niedziela, 30 grudnia 2012

Rozdział 22



- Andrej! Może mi się tylko wydaje, ale mieliśmy wyjechać pół godziny temu! – krzyknął Eric rozsierdzony.
- Już, już! – odkrzyknął model, pędząc po schodach z paczką fajek w ręce. – Zapomniałem papierosów.
- Wsiadaj wreszcie do auta, bo nigdy nie dojedziemy.
Eric był naprawdę zirytowany. Pejic zbierał się na ten wyjazd jakby nie miał zamiaru dojechać na miejsce do końca miesiąca. Chcesz się użerać z czymś gorszym niż baba? Zainwestuj w modela-geja! Wkurw gwarantowany.
- Cholera, gdzie jest moja katana?
- Zaraz pojedziesz goły!
- Już, już…
- Wrr…
Fotograf patrzył, jak chłopak jeszcze poleciał do kuchni, potem jeszcze do łazienki, a potem znowu po schodach na górę.
-  ANDREJ!
- No, już!
Chłopak zbiegł z góry i pokazał mu triumfująco katanę.
- Do auta! – warknął Richards, zastanawiając się, gdzie może kupić jakieś tabletki na uspokojenie.
- Jeszcze…
- DO AUTA!
- Maruda!
Model odpuścił i wyszedł wreszcie z domu. Eric też szybko zrobił to samo, chcąc jak najszybciej go zamknąć i nie pozwolić Andrejowi przypomnieć sobie o czymś jeszcze. Przeszukał kieszenie i aż zamknął na chwilę z irytacji oczy, zdając sobie sprawę, że nie wie, gdzie są klucze, a to on je cały czas miał przy sobie.
- Kurwa!
Następne dziesięć minut szukał kluczy. Dopiero potem przypomniał sobie, że czekając na kochanka poszedł do toalety za potrzebą i zostawił klucze na pralce. Zabrał je szybko i zamknął dom, a potem wreszcie wsiedli do samochodu i pojechali.
- Wyluzuj! – powiedział spokojnie blondyn.
- Najlepiej się zamknij, dobra? – warknął fotograf poirytowany.
Andrej wywrócił jedynie oczami.
Zaczęli ze sobą znowu rozmawiać po około godzinie. Eric odezwał się pierwszy. Złość już opadła i nie chciał jechać do rodziców z Andrejem akurat w momencie, kiedy są skłóceni. Zresztą, jego rodzice powinni to zrozumieć.
- Łeb mi pęka – poskarżył się model, wzdychając.
Eric uśmiechnął się złośliwie.
- A dupa cię nie boli
Andrej prychnął, ale jego policzki zabarwiły się soczystą czerwienią.
To był impreza jego życia.
I kompromitacja stulecia.

…Alkohol płynął strumieniami, a głośna muzyka nawoływała do tańca. Andrej jako pierwszy porwał wszystkich do zabawy. Z każdym po kolei wypił po kieliszku wódki, a że gości było sporo, miał już nieźle w czubie. Eric obserwował go uważnie, nie mogąc się nadziwić jego biegłości w piciu i, jak to mówią, głowa pijana, dupa sprzedana.
Najpierw młody Pejic wszedł na stół i zatańczył tak, że żadna prostytutka nie zrobiłaby tego lepiej, a potem cudem udało się go uratować przez rozwaleniem sobie głowy. Eric na szczęście nie był jeszcze zbyt pijany i zdążył zareagować na czas.
- Dzięki, skarbie – wymruczał model, chichocząc cicho. Był zupełnie rozluźniony i szczęśliwy. – Chodźmy do pokoju – szepnął cicho. – Mam ochotę na ostre…
- Chodź – mruknął Richards.
Wszyscy patrzyli na nich z ciekawością, więc wolał go zabrać w jakieś ustronne miejsce, zanim naprawdę się skompromituje. Andrej porwał po drodze jeszcze lampkę wina, którą wypił na dwa razy.
- Będziesz miał kaca stulecia – mruknął fotograf, zamykając na klucz drzwi od sypialni.
- Nieprawda! – zaśmiał się Andrej. Z trudem, ale jednak, udało mu się zdjąć koszulę. Cały czas patrząc Ericowi w oczy, zsuwał ją powoli z siebie, robiąc to naprawdę seksownie. Eric nie chciał wykorzystywać jego stanu, ale nie mógł oderwać wzroku od tych ponętnych ruchów i.. ust, które błyszczały lekko od różnych trunków.
- Kusisz.
Andrej znowu się zaśmiał. Zdjął spodnie i bieliznę i stanął do kochanka tyłem, po czym wypiął się.
 - Chcesz?
Fotograf poczuł, że zaczyna reagować na tą dziecinadę. Model zachwiał się i upadł na łóżko, wciąż się śmiejąc.
- O rety, najebałem się jak bąk.
- Właśnie widzę.
Eric zawahał się tylko na chwilę. Potem w mgnieniu oka się rozebrał i dołączył do Andreja, całując go mocno i namiętnie.
- Już… - marudził blondyn. – Chcę już.
Eric parsknął jedynie, sięgając po prezerwatywy i żel. Pospiesznie przygotował kochanka. Czuł, że nawet bez tego Andreja by nie bolało – po takiej ilości alkoholu raczej nic nie poczuje.
Napalony po pokazie sprzed chwili, przygotował się do wyjścia, kiedy Andrej złapał go w proteście za biodro.
- Co? – spytał Eric.
- Skarpetki.
- Co „skarpetki”?
Andrej spojrzał na niego dziwacznie.
- Nie będę się rżnął w skarpetkach, nie? Mam na nogach skarpetki.
Rozbawiony Eric zagryzł dolną wargę, widząc święte oburzenie swojego chłopaka.
- W czym ci te skarpetki przeszkadzają?
- Niewygodnie mi.
- Jak może ci być niewygodnie?
 - No, niewygodnie! Ze skarpetkami nie ma seksu.
Eric parsknął śmiechem.
- No, jasne, śmiej się! Śmiej! – mamrotał, samemu próbując się pozbyć ostatniej części garderoby. Fotograf spróbował to wykorzystać i ręką nakierował penisa do wejścia modela, ale ten zdzielił go mocno po łapach. – Poczekaaaaj! Jeszcze nie zdjąłem.
- To bolało.
- A może seks w skarpetkach zabolałby mnie? Pomyślałeś o tym?
Szatyn wybuchnął śmiechem.
- Miałeś rację. Naprawdę się najebałeś.
Andrej zdjął wreszcie skarpetki i ułożył się płasko na pościeli, wyraźnie zadowolony.
- Teraz już możesz.
Eric musiał się drugi raz pobudzać, tak go ta sytuacja rozbawiła. Przytulił Pejica i wsunął się w niego delikatnie. Chłopak objął go za szyję i przyciągnął do siebie jak najbliżej, podczas gdy Eric zaczął się w nim rozpychać. Andrej był taki przyjemnie ciasny… Oddychał teraz ciężko, na wpół podniecony, czemu fotograf się nie dziwił – po takiej ilości alkoholu najlepszy ogier nie byłby w stanie współżyć. A że Andrej sam się prosił i do seksu nie potrzebował akurat tej części ciała, Eric zdecydował się skorzystać z zaproszenia.
- Lubię, gdy tam jesteś… - szepnął chłopak sennie, gdy już było po wszystkim. – Nie wychodź.
- Chciałbym, kochanie, ale nie mogę.
- Zostań. Eric, nooo…
- Śpij.
- Chcę tam z powrotem. – Andrej dotknął swojej dziurki i jęknął. Była na wpół otwarta. – Proszę.
- Jednak racja – mruknął do siebie Eric, kładąc się obok blondyna. – Głowa pijana, dupa sprzedana.
- Mhmhmm… Nie zasnę, jeśli nie wejdziesz powrotem. Eric, nooo…
Fotograf pomyślał, że dzięki tej imprezie będzie miał na swojego chłopaka niezłego haka. Z westchnieniem wsunął w niego jednego palca.
- Mhmm…
- Stworzyłem bestię.
- Mhmhm?
- Śpij – mruknął Eric, poruszając nim delikatnie.
Nie musiał tego mówić, bo model już chyba spał dłuższą chwile, mamrocząc przez sen. Richards zabrał rękę i wytarł ją w pościel, a potem nakrył kochanka kołdrą. Ubrał się i wrócił na końcówkę imprezy, ciesząc się, że Andrej już śpi. Gdyby mu zaczął marudzić, chybaby walnął go w łeb.
Następnego dnia Andrej do czternastej nie mógł zwlec się z łóżka, narzekając na ból głowy. Eric spytał go wtedy złośliwie.
- A dupa cię nie boli?...

- Ha ha ha. Bardzo śmieszne! – burzył się Andrej. – Nigdy nie słyszałeś, że pijanych nie wolno?
- Powiedziałeś, że jak ci nie wsadzę, to nie zaśniesz.
- Na pewno mnie ściemniasz! Nigdy bym czegoś takiego nie powiedział.
- Ale powiedziałeś. Cholera, mogłem cię nagrać.
- Spróbowałbyś tylko!
Andrej naprawdę nie mógł uwierzyć, że tak sobie pofolgował. Film mu się urwał przed końcem imprezy. Nie pamiętał tańczenia na stole ani tego, co stało się później w pokoju. Gdy Eric, niemal płacząc ze śmiechu, opowiadał mu o incydencie ze skarpetkami, miał ochotę zapaść się pod ziemię.
Dobrze, że reszta jego znajomych nie była świadkiem tego, co działo się w sypialni.
Spaliłby się we wstydu jak nic.
Na dworze było już szarawo, kiedy wreszcie zajechali na miejsce. Przywitali się z rodzicami Erica i poszli do swojego pokoju, który zajmowali już kilka razy, kiedy przyjeżdżali do nich. Andrej od razu zrobił na nich wielkie wrażenie. Widywali go w telewizji i w różnych czasopismach i byli go bardzo ciekawi. W ciągu kilku godzin przeprowadzili z nim szczegółowy wywiad, próbując dowiedzieć się o nim dosłownie wszystkiego.
Ciężko było Andrejowi mówić, że nie byli wścibscy, zwłaszcza że Eric go wyśmiał, gdy to usłyszał. Pejic, swoim zwyczajem, bardzo szybko podbił ich serca i od pierwszego dnia traktowali go jak swojego syna. Czasami szatyn mu zazdrościł tej łatwości w nawiązywaniu kontaktów. Wcześniej miał wrażenie, że modelowi wszystko przychodzi nadzwyczaj łatwo, dopiero kiedy miał okazję się wokół niego trochę zakręcić, zmienił zdanie. Pejic na wszystko zapracował sobie i osiągnął sukces nie tylko dzięki nieprzeciętnej urodzie, ale również swojemu niepowtarzalnemu sposobowi bycia. No, bo kogo by nie urzekła taka urocza niezdara?
Zostawił chłopaka ze swoimi rodzicami i wieczorem poszedł na cmentarz. Jeden z grobów wręcz wzywał go do siebie, ilekroć wracał do rodzinnej wioski. Tym razem również czuł wewnętrzną potrzebę przyjścia w to miejsce.
- Proszę, proszę… Odwiedzamy rodzinne strony?
Eric obejrzał się i z niechęcią spojrzał na Marka.
- Co ty tutaj robisz?
- Nie ładnie tak witać starych znajomych. Odkąd jesteś z tym całym Pejicem, masz niewyparzony ryj.
- Odczep się, co? Już ci kiedyś mówiłem, że nie będziemy razem.
- Chyba jeszcze nie pojąłeś, Eric, że w moim słowniku nie ma słowa „nie” – powiedział spokojnie Mark, uśmiechając się złośliwie. – Jesteś mój i nie oddam cię tej małej przybłędzie.
- Nie obrażaj go.
- Och, chcesz go bronić? Aż tak bardzo ci na nim zależy?
- Nie twój interes.
Mark zagwizdał.
- A jednak. Kochasz go. I pewnie chcesz, żeby o niektórych rzeczach się nie dowiedział, co? – Richards zesztywniał, a jego plecy oblał zimny pot. Nie, tylko nie to… - To mogłoby być straszne… zostawiłby cię – Mark stanął przy sąsiednim nagrobku i patrzył przez chwilę na imię i nazwisko zmarłego. – Na pewno by cię zostawił.
- Czego chcesz? – spytał Eric, starając się panować nad głosem, ale i tak nie udało mu się to w pełni.
- Widzę, że się rozumiemy.
Mark podszedł do przyjaciela z dawnych lat i pocałował go w usta. Fotograf chciał go odepchnąć, ale nic nie zrobił, bojąc się ewentualnych skutków.
- Smakujesz tak jak kiedyś – mruknął czarnowłosy, uśmiechając się lekko. Czuł, że ma przewagę. – Nie martw się. Jeśli będziesz grzeczny, nic mu nie powiem… Nie chcemy przecież, żeby twój związek się rozpadł.
-  Nienawidzę cię.
- I znienawidzisz jeszcze bardziej. Wiesz, gdzie mieszkam, hm? W piątek o dziewiętnastej. Weź gumki i porządnie się przygotuj, bo mam zamiar zdrowo cię przerżnąć. – Mark zaśmiał się dźwięcznie, widząc zaciśnięte pięści szatyna. Spojrzał jeszcze raz na nagrobek, przy którym stał i uśmiechnął się lekko. – To będzie rżnięcie życia. Obiecuję, że nigdy tego nie zapomnisz.
Odszedł, zostawiając Erica samego. Mężczyzna zaklął szpetnie i kopnął pobliski kamień, nie mogąc uwierzyć w to, co się stało. Nie miał pojęcia, jak z tego wybrnąć, wiedział tylko jedno – Andrej za żadne skarby świata nie mógł się dowiedzieć o jego tajemnicy. Jeśli ją pozna, odejdzie, a do tego Eric nie mógł dopuścić.
Jeszcze nigdy w życiu tak bardzo nie chciało mu się płakać.

***
Rozdział niesprawdzony.
Wątek, o który mi chodziło, wprowadzony... Ktoś się domyśla, o co może chodzić?
Wybaczcie zwłokę, ale miałam trochę ograniczony czas.
Bliźniaków wstawię najprawdopodobniej jutro.
Ta historia o bracie Erica to... Hm... Nie to opowiadanie. Pisałam to szybko i ubzdurało mi się, że to powinno być tutaj. Już to zmieniłam, wybaczcie.
Pozdrawiam!

8 komentarzy:

  1. Odcinek świetny, wciągający w dodatku Twój styl pisania, który uwielbiam... I niestety ja nie domyślam się o co może chodzić :-/

    OdpowiedzUsuń
  2. O jejku, komplikuje się, czego nie lubię. Eric powinien wszystko wyznać kochankowi, i nie dać podejsć się Markowi. Eh...
    Życzę weny, i zapraszam na swój kolejny rozdział opowidania.

    OdpowiedzUsuń
  3. Przemknęło mi przez myśl, że Eric zagrał w jakimś porno, no bo za co model mógłby go tak bardzo znienawidzić?
    Śmieszna ta scena z imprezy. Bardzo przyjemnie się czytało. Fakt, skarpetki mogą być bardzo irytujące. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. hahah uśmiałam się przy sytuacji z imprezy xD
    ale no no no.. Eric niech nie da się przerżnąć no! no dupa przy sobie! niech Andrej mu tyłek zakorkuje jak będzie wychodził poza dom czy coś xD

    OdpowiedzUsuń
  5. No chyba Eric nie da dupy Markowi. Przecież tym zdradzi Pejica i tak, czy tak go straci. Niech zabije tego szantażyste, a nie sie godzi na jego warunki. No i teraz bede przezywac!

    OdpowiedzUsuń
  6. czy tylko ja powtarzam w kółko 'o kurde, kurde'? mam nadzieję że szybko wstawisz nowy odcinek bo nie wiem jak wytrzymam. ja czuję że oni się ze sobą kiedyś przespali, albo erick kiedyś ćpał, ale na pewno nie mógłby zdradzić andreja, to jest po prostu niemożliwe i mam nadzieję że tego nie zrobisz

    OdpowiedzUsuń
  7. Odcinek świetny, ale to końcówka jest powalająca! Mam nadzieję, że jednak do niczego nie dojdzie - Eric chyba nie jest taki głupi?

    OdpowiedzUsuń
  8. "O rety, najebałem się jak bąk." zaczęłam się rechotać, gdy to przeczytałam.Genialnie opisane, naprawdę jakby był wstawiony, i to zdrowo, no i te skarpetki... :D

    Moja teoria jest taka, że Eric coś kiedyś brał i miał jakiegoś chłopaka, który wpadł przez niego w nałóg, Eric z tego wyszedł a ten biedak się powiesił/zachlastał/utopił, bo nie mógł żyć bez prochów ale bez Erica też nie.
    Nie wiem, mam kilka pomysłów, ale raczej głupich, kolebią mi się pod czaszką...
    Tak czy inaczej- życzę weny!

    (Znając Ciebie, Eric nie pójdzie po najprostszej linii oporu i nie powie Andrejowi co się tyra z Markiem.)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)