sobota, 6 lutego 2016

13.Body language



Od samego początku chodziło mi tylko o to, żeby zapędzić Toma w kozi róg i uświadomić mu, że to oczywiście ja mam rację.
No i cóż… Chciałbym móc powiedzieć, że Tom zrozumiał, co miał zrozumieć, ale niestety…
Z irytacją musiałem przyznać, że to on zapędził mnie w kozi róg. Na początku nie bardzo wiedziałem, co oprócz rimmingu mogłem zrobić, żeby go jakoś odwieść od tego pomysłu, żeby być ze mną w związku. Potem przyszło mi do głowy kilka szalonych rzeczy, takich jak pytanie, czy chce być na wyłączność – chciał – i… I jakoś wmawianie mu, że ja nie chcę, nie miało najmniejszego sensu, bo nigdy nie kryłem się z tym, jak postrzegałem związki i miłość. To ja zawsze byłem tym, który chciał się zakochać, który chciał mieć kogoś bliskiego sercu. To ja zawsze marzyłem o tym tajemniczym uczucie, przez które ludzie tracili rozum. To byłem ja. Ja i tylko ja. Tom by mnie wyśmiał, gdybym nagle mu powiedział, że się rozmyśliłem. Nie miałem zamiaru robić z siebie jeszcze większego idioty.

Ze zdumieniem zdałem sobie sprawę, że niewiele tak naprawdę się między nami zmieniło. Jasne, dotykaliśmy się częściej. Czasami ręce Toma wędrowały na moje uda albo nawet tyłek, na co wcześniej sobie nie pozwalał. Codziennie zasypialiśmy w jednym łóżku i przytulaliśmy się do siebie. No i… całowaliśmy. Długo, głęboko i na tyle namiętnie, żeby dość mocno się podniecić, ale to… tyle. Z takich fizycznych rzeczy zmieniło się tylko tyle. Do tego dochodziło też to, że zacząłem się zastanawiać, czy niektóre moje zagrania nie zostaną przez niego źle odebrano, ale ogólnie czułem się przy nim zupełnie swobodnie.
Nie naciskał. Na nic. To wszystko było dla mnie niepojęte, bo przecież… Przecież Tom nie był osobą, która mogła się cieszyć z samego faktu, że może mnie dotykać i całować. To był typ faceta, który uwielbia seks w każdej postaci i byłem gotów się założyć, że aż go skręca, żebyśmy zrobili coś więcej, a najlepiej poszli na całość. Zaimponował mi jednak tym, że kompletnie nie naciskał. Nic a nic. Kompletnie nie dał po sobie znać, że chciałby czegoś więcej. Pozwolił, żebym to ja nadawał temu wszystkiemu tempo.
Chciałem się cieszyć, że tak jest, bo przecież mogłem zatrzymać to wszystko na takim etapie i już, a gdyby chciał czegoś więcej, po prostu mu na to nie pozwolić. Tak się jednak składało, że się nie cieszyłem, bo z niedowierzaniem zdałem sobie sprawę, że chcę, aby Tom wziął sprawy we własne ręce. Najzwyczajniej w świecie chciałem mieć wymówkę. Chciałem zgonić to wszystko na niego i w razie czego mieć czyste sumienie, że to był tylko i wyłącznie jego pomysł. Chciałem, żeby nie dał mi wyboru, bo nie zamierzałem się przyznać do tego, że cała ta sytuacja jest mi na rękę. Gdy sobie to uświadomiłem, miałem ochotę się rozpłakać.
No i chyba… Im głębiej w to wszystko brnęliśmy, tym większe odnosiłem wrażenie, że zupełnie go nie znam. Byłem przekonany, że wiem o nim wszystko, bo fakt był taki, że nie mieliśmy problemów z mówieniem sobie dosłownie o wszystkim. Byłem pewny, że dokładnie wiem, czego można się po nim spodziewać. Myślałem, że go rozgryzłem, a teraz, kiedy to wszystko się działo, miałem wrażenie, że zupełnie go nie znam. Zaginał mnie na każdym jednym kroku i miałem ochotę walnąć go za to w twarz.
Tom musiał zauważyć, że jestem trochę nie swój, bo obserwował mnie czujnie za każdym razem, kiedy byłem w pobliżu. Nie odważył się jednak poruszyć tego tematu, więc ja tez nie zamierzałem nic z tym robić, a przynajmniej na razie.
- Masz ochotę pójść na randkę? – wypalił pewnego dnia, kiedy siedzieliśmy przy basenie na leżakach i opalaliśmy się, korzystając z ładnej pogody.
Spojrzałem na niego zza szkieł swoich ciemnych okularów, które zasłaniały mi prawie pół twarzy. Nie spodziewałem się takiego pytania. Znowu mnie zagiął.
Znowu.
Czy jak wrzucę go do basenu, to wystarczy, żeby mu okazać swoje niezadowolenie.
- Randka? – spytałem, chcąc się upewnić, czy dobrze usłyszałem. – Powiedziałeś randka?
- Tak – odparł spokojnie. ZNOWU. Czy chociaż raz nie mogły mu puścić nerwy? Naprawdę się starałem, żeby tak się stało, a on nic sobie z tego nie robił, dupek jeden.
- Pytasz mnie, czy pójdę z tobą na randkę?
Uśmiechnął się lekko.
- Tak.
- Eee… - zawahałem się. – Wiesz, że nie bardzo możemy wyjść jak potencjalna para?
- Nie szkodzi. – Wzruszył ramionami. – Jeśli nie chcesz to mogę ci przygotować coś w domu. Wiem, że lubisz takie rzeczy.
Zatkało mnie trochę. Tom ani trochę nie był romantykiem. Matko, był tragiczny, czasami się zastanawiałem, dlaczego Ria tyle z nim wytrzymała. To znaczy, Tom był dobrym partnerem. Wspierał ją we wszystkim, co robiła i starał się to jakoś uciągnąć, ale do romantyka to mu było daleko. Myślał głównie tym, co miał między nogami i jeśli pokusił się na jakiś romantyczny gest, to głównie z tego powodu.
Coś mi zaświtało w głowie.
- Jeśli myślisz, że po tej całej randce dobierzesz mi się do rozporka… - zacząłem ostrzegawczo.
Wywrócił oczami.
- Nie rób już ze mnie uzależnionego od seksu pojeba.
- Jesteś uzależnionym od seksu pojebem. – Pokazałem mu język. – Zafundowałeś sobie teraz odwyk, ale ja i tak nie do końca ci w tej kwestii dowierzam – przyznałem.
- Zero wiary we własnego brata. – Westchnął teatralnie.
- Nie przypominaj mi, bo z randki nici.
Pokręcił głową.
- Bill, chcę ci po prostu zrobić przyjemność. Wiem, że zawsze chciałeś chodzić na randki, bawić się w kwiatki, czekoladki i słodkie esemesy do piątej nad ranem i o ile esemesy nie wchodzą w grę, bo mieszkamy razem, o tyle reszta wcale nie musi pozostać w sferze marzeń. Jeśli chcesz tego wszystkiego, to po prostu się zgódź. A jeśli ci bardzo zależy, żeby nie wychodzić tak w publiczne miejsca, dam radę to zorganizować tutaj. Potrafię być bardzo kreatywny, jeśli chcę.
W to akurat nie wątpiłem ani trochę.
- Możemy pójść do restauracji – powiedziałem po chwili ciszy. Nie zgodzenie się byłoby głupotą. Bo w sumie… czemu nie? Chętnie popatrzę, jak wychodzi z siebie, żeby mi zaimponować.
- Okej. Pasuje ci pojutrze o siódmej wieczorem?
Uśmiechnąłem się szeroko.
- Ten wieczór akurat mam zajęty – drażniłem się.
 Wywrócił oczami.
- Okej, to kiedy jesteś wolny?
- Hmm… - udałem, że się poważnie zastanawiam. – Pojutrze o siódmej. Pasuje?
- Zabiłbyś mnie, gdyby mi nie pasowało.
Wyszczerzyłem się tylko do niego. Dobrze mnie znał.
Uśmiechnął się lekko w odpowiedzi. Wydawał się zadowolony z mojej odpowiedzi czy też braku protestu.
Przeciągnąłem się, zdjąłem okulary i wstałem z leżaka, po czym powoli wszedłem do wody, nie chcąc dostać skurczy ani szoku termicznego. Gdy już przyzwyczaiłem się do temperatury wody, odetchnąłem głęboko i postanowiłem trochę popływać. Zrobiłem jakieś cztery długości basenu, kiedy Tom wreszcie przestał mnie obserwować i do mnie dołączył.
Też wydawał się zadowolony z tego, jak przyjemnie chłodna była woda w porównaniu do temperatury powietrza. Zanurkował i złapał mnie za kostkę, ciągnąc w dół. Wywróciłbym oczami, gdyby nie to, że musiałem się skupić na złapaniu powietrza.
Tom pociągnął mnie bardziej w dół i objął rękami w pasie, a potem obaj wynurzyliśmy się, zdecydowanie zbyt blisko siebie jak na mój gust.
Przyparł mnie do ściany basenu, łapiąc za udo i zakładając sobie moją nogę na biodro.
- Tom… - mruknąłem cicho. Sam nie wiedziałem, czy chciałem zaprotestować, czy może jednak zachęcić go do dalszej zabawy.
Bliźniak nachylił się nad moją szyją i zaczął składać na niej delikatne pocałunki, co chwilę przygryzając moją skórę i ssąc ją delikatnie.
- Zrobisz mi malinkę – zaprotestowałem cicho, próbując się odsunąć.
Tom tylko jeszcze bardziej wcisnął mnie w ścianę basenu, oddychając ciężej w mój bark. Jego erekcja ocierała się o mój brzuch i sam też zacząłem się podniecać.
Jego ręka zacisnęła się na moim kroczu, ale szybko je zakryłem własnymi, odtrącając ją.
- Nie – zaprotestowałem stanowczo.
- Będzie przyjemnie – odparł cicho, ale nie próbował mnie tam znowu dotykać.
To, w jaki sposób przypierał mnie do ściany oraz fakt, że czułem przy swoim brzuchu jego sztywną męskość nagle stał się dla mnie przytłaczający. Czułem się otoczony i nie było to przyjemne uczucie. Tom odsunął się lekko i patrzył na mnie otwarcie, wyraźnie próbując odczytać moją reakcję. Objął mnie w pasie i okręcił nas tak, że to on opierał się plecami o ściankę, a ja byłem blisko, obejmując go nogami w pasie.
Złapałem go za kark, czując się cholernie nieswojo.
- Niezbyt podoba mi się ta pozycja – przyznałem zarumieniony, wskazując głową na to, w jaki sposób się dotykamy.
- Chcesz się zamienić? – spytał.
Prychnąłem.
- Tak serio, Tom, jeśli to ja będę chciał przelecieć ciebie, co zamierzasz wtedy zrobić?
Przekręcił lekko głowę w bok i pocałował mnie w kącik ust.
- Jakoś to przeżyję.
- Czyli że się zgodzisz?
Wzruszył ramionami.
- Jesteś uparty jak osioł. Nie chcę tego robić, ale jeśli nie pozostawisz mi wyboru, nie będę protestował – przyznał z wyraźną niechęcią.
Acha. Czyli nie chciał brać w tyłek. Dobrze. Ja też nie chciałem.
- Ale ogółem zakładasz, że to ty będziesz rządził?
- Już ci powiedziałem, że ty rządzisz we wszystkim innym i dobrze o tym wiem. Ja chciałbym mieć pole do popisu w tej kwestii.
Pokręciłem głową, odsuwając się od niego.
- Możemy się do siebie przytulać, całować i dotykać, ale nie wezmę w tyłek nawet dla ciebie. Jestem mężczyzną tak samo jak i ty i nie będziesz robił ze mnie baby.
- Można oddać się innemu mężczyźnie i samemu nim pozostać.
Uniosłem brwi.
- Stałeś się ostatnio strasznie wyszczekany na tym polu.
- Zrobiłem porządny research, wiem, co mówię.
Uniosłem brwi jeszcze wyżej. Tom zrobił resaerch? Na temat gejowskiego seksu i całej jej otoczki? Może ja powinienem zrobić research w historii wyszukiwania i sprawdzić, czego on się tam w ostatnim czasie naczytał.
- Nie zrobię tego i już.
- W porządku – powiedział zupełnie spokojnie. – Możemy się docierać powoli. Jeśli nie będziesz chciał, na pewno znajdziemy jakiś sposób, żebyśmy obaj byli zadowoleni.
Co za… Tom.
Odsunąłem się od niego całkiem i niemal wyczołgałem z basenu, zajmując z powrotem miejsce na swoim leżaku. On jeszcze został, dryfując i nie próbując nawiązać rozmowy.
Wieczorem postanowiliśmy wyjść do klubu. Nasi znajomi byli zajęci, więc machnęliśmy na nich ręką i wybraliśmy się sami. Nie miałem ochotę na tańczenie, chciałem po prostu trochę się upić i rozluźnić. Przez to, co działo się między mną a Tomem, byłem ostatnimi czasy mocno spięty. Z reguły to Tom był osobą, która piła; upijała się wręcz. Tym razem za zamierzałem nią być.
Usiadłem przy barze, zamówiłem sobie coś, co brzmiało całkiem dobrze i podążyłem wzrokiem na parkiet, gdzie Tom tańczył z jakąś seksowną kocicą.
Wow. Dopiero co weszliśmy, a on już kogoś wyrwał, zajęło mu to jakieś – spojrzałem na zegarek – trzy minuty. Chyba nigdy miałem się nie dowiedzieć jak on to robi, serio.
Parsknąłem, kiedy zobaczyłem, jak laska obraca się w ramionach mojego brata i ociera się zgrabną pupą  o jego krocze. Przygryzłem lekko słomkę w swoim drinku, przyglądając się całej tej scenie. Nie miałem zbyt dobrego widoku, bo na parkiecie szalało coraz więcej ludzi i tylko czasami widziałem mojego brata i jego partnerkę w całości.
Wyglądali razem… gorąco. Przeciągnąłem wzrokiem po innych ludziach, którzy tańczyli w pobliżu albo tak jak ja obserwowali tańczących i zdałem sobie sprawę, że sporo spojrzeń jest wbitych w Toma i jego partnerkę. Ciężko było stwierdzić czy patrzą na nią czy na niego, ale nawet jeśli tylko polowa tych ludzi wgapiała się w Toma to i tak było ich sporo.
Tom wyglądał dobrze z pięknymi kobietami obok siebie. Był idealnie zbudowany, potrafił o nie zadbać i je zbajerować. Śpiewał, grał na gitarze, był bogaty, sławny, miał fajny głos, no dosłownie wszystko. Był ideałem faceta dla większości kobiet. Co mu odpierdoliło, żeby podwalać się do mnie?
Im częściej o tym myślałem, tym mniej to rozumiałem. Czego brakowało mu w tych wszystkich laskach? Czego on, na litość boską, szukał? Przecież nie chodziło tu o miłość. Tom nie wierzył w miłość, więc dlaczego…?
Pokręciłem tylko głową. Nie potrafiłem tego rozgryźć.
Minęło jakieś pół godziny, kiedy poczułem nagle czyjeś dłonie oplatające mnie w pasie. Podskoczyłem i obejrzałem się gwałtownie, czując łopotanie serca w piersi.
- Tom! – skarciłem go, szturchając łokciem. – Omal zawału nie dostałem.
Zaśmiał się tylko, zajmując miejsce obok mnie. Zamówił jakieś piwo i spojrzał na mnie.
- Nie chcesz potańczyć? Puszczają dzisiaj świetną muzę.
- Tutaj zawsze puszczają świetną muzę.
- A ty zawsze tańczysz. Czemu nie dzisiaj?
Wzruszyłem tylko ramionami. Tom przyssał się do swojego kufla z piwem, biorąc kilka szybkich, sporych łyków. Otarł usta z zadowoleniem.
- Gdzie twoja partnerka? – spytałem, ignorując jego wcześniejsze pytanie.
- Chyba straciła zainteresowanie – stwierdził, wzruszając ramionami.
Parsknąłem, patrząc na niego z niedowierzaniem.
- Tobą?
- Chciała się bzykać, a ja nie – odparł, biorąc kolejny łyk piwa. Dosłownie na końcu języka miałem pytanie, czemu nie chciał z nią pójść, ale  zaraz uświadomiłem sobie, że to byłoby kompletnie nie na miejscu, biorąc pod uwagę naszą sytuację. Ugryzłem się więc w język i nie skomentowałem tego. – Ale cycki miała niezłe – wyszczerzył się. – Co zmacałem to moje.
Pokręciłem głową, nie mogąc uwierzyć w to, co słyszę. Upiłem trochę swojego drinka. Niemal się oplułem, kiedy poczułem ciepłą rękę na swoim udzie, która w rekordowym tempie wspięła się wyżej i potarła lekko moje krocze.
- Tom! Zabieraj łapę! – warknąłem, odsuwając jego rękę. Czułem, że jestem cały czerwony. – Dalej w fazie macania?
- Mhm… Trochę. Chodź na parkiet, to obaj zmacamy co nieco. W końcu to ty się upierasz, że nie gustujesz w chłopcach.
Popatrzyłem mu w oczy. Tom patrzył na mnie wyzywająco, wyraźnie chciał mnie sprowokować. To była dobra okazja, żeby mu pokazać, że mogę sobie znaleźć laskę, która chętnie mi obciągnie albo nawet coś więcej, ale jakoś… nie chciałem mu niczego udowadniać. On powinien już to WIEDZIEĆ.
Westchnąłem ciężko i dałem się zaciągnąć na parkiet, ale to tyle. Znalazła się i dziewczyna, z którą mogłem potańczyć, ale to tyle. Nie miałem ochoty na nic więcej, a tańczenie nawet mnie zbytnio nie podnieciło. Bardziej działało na mnie to, jak Tom obracał na parkiecie kolejną laskę. Obserwowałem go, śledząc ruchy jego bioder. Nie pomagało to, że dobrze wiedziałem, jak Tom wygląda nago i bez problemu mogłem sobie wyobrazić go bez ubrań.
- Twój chłopak? – spytała dziewczyna, z którą tańczyłem, uśmiechając się szeroko.
Otworzyłem szeroko oczy, patrząc na nią niemal z paniką.
- N-nie. To mój brat.
Spojrzała na mnie z zaskoczeniem, ale nie skomentowała tego, przyciągając mnie bliżej na szyję. Była wysoka, właściwie to niewiele niższa ode mnie, przez co tańczyło nam się całkiem dobrze.
Mój wzrok mimowolnie powędrował w kierunku Toma, a ona zaśmiała się, aż przystając na chwilę.
- Przepraszam! Po prostu… Jeśli nie jesteście out to okej. Ja i moja dziewczyna też jeszcze nikomu nie powiedziałyśmy.
No, pięknie, pomyślałem, patrząc na nią jak idiota. Kompletnie nie miałem pojęcia, co jej na to odpowiedzieć, więc po prostu uśmiechnąłem się głupkowato z nadzieją, że nie pociągnie tematu, a ja nie będę musiał jakoś komentować tego, że najwyraźniej obmacywałem na parkiecie lesbę. Nie żebym coś do nich miał, po prostu… miałem nadzieję, że Tom się nie dowie, bo dobrze go znałem. Gdyby tylko się o tym dowiedział, od razu zacząłby sypać komentarzami, że trafił swój na swego, albo swój swojego wyczuje czy jakieś inne gówno. Dla niego tańczyłem z piękną kobietą i to tyle, koniec i kropka.
Przy pierwszej lepszej okazji zdezerterowałem z parkietu i wróciłem pod bar, pijąc całkiem sporo jak na siebie. Z tego wszystkiego było mi trochę niedobrze, na szczęście nie na tyle, żeby faktycznie zwymiotować. Tom mnie wyczuł  - jak zwykle w takich sytuacjach – i zarządził powrót do domu, po czym wyciągnąć z klubu, zanim zdążyłem zaprotestować.
Nawet nie skomentowałem tego, że zaprowadził nas do swojego pokoju. O prostu zamknąłem oczy, nie mając sił ich otwierać. Czułem, że Tom zdejmuje mi buty, potem spodnie i jakoś nawet poradził sobie z moja skórzaną kurtką. O prostu leżałem jak trup, nie mogąc się doczekać, aż wreszcie zostawi mnie w spokoju i pozwoli mi spać.
Gdy zdjął ze mnie już wszystko, co chciał, uwalił się na łóżku obok mnie i objął mnie luźno w pasie.
- Dobranoc – mruknął.
- Branoc – wymamrotałem w poduszkę.
A potem po prostu zasnąłem. Rano – i nie po raz pierwszy zresztą – obudziłem się podniecony, z erekcją Toma mocno przyciśniętą do moich pośladków. Moje usilne starania, żeby wybić mu z głowy nasz „związek” zdawały się przynosić dokładnie odwrotny skutek.
Najgorsze było jednak to, że w chwilach takich jak ta – skacowany, śmierdzący, podniecony i z bolącą głową – miałem ochotę zwyczajnie ulec i po prostu zobaczyć, co z tego wyjdzie.
Przerażało mnie to jak jasna cholera, a nawet jeszcze nie poszliśmy na tę cholerną randkę.

***
Hej:)
Rozdział nie jest sprawdzony, nie mam na to chwilowo czasu, więc wstawiam taki, jaki jest. Mam nadzieję, że nie będzie Wam to przeszkadzało w czytaniu.
Pozdrawiam!

7 komentarzy:

  1. nic nie przeszkadzało, podoba mi sie to opowiadanie i zawsze czekam na kolejny rozdział, szkoda że tak rzadko sie pojawiają :( Pozdrawiam i życzę weny

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham <3 Bardzo, a wręcz uwielbiam! To jest najlepszy twc jaki napisałaś, oczywiście inne też były bardzo dobre, ale ten! Genialny! Tom jest słodki, wreszcie to on chce związku, a nie Bill. Ja jestem pewna, że Bill pęknie, na pewno :D A ta randka! Chce szybciej następna notatkę plose, mam nadzieje, że wszystko już zaliczone i niedługo ferie :D pozdrawiam Daisy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Oczywiście, że spróbuje, chociażby po to, by się przekonać jak to jest zrobić to z bratem. Tom musi tylko go dobrze rozpalić, tak dobrze, żeby pościły mu już całkiem hamulce i zechciał zaspokoić swoją potrzebę.
    Swoją drogą, Tom pewnie przez tą wstrzemięźliwość Billa musi nieźle odwalać prace ręczne :)
    Świetny odcinek, chociaż trochę krótki jak na Twoje możliwości, bo już nie wspomnę, że miesiąc czekania, to była lekka przesada. Naprawdę, nie wiem czemu kazałaś nam tak długo czekać, ale błagam nie każ nam na koleny odcinek znowu czekać tyle czasu, bo my tu uschniemy.
    Buziaczki :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny odcinek. Ciekawi mnie kiedy Bill się przełamie no i oczywiście ta raaaaandka :)pozdrawiam Karo

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)