czwartek, 26 grudnia 2013

Spowiedź

- Ale czeeemuuu? – marudził blondyn, patrząc z naburmuszoną miną na swojego partnera.
Była Wigilia. Już dawno zasiedli do stołu, zjedli razem z jego rodziną kolację, podrzucili pod choinkę prezenty i je rozpakowali, a teraz miał ochotę na małe co nieco ze swoim partnerem, który kategorycznie mu tego odmawiał.
– Bądź człowiekiem! – przekonywał blondyn. – Andy!
Ale Andy nie słuchał. Stał przed lustrem i tapirował włosy, układając je w dość zwariowaną, ale niezwykle twarzową fryzurę.
– Andy, słuchasz mnie? Czemu nie chcesz się ze mną kochać?
Czarnowłosy spojrzał na niego spokojnie.
– Jest post – odparł, jakby to wyjaśniało wszystko. Ale dla Lucasa dalej było to niezrozumiałe.
– Co z tego? Pości się od mięsa, nie od seksu.
– Moje ciało to głównie mięso.

– Przecież nie chcę cię zjeść, tylko przelecieć. To różnica, wiesz?
– Dla mnie żadna. Jeśli chcesz uprawiać jakikolwiek seks w dwutysięcznym czternastym, idziesz ze mną na Pasterkę. Kto nie pójdzie na Pasterkę, będzie pościł aż się na niej znajdzie.
– Nie zrobisz mi tego.
– Oj, zrobię.
Mina Andy’ego mówiła, że rzeczywiście byłby w stanie to zrobić. Chociaż obaj uwielbiali seks, to jednak Andy spokojnie by się bez niego obył, gdyby zaszła taka potrzeba. Czasami było to dla Lucasa przerażające.
Byli ze sobą już całe pięć lat. Nie postrzegali już tego jako chodzenie, a partnerstwo. Zamieszkali razem na studiach i nauczyli się wspólnie żyć. Był taki okres, dokładnie dwa lata wcześniej, kiedy omal się nie rozstali. Tamta sytuacja tak przeraziła Lucasa, że obiecał sobie już nigdy więcej nie być dla swojego partnera takim dupkiem jak był wtedy.
Na znak swojego uczucia nosili obrączki jak małżeństwo z wygrawerowanymi inicjałami partnera. Poważnie zastanawiali się nad ślubem. Byłoby to już ostatecznie przypieczętowanie łączącej ich więzi, na razie jednak chcieli skończyć studia i wtedy podjąć jakieś kroki.
– Czasami normalnie nie wierzę, że tyle z tobą wytrzymałem – burknął Lucas, mimowolnie samemu zaczynając się szykować.
– Nawzajem, kochanie – odparł spokojnie Andy.
Blondyn tylko pokręcił głową i pocałował go w czoło, a potem poszedł założyć inną bluzkę. Ta, którą miał na sobie, już mu się znudziła.
Andy wziął z portfela dziesięć euro i włożył do kieszeni.
– Nie za dużo? – spytał Lucas, mrużąc oczy.
Andy tylko wywrócił oczami. Złapał go za rękę i pociągnął do drzwi.
– Chodźmy już, bo się spóźnimy.
W tym roku nie było śniegu, chociaż mróz nieźle im doskwierał. Nie przejęli się tym zbytnio i postanowili się przespacerować ten kawałek do kościoła. Daleko nie mieli, jakieś dziesięć minut drogi.
Milczeli po drodze, każdy zatopiony w swoich myślach. Ich dłonie odziane w rękawiczki były ze sobą mocno splecione, nie dając żadnych złudzeń co do łączących ich relacji.
Gdy weszli do środka, w oczy rzuciły się od razu puste ławki w tyłu. Większość świateł było pogaszonych, tworząc dość przyjemną i intymną atmosferę. Wielkie choinki porozstawiane po kościele i ładnie przystrojone nadawały temu miejscu klimat, który spodobał się nawet komuś takiemu jak Lucas.
Zajęli w ostatniej ławce miejsca, które wcześniej sobie upatrzyli. Lucas zerknął na zegarek i zdziwił się, że ksiądz jeszcze nie zaczął. Gdy się rozejrzał, zdał sobie sprawę, że ksiądz nadal spowiada. Zmarszczył brwi w zastanowieniu, a potem uśmiechnął się pod nosem i wstał. Andy spojrzał na niego z lekkim zdziwieniem, ale zignorował go. Przeszedł na drugą stronę kościoła i ustawił się w kolejce za jakąś nastolatką.
Nie czekał długo. Ksiądz najwyraźniej zdawał sobie sprawę ze swojego opóźnienia i chciał jak najszybciej wyspowiadać ludzi, którzy jeszcze czekali w kolejce. Po krótkiej chwili przyszła jego kolej.
Klęknął z lekką niechęcią, splatając palce obu dłoni. Nie lubił klęczeć. No, chyba że robił loda… To akurat było dość ekscytujące. Na samą myśl o tym, że właśnie po głowie chodzą mu takie rzeczy w momencie przystąpienia do spowiedzi, miał ochotę parsknąć śmiechem.
– W Imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego… – przeżegnał się, żeby nie było, że nawet tego nie umie. Umiał, ha! – Ostatni raz u spowiedzi byłem – szybko policzył, ile minęło od śmierci bliźniaczek – prawie sześć lat temu. Zgrzeszyłem – przyznał bez skrępowania. – Jestem gejem. I absolutnie tego nie żałuję.
Skoro już Andy tak się uparł na ten kościół, czemu nie pograć na nosie świętoszkowatemu kapłanowi, który ptaszka używa tylko do załatwiania potrzeb naturalnych?
Ksiądz najwyraźniej czekał na dalsze grzechy, ale Lucas nic więcej nie dodał, więc mężczyzna w konfesjonale w końcu zapytał.
– To wszystkie złe uczynki, których dopuściłeś się w ciągu ostatnich niespełna sześciu lat?
Ton nie sugerował ani nudy, ani nagany, ani ciekawości. Był wyprany z wszelkich emocji, co bardzo się blondynowi nie spodobało.
– Nie – przyznał Lucas. – Było ich zdecydowanie więcej, ale sądziłem, że głównie ten księdza zainteresuje.
– Czy próbujesz mnie wyprowadzić z równowagi, synu?
– Nie.
– Nie mogę ci udzielić rozgrzeszenia, skoro nie wyznałeś mi wszystkich swoich grzechów. A nawet gdybyś je otrzymał, byłoby nieważne ze względu na te grzechy, które zataiłeś.
– Nie może ksiądz czy nie chce mi udzielić rozgrzeszenia?
– Sam przyznałeś, że nie żałujesz tego, co zrobiłeś.
– Szczerze powiedziawszy to nie uważam tego nawet za grzech, ale tutaj, u was, homoseksualizm nim jest, więc…
– U was? Nie czujesz się częścią wspólnoty?
– Nie.
– Dlaczego więc tutaj dzisiaj jesteś?
Lucas uśmiechnął się pod nosem.
– Mój partner lubi tu czasami przychodzić – Lucas podniósł rękę tak, żeby ksiądz zobaczył obrączkę na jego palcu serdecznym na dowód, jak poważnie traktuje ten związek – więc przyszedłem z nim.
– Więc jesteś tu dla niego?
– W pewnym sensie. Wie ksiądz… Powiedział, że jeśli tu z nim nie przyjdę, nie da mi przez cały następny rok.
Ksiądz zakaszlał dyskretnie, prawdopodobnie maskując śmiech.
– Przyszedłeś więc wyspowiadać się z czegoś, czego nie żałujesz. Jak więc mam cię rozgrzeszyć?
– Naprawdę wierzy ksiądz w te wszystkie bzdury? – spytał Lucas. – Że homoseksualiści pójdą do piekła? Że są niegodni lizać butów Boga? Że homoseksualizm to grzech sam w sobie?
– Homoseksualizm to nie grzech. To pewne skłonności, z którymi należy walczyć. To uleganie tym skłonnością jest grzechem.
– Jaasne – mruknął Lucas, unosząc brwi. – Więc mamy się jebać na odległość.
– Nie używaj takich słów w domu bożym, synu.
– Ale chyba Bóg chce, żebyśmy byli z nimi szczerzy, co? Bo widzi ksiądz, ja pedałów traktowałem jak ludzi niższej kategorii przez prawie całą swoją karierę szkolną. Jak tak sobie teraz pomyślę, to był ze mnie straszny chuj, nie przebierając w słowach. A jednak kiedy potrzebowałem pomocy, to te pedały mi jej udzieliły. Czy to nie ironia losu?
– Ile masz lat, synu?
– Dwadzieścia cztery.
– Jesteś jeszcze bardzo młody. Teraz może ci się wydawać, że twój chłopak…
– Partner. Chcemy wziąć ślub.
– Śluby są w dzisiejszych czasach bardzo nietrwałe.
– Jesteśmy ze sobą już ponad pięć lat. Z oczywistych względów nie mamy dzieci i chwała Bogu! Nie pozwoliłbym mu odejść. Czy moje uczucia są złe?
Ksiądz zawahał się przez chwilę. Najwyraźniej nie wiedział, co ma powiedzieć.
– No, śmiało. Nie obrażę się. I tak nie wierzę w te wszystkie bzdury.
– Chyba powinniśmy kończyć. Ludzie czekają.
– Poczekają jeszcze chwilę. Co z moim rozgrzeszeniem?
– A obiecujesz poprawę?
– Nie. Właściwie to zamierzam kochać się z Andy’m jak tylko wrócimy do domu. I przez całą mszę będę myślał tylko o jego ciasnym tyłku i przeklinał księdza, że tak długo każe mi czekać na moją dzisiejszą nagrodę.
Lucas z ciekawości zaglądnął bardziej przez kratkę do środka, ciekawy, czy byłby w stanie zauważyć u kapłana wzwód.
– Bluźnisz w domu bożym – upomniał go ksiądz po raz kolejny, poprawiając się na swoim miejscu. No, taki grzesznik to jeszcze do niego nie przyszedł!
– To nie bluźnierstwo. To moje uczucia. Kiedyś wybiłbym zęby każdemu, kto by mnie o nie posądził. Dziś wiem, że w momencie, kiedy pierwszy raz zrobiłem to z Andy’m, stałem się lepszym człowiekiem. Jak już wspominałem, nie byłem zbyt dobrą osobą. Wiesz, bogactwo, uroda, sława… uderzyły mi trochę do głowy.
– I uważasz, że miłość do innego chłopca wyzwoliła cię od innych grzechów?
– Jestem tego pewny. Ale wśród was przecież nie ma miejsca dla takich jak my. Byłem kiedyś tutaj, bo Andy mnie zmusił i słyszałem, co o nas mówicie. Andy’emu było przykro to słyszeć. Ja tylko utwierdziłem się w tym, co o was sądziłem. Rozejrzyj się. Jak myślisz, dlaczego jest tu dzisiaj tak mało ludzi?
– Kościół jest dla wszystkich ludzi. W oczach Boga wszyscy są sobie równi. Dla niego nie jest ważne, czy jesteś homo czy hetero.
– To opinia kościoła?
– To moja opinia – warknął ksiądz, najwyraźniej już się trochę niecierpliwiąc. – Słuchaj, synu. Nie sądzę, żeby bycie gejem i posiadanie partnera była rzeczywistym grzechem. Prawdziwa miłość nigdy nie jest zła. Jesteś tutaj mile widziany. Widzę, że traktujesz ten związek poważnie, chociaż brak ci manier i ogłady. Nie każdy może podążać ścieżką Pana. Żyj w zgodzie ze swoim własnym sumieniem i bądź dobrym człowiekiem, a dostąpisz łaski Pana. Nawet jeśli brak ci wychowania – wytknął mu po raz kolejny. Spojrzał na zegarek. – A teraz pozwolisz, że już zacznę mszę, co? Bo chyba chcesz jak najszybciej lec w betach ze swoim partnerem? Jeśli masz ochotę porozmawiać, przyjdź i zostań po mszy. Chętnie odpowiem na wszystkie twoje pytania.
Lucas uśmiechnął się szeroko. Opinia księdza trochę go zaskoczyła, ale co mu tam. Fajnie się gadało, chociaż krótko.
Przeżegnał się i wstał.
Kapłan patrzył, jak przystojny, dobrze ubrany młodzieniec idzie spokojnie do jednej z ostatnich ławek, gdzie siada i uśmiecha się delikatnie do bruneta obok. Wyraz cwaniactwa od razu zniknął, zastąpiony nutką czułości i miłości.
Ten gówniarz naprawdę go kocha, pomyślał.
Przez całą mszę nie miał zbyt wielu okazji, by móc ich poobserwować, ale jego wzrok i tak mimowolnie szukał tej pary wzrokiem. Gdy msza już dawno się skończyła i wracał samochodem do domu, zobaczył ich idących chodnikiem. Brunet uśmiechał się szeroko, siedząc na ramionach u swojego partnera. Blondyn trzymał go mocno za ręce, żeby nie spadł. Powiedział coś do niego, wywracając oczami, co bruneta jeszcze bardziej rozbawiło.
Uśmiechnął się lekko. Miał nadzieję, że ten gówniarz jeszcze kiedyś wpadnie na małą pogawędkę. To mogłoby być naprawdę ciekawe.

– Po co poszedłeś do spowiedzi, skoro nie przyjąłeś Komunii? – spytał Andy, gdy uspokajali oddechy po seksie. Lucas leżał rozwalony na wznak, eksponując każdy fragment swojego ciała. Był tak próżny jak tylko człowiek mógł być.
Czarnowłosy nachylił się nad nim, patrząc mu prosto w oczy. W blasku lampki nocnej oczy Lucasa wydawały się wciąż tajemnicą, nawet jeśli dla Andy’ego nie stanowiły już zagadki.
– Zataiłem pewien grzech i ksiądz mnie ostrzegł, że moja spowiedź jest nieważna – wykręcił się.
– A co zataiłeś? – spytał Andy, uśmiechając się lekko.
– No, nie wiem… Może że cię kocham?
– Wariat!
– Twój wariat. I nie idziemy więcej do kościoła w tym roku.
– Dobra. Przecież to zaledwie tydzień…
– Nie o to mi chodziło – mruknął Lucas, po czym cmoknął lekko swojego PARTNERA w usta.
Cokolwiek kościół mówi o homo, akurat z miłości do Andy’ego nie zamierzał się spowiadać.

***
Hej! Na składanie życzeń już trochę za późno, ale tak się niestety złożyło, że zostałam odseparowana na te dni od laptopa i nie mogłam Wam nic wstawić. 
To małe coś miało wyglądać zupełnie inaczej i przyszło mi ma myśl właśnie na Pasterce, kiedy ksiądz spowiadał ludzi, ale że nie miałam możliwości do razu tego napisać, zdecydowanie straciło na jakości. Pomyślałam jednak, że chcielibyście się dowiedzieć, co tam u chłopaków słychać, no więc mają się dobrze:)
Na dniach pojawią się oczywiście "Twarzą w twarz", "Bliźniacy" i "Poskromić złośnika" i być może jeden one-shot, jeśli dam radę go skończyć, niekoniecznie w tej kolejności.
To chyba na tyle.
Mam nadzieję, że się podobało.
Pozdrawiam!
 


9 komentarzy:

  1. Super. :) Chciałabym, żeby było więcej takich księży... Podoba mi się to, że postanowiłaś powrócić do Lucasa i Andy'ego. Bardzo się cieszę, że wkrótce dodasz nowe notki. Nie mogę się już doczekać. :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Się tak właśnie zastanawiałam, czy dodasz jakąś notkę specjalną z okazji świat :-) prawdę mówiąc, ta spowiedź przypomniała mi moją własną rok temu, gdy mama starała się mnie zmusić do pójścia do bierzmowania, ja zaczęłam szczegółowo opowiadać księdzu o dziwnym związku z moim mężczyzną ;-) Tenże ksiądz mnie uczył :-)
    I wesołych świat :-) chociaż ja obchodzę Jul

    OdpowiedzUsuń
  3. Hahah xD za kazdym razem kusi mnie, zeby zrobic taki numer ksiedzu. Bo matka oczywiscie zawsze na swieta (wielkanoc, wszystkich swietych, boze narodzenie...) probuje mnie wyslac do spowiedzi. A kiedys wysylala mnie raz w miesiacu. Zmarnowany czas. Ale nigdy sie nie odwazylam. Za mala wiocha. Ksiadz dobrze wie, kogo z czego spowiada, mogloby sie mu przypadkiem wyrwac na koledzie i narobilby mi problemow. Juz wystarczy, ze siostra rzuca glupie teksty przy rodzicach.
    Ale opowiadanie bardzo fajne, ma ten klimat swiateczny. Ma go wiecej, niz mialy moje swieta.

    OdpowiedzUsuń
  4. Haha! Naprawdę interesujące opowiadanie xD A ksiądz serio spoko gość. Niewielu jest takich...
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jezu... Jak mnie dawno tutaj nie było. Muszę zacząć nadrabiać te wszystkie twoje opowiadania, bo już zapomniałem, jak dobrze piszesz. :D Ta jednoczęściówka, faktycznie - była krótka, ale była też dość ciekawa i zabawna, jednym słowem - podoba mi się. :D Nom, więcej nie napiszę, ale życzę sobię, że wkrótce nadrobie wszystkie opowiadnia i znów będę tutaj częstym gościem. Weny.

    Pozdrawiam,
    Krzysiek lub jak kto woli - Illusion.

    OdpowiedzUsuń
  6. Genialne. Uwielbiam ich wszystkich. ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. To było boskie *_*
    Uwielbiam Andy'ego i Luca :) Oni są zajebiści :3
    Kocham, kocham, kocham...
    ~Desire

    OdpowiedzUsuń
  8. Troche pozno, ale niedawno dopiero wpadlam na tego bloga..
    Swietny one shot! Ah, kocham takie utwory <3
    Piszesz bosko i czyta sie to niesamowicie lekko. Na pewno zostane tutaj na dlugi czas i bede niecierlpliwie sledzic przebieg opowiadan i one shoto :*
    Pozdrawiam
    ~RainbowCloud

    OdpowiedzUsuń
  9. mój pierwszy wpis u ciebie, choć znam niemal na pamięć wszystko co napisałaś, a Lucas i Andy to moja ulubiona para :)

    Fajny pomysł z tą spowiedzią ale Potrafisz pisać dużo lepiej

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)