- Ale czeeemuuu? –
marudził blondyn, patrząc z naburmuszoną miną na swojego partnera.
Była Wigilia. Już
dawno zasiedli do stołu, zjedli razem z jego rodziną kolację, podrzucili pod
choinkę prezenty i je rozpakowali, a teraz miał ochotę na małe co nieco ze
swoim partnerem, który kategorycznie mu tego odmawiał.
– Bądź człowiekiem! –
przekonywał blondyn. – Andy!
Ale Andy nie słuchał.
Stał przed lustrem i tapirował włosy, układając je w dość zwariowaną, ale
niezwykle twarzową fryzurę.
– Andy, słuchasz mnie?
Czemu nie chcesz się ze mną kochać?
Czarnowłosy spojrzał
na niego spokojnie.
– Jest post – odparł,
jakby to wyjaśniało wszystko. Ale dla Lucasa dalej było to niezrozumiałe.
– Co z tego? Pości się
od mięsa, nie od seksu.
– Moje ciało to
głównie mięso.
– Przecież nie chcę
cię zjeść, tylko przelecieć. To różnica, wiesz?
– Dla mnie żadna.
Jeśli chcesz uprawiać jakikolwiek seks w dwutysięcznym czternastym, idziesz ze
mną na Pasterkę. Kto nie pójdzie na Pasterkę, będzie pościł aż się na niej
znajdzie.
– Nie zrobisz mi tego.
– Oj, zrobię.
Mina Andy’ego mówiła,
że rzeczywiście byłby w stanie to zrobić. Chociaż obaj uwielbiali seks, to
jednak Andy spokojnie by się bez niego obył, gdyby zaszła taka potrzeba.
Czasami było to dla Lucasa przerażające.
Byli ze sobą już całe
pięć lat. Nie postrzegali już tego jako chodzenie, a partnerstwo. Zamieszkali
razem na studiach i nauczyli się wspólnie żyć. Był taki okres, dokładnie dwa
lata wcześniej, kiedy omal się nie rozstali. Tamta sytuacja tak przeraziła
Lucasa, że obiecał sobie już nigdy więcej nie być dla swojego partnera takim
dupkiem jak był wtedy.
Na znak swojego
uczucia nosili obrączki jak małżeństwo z wygrawerowanymi inicjałami partnera.
Poważnie zastanawiali się nad ślubem. Byłoby to już ostatecznie przypieczętowanie
łączącej ich więzi, na razie jednak chcieli skończyć studia i wtedy podjąć
jakieś kroki.
– Czasami normalnie
nie wierzę, że tyle z tobą wytrzymałem – burknął Lucas, mimowolnie samemu
zaczynając się szykować.
– Nawzajem, kochanie –
odparł spokojnie Andy.
Blondyn tylko pokręcił
głową i pocałował go w czoło, a potem poszedł założyć inną bluzkę. Ta, którą
miał na sobie, już mu się znudziła.
Andy wziął z portfela
dziesięć euro i włożył do kieszeni.
– Nie za dużo? –
spytał Lucas, mrużąc oczy.
Andy tylko wywrócił
oczami. Złapał go za rękę i pociągnął do drzwi.
– Chodźmy już, bo się
spóźnimy.
W tym roku nie było
śniegu, chociaż mróz nieźle im doskwierał. Nie przejęli się tym zbytnio i
postanowili się przespacerować ten kawałek do kościoła. Daleko nie mieli,
jakieś dziesięć minut drogi.
Milczeli po drodze, każdy
zatopiony w swoich myślach. Ich dłonie odziane w rękawiczki były ze sobą mocno
splecione, nie dając żadnych złudzeń co do łączących ich relacji.
Gdy weszli do środka,
w oczy rzuciły się od razu puste ławki w tyłu. Większość świateł było
pogaszonych, tworząc dość przyjemną i intymną atmosferę. Wielkie choinki
porozstawiane po kościele i ładnie przystrojone nadawały temu miejscu klimat,
który spodobał się nawet komuś takiemu jak Lucas.
Zajęli w ostatniej
ławce miejsca, które wcześniej sobie upatrzyli. Lucas zerknął na zegarek i
zdziwił się, że ksiądz jeszcze nie zaczął. Gdy się rozejrzał, zdał sobie
sprawę, że ksiądz nadal spowiada. Zmarszczył brwi w zastanowieniu, a potem
uśmiechnął się pod nosem i wstał. Andy spojrzał na niego z lekkim zdziwieniem,
ale zignorował go. Przeszedł na drugą stronę kościoła i ustawił się w kolejce
za jakąś nastolatką.
Nie czekał długo.
Ksiądz najwyraźniej zdawał sobie sprawę ze swojego opóźnienia i chciał jak
najszybciej wyspowiadać ludzi, którzy jeszcze czekali w kolejce. Po krótkiej
chwili przyszła jego kolej.
Klęknął z lekką
niechęcią, splatając palce obu dłoni. Nie lubił klęczeć. No, chyba że robił
loda… To akurat było dość ekscytujące. Na samą myśl o tym, że właśnie po głowie
chodzą mu takie rzeczy w momencie przystąpienia do spowiedzi, miał ochotę
parsknąć śmiechem.
– W Imię Ojca i Syna,
i Ducha Świętego… – przeżegnał się, żeby nie było, że nawet tego nie umie.
Umiał, ha! – Ostatni raz u spowiedzi byłem – szybko policzył, ile minęło od
śmierci bliźniaczek – prawie sześć lat temu. Zgrzeszyłem – przyznał bez
skrępowania. – Jestem gejem. I absolutnie tego nie żałuję.
Skoro już Andy tak się
uparł na ten kościół, czemu nie pograć na nosie świętoszkowatemu kapłanowi,
który ptaszka używa tylko do załatwiania potrzeb naturalnych?
Ksiądz najwyraźniej czekał
na dalsze grzechy, ale Lucas nic więcej nie dodał, więc mężczyzna w
konfesjonale w końcu zapytał.
– To wszystkie złe
uczynki, których dopuściłeś się w ciągu ostatnich niespełna sześciu lat?
Ton nie sugerował ani
nudy, ani nagany, ani ciekawości. Był wyprany z wszelkich emocji, co bardzo się
blondynowi nie spodobało.
– Nie – przyznał
Lucas. – Było ich zdecydowanie więcej, ale sądziłem, że głównie ten księdza
zainteresuje.
– Czy próbujesz mnie
wyprowadzić z równowagi, synu?
– Nie.
– Nie mogę ci udzielić
rozgrzeszenia, skoro nie wyznałeś mi wszystkich swoich grzechów. A nawet gdybyś
je otrzymał, byłoby nieważne ze względu na te grzechy, które zataiłeś.
– Nie może ksiądz czy
nie chce mi udzielić rozgrzeszenia?
– Sam przyznałeś, że
nie żałujesz tego, co zrobiłeś.
– Szczerze
powiedziawszy to nie uważam tego nawet za grzech, ale tutaj, u was,
homoseksualizm nim jest, więc…
– U was? Nie czujesz
się częścią wspólnoty?
– Nie.
– Dlaczego więc tutaj
dzisiaj jesteś?
Lucas uśmiechnął się
pod nosem.
– Mój partner lubi tu
czasami przychodzić – Lucas podniósł rękę tak, żeby ksiądz zobaczył obrączkę na
jego palcu serdecznym na dowód, jak poważnie traktuje ten związek – więc
przyszedłem z nim.
– Więc jesteś tu dla
niego?
– W pewnym sensie. Wie
ksiądz… Powiedział, że jeśli tu z nim nie przyjdę, nie da mi przez cały
następny rok.
Ksiądz zakaszlał dyskretnie,
prawdopodobnie maskując śmiech.
– Przyszedłeś więc
wyspowiadać się z czegoś, czego nie żałujesz. Jak więc mam cię rozgrzeszyć?
– Naprawdę wierzy
ksiądz w te wszystkie bzdury? – spytał Lucas. – Że homoseksualiści pójdą do
piekła? Że są niegodni lizać butów Boga? Że homoseksualizm to grzech sam w
sobie?
– Homoseksualizm to
nie grzech. To pewne skłonności, z którymi należy walczyć. To uleganie tym
skłonnością jest grzechem.
– Jaasne – mruknął
Lucas, unosząc brwi. – Więc mamy się jebać na odległość.
– Nie używaj takich
słów w domu bożym, synu.
– Ale chyba Bóg chce,
żebyśmy byli z nimi szczerzy, co? Bo widzi ksiądz, ja pedałów traktowałem jak
ludzi niższej kategorii przez prawie całą swoją karierę szkolną. Jak tak sobie
teraz pomyślę, to był ze mnie straszny chuj, nie przebierając w słowach. A
jednak kiedy potrzebowałem pomocy, to te pedały mi jej udzieliły. Czy to nie
ironia losu?
– Ile masz lat, synu?
– Dwadzieścia cztery.
– Jesteś jeszcze
bardzo młody. Teraz może ci się wydawać, że twój chłopak…
– Partner. Chcemy
wziąć ślub.
– Śluby są w
dzisiejszych czasach bardzo nietrwałe.
– Jesteśmy ze sobą już
ponad pięć lat. Z oczywistych względów nie mamy dzieci i chwała Bogu! Nie
pozwoliłbym mu odejść. Czy moje uczucia są złe?
Ksiądz zawahał się
przez chwilę. Najwyraźniej nie wiedział, co ma powiedzieć.
– No, śmiało. Nie
obrażę się. I tak nie wierzę w te wszystkie bzdury.
– Chyba powinniśmy
kończyć. Ludzie czekają.
– Poczekają jeszcze
chwilę. Co z moim rozgrzeszeniem?
– A obiecujesz
poprawę?
– Nie. Właściwie to
zamierzam kochać się z Andy’m jak tylko wrócimy do domu. I przez całą mszę będę
myślał tylko o jego ciasnym tyłku i przeklinał księdza, że tak długo każe mi
czekać na moją dzisiejszą nagrodę.
Lucas z ciekawości
zaglądnął bardziej przez kratkę do środka, ciekawy, czy byłby w stanie zauważyć
u kapłana wzwód.
– Bluźnisz w domu
bożym – upomniał go ksiądz po raz kolejny, poprawiając się na swoim miejscu.
No, taki grzesznik to jeszcze do niego nie przyszedł!
– To nie bluźnierstwo.
To moje uczucia. Kiedyś wybiłbym zęby każdemu, kto by mnie o nie posądził. Dziś
wiem, że w momencie, kiedy pierwszy raz zrobiłem to z Andy’m, stałem się
lepszym człowiekiem. Jak już wspominałem, nie byłem zbyt dobrą osobą. Wiesz,
bogactwo, uroda, sława… uderzyły mi trochę do głowy.
– I uważasz, że miłość
do innego chłopca wyzwoliła cię od innych grzechów?
– Jestem tego pewny. Ale
wśród was przecież nie ma miejsca dla takich jak my. Byłem kiedyś tutaj, bo Andy
mnie zmusił i słyszałem, co o nas mówicie. Andy’emu było przykro to słyszeć. Ja
tylko utwierdziłem się w tym, co o was sądziłem. Rozejrzyj się. Jak myślisz,
dlaczego jest tu dzisiaj tak mało ludzi?
– Kościół jest dla
wszystkich ludzi. W oczach Boga wszyscy są sobie równi. Dla niego nie jest
ważne, czy jesteś homo czy hetero.
– To opinia kościoła?
– To moja opinia –
warknął ksiądz, najwyraźniej już się trochę niecierpliwiąc. – Słuchaj, synu.
Nie sądzę, żeby bycie gejem i posiadanie partnera była rzeczywistym grzechem.
Prawdziwa miłość nigdy nie jest zła. Jesteś tutaj mile widziany. Widzę, że
traktujesz ten związek poważnie, chociaż brak ci manier i ogłady. Nie każdy
może podążać ścieżką Pana. Żyj w zgodzie ze swoim własnym sumieniem i bądź
dobrym człowiekiem, a dostąpisz łaski Pana. Nawet jeśli brak ci wychowania –
wytknął mu po raz kolejny. Spojrzał na zegarek. – A teraz pozwolisz, że już
zacznę mszę, co? Bo chyba chcesz jak najszybciej lec w betach ze swoim
partnerem? Jeśli masz ochotę porozmawiać, przyjdź i zostań po mszy. Chętnie
odpowiem na wszystkie twoje pytania.
Lucas uśmiechnął się
szeroko. Opinia księdza trochę go zaskoczyła, ale co mu tam. Fajnie się gadało,
chociaż krótko.
Przeżegnał się i
wstał.
Kapłan patrzył, jak przystojny,
dobrze ubrany młodzieniec idzie spokojnie do jednej z ostatnich ławek, gdzie
siada i uśmiecha się delikatnie do bruneta obok. Wyraz cwaniactwa od razu
zniknął, zastąpiony nutką czułości i miłości.
Ten gówniarz naprawdę
go kocha, pomyślał.
Przez całą mszę nie
miał zbyt wielu okazji, by móc ich poobserwować, ale jego wzrok i tak mimowolnie
szukał tej pary wzrokiem. Gdy msza już dawno się skończyła i wracał samochodem
do domu, zobaczył ich idących chodnikiem. Brunet uśmiechał się szeroko, siedząc
na ramionach u swojego partnera. Blondyn trzymał go mocno za ręce, żeby nie
spadł. Powiedział coś do niego, wywracając oczami, co bruneta jeszcze bardziej rozbawiło.
Uśmiechnął się lekko.
Miał nadzieję, że ten gówniarz jeszcze kiedyś wpadnie na małą pogawędkę. To
mogłoby być naprawdę ciekawe.
– Po co poszedłeś do spowiedzi,
skoro nie przyjąłeś Komunii? – spytał Andy, gdy uspokajali oddechy po seksie.
Lucas leżał rozwalony na wznak, eksponując każdy fragment swojego ciała. Był
tak próżny jak tylko człowiek mógł być.
Czarnowłosy nachylił
się nad nim, patrząc mu prosto w oczy. W blasku lampki nocnej oczy Lucasa
wydawały się wciąż tajemnicą, nawet jeśli dla Andy’ego nie stanowiły już
zagadki.
– Zataiłem pewien
grzech i ksiądz mnie ostrzegł, że moja spowiedź jest nieważna – wykręcił się.
– A co zataiłeś? –
spytał Andy, uśmiechając się lekko.
– No, nie wiem… Może
że cię kocham?
– Wariat!
– Twój wariat. I nie
idziemy więcej do kościoła w tym roku.
– Dobra. Przecież to
zaledwie tydzień…
– Nie o to mi chodziło
– mruknął Lucas, po czym cmoknął lekko swojego PARTNERA w usta.
Cokolwiek kościół mówi
o homo, akurat z miłości do Andy’ego nie zamierzał się spowiadać.
***
Hej! Na składanie życzeń już trochę za późno, ale tak się niestety złożyło, że zostałam odseparowana na te dni od laptopa i nie mogłam Wam nic wstawić.
To małe coś miało wyglądać zupełnie inaczej i przyszło mi ma myśl właśnie na Pasterce, kiedy ksiądz spowiadał ludzi, ale że nie miałam możliwości do razu tego napisać, zdecydowanie straciło na jakości. Pomyślałam jednak, że chcielibyście się dowiedzieć, co tam u chłopaków słychać, no więc mają się dobrze:)
Na dniach pojawią się oczywiście "Twarzą w twarz", "Bliźniacy" i "Poskromić złośnika" i być może jeden one-shot, jeśli dam radę go skończyć, niekoniecznie w tej kolejności.
To chyba na tyle.
Mam nadzieję, że się podobało.
Pozdrawiam!
Super. :) Chciałabym, żeby było więcej takich księży... Podoba mi się to, że postanowiłaś powrócić do Lucasa i Andy'ego. Bardzo się cieszę, że wkrótce dodasz nowe notki. Nie mogę się już doczekać. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Się tak właśnie zastanawiałam, czy dodasz jakąś notkę specjalną z okazji świat :-) prawdę mówiąc, ta spowiedź przypomniała mi moją własną rok temu, gdy mama starała się mnie zmusić do pójścia do bierzmowania, ja zaczęłam szczegółowo opowiadać księdzu o dziwnym związku z moim mężczyzną ;-) Tenże ksiądz mnie uczył :-)
OdpowiedzUsuńI wesołych świat :-) chociaż ja obchodzę Jul
Hahah xD za kazdym razem kusi mnie, zeby zrobic taki numer ksiedzu. Bo matka oczywiscie zawsze na swieta (wielkanoc, wszystkich swietych, boze narodzenie...) probuje mnie wyslac do spowiedzi. A kiedys wysylala mnie raz w miesiacu. Zmarnowany czas. Ale nigdy sie nie odwazylam. Za mala wiocha. Ksiadz dobrze wie, kogo z czego spowiada, mogloby sie mu przypadkiem wyrwac na koledzie i narobilby mi problemow. Juz wystarczy, ze siostra rzuca glupie teksty przy rodzicach.
OdpowiedzUsuńAle opowiadanie bardzo fajne, ma ten klimat swiateczny. Ma go wiecej, niz mialy moje swieta.
Haha! Naprawdę interesujące opowiadanie xD A ksiądz serio spoko gość. Niewielu jest takich...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Jezu... Jak mnie dawno tutaj nie było. Muszę zacząć nadrabiać te wszystkie twoje opowiadania, bo już zapomniałem, jak dobrze piszesz. :D Ta jednoczęściówka, faktycznie - była krótka, ale była też dość ciekawa i zabawna, jednym słowem - podoba mi się. :D Nom, więcej nie napiszę, ale życzę sobię, że wkrótce nadrobie wszystkie opowiadnia i znów będę tutaj częstym gościem. Weny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Krzysiek lub jak kto woli - Illusion.
Genialne. Uwielbiam ich wszystkich. ;)
OdpowiedzUsuńTo było boskie *_*
OdpowiedzUsuńUwielbiam Andy'ego i Luca :) Oni są zajebiści :3
Kocham, kocham, kocham...
~Desire
Troche pozno, ale niedawno dopiero wpadlam na tego bloga..
OdpowiedzUsuńSwietny one shot! Ah, kocham takie utwory <3
Piszesz bosko i czyta sie to niesamowicie lekko. Na pewno zostane tutaj na dlugi czas i bede niecierlpliwie sledzic przebieg opowiadan i one shoto :*
Pozdrawiam
~RainbowCloud
mój pierwszy wpis u ciebie, choć znam niemal na pamięć wszystko co napisałaś, a Lucas i Andy to moja ulubiona para :)
OdpowiedzUsuńFajny pomysł z tą spowiedzią ale Potrafisz pisać dużo lepiej