Bill patrzył z irytacją
na zamkniętą szatnię, w której siedział Tom z dwoma kolegami i grał w karty.
Bill spóźnił się na lekcję, a Tom miał teraz dyżur w szatni i nie musiał na nią
iść. Czarny chciał odwiesić przemoczoną od deszczu kurtkę na wieszak i iść na
lekcję - chemia była jego piętą achillesową, a jak nie był na lekcji, to w
ogóle już nie wiedział, co z czym i jak.
- Mógłbyś otworzyć
szatnię? – spytał spokojnie, nie chcąc po sobie pokazać, że mu się spieszy.
Tom zerknął na niego,
po czym odwrócił się do niego plecami i nachylił nad zaimprowizowanym
stolikiem, udając skupienie na grze.
- Hej, mówię do
ciebie! – powiedział głośniej Bill.
- Spadaj! – warknął
jeden z chłopaków, rzucając Czarnemu niechętne spojrzenie. – Nie chcemy cię tu.
- Gówno mnie obchodzi,
czego ty chcesz, łysa pało. Otwórz drzwi.
Tom ledwo się
powstrzymał przed parsknięciem, a jego kolega wyraźnie nie wiedział, co ma
odpowiedzieć. Gdyby z kurtki tak potwornie nie ciekła woda, odpuściłby, ale nie
mógł z czymś tak mokrym iść na lekcję. W dodatku był niewyspany po kolejnym
koszmarze, który nękał go już od jakiegoś czasu. Musiał sobie mocniej
podmalować oczy, żeby nie było tego widać.
- Spadaj, pedale –
powiedział drugi z chłopaków. – Nie chcemy tu takich jak ty.
- Nie martw się,
takiej tłustej dupy jak ty i tak bym nie ruszył. Po prostu otwórzcie te drzwi i
wszyscy będą szczęśliwi.
Tom parsknął i nic nie
odpowiedział. Przez ten niespełna miesiąc zdążył już Billa trochę poznać i
wiedział, że chłopak ma cięty języczek, z którego ochoczo korzystał. Nie był
może jakoś specjalnie silny fizycznie, ale jeśli chodziło o gierki słowne, nie
miał sobie równych. No, może poza Tomem. Tak się składało, że on jako jedyny
potrafił mu dotrzymać kroku na tym polu.
- Sam jesteś tłusty! –
warknął chłopak.
Bill uniósł jedną
brew, po czym parsknął śmiechem. Spojrzał na swoje zdecydowanie za szczupłe
ciało i pokręcił głową z niedowierzaniem.
- Kup sobie okulary,
panie hetero, bo jeszcze zamiast zaliczyć dziewczynę, ktoś „przez przypadek”
zaliczy ciebie.
- Co ma jedno do
drugiego? – spytał rozsierdzony chłopak.
- Jakiś szybki Bill
może cię czasem zwyobracać zanim zorientujesz się, że nie jest dziewczyną,
palancie. Nie mówię, oczywiście, o sobie. Ja i tak bym cię nie wziął nawet z
dopłatą. Czy w takim razie otworzycie drzwi?
Tom nadal pozostał
niewzruszony. Bill spojrzał na zegarek i nie chcąc pokazać, jaki jest wściekły,
odwrócił się na pięcie i odszedł. Nie miał już czasu na głupie gadanie. Musiał
iść na lekcję, zanim całkiem ją przegapi.
Dredziarz spojrzał na
swoich kolegów z politowaniem.
- Kretyni… Tak łatwo
dajecie mu się pokonać. Jak nie potraficie się odszczeknąć, nie odzywajcie się
wcale. Bobby, teraz ty rozdajesz. I wyciągnij tego pieprzonego asa z kieszeni,
dobra? Naprawdę myślisz, że nie widziałem?
- Jak wiecie w każdym
semestrze mamy przydzielone trzy dni, które możemy wykorzystać na jakąś
wycieczkę. Zaplanowałem nam wyjazd na narty, basen, lodowisko, kręgle, kino i muzeum…
W końcu to ma być wycieczka, która was czegoś nauczy – mężczyzna wywrócił
oczami. Uczniowie zaśmiali się. – Jeśli macie inne pomysły, to możemy to
przedyskutować. Jakieś sprzeciwy? Nie? Świetnie! Teraz proszę usprawiedliwienia…
Bill westchnął.
Niezbyt chciało mu się jechać, ale każda sytuacja jest dobra, żeby pogrążyć
Dredziarza. Mimo że obaj pilnowali się najlepiej jak mogli, żaden z nich
jeszcze nie ujawnił, gdzie mieszka. Bill kilka razy śledził swojego rywala, ale
temu zawsze udało się go wywieść w pole. To samo było z nim. Jakby wiedział,
kiedy jest śledzony i robił wszystko, żeby tylko nie dać mu nad sobą przewagi.
Miejsce zamieszkania mogło być cenną informacją.
- Bill? Jedziesz?
Chłopak spojrzał na
kolegę z ławki, marszcząc lekko cienkie brwi. Zerknął na Toma, który siedział
zaraz ławkę za nim i wpatrywał się w niego intensywnie.
- Mhm… Tak, jeśli nie
będę miał wtedy żadnej sesji.
- Fajnie być takim
modelem, co? Też bym chciał, ale ani wzrostu, ani urody… Eh, biedny ja.
Bill uśmiechnął się
lekko.
- Nie musisz być dla
siebie taki surowy. Zresztą, ta robota i
tak jest raczej… nudna. Nie spodobałoby ci się.
- Ale tobie się
podoba.
- Bo ja zawsze to
lubiłem. I od początku byłem w tym dobry.
- Urodziny geniusz,
co?
Czarny wzruszył
ramionami.
- Kto to wie.
- Znowu wyglądasz na
zmęczonego. Nie wysypiasz się?
- No, właśnie nie.
- Kłopoty w domu?
Wybacz, że tak cię wypytuję, ale jeśli chcesz pogadać…
- Nie, to tylko
zmęczenie. – Bill nachylił się do plecaka i wyciągnął z jeden z przegródek
śniadaniówkę. Ich wychowawca nie miał nic przeciwko temu. – Mieszkam u wujka, który jest też moim managerem i
w ten sposób łatwiej mu pokierować moją wątpliwą karierą. Podobno tutaj będę miał więcej możliwości. Praktycznie mnie zmusił, żebym
się tu przeniósł. Chcesz trochę?
Chłopak skrzywił się.
- Nie, dzięki. Ciągle
jesz to przeklęte zielsko, a ja wolę szynkę i w ogóle…
- Przez ciebie
zabijają więcej zwierząt.
- Jesteś
wegetarianinem?
Bill odwrócił się do
Toma, który ośmielił się podsłuchiwać ich rozmowę.
- A nawet jeśli, to
co? – spytał Czarny zadziornie.
Tom prychnął.
- Nic. To po prostu
tłumaczy, dlaczego wyglądasz jak kościotrup.
- Żałosne. Mógłbyś się
bardziej wysilić.
- Nie bardziej żałosne
niż ty.
Bill spiął się, ale
nie zamierzał dać się sprowokować przy wszystkich. To była jedna z ich potyczek
– podpuszczali się wzajemnie, nie chcąc jednocześnie dać się wyprowadzić z
równowagi. Kiedy nikt ich nie mógł słyszeć, ich „rozmowy” były o wiele mniej
cywilizowane. O ile w ogóle można było je takimi nazwać.
Czarny odwrócił się
plecami do Toma i nie reagował już na jego zaczepki. Wychowawca podał im
dokładny termin wycieczki i opieprzył za wygłupy na korytarzu oraz palenie
fajek na terenie szkoły. Potem zadzwonił dzwonek i wszyscy wyszli na przerwę,
ciesząc się, że ta nudna lekcja już minęła. Podczas wychodzenia z klasy Bill
wykorzystał okazję i pchnął Toma mocno „z bara”, wytrącając mu z ręki pik
kartek. Kilka osób zrobiło „uuuu!”, ale Dredziarz tylko prychnął, nie chcąc
pokazać, że aż cały się wewnątrz gotuje.
Bill nawet się nie
obejrzał.
Oko za oko.
Takie przepychanki
między nimi były codziennością i inni uczniowie tylko czekali na jakąś akcję.
Chłopacy rywalizowali ze sobą na każdym dostępnym polu.
Na trzeciej lekcji
mieli w-f. Wuefista już wcześniej im zapowiedział, że tego dnia będą biegać na
ocenę. Wszyscy mieli okrążyć park przylegający do szkoły i jak najszybciej
wrócić. Ich trasa liczyła całe pięć kilometrów.
- Jeśli ktoś nie wróci
w ciągu trzydziestu minut, dostaje ocenę niedostateczną, rozumiemy się? Nawet
idąc pieszo powinniście pokonać tą odległość w około dwadzieścia sześć minut,
więc radzę wszystkim wrócić na czas. To będzie bardzo ważna ocena. Dajcie z
siebie wszystko.
- Zmiażdżę cię –
powiedział cicho Tom, stając obok Billa.
Czarny spojrzał na
niego z politowaniem.
- Ty? Najpierw wytrzep
gówno z gaci, bo coś ci wisi.
Tom zacisnął mocno
zęby i uśmiechnął się słodko.
- Gówno? To mój
sprzęt. Ty natomiast wstydziłbyś się biegać w takich obcisłych rzeczach… W
ogóle nic tam nie masz.
Kaulitzowie spojrzeli
na siebie morderczo. Tom podciągnął nogawkę swoich szerokich dresów tak, żeby
ściągacz na dole zatrzymał się na lekko umięśnionej łydce. Białe adidasy i
biała koszulka wspaniale współgrały z czarnymi spodniami i dodatkami. Bill
natomiast miał na sobie zwykłą czarną koszulkę i czarne spodenki do połowy uda,
zdecydowanie zbyt obcisłe jak na standardy innych chłopaków. Na nogach miał
czarne trampki. Był wiele wyższy niż reszta chłopaków i bardzo szczupły, co
najlepiej było widać właśnie na wychowaniu fizycznym. Większość osób zwracała
uwagę na jego tatuaże, które od pierwszego dnia zrobiły wielką furorę.
Tom raz zauważył
poniżej pępka kawałek jednego z tatuaży. Był bardzo ciekawy, co on przedstawia.
Sam nigdy by tego nie zrobił, dla niego to było jak okaleczanie się, ale do
stylu Billa pasowało.
- Gotowi, do startu,
start!
Wszyscy w miarę szybko
pobiegli przed siebie. Billowi wcale się nie spieszyło. Nauczyciel nic przecież
nie mówił, że mają gnać przed siebie na łeb na szyję. Tom biegł sporo przed
nim, ale również nie próbował biec jako pierwszy. Bill prychnął, ale nie
skomentował tego.
- Tom cię wyprzedził –
powiedział Alan, podbiegając do Czarnego.
- Nie ścigamy się –
odparł Kaulitz obojętnie.
- Wyglądało, jakbyście
znowu mieli starcie.
- Wydawało ci się.
Życzyliśmy sobie powodzenia w biegu.
Alan zaśmiał się.
- Jakoś ci nie wierzę,
wiesz? Chciałem cię tylko ostrzec, że jego koledzy byli czymś bardzo
podekscytowani. Uważaj, ja lecę przodem. Chcę jeszcze zdążyć zapalić po drodze.
Powodzenia!
Alan pobiegł przodem,
zostawiając Billa samego.
Chłopak biegł powoli,
za nim było tylko kilka osób.
Nagle, akurat kiedy
biegł z górki, ktoś podstawił mu haka (był pewien, że potknął się o czyjąś
nogę). Rozpędzony, zdążył jedynie zasłonić głowę, zanim zrobił kilka fikołków i
wreszcie zatrzymał się na jednym z drzew.
Usłyszał głośny śmiech
kilku osób, ale specjalnie się nie ruszał, nie chcąc pokazać swojej
wściekłości.
- Hej, on w ogóle
żyje? – spytał ktoś.
Usłyszał, że ktoś do
niego podchodzi. Bill dotknął palcami ust i zobaczył, że leci mu krew i to
porządnie. Ktoś szturchnął go kilka razy patykiem w ramię.
- Chyba żyje.
Tom. Kaulitz.
Bill podniósł się tak
szybko, że sam nie był pewien jak to zrobił i popchnął mocno Dredziarza.
- Rozwaliłeś mi twarz,
kretynie! Jutro mam sesję zdjęciową dla Armaniego!
- Kogo to obchodzi? – odezwał się jeden z chłopaków.
- Czy ty masz w ogóle
mózg, czy tylko ten sprzęt, o którym wspominałeś wcześniej? – spytał Bill
rozsierdzony. Tom patrzył na niego jak na idiotę, w ogóle mu nie przerywając. – Jeśli nie uda
im się tego ukryć pod make-upem będziesz płacił za zerwanie umowy z Armanim.
Kretyn.
- Nie wyzywaj mnie –
odparł Tom spokojnie.
- Bo? Zabijesz mnie
swoim dużym kutasem?! - Jeden chłopak nie wytrzymał i zaśmiał się cicho. –
Wybacz, ale jakoś jeszcze nie posrałem się w gacie. W przeciwieństwie do ciebie
jak widać.
- Nie sraj się,
przecież sam sobie rozwaliłeś ryj. Jesteś łamaga i tyle. Chciałem sprawdzić,
czy żyjesz.
- Patykiem? – spytał
wkurzony Bill.
- Gówna przecież nie
dotknę.
Kilka osób znowu
wybuchło śmiechem. Bill powycierał krew w ręce, nie przejmując się tym, że
wiele części ciała ma obtartych. Przeszedł obok Toma z dumnie uniesioną głową,
a potem to samo chciał zrobić z kolegami Dredziarza, ale…
Ktoś podstawił mu
haka. Bill potknął się, ale udało mu się utrzymać równowagę. Na dłuższą chwilę
zapadła cisza, a atmosfera tak zgęstniała, że można ją było kroić nożem. Przez
chwilę stał bez ruchu, a potem odwrócił się i zwinięta pięścią uderzył
winowajcę w twarz tak mocno, że ten aż się przewrócił.
- Hej!
Jakiś inny chłopak uderzył Billa w twarz, a
następny wywrócił go na ziemię, by zaraz kopnąć mocno w brzuch.
- Ej! Przestańcie! –
Tom podbiegł i odepchnął tego, który zadawał czarnowłosemu najwięcej ciosów. –
Co to ma, kurwa, być? Trzech na jednego? Honoru nie macie?!
Bill splunął krwią,
ale nie podziękował za ratunek. Wstał i odszedł bez słowa. Tom spojrzał na
kolegów z niechęcią.
- Tak się spraw nie
załatwia – warknął.
- Mieliśmy przewagę,
mogliśmy go załatwić.
- W ogóle nie
powinniście go tykać. To ja mam z nim porachunki i sam sobie z nim poradzę.
Jeśli się dowiem, że zaatakowaliście go w kilka osób, sam się z wami policzę.
Chcecie się z nim bić, walczcie jeden na jednego. Tak to każdy głupi potrafi.
- Lepiej się
pospieszmy, mamy jeszcze dwa kilometry i tylko siedem minut czasu.
- Szlag.
Tom zdziwił się, że po
drodze nie spotkali Billa. Na boisku, gdzie była zbiórka, też go nie było.
Dredziarz przebierał się jako ostatni. Rzeczy Billa wciąż leżały w jednej z
szafek, więc chłopak, wciąż nie mając dość po kilku starciach od rana, schował
wszystkie rzeczy czarnowłosego do plecaka i pospiesznie opuścił szatnię. Nie
miał jednak pojęcia, że Bill nie zamierzał do niej wracać.
Bill wkurzony poszedł
od razu do domu. Stwierdził, że jego rzeczy zabierze szofer albo ktoś inny.
Miał ochotę rozszarpać Toma i jego koleżków. Fakt, postawa Toma mu
zaimponowała. Skoro chciał z nim walczyć jeden na jeden, był prawdziwym
facetem. Może jednak się nie przechwalał co do zawartości spodni?
Czarny prychnął tylko
i wszedł do domu.
- Bill, już jes… Aaa!
Coś ty z sobą zrobił?!
- Cześć, wujku.
Wywróciłem się.
- Jutro sesja!
- Wiem. Czy Saki
mógłby pojechać do szkoły po moje rzeczy? Zerwałem się z lekcji i…
- No, dobrze. Ale nie
uciekaj więcej.
- Mhm…
Tom zamknął się w
swoim pokoju na klucz i usiadł na łóżku. Niepewnie wyciągnął z plecaka rzeczy
Billa i położył je obok.
Były zbyt ciemne i
obcisłe jak na jego gust, ale nie aż takie złe jak na metala. Dredziarz wziął
do ręki koszulkę Billa i niechętnie ją powąchał. Perfumy były bardzo gustowne i
świetnie komponowały się z jego naturalnym zapachem. Tom nie spodziewał się, że
spodoba mu się coś… takiego.
Westchnął. Po co on mu
zabrał te rzeczy, hm? Powąchał je sobie i co dalej?
Odłożył je na półkę,
której jeszcze nie zapełnił swoimi ciuchami i zamknął szafkę.
Niech leżą. Kto wie,
może kiedyś się przydadzą?
***
No, po długim czekaniu wreszcie jest.
Pozory Mylą powinny pojawić się jutro. Miałam od czwartku matury i dzisiaj dopiero zdałam egzamin z niemieckiego (na cztery, co bardzo mnie cieszy;)). Na Wasze blogi zajrzę najpóźniej jutro.
Pozdrawiam!
Nowe opowiadanie jest po prostu świetne !!! :D Już nie mogę doczekać się kolejnej części :) Pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na nexta ♥
OdpowiedzUsuńJeju, to jest genialne! Bill tym swoim niewyparzonym językiem przypomina mi odrobinę Andy'ego z Odkryć Siebie. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :D
OdpowiedzUsuńZapraszam na prolog mojego nowego opowiadania :) http://gegen-jedes-gesetz-twincest.blogspot.com/
Na pewno się przydadzą, kiedy Bill u niego przenocuje :D
OdpowiedzUsuń"- Kup sobie okulary, panie hetero, bo jeszcze zamiast zaliczyć dziewczynę, ktoś „przez przypadek” zaliczy ciebie.
- Co ma jedno do drugiego? – spytał rozsierdzony chłopak.
- Jakiś szybki Bill może cię czasem zwyobracać zanim zorientujesz się, że nie jest dziewczyną, palancie. Nie mówię, oczywiście, o sobie. Ja i tak bym cię nie wziął nawet z dopłatą. Czy w takim razie otworzycie drzwi?" hahaha! To mnie rozwaliło! Bill i ten jego cięty język <3
Super! :)
Obódżbodżbodż *u*
OdpowiedzUsuńJestę zachwyconę <3
Tak bardzo, że mimo zmęczenia, piszę komentarz .___.
NIE MOŻNA NIE SKOMENTOWAĆ TAKIEGO GENIUSZU
*pada na kolana, płaszcząc się*
Bodże, bądź mym guru, kocham cię <3
Kocham, uwielbiam twoje opowiadania, Billa i Toma, za każdym razem kreujesz ich tak cudownie, że się rozpływam <3
Dobra, kocham cię, to już ustaliłyśmy. Zostanę twoją psychofanką, okej?
Poza tym, gratuluję wyników ^u^
CZEKAM NIECIERPLIWIE <3
heh ah ten wyszczekany charakterek Billa <3
OdpowiedzUsuńeh eh... bardzo przyjemny rozdział. I od samego początku ciekawe akcje - to lubie najbardziej. Podoba mi sie, ze w tym opowiadaniu jesli chodzi o ich 'młodziencze' lata Bill nie jest taki skryty, tylko ma charakterek i nie da sobie w kasze dmuchać. No i bardzo wporzadku Tom. To bedzie naprawde ciekawe!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Super, genialne... ta akcja w parku i ten koniec... czuje że będzie fajnie.
OdpowiedzUsuń.
Alien.
.
Każde twoje opowiadanie, niby wciąż o bliźniakach, ale zawsze jest inne. Potrafisz w wspaniały sposób kreować swoich bohaterów, co sprawia,że kolejne twoje dzieło czyta się jak coś nowego, wyjątkowego. Już zakochałam się w tym opowiadaniu. W zadziornym Billu i honorowym Tomie. I na końcówka...zapach czyjegoś ciała, perfum może nieźle namieszać w głowie. Już nie mogę się doczekać kolejnego odcinka.
OdpowiedzUsuńGratuluję wyników na maturze ;-)
Już się zakochałam w tym opowiadaniu (zresztą jak w każdym, które napisałaś). Podoba mi się postawa Toma,że kazał im przestać bić Billa. No i Tom miło zrobił,że zabrał jego rzeczy ;D Czekam na następny rozdział ;* I gratuluje wyników ;D
OdpowiedzUsuńPodobają mi się te gierki słowne chłopaków. Bardzo fajnie się zaczyna. Z resztą wszystkie twoje opowiadania są super, więc co tu dużo mówić. :)
OdpowiedzUsuńTym jednym odcinkiem podbiłaś bez reszty moje serce. Świetny pomysł, fajnie napisane, akcja się ładnie rozwija. Czegóż chcieć więcej? ;)
OdpowiedzUsuńSpodobały mi się charaktery obu chłopców. Tom zachował się w porządku w stosunku do Billa, co też mnie ucieszyło.
Jeśli chodzi o egzamin - gratulacje! <3
Pozdrawiam!
haha już uwielbiam to opo i docinki Billa <3 ale że on wrócił do domu w stroju na wf? O.o dobrze że Tom ma swój honor inaczej byłoby po Billu. czekam na nexta :*
OdpowiedzUsuńhahahaa, docinki genialne xD W ogóle czuję że całe opowiadanie będzie super, no ale już samo to, że ty je piszesz powoduje, że nie może być inaczej :D
OdpowiedzUsuńAle super! Cały czas czekałam na to opowiadanie. Zapowiada się genialnie, myślę, że będzie równie dobre, jak poprzednie.
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa do czego mogą przydać się Tomowi ciuchy Billa xD Nie mogę się doczekać, w jakim celu je wykorzysta >3 Niegrzeczny Tomek xD Czekam na więcej :)
Pozdrawiam!
Bill potrafi się odgryźć. Uwielbiam, gdy postacie mają charakterek. Czytałam juz tyle beznadziejnych twc, gdzie Billu był jak ciepłe kluchy. Ty zawsze potrafisz ładnie opisać uczucia, charaktery, a nawet zaciekawić znanym na pamięć opisem wyglądu. Za to podziwiam.
OdpowiedzUsuńTe słowne potyczki między bliźniakami śmieszą i są świetne.
Poza tym porozpływam się trochę nad treścią, bo trzeba, nie inaczej.
1. Akcja z grą w karty - dobreeee.:)
2. Akcja w parku - jeszcze leeepszeee:):)
3. Akcja z wąchaniem ciuchów Billa - najlepsze:):):)
buahabuaha. zacieszam jak głupia, bo przecież wiadomo, że zaciekawienie zapachem wroga-geja-nieznanegobratabliźniaka-potencjalnegopartnera jest pierwszym krokiem. także myślę, że Tom już coś zaczyna rozumieć. o taaak. nom. to tyle. dodawaj szybko następny rozdział. :*
No. Obwąchać rywalowi ciuchy. Prawdziwy samiec alfa.
OdpowiedzUsuń