwę. Bill, idziemy.
Gdy wrócili do pokoju Czarnego, chłopak nadal się lekko uśmiechał.
- Co cię tak bawi?
- Będę żył – powiedział cicho.
Teoretycznie rzecz biorąc, Tom mógł wrócić do swojego niedawnego zachowania i dalej źle traktować Billa. Choć był to tylko głupi żart, uzmysłowił mu jak wiele znaczy dla niego Bill. Cieszył się, że to naprawdę nie było nic poważnego. Cieszył się, że będzie go miał przy sobie jeszcze długo i będzie mógł mu pomagać w razie problemów. Podszedł do niego i przytulił go mocno do siebie, wdychając jego zapach.
- Kocham cię – mruknął. Dawno mu tego nie mówił. Bardzo dawno. Idealny moment, żeby im obu przypomnieć o łączącym ich uczuciu.
- Ja ciebie też kocham – odparł Bill, przytulając się do bliźniaka.
Tom odsunął się lekko, patrząc na niego kpiąco.
- Nie uprawiałeś jeszcze seksu?
Bill otworzył usta, jakby chciał coś powiedzieć, ale żadne słowa nie wydostały się spomiędzy jego warg. Nienaturalnie blada twarz oblała się szkarłatem aż po czubki uszów. Bracia przez chwilę patrzyli na siebie, mierząc się wzrokiem…
… a potem roześmiali się obaj.
Byli szczęśliwi.

***
Takie małe coś o TH w ramach rekompensaty za długą przerwę w TwT.



10 komentarzy:

  1. ^^ rekompensata przyjęta pozytywnie ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Taak, i od razu mam w głowie dalszy ciąg. ;> Mam na myśli pierwszy raz Billa z Tomem. Ach, za dużo twincestów. ^^
    Tak czy inaczej, opowiadanie świetne, jak wszystkie inne twoje. Fajnie napisane, wzruszające, w niektórych momentach zabawne. Bardzo mi się podoba. :3
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. o mamooo genialny pomysł !!!! (ten G&G oczywiście) będzie kontynuacja?

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne to było! Skąd w ogóle Ty bierzesz jeszcze pomysły? Nie mam pojęcia jak to robisz, ale jeszcze ani razu mnie nie zawiodłaś!
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedy Tom oblał Billa sokiem, powiedział, że go nienawidzi, a potem Bill poszedł do siebie i płakał, ja też się popłakałam. Genialne to było. A pomysł G&G? Mistrzostwo! W końcu Tom zrozumiał, jak bardzo kocha brata i jak cholernie go ranił.
    Świetne! ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Jejku, jakie to było piękne!
    Czy każdy Twoje opowiadanie musi doprowadzać mnie do wzruszenia? ♥

    Pozdrawiam! ;3

    karuzeela

    OdpowiedzUsuń
  7. Cieszę się, że wróciłaś. Informuję o nowym rozdziale. :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej powinno się skończyć w łóżku jak było wspomniony sex:P

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)