niedziela, 13 stycznia 2013

Rozdział 24



- Nie jesteś na próbie?
Andrej obejrzał się i uśmiechnął blado do Erica. Nie przyznał mu się jeszcze, że już nie jest modelem. Chociaż zrobił to dla niego, nie wiedział, jak mu to powiedzieć. Zresztą, pewnie Eric wkrótce i tak się wszystkiego dowie – CeCe na pewno go w końcu dorwie i spyta, dlaczego zrezygnował. W końcu wiecznie nie będzie się ograniczać jedynie do bombardowania jego telefonu smsami, mailami i połączeniami.
- Chodzi ci o próbę dla Prady? Nie wzięli mnie.
Fotograf wyglądał, jakby dostał w łeb.
- Nie wzięli?! Ciebie?! Serio?
Andrej skinął smętnie głową. Wzruszył ramionami, chcąc w ten sposób dać do zrozumienia, że nic wielkiego się nie stało.
- Może innym razem.
Eric kiwnął mu głową, wciąż wyraźnie nie mogąc w to uwierzyć, no bo przecież kto odrzuciłby najlepszego modela na całym świecie! Andrej Pejic był rozpoznawalny w tej branży jak mało kto, dlaczego więc został odrzucony?! Richards nie mógł tego pojąć.
A innego razu nie było. Manager próbował porozmawiać o tej decyzji ze swoim byłym podopiecznym, ale chłopak był nieugięty. Skończył z tym. Zaczął też więcej jeść, choć nie próbował już przytyć na siłę w ciągu godziny. Dzięki Emily, szło mu już lepiej w pracach domowych. Na początku to była istna katastrofa, ale teraz miał tyle czasu, że… Nie było o czym mówić.
Jeszcze tego samego dnia wieczorem Eric wrócił do domu niezwykle szybko jak na niego, bo około dwudziestej. Jego wkurwienie widoczne na twarzy też było niezwykłe.
- DLACZEGO TO ZROBIŁEŚ?! – huknął od wejścia.
Pejic aż podskoczył, rozlewając kakao na swój ulubiony sweter. Wstał i spojrzał na mężczyznę pytająco.
- Zrezygnowałeś z modelingu?! Pojebało cię?!
- Po prostu nie chciałem już tego robić.
- Nie chciałeś?! Ty?! Przecież ty kochasz latać po wybiegu bez różnicy czy w spodniach czy w kieckach. Nie uwierzę w taką bzdurę.
- Dlaczego się mnie czepiasz?! – głos Andreja załamał się lekko. Chłopak zacisnął dłonie w pięści. – Przecież nie podobało ci się to, co robię. Teraz mi się znudziło i zrezygnowałem, więc w czym problem.
- Nie wierzę ci. Nie zrezygnowałbyś bez powodu, a ja chcę wiedzieć, czemu to zrobiłeś?!
Eric z każdą chwilą coraz bardziej podnosił głos.
- Nie krzycz na mnie! – wrzasnął Andrej, a po jego policzkach pociekły łzy. Jego ramiona zatrzęsły się od szlochu. Eric znieruchomiał. – Nie chcę być już modelem i już, rozumiesz?! A właściwie, co cię to obchodzi?!
- Co?!
- Co „co”?! Zrezygnowałem i już! Nie twoja sprawa! Teraz nagle tak bardzo cię to wszystko obchodzi, ale prawda jest taka, że masz to w dupie i ja dobrze o tym wiem! Wiecznie zasłaniasz się pracą i przesiadujesz poza domem przez cały dzień! Myślisz, że jestem ślepy i nie widzę, że unikasz jakiejkolwiek konfrontacji?! Zupełnie sobie mnie olałeś! Po co zamieszkaliśmy tutaj razem, skoro nigdy ciebie nie ma?!
- Nie płacz. I nie o tym rozmawiamy.
Andrej otarł łzy, ale następne popłynęły niemal natychmiast.
- Oczywiście! Rozmawiamy o modelingu. Nie podobało ci się to, co robię. W porządku. Zrezygnowałem z powodu, który, pozwolisz, ale zachowam dla siebie! Nie jestem już modelem i nigdy nie będę. Andrej Pejic przeszedł do historii, więc teraz musisz naprawdę ciężko pracować, żeby nas utrzymać. Chyba że mam się wyprowadzić.
Eric spojrzał twardo na partnera.
- Jeśli myślisz, że becząc wywołasz u mnie wyrzuty sumienia, to jesteś w błędzie. I nie widzę powodu, dla którego ktoś miałby się wyprowadzać. Jesteśmy parą, na Boga! Mieszkamy razem niemal jak małżeństwo.
- Mam dosyć tej głupiej rozmowy. Idę spać.
Fotograf zacisnął dłonie w pięści.
- Jeszcze nie skończyłem.
- Ale ja tak! – krzyknął Andrej. – Chcę się wyryczeć w samotności! Śpisz dzisiaj na kanapie i tylko spróbuj się położyć obok mnie, to upierdolę ci jaja.
- Andrej…
- Dobranoc!
Blondyn trzasnął drzwiami. Rzucił się na łóżko i rozpłakał się na dobre, nie mogąc znieść tego wszystkiego. Po raz pierwszy od ponad miesiąca Eric wrócił z pracy wcześniej i doszło do takiej awantury.
Ale teraz przynajmniej nie może udawać, że wszystko jest w porządku. Nic nie było już od jakiegoś czasu. Andrej naprawdę zaczynał mieć czarne myśli. Jeśli Eric naprawdę chce od niego odejść i go zostawi, wyrwie mu tym serce. Czy jest coś, co mógłby zrobić, żeby to wszystko naprawić?
Eric wszedł do sypialni tylko na chwilę. Wyciągnął sobie z szafy kołdrę i zabrał z łóżka poduszkę. Zatrzymał się na chwilę przy łóżku.
- Andrej… Ja…
- Idź sobie. – Pejic naprawdę nie był w nastroju do rozmów. W tej chwili chyba nawet pukanie do drzwi mogłoby sprawić, że ponownie wybuchnie płaczem. Czuł się na maksa źle i sam jeszcze nie wiedział, ile potrzebuje czasu, aby się uspokoić. Z pewnością nie chciał teraz rozmawiać z Ericem, jeszcze by chlapnął jakąś głupotę, która przyspieszyłaby zakończenie ich związku.
Bał się tego jak niczego innego na świecie.
- Andrej. Porozmawiajmy.
- Ch-chcę zostać sam. Proszę.
Takiej prośbie nie szło się oprzeć. Eric podszedł do łóżka i nachylił się na partnerem, całując go czule w czoło. Pogłaskał go delikatnie po ramieniu i wyszedł, cicho zamykając za sobą drzwi. Andrej pociągnął nosem.
Co powinien zrobić?

Awantura w niczym nie pomogła, ale też w niczym nie zaszkodziła. Eric dalej wracał jak zwykle, a rano obaj udawali, że sytuacja dnia wczorajszego nie miała miejsca. Jedynie fakt, że fotograf na stałe zaczął sypiać na kanapie była oznaką tego, że działo się coś naprawdę złego.
Minęło kilka dni, które nie wniosły do ich związku nic nowego. No, może poza przekonaniem Andreja, że rezygnacja z modelingu to trochę za mało, żeby ruszyć Erica, że powinien zrobić coś więcej, jeśli chce go odzyskać. Z każdym dniem czuł się coraz bardziej bezsilny i miał ochotę płakać po kątach jak mała ciota. Już sam nie wiedział, co o tym wszystkim myśleć. Czuł się źle. Źle, źle i jeszcze raz źle.
To nie tak miało być.
Po tych kilku dniach stało się jasne, że czas sięgnąć po bardzo radykalne środki. Andrej był zdesperowany i nawet nie zdawał sobie sprawy, że mimo zwiększenia spożywanego pokarmu, chudnie z powodu ciągłego stresu. Kakao słodzone całymi czterema łyżeczkami cukru i tak miało gorzki posmak, a przecież pilnował, żeby łzy nie kapały do kubka. Dom, który wcześniej kojarzył mu jako ich własny azyl, miejsce szczęśliwe i przytulne, teraz jakby straciły swój urok. Każdy sprzęt był tylko sprzętem, a on jedynie dodatkiem do całej reszty. Niczym niezwykłym tak naprawdę.
Był piątek, kiedy po raz kolejny zjadł obiad w samotności, a potem przeczesywał palcami swoje długie włosy i płakał gorzko.
A potem wyszedł z domu i kiedy wrócił, nie miał już długich włosów. Były króciutkie, najdłuższe kosmyki miały około pięciu centymetrów. Niektóre były tak krótkie, że ledwo zakrywały skórę głowy. (Nawet nie macie pojęcia jak mnie korciło, żeby Wam napisać, że na włosy też przyjdzie czas.)
To było takie proste… Wystarczyło pójść do fryzjera i wydać mu polecenie. Potem usiąść na fotelu i czekać, aż fryzjer zrobi swoje. A potem było to głupie gadanie, jak mu ładnie w krótkich i w ogóle. Tekst, jaki słyszy każdy klient, nie tylko Andrej Pejic. I tyle. Tyle wystarczyło, żeby pozbyć się części siebie. Części, którą najbardziej w sobie lubił i cenił. Części, która go wyróżniała.
Tym razem położył się spać wcześniej, nie czekając aż Eric wróci. Pewnie gdyby nie wstawał z nim rano i nie robił mu śniadania, w obecnej sytuacji pewnie minąłby kolejny miesiąc, zanim w ogóle by zauważył, że Andrej ściął włosy. A może nie zauważyłby wcale?
Obudził się dość późno, czując potrzebę skorzystania z toalety. Kiedy wychodził, natknął się na swojego partnera, ścielącego sobie kanapę.
- Nie śpisz? – zdziwił się mężczyzna.
- Nie.
Eric odwrócił się do niego i otworzył szeroko usta ze zdumienia, zapewne nie mogąc uwierzyć własnym oczom.
- Coś się stało?  -spytał cicho Pejic.
- T-twoje włosy… - zająknął się fotograf. – C-co z nimi zrobiłeś?
Andrej wzruszył ramionami. Co za różnica właściwie?
- Skróciłem trochę.
Mina Erica była równie głupia jak głupia była odpowiedź blondyna na głupie pytanie Richardsa. Oczywiście, że je ściął. „Skrócenie” i „trochę” to trochę za mało, żeby oddać spustoszenie, które nagle pojawiło się na głowie Andreja.
- A-ale czemu?
Kolejne wzruszenie ramion. Czy to w ogóle miało znaczenie, czemu to zrobił? Andrej miał wrażenie, że już nic, co dotyczy jego, nie ma znaczenia.
- Przeszkadzały mi.
- A-a-ale…
- Co? Przecież i tak ci się nie podobały.
Eric pokręcił głową, najwyraźniej nie wiedząc, co powiedzieć.
- Idę spać, jestem zmęczony.
- Zaczekaj!
Szatyn złapał chłopaka za rękę i przyciągnął go bliżej.
- Porozmawiajmy.
Andrej pokręcił przecząco głową.
- Nie mam ochoty rozmawiać.
- Musimy porozmawiać. Z tobą coś jest nie tak.
- Chcesz, żebym znowu ryczał?
- Nie, ale…
- Więc mnie zostaw.
Wyszarpnął się i pospiesznie poszedł do sypialni. Chciał, żeby ten koszmar się wreszcie skończył.
„Z tobą coś jest nie tak.”
A więc jednak. Chodzi o niego. Co jeszcze powinien zmienić?
„Z tobą coś jest nie tak.”

To było dziwne.
Wybiła godzina piętnasta, a Eric… pojawił się w domu. Andrej nie mógł w to uwierzyć. Nie wiedział też, skąd ta nagła zmiana.
Nie rozmawiali ze sobą, a przynajmniej nie tak, jak powinni porozmawiać. Odzywali się do siebie „służbowo”. Andrej urywał rozmowę za każdym razem, kiedy Eric próbował wejść na jakiś poważny temat. Nie chciał usłyszeć, że z nim zrywa. Jeszcze nie teraz…
Eric kompletnie nie rozumiał, dlaczego za każdym razem, kiedy próbuje porozmawiać z Pejicem, chłopak ucieka do pokoju i płacze.
Cały tydzień było dokładnie to samo. Wracał wcześniej, próbował z Andrejem porozmawiać, ale chłopak uciekał i płakał. Eric już nie pamiętał, kiedy ostatni raz on sam tyle płakał co teraz. Gdy zobaczył ścięte włosy Andreja… Te piękne, miękkie włosy, które dodawały chłopakowi takiego uroku… Nie mógł uwierzyć, że Andrej tak po prostu je obciął.
Andrej natomiast nie mógł uwierzyć, że to już koniec. Domyślał się, co Eric chce mu powiedzieć, a po tygodniu doszedł do wniosku, że już najwyższy czas wziąć sprawy we własne ręce. Wstał rano i odczekał, aż Eric pójdzie do pracy, a potem spakował najwięcej rzeczy, jak tylko mógł i zapakował je do samochodu. Odjechał, nie chcąc słyszeć jak jego ukochany mówi, że to już koniec. Wolał sam odejść.
Wrócił do matki. Kobieta, widząc go zapłakanego na progu domu, sama miała łzy w oczach. Andrej błagał ją, żeby udawała, że nie wie gdzie jest. Żeby schowała wszystkie rzeczy, które przywiózł i ukryła go przed każdym, kto będzie go szukał.
Ukojenia szukał w ramionach starszego brata, chociaż nikomu się nie przyznał, co tak naprawdę doprowadziło go do takiego stanu. Chciał to przetrawić w samotności. W końcu nie tak łatwo wyhodować sobie nowe serce, kiedy ktoś niespodziewanie ci wyrwał poprzednie.

Eric wszedł do domu i rozejrzał się, czy nie ma gdzieś przypadkiem Andreja. Chciał z nim wreszcie porozmawiać. Nie ma opcji, żeby pozwolił mu się dłużej wymigiwać. Jasne było, że Andrej źle znosił jego ciągłe przebywanie za domem i Eric nie mógł go za to winić. Bał się jednak powiedzieć mu, o co naprawdę chodzi, czuł jednak, że wkrótce będzie musiał, bo inaczej go straci.
Sam nie wiedział, co go zaniepokoiło. Było jakoś tak... inaczej. Pusto.
Wszedł do sypialni i zamarł, widząc szuflady powyciągane na wierzch i szafę otwartą na oścież. Wszystko puste.
Na łóżku leżał króciutki list.
„Odchodzę. Żegnaj. Andrej.”
Trzy słowa, które sprawiły, że Eric wybuchnął głośnym płaczem. Tylko trzy, ale to wystarczyło, żeby zapragnął umrzeć.


***
Myślę, że już chyba każdy się zorientował, że to jeden z ostatnich odcinków tego opowiadania. Nie wiem dokładnie, ile ich będzie, ale naprawdę niewiele. 
Trochę monotonnie to wyszło, ale chciałam przyspieszyć trochę akcję. Ktoś obstawia, jak to się może skończyć?
Wstawiłam "Okowy życia" jako e-book na tej samej stronie co "Odkryć siebie". Nie powinniście mieć problemów ze znalezieniem go, ale jak coś, to mogę wstawić link.
Pozdrawiam!

13 komentarzy:

  1. drugie opowiadanie która tak pokochałam, nie wybaczę ci że tak szybko kończysz. prawię się popłakałam pod koniec, to takie smutne, czytając poprzednie odcinki nie przypuszczałabym że tak to zakończysz. mam jednak nadzieję że się pogodzą. liczę na ciebie :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak bardzo kocham *O*
    Pisz dalej kochana, bo ja się jaram.
    Nie muszą nawet być razem.
    CO JA MÓWIĘ, OCZYWIŚCIE, ŻE MUSZĄ .___.
    Noe rób mi tego, nie niszcz tego cudownego związku, który po prostu na chwilę się popsuł, dobrze? A może...a może to tylko sen? Tylko koszmar, który wcale nie jest odzwierciedleniem rzeczywistości?
    A może po prostu żyję marzeniami?
    Tak czy inaczej- KOCHAM CIĘ <3
    Proszę, pisz dalej *o*

    OdpowiedzUsuń
  3. Doprowadziłaś mnie do łez... Wcale a wcale mi się to nie podoba. Unikanie rozmowy to chyba największa głupota, jaką oboje mogli zrobić...

    OdpowiedzUsuń
  4. Płaczę razem z Andrejem. Biedny, biedny... Nawet nie masz pojęcia, jak bardzo chciałabym, żeby znów byli razem. Szczęśliwi.
    Eric, znajdź go i powiedz mu wreszcie, co o chodzi, bo jak nie, to znajdę cię i osobiście zaprowadzę do niego; nie wykluczam, że "trochę" na tym ucierpisz...
    To wszystko, co chciałam napisać. Dziękuję za uwagę.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Popłakałam się dokładnie w momencie, w którym przeczytałam, że Andrej ściął włosy i płaczę do teraz, a literki na ekranie mi się rozmazują. Cholerka... „Z tobą coś jest nie tak.” To zdanie ciągle dudni mi w wciąż w głowie...
    Mam nadzieję, że to opowiadanie zakończy się dobrze, choć sądzę, że to raczej złudna nadzieja. Jeju, no! :(

    OdpowiedzUsuń
  6. Ze względu na mój podły humor od dwóch dni, jedyne co napiszę, to,że rozpłakałam się na końcu rozdziału. A raczej rozryczałam.Te zdanie o wyhodowaniu nowego serca, bardzo mnie poruszyło.Ostatnie zadanie za to poważnie mnie zaniepokoiło i liczę,że nie takie będzie zakończenie opowiadania. Czekam na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam t opowiadanie i bohaterów. Mimo, że łzy mi pociekły na końcu to uważam, że Eric jest sam sobie winny - tak się kończą sekrety i zdrady. Żal mi tylko Andreja - jego ukochanej pracy, jego włosów, jego radości i pewności siebie. No i jego serca. Erica bym solidnie oklepała gdybym miała go pod ręką.

    OdpowiedzUsuń
  8. Auuć ;/ Andrej wszystko wyolbrzymia... Nie wiem czy ja kiedyś tak miała, a jestem dziewczyną i tylko dziewczynom wolno płakać i złościć się bez powodu. No nie?
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  9. Eric powinien zacząć go szukać. Będzie najpierw to robił u matki modela. Tak go nie znajdzie, gdyż Andrej schowa się. Zrozpaczony Eric postanowi popełnić samobójstwo. Życie bez Andreja jest nic nie warte. Gdy już umrze, Andrej dowie się, dlaczego fotograf tak późno przychodził z pracy, dlaczego tak się zachowywał. Będzie mu strasznie żal, będzie czuł się winny śmierci ukochanego. Targające nim emocje sprawią, iż pójdzie w ślady kochanka. Opowieść niczym z Romea i Juli.
    Obstawiam, że tak będzie.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  10. Nieeeeeeeeeeeeeee, nie chce końca i chcę, by Andrejowi odrosły te jego piękne włosy. :(

    Andrej zamiast uciekać powinien powiedzieć Ericowi, co czuje, co się dzieje, a on tylko popadał w depresję i sam zrobił to czego się bał. Odszedł. :(( I strasznie mi smutno z tego powodu. Przez cały rozdział miałam łzy w oczach.
    Liczę, że Eric zacznie go szukać, nie da za wygraną i go odnajdzie, powie wszystko, Andrej mu wybaczy, będą się kochać i będą szczęśliwi.

    OdpowiedzUsuń
  11. Myślę, że nie wrócą do siebie, bo jeśli Eric robił przez te parę miesięcy coś z jego byłym... to chyba Andrej nie wybaczy.
    Jestem pewna, że nawet jeśli nie będą razem i być może Eric popełni samobójstwo Andrej tego nie zrobi. Nie jest (przynajmniej według mnie :)) typem człowieka, który gdy zostaje głęboko zraniony poddaje się.
    Smutno mi troszeczkę, że opowiadanie się kończy powoli... ale jeśli tak uważasz, że powoli trza zakończyć to masz racje. :)
    pozdrawiam i życzę weny <3

    OdpowiedzUsuń
  12. coś mi sie zdaje że tu nie będzie happy endu... chociaz moze jakos Andrej pozwoli Erickowi wszystko wyjaśnic i ich związek jakos się naprawi ... az mi sie plakac chciało czytając jak Andrej to wszytsko przezywał co próbował robic chcoiaz wszytsko poszło na amrne i zwyczajnie odszedł zostawiając Erica nie pozwalając mu na wynasnienia :< .. eh biedni..

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)