niedziela, 12 października 2014

15.Światło w ciemności



Tomek przez chwilę miał ochotę zawrócić, nie chcąc wyjść na idiotę. Nie miał pojęcia, jak zachować się w takiej sytuacji. Jasne, już wcześniej gadali, widzieli się, pisali, całowali i… I nawet trochę więcej niż całowali, ale to było okropnie niezręczne. Może właśnie dlatego, że się całowali i… robili coś więcej niż całowanie.
Dał sobie mentalnego kopniaka i podszedł do Zacka, uśmiechając się niepewnie.
Brunet wyglądał świetnie. Sam również ubrał się ładnie, ale nie szalał jakoś zbytnio z ciuchami. Miał na sobie jedne z ogromnej kolekcji adidasów, proste, szerokie spodnie z masą kieszeni i czarną bluzę z kapturem z nadrukiem jakiejś mangi. Włosy lekko postawił do góry i zdecydowanie nadużył tego, z czym Tomek starał się nie przesadzić, czyli perfumami. Pomijając to wszystko, Zack wyglądał jak Zack. I już.
Tomek podszedł do niego i uśmiechnął się niepewnie.
– Hej – rzucił.
– Hej – odparł Zack. Uniósł zaczepnie brwi. – Nie przywitasz się jak należy?

Polak speszył się trochę, nie bardzo wiedząc, co powinien zrobić. Zbliżył się i pocałował bruneta w usta. Zack przytrzymał go chwilę i przywarł do jego ust trochę mocniej, ale niemal tak samo szybko go puścił. Uśmiechnął się do niego lekko i pociągnął go do środka.
Tomek bawił się lepiej niż przypuszczał. Czasami miał wrażenie, że zachowuje się jak kompletny idiota, bo śmiał się z każdego żartu – lub nie – Zacka. Wieki całe nie miał tak szampańskiego nastroju. Zack po cichu komentował film, który kompletnie nie przypadł mu do gustu i rozśmieszał Tomka przez całą pierwszą część. Kiedy ogłoszono piętnaście minut przerwy i wyszli do toalety i po zapas popcornu, Tomka bolał brzuch od śmiechu. Sam poszedł do toalety, a Zack ustawił się w kolejce po jedzenie.
Gdy po załatwieniu swojej potrzeby Polak stanął przed lustrem, żeby umyć ręce, zdał sobie sprawę, że do twarzy ma przyklejony szeroki uśmiech, a jego oczy lśnią blaskiem, jakim nigdy jeszcze nie lśniły. Film nie był jakiś fenomenalny, oscylował gdzieś w granicach całkiem fajny, ale Tomek czuł się, jakby to był najlepszy film na świecie. I bawił się zajebiście.
Trochę się rozluźnił, kiedy zobaczył, że Zack jest zupełnie inny niż sprawia wrażenie na co dzień. Coraz swobodniej potrafili ze sobą rozmawiać. Tomek miał nadzieję, że ten wieczór będzie jeszcze przyjemniejszy i cieszył się każdą chwilą.
Gdy wyszedł z toalety, Zack już na niego czekał z wielkim pudłem popcornu w jednej i colą w drugiej ręce.
– Nie wierzę, że wybrałem taką tandetę – marudził brunet, kiedy przepychali się pomiędzy ludźmi na swoje miejsce.
– Daj spokój, mnie się podoba – powiedział Tomek. Nie chciał, żeby Zack czuł się niekomfortowo z powodu wyboru filmu.
– Jak to coś może ci się podobać?
Tomek wzruszył ramionami.
– Normalnie.
– Kłamiesz.
– W jakim celu?
– Żeby mi głupio nie było, że gówno wybrałem.
– A jest ci głupio?
Zack tylko westchnął ciężko. Tomek miał ochotę złapać go za rękę, ale nie odważył się na to.
Film przeleciał im naprawdę szybko.  Gdy wychodzili z kina, centrum było już prawie zamknięte. Umyli w łazience ręce brudne od popcornu i komentując drugą część filmu, wyszli na zewnątrz. Było już chłodno, z ich ust przy każdym wydechu unosiły się kłęby pary. Zack zaproponował, żeby się przeszli aleją w stronę parku, a z tamtego miejsca Tomek będzie miał już bliziutko do domu. Polak zgodził się.
Szli wolnym krokiem przed siebie, ramię w ramię, rozmawiając cicho. Aleja była długa i oświetlona.
– Usiądziemy? – spytał Zack. Chyba tak samo jak Tomek nie chciał jeszcze kończyć tego przyjemnego wieczoru.
Blondyn zgodził się. Usiedli na jakieś ławce za krzakami, gdzie światło z alei nie docierało w zbyt dużych ilościach i nie było ich zbytnio z alei widać. Tomek chuchnął w zmarznięte dłonie. Brunet, widząc to, usiadł bokiem na ławce, podkulając jedną nogę i wziął jego ręce w swoje dłonie.
– Zimno co? – spytał spokojnie. Jego ręce były niemal nienaturalnie ciepłe.
– Trochę – powiedział Tomek, speszony lekko. – Tobie jak widać nie.
– Jestem zahartowany. Biegam cały rok, żeby nie stracić formy – rzekł. – A ty? Zamierzasz się przyłączyć?
– Biegać z tobą?
– Mhm…
– Pewnie. Może jeśli będę to robił z kimś, to nie znudzi mi się po kilku dniach.
– Mam nadzieję.
Zapadła chwilowa cisza. Tomek patrzył na dłonie bruneta, które spokojnie masowały jego zmarznięte dłonie i rozgrzewały je swoim ciepłem.
– Dziękuję – powiedział cicho.
– Za co?
– Za dzisiejszy wieczór. Jeszcze nigdy z nikim się tak dobrze nie bawiłem – wyznał szczerze.
Nie miał pojęcia, czy dobrze robi. Wciąż nie wiedział, czego Zack tak naprawdę od niego chce. Czy mu zależy. Tomek nadal miał mało wiary w siebie. Zawsze był osobą o sporo zaniżonej samoocenie. Ciężko było uwierzyć, że ktoś taki jak Zack może się nim interesować. A to, co przydarzyło mu się w Polsce, stale przypominało mu o tym, że musi być ostrożny. Że ludzie są okrutni i nie zawahają się go zranić, kiedy się przed nim osłoni. Czasami śni, że błądzi w ciemności. Nigdzie nie widzi wyjścia. Czuje, że jest zmęczony, a jego dłonie szczypią i są mokre i on po prostu wie… Wie, że to jest krew, nawet jeśli jej nie widzi. W pobliżu nie ma żywej duszy, a on podpierając się czegoś, co mu kaleczy dłonie ostrymi krawędziami, idzie przed siebie z nadzieją, że znajdzie wyjście. A potem gdzieś wpada i budzi się z krzykiem.
– Ja też się świetnie bawiłem – odparł Zack, uśmiechając się do niego lekko. Nachylił się powoli, jakby pozwalając Tomkowi zdecydować, czy naprawdę tego chce, a potem dotknął jego ust swoimi.
Tomek westchnął zadowolony, siadając na ławce tak jak Zack i przysuwając się bliżej do niego. Całowali się przez chwilę, z każdą chwilą coraz namiętniej i ostrzej. Tomek nie miał pojęcia, skąd u niego bierze się ta wewnętrzna potrzeba. Miał wrażenie, że musi być jeszcze i jeszcze bliżej Zacka. Tak blisko, jak tylko się da.
– Usiądź mi na kolanach – wyszeptał brunet, odrywając się z trudem od jego ust.
Polak zarumienił się lekko, ale zrobił to bez większego wahania.
– Nie jestem za ciężki? – spytał.
Zack tylko uśmiechnął się kpiąco. Złapał go z tyłu za uda i pociągnął bardziej do siebie. Polak przysunął się jeszcze, tak jak chciał tego Zack i dla równowagi objął go za szyję. Po raz kolejny ich krocza były do siebie lekko przyciśnięte. Tomek bez problemu mógł wyczuć lekką twardość napierającą na jego własny wzwód.  No, cóż, był tylko niedoświadczonym nastolatkiem. Nie miał pojęcia, jakie doświadczenie miał Zack, ale z pewnością większe niż on.
Blondyn pochylił się i teraz to on zainicjował głęboki, przyjemnie rozgrzewający pocałunek. Podniecające było to, że siedzą sobie przecież w miejscu, gdzie są inni ludzie i tak po prostu mogą się całować. Gdyby chciał zrobić to w swoim ojczystym kraju, pewnie już leciała by w jego stronę podwórkowa łacina albo jakaś zabłąkana butelka.
Nie wiedział, ile czasu tak siedział i po prostu całował się z Zackiem. Z języczkiem. Do tego nie potrzeba było żadnej znajomości nauki języków obcych.
Zamknął oczy i westchnął, kiedy usta starszego chłopaka zjechały po jego policzku na szczękę, a potem odsunęły kołnierzyk jego koszuli i wpiły się w skórę szyi. Puls Tomka jeszcze bardziej przyspieszył, a jego zasnuty mgłą umysł zarejestrował fakt, że Zack rozpina mu pasek od spodni, a potem guzik i rozporek… Pacnął go po rękach.
– Au! – mruknął chłopak niezadowolony. – Czemu?
– Nie ma opcji, żebym wyciągnął akurat tę część swojego ciała na taki mróz. Zapomnij.
Brunet zamrugał, a potem parsknął śmiechem. Wciąż szeroko uśmiechnięty przyciągnął Tomka bliżej i pocałował go mocno, jednocześnie mrucząc coś w stylu „idealny”.
Całowali się i pieścili jeszcze dłuższą chwilę, ale w końcu zmuszeni byli podnieść się z ławki i iść dalej. Było już kilka minut po północy i o ile Tomek nie musiał się bać godziny policyjnej, Zack mógłby mieć kłopoty, gdyby wrócił do domu zbyt późno.
Niezwykle niewygodnie się szło, kiedy spodnie obcierały nabrzmiałego penisa przy każdym kroku. Zack miał trochę lepiej, bo założył szersze spodnie, ale z tego, co Tomek czuł na ławce, sam był równie mocno podniecony. Gdy doszli do miejsca, w którym mieli się rozstać, Polak spojrzał nieśmiało na Zacka i uśmiechnął się do niego lekko. Podziękował mu po raz kolejny.
– Do zobaczenia w szkole – rzekł brunet. Pocałował go lekko w usta i przytulił.
– Do zobaczenia – westchnął Tomek. Za cholerę nie chciał się z Zackiem rozstawać.
Z uśmiechem na ustach ruszył w drogę powrotną do domu. Wcisnął zmarznięte ręce w kieszenie i spojrzał w niebo. Zauważył jakiś ruch po swoje lewej stronie. Spojrzał w tamtą stronę. Uśmiech szybko zszedł mu z ust, kiedy nagle ktoś uderzył go z całej siły w twarz. Zachwiał się i padł na ziemię.
– Głupia ciota! – warknął ktoś, zbliżając się i kopiąc go w brzuch. Tomek poczuł przypływ paniki. Słyszał kilka głosów. Wiedział, że nie ma szans. Zakrył głowę przed uderzeniami. Jakiś wyjątkowo mocny cios spadł na jego prawą łopatkę. Jęknął z bólu, marząc, żeby to się skończyło.
– Cholerny pedał!
– Ciota!
– Zajeb tego lachociąga!
Tomek starał się zmienić lekko pozycję, by najgorsze ciosy spadały na jego bok, a nie plecy. Ktoś nadbiegł, krzycząc coś głośno. Jego napastnicy rozpierzchli się, ale zanim to się stało, jeden z nich zadał mu jeszcze jeden, ostatni cios, prosto w krocze. Po tym ciosie Polak nie był w stanie już się podnieść. Miał wrażenie, że umrze z bólu.
– Spadamy! – krzyknął jeszcze ktoś w oddali.
– Tomek? Tomek, w porządku? Jezu, powiedz coś.
Blondyn z trudem odciągnął ręce od głowy i spojrzał zdezorientowany w niebieskie oczy Zacka. Widocznie chłopak musiał zobaczyć, co się dzieje i wrócił się tak szybko, jak tylko dał radę.
Tomek obrócił się na brzuch, podpierając się na łokciu i zwymiotował. Popcornem, jakąś dziwną, zieloną breją i krwią. Niezbyt się tym jednak przejął, jego krocze wciąż pulsowało wściekle z bólu, a w głowie odtwarzał to, co prze chwilą się stało. Coś mu w tym wszystkim nie pasowało.
– Tomek, spójrz na mnie! – powiedział Zack zaniepokojony, potrząsając nim lekko za ramiona. Blondyn wbił w niego trochę nieprzytomne spojrzenie. – Dobrze się czujesz? Mocno cię pobili? – Polak rozejrzał się, jakby nie do końca wiedział, co się stało i gdzie się znajduje. – Tomek! – warknął Zack. Młodszy chłopak spojrzał mu prosto w oczy. – Mocno cię pobili?
Mózg Tomka jakby zaskoczył. Jego oczy rozszerzyły się.
– Oni nie gadali po angielsku – szepnął cicho do siebie.
– Co powiedziałeś? Nic nie zrozumiałem.
Tomek wziął głęboki oddech i powtórzył po angielsku.
– Oni nie rozmawiali po angielsku.
– No… nie – rzekł Zack skołowany. Nie rozumiał, dlaczego Tomek tak się tego uczepił. Co za różnica, po jakiemu mówili? Rzucili się na niego całą bandą i pobili go! – Nie rozumiałem, co mówią.
Polak pomasował krocze i spojrzał na Zacka ze smutkiem.
– Ja tak.


Tomek syknął z bólu, kiedy Kacper tylko dotknął jego prawej łopatki. Na skórze rozlał się już spory, fioletowy siniak.
– Spuchło ci to – powiedział Kacper, łapiąc go za ramię i unosząc rękę Tomka powoli w górę. Chłopak zajęczał z bólu. – Chyba nie jest najgorzej. Jeśli ci się do jutra jakoś nie poprawi, pojedziemy do lekarza.
Tomek skinął tylko głową. Był już porządnie zmęczony. Po tym ataku Zack odprowadził go pod sam dom, a kiedy już trafił do własnego, napisał mu wiadomość, żeby Tomek się nie martwił, że teraz dopadli jego. Początkowo blondyn zamierzał wziąć prysznic i po prostu iść spać, ale ból się nasilał i z każdą chwilą ruszanie ręką przychodziło mu z większym trudem. Postanowił więc obudzić Kacpra i poprosić go, żeby chociaż na to spojrzał. Z takimi rzeczami w końcu nie było żartów.
Kacper na szczęście nie burzył się o to, że przerwał mu sen. Gdy tylko Tomek mu wyjaśnił, że ktoś go pobił kiedy wracał do domu i niezbyt może poruszać ręką, mężczyzna bez słowa protestu zwlekł się z łóżka i poszedł z nim do toalety.
– Kto ci to zrobił? – zapytał Kacper, mimowolnie zaciskając zęby, kiedy zobaczył, że cały bok również jest siny. Ramię i biodro były podrapane. Opuszkami palców przejechał delikatnie po biodrze Tomka. Zacisnął zęby. Zabiłby tych sukinsynów, gdyby tylko wiedział, kto śmiał podnieść na jego syna rękę.
– Jacyś goście w parku. Wyskoczyli nagle na mnie i zaczęli mnie bić.
– Dlaczego?
Tomek spuścił wzrok.
– Musieli widzieć jak całowałem się z Zackiem – wyznał, rumieniąc się lekko. Wciąż mu było gorąco, kiedy o tym myślał.
Kacper podrapał się po głowie, wzdychając cicho.
– Słuchaj – zaczął – wiem, że czujesz się tutaj o wiele bezpieczniej niż w Polsce. To błąd. Wszędzie jest niebezpiecznie, a tutaj w szczególności. W tym kraju większość ludzi nosi broń i nikt nie zawaha się jej użyć, jeśli znajdzie się w niebezpieczeństwie. Seattle jest o wiele bardziej niebezpieczne niż ci się wydaje, a to, że nie prześladują tutaj gejów tak bardzo jak w Polsce o niczym nie świadczy. Tutaj też są ludzie, którzy nienawidzą gejów i z przyjemnością popatrzą, jak „pedał” cierpi. MUSISZ na siebie uważać. Nikt za ciebie nie będzie dbał o twoją dupę.
– To byli Polacy – mruknął Tomek. – Zaatakowali mnie rodacy. Pierwsi, jakich tutaj spotkałem. Czy to nie ironia?
Kacper ponownie westchnął.
– Taki już jest nasz naród. Chcesz rady od kogoś, kto od osiemnastu lat żyje na obczyźnie? – Chłopak skinął lekko głową. – Trzymaj się od swoich z daleka. Ludzie wyjeżdżają, bo chcą się dorobić i zrobią wszystko, żebyś ty nie miał lepiej niż oni.
– To chore.
– Takie jest życie. Lepiej zacznij się go uczyć już teraz. Tutaj nie ma taryfy ulgowej. A teraz idź już spać.
Tomek skinął głową i wstał powoli z krzesła. Zgasił światło w łazience.
– Dziękuję za pomoc – rzucił, kiedy Kacper był już na progu swojego pokoju.
Mężczyzna spojrzał na niego z namysłem.
– Na trzecią randkę zabierz ze sobą gumki, bo ten chłopak na bank będzie chciał się bzykać. Założę się, że już długo nie pozostaniesz dziewicą.
Tomek zrobił się niemal purpurowy na twarzy, kiedy to usłyszał.
Gdy już położył się spać, długo jeszcze rozmyślał o tym, co się tego dnia wydarzyło. To było… dziwne. Tak nagle wyszedł z Zackiem i doszło do tego, że się całowali i dotykali. Niby nic wielkiego, a i dzieciaki w Stanach są pewniej bardziej otwarte, ale i tak… Tomek z jednej strony bardzo się z tego wszystkiego cieszył, ale z drugiej trochę się bał, że to wszystko dzieje się za szybko. Nie chciał, żeby Zack pomyślał, że jest… łatwy. To byłoby chyba najgorsze, co mogłoby mu się przydarzyć.
Westchnął głęboko. Najchętniej zająłby się teraz na dobranoc robótką ręczną, ale ból prawej ręki mu to uniemożliwiał. Lewa niestety nie była tak sprawna, jak w tamtym momencie by sobie życzył.
W szkole dziewczyny omal go nie rozszarpały, próbując wyciągnąć od niego wszystkie szczegóły. Otoczyły go i zadawały masę pytań, nie dając się w żaden sposób zbyć. Wypatrzyły też jakimś cudem malinkę na szyi Tomka tam, gdzie Zack lekko ssał jego skórę, a to był bardzo wymowny znak. Próbowały też wprosić się do jego domu, żeby znowu móc spotkać Kacpra. Przystojny, umięśniony blondyn – Kacper – najwyraźniej bez większych problemów sprawiał, że obie miały mokro w gaciach. I chyba niezbyt je obchodziło, że jest od nich sporo starszy.
Część z tych jęków usłyszał Zack, stojący na korytarzu razem z kilkoma kolegami z drużyny. Uśmiechnął się tylko do Tomka porozumiewawczo, a potem napisał mu esemesa, żeby spotkali się obok klasy od fizyki na przerwie na lunch. Tomek zgodził się, zastanawiając się jednocześnie, czy nie powinien ściemnić czegoś dziewczynom, żeby się od niego odczepiły. Nie zamierzał się przyznawać, że jest gejem. Jasne, jeśli nagle zacząłby w szkole często przebywać w towarzystwie Zacka Warrowa, automatycznie ludzie mogą zacząć go tak postrzegać. Ale tym jakoś się nie martwił. To była duża szkoła i nawet popularność Zacka nie mogła za bardzo mu zaszkodzić, a przynajmniej miał taką nadzieję. Plotkować i domyślać się to przecież nie to samo co wiedzieć. Tomek wiedział, że po prostu musi zadbać, aby jego orientacja zawsze była tylko plotką, a nigdy pewną wiedzą. Plotki mogą być nieszkodliwe, jeśli tylko się wie, jak na nie reagować. A on wiedział.
Na przerwie na lunch podążył pod klasę od fizyki, tak jak prosił go Zack. Gdy Polak tam dotarł, Zack siedział na schodach przeciwpożarowych, czytając podręcznik od biologii i zajadając się jabłkiem. Gdy go zobaczył, uśmiechnął się lekko
– Hej.
– Hej – odparł Tomek, siadając obok. Nie odważył się go pocałować.
– Jak się czujesz?
– Jakby mnie przejechał traktor – stwierdził blondyn. – Ale Kacper rano to obejrzał i powiedział, że będę żył.
– To dobrze. Jak dorwę tych skurwieli to pozabijam.
– Musisz ustawić się w kolejce. – Zack spojrzał na niego pytająco. – Kacper też nie był zadowolony. Ba! Chyba po raz pierwszy się mną przejął. To było aż… dziwne.
– Co to w ogóle za facet? Czemu z nim mieszkasz?
Tomek westchnął. Nie zamierzał zagłębiać się z detalami w swoją zawiłą historię rodzinną.
– To jakiś znajomy mojej mamy ze studiów. Kiedy życie zaczęło nam się walić na głowę, postanowiła poprosić go, żeby się mną przez pewien czas zaopiekował. Nie było nas stać, żeby się przeprowadzić w jakieś inne miejsce, więc wyjazd tutaj był jedyną opcją.
– A jacyś krewni, do których mógłbyś wyjechać?
– Mam tylko mamę. Była jedynaczką, jej rodzice też. Moi dziadkowie od strony mamy nie żyją.
Zack zmrużył oczy i wyraźnie się zawahał zanim spytał.
– A twój tata?
– Nie był zadowolony z wpadki. Wyjechał z kraju zanim jeszcze się urodziłem. Co miesiąc przesyła mojej mamie określoną sumę pieniędzy. Pewnie chce mieć czyste sumienie. Nie mam pojęcia, kto to jest. Nic w zasadzie o nim nie wiem. Mama niezbyt chętnie o nim mówiła.
Tylko to, że chuj z niego jakich mało, dodał w myślach.
– To trochę… głupia sytuacja.
Tomek wzruszył ramionami.
– Nigdy go nie było, więc nie odczuwam z tego powodu jakiegoś braku czy coś. Mam naprawdę super mamę. Mało ludzi może poszczycić się tym, że ma taki kontakt ze swoim rodzicem, jak ja z nią. A twoi rodzice? Jacy są?
Zack zamknął podręcznik i schował go do plecaka.
– Ciężko stwierdzić, wiesz? Moja mama jest chirurgiem. Śmiem twierdzić, że bardzo dobrym chirurgiem. I zapracowanym. Rzadko jest w domu, a kiedy już ma wolne, trzeba się trzymać ustalonych przez nią zasad. Wiesz, wszyscy jedzą razem, obiad o trzeciej, kolacja o siódmej, potem ja zmywam, a Tyler wyciera albo na odwrót. Mój tata jest prawnikiem. Jest równie zapracowany jak mama, ma masę klientów. I nie był zachwycony, kiedy mu powiedziałem, że jestem gejem.
– Był bardzo zły?
Zack uśmiechnął się do swoich myśli.
– Miał do mnie ogromny żal o to, zupełnie jakbym robił mu to na złość. Zawsze się chwalił, jakiego ma zdolnego, przystojnego i inteligentnego syna. A gejostwo to coś, czym już nie chciał się chwalić. Jedno, co dobre w tym wszystkim, to że ojciec przestał mnie faworyzować i traktuje mnie i Tylera równo. Wcześniej byłem o to zły, bo czułem, że Tyler czuje się gorszy z tego powodu. A teraz jest dobrze. Robimy co chcemy, bo rodziców praktycznie nie ma. Każdy ma swoje życie i wszyscy są zadowoleni.
Tomek skinął głową. To brzmiało logicznie.
Zboczyli na jakieś inne tematy, rozmawiając do końca przerwy. Umówili się też na bieganie. Zdecydowali, że zaczną od następnego dnia, czyli soboty. Co do godziny mieli dogadać się telefonicznie. Na pożegnanie Zack objął go lekko ręką w pasie i przycisnął do siebie, a potem wszedł po schodach i zniknął za rogiem.
Tomek odetchnął i z uśmiechem poszedł pod klasę.


„W TYM TWOIM CHOLERNYM KONSPEKCIE Z BILOGII BYŁ BŁĄD!!! DOSTAŁEM TYLKO C!=.=”
Adam uniósł brwi, kiedy wracając ze szkoły do domu odczytał tego dramatycznego esemesa. Jak do tej pory nie zdarzało mu się nawypisywać głupot w notatkach, które przygotowywał Bastianowi. Nawet pacnął się w czoło, że wcześniej nie przyszło mu do głowy, żeby specjalnie coś powymyślać, żeby Bastian miał kłopoty. Jak go następnym wkurzy, to może tak zrobi.
Odpisał:
„Nikt nie jest nieomylny. Jedno C ci nie zaszkodzi”
Długo nie musiał czekać na wiadomość zwrotną.
„Zaszkodzi! Teraz nie będę miał A, bo ta stara piurwa mnie nie lubi i będzie miała powód, żeby obniżyć mi na B!”
Adam wywrócił oczami. Był najlepszym uczniem w szkole i nie było dla niego problemem otrzymanie trójki, a Bastian robił z tego jakąś cholerną katastrofę. Nikt nie gonił go do nauki tak jak matka goniła Adama, więc czego się rzucał? C to przecież nie F, prawda? Każdemu może chyba się powinąć noga. Rety!
Zdecydował, że lepiej będzie zmienić temat, bo nie ma czasu, siły ani cierpliwości żeby słuchać tych żali.
„A propo biologii… Wiesz, że spory procent mężczyzn przyznaje, że seks analny jest równie lub nawet bardziej satysfakcjonujący jak ten normalny, dzięki temu, że odbyt jest ciaśniejszy niż damska pochwa?”
Chwilę się wahał, a potem nacisnął „wyślij” z myślą „niech się dzieje co chce”. Wiedział, że Bastian zapluje się ze złości, kiedy to zobaczy. Adam miał tylko nadzieję, że ochłonie zanim nastanie poniedziałek i będą mieli okazję się widzieć.
Tym razem musiał dłużej czekać na odpowiedź. Kiedy wyobrażał sobie minę Bastiana i jego próby odpowiedzenia na tego esemesa, na jego ustach pojawiał się głupkowaty uśmiech, którego nijak nie mógł powstrzymać. Wchodził już do domu, kiedy Bastian wreszcie mu odpisał.
„Odbiło ci już całkiem?! Przestań wypisywać do mnie takie głupoty!”
Adam parsknął śmiechem.
„To nie głupoty, to samo życie. To nie ja to wymyśliłem przecież, przeczytałem o tym w Internecie. Coś w tym widocznie musi być. Chyba lepiej być homoseksualistą niż zoofilem, co?”
„ Mózg przez tą szkołę już ci się zupełnie zlasował. Nie pisz do mnie więcej, bo nie ręczę za siebie”
„Też cię kocham”
Bastian na tę wiadomość już nic mu nie odpisał, ale Adam miał to gdzieś. Do wieczora wysłał mu jeszcze kilka wiadomości typu „ a czy wiesz, że…?” i wszystkie miały związek z seksem między mężczyznami. Bastian mu nie odpisywał, ale Adam dałby sobie głowę uciąć, że kurwica go brała za każdym razem, jak dostawał nowego esemesa, co tylko bardziej Adama bawiło.
Kogoś tak pruderyjnego jak Bastian niezwykle łatwo było wyprowadzić z równowagi.

13 komentarzy:

  1. Świetny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam to opowiadanie! Jest niesamowicie wciągające^^
    Tomek i Zack są mega słoooooodcy! ♡♥
    Powodzenia w dalszym pisaniu^^
    Kocham to ♡♡♡♡♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Jezu.... dawno nie zaglądałam na twojego bloga ale muszę znów od nowa się za niego wziąć ^^ Hehe, ten i poprzednie rozdziały przeczytałam z zapartym tchem!

    OdpowiedzUsuń
  4. hej piszę po raz pierwszy bardzo, fajne masz opowiadania na swojej stronce i z niecierpliwością czekam na kolejną część Światło w ciemności pozdrawiam i życzę dużo weny

    OdpowiedzUsuń
  5. ~Psychedelic smiles12 października 2014 18:03

    To opowiadanie jest moim ulubionym ze wszystkich!
    Zakochałam się w bohaterach i w sposobie w jakim piszesz ♡♥
    To jest naprawdę taka perełka i mam nadzieję, że będzie miało jeszcze bardzo dużo rozdziałów~!
    Pozdrawiam^^

    OdpowiedzUsuń
  6. Super rozdział :)
    Dużo weny :)
    Pozdrawiam :)
    P.S. Co się dzieje z Paulem?

    OdpowiedzUsuń
  7. To jest świetne, normalnie jak dla mnie mogłabyś dodawać odcinki codziennie. ;D Zack i Tomek są na prawdę słodcy, mogłabym czytać o nich w nieskończoność. :D
    Kacper za to zaczął wykazywać ludzkie odruchy. Tak naprawdę od początku opowiadania nie mogę się doczekać żeby się wreszcie przyznał Tomkowi, że jest jego ojcem. Może niedługo się doczekam, tak jak jakichś wieści o Paulu. XD
    Proszę dodaj next jak najszybciej, bo normalnie zwariuję. Życzę dużo weny i czasu. :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Uwielbiam Adama <3
    Super rozdział

    OdpowiedzUsuń
  9. To opowiadanie z rozdziału na rozdział jest coraz lepsze!
    Uwielbiam ♡♥

    OdpowiedzUsuń
  10. Adam jest niesamowity, bardzo mi się spodobał pomysł z sms-ami A czy wiesz, że... :-) Tomek i Zack to taka słodka para, szkoda że ich wspólny wieczór zakończył się tak niemiło. Bardzo dziękuję za Twoją pracę. Nie mogę się doczekać dalszego ciągu :-) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. Super rozdział czekam na następny =^.^=
    Jestem ciekawa jak zareagują Adam i Bastian na to, że Tomek i Zack to para XP

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie mogę się doczekać 3 randki Tomka i Zacka . :D

    OdpowiedzUsuń
  13. O Boże...
    Było pięknie!
    Randka, śmiech, całusy.
    Ale potem to pobicie...
    Eh. Niestety muszę przyznać w czymś rację. Nienawidzę swojego narodu. Kocham kraj, ale nie naród.
    To wkurwianie Bastiana ♥

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)