piątek, 14 sierpnia 2015

40.Światło w ciemności



Jeśli Kacper się zdziwił, że wysłał do Polski jednego ancymonka, a wróciło dwóch, nie dał tego po sobie poznać. Uniósł jedynie brwi, kiedy usłyszał „to jest Paweł, zostanie na tydzień” i kazał im ruszyć tyłki, bo jest już spóźniony do pracy, a nie chciałby się spóźnić jeszcze bardziej.
Paweł wiedział, że Kacper jest jego ojcem – Tomek nie widział powodu, żeby to przed nim ukrywać – ale i tak go zatkało, kiedy zobaczył, jak bardzo Tomek jest do Kacpra podobny. Jego wzrok mówił „skórę z niego zdarłeś”, na co Tomek tylko wzruszył ramionami. Skoro nie był podobny do matki, to musiał być podobny do ojca, to było logiczne.
Kacper podrzucił ich do domu i pojechał do pracy, zostawiając ich samych. Paula też nie było, co zaskoczyło Tomka, ale nic na ten temat nie powiedział. Blondyn był ciekawy, czy Kacper coś wspomni o tym, że Zack u nich był i o niego pytał, ale Kacper jak to Kacper – najwyraźniej miał to w głębokim poważaniu.

– Będziesz spał ze mną, okej? Kacper ma tu jeszcze kilka pokoi, ale wolałbym nie nadużywać jego wątpliwej gościnności – powiedział Tomek, prowadząc przyjaciela na górę do swojego pokoju.
– Nie powiedziałeś mu, że przyjadę, prawda? – zapytał Paweł.
– Nie. – Tomek wzruszył ramionami. Chciał się trochę odegrać na Kacprze za tę akcję z Zackiem, nawet jeśli a, podejrzewał, że Kacper i tak się nie przejmie i b, jeśli się uprze to każe Pawłowi spadać i wygoni go do jakiegoś hotelu. Na szczęście to drugie nie miało miejsca i Tomek mógł odetchnąć spokojnie. – Jesteś głodny?
– Niee… – Paweł pokręcił przecząco głową. – Marzę tylko o ciepłym wyrze, nic więcej mi nie trzeba.
– To super, bo ja też.
Obaj odłożyli swoje rzeczy na bok, zamierzając je rozpakować dopiero jak się wyśpią. Wieczorem byli już umówieni z dziewczynami – Patricia i Renata były ciekawe jego przyjaciela z Polski. Miał zamiar też im wyznać, że jest gejem, dlatego też napisał Zackowi, żeby zarezerwował sobie dla niego wieczór – o ile rodzice w ogóle go puszczą po tym nagłym i spontanicznym wylocie do Polski. Victor wciąż nie był pewny, czy będzie mógł wyjść, ale również był z nimi umówiony. Mieli iść w plener na jakiś piwo, być może wypożyczyć jakiś film i obejrzeć u kogoś w domu. Szczegóły nie były jeszcze dopracowane, ale Tomek i tak trochę się stresował. Nie miał pojęcia jak jego znajomi mogą zareagować na jego orientację. Fakt, nie spędzał z nimi przesadnie dużo czasu, właściwie to rzadko z nimi wychodził, ale byli mu najbliższymi osobami w tym kraju. Prócz Zacka, oczywiście. Dlatego też zależało mu na ich opinii.
Rozebrali się i obaj ułożyli wygodnie na łóżku. Paweł zasnął niemal od razu, a Tomek w pierwszej chwili był przekonany, że nie uśnie ze stresu, sen jednak po chwili dopadł i jego.
Obudziły ich kuszące zapachy dochodzące z dołu.
– Co tooo? – spytał Paweł, ziewając szeroko.
– Pewnie Kacper coś gotuje – mruknął Tomek w odpowiedzi, wciąż na wpół śpiąc. Było mu w tym łóżku zbyt dobrze, żeby kiwnąć choćby małym palcem.
– On umie gotować? – zdziwił się jego przyjaciel, siadając i przeciągając się lekko.
– Mhm… Prawie tak dobrze jak moja mama.
– To w takim razie idźmy coś zjeść, umieram z głodu.
– Jeszcze pięć minut – wymamrotał Tomek.
– Żadne pięć minut! Jestem w cholernych Stanach, każde pięć minut jest na wagę złota. No, dalej, ruszaj dupsko i idziemy na dół. Niedługo i tak musimy się zacząć zbierać, żeby zdążyć się spotkać z twoimi znajomymi.
Tomek westchnął ciężko i niemrawo przeturlał się na drugi bok, żeby łatwiej mu było wstać z łóżka. Kiedy spał dostał od Zacka esemesa, że rodzice pozwolili mu wyjść, ale o jedenastej ma już być w domu.
Nie tak źle, pomyślał tylko Tomek, chowając telefon do kieszeni spodni i schodząc na dół z Pawłem depczącym mu po piętach.
W kuchni zastali Paula i Kacpra, jak zwykle przemawiających się.
– … zamierzam przygarniać żadnego kundla. Pogrzało cię? Wiesz ile kasy dałem za meble do tego domu?
– Przecież pies ci ich nie zje – odparł Paul.
– Tylko ponadgryza wszystko, co wystaje. Zapomnij. Jak chcesz to kup sobie rybki, węża, pająka, chomika, świnkę morską, papugę… Masz pozwolenie na wszystko, co trzyma się w klatce. Nie ma opcji, żebym zgodził się na jakieś srające, szczające i rzygające… coś.
– Myślałem, że lubisz zwierzęta – burknął Paul, będąc w coraz gorszym humorze.
– Bo lubię, kiedy nie srają, nie szczają i nie rzygają na moje panele, dziękuję bardzo.
Tomek chrząknął, uciszając w ten sposób Paula, który najwyraźniej miał już gotową odpowiedź na argument Kacpra.
– Cześć – powiedział głośno i wyraźnie. Uśmiechnął się lekko do Paula. – Paul, chciałem ci przedstawić mojego przyjaciela, Pawła. Paweł, to jest Paul.
Tomek zapomniał powiedzieć koledze o bliznach Paula i teraz ten gapił się na Paula jak na UFO przez dobre dziesięć sekund, zanim zamrugał, uśmiechnął się niepewnie i powiedział.
– Cześć.
Paul zmrużył lekko oczy, po czym uśmiechnął się całkiem przyjaźnie i odparł.
– Cześć. Tomek wziął cię trochę tutaj? – zagadał.
– Mhm – odparł Paweł, siadając przy stole. Kacper wyłączył się z rozmowy, wracając do mieszania czegoś w garnku. Pachniało jak fasolka, ale Tomek nie był pewny. – Nigdy jeszcze tutaj nie byłem, więc cieszę się, że miałem okazję przyjechać.
– Wybieracie się gdzieś dzisiaj? – spytał Paul.
Tomek usiadł obok Pawła przy stole.
– Tak, wychodzimy z moimi znajomymi.
Paul dalej zagadywał Pawła, a ten starał się jakoś wydukać w odpowiedzi wszystko, co trzeba i to tak, by mężczyzna mógł to zrozumieć. Tomek przyglądał się uważnie Paulowi i musiał przyznać, ze mężczyźnie wyraźnie się polepszyło od czasu wypadku. Nie był tym starym Paulem, trochę niezdarnym, wiecznie reagującym śmiechem lub uśmiechem, które właściwie były jego jedyną bronią przed ludźmi, którzy chcieli go skrzywdzić. Teraz Paul nie był już taki bezbronny i podatny na zranienia. Jasne, jeśli ktoś wiedział, gdzie trafić, mógł mu nieźle dopiec, ale po wypadku Paul dorobił się twardszej skóry. Nauczył się walczyć o swoje i reagować od razu, jeśli coś mu się nie podobało. Ba! Nauczył się radzić sobie z Kacprem. Nie dawał już się wykorzystywać na każdym kroku. Zepchnął Kacpra na pozycję, na której ojciec Tomka nie miał praktycznie żadnej kontroli na ich relacją, a mimo to utrzymywał Paula i pozwalał mu robić w swoim domu co chciał. To Paul ustalał zasady, a Kacper musiał się podporządkować. Brzmiało abstrakcyjnie, a nawet nie zostało wypowiedziane na głos.
Ale to była prawda. Tak właśnie to teraz wyglądało, czy Kacprowi się to podobało czy nie. Bo że był świadomy tego, co się dzieje, to Tomek nie wątpił.
Kolacja przebiegła w całkiem miłej i pozytywnej atmosferze. Kacper wtrącił jedynie kilka złośliwych uwag, dziwnie czasami przyglądając się Tomkowi. Wyglądało, jakby go oceniał. Może czekał, aż Tomek spyta o Zacka? Cóż, jeśli o to chodziło, to Kacper mógł zapomnieć. Tomek ani myślał o to pytać, bo wiedział, że nie ma co mu tego wypominać czy mieć o to pretensje, bo po Kacprze spłynie to jak po kaczce.
Po kolacji najpierw Paweł, a potem Tomek wziął prysznic, ubrali się i poszli pod ratusz, gdzie mieli spotkać się z Zackiem, a dopiero potem w innym miejscu spotkać się z dziewczynami i Victorem.
Zack stał w cieniu budynku i palił papierosa. Gdy zobaczył Tomka i Pawła, skończył go szybko, rzucił peta na ziemię i odbił się plecami od ściany.
– Czeeść – mruknął, całując Tomka na przywitanie. – Rozumiem, ze jesteś naładowany pozytywnym myśleniem, hm? – spytał Zack, obejmując go ręką w pasie.
Tomek tylko westchnął.
– Tak średnio na jeża – mruknął w odpowiedzi. Złapał Zacka za rękę i pociągnął w kierunku, gdzie mieli spotkać się z resztą. – Jak tak twoi rodzice? Byli bardzo źli?
Brunet prychnął. Wyglądał na poirytowanego samym myśleniem o tym zdarzeniu.
– Taa… Mój ojciec przypomniał sobie, że właściwie jest ojcem. Wydzierał na mnie ryj przez jakieś pół godziny. No, na mnie i na Tylera. Że obaj jesteśmy nieodpowiedzialni, że nas pojebało zupełnie, że jak mogłem coś takiego zrobić … Tyler w końcu nie wytrzymał i się rozpłakał z tego wszystkiego, a ja miałem ochotę przyłożyć staremu jak jeszcze nigdy w życiu. Skończyło się na tym, że wtargnęła mama i jakoś załagodziła całą sytuację, ale i tak dostałem szlaban i nie mogę w ogóle wychodzić z domu po godzinie dwudziestej w dni szkolne i muszę być w domu do jedenastej w weekendy. Nie ma też mowy o nocowaniu u ciebie ani przenocowaniu kogokolwiek u siebie. No i jeszcze przez najbliższy miesiąc mogę zapomnieć o kieszonkowym! – powiedział Zack niemal na jednym oddechu. Mówił tak szybko, że Tomek z trudem go rozumiał. Był pewny, że Paweł nie miał pojęcia, o czym Zack mówi. Być może o to chodziło?
– A Tyler? – spytał blondyn.
Zack westchnął.
– Tylerowi jakoś się upiekło. Znaczy, ma już szlaban na wszystko, na co tylko można dostać szlaban, więc rodzice nie bardzo mieli jak go ukarać. I to chyba tylko przez to, że się rozpłakał, mama postanowiła wkroczyć do akcji. Skończyło się tak, że nasi rodzice zaczęli na siebie wrzeszczeć, kłócili się chyba z godzinę, a my dwaj siedzieliśmy w pokoju Tylera jak ostatnie sieroty i nie wiedzieliśmy, co ze sobą zrobić.
Tomek pokręcił głową, nie wiedząc co powiedzieć. Było mu szkoda Tylera, może nawet bardziej niż Zacka. Tyler był fajnym chłopakiem i nie zasługiwał na to, jak inni go traktowali. W szkole był popychadłem, a w domu był najmłodszy i prócz Zacka też nie bardzo mógł liczyć na jakiekolwiek inne wsparcie. Abstrahując od Tylera… Co było dziwne, to że Zack tak po prostu wylewał z siebie wszystkie żale i emocje, zupełnie jakby kompletnie zapominał o swoim image’u. A może to nie był jego image, tylko po prostu do tej pory Zack nie znalazł nikogo, komu mógł się wygadać? I teraz, kiedy miał Tomka, chętnie dzielił się wszystkimi swoimi przeżyciami? No, może nie wszystkimi, są rzeczy, które zawsze trzyma się tylko dla siebie i o których nie mówi się absolutnie nikomu, ale i tak…
Może Zack wcale nie był tak niedostępny jak wszyscy myśleli, tylko po prostu do tej pory nie znalazł się nikt, kto zadałby sobie trud, żeby poznać Zacka troszkę lepiej?
Tomek nie wiedział. Jak zwykle, mógł się tylko domyślać, jaka była prawda, ale to, że Zack tak pozytywnie potrafił go zaskakiwać, bardzo go cieszyło. Cieszył się, że może wciąż odkrywać jego nowe oblicza i że przy nim Zack jest po prostu sobą. Nie kimś, do kogo się „nie podskakuje”, kogo „należy się bać” i na kogo „należy uważać”. Teraz to, co mówiono mu o Zacku Warrowie na początku, kiedy się przeprowadził do Seattle, wydawało się śmieszne. Zack taki nie był i już.
Patricia i Renata już na nich czekały, czytając na głos dowcipy z telefonów i śmiejąc się do rozpuku. Obie najwyraźniej świetnie się baw           iły bez chłopaków.
Zack złapał Tomka za rękę, żeby dla dziewczyn było jasne, jakie łączą ich relacje. Tomek uśmiechnął się niepewnie do swojego chłopaka i przełknął nerwowo ślinę. Serce biło mu mocno ze zdenerwowania, ale cóż… Nie mógł tego wiecznie ukrywać.
Patricia pierwsza ich zauważyła. Już otworzyła usta, żeby się przywitać, kiedy jej wzrok powędrował do splecionych palców Tomka i Zacka. Nie odezwała się, po prostu patrzyła, jak powoli podchodzą, trzymając się za ręce. Szturchnęła Renatę, która do tej pory grzebała w swoim telefonie, leżącym na jej złączonych udach. Gdy Renata również uniosła wzrok i spojrzała na trójkę chłopaków, mina jej zrzedła.
– Pieprz się, Tomek – powiedziała niezadowolona. Tomek aż się zatrzymał, kompletnie wmurowany w ziemię przez jej słowa. – Przez ciebie przegrałam pięćdziesiąt dolców!
Polak zamrugał, kompletnie nie rozumiejąc, o co chodzi. Paweł stał z boku i nie odzywał się, jedynie obserwując, co się dzieje.
– C–co? – wydukał Tomek.
Patricia zachichotała.
– Victor założył się z nią o pięćdziesiąt dolców, że jesteś gejem i właśnie udowodniłeś, że przegrała.
– Czyli – spytał Tomek łamiącym się głosem – nie macie nic przeciwko?
– Zawsze chciałam mieć gej przyjaciela – powiedziała Patricia, wzruszając ramionami i uśmiechając się.
Renata wstała z ławki i podeszła do Tomka.
– Czemu miałybyśmy mieć coś przeciwko? Ja zawsze uważałam, ze gejowskie związki są najlepsze. No, wiesz, lepiej mieć dwa penisy niż jeden albo wcale.
Tomek czuł, jak cały stres związany z coming outem z niego schodzi. Miał wrażenie, że rozpłacze się z ulgi. Uśmiechnął się do dziewczyn z wdzięcznością, puszczając rękę Zacka i przytulił mocno obie na raz.
– Dziękuję – powiedział cicho. – Dziękuję, dziękuję, dziękuję…
– Ale nadal uważam, że twoja garderoba znajduje się w fatalnym stanie i trzeba by nad tym trochę popracować – rzuciła Renata, odsuwając się odrobinę od Tomka. Pocałowała go w policzek. – Egh… – skrzywiła się nagle, patrząc to na Zacka, to na Tomka. – Takie dobre GENY pójdą się pieprzyć. Dlaczego najprzystojniejsi faceci zawsze wolą siebie nawzajem? A tak w ogóle, to jestem Renata. – Dziewczyna podała rękę Zackowi, który przedstawił się jej z kamienną twarzą. To samo zrobiła Patricia.
– A to ten twój przyjaciel? – spytała Patricia, przyglądając się Pawłowi.
– Tak – odparł Tomek, popychając swojego kolegę w stronę dziewczyn. – To jest Paweł.
Renata pierwsza do niego podeszła. Tomek był pewien, że poda mu rękę, a ona wspięła się na palce i pocałowała go głośno w policzek.
– Witamy w Seattle!
Paweł jeszcze nigdy nie był taki czerwony.
Zack uśmiechnął się tylko pod nosem, widząc całą tę sytuację. Tomek nie skomentował tego w żaden sposób, bo nie wiedział jak. On nie został tak przywitany i nie przypominał sobie, żeby tak witało się ludzi w Stanach, a to oznaczało tylko jedno.
Coś było na rzeczy.
Patricia przez chwilę wyraźnie się wahała, nie wiedząc jak przywitać Pawła, po czym zdecydowała się na mniej inwazyjny uścisk.
– A Victor? – zapytał blondyn, rozglądając się.
– Nie mógł się urwać. Wybił wczoraj ojcu szybę w samochodzie i za karę musi posprzątać garaż. Wypadło akurat na dzisiejszy wieczór, więc pewnie nie da rady się urwać. Napisał mi tylko, że jeśli skończy wcześniej, to do nas dołączy – wyjaśniła Patricia.
– No trudno, pójdziemy sami.
Bawili się świetnie. Długo błąkali się po mieście bez celu, rozmawiając głównie z Patricią, bo Renata na dobre przykleiła się do Pawła i ciągle go zagadywała. Czasami Paweł potrzebował pomocy z jakimś słówkiem, ale jakoś dawał radę z taką gadułą jak Renata.
Patricia za to rozmawiała głównie z Tomkiem i Zackiem. Zack wcześniej nie miał okazji ich poznać ani z nimi porozmawiać. Tomek spędzał z nim przerwy, inni uczniowie plotkowali, ale nikt nie wiedział nic na pewno. No, właściwie to plotki szybko się urwały, bo Zack i Tomek mogli się po prostu lubić. (Jaaasne…) Nikt ich na niczym zbereźnym nie przyłapał, więc… Niewinni, dopóki nie udowodniono winy. Zack był rozluźniony, ale zachowywał się zupełnie inaczej niż kiedy był tylko z Tomkiem i Tomek bardzo się z tego cieszył.
Skończyli na kanapie w domu Renaty oglądają Spidermana. Tomek starał się nie zachowywać zbyt ostentacyjnie, żeby nie drażnić tym reszty. Wiedział jak to jest, kiedy obok ciebie obściskuje i liże się para, a ty nie masz ochoty na to patrzeć. Nie chciał stawiać Pawła i dziewczyn w takim położeniu, więc ograniczyli się z Zackiem do obejmowania się i trzymania za ręce.
Wpół do jedenastej Zack niestety musiał już iść, więc Tomek uściskał go mocno na pożegnanie i obiecał, że zobaczą się następnego dnia u niego. Paul i Kacper mieli gdzieś wyjść, to w końcu była niedziela, chyba jedyny dzień, kiedy Kacper nie pracował, więc mieliby dom dla siebie. To znaczy, oni i Paweł.
Gdy Zack już wyszedł, dziewczyny doskoczyły do niego i zaczęły go wypytywać ze szczegółami, jakim cudem udało mu się poderwać Zacka i czemu nie pochwalił im się wcześniej. Tomek okropnie się speszył, kiedy zastrzeliły go taką ilością pytań i to jeszcze niektóre były całkiem – albo bardzo – intymne.
– Jesteś uroczy, kiedy się rumienisz – stwierdziła Patricia, widząc czerwone policzki Tomka.
Patricia miała spać u Renaty, więc po jakiejś godzinie nawijania o wszystkim i o niczym – Tomek zdecydowanie wolał to od wypytywania go o każdy aspekt jego pożycia seksualnego – on i Paweł pożegnali się z dziewczynami i wrócili do domu.
W drodze powrotnej Paweł ciągle gadał i gadał o Renacie, która najwyraźniej mu się spodobała. Ba! On spodobał się jej, a to Pawłowi nie zdarzało się często. Paweł może i miał doświadczenie w tego typu sprawach i to o wiele wcześniej niż Tomek, ale nigdy nie miał prawdziwej dziewczyny ani nawet takiej, która by się nim naprawdę zainteresowała. Nie taka, która choć w minimalnym stopniu podobałaby się jemu.
– Matko, kocham Stany – stwierdził na koniec, podjarany na całego. Miał aż wypieki na policzkach z podniecenia.
Kacper siedział w swoim gabinecie przy komputerze i pisał coś na nim zawzięcie. Czasami mu się zdarzało, że nie robił nic, a czasami zarywał noce. Praca Kacpra wciąż stanowiła dla Tomka tajemnicę, ale to pewnie dlatego, że po prostu nigdy jakoś o nią nie zapytał. Wystarczyło mu wiedzieć, że Kacper jest jakimś prezesem w firmie i najwyraźniej go stać na wszystko, czego zapragnie. Jak zwykle. Jeśli ktoś miał mieć szczęście do czegokolwiek, to był to oczywiście Kacper.
Blondyn był całkiem zmęczony mimo drzemki w dzień, ale Paweł przetrzymał go do późnej nocy. Leżeli po ciemku w łóżku i rozmawiali ze sobą jak za dawnych dobrych czasów, śmiejąc się i przekomarzając. Tomek czuł, jakby między nim i Pawłem kompletnie nic się nie zmieniło od czasu, kiedy jeszcze chodzili razem do szkoły. Każdy z nich był trochę inny, wydorośleli – tak odrobinkę – ale wciąż mogli z ręką na sercu powiedzieć, że są przyjaciółmi.
Dopiero około drugiej nad ranem Paweł wreszcie padł. Tomek uśmiechnął się tylko do siebie, zamknął oczy i również spróbował zasnąć.

Gdy tej niedzieli Adam pojechał z rodzicami i rodzeństwem do dziadków, od razu wiedział, że jego babci nie umknie jego podły nastrój.
I tak faktycznie było, mimo że starał się zachowywać całkowicie normalnie. Nawet dokuczał swoim braciom – chociaż o dziwo w ogóle nie miał na to ochoty – to jednak nie miał humoru i nie potrafił tak w stu procentach udawać, że jest inaczej. Ba! W ogóle nie potrafił udawać. Jak nie miał humoru to nie miał humoru i już.
Kiedy po obiedzie zmył się do stajni i zabunkrował się w jednym z kątów razem z małymi kotkami, chciał, żeby wszyscy dali mu święty spokój i pozwolili mu cierpieć w samotności. Głaskał małe kotki i patrzył jak matka je karmi i myje. Chciałby mieć takie kłopoty jak te zwierzęta – całe życie o nic nie musiały się martwić. Dziakowie dbali o kotkę, więc ta nie miała żadnych problemów z wykarmieniem małych. Starsze kocury wylegiwały się w słońcu i w żaden sposób nie dało się ich namówić do zabawy. Były zbyt leniwe. Te mniejsze były bardziej pocieszne – ciągle w ruchu, jakby miały ADHD i mogły się bawić dosłownie dwadzieścia cztery godziny na dobę. Adam z chęcią zamieniłby się miejscami z którymkolwiek z tych kotów. Przynajmniej nie musiałby się martwić, że całe życie będzie samotny. Zwierzęta kierowały się instynktem, którego ludzie za grosz nie mieli.
– Nie siedź na ziemi, skarbie, bo przeziębisz sobie pęcherz – usłyszał zza pleców.
Westchnął.
– Nic mi nie będzie.
– No skoro tak mówisz…
Adam parsknął, kiedy jego babcia wzruszyła dziarsko ramionami, a potem usiadła na betonie obok niego.
– Teraz to babcia sobie załatwi pęcherz – powiedział.
– Ech! – machnęła ręką. – Ja już jestem stara, długo się z nim męczyć nie będę. Za to widzę, że coś męczy ciebie.
Adam spuścił wzrok i pokręcił głową, głaszcząc kotka.
– Wszystko jest okej – burknął.
– Doprawdy? Bo w ogóle nie wygląda, jakby było w porządku.
– To nic ważnego – bronił się słabo.
– Doprawdy po raz drugi? – Kobieta uniosła brwi. Adam westchnął tylko. – Chodzi o tego chłopca, o którym rozmawialiśmy kilka miesięcy temu?
Adam przymknął na chwilę oczy. Wiedział, ze trafi. Babcia zawsze wiedziała, co było nie tak, nic nie musiał jej mówić. Potrafiła go wyczuć jak inny. Nieważne, że matka przez cały obiad na niego narzekała, że pogorszyły mu się oceny, że zaczął pyskować i w ogóle nie ma pojęcia, co w niego ostatnio wstąpiło. To nic, jego babcia kompletnie to olała. Była jedyną bliską mu osobą, która potrafiła go zrozumieć. Rodzice nawet nie próbowali tego zrobić, mieli pełne ręce roboty z jego młodszym rodzeństwem. Wychodzili z założenia, że on jest starszy i nie potrzebuje już tyle uwagi co oni. A to właśnie on potrzebował jej najwięcej.
– Nie chcę o tym rozmawiać – powiedział.
– Chcesz – odpowiedziała pewnie.
Cholera, znowu trafiła.
– Dobra! – mruknął lekko zirytowany. – Chodzi o Bastiana.
– Co z nim?
Adam westchnął. Wplótł palce obu rąk we włosy, oparł łokcie na kolanach i zaczął opowiadać calutką historię ze szczegółami. Babcia nie przerywała mu, słuchając uważnie. Nie miał oporów mówić jej o seksie, w końcu też kiedyś była młoda i wiedziała, co z czym się je.
– … a teraz odwaliło mu kompletnie w drugą stronę. Kiedy już się przekonał, że nikt nie ma do niego o to pretensji i tylko pojedyncze osoby zdają się mieć coś przeciwko temu, zaczął podrywać różnych gejów z naszej szkoły. Widziałem go w łazience już co najmniej z trzema, a starałem się go unikać. Wiem też, ze zaczął chodzić do klubów i hula na maksa i ja… – urwał. Pokręcił głową. To wszystko było beznadziejne. – Nie chcę w to w żaden sposób brnąć, wiesz? Znaczy, Bastian zawsze mi się podobał i to się nie zmieniło, ale widzę, że on nie szuka czegoś poważniejszego i tu nie chodzi o mnie, tylko ogółem. Był w szafie przez tak długi czas, że teraz chce sobie to odbić i się wyładować. Jeez, nawet nie mam do niego o to pretensji. – Adam wywrócił oczami z irytacji. – Sam pewnie bym tak zrobił. Ruchałbym aż by mi sił brakło. Związek byłby ostatnią rzeczą, o jakiej mógłbym pomyśleć. Świetnie to rozumiem. Dlatego też zdecydowałem, że pora… sobie odpuścić. Może kiedyś zapragnie mieć chłopaka i być może będę to ja, ale nie zamierzam w żaden sposób pomagać przeznaczeniu. Jeśli mamy być razem to będziemy. Teraz jednak zamierzam się po prostu wycofać.
Babcia westchnęła ciężko, po czym po prostu go przytuliła. Najwyraźniej nie miała nic do dodania.


***
Zupełnie zapomniałam, że obiecałam rozdział po północy. Brałam sobie prysznic, myśląc o niebieskich migdałach, kiedy nagle mnie tknęło, że nie ustawiłam, aby rozdział się pojawił =.= Na szczęście mi się przypomniało:)
Mam nadzieję, że się podobało. Do końca już naprawdę niewiele, może z 10 rozdziałów. Jeszcze tego w sumie nie widać, ale zacznie się trochę dziać, wyjaśniać, gmatwać dalej i... Zobaczycie.
Pozdrawiam!

14 komentarzy:

  1. 10! Jak to tak....tylko 10.
    Masz rację nic a nic nie widać...nawet jak tak sobie czytałam to się zastanawiałam jak Ty to wszystko ogarniesz i zakonczysz...zrobił się taki burdel emocjonalny.

    Adam mnie zaskoczył tym wycofaniem, ale uważam że dobrze robi...po co się narzucać, mam nadzieje, że Bastian się obudzi i to on bedzie się starał o względy Adama. Byłoby to mega urocze.

    Zack i Tomek to słodzacy....uwilabiam ich i mam nadzieje, że będą razem żyć długo i szczęśliwie...ogólnie teraz się zastanawiam czy epilog pójdzie kilka lat do przodu czy zakonczysz to z dnia na dzien...juz wiesz?

    Kacper i Paul mnie intrygują, widać ze wciąż coś do siebie czują ale jak wspominałas wczesniej...Kacper to niespodzianka a więc czekam.

    Weeeeeny! Bardzo duzo weny i wytrwałości.
    Pozdrawiam
    ~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Epilog będzie dotyczył wydarzeń, które nastąpią tak z pół roku/rok od momentu, w którym zakończy się następny rozdział. Adam i Bastian to trzecia w kolejności ważności para, więc pójdą trochę w odstawkę. to na Tomku/Zacku oraz Kacprze/Paulu będzie skupiała się pozostała część opowiadania, chociaż wątek pozostałych dwóch par też będzie jeszcze nie raz poruszany. Jeśli chodzi o epilog to jest on głównie planowany dla Adama/Bastiana, więc... musicie po prostu poczekać, żeby wszystkiego się dowiedzieć:)
      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Przepraszam, nie następny, tylko ostatni. Lepiej pójdę już spać xd

      Usuń
    3. Dzięki za odpowiedz..naprawdę nie mogę doczekać się następnych rozdziałów, już tak blisko by mieć pelny obraz tej historii :D

      Zdarza się zmęczyć umysł, mam nadzieję że się wyspałaś :P

      Pozdrawiam raz jeszcze.

      Usuń
  2. No to fajnie lubię ich wszystkich;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tylko 10 rozdziałów? To w takim razie to opowiadanie dostanie jakieś mega przyśpieszenie. Szkoda że wkrótce się skończy. Masz plan jaki tekst będzie dalej?

    OdpowiedzUsuń
  4. Buu! Ja chciałam, żeby Tomek nakrzyczał na Kacpra o to, że ten naściemniał Zackowi :(.
    "– Pieprz się, Tomek – powiedziała niezadowolona." Serce mi stanęło w tym momencie. Myślałam, że one tego nie zaakceptują.
    I no popieram decyzję Adama o wycofaniu się.
    Weny życzę :*
    ~Eleila

    OdpowiedzUsuń
  5. Ach jak mi się podoba że u Tomka i Zacka tak się wszystko ładnie układa 😊Ciekawe czy Paweł będzie chciał zostać w stanach, fajnie by było gdyby Tomek miał na miejscu jeszcze jednego kumpla :) Adamowi wcale się nie dziwię że odpuścił Bastianowi, też bym się nie pchała tam gdzie mnie nie chcą, mam tylko nadzieję że Bastian ogarnie się niebawem bo byłoby przykro gdyby tak Adama całkiem wystawił. Za to coraz bardziej podoba mi się jak Paul ustawia sobie Kacpra, nie zdziwiłabym się jeśli niedługo pojawi się u nich ten zwierzak 😜Kacper musi chyba trochę uczucia pokazać Paulowi żeby ten się do niego przekonał. Fajny rozdział, było wszystkiego po trochu :) Dziękuję bardzo i dużo weny życzę ☺

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajnie, że na Kacprzu i Paulie się poskupiasz bo czuje, ze poszli nieco w odstawke ;) no chyba, że Kacper pisze ksiażkę kucharską i temu jest ciągle w kuchni gdy jest wspominany i nie ma czasu na rozwój swojej akcji xD

    OdpowiedzUsuń
  7. Ubolewam nad tym, że dodajesz tak rzadko :( tak bardzo uwielbiam Twoje opowiadania. Eh :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Kiedy następny rozdzial?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawdopodobnie dzisiaj wieczorem.
      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Ijaaaa.... już się nie mogę doczekać :) cały czas sprawdzam co chwilę :)

      Usuń
  9. Hej rozdział super jak zresztą zawsze dobra koniec czytania czas brać się za sprzątanie 5 rozdziałów dziennie i koniec czytania !!!


    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)