Jeśli Kacper się zdziwił, że wysłał do Polski jednego
ancymonka, a wróciło dwóch, nie dał tego po sobie poznać. Uniósł jedynie brwi,
kiedy usłyszał „to jest Paweł, zostanie na tydzień” i kazał im ruszyć tyłki, bo
jest już spóźniony do pracy, a nie chciałby się spóźnić jeszcze bardziej.
Paweł wiedział, że Kacper jest jego ojcem – Tomek nie
widział powodu, żeby to przed nim ukrywać – ale i tak go zatkało, kiedy
zobaczył, jak bardzo Tomek jest do Kacpra podobny. Jego wzrok mówił „skórę z
niego zdarłeś”, na co Tomek tylko wzruszył ramionami. Skoro nie był podobny do
matki, to musiał być podobny do ojca, to było logiczne.
Kacper podrzucił ich do domu i pojechał do pracy,
zostawiając ich samych. Paula też nie było, co zaskoczyło Tomka, ale nic na ten
temat nie powiedział. Blondyn był ciekawy, czy Kacper coś wspomni o tym, że
Zack u nich był i o niego pytał, ale Kacper jak to Kacper – najwyraźniej miał
to w głębokim poważaniu.
– Będziesz spał ze mną, okej? Kacper ma tu jeszcze kilka
pokoi, ale wolałbym nie nadużywać jego wątpliwej gościnności – powiedział
Tomek, prowadząc przyjaciela na górę do swojego pokoju.
– Nie powiedziałeś mu, że przyjadę, prawda? – zapytał Paweł.
– Nie. – Tomek wzruszył ramionami. Chciał się trochę odegrać
na Kacprze za tę akcję z Zackiem, nawet jeśli a, podejrzewał, że Kacper i tak
się nie przejmie i b, jeśli się uprze to każe Pawłowi spadać i wygoni go do
jakiegoś hotelu. Na szczęście to drugie nie miało miejsca i Tomek mógł
odetchnąć spokojnie. – Jesteś głodny?
– Niee… – Paweł pokręcił przecząco głową. – Marzę tylko o
ciepłym wyrze, nic więcej mi nie trzeba.
– To super, bo ja też.
Obaj odłożyli swoje rzeczy na bok, zamierzając je rozpakować
dopiero jak się wyśpią. Wieczorem byli już umówieni z dziewczynami – Patricia i
Renata były ciekawe jego przyjaciela z Polski. Miał zamiar też im wyznać, że
jest gejem, dlatego też napisał Zackowi, żeby zarezerwował sobie dla niego
wieczór – o ile rodzice w ogóle go puszczą po tym nagłym i spontanicznym
wylocie do Polski. Victor wciąż nie był pewny, czy będzie mógł wyjść, ale
również był z nimi umówiony. Mieli iść w plener na jakiś piwo, być może
wypożyczyć jakiś film i obejrzeć u kogoś w domu. Szczegóły nie były jeszcze
dopracowane, ale Tomek i tak trochę się stresował. Nie miał pojęcia jak jego
znajomi mogą zareagować na jego orientację. Fakt, nie spędzał z nimi przesadnie
dużo czasu, właściwie to rzadko z nimi wychodził, ale byli mu najbliższymi
osobami w tym kraju. Prócz Zacka, oczywiście. Dlatego też zależało mu na ich
opinii.
Rozebrali się i obaj ułożyli wygodnie na łóżku. Paweł zasnął
niemal od razu, a Tomek w pierwszej chwili był przekonany, że nie uśnie ze
stresu, sen jednak po chwili dopadł i jego.
Obudziły ich kuszące zapachy dochodzące z dołu.
– Co tooo? – spytał Paweł, ziewając szeroko.
– Pewnie Kacper coś gotuje – mruknął Tomek w odpowiedzi,
wciąż na wpół śpiąc. Było mu w tym łóżku zbyt dobrze, żeby kiwnąć choćby małym
palcem.
– On umie gotować? – zdziwił się jego przyjaciel, siadając i
przeciągając się lekko.
– Mhm… Prawie tak dobrze jak moja mama.
– To w takim razie idźmy coś zjeść, umieram z głodu.
– Jeszcze pięć minut – wymamrotał Tomek.
– Żadne pięć minut! Jestem w cholernych Stanach, każde pięć
minut jest na wagę złota. No, dalej, ruszaj dupsko i idziemy na dół. Niedługo i
tak musimy się zacząć zbierać, żeby zdążyć się spotkać z twoimi znajomymi.
Tomek westchnął ciężko i niemrawo przeturlał się na drugi
bok, żeby łatwiej mu było wstać z łóżka. Kiedy spał dostał od Zacka esemesa, że
rodzice pozwolili mu wyjść, ale o jedenastej ma już być w domu.
Nie tak źle, pomyślał tylko Tomek, chowając telefon do
kieszeni spodni i schodząc na dół z Pawłem depczącym mu po piętach.
W kuchni zastali Paula i Kacpra, jak zwykle przemawiających się.
– … zamierzam przygarniać żadnego kundla. Pogrzało cię? Wiesz
ile kasy dałem za meble do tego domu?
– Przecież pies ci ich nie zje – odparł Paul.
– Tylko ponadgryza wszystko, co wystaje. Zapomnij. Jak
chcesz to kup sobie rybki, węża, pająka, chomika, świnkę morską, papugę… Masz
pozwolenie na wszystko, co trzyma się w klatce. Nie ma opcji, żebym zgodził się
na jakieś srające, szczające i rzygające… coś.
– Myślałem, że lubisz zwierzęta – burknął Paul, będąc w
coraz gorszym humorze.
– Bo lubię, kiedy nie srają, nie szczają i nie rzygają na
moje panele, dziękuję bardzo.
Tomek chrząknął, uciszając w ten sposób Paula, który
najwyraźniej miał już gotową odpowiedź na argument Kacpra.
– Cześć – powiedział głośno i wyraźnie. Uśmiechnął się lekko
do Paula. – Paul, chciałem ci przedstawić mojego przyjaciela, Pawła. Paweł, to
jest Paul.
Tomek zapomniał powiedzieć koledze o bliznach Paula i teraz
ten gapił się na Paula jak na UFO przez dobre dziesięć sekund, zanim zamrugał,
uśmiechnął się niepewnie i powiedział.
– Cześć.
Paul zmrużył lekko oczy, po czym uśmiechnął się całkiem
przyjaźnie i odparł.
– Cześć. Tomek wziął cię trochę tutaj? – zagadał.
– Mhm – odparł Paweł, siadając przy stole. Kacper wyłączył
się z rozmowy, wracając do mieszania czegoś w garnku. Pachniało jak fasolka,
ale Tomek nie był pewny. – Nigdy jeszcze tutaj nie byłem, więc cieszę się, że
miałem okazję przyjechać.
– Wybieracie się gdzieś dzisiaj? – spytał Paul.
Tomek usiadł obok Pawła przy stole.
– Tak, wychodzimy z moimi znajomymi.
Paul dalej zagadywał Pawła, a ten starał się jakoś wydukać w
odpowiedzi wszystko, co trzeba i to tak, by mężczyzna mógł to zrozumieć. Tomek
przyglądał się uważnie Paulowi i musiał przyznać, ze mężczyźnie wyraźnie się
polepszyło od czasu wypadku. Nie był tym starym Paulem, trochę niezdarnym,
wiecznie reagującym śmiechem lub uśmiechem, które właściwie były jego jedyną
bronią przed ludźmi, którzy chcieli go skrzywdzić. Teraz Paul nie był już taki
bezbronny i podatny na zranienia. Jasne, jeśli ktoś wiedział, gdzie trafić,
mógł mu nieźle dopiec, ale po wypadku Paul dorobił się twardszej skóry. Nauczył
się walczyć o swoje i reagować od razu, jeśli coś mu się nie podobało. Ba!
Nauczył się radzić sobie z Kacprem. Nie dawał już się wykorzystywać na każdym
kroku. Zepchnął Kacpra na pozycję, na której ojciec Tomka nie miał praktycznie
żadnej kontroli na ich relacją, a mimo to utrzymywał Paula i pozwalał mu robić
w swoim domu co chciał. To Paul ustalał zasady, a Kacper musiał się
podporządkować. Brzmiało abstrakcyjnie, a nawet nie zostało wypowiedziane na
głos.
Ale to była prawda. Tak właśnie to teraz wyglądało, czy
Kacprowi się to podobało czy nie. Bo że był świadomy tego, co się dzieje, to
Tomek nie wątpił.
Kolacja przebiegła w całkiem miłej i pozytywnej atmosferze.
Kacper wtrącił jedynie kilka złośliwych uwag, dziwnie czasami przyglądając się
Tomkowi. Wyglądało, jakby go oceniał. Może czekał, aż Tomek spyta o Zacka? Cóż,
jeśli o to chodziło, to Kacper mógł zapomnieć. Tomek ani myślał o to pytać, bo
wiedział, że nie ma co mu tego wypominać czy mieć o to pretensje, bo po Kacprze
spłynie to jak po kaczce.
Po kolacji najpierw Paweł, a potem Tomek wziął prysznic,
ubrali się i poszli pod ratusz, gdzie mieli spotkać się z Zackiem, a dopiero
potem w innym miejscu spotkać się z dziewczynami i Victorem.
Zack stał w cieniu budynku i palił papierosa. Gdy zobaczył Tomka
i Pawła, skończył go szybko, rzucił peta na ziemię i odbił się plecami od
ściany.
– Czeeść – mruknął, całując Tomka na przywitanie. –
Rozumiem, ze jesteś naładowany pozytywnym myśleniem, hm? – spytał Zack,
obejmując go ręką w pasie.
Tomek tylko westchnął.
– Tak średnio na jeża – mruknął w odpowiedzi. Złapał Zacka
za rękę i pociągnął w kierunku, gdzie mieli spotkać się z resztą. – Jak tak
twoi rodzice? Byli bardzo źli?
Brunet prychnął. Wyglądał na poirytowanego samym myśleniem o
tym zdarzeniu.
– Taa… Mój ojciec przypomniał sobie, że właściwie jest
ojcem. Wydzierał na mnie ryj przez jakieś pół godziny. No, na mnie i na Tylera.
Że obaj jesteśmy nieodpowiedzialni, że nas pojebało zupełnie, że jak mogłem coś
takiego zrobić … Tyler w końcu nie wytrzymał i się rozpłakał z tego
wszystkiego, a ja miałem ochotę przyłożyć staremu jak jeszcze nigdy w życiu.
Skończyło się na tym, że wtargnęła mama i jakoś załagodziła całą sytuację, ale
i tak dostałem szlaban i nie mogę w ogóle wychodzić z domu po godzinie
dwudziestej w dni szkolne i muszę być w domu do jedenastej w weekendy. Nie ma
też mowy o nocowaniu u ciebie ani przenocowaniu kogokolwiek u siebie. No i
jeszcze przez najbliższy miesiąc mogę zapomnieć o kieszonkowym! – powiedział
Zack niemal na jednym oddechu. Mówił tak szybko, że Tomek z trudem go rozumiał.
Był pewny, że Paweł nie miał pojęcia, o czym Zack mówi. Być może o to chodziło?
– A Tyler? – spytał blondyn.
Zack westchnął.
– Tylerowi jakoś się upiekło. Znaczy, ma już szlaban na
wszystko, na co tylko można dostać szlaban, więc rodzice nie bardzo mieli jak
go ukarać. I to chyba tylko przez to, że się rozpłakał, mama postanowiła
wkroczyć do akcji. Skończyło się tak, że nasi rodzice zaczęli na siebie
wrzeszczeć, kłócili się chyba z godzinę, a my dwaj siedzieliśmy w pokoju Tylera
jak ostatnie sieroty i nie wiedzieliśmy, co ze sobą zrobić.
Tomek pokręcił głową, nie wiedząc co powiedzieć. Było mu
szkoda Tylera, może nawet bardziej niż Zacka. Tyler był fajnym chłopakiem i nie
zasługiwał na to, jak inni go traktowali. W szkole był popychadłem, a w domu
był najmłodszy i prócz Zacka też nie bardzo mógł liczyć na jakiekolwiek inne
wsparcie. Abstrahując od Tylera… Co było dziwne, to że Zack tak po prostu
wylewał z siebie wszystkie żale i emocje, zupełnie jakby kompletnie zapominał o
swoim image’u. A może to nie był jego image, tylko po prostu do tej pory Zack
nie znalazł nikogo, komu mógł się wygadać? I teraz, kiedy miał Tomka, chętnie
dzielił się wszystkimi swoimi przeżyciami? No, może nie wszystkimi, są rzeczy,
które zawsze trzyma się tylko dla siebie i o których nie mówi się absolutnie
nikomu, ale i tak…
Może Zack wcale nie był tak niedostępny jak wszyscy myśleli,
tylko po prostu do tej pory nie znalazł się nikt, kto zadałby sobie trud, żeby
poznać Zacka troszkę lepiej?
Tomek nie wiedział. Jak zwykle, mógł się tylko domyślać,
jaka była prawda, ale to, że Zack tak pozytywnie potrafił go zaskakiwać, bardzo
go cieszyło. Cieszył się, że może wciąż odkrywać jego nowe oblicza i że przy
nim Zack jest po prostu sobą. Nie kimś, do kogo się „nie podskakuje”, kogo
„należy się bać” i na kogo „należy uważać”. Teraz to, co mówiono mu o Zacku
Warrowie na początku, kiedy się przeprowadził do Seattle, wydawało się
śmieszne. Zack taki nie był i już.
Patricia i Renata już na nich czekały, czytając na głos
dowcipy z telefonów i śmiejąc się do rozpuku. Obie najwyraźniej świetnie się
baw iły bez chłopaków.
Zack złapał Tomka za rękę, żeby dla dziewczyn było jasne,
jakie łączą ich relacje. Tomek uśmiechnął się niepewnie do swojego chłopaka i
przełknął nerwowo ślinę. Serce biło mu mocno ze zdenerwowania, ale cóż… Nie
mógł tego wiecznie ukrywać.
Patricia pierwsza ich zauważyła. Już otworzyła usta, żeby
się przywitać, kiedy jej wzrok powędrował do splecionych palców Tomka i Zacka.
Nie odezwała się, po prostu patrzyła, jak powoli podchodzą, trzymając się za
ręce. Szturchnęła Renatę, która do tej pory grzebała w swoim telefonie, leżącym
na jej złączonych udach. Gdy Renata również uniosła wzrok i spojrzała na trójkę
chłopaków, mina jej zrzedła.
– Pieprz się, Tomek – powiedziała niezadowolona. Tomek aż
się zatrzymał, kompletnie wmurowany w ziemię przez jej słowa. – Przez ciebie
przegrałam pięćdziesiąt dolców!
Polak zamrugał, kompletnie nie rozumiejąc, o co chodzi.
Paweł stał z boku i nie odzywał się, jedynie obserwując, co się dzieje.
– C–co? – wydukał Tomek.
Patricia zachichotała.
– Victor założył się z nią o pięćdziesiąt dolców, że jesteś
gejem i właśnie udowodniłeś, że przegrała.
– Czyli – spytał Tomek łamiącym się głosem – nie macie nic
przeciwko?
– Zawsze chciałam mieć gej przyjaciela – powiedziała
Patricia, wzruszając ramionami i uśmiechając się.
Renata wstała z ławki i podeszła do Tomka.
– Czemu miałybyśmy mieć coś przeciwko? Ja zawsze uważałam,
ze gejowskie związki są najlepsze. No, wiesz, lepiej mieć dwa penisy niż jeden
albo wcale.
Tomek czuł, jak cały stres związany z coming outem z niego
schodzi. Miał wrażenie, że rozpłacze się z ulgi. Uśmiechnął się do dziewczyn z
wdzięcznością, puszczając rękę Zacka i przytulił mocno obie na raz.
– Dziękuję – powiedział cicho. – Dziękuję, dziękuję,
dziękuję…
– Ale nadal uważam, że twoja garderoba znajduje się w
fatalnym stanie i trzeba by nad tym trochę popracować – rzuciła Renata,
odsuwając się odrobinę od Tomka. Pocałowała go w policzek. – Egh… – skrzywiła
się nagle, patrząc to na Zacka, to na Tomka. – Takie dobre GENY pójdą się
pieprzyć. Dlaczego najprzystojniejsi faceci zawsze wolą siebie nawzajem? A tak
w ogóle, to jestem Renata. – Dziewczyna podała rękę Zackowi, który przedstawił
się jej z kamienną twarzą. To samo zrobiła Patricia.
– A to ten twój przyjaciel? – spytała Patricia, przyglądając
się Pawłowi.
– Tak – odparł Tomek, popychając swojego kolegę w stronę
dziewczyn. – To jest Paweł.
Renata pierwsza do niego podeszła. Tomek był pewien, że poda
mu rękę, a ona wspięła się na palce i pocałowała go głośno w policzek.
– Witamy w Seattle!
Paweł jeszcze nigdy nie był taki czerwony.
Zack uśmiechnął się tylko pod nosem, widząc całą tę
sytuację. Tomek nie skomentował tego w żaden sposób, bo nie wiedział jak. On
nie został tak przywitany i nie przypominał sobie, żeby tak witało się ludzi w
Stanach, a to oznaczało tylko jedno.
Coś było na rzeczy.
Patricia przez chwilę wyraźnie się wahała, nie wiedząc jak
przywitać Pawła, po czym zdecydowała się na mniej inwazyjny uścisk.
– A Victor? – zapytał blondyn, rozglądając się.
– Nie mógł się urwać. Wybił wczoraj ojcu szybę w samochodzie
i za karę musi posprzątać garaż. Wypadło akurat na dzisiejszy wieczór, więc
pewnie nie da rady się urwać. Napisał mi tylko, że jeśli skończy wcześniej, to
do nas dołączy – wyjaśniła Patricia.
– No trudno, pójdziemy sami.
Bawili się świetnie. Długo błąkali się po mieście bez celu,
rozmawiając głównie z Patricią, bo Renata na dobre przykleiła się do Pawła i
ciągle go zagadywała. Czasami Paweł potrzebował pomocy z jakimś słówkiem, ale
jakoś dawał radę z taką gadułą jak Renata.
Patricia za to rozmawiała głównie z Tomkiem i Zackiem. Zack
wcześniej nie miał okazji ich poznać ani z nimi porozmawiać. Tomek spędzał z
nim przerwy, inni uczniowie plotkowali, ale nikt nie wiedział nic na pewno. No,
właściwie to plotki szybko się urwały, bo Zack i Tomek mogli się po prostu
lubić. (Jaaasne…) Nikt ich na niczym zbereźnym nie przyłapał, więc… Niewinni,
dopóki nie udowodniono winy. Zack był rozluźniony, ale zachowywał się zupełnie
inaczej niż kiedy był tylko z Tomkiem i Tomek bardzo się z tego cieszył.
Skończyli na kanapie w domu Renaty oglądają Spidermana. Tomek
starał się nie zachowywać zbyt ostentacyjnie, żeby nie drażnić tym reszty.
Wiedział jak to jest, kiedy obok ciebie obściskuje i liże się para, a ty nie
masz ochoty na to patrzeć. Nie chciał stawiać Pawła i dziewczyn w takim
położeniu, więc ograniczyli się z Zackiem do obejmowania się i trzymania za
ręce.
Wpół do jedenastej Zack niestety musiał już iść, więc Tomek
uściskał go mocno na pożegnanie i obiecał, że zobaczą się następnego dnia u
niego. Paul i Kacper mieli gdzieś wyjść, to w końcu była niedziela, chyba
jedyny dzień, kiedy Kacper nie pracował, więc mieliby dom dla siebie. To
znaczy, oni i Paweł.
Gdy Zack już wyszedł, dziewczyny doskoczyły do niego i
zaczęły go wypytywać ze szczegółami, jakim cudem udało mu się poderwać Zacka i
czemu nie pochwalił im się wcześniej. Tomek okropnie się speszył, kiedy
zastrzeliły go taką ilością pytań i to jeszcze niektóre były całkiem – albo
bardzo – intymne.
– Jesteś uroczy, kiedy się rumienisz – stwierdziła Patricia,
widząc czerwone policzki Tomka.
Patricia miała spać u Renaty, więc po jakiejś godzinie
nawijania o wszystkim i o niczym – Tomek zdecydowanie wolał to od wypytywania
go o każdy aspekt jego pożycia seksualnego – on i Paweł pożegnali się z
dziewczynami i wrócili do domu.
W drodze powrotnej Paweł ciągle gadał i gadał o Renacie, która
najwyraźniej mu się spodobała. Ba! On spodobał się jej, a to Pawłowi nie
zdarzało się często. Paweł może i miał doświadczenie w tego typu sprawach i to
o wiele wcześniej niż Tomek, ale nigdy nie miał prawdziwej dziewczyny ani nawet
takiej, która by się nim naprawdę zainteresowała. Nie taka, która choć w
minimalnym stopniu podobałaby się jemu.
– Matko, kocham Stany – stwierdził na koniec, podjarany na
całego. Miał aż wypieki na policzkach z podniecenia.
Kacper siedział w swoim gabinecie przy komputerze i pisał
coś na nim zawzięcie. Czasami mu się zdarzało, że nie robił nic, a czasami
zarywał noce. Praca Kacpra wciąż stanowiła dla Tomka tajemnicę, ale to pewnie
dlatego, że po prostu nigdy jakoś o nią nie zapytał. Wystarczyło mu wiedzieć,
że Kacper jest jakimś prezesem w firmie i najwyraźniej go stać na wszystko,
czego zapragnie. Jak zwykle. Jeśli ktoś miał mieć szczęście do czegokolwiek, to
był to oczywiście Kacper.
Blondyn był całkiem zmęczony mimo drzemki w dzień, ale Paweł
przetrzymał go do późnej nocy. Leżeli po ciemku w łóżku i rozmawiali ze sobą
jak za dawnych dobrych czasów, śmiejąc się i przekomarzając. Tomek czuł, jakby
między nim i Pawłem kompletnie nic się nie zmieniło od czasu, kiedy jeszcze
chodzili razem do szkoły. Każdy z nich był trochę inny, wydorośleli – tak
odrobinkę – ale wciąż mogli z ręką na sercu powiedzieć, że są przyjaciółmi.
Dopiero około drugiej nad ranem Paweł wreszcie padł. Tomek
uśmiechnął się tylko do siebie, zamknął oczy i również spróbował zasnąć.
Gdy tej niedzieli Adam pojechał z rodzicami i rodzeństwem do
dziadków, od razu wiedział, że jego babci nie umknie jego podły nastrój.
I tak faktycznie było, mimo że starał się zachowywać
całkowicie normalnie. Nawet dokuczał swoim braciom – chociaż o dziwo w ogóle
nie miał na to ochoty – to jednak nie miał humoru i nie potrafił tak w stu
procentach udawać, że jest inaczej. Ba! W ogóle nie potrafił udawać. Jak nie
miał humoru to nie miał humoru i już.
Kiedy po obiedzie zmył się do stajni i zabunkrował się w
jednym z kątów razem z małymi kotkami, chciał, żeby wszyscy dali mu święty
spokój i pozwolili mu cierpieć w samotności. Głaskał małe kotki i patrzył jak
matka je karmi i myje. Chciałby mieć takie kłopoty jak te zwierzęta – całe
życie o nic nie musiały się martwić. Dziakowie dbali o kotkę, więc ta nie miała
żadnych problemów z wykarmieniem małych. Starsze kocury wylegiwały się w słońcu
i w żaden sposób nie dało się ich namówić do zabawy. Były zbyt leniwe. Te
mniejsze były bardziej pocieszne – ciągle w ruchu, jakby miały ADHD i mogły się
bawić dosłownie dwadzieścia cztery godziny na dobę. Adam z chęcią zamieniłby
się miejscami z którymkolwiek z tych kotów. Przynajmniej nie musiałby się
martwić, że całe życie będzie samotny. Zwierzęta kierowały się instynktem,
którego ludzie za grosz nie mieli.
– Nie siedź na ziemi, skarbie, bo przeziębisz sobie pęcherz
– usłyszał zza pleców.
Westchnął.
– Nic mi nie będzie.
– No skoro tak mówisz…
Adam parsknął, kiedy jego babcia wzruszyła dziarsko
ramionami, a potem usiadła na betonie obok niego.
– Teraz to babcia sobie załatwi pęcherz – powiedział.
– Ech! – machnęła ręką. – Ja już jestem stara, długo się z
nim męczyć nie będę. Za to widzę, że coś męczy ciebie.
Adam spuścił wzrok i pokręcił głową, głaszcząc kotka.
– Wszystko jest okej – burknął.
– Doprawdy? Bo w ogóle nie wygląda, jakby było w porządku.
– To nic ważnego – bronił się słabo.
– Doprawdy po raz drugi? – Kobieta uniosła brwi. Adam
westchnął tylko. – Chodzi o tego chłopca, o którym rozmawialiśmy kilka miesięcy
temu?
Adam przymknął na chwilę oczy. Wiedział, ze trafi. Babcia
zawsze wiedziała, co było nie tak, nic nie musiał jej mówić. Potrafiła go
wyczuć jak inny. Nieważne, że matka przez cały obiad na niego narzekała, że
pogorszyły mu się oceny, że zaczął pyskować i w ogóle nie ma pojęcia, co w niego
ostatnio wstąpiło. To nic, jego babcia kompletnie to olała. Była jedyną bliską
mu osobą, która potrafiła go zrozumieć. Rodzice nawet nie próbowali tego
zrobić, mieli pełne ręce roboty z jego młodszym rodzeństwem. Wychodzili z
założenia, że on jest starszy i nie potrzebuje już tyle uwagi co oni. A to
właśnie on potrzebował jej najwięcej.
– Nie chcę o tym rozmawiać – powiedział.
– Chcesz – odpowiedziała pewnie.
Cholera, znowu trafiła.
– Dobra! – mruknął lekko zirytowany. – Chodzi o Bastiana.
– Co z nim?
Adam westchnął. Wplótł palce obu rąk we włosy, oparł łokcie
na kolanach i zaczął opowiadać calutką historię ze szczegółami. Babcia nie
przerywała mu, słuchając uważnie. Nie miał oporów mówić jej o seksie, w końcu
też kiedyś była młoda i wiedziała, co z czym się je.
– … a teraz odwaliło mu kompletnie w drugą stronę. Kiedy już
się przekonał, że nikt nie ma do niego o to pretensji i tylko pojedyncze osoby
zdają się mieć coś przeciwko temu, zaczął podrywać różnych gejów z naszej
szkoły. Widziałem go w łazience już co najmniej z trzema, a starałem się go
unikać. Wiem też, ze zaczął chodzić do klubów i hula na maksa i ja… – urwał.
Pokręcił głową. To wszystko było beznadziejne. – Nie chcę w to w żaden sposób
brnąć, wiesz? Znaczy, Bastian zawsze mi się podobał i to się nie zmieniło, ale
widzę, że on nie szuka czegoś poważniejszego i tu nie chodzi o mnie, tylko
ogółem. Był w szafie przez tak długi czas, że teraz chce sobie to odbić i się
wyładować. Jeez, nawet nie mam do niego o to pretensji. – Adam wywrócił oczami
z irytacji. – Sam pewnie bym tak zrobił. Ruchałbym aż by mi sił brakło. Związek
byłby ostatnią rzeczą, o jakiej mógłbym pomyśleć. Świetnie to rozumiem. Dlatego
też zdecydowałem, że pora… sobie odpuścić. Może kiedyś zapragnie mieć chłopaka
i być może będę to ja, ale nie zamierzam w żaden sposób pomagać przeznaczeniu.
Jeśli mamy być razem to będziemy. Teraz jednak zamierzam się po prostu wycofać.
Babcia westchnęła ciężko, po czym po prostu go przytuliła.
Najwyraźniej nie miała nic do dodania.
***
Zupełnie zapomniałam, że obiecałam rozdział po północy. Brałam sobie prysznic, myśląc o niebieskich migdałach, kiedy nagle mnie tknęło, że nie ustawiłam, aby rozdział się pojawił =.= Na szczęście mi się przypomniało:)
Mam nadzieję, że się podobało. Do końca już naprawdę niewiele, może z 10 rozdziałów. Jeszcze tego w sumie nie widać, ale zacznie się trochę dziać, wyjaśniać, gmatwać dalej i... Zobaczycie.
Pozdrawiam!
10! Jak to tak....tylko 10.
OdpowiedzUsuńMasz rację nic a nic nie widać...nawet jak tak sobie czytałam to się zastanawiałam jak Ty to wszystko ogarniesz i zakonczysz...zrobił się taki burdel emocjonalny.
Adam mnie zaskoczył tym wycofaniem, ale uważam że dobrze robi...po co się narzucać, mam nadzieje, że Bastian się obudzi i to on bedzie się starał o względy Adama. Byłoby to mega urocze.
Zack i Tomek to słodzacy....uwilabiam ich i mam nadzieje, że będą razem żyć długo i szczęśliwie...ogólnie teraz się zastanawiam czy epilog pójdzie kilka lat do przodu czy zakonczysz to z dnia na dzien...juz wiesz?
Kacper i Paul mnie intrygują, widać ze wciąż coś do siebie czują ale jak wspominałas wczesniej...Kacper to niespodzianka a więc czekam.
Weeeeeny! Bardzo duzo weny i wytrwałości.
Pozdrawiam
~
Epilog będzie dotyczył wydarzeń, które nastąpią tak z pół roku/rok od momentu, w którym zakończy się następny rozdział. Adam i Bastian to trzecia w kolejności ważności para, więc pójdą trochę w odstawkę. to na Tomku/Zacku oraz Kacprze/Paulu będzie skupiała się pozostała część opowiadania, chociaż wątek pozostałych dwóch par też będzie jeszcze nie raz poruszany. Jeśli chodzi o epilog to jest on głównie planowany dla Adama/Bastiana, więc... musicie po prostu poczekać, żeby wszystkiego się dowiedzieć:)
UsuńPozdrawiam!
Przepraszam, nie następny, tylko ostatni. Lepiej pójdę już spać xd
UsuńDzięki za odpowiedz..naprawdę nie mogę doczekać się następnych rozdziałów, już tak blisko by mieć pelny obraz tej historii :D
UsuńZdarza się zmęczyć umysł, mam nadzieję że się wyspałaś :P
Pozdrawiam raz jeszcze.
No to fajnie lubię ich wszystkich;-)
OdpowiedzUsuńTylko 10 rozdziałów? To w takim razie to opowiadanie dostanie jakieś mega przyśpieszenie. Szkoda że wkrótce się skończy. Masz plan jaki tekst będzie dalej?
OdpowiedzUsuńBuu! Ja chciałam, żeby Tomek nakrzyczał na Kacpra o to, że ten naściemniał Zackowi :(.
OdpowiedzUsuń"– Pieprz się, Tomek – powiedziała niezadowolona." Serce mi stanęło w tym momencie. Myślałam, że one tego nie zaakceptują.
I no popieram decyzję Adama o wycofaniu się.
Weny życzę :*
~Eleila
Ach jak mi się podoba że u Tomka i Zacka tak się wszystko ładnie układa 😊Ciekawe czy Paweł będzie chciał zostać w stanach, fajnie by było gdyby Tomek miał na miejscu jeszcze jednego kumpla :) Adamowi wcale się nie dziwię że odpuścił Bastianowi, też bym się nie pchała tam gdzie mnie nie chcą, mam tylko nadzieję że Bastian ogarnie się niebawem bo byłoby przykro gdyby tak Adama całkiem wystawił. Za to coraz bardziej podoba mi się jak Paul ustawia sobie Kacpra, nie zdziwiłabym się jeśli niedługo pojawi się u nich ten zwierzak 😜Kacper musi chyba trochę uczucia pokazać Paulowi żeby ten się do niego przekonał. Fajny rozdział, było wszystkiego po trochu :) Dziękuję bardzo i dużo weny życzę ☺
OdpowiedzUsuńFajnie, że na Kacprzu i Paulie się poskupiasz bo czuje, ze poszli nieco w odstawke ;) no chyba, że Kacper pisze ksiażkę kucharską i temu jest ciągle w kuchni gdy jest wspominany i nie ma czasu na rozwój swojej akcji xD
OdpowiedzUsuńUbolewam nad tym, że dodajesz tak rzadko :( tak bardzo uwielbiam Twoje opowiadania. Eh :*
OdpowiedzUsuńKiedy następny rozdzial?
OdpowiedzUsuńPrawdopodobnie dzisiaj wieczorem.
UsuńPozdrawiam!
Ijaaaa.... już się nie mogę doczekać :) cały czas sprawdzam co chwilę :)
UsuńHej rozdział super jak zresztą zawsze dobra koniec czytania czas brać się za sprzątanie 5 rozdziałów dziennie i koniec czytania !!!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam