czwartek, 6 sierpnia 2015

39.Światło w ciemności



„Zadzwonimy do pana”.
Ha ha, jasne, już to widział. Dobrze wiedział, że nie zadzwonią.
Paul był już w trzech szkołach na spotkaniach o pracę i szedł właśnie do kolejnej, już ostatniej. Był wściekły przez tą całą akcję i nie gadał z Kacprem, ale nie zamierzał wyjść na tchórza i oddać walkowerem tę rozgrywkę. Poszedł na te spotkania, żeby Kacprowi udowodnić, że nie jest tak bezradny jak Kacprowi się wydaje.
Nie miał pojęcia, do ilu tych przeklętych szkół Kacper złożył jego podanie i CV czy cokolwiek, ale chyba nie chciał wiedzieć. Niemal od razu zadzwonili do niego z czterech i na wszystkie cztery spotkania zamierzał się stawić. Miał nadzieję, że nikt więcej już nie zadzwoni, wtedy będzie miał spokój, a Kacper nie będzie mógł mu zarzucić, że nie próbował.

Cholerny Kacper! Paul po raz kolejny się zastanawiał, jakim kretynem musiał być, żeby ulokować w nim swoje uczucia? W chwili obecnej miał ochotę go zwyczajnie rozszarpać za… za wszystko. Za to, że tak lekko do tego pochodził, jakby jego blizny nie miały wielkiego znaczenia. Za uważanie się za lepszego i mądrzejszego od innych. Za zmuszanie go do przechodzenia przez te rozmowy, które miały na celu jedynie go ośmieszyć. Za to, że śmiał mu wytykać jego błędy. Kim on był, do cholery, żeby to robić?
Paul był wściekły, bo Kacprowi zawsze się w życiu układało. Miał zajebistą pracę, był przystojny jak mało kto i w dodatku inteligentny. Ludzie pchali się drzwiami i oknami do jego łóżka, do jego życia. Chcieli być blisko niego, nawet jeśli był ostatnim fiutem. Kacper zawsze miał z górki. Zawsze. Kłopoty wydawały się go omijać szerokim łukiem, żadne gówno do niego nie lgnęło. Inni ludzie wydawali się staczać na same dno, a on piął się wyżej i wyżej bez najmniejszych problemów. Mimo że był fiutem. Ktoś taki nie miał prawa mu mówić, że najwyższy czas się otrząsnąć. Ktoś, kto nigdy nie doświadczył takiego bólu, nie miał prawa się wypowiadać. I dlatego, że Kacper śmiał się odezwać, był na niego taki wściekły.
Ostatnia rozmowa o pracę była tylko punktem do odhaczenia dla niego, więc kiedy poproszono go do gabinetu i uciął sobie pogawędkę z dyrektorem, był zupełnie wyluzowany. Na szczęście coś zostało z jego sposobu bycia sprzed wypadku i kilka razy udało mu się rozbawić dyrektora. Facet nie dał nic po sobie poznać, kiedy zobaczył wygląd Paula i wydawał się w porządku, ale Paul wiedział, jak to się skończy.
A przynajmniej tak mu się wydawało.
– Podoba mi się pana sposób bycia, panie Felton – powiedział w końcu dyrektor, odchylając się bardziej do tyłu na fotelu i patrząc na niego poważnie. – Chciałbym jednak pana uświadomić, że uczniowie w tej szkole nie są tacy jak w innych. Seattle jest całkiem bezpieczne biorąc pod uwagę inne miasta Ameryki, ale i tak jest kilka niebezpiecznych dzielnic. Większość uczniów pochodzi z rodzin patologicznych. Chowa ich ulica. Kradną, palą i handlują trawą. To podstawówka, a na korytarzach musi czuwać ochrona, przy wejściu do szkoły są bramki, na których sprawdza się, czy uczniowie nie próbują wnieść jakiejś broni. To trudna młodzież. – Paul zamrugał. Czemu on mi to mówi, pomyślał. – Przydałby im się więc ktoś, kto mógłby ich pokierować w odpowiednim kierunku. Potrzebuję nauczycieli, którym dzieci mogą zaufać, a o to nie jest teraz łatwo. – Dyrektor uśmiechnął się lekko. – Jeśli mimo tego, co powiedziałem, nadal jest pan chętny tutaj uczyć, z radością pana zatrudnię.
Paul spojrzał na mężczyznę jak na wariata.
– Nie boi się pan, że moje blizny mogą wywołać kontrowersje?
– Te dzieci widziały więcej niż kilka blizn, panie Felton. Szybko się pan o tym przekona. Poza tym, to są dzieci. One nie widzą problemów tam, gdzie widzą je dorośli.
Paul pokręcił głową i powiedział lekko oszołomiony.
– Skoro tak stawia pan sprawę, chętnie podejmę tę pracę.
Gdy wracał do domu, wciąż był oszołomiony i nie do końca wierzył w to, co się stało. Naprawdę znalazł się idiota, który chciał go zatrudnić.
Ale Paul i tak miał ochotę udusić Kacpra. Teraz nawet jeszcze bardziej, bo się okazało, że miał rację.


Czas w Polsce płynął nieubłaganie, przybliżając go do momentu wyjazdu. Jego mama była bardzo smutna, dobrze to widział, ale żadne z nich nic nie mówiło na ten temat, nie chcąc tylko tego pogarszać. Tomek też czuł żal na myśl, że być może minie kolejne pół roku, zanim ją znowu zobaczy. Miał też wyrzuty sumienia, że tak łatwo ułożył sobie życie bez niej. Widział, jaka jest wyczerpana i miał co do tego straszne przeczucia, ale matka zbyła go kilka razy twierdząc, ze jest po prostu zmęczona, więc w końcu doszedł do wniosku, że może faktycznie jest zbyt przewrażliwiony. Wieczorem wyszli w trójkę się przejść. Paweł też wydawał się smutny, że Tomek już odjeżdża. Właściwie to przez to, że przyjechał Zack, Paweł kompletnie nie zdążył się nim nacieszyć przez ten tydzień, bo cały czas byli w trójkę i Tomek nie miał za bardzo jak poopowiadać o swoim życiu w Stanach.
Gdy niedaleko miejsca, w którym usiedli, chcąc trochę posiedzieć na świeżym powietrzu, zobaczyli Damiana Strzyżeckiego, Tomek nie był ani trochę zaskoczony. Czasami miał wrażenie, że kompletnie nie ma wpływu na to, co się dookoła niego dzieje. To po prostu się dzieje, a on musi się dostosować, jeśli chce przetrwać. Uważał, że należą mu się wyjaśnienia co do niektórych rzeczy i to było zupełnie tak, jakby los pchał ich na siebie przy każdej okazji, aż wreszcie ze sobą porozmawiają.
Nie zastanawiając się długo, zostawił Zacka z Pawłem i zdecydował się zagadać Damiana. Może wreszcie uzyska kilka odpowiedzi na nurtujące go pytania? Jeśli nie teraz, nie będzie miał już więcej do tego okazji, na pewno nie w najbliższej przyszłości.
Teraz albo nigdy, pomyślał.
– Hej – zagadał, patrząc jak Damian robi różne sztuczki z piłką.
Chłopak złapał ją w ręce i obejrzał się. Westchnął, kiedy zobaczył Tomka.
– Mów, co chcesz wiedzieć i zostaw mnie w spokoju – powiedział Damian zmęczonym głosem.
– To chyba oczywiste, co chcę wiedzieć. – Tomek oparł się plecami o drzewo i wsunął ręce w kieszenie. – Dlaczego pomagasz temu całemu Dominikowi, skoro mnie chciałeś zakatować za to samo?
Damian pokręcił głową.
– Po pierwsze, to nikogo nie chciałem zakatować, a już na pewno nie ciebie, a po…
– Pamiętam to trochę inaczej – wtrącił Tomek.
Damian uśmiechnął się półgębkiem, patrząc pustym wzrokiem na piłkę, którą trzymał w rękach.
– Och, jestem pewien, że pamiętasz to inaczej. – Ich wzrok spotkał się na chwilę. Widząc, że Tomek nie rozumie, Damian dodał. – Nie pamiętasz zbyt wiele z zajścia w szatni, prawda? – Tomek pokręcił głową na znak, że owszem, nie pamięta. – Tak myślałem. W porządku. – Damian wzruszył ramionami. – Prawda jest taka, że nic by ci się nie stało, gdybyś zachował zimną krew. Wkręcenie cię z tym wielbicielem było pomysłem Olka, ale to tylko dlatego, że jego dziewczyna powiedziała, że jesteś od niego przystojniejszy. Olek chciał ci tylko trochę dogryźć, nic więcej. Ale ty dostałeś pierdolca, kiedy się zorientowałeś, co się dzieje. Nie wiem, czy to był atak paniki, czy jaka cholera, ale zacząłeś gadać jakieś głupoty, wrzeszczeć, rzucać się… Próbowałem cię uspokoić, ale nic do ciebie nie docierało, ani jedno moje słowo. Twoje zachowanie nakręciło wszystkich pozostałych, zwłaszcza tych, którzy chcieli ci wpierdolić za bycie gejem. Bartek chwycił za kij. Nie wiem, skąd go miał, po prostu w jednej chwili zamachnął się nie ciebie i uderzył cię w plecy. I nagle wszyscy dostali pierdolca, zupełnie poszaleli. Zaczęli cię popychać, a ty darłeś się jakby cię obdzierali ze skóry. Zupełnie ześwirowałeś. Bartek przyłożył ci kolejny raz, tym razem w głowę. Wiedziałem, że jeśli pozwolę mu cię bić, w końcu cię zabije, więc zabrałem mu kij i udawałem, że cię biję tak mocno jak on, bo przynajmniej wiedziałem, że nie wyrządzę ci krzywdy… takiej, jaką wyrządziłby ci Bartek. Myślisz, że przeżyłbyś tyle uderzeń w głowę kijem do baseballu, gdyby bił cię ktokolwiek inny? – Tomek otworzył usta, ale nic nie powiedział. Ta sprawa z tym kijem już nieraz go zastanawiała, a teraz, jeśli Damian mówił prawdę, wreszcie miał na to odpowiedź. – W końcu kilku chłopaków się przestraszyło, kiedy zobaczyli, jak mocno cię skopali. Nic takiego nie miało się stać, chcieli cię tylko upokorzyć. Olek powiedział, że idzie po pomoc, więc wszyscy uciekli. Cała drużyna, która była podczas tego zdarzenia w szatni, uciekła. Sprzątaczka nie znalazła cię dlatego, że akurat szła sprzątać szatnię. Znalazła cię, bo była pierwszą osobą, którą Olek znalazł i której powiedział o tym, że potrzebujesz pomocy. – Damian spojrzał na niego. Z jego twarzy nie dało się niczego odczytać. – Większość z nich bardzo tego żałowało, wiesz? Mówili policji, że to stało się za szybko, że to nie tak miało być…
Zapadła na chwilę cisza. Damian bawił się chwilę piłką, po czym zaczął mówić dalej.
– Nigdy nie chciałem ci zrobić krzywdy. Nigdy nie miałem nic do gejów. Byłbym hipokrytą, gdybym miał. – Tomek otworzył szeroko oczy, kompletnie się tego nie spodziewając. – Nigdy nie miałem odwagi wyznać, że interesują mnie inni chłopacy, a nie dziewczyny. Do tej całej zadymy z tobą w roli głównej nie wiedział nikt, nawet moja rodzina. Twój przykład tylko udowodnił, że miałem rację, milcząc na swój temat.
– Dlaczego teraz taka zmiana frontu? – spytał Tomek po chwili. – Czemu teraz nagle przestało ci zależeć na ukrywaniu się? Dlaczego pomogłeś Dominikowi?
Damian wzruszył ramionami.
 – Liceum to tylko etap przejściowy, nie będzie trwać wiecznie. Dla mnie właśnie się kończy. Niedługo koniec roku, potem matury, a potem studia. Wyprowadzam się z tej dziury do Londynu, gdzie będę studiował weterynarię. Tam nikt mnie nie będzie znał, tak jak znają mnie tutaj. Będę tak anonimowy jak sobie tego zażyczę. Wstawiłem się za Dominikiem, bo jestem od niego silniejszy i wiem, że mogę go obronić, dopóki obaj nie wyjedziemy na studia. Wkrótce mnie tu nie będzie, więc nie ma więcej sensu się ukrywać. Nie będzie mnie tutaj, więc wisi mi, co inni o mnie pomyślą. Co ty pomyślisz. Nie zamierzam cię przepraszać, bo uważam, że nie zrobiłem nic złego. Próbowałem ci pomóc najlepiej jak umiałem. Nie odpowiadam za czyny innych ludzi i nie zamierzam brać na siebie ich winy ani odpowiedzialności za to, co się stało. Masz jeszcze jakieś pytania, czy mogę wrócić do kopania piły?
– Co z tym, co robili mi twoi koledzy? Chcesz powiedzieć, że o tym nie wiedziałeś?
– Możesz mi wierzyć lub nie, ale nie miałem o tym pojęcia. Nigdy się z nimi nie trzymałem i tak szczerze powiedziawszy zawsze uważałem, że są pojebani.
Tomek skinął głową. Z jednej strony nie był pewny, czy może wierzyć Damianowi, z drugiej to wszystko wydawało się mieć ręce i nogi. Faktycznie, od początku wydawało mu się dziwne, że przeżył, mimo że okładano go kijem do baseballu. Po głowie. Nie pamiętał za wiele z całego zajścia, a po kilku uderzeniach stracił przytomność i obudził się, kiedy drużyny piłkarskiej już nie było. Potem był w szpitalu, a później poleciał od razu do Stanów – nie miał okazji zorientować się w sytuacji. Może Damian miał rację? Pamiętał, jaki był przerażony, kiedy Paweł wygadał się w szkole o tym, ze Tomek jest gejem. Pamiętał, jak strasznie się bał reakcji innych. Może faktycznie mu odbiło ze strachu, kiedy zobaczył całą drużynę w miejscu, gdzie miał się z nim spotkać jego „wielbiciel”? To wydawało się prawdopodobne. Tak samo jak to, że Damian zdecydował się wszystko powiedzieć policji i ujawnić, bo niedługo idzie na studia i prócz rodziny nie będzie miał wiele wspólnego z tym miejscem. Pozna nowych ludzi, znajdzie nowych przyjaciół, którzy z miejsca go zaakceptują… Co za różnica, co o nim pomyślą ci, których miał teraz? Jeśli nie potrafili go zaakceptować takim, jakim jest, to nie byli prawdziwymi przyjaciółmi, prawda?
– W porządku. Dzięki, że mi powiedziałeś. – Tomek zmarszczył brwi i dodał. – I jeśli spotkasz Olka, powiedz mu, że nie mam do niego pretensji o to, co się stało. I powodzenia na studiach.
Damian tylko skinął głową i odwrócił się do Tomka plecami, wyrzucając piłkę w powietrze i robiąc kapki.


Damian nie wiedział, czego może spodziewać się po Dominiku, więc przygotował się psychicznie na „oczekiwanie nieoczekiwanego”. Blondyn miał charakterek i cięty języczek i Damian był pewny, że chłopak użyje to przeciwko niemu niejednokrotnie tego dnia.
Nie mógł się doczekać.
Gdy Dominik mu otworzył, wyglądał jakby szedł na wojnę. Widać nie tylko Damian miał wrażenie, że szykuje się bitwa.
– Cześć – powiedział Damian.
– Cześć – odparł Dominik, przepuszczając ciemnowłosego. Damian zdjął buty i założył papcie, które wskazał mu Dominik.
– Chcesz coś do picia? Wody? Herbaty? Kawy?
– Nie, dzięki.
Blondyn wzruszył ramionami.
– Jak chcesz.
Pokój Dominika był świeżo pomalowany, jeszcze czuć było farbę. Prawie nic nie było wypakowane z kartonów podpisanych markerem i upchniętych we wszystkich kąty.
– Eee… jeszcze się nie rozpakowałeś? – zdziwił się Damian.
– Nie mam czasu – odparł Dominik, wzruszając ramionami.
– Mieszkasz już tutaj trzy miesiące.
– I?
Damian tylko pokręcił głową. Zdjął plecak i wyciągnął z niego zeszyt i książkę oraz długopis. Dominik usiadł na podłodze obok łóżka i wyciągnął te same rzeczy.
– Co chciałbyś poćwiczyć? – zapytał.
– Ustny? A potem gramatykę, głównie odmianę przymiotnika, passiv i konjunktiv.
– O–kej. – Dominik uniósł brwi, ale nie skomentował tego, otwierając na pierwszej lepszej rozmowie, jaka była w książce, akurat w temacie jedzenie. – To jedziemy po kolei.
Damian wcale nie był taki głupi z niemieckiego, jak udawał. Korki były po prostu jedyną opcją na zbliżenie się trochę do Dominika i Damian zamierzał to wykorzystać. Udawał więc, że nie pamięta niektórych słówek i celowo robił błędy, żeby nie wyszło, że idzie mu za dobrze. Dominik mówił płynnie, z ładnym niemieckim akcentem, po pewnym czasie celowo wciskając w swoją wypowiedź wyrażenia, których Damian kompletnie nie rozumiał i w pewnym momencie wcale nie musiał udawać, że nie wie.
Uczyli się chyba z dwie godziny, kiedy Dominik zatrzasnął książkę i spojrzał na niego niemal wyzywająco.
– Dobra. Odegraliśmy obaj szopkę, a teraz powiedz mi wreszcie, czego ty naprawdę chcesz.
Damian w pierwszej chwili był zupełnie zaskoczony i nie bardzo wiedział, co powiedzieć.
– Słucham? – wykrztusił jedynie.
– Nauka niemieckiego jest ostatnią rzeczą, po jaką tu przyszedłeś, Damian, i obaj o tym wiemy. Po pierwsze, konjunktiv nie obowiązuje nawet na maturze rozszerzonej, nie w takim stopniu, w jakim chcesz to niby ćwiczyć. Wiem, że jesteś jedną z lepszych osób w swojej grupie i że nauczycielka daje ci dodatkowe zadania, żeby ci pomóc przygotować się do matury. A teraz gadaj, czego chcesz.
– To naprawdę aż takie oczywiste? – burknął ciemnowłosy.
– Tak – odparł Dominik dobitnie. – Na pewno dla kogoś, kto zna biegle niemiecki. Wiesz za dużo jak na idiotę, którego próbujesz z siebie zrobić. Więc?
Zapadła cisza. Dominik wyraźnie czekał na odpowiedź, a Damian nie bardzo wiedział, co powinien mu powiedzieć. W końcu dał sobie mentalnego kopniaka i stwierdził, że walić to, nie ma nic do stracenia.
Nachylił się do Dominika i pocałował go zupełnie znienacka. Oczy blondyna były szeroko otwarte z szoku, tak samo jak usta, co Damian wykorzystał, wsuwając mu język do środka. Całował delikatnie Dominika, nie chcąc go w żaden sposób wystraszyć. Blondyn dłuższą chwilą nie mógł wyjść ze zdziwienia. Kiedy w końcu to się stało, Damian jęknął i szybko się odsunął.
Dominik ugryzł go w język.
– Ktoś ci pozwolił pchać tam swój jęzor? – spytał Dominik.
Damian otworzył usta, próbując jakoś zareagować, kiedy Dominik złapał go za koszulkę, przyciągnął do siebie i pocałował namiętnie. Tym razem to Damian był tym, który siedział kompletnie zdezorientowany, pozwalając się całować.
Gdy tylko wyszedł z oszołomienia, żarliwie oddał pocałunek. Całował się wiele razy z dziewczynami i sam pocałunek nie wydawał się w żaden sposób różnić. Bardziej chyba nakręcał go fakt, że wreszcie ma szansę całować chłopaka. I to nie pocałunek sam w sobie, ale właśnie myśl o tym, jakiej płci jest osoba, z którą się całuje, sprawiła, że jego spodnie zrobiły się zdecydowanie za ciasne. No, może jeszcze to, że Dominik bezceremonialnie chwycił go za krocze i ścisnął. Damian pomyślał, że Dominik mógł sobie wyglądać jak przeciętny kujon, który nigdy jeszcze nie zamoczył swojego małego, ale to nie oznaczało, że naprawdę tak było. I najwyraźniej nie było, bo Dominik całował wprawnie, jego ręce były pewne i wyraźnie wiedział, czego chce.
Damian chciał objąć go ręką w pasie i przyciągnąć bliżej siebie, kiedy nagle Dominik raptem przerwał.
– Co? Coś się stało? – spytał Damian, nie wiedząc, o co chodzi.
Dominik podał mu plecak.
– Tak, powinieneś już iść.
– Ale…
– No, już. – Dominik wstał i pokazał Damianowi drzwi. Ciemnowłosy patrzył na niego przez chwilę z otwartymi ustami, po czym pokręcił głową i wstał. Pozbierał swoje rzeczy i pozwolił się odprowadzić do drzwi.
– Powtórzymy to jeszcze? – spytał w progu.
– Co?
– Całowanie.
Dominik nie odpowiadał przez dłuższą chwilę, jedynie patrząc mu spokojnie w oczy. Nic nie odpowiedział, ale delikatny uśmiech, który Dominik próbował ukryć, zagryzając dolną wargę, powiedział mu wszystko.


Nim Tomek się obejrzał, Zack już jechał na lotnisko, a kilka godzin później był w drodze powrotnej do Seattle. Nie miał zbyt dobrego humoru. Nie przez to, że musi już lecieć z powrotem, tylko przez rozmowę telefoniczną, jaką miał z ojcem. Cóż… Powiedzmy, że jego ojciec nie był zachwycony, kiedy na pytanie „gdzie jesteś, że nie możesz teraz wrócić do domu?”, Zack odpowiedział „w Europie… Tak, tato, dobrze myślisz, mam na myśli kontynent.”. No, tak… To nie był dobry pomysł. Ojciec zapowiedział mu już przez telefon, że zamierza dać mu szlaban co najmniej do trzydziestki i przetrzepać skórę, jak już tylko pojawi się w domu. Pewnie rodzice Zacka nie mieliby pojęcia o jego wyjeździe, gdyby nie to, że zadzwonili do nich ze szkoły z pytaniem, czemu Zack nie pojawił się na zajęciach przez prawie cały tydzień. Tylerowi też się oberwało za krycie Zacka i w dodatku kłamanie, że Zack nocuje u Tomka. Tomek był trochę zdziwiony, że Tyler go nie zapytał o ten wyjazd ani nic, ale potem Zack mu powiedział, że Tyler znowu miał jakieś problemy i znowu matka skonfiskowała mu komórkę.
Już następnego dnia to Tomek miał lecieć do Stanów. Cóż, jak się okazało, nie sam. Paweł stękał i jęczał, że też chce i przyznał się, że wyrobił sobie wizę, bo tak czy siak zamierzał wbić do niego na krzywy ryj – jego rodziców w końcu było na to stać – więc zdecydowali, że równie dobrze Paweł może polecieć teraz, zwłaszcza że po zadzwonieniu na lotnisko okazało się, że jest jeszcze kilka wolnych miejsc.
Tomek z jednej strony cieszył się, że wraca z powrotem. Miał sporo do opowiedzenia Tylerowi i Paulowi – Kacper pewnie i tak miałby go w dupie, zresztą z nim zbytnio nie chciał gadać – no i chciał wreszcie ujawnić się przed swoimi znajomymi. Z drugiej jednak strony na samą myśl o tym, że znowu tak długo nie będzie widział mamy, czuł ogromny smutek. Nic jednak nie mógł na to poradzić.
– Masz wszystko? – spytała go mama godzinę przed wyjazdem na lotnisko, kiedy zszedł na dół na obiad.
– Taa – skinął smętnie głową, biorąc do reki widelec i zaczynając jeść obiad. – Nie mogę uwierzyć, że już minął cały tydzień. Zupełnie jakby to była dosłownie chwila.
– Wiem, kochanie – odparła  – czuję dokładnie to samo.
Zapadła cisza.
– Kiedy się znowu zobaczymy? – spytał cicho, czując gulę w gardle.
– Może na wakacje? Już blisko do nich, możesz tutaj przylecieć i zostać przez jakiś czas.
– Byłoby super.
Znowu zapadła cisza. Tomek jadł powoli, wciąż czując się wybitnie źle z tą cala sytuacją. Jego mama też siedziała cicho, pijąc powoli swoją ulubioną kawę. Wyglądała o wiele starzej niż pamiętał i była bardzo smutna. Chyba nigdy jej jeszcze takiej nie widział.
– Wiesz…  – zaczęła. – Na początku, kiedy poprosiłam Kacpra, żeby cię zabrał, myślałam, że to tymczasowe… – urwała, biorąc łyk kawy. Uśmiechnęła się do niego lekko. – Teraz jednak widzę jak głupia byłam myśląc, że kiedykolwiek tu wrócisz. Widzę, jak dobrze się tam czujesz i jak wielu jest tam ludzi, z którymi nie chciałbyś się rozstać.
– Przepraszam…
Poczuł się strasznie, widząc ją tak smutną. Miał przez chwilę wrażenie, że zwróci wszystko, co zjadł. Ona poświęciła dla niego całe swoje życie, a on tak po prostu ją zostawił.
– Nie musisz przepraszać – odparła ze łzami w oczach. – Nie mam ci tego za złe. Ja tylko… strasznie za tobą tęsknię.
Tomek zerwał się ze swojego miejsca i przytulił do niej mocno, czując łzy płynące mu po policzkach. Był najgorszym synem na świecie. Nie zasługiwał na taką mamę. Wiedział, że powinien tutaj wrócić i zrobić dla niej coś więcej niż tylko przysparzać jej ciągle zmartwień i kłopotów, ale… nie mógł. Po prostu nie mógł. Był zbyt samolubny, zbyt egoistyczny, żeby zostawić Zacka i wrócić do Polski dla mamy. Tutaj nie miał perspektyw, nie takie, jakie miał w Stanach.
Kiedy już jechali w milczeniu na lotnisko, Tomek zastanawiał się, czy egoizm jest wpisany w ludzką naturę, czy jedynie w jego charakter. Przerabiał ten temat już wiele razy, miał wyrzuty sumienia z powodu swojej mamy, a i tak jego własny interes wydawał się być ważniejszy niż dobro jego mamy. Wróciłby do Polski, gdyby go o to poprosiła, ale nie poprosiła i czuł z tego powodu niewysłowioną ulgę.
– Więc wakacje? – spytał, patrząc  na nią pytająco. Miał nadzieję, że go nie nienawidziła to wszystko, co się ostatnio stało.
Uśmiechnęła się do niego, kiwając głową.
– Tak, wakacje. To tylko kilka miesięcy, prawda? Nawciskam Kacprowi, to może nawet da ci pieniądze na bilet.
– Byłoby super – odparł, również się lekko uśmiechając. – Przemyśl jeszcze raz tę przeprowadzkę. Byłoby ekstra, gdybyś też tam ze mną była. No i wolałbym mieszkać z tobą niż z Kacprem.
Westchnęła ciężko.
– Dobrze, skoro tak bardzo ci zależy, zastanowię się nad tym. Ale nie licz na nic, dobrze?
Tomek skinął głową. Wiedział, że skoro jego mama powiedziała, że to przemyśli – i to po raz kolejny – to ma spore szanse, że jednak się zgodzi i faktycznie przeprowadzi się do Stanów. To byłoby jak spełnienie marzeń.
Cały smutek i żal jakoś z niego wyparowały, kiedy przed oczami stanęła mu wizja mieszkania z mamą w Stanach. Miałby wtedy przy sobie wszystkie ważne w jego życiu osoby.
Gdy żegnał się z mamą, jego uśmiech był prawdziwy i szeroki. Jasne, było mu smutno, że znowu nie zobaczy jej przez jakiś czas, ale przecież w wakacje będzie miał mnóstwo okazji, aby poruszyć z nią ten temat i przekonać ją do przeprowadzki. Podejrzewał, że prędzej czy później mu ustąpi i w końcu wyprowadzą się z Polski na dobre. A Paweł? Paweł miał wystarczająco dużo kasy, żeby móc go odwiedzać w Stanach, więc być może kontakt im się nie urwie. Zresztą teraz jakoś mało go obchodził Paweł. Najważniejsza była dla niego jego mama.
Zamieszkanie razem z nią w USA było wszystkim, o czym mógłby marzyć.



 ***
Wybaczcie, że tak późno, ale kończyłam drugi sezon Teen Wolfa (po raz nie powiem który =.=') i totalnie się zagapiłam. W dodatku nie wiem czy ktoś z Was słucha One Direction - ja przepadłam i to nie tyle przez muzykę (chociaż jest absolutnie boska, co ja robiłam przez 5 lat ich kariery?), co przez ff (chociaż Drag me down słucham od dnia, gdy wypuścili tego singla i sama już czuję się jak down) - ale nawet jeśli nie, jest masa genialnego slashu w języku angielskim - przez polski zbytnio nie brnęłam to nie wiem. Jeśli ktoś z Was czyta po angielsku i jeszcze nie przetrzepał fandomu 1D, radzę to zrobić. Gwarantuję, że to z rok czytania w każdej wolnej chwili :P I, żeby Was zachęcić, nie jest on kanoniczny. Są tam postacie nazywając się jak chłopaki z 1D, ale w większości zespół nie istnieje i w ogóle, więc można to podpiąć od zwykły slash.
I w ogóle słyszałam plotki, że 1D ma się rozpaść. 
A Larry is real.
Wybaczcie, ja po prostu musiałam to napisać:D
Mam nadzieję, że rozdział się podobał. Kolejny w przyszłym tygodniu (prawdopodobnie w piątek), już gotowy do wstawienia na bloga.
Pozdrawiam!



16 komentarzy:

  1. Nie wiem czy to tylko ja, ale rozdział wydaje mi się być taki krótki... Znęcasz się nade mną! Tak czy siak nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :) Jesteś cudotwórcą!

    OdpowiedzUsuń
  2. Po 1 BŁAGAM nie 1d, chba że uda ci się przekonać i nie będą to pedały pedałów
    Po 2 rozdział taki słodko sexy
    Dominik <3
    Po 3 z niecierpliwością czekam na bastiana pieprzacego (znając ciebie, pewnie tylko pocalujacego, albo nic ;((((( ) Tomka i wielką kłótnie Zacka i bastiana na która zapowiadało się już od pierwszych rozdziałów
    Po 4 Kacper, Kacper, Kacper jak dobrze że Paul ma ciebie
    Po 5 wzruszającą scena z mama i Tomkiem
    Po 6 a może odrobinę wcześniej skoro jest już napisany :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wstawię go wcześniej z kilku powodów, a najważniejszy jest ten, że 15.08. wyjeżdżam do Włoch do babci i mnie nie będzie do 26.08., a tam nie ma ani neta, ani komputera. A poza tym i tak chcę skończyć pisać ŚWC wcześniej, żeby móc się wziąć za kolejny tekst i zrobić małe zapasy, kiedy jeszcze będę publikować ŚWC, tak więc nie ma opcji, żeby rozdziały pojawiały się częściej niż co 8 dni. Przykro mi.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  3. Kobieto, nie znam Cię wcale, a już Cię kocham.
    Uwielbiam Cię, bo zajebiście piszesz. (Tylko Twój blog sprawdzam niemal co 5 min.)
    Uwielbiam Cię, bo oglądasz Teen Wolfa. (Sterek jest moim OTP. <3 )
    Uwielbiam Cię, bo Larry is real. (Tak nawiasem, od tygodnia żyję Larry'm. C":)
    I gdybym nie była tak śpiąca, to wymyśliłabym jeszcze z 'ard innych powodów.
    Może napisałabyś coś z Larrym i Sterekiem? *oczy kota ze Shreka*
    Byłabym bardziej niż chętna aby to przeczytać. A wiem, że zrobiłabyś to zajebiście. Poważnie, jakim cudem nie ma żadnego Twojego opowiadania, które mi się nie podoba?! To absurd! XD *bulwers*
    Chcę Ci tylko powiedzieć, że to co tworzysz jest cudowne.
    Nie przestawaj nigdy tworzyć, błagam.
    Dziękuje Ci za każde opowiadanie, każde pojedyncze słowo i myśl.
    Jesteś niesamowita.

    PS. Udanych wakacji~

    OdpowiedzUsuń
  4. wybaczam :) czekam na następne rozdziały ps udanych wakacji :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mogłabyś wstawić rozdział w czwartek? W piątek wyjeżdżam i do poniedziałku nie mam neta. Nie wiem jak przezyje ze świadomością że jest rozdział i nie mogę się do niego dostać

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogę dodać w piątek zaraz po północy, jeśli Cię to satysfakcjonuje.
      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Tak..dodaj! :D

      Usuń
  6. Wow, Paul wpada w bojowy nastrój. Super, bo przestaje powoli skupiać się na swoich bliznach, a zacznie na pracy. Co pewnie doceni i Kacper. Tomek wraca do USA z Pawłem - to mnie zaskoczyło. No i sprawa mamy Tomka - po lekturze wcześniejszych części podejrzewałam, że będzie poważanie chora. Ale na razie o tym cisza. Pojawiają się kolejne potencjalne pary... . Życzę udanego wyjazdu:-). Anonimek.

    OdpowiedzUsuń
  7. Szkoda, że nie będziesz wstawiać częściej, bo czekanie na następny rozdział to dla mnie tortura. Ale rozumiem. :)
    Co do Paul to ciesze się, ze zaczyna mu się układać. :) Jeszcze tylko żeby Kacper trochę zmiękł względem Paula i Tomka.
    W opowiadaniu nie pasuję mi tylko to, że Paweł leci nagle na drugi koniec świata w samym środku roku, przed sama maturą, na dodatek rodzice nie mają nic przeciwko. Poza tym nie lubię Pawła i mam przeczucie, że namiesza.
    Zastanawia mnie też kwestia matki Tomka. Parę odcinków temu, przed wyjazdem Tomka, rozmawiała z Kacprem na jakiś temat. Generalnie wyglądało to na coś poważnego i myślałam, że ta kwestia rozwiąże się podczas pobytu Tomka w Polsce. Mam nadzieję, że dowiemy się o co chodziło za tydzień. :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za tydzień to może nie, ale już wkrótce na pewno. Jeśli zaś chodzi o Pawła... Hmm, wspominałam gdzieś, że Paweł jest w klasie maturalnej? Bo jeśli tak, to znaczy, że mam minę w opowiadaniu o.O Damian i Dominik są o rok starsi od Tomka i Pawła i to oni są w klasie maturalnej. Paweł kończy drugą, w trakcie której Tomek się przeniósł.
      Co do Kacpra... Cóż, podejrzewam, że to on będzie największym zaskoczeniem tego opowiadania, bo mamy już prawie 40 rozdziałów, a wciąż niewiele wiadomo o jego przeszłości. Wkrótce poznacie całą jego historię:) Jestem ciekawa, jak Wam się spodoba.
      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Kacper jest dobry przecież. Jestem pewna że razem z Paulem w ostatnim rozdziale stworzą kochającą się parę. Tomka i Zacka oraz Adama i Bastiana także czeka happy end :)

      Usuń
    3. A to sorry, coś mi się pokićkało, myślałam, ze wszyscy są w tym samym wieku. XD
      A co do Kacpra o była już mała wzmianka o jego przeszłości. Chyba coś o tym, że jego ojciec był chu*em. Ale jestem ciekawa co tam nam wymyśliłaś. :)

      Usuń
  8. Na dobre Paulowi wyszedł ten kopniak na rozpęd od Kacpra :) Może w końcu otworzy oczy i zobaczy że mało kto zwróci uwagę na jego blizny. Trochę się rozrosła fabuła tego opowiadania, nowi bohaterzy - tak myślałam ze Damian jest gejem. Dzięki za rozdział. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  9. Paul z trudną młodzieżą zapowiada się ciekawie :D.
    P.S. Larry is real na 100% ( pasujące tatuaże, spojrzenia, to co mówią w wywiadach, twitter Harrego itp.).

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)