Tomek przez chwilę miał ochotę zawrócić, nie chcąc wyjść na
idiotę. Nie miał pojęcia, jak zachować się w takiej sytuacji. Jasne, już
wcześniej gadali, widzieli się, pisali, całowali i… I nawet trochę więcej niż
całowali, ale to było okropnie niezręczne. Może właśnie dlatego, że się
całowali i… robili coś więcej niż całowanie.
Dał sobie mentalnego kopniaka i podszedł do Zacka,
uśmiechając się niepewnie.
Brunet wyglądał świetnie. Sam również ubrał się ładnie, ale
nie szalał jakoś zbytnio z ciuchami. Miał na sobie jedne z ogromnej kolekcji
adidasów, proste, szerokie spodnie z masą kieszeni i czarną bluzę z kapturem z
nadrukiem jakiejś mangi. Włosy lekko postawił do góry i zdecydowanie nadużył
tego, z czym Tomek starał się nie przesadzić, czyli perfumami. Pomijając to
wszystko, Zack wyglądał jak Zack. I już.
Tomek podszedł do niego i uśmiechnął się niepewnie.
– Hej – rzucił.
– Hej – odparł Zack. Uniósł zaczepnie brwi. – Nie przywitasz
się jak należy?
Polak speszył się trochę, nie bardzo wiedząc, co powinien
zrobić. Zbliżył się i pocałował bruneta w usta. Zack przytrzymał go chwilę i
przywarł do jego ust trochę mocniej, ale niemal tak samo szybko go puścił.
Uśmiechnął się do niego lekko i pociągnął go do środka.
Tomek bawił się lepiej niż przypuszczał. Czasami miał
wrażenie, że zachowuje się jak kompletny idiota, bo śmiał się z każdego żartu –
lub nie – Zacka. Wieki całe nie miał tak szampańskiego nastroju. Zack po cichu
komentował film, który kompletnie nie przypadł mu do gustu i rozśmieszał Tomka
przez całą pierwszą część. Kiedy ogłoszono piętnaście minut przerwy i wyszli do
toalety i po zapas popcornu, Tomka bolał brzuch od śmiechu. Sam poszedł do
toalety, a Zack ustawił się w kolejce po jedzenie.
Gdy po załatwieniu swojej potrzeby Polak stanął przed
lustrem, żeby umyć ręce, zdał sobie sprawę, że do twarzy ma przyklejony szeroki
uśmiech, a jego oczy lśnią blaskiem, jakim nigdy jeszcze nie lśniły. Film nie
był jakiś fenomenalny, oscylował gdzieś w granicach całkiem fajny, ale Tomek
czuł się, jakby to był najlepszy film na świecie. I bawił się zajebiście.
Trochę się rozluźnił, kiedy zobaczył, że Zack jest zupełnie
inny niż sprawia wrażenie na co dzień. Coraz swobodniej potrafili ze sobą
rozmawiać. Tomek miał nadzieję, że ten wieczór będzie jeszcze przyjemniejszy i
cieszył się każdą chwilą.
Gdy wyszedł z toalety, Zack już na niego czekał z wielkim
pudłem popcornu w jednej i colą w drugiej ręce.
– Nie wierzę, że wybrałem taką tandetę – marudził brunet,
kiedy przepychali się pomiędzy ludźmi na swoje miejsce.
– Daj spokój, mnie się podoba – powiedział Tomek. Nie
chciał, żeby Zack czuł się niekomfortowo z powodu wyboru filmu.
– Jak to coś może ci się podobać?
Tomek wzruszył ramionami.
– Normalnie.
– Kłamiesz.
– W jakim celu?
– Żeby mi głupio nie było, że gówno wybrałem.
– A jest ci głupio?
Zack tylko westchnął ciężko. Tomek miał ochotę złapać go za
rękę, ale nie odważył się na to.
Film przeleciał im naprawdę szybko. Gdy wychodzili z kina, centrum było już prawie
zamknięte. Umyli w łazience ręce brudne od popcornu i komentując drugą część
filmu, wyszli na zewnątrz. Było już chłodno, z ich ust przy każdym wydechu
unosiły się kłęby pary. Zack zaproponował, żeby się przeszli aleją w stronę
parku, a z tamtego miejsca Tomek będzie miał już bliziutko do domu. Polak
zgodził się.
Szli wolnym krokiem przed siebie, ramię w ramię, rozmawiając
cicho. Aleja była długa i oświetlona.
– Usiądziemy? – spytał Zack. Chyba tak samo jak Tomek nie
chciał jeszcze kończyć tego przyjemnego wieczoru.
Blondyn zgodził się. Usiedli na jakieś ławce za krzakami,
gdzie światło z alei nie docierało w zbyt dużych ilościach i nie było ich
zbytnio z alei widać. Tomek chuchnął w zmarznięte dłonie. Brunet, widząc to,
usiadł bokiem na ławce, podkulając jedną nogę i wziął jego ręce w swoje dłonie.
– Zimno co? – spytał spokojnie. Jego ręce były niemal
nienaturalnie ciepłe.
– Trochę – powiedział Tomek, speszony lekko. – Tobie jak
widać nie.
– Jestem zahartowany. Biegam cały rok, żeby nie stracić
formy – rzekł. – A ty? Zamierzasz się przyłączyć?
– Biegać z tobą?
– Mhm…
– Pewnie. Może jeśli będę to robił z kimś, to nie znudzi mi
się po kilku dniach.
– Mam nadzieję.
Zapadła chwilowa cisza. Tomek patrzył na dłonie bruneta,
które spokojnie masowały jego zmarznięte dłonie i rozgrzewały je swoim ciepłem.
– Dziękuję – powiedział cicho.
– Za co?
– Za dzisiejszy wieczór. Jeszcze nigdy z nikim się tak
dobrze nie bawiłem – wyznał szczerze.
Nie miał pojęcia, czy dobrze robi. Wciąż nie wiedział, czego
Zack tak naprawdę od niego chce. Czy mu zależy. Tomek nadal miał mało wiary w
siebie. Zawsze był osobą o sporo zaniżonej samoocenie. Ciężko było uwierzyć, że
ktoś taki jak Zack może się nim interesować. A to, co przydarzyło mu się w
Polsce, stale przypominało mu o tym, że musi być ostrożny. Że ludzie są okrutni
i nie zawahają się go zranić, kiedy się przed nim osłoni. Czasami śni, że
błądzi w ciemności. Nigdzie nie widzi wyjścia. Czuje, że jest zmęczony, a jego
dłonie szczypią i są mokre i on po prostu wie… Wie, że to jest krew, nawet
jeśli jej nie widzi. W pobliżu nie ma żywej duszy, a on podpierając się czegoś,
co mu kaleczy dłonie ostrymi krawędziami, idzie przed siebie z nadzieją, że
znajdzie wyjście. A potem gdzieś wpada i budzi się z krzykiem.
– Ja też się świetnie bawiłem – odparł Zack, uśmiechając się
do niego lekko. Nachylił się powoli, jakby pozwalając Tomkowi zdecydować, czy
naprawdę tego chce, a potem dotknął jego ust swoimi.
Tomek westchnął zadowolony, siadając na ławce tak jak Zack i
przysuwając się bliżej do niego. Całowali się przez chwilę, z każdą chwilą
coraz namiętniej i ostrzej. Tomek nie miał pojęcia, skąd u niego bierze się ta
wewnętrzna potrzeba. Miał wrażenie, że musi być jeszcze i jeszcze bliżej Zacka.
Tak blisko, jak tylko się da.
– Usiądź mi na kolanach – wyszeptał brunet, odrywając się z
trudem od jego ust.
Polak zarumienił się lekko, ale zrobił to bez większego
wahania.
– Nie jestem za ciężki? – spytał.
Zack tylko uśmiechnął się kpiąco. Złapał go z tyłu za uda i
pociągnął bardziej do siebie. Polak przysunął się jeszcze, tak jak chciał tego
Zack i dla równowagi objął go za szyję. Po raz kolejny ich krocza były do
siebie lekko przyciśnięte. Tomek bez problemu mógł wyczuć lekką twardość
napierającą na jego własny wzwód. No,
cóż, był tylko niedoświadczonym nastolatkiem. Nie miał pojęcia, jakie
doświadczenie miał Zack, ale z pewnością większe niż on.
Blondyn pochylił się i teraz to on zainicjował głęboki,
przyjemnie rozgrzewający pocałunek. Podniecające było to, że siedzą sobie
przecież w miejscu, gdzie są inni ludzie i tak po prostu mogą się całować.
Gdyby chciał zrobić to w swoim ojczystym kraju, pewnie już leciała by w jego
stronę podwórkowa łacina albo jakaś zabłąkana butelka.
Nie wiedział, ile czasu tak siedział i po prostu całował się
z Zackiem. Z języczkiem. Do tego nie potrzeba było żadnej znajomości nauki
języków obcych.
Zamknął oczy i westchnął, kiedy usta starszego chłopaka
zjechały po jego policzku na szczękę, a potem odsunęły kołnierzyk jego koszuli
i wpiły się w skórę szyi. Puls Tomka jeszcze bardziej przyspieszył, a jego
zasnuty mgłą umysł zarejestrował fakt, że Zack rozpina mu pasek od spodni, a
potem guzik i rozporek… Pacnął go po rękach.
– Au! – mruknął chłopak niezadowolony. – Czemu?
– Nie ma opcji, żebym wyciągnął akurat tę część swojego
ciała na taki mróz. Zapomnij.
Brunet zamrugał, a potem parsknął śmiechem. Wciąż szeroko
uśmiechnięty przyciągnął Tomka bliżej i pocałował go mocno, jednocześnie
mrucząc coś w stylu „idealny”.
Całowali się i pieścili jeszcze dłuższą chwilę, ale w końcu
zmuszeni byli podnieść się z ławki i iść dalej. Było już kilka minut po północy
i o ile Tomek nie musiał się bać godziny policyjnej, Zack mógłby mieć kłopoty,
gdyby wrócił do domu zbyt późno.
Niezwykle niewygodnie się szło, kiedy spodnie obcierały
nabrzmiałego penisa przy każdym kroku. Zack miał trochę lepiej, bo założył szersze
spodnie, ale z tego, co Tomek czuł na ławce, sam był równie mocno podniecony.
Gdy doszli do miejsca, w którym mieli się rozstać, Polak spojrzał nieśmiało na
Zacka i uśmiechnął się do niego lekko. Podziękował mu po raz kolejny.
– Do zobaczenia w szkole – rzekł brunet. Pocałował go lekko
w usta i przytulił.
– Do zobaczenia – westchnął Tomek. Za cholerę nie chciał się
z Zackiem rozstawać.
Z uśmiechem na ustach ruszył w drogę powrotną do domu.
Wcisnął zmarznięte ręce w kieszenie i spojrzał w niebo. Zauważył jakiś ruch po
swoje lewej stronie. Spojrzał w tamtą stronę. Uśmiech szybko zszedł mu z ust,
kiedy nagle ktoś uderzył go z całej siły w twarz. Zachwiał się i padł na
ziemię.
– Głupia ciota! – warknął ktoś, zbliżając się i kopiąc go w
brzuch. Tomek poczuł przypływ paniki. Słyszał kilka głosów. Wiedział, że nie ma
szans. Zakrył głowę przed uderzeniami. Jakiś wyjątkowo mocny cios spadł na jego
prawą łopatkę. Jęknął z bólu, marząc, żeby to się skończyło.
– Cholerny pedał!
– Ciota!
– Zajeb tego lachociąga!
Tomek starał się zmienić lekko pozycję, by najgorsze ciosy
spadały na jego bok, a nie plecy. Ktoś nadbiegł, krzycząc coś głośno. Jego
napastnicy rozpierzchli się, ale zanim to się stało, jeden z nich zadał mu
jeszcze jeden, ostatni cios, prosto w krocze. Po tym ciosie Polak nie był w
stanie już się podnieść. Miał wrażenie, że umrze z bólu.
– Spadamy! – krzyknął jeszcze ktoś w oddali.
– Tomek? Tomek, w porządku? Jezu, powiedz coś.
Blondyn z trudem odciągnął ręce od głowy i spojrzał
zdezorientowany w niebieskie oczy Zacka. Widocznie chłopak musiał zobaczyć, co
się dzieje i wrócił się tak szybko, jak tylko dał radę.
Tomek obrócił się na brzuch, podpierając się na łokciu i
zwymiotował. Popcornem, jakąś dziwną, zieloną breją i krwią. Niezbyt się tym
jednak przejął, jego krocze wciąż pulsowało wściekle z bólu, a w głowie
odtwarzał to, co prze chwilą się stało. Coś mu w tym wszystkim nie pasowało.
– Tomek, spójrz na mnie! – powiedział Zack zaniepokojony,
potrząsając nim lekko za ramiona. Blondyn wbił w niego trochę nieprzytomne
spojrzenie. – Dobrze się czujesz? Mocno cię pobili? – Polak rozejrzał się,
jakby nie do końca wiedział, co się stało i gdzie się znajduje. – Tomek! –
warknął Zack. Młodszy chłopak spojrzał mu prosto w oczy. – Mocno cię pobili?
Mózg Tomka jakby zaskoczył. Jego oczy rozszerzyły się.
– Oni nie gadali po angielsku – szepnął cicho do siebie.
– Co powiedziałeś? Nic nie zrozumiałem.
Tomek wziął głęboki oddech i powtórzył po angielsku.
– Oni nie rozmawiali po angielsku.
– No… nie – rzekł Zack skołowany. Nie rozumiał, dlaczego
Tomek tak się tego uczepił. Co za różnica, po jakiemu mówili? Rzucili się na
niego całą bandą i pobili go! – Nie rozumiałem, co mówią.
Polak pomasował krocze i spojrzał na Zacka ze smutkiem.
– Ja tak.
Tomek syknął z bólu, kiedy Kacper tylko dotknął jego prawej
łopatki. Na skórze rozlał się już spory, fioletowy siniak.
– Spuchło ci to – powiedział Kacper, łapiąc go za ramię i
unosząc rękę Tomka powoli w górę. Chłopak zajęczał z bólu. – Chyba nie jest
najgorzej. Jeśli ci się do jutra jakoś nie poprawi, pojedziemy do lekarza.
Tomek skinął tylko głową. Był już porządnie zmęczony. Po tym
ataku Zack odprowadził go pod sam dom, a kiedy już trafił do własnego, napisał
mu wiadomość, żeby Tomek się nie martwił, że teraz dopadli jego. Początkowo blondyn
zamierzał wziąć prysznic i po prostu iść spać, ale ból się nasilał i z każdą
chwilą ruszanie ręką przychodziło mu z większym trudem. Postanowił więc obudzić
Kacpra i poprosić go, żeby chociaż na to spojrzał. Z takimi rzeczami w końcu
nie było żartów.
Kacper na szczęście nie burzył się o to, że przerwał mu sen.
Gdy tylko Tomek mu wyjaśnił, że ktoś go pobił kiedy wracał do domu i niezbyt
może poruszać ręką, mężczyzna bez słowa protestu zwlekł się z łóżka i poszedł z
nim do toalety.
– Kto ci to zrobił? – zapytał Kacper, mimowolnie zaciskając
zęby, kiedy zobaczył, że cały bok również jest siny. Ramię i biodro były
podrapane. Opuszkami palców przejechał delikatnie po biodrze Tomka. Zacisnął
zęby. Zabiłby tych sukinsynów, gdyby tylko wiedział, kto śmiał podnieść na jego
syna rękę.
– Jacyś goście w parku. Wyskoczyli nagle na mnie i zaczęli
mnie bić.
– Dlaczego?
Tomek spuścił wzrok.
– Musieli widzieć jak całowałem się z Zackiem – wyznał,
rumieniąc się lekko. Wciąż mu było gorąco, kiedy o tym myślał.
Kacper podrapał się po głowie, wzdychając cicho.
– Słuchaj – zaczął – wiem, że czujesz się tutaj o wiele
bezpieczniej niż w Polsce. To błąd. Wszędzie jest niebezpiecznie, a tutaj w
szczególności. W tym kraju większość ludzi nosi broń i nikt nie zawaha się jej
użyć, jeśli znajdzie się w niebezpieczeństwie. Seattle jest o wiele bardziej
niebezpieczne niż ci się wydaje, a to, że nie prześladują tutaj gejów tak
bardzo jak w Polsce o niczym nie świadczy. Tutaj też są ludzie, którzy
nienawidzą gejów i z przyjemnością popatrzą, jak „pedał” cierpi. MUSISZ na
siebie uważać. Nikt za ciebie nie będzie dbał o twoją dupę.
– To byli Polacy – mruknął Tomek. – Zaatakowali mnie rodacy.
Pierwsi, jakich tutaj spotkałem. Czy to nie ironia?
Kacper ponownie westchnął.
– Taki już jest nasz naród. Chcesz rady od kogoś, kto od
osiemnastu lat żyje na obczyźnie? – Chłopak skinął lekko głową. – Trzymaj się
od swoich z daleka. Ludzie wyjeżdżają, bo chcą się dorobić i zrobią wszystko,
żebyś ty nie miał lepiej niż oni.
– To chore.
– Takie jest życie. Lepiej zacznij się go uczyć już teraz.
Tutaj nie ma taryfy ulgowej. A teraz idź już spać.
Tomek skinął głową i wstał powoli z krzesła. Zgasił światło
w łazience.
– Dziękuję za pomoc – rzucił, kiedy Kacper był już na progu
swojego pokoju.
Mężczyzna spojrzał na niego z namysłem.
– Na trzecią randkę zabierz ze sobą gumki, bo ten chłopak na
bank będzie chciał się bzykać. Założę się, że już długo nie pozostaniesz
dziewicą.
Tomek zrobił się niemal purpurowy na twarzy, kiedy to
usłyszał.
Gdy już położył się spać, długo jeszcze rozmyślał o tym, co
się tego dnia wydarzyło. To było… dziwne. Tak nagle wyszedł z Zackiem i doszło
do tego, że się całowali i dotykali. Niby nic wielkiego, a i dzieciaki w
Stanach są pewniej bardziej otwarte, ale i tak… Tomek z jednej strony bardzo
się z tego wszystkiego cieszył, ale z drugiej trochę się bał, że to wszystko
dzieje się za szybko. Nie chciał, żeby Zack pomyślał, że jest… łatwy. To byłoby
chyba najgorsze, co mogłoby mu się przydarzyć.
Westchnął głęboko. Najchętniej zająłby się teraz na dobranoc
robótką ręczną, ale ból prawej ręki mu to uniemożliwiał. Lewa niestety nie była
tak sprawna, jak w tamtym momencie by sobie życzył.
W szkole dziewczyny omal go nie rozszarpały, próbując
wyciągnąć od niego wszystkie szczegóły. Otoczyły go i zadawały masę pytań, nie
dając się w żaden sposób zbyć. Wypatrzyły też jakimś cudem malinkę na szyi
Tomka tam, gdzie Zack lekko ssał jego skórę, a to był bardzo wymowny znak. Próbowały
też wprosić się do jego domu, żeby znowu móc spotkać Kacpra. Przystojny,
umięśniony blondyn – Kacper – najwyraźniej bez większych problemów sprawiał, że
obie miały mokro w gaciach. I chyba niezbyt je obchodziło, że jest od nich
sporo starszy.
Część z tych jęków usłyszał Zack, stojący na korytarzu razem
z kilkoma kolegami z drużyny. Uśmiechnął się tylko do Tomka porozumiewawczo, a
potem napisał mu esemesa, żeby spotkali się obok klasy od fizyki na przerwie na
lunch. Tomek zgodził się, zastanawiając się jednocześnie, czy nie powinien
ściemnić czegoś dziewczynom, żeby się od niego odczepiły. Nie zamierzał się
przyznawać, że jest gejem. Jasne, jeśli nagle zacząłby w szkole często
przebywać w towarzystwie Zacka Warrowa, automatycznie ludzie mogą zacząć go tak
postrzegać. Ale tym jakoś się nie martwił. To była duża szkoła i nawet
popularność Zacka nie mogła za bardzo mu zaszkodzić, a przynajmniej miał taką
nadzieję. Plotkować i domyślać się to przecież nie to samo co wiedzieć. Tomek
wiedział, że po prostu musi zadbać, aby jego orientacja zawsze była tylko
plotką, a nigdy pewną wiedzą. Plotki mogą być nieszkodliwe, jeśli tylko się
wie, jak na nie reagować. A on wiedział.
Na przerwie na lunch podążył pod klasę od fizyki, tak jak
prosił go Zack. Gdy Polak tam dotarł, Zack siedział na schodach
przeciwpożarowych, czytając podręcznik od biologii i zajadając się jabłkiem.
Gdy go zobaczył, uśmiechnął się lekko
– Hej.
– Hej – odparł Tomek, siadając obok. Nie odważył się go
pocałować.
– Jak się czujesz?
– Jakby mnie przejechał traktor – stwierdził blondyn. – Ale
Kacper rano to obejrzał i powiedział, że będę żył.
– To dobrze. Jak dorwę tych skurwieli to pozabijam.
– Musisz ustawić się w kolejce. – Zack spojrzał na niego
pytająco. – Kacper też nie był zadowolony. Ba! Chyba po raz pierwszy się mną
przejął. To było aż… dziwne.
– Co to w ogóle za facet? Czemu z nim mieszkasz?
Tomek westchnął. Nie zamierzał zagłębiać się z detalami w
swoją zawiłą historię rodzinną.
– To jakiś znajomy mojej mamy ze studiów. Kiedy życie
zaczęło nam się walić na głowę, postanowiła poprosić go, żeby się mną przez
pewien czas zaopiekował. Nie było nas stać, żeby się przeprowadzić w jakieś
inne miejsce, więc wyjazd tutaj był jedyną opcją.
– A jacyś krewni, do których mógłbyś wyjechać?
– Mam tylko mamę. Była jedynaczką, jej rodzice też. Moi
dziadkowie od strony mamy nie żyją.
Zack zmrużył oczy i wyraźnie się zawahał zanim spytał.
– A twój tata?
– Nie był zadowolony z wpadki. Wyjechał z kraju zanim
jeszcze się urodziłem. Co miesiąc przesyła mojej mamie określoną sumę
pieniędzy. Pewnie chce mieć czyste sumienie. Nie mam pojęcia, kto to jest. Nic
w zasadzie o nim nie wiem. Mama niezbyt chętnie o nim mówiła.
Tylko to, że chuj z niego jakich mało, dodał w myślach.
– To trochę… głupia sytuacja.
Tomek wzruszył ramionami.
– Nigdy go nie było, więc nie odczuwam z tego powodu jakiegoś
braku czy coś. Mam naprawdę super mamę. Mało ludzi może poszczycić się tym, że
ma taki kontakt ze swoim rodzicem, jak ja z nią. A twoi rodzice? Jacy są?
Zack zamknął podręcznik i schował go do plecaka.
– Ciężko stwierdzić, wiesz? Moja mama jest chirurgiem. Śmiem
twierdzić, że bardzo dobrym chirurgiem. I zapracowanym. Rzadko jest w domu, a
kiedy już ma wolne, trzeba się trzymać ustalonych przez nią zasad. Wiesz,
wszyscy jedzą razem, obiad o trzeciej, kolacja o siódmej, potem ja zmywam, a Tyler
wyciera albo na odwrót. Mój tata jest prawnikiem. Jest równie zapracowany jak
mama, ma masę klientów. I nie był zachwycony, kiedy mu powiedziałem, że jestem
gejem.
– Był bardzo zły?
Zack uśmiechnął się do swoich myśli.
– Miał do mnie ogromny żal o to, zupełnie jakbym robił mu to
na złość. Zawsze się chwalił, jakiego ma zdolnego, przystojnego i
inteligentnego syna. A gejostwo to coś, czym już nie chciał się chwalić. Jedno,
co dobre w tym wszystkim, to że ojciec przestał mnie faworyzować i traktuje
mnie i Tylera równo. Wcześniej byłem o to zły, bo czułem, że Tyler czuje się
gorszy z tego powodu. A teraz jest dobrze. Robimy co chcemy, bo rodziców
praktycznie nie ma. Każdy ma swoje życie i wszyscy są zadowoleni.
Tomek skinął głową. To brzmiało logicznie.
Zboczyli na jakieś inne tematy, rozmawiając do końca
przerwy. Umówili się też na bieganie. Zdecydowali, że zaczną od następnego
dnia, czyli soboty. Co do godziny mieli dogadać się telefonicznie. Na
pożegnanie Zack objął go lekko ręką w pasie i przycisnął do siebie, a potem
wszedł po schodach i zniknął za rogiem.
Tomek odetchnął i z uśmiechem poszedł pod klasę.
„W TYM TWOIM CHOLERNYM KONSPEKCIE Z BILOGII BYŁ BŁĄD!!!
DOSTAŁEM TYLKO C!=.=”
Adam uniósł brwi, kiedy wracając ze szkoły do domu odczytał
tego dramatycznego esemesa. Jak do tej pory nie zdarzało mu się nawypisywać
głupot w notatkach, które przygotowywał Bastianowi. Nawet pacnął się w czoło,
że wcześniej nie przyszło mu do głowy, żeby specjalnie coś powymyślać, żeby
Bastian miał kłopoty. Jak go następnym wkurzy, to może tak zrobi.
Odpisał:
„Nikt nie jest nieomylny. Jedno C ci nie zaszkodzi”
Długo nie musiał czekać na wiadomość zwrotną.
„Zaszkodzi! Teraz nie będę miał A, bo ta stara piurwa
mnie nie lubi i będzie miała powód, żeby obniżyć mi na B!”
Adam wywrócił oczami. Był najlepszym uczniem w szkole i nie
było dla niego problemem otrzymanie trójki, a Bastian robił z tego jakąś
cholerną katastrofę. Nikt nie gonił go do nauki tak jak matka goniła Adama,
więc czego się rzucał? C to przecież nie F, prawda? Każdemu może chyba się
powinąć noga. Rety!
Zdecydował, że lepiej będzie zmienić temat, bo nie ma czasu,
siły ani cierpliwości żeby słuchać tych żali.
„A propo biologii… Wiesz, że spory procent mężczyzn przyznaje,
że seks analny jest równie lub nawet bardziej satysfakcjonujący jak ten
normalny, dzięki temu, że odbyt jest ciaśniejszy niż damska pochwa?”
Chwilę się wahał, a potem nacisnął „wyślij” z myślą „niech
się dzieje co chce”. Wiedział, że Bastian zapluje się ze złości, kiedy to
zobaczy. Adam miał tylko nadzieję, że ochłonie zanim nastanie poniedziałek i
będą mieli okazję się widzieć.
Tym razem musiał dłużej czekać na odpowiedź. Kiedy wyobrażał
sobie minę Bastiana i jego próby odpowiedzenia na tego esemesa, na jego ustach
pojawiał się głupkowaty uśmiech, którego nijak nie mógł powstrzymać. Wchodził
już do domu, kiedy Bastian wreszcie mu odpisał.
„Odbiło ci już całkiem?! Przestań wypisywać do mnie takie
głupoty!”
Adam parsknął śmiechem.
„To nie głupoty, to samo życie. To nie ja to wymyśliłem
przecież, przeczytałem o tym w Internecie. Coś w tym widocznie musi być. Chyba
lepiej być homoseksualistą niż zoofilem, co?”
„ Mózg przez tą szkołę już ci się zupełnie zlasował. Nie
pisz do mnie więcej, bo nie ręczę za siebie”
„Też cię kocham”
Bastian na tę wiadomość już nic mu nie odpisał, ale Adam
miał to gdzieś. Do wieczora wysłał mu jeszcze kilka wiadomości typu „ a czy
wiesz, że…?” i wszystkie miały związek z seksem między mężczyznami. Bastian mu
nie odpisywał, ale Adam dałby sobie głowę uciąć, że kurwica go brała za każdym
razem, jak dostawał nowego esemesa, co tylko bardziej Adama bawiło.
Kogoś tak pruderyjnego jak Bastian niezwykle łatwo było
wyprowadzić z równowagi.
Świetny rozdział :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam to opowiadanie! Jest niesamowicie wciągające^^
OdpowiedzUsuńTomek i Zack są mega słoooooodcy! ♡♥
Powodzenia w dalszym pisaniu^^
Kocham to ♡♡♡♡♥♥♥♥
Jezu.... dawno nie zaglądałam na twojego bloga ale muszę znów od nowa się za niego wziąć ^^ Hehe, ten i poprzednie rozdziały przeczytałam z zapartym tchem!
OdpowiedzUsuńhej piszę po raz pierwszy bardzo, fajne masz opowiadania na swojej stronce i z niecierpliwością czekam na kolejną część Światło w ciemności pozdrawiam i życzę dużo weny
OdpowiedzUsuńTo opowiadanie jest moim ulubionym ze wszystkich!
OdpowiedzUsuńZakochałam się w bohaterach i w sposobie w jakim piszesz ♡♥
To jest naprawdę taka perełka i mam nadzieję, że będzie miało jeszcze bardzo dużo rozdziałów~!
Pozdrawiam^^
Super rozdział :)
OdpowiedzUsuńDużo weny :)
Pozdrawiam :)
P.S. Co się dzieje z Paulem?
To jest świetne, normalnie jak dla mnie mogłabyś dodawać odcinki codziennie. ;D Zack i Tomek są na prawdę słodcy, mogłabym czytać o nich w nieskończoność. :D
OdpowiedzUsuńKacper za to zaczął wykazywać ludzkie odruchy. Tak naprawdę od początku opowiadania nie mogę się doczekać żeby się wreszcie przyznał Tomkowi, że jest jego ojcem. Może niedługo się doczekam, tak jak jakichś wieści o Paulu. XD
Proszę dodaj next jak najszybciej, bo normalnie zwariuję. Życzę dużo weny i czasu. :D
Uwielbiam Adama <3
OdpowiedzUsuńSuper rozdział
To opowiadanie z rozdziału na rozdział jest coraz lepsze!
OdpowiedzUsuńUwielbiam ♡♥
Adam jest niesamowity, bardzo mi się spodobał pomysł z sms-ami A czy wiesz, że... :-) Tomek i Zack to taka słodka para, szkoda że ich wspólny wieczór zakończył się tak niemiło. Bardzo dziękuję za Twoją pracę. Nie mogę się doczekać dalszego ciągu :-) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSuper rozdział czekam na następny =^.^=
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa jak zareagują Adam i Bastian na to, że Tomek i Zack to para XP
Nie mogę się doczekać 3 randki Tomka i Zacka . :D
OdpowiedzUsuńO Boże...
OdpowiedzUsuńByło pięknie!
Randka, śmiech, całusy.
Ale potem to pobicie...
Eh. Niestety muszę przyznać w czymś rację. Nienawidzę swojego narodu. Kocham kraj, ale nie naród.
To wkurwianie Bastiana ♥