wtorek, 25 sierpnia 2015

41.Światło w ciemności



Zack kłamał jak z nut, kiedy powiedział Tomkowi, że ma dla niego prezent w Stanach. Tak naprawdę to nawet nie wiedział, że Tomek ma urodziny, dlatego improwizował jak się dało, żeby Tomek się nie zorientował jakiego ma beznadziejnego chłopaka.
Część prezentu Tomek już dostał, ale drugą część miał dostać dosłownie zaraz, a Zack nie miał pojęcia, co mógłby mu dać. Coś musiał, w końcu Tomek był przekonany, że coś dla niego ma, więc w końcu może o to spytać, a wtedy będzie po Zacku…
Siedział od ósmej rano w niedzielę i główkował, co może dać swojemu chłopakowi, ale kompletnie nic nie przychodziło mu do głowy. Nic a nic. P o jakimś czasie usłyszał dźwięk wody lecącej pod prysznicem i uświadomił mu, że jest już po jedenastej i że nawet Tyler już wstał, a on dalej nie wiedział, co kupić Tomkowi na osiemnaste urodziny.

Był już bliski walenia głową w biurko, kiedy drzwi od jego pokoju się otworzyły i do środka wszedł Tyler.
– Hej, mogę skorzystać z twojego komputera? – zapytał z wyraźną nadzieją w głosie.
– Nie – odparł Zack krótko.
Tylerowi zrzedła mina.
– Czemu?
– Bo teraz ja na nim siedzę. Nie przeszkadzaj.
Zapadła cisza. Zack wrócił do przeglądania różnych stron. Nic nie wydawało mu się dość dobre.
– Co ty właściwie robisz? – zapytał Tyler.  – Wyglądasz jakbyś zaraz miał zejść z tego świata.
Zack jęknął cicho.
– Tomek miał urodziny jak byłem u niego i muszę mu dać jakiś prezent, ale oczywiście nie mam pojęcia, co. Dzisiaj się z nim spotykam i powinienem mu to dać, ale mu nie dam, bo, hej, nie mam NIC! – Zack aż warknął kilka ostatnich słów.
Tyler pokręcił głową z politowaniem.
– Ale ty jesteś głupi – stwierdził. Podszedł do Zacka i podstawił do obok pufę, żeby miał na czym siedzieć. – Czym Tomek się interesuje, ośle?
– Jak to czym? Rysowaniem ale przecież nie kupię mu czegoś do rysowania! – mruknął Zack. Tyler  to zawsze miał głupie pytania.
– Ależ oczywiście, że mu kupisz. Tomek zajebiście rysuje, ale sam przyznał, że farby to nie jego działka. Trzeba dać mu coś, co jest zbliżone do ołówków.
– Czyli co? Gadaj, bo widzę, że masz pomysł, a ja nie mam czasu! – gorączkował się Zack.
Tyler wywrócił oczami.
– Wpisz w neta Prismacolor pencils. To kredki ołówkowe, bardzo miękkie, idealne do rysowania portretów i innych rzeczy. Ponoć najlepsze kredki na świecie.
Zack spojrzał na swojego młodszego brata jak na idiotę.
– Mam mu kupić kredki na osiemnaste urodziny? – spytał z niedowierzaniem.
– Yep.
Zack odepchnął brata.
– Odbiło ci, spadaj stąd.
– Zack, on uwielbia rysować – przekonywał Tyler.
– Ale to nie znaczy, że mam mu dać kredki! Zwariowałeś do reszty!
– Dlaczego nie? Te kredki u nich kosztują majątek, a tutaj nie. Są o wiele wygodniejsze niż farby, można łatwo poprawić rzeczy, które zrobiło się źle. Znam jedną dziewczynę, która rysuje tymi kredkami i była zachwycona, kiedy je dostała, a do Tomka się chowa. Mówię ci, że to jest dobry pomysł. Na pewno się ucieszy.
Zack jęknął i uderzył czołem kilka razy w biurko.
– Zachciało mi się chłopaka… – mruknął załamany.
– Oj, przestań. Tomek nie jest wymagający. Zawsze jak mu się nie spodoba możesz się roześmiać i powiedzieć, że to żart.
– Tyler, jakoś nie bardzo stać mnie na kupienie mu dwóch prezentów, wiesz? Rodzice wstrzymali mi kieszonkowe. Nie mam tyle kasy, żeby kupić kilka rzeczy. Nie wiem nawet, czy stać mnie na te cholerne kredki!
Tyler wzruszył ramionami.
– Ja mam. Pożyczę ci.
– Tyler… – Zack spojrzał na niego żałośnie. Tyler miał przez niego ostatnio sporo kłopotów. Aż głupio mu było prosić go o pomoc w czymkolwiek. Jego brat uśmiechnął się tylko lekko. – Dzięki. Odwdzięczę się, przysięgam.
– No już ja o to zadbam, żebyś się odwdzięczył – rzucił Tyler. – Zaraz przyniosę ci kasę, sprawdź, gdzie można kupić te kredki. I mówię ci, Tomek się ucieszy. Po pierwsze, że w ogóle cokolwiek mu kupiłeś i po drugie, że to od ciebie.
Zack wciąż nie był przekonany, ale nie miał lepszego pomysłu, a ten chociaż był praktyczny. Tomek nie próbował do tej pory cieniować kredkami, wszystkie jego szkice były czarnobiałe, więc może faktycznie przydałoby im się trochę koloru…
Sprawdził w Internecie, gdzie może kupić te kredki. Okazało się, że całkiem blisko jest sklep stacjonarny, który ma kilka zestawów na magazynie. Wciąż nie był pewny, czy to dobry pomysł, ale w takich sytuacjach Tyler był zazwyczaj jego głosem rozsądku i się nie mylił, więc musiał mu po prostu zaufać po raz kolejny.
Przez wyjściem z domu nałożył sobie jeszcze trochę podkładu mamy, żeby nie było widać jego rumieńców, gdy będzie wręczał prezent, na czym – oczywiście, bo jakby inaczej – przyłapał go Tyler i śmiał się jak szalony, kiedy to zobaczył.
Cóż… Zack przynajmniej się przekonał, że podkład działa.
Kredki kosztowały prawie sto pięćdziesiąt dolarów i były zapakowane w blaszane pudełko. Wyglądały całkiem profesjonalnie i Zack miał nadzieję, że faktycznie takie są.


Tomek z ulgą zamknął swoją szafę, mając nadzieję że ciuchy z niej nie powypadają, kiedy już Zack u niego będzie. Paweł tylko rzucił mu spojrzenie pełne politowania.
– Co? – spytał Tomek obronnie.
– Nic się nie zmieniłeś. Dłużej zajęło ci upychanie tam tego niż zajęłoby ci poskładanie.
– Wydaje ci się bo rośniesz – stwierdził Tomek jeszcze raz mocno pchając skrzydła szafy i próbując w ten sposób utrzymać swoje rzeczy w ryzach. – Zaraz przyjdzie Zack. Na co masz ochotę? Zamawiamy pizzę czy… Co?
Paweł podrapał się po karku.
– Pomyślałem, że pewnie chcielibyście pobyć trochę razem i w ogóle i umówiłem się już z Renatą.
– Umówiłeś się?
– Mhm.
– Z Renatą?
– Tak.
Tomek parsknął tylko.
– Na pewno nie dlatego, żebym miał trochę czasu sam na sam z Zackiem, kłamczuchu. Ale hej, idź. Będę trzymał za was kciuki.
– Dzięki! – Paweł uśmiechnął się szeroko.
Na szczęście nie zaczął znowu nawijać o tym, jaka Renata jest zajebista i zwinął się z mieszkania w niecały kwadrans. Minęło dosłownie kilka minut i usłyszał dzwonek do drzwi. Złapał Zacka za rękę i niemal wciągnął go do środka, od progu całując go namiętnie. Brunet tylko sapnął, kompletnie nie spodziewając się tego ataku. Odłożył po omacku na szafkę na buty to, co trzymał w ręce, objął Tomka mocno za tyłek i przyciągnął do siebie.
– A twój przyjaciel? – spytał chrapliwie między pocałunkami.
– Z Renatą – odparł Tomek, odchylając głowę do tyłu. – Na randce.
– Hmm… – Zack zassał się na jego szyi i przycisnął go do ściany, ugniatając palcami jego pośladki.
Tomek uniósł jedną nogę i owinął nią biodro swojego chłopaka.
– Weź mnie – wyszeptał zażenowany do granic możliwości. Kompletnie nie nadawał się do seks rozmów, ale chciał tego spróbować z Zackiem. Ba! Chciał wszystkiego spróbować z Zackiem.
Brunet aż sapnął, słysząc to.
– Z ogromną przyjemnością – odparł wyraźnie podniecony. Złapał Tomka za rękę i niemal biegiem pokonał schody.
Już po chwili tarzali się po łóżku Tomka, próbując wyswobodzić się ze zbędnej garderoby i dobrać się sobie wzajemnie do majtek.
Ostatnim razem, kiedy uprawiali seks, Zack okropnie go zaskoczył, więc teraz Tomek chciał się odwdzięczyć. Pchnął go, żeby położył się na wznak, a kiedy Zack to zrobił, Tomek zaczął obcałowywać całą jego klatkę piersiową, potem brzuch i podbrzusze. Zack napiął mięśnie, patrząc na niego uważnie roziskrzonymi oczami.
Kiedy Tomek ujął w dłoń nasadę jego penisa i nachylił się, chcąc go polizać, Zack powstrzymał go.
– Nie musisz tego robić – powiedział cicho.
Tomek tylko odsunął jego rękę i polizał go od nasady aż po sam czubek.
– Chcę – odparł.
Brunet nic już więcej nie powiedział. Zamknął oczy, rozsunął szerzej nogi i pozwolił Tomkowi robić to, na co ten ma ochotę.
Tomek lizał go przez chwilę z każdej strony, co jakiś czas zataczając kółka na samym czubku. Skóra Zacka była rozgrzana, lekko wilgotna i delikatna w dotyku. Tomek miał wrażenie, że zaraz dojdzie od samego myślenia o tym, co robi.
Odetchnął bezdźwięcznie i wsunął sobie penisa do ust tak głęboko jak tylko dał radę. Pierwszych kilka ruchów był niepewnych i niewprawnych, ale potem Tomek już zrozumiał, jak powinien to robić i oddał się temu całym sobą. Chciał sprawić Zackowi maksimum przyjemności.
Wcześniej myślał, że obciąganie może być trochę… obrzydliwe., ale i tak zawsze chciał to zrobić. Co tu dużo mówić, wewnątrz niego siedziała prawdziwa bestia, która chciała ssać kutasy, dawać sobie wkładać jak często się da i robić te wszystkie inne wyuzdane rzeczy, które były poza jej zasięgiem. Tomek zwyczajnie chciał tego doświadczyć. Teraz, gdy wreszcie mógł, nie zamierzał z tego rezygnować.
Starał się obciągać najlepiej jak umiał. Zack był wyrozumiałym kochankiem, każdy dźwięk przyjemności wydobywający się z jego ust pomagał Tomkowi się zrelaksować i skupiać na tym, co robił. I to było najważniejsze.
– Starczy – mruknął Zack w pewnej chwili, odsuwając głowę Tomka. – Bo dojdę.
Tomek oblizał usta, czując lekki ból w szczęce, ale uśmiechnął się tylko niepewne do Zacka czekając na to, co miało być dalej. Zack pociągnął go na siebie i wpił się w jego usta, bezceremonialnie wsuwając mu do środka język i zlizując z języka Tomka swój własny smak.
Przeturlali się po łóżku tak, że to Tomek był na dole. Zack jedną ręką chwycił penisa Tomka, a drugą sięgnął po lubrykant i prezerwatywy, które leżały w dolnej szufladzie stolika nocnego.
– Nie rozciągaj mnie, ok? – poprosił Tomek. – Jestem ciekawy, jak jest bez.
– Jesteś pewny? – spytał Zack, zakładając prezerwatywę. – Będzie mocniej bolało.
– Jestem pewny.
– Okej – mruknął Zack – skoro tak chcesz.
Tomek czekał cierpliwie, aż Zack nawilży jego dziurkę i swojego penisa. Odwrócił się na brzuch – tak jeszcze tego nie robili – i podciągnął jedną nogę do góry, żeby Zack miał do niego lepszy dostęp.
– Mógłbym dojść od samego patrzenia na ciebie – rzucił Zack, kładąc się na nim. Tomek zaśmiał się tylko i przymknął oczy.
Już po chwili Zack był w nim, twardy, gorący i pulsujący. Tomek jęknął z przyjemności, bo jakoś… podobał mu się ten cholerny ból. Tym razem miał wielką ochotę na seks, czuł straszną chcicę i chciał, żeby Zack porządnie go wypieprzył bez żadnych zabaw w rozciąganie czy czekanie, aż przywyknie.
– Mocno i szybko. Już. Proszę – mruknął, zamykając oczy.
Zack nie skomentował, po prostu cofnął biodra i pchnął mocno do przodu. Tomek jęknął zadowolony. To było najlepsze uczucie na świecie. Zack powtórzył ten ruch kilka razy, ale Tomkowi wciąż było mało, wciąż chciał szybciej i mocniej.
– Jeez, viagry się nałykałeś? – spytał Zack trochę zdezorientowany i jednocześnie podniecony do granic możliwości.
– N–nie…
Brunet zrozumiał, że Tomek chce pobawić się trochę ostrzej niż dotychczas sie bawili, więc podciągnął go do góry na łokcie i kolana i zaczął wbijać się w niego tak, jak kazał mu instynkt od samego początku. Tomek wypiął się mocniej i jęczał, czując silne pchnięcia w głąb swojego ciała.
Gdy po wszystkim leżeli obok siebie, wciąż nadzy, spełnieni i zadowoleni, Zack podciągnął się do pozycji siedzącej, zapalił papierosa i powiedział.
– Mówiłem ci już, że nie jesteś takim niewiniątkiem, na jakiego pozujesz?
Twarz Tomka oblała się pąsem.
– Nie dokuczaj mi – mruknął.
– Nie dokuczam. To było gorące. – Znowu zapadła cisza. Zack palił powoli i spokojnie. Dopiero kiedy skończył papierosa, odezwał się ponownie. – Chciałbym kiedyś zobaczyć, jak robisz sobie dobrze.
Tomek spojrzał na niego niepewnie.
– Jak się masturbuję?
– To też. – Zack nachylił się i pocałował go, pieszcząc kciukiem jego policzek. – Ale chciałbym zobaczyć jak bawisz się sam ze sobą… jakąś zabawką. Ktoś tak „niewinny” jak ty z pewnością wyglądałby niezwykle seksownie. – Tomek poczuł, że robi się jeszcze bardziej czerwony. – Najbardziej jednak… – teraz to Zack wyglądał na lekko speszonego – chciałbym cię przelecieć podczas snu.
Dobra, to było zaskakujące.
– Podczas snu? Dlaczego akurat podczas snu? – spytał Tomek zaciekawiony, chwilowo zapominając o tym, co Zack powiedział wcześniej.
– Nie wiem, po prostu zawsze chciałem to zrobić.
Tomek zmarszczył brwi. Nie wydawało mu się to jakieś niebezpieczne czy bardziej bolesne niż którykolwiek z ich poprzednich stosunków.
– Okej – powiedział.
– Serio? – zdziwił się Zack. – Naprawdę mogę?
–Wybierz jakiś moment jak będziemy razem i będę spał, możesz to zrobić. Oczywiście pod warunkiem, że nie będzie mnie boleć bardziej niż normalnie.
– Oczywiście – obiecał Zack, uśmiechając się. – Dobra, twoja kolej. Czego ty byś chciał?
Czego on by chciał? Tomek zamyślił się. nigdy nie miał jakoś bardzo sprecyzowanych pomysłów na seks. Chciał uprawiać seks, obojętnie w jakiej postaci. Miał jednak kilka pomysłów, które mogliby wcielić w życie.
– Nigdy zbytnio o tym nie myślałem – przyznał szczerze. – Ale byłoby fajnie, gdybyśmy raz podczas stosunku założyli pierścienie.
– Takie, żebyśmy nie mogli dojść?
– Mhm… umówilibyśmy się, że nie ściągamy ich powiedzmy przez godzinę czy coś…
– Jak mówiłem… - Zack uśmiechnął się złośliwie – nie taki niewinny, na jakiego wygląda.
Tomek tylko spojrzał na niego spod byka.
– Jakieś inny życzenia? – spytał.
– Mam mnóstwo pomysłów na seks – powiedział Zack. – Moi poprzedni chłopacy nie chcieli się w to bawić, więc nie chciałem ci niczego narzucać, a już zwłaszcza po tak krótkim stażu naszego związku.
– Chętnie pobawię się w pana doktora – odparł Tomek. – Jeśli masz na coś ochotę to po prostu mi powiedz.
Zack skinął głową.
– Stoi ci? – spytał nagle Tomek, patrząc w dół. – Serio? Już?
– No co? Nakręciłem się naszą rozmową.
Tomek wywrócił oczami, po czym z uśmiechem cherubinka podał mu kolejną gumkę.
Gdy już odpoczęli po drugim razie, Zack rzucił w powietrze.
– Przyniosłem twój prezent urodzinowy. Tylko… tak się na mnie rzuciłeś od progu, że zostawiłem na szafce przy wejściu.
– Prezent?
– Mhm–hmm… Mówiłem ci o nim w Polsce.
Tomek uniósł się na łokciach. Nie dostawał wielu prezentów, a poza tym był ciekawy, co Zack mógł mu dać.
– Co to jest? – spytał zaciekawiony.
– Czekaj, przyniosę.
Zack ubrał spodnie na goły tyłek i wyszedł z pokoju. Wrócił po chwili z gość małym pakunkiem. Zbyt dużym jak na biżuterię i za małym na jakieś większe gadżety.
– Proszę.
Tomek wziął prezent od swojego chłopaka i przejechał palcem po granatowym papierze, w który był zapakowany. Odwiązał delikatnie wstążkę i ze zdumieniem zobaczył, że to są kredki.
– Ponoć najlepsze kredki do rysowania – powiedział Zack. – Bardzo miękkie i świetne do cieniowania. Rysujesz tylko ołówkami i innymi grafitami, więc pomyślałem, że twoim rysunkom przydałoby się trochę koloru. Wypróbuj.
Tomek skinął głową. Wstał z łóżka i po chwili wrócił do niego ze swoim szkicownikiem. Otworzył pudełko, w którym było chyba z dwieście kredek i wybrał jeden z odcieni brązowego, po czym spróbował delikatnie pokolorować włosy postaci z kartki. Po jakichś piętnastu minutach okazało się, że poszczególne kolory można na siebie nakładać i mieszać, zupełnie jak farby. Były jednak o tyle lepsze od farb, że mógł dotrzeć dokładnie w każdy zakamarek, a każdą pomyłkę zwyczajnie pokryć innym kolorem bez czekania, aż wyschnie.
– Wow… Nawet nie wiedziałem, że coś takiego jest możliwe – powiedział w końcu, przyglądając się, jak realistycznie wyglądał kosmyk włosów, którego pokolorował. Uśmiechnął się szeroko do Zacka i pocałował go w usta. – Dziękuję.
– Więc… podoba ci się? – spytał. Do tej pory udawał, że absolutnie wie, że to jest świetny prezent. Tym razem po raz pierwszy w jego głosie można było wychwycić nutki niepewności.
– Jasne, jest super! Rysowanie to moja jedyna pasja, a teraz będę miał o wiele większe pole manewru. Zwłaszcza że w tym pudełku jest tak duża gama barw.
Zack uśmiechnął się.
– Cieszę się, że ci się podoba. – Spojrzał Tomkowi w oczy i uniósł brwi. – To co? Runda trzecia?
Tomek tylko zachichotał, obejmując go za szyję i całując w usta.


Paul od początku wiedział, że jego pierwszy dzień będzie ciężki z powodu jego blizn, ale TEGO się nie spodziewał. To było gorsze niż nauczanie w poprawczaku. Paul czuł się, jakby stąpał po polu minowym i każdy niewłaściwy ruch może go zabić.
I to wcale nie z powodu blizn! Dzieci nawet nie zwróciły na nie uwagi. To znaczy, nie tak jak Paul myślał, że zwrócą. Interesowały ich przez jakieś pięć minut i na tym temat umarł.
Pierwsze zajęcia miał z klasą szóstą, czyli najstarszymi dziećmi. Dyrektor nie kłamał, kiedy mówił, że większość z nich chowa ulica. Niektóre dzieci nie myły się już co najmniej od kilku dni, niektóre miały brudne lub podarte ubrania. Co najmniej połowa nie przyniosła ze sobą żadnych zeszytów, a ci, którzy je mieli, ogołocili je z okładek i części kartek. W klasie panował harmider, dzieci się przepychały i wyraźnie miały go dosłownie w dupie. Tylko kilku chłopców siedziało spokojnie. JEDYNIE patrząc na niego morderczym wzrokiem,  przez co byli bardziej przerażający niż ci rozbrykani. Paul zrozumiał, co dyrektor miał na myśli, że potrzebuje nauczycieli, którymi dzieci mogą ufać.
Nie tylko w tej jednej klasie dzieci zachowywały się strasznie i patrzyły na niego jak na wroga. We wszystkich innych było to samo, co okropnie go przerażało, bo to przecież były małe dzieci. Wypatrzył kilka osób, którym powinien poświecić więcej uwagi. Oczywiście, były też dzieci całkiem zwyczajne i ułożone, wywodzące się z przeciętnych, niepatologicznych rodzin – a przynajmniej takie sprawiały wrażenie – ale większość stanowili ci, którzy wyglądali jak zaszczute zwierzęta.
Nauczyciele też byli dziwni. Zupełnie jakby wtopili się w całe to towarzystwo. Nauczyciel od matematyki wyglądał jakby nie wytrzeźwiał jeszcze po ostatniej imprezie, a nauczycielka od hiszpańskiego miała na sobie tak krótkie mini, że te najmniejsze dzieci z pewnością bez problemu mogły zobaczyć jej majtki. Facet od historii wypił trzy mocne kawy przez jakiś kwadrans, który Paul spędził w pokoju nauczycielskim, zanim w końcu stamtąd zdezerterował – był zakompleksionym wariatem, ale zdecydowanie nie zamierzał dostosowywać się do tego środowiska.
Westchnął tylko.
Jak coś pójdzie nie tak, pomyślał, będę mógł zgonić na Kacpra.
W tej szkole wszystko wydawało się iść nie tak.
– Jak pierwszy dzień? – zaczepił go dyrektor, kiedy Paul już zbierał się do domu.
Ciemnowłosy chrząknął.
– Cóż, dzieciaki są… świetne. Trochę się wstydzą, w końcu niedługo koniec roku, a ja dopiero tutaj zacząłem uczyć, ale jestem pewny, ze się dogadamy – nawijał, chcąc go zagadać tak, żeby facet zapomniał, czego w ogóle dotyczyło pytanie.
Dyrektor uśmiechnął się do niego pobłażliwie. Wyglądał na cwaniaczka, kiedy to robił.
– Wierzę w to, panie Felton. A teraz proszę wybaczyć, ale mam pilną sprawę do załatwienia. Do zobaczenia jutro.
– Oczywiście. – Paul niemal zasalutował, a potem w lekko przyspieszonym tempie opuścił teren szkoły.
Gdy wrócił do domu, Kacper, o dziwo, był. I gotował. Jak zwykle. Kiedyś Paul go zapytał o godziny pracy, bo nie widział w nich żadnej regularności, ale Kacper tylko spojrzał na niego z politowaniem i powiedział, że to jasne jak słońce. Dla Paula nie było, ale nie pytał więcej, nie chcąc wyjść na idiotę. Po prostu przyzwyczaił się do tego, że Kacper był jak ninja na pasach – pojawiał się i znikał.
– Za ile obiad? – spytał, czując przyjemne zapachy dochodzące z kuchni.
– Za jakieś pół godziny. Jak pierwszy dzień w szkole?
Paul usiadł przy stole w kuchni i obserwował spokojnie, jak Kacper kroi cebulę i wrzuca ją na patelnię.
– Poza tym, że dzieciaki wyglądają, jakby chowały się bez rodziców, prysznica i wzoru do naśladowania, to okej.
– Aż tak źle?
– No mogłoby być gorzej. Wiesz, mogły czymś we mnie rzucać albo wrzucić mnie od śmietnika przed szkołą. Miałem przez chwilę wrażenie, że chłopcy z szóstej klasy się nad tym zastanawiają.
– Hmm…
– Tomek u siebie?
– Tak, ze swoim kolegą. – Kacper uśmiechnął się sarkastycznie. – Rysują. Kredkami od ZACKA.
– Ech… – było jedyną rzeczą, jaką Paul z siebie wydusił. Nie zamierzał znowu wchodzić na temat Zacka.
Kacper był tak zajęty tym, co akurat robił, że ani razu na niego nie spojrzał. Paul za to pozwolił sobie przyjrzeć się Kacprowi dokładniej i musiał stwierdzić, że Kacper się postarzał od momentu, kiedy się poznali. Oczywiście, wciąż był nieziemsko przystojny i pewnie wciąż mógłby być jakimś cholernym modelem, ale było po nim już coraz bardziej widać, ile tak naprawdę miał lat.
Przystojny sukinsyn, pomyślał. To były chyba pierwsze słowa określające Kacpra, jakie Paul usłyszał. Na początku myślał, że „sukinsyn” było dodane z zazdrości. Szybko przekonał się, że Kacper po prostu był sukinsynem i cholernie mu się to opłacało. Po trupach do celu, nieważne, ale zawsze osiągał swój cel. Paul gdzieś tam w środku podziwiał go za wytrwałość. I zdolność do nieprzejmowania się krzywdą innych ludzi.
Przed wypadkiem rzadko rozmawiali ze sobą o „trudach codzienności”. Kacper nigdy go nie zapytał jak było w pracy, nieważne jak zgaszony Paul był. Kacper się tym nigdy nie interesował, od razu przechodząc do rzeczy, czytaj: seksu. To Paul pchał się do niego drzwiami i oknami. Nigdy w życiu by nie powiedział, że Kacper na przykład pozwoli mu zamieszkać w swoim domu.
Kacper kompletnie odpuścił sobie nakłanianie go do seksu, ale temu akurat Paul się nie dziwił. W końcu wygląd już nie był dłużej jego atutem. Faceci byli wzrokowcami, a Kacper prawdopodobnie największym z nich. Pewnie odczuł ulgę, kiedy Paul mu odmówił.
Kolejną zaskakującą rzeczą było to, że Kacper wszystkie wieczory i noce spędzał w domu. Żadnego chodzenia do klubu, żadnego bzykania… Jeśli się bzykał gdzieś poza domem, to dobrze musiał się kryć, bo Paul nigdy jeszcze nie zauważył nic podejrzanego. Wyglądało na to, że Kacper wychodzi rano do pracy, a potem wracał prosto do domu lub ewentualnie jechał zrobić zakupy. Żadnego zaliczania wszystkiego, co znajdowało się w zasięgu wzroku i nie uciekało na drzewo.
To było tak dziwne, że Paul aż się zastanawiał, czy Kacper aby na pewno jest zdrowy.
– Zamiast gapić się na mnie jak sroka w gnat, może tak być zrobił coś pożytecznego i wyniósł śmieci? – spytał Kacper, wciąż nie odrywając wzroku od tego, co robił. – A potem umył gary, będzie mniej po obiedzie.
Paul pokręcił głową i wstał. Kacper może i zmienił się zewnętrznie, ale wewnętrznie wciąż był dokładnie takim samym kutasem jak zawsze.


***
Wybaczcie, że tak długo zajęło mi to tym razem, ale tak się zakręciłam przed wyjazdem do Włoch, że zapomniałam Wam ustawić, żeby rozdział dodał się automatycznie, więc mieliście okazję przeczytać go dopiero teraz. 
Jeśli chodzi o to, jaki tekst będzie następny - bo padło takie pytanie - to mam dylemat jak na razie. Chcę wstawić jedno opowiadanie z wątkiem fantastycznym (mam kilka pomysłów i wszystkie chcę zrealizować), Granice 2 (ale to na razie musi poczekać, aż wszystko dojrzeje w mojej głowie i poukładam to jak trzeba, bo pomysł już jest) i jeszcze kilka innych opcji. Skłaniam się ku temu z wątkiem fantastycznym, bo chodzi mi po głowie już od dłuższego czasu. Właściwie myślałam o nim przez całe swoje wakacje, więc pewnie zacznę od tego. Gdy już się zdecyduję, dam Wam znać. Po zakończeniu pisania ŚWC chciałabym dać sobie jeszcze trochę czasu na ogarnięcie twincestu, który wkrótce zacznę publikować i który będzie dla mnie wielkim wyzwaniem, bo będzie mnóstwo retrospekcji.
Jeśli macie jakieś pytania, piszcie w komentarzach albo na ask.fm, bo możliwe, że ktoś mnie o coś spytał, a ja to przeoczyłam. Jeśli tak, to przepraszam. Jestem teraz trochę zakręcona. Obiecuję, że nadrobię na dniach.
Pozdrawiam!

8 komentarzy:

  1. Ja skomentuje, bo doceniam twoją pracę. Opowiadanie czytam już od dawna, ale lubię mieć pole manewru do napisania komentarza i lepszy telefon :) Moją najlepszą parą jest Kacper i Paul, uwielbiam czytać o Kacprze bardziej niż o Tomku i Zacku. Rozbawiło mnie to ,,Rysują, kredkami od Zacka" No tak, tak bo tak spędza czas młodzież, Kacper o tym nie wiedział. Dobrze, że Adam odpuścił, ale szkoda mi jego, że tak włożył serce w poznanie i pomoc Bastianowi, a on go nie chce. Ciekawi mnie jak potoczą się ich losy, ale jak na razie opowiadanie jest w takim zakręcie. Nie wiadomo, co będzie za tym zakrętem. Czekam na więcej i koniecznie fantazje ZACKA! Ciekawe, kiedy to zrobi. Pozdrawiam Netoper

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział na który warto było czekać tyle :) A jaki login masz na ask'u ? Bo nic niewiem :(
    Jeśli można wiedzieć to kiedy będzie następny rozdział ?
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój nick na ask'u to obsesja2014. Link możesz znaleźć po prawej stronie na tym blogu, w zakładce "UWAGA".
      Następny rozdział zaplanowałam na 1 września, raczej nic się w tej kwestii nie zmieni:)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  3. Nic nie szkodzi. Ja jestem leniwcem, w dodatku także nieźle zakręconym w czasoprzestrzeni, więc korzystam z czytnika. Dlatego nie zauważam opóźnień na obserwowanych blogach. Sama z siebie nigdy nie pamiętam dokładnych terminów. :)

    Moją uwagę zwróciły kredki. Sama trochę rysuję i kilka razy miałam w rękach Prismy. Rzeczywiście były bardzo miękkie, ale z tym "pokrywaniem każdej pomyłki", to już tak pięknie nie jest... Bardziej się rozcierają ze sobą i tworzą jeszcze inny kolor.
    Akurat do poprawek najlepsze są... akryle. Dobrej jakości są dość gęste, ładnie się mieszają, bardzo szybko schną (czasami aż za szybko) i kryją, ale nie rozmywają się.
    Jeśli chodzi o kredki, to przy każdych miałam problem z zatuszowaniem pomyłek bez płynu korekcyjnego.
    Nie zawsze łatwo przechodzi się z ołówków na kredki ołówkowe. Ja osobiście odrzuciłam kredki przy pierwszych próbach. Były zbyt inne od ołówka i nie leżały mi dobrze. Dopiero po przejściu przez pastele suche oraz markery załapałam, jak działają kredki.
    To tak informacyjnie, jakby ktoś chciał pójść w ślady Zacka i uszczęśliwić lubą/ lubego takim luksusowym prezentem. Z pewnością łatwiej jest zaczynać z nowymi mediami, jak są dobrej jakości, lecz każdy artysta ma swoją ścieżkę do wydreptania i może się okazać, że czasem porządny szkicownik czy blok oraz rozpuszczalna kawa okażą się lepszym trafem. ;) Warto to delikatnie wybadać. :)

    Dobrych wakacji! :)
    Ania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem ze podkolorowalam z tymi kredkami to chyba dlatego ze czekam na prismy juz chyba z miesiac i ich nie ma. Jeszcze z miesiac i pewnie bym napisala ze mozna nimi czarowac:)
      tak szczerze powiedziawszy to sama siedzialam chyba z godzine i zastanawialam sie co tez Zack moglby dac Tomkowi i kredki wydaly sie dobrym pomyslem. Zalozylam z gory, ze Tomek podola:)
      Pozdrawiam!
      obsesja

      Usuń
  4. Uwielbiam Twoje opowiadanie i czytam każde Twoje dzieło;) Ten rozdział jest dość fajny. Nie mogę się doczekać kolejnego. Mam nadzieję, że będzie nieco dłuższy, bo ten za szybko "połknęłam" :( Weny!
    Pozdrawiam, Klaudia.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam nadzieje, że w kolejnych rozdziałach odpowiednio uwzględnisz fantazje erotyczne Tomka i Zacka *^^* !

    Świetny rozdział, pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedy nowy? Bo coś kojarze 1 września...a nie ma i nie wiem czy sobie nic nie ubzdurałam��

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)