wtorek, 8 stycznia 2013

1.Twarzą w twarz



Bill patrzył z irytacją na zamkniętą szatnię, w której siedział Tom z dwoma kolegami i grał w karty. Bill spóźnił się na lekcję, a Tom miał teraz dyżur w szatni i nie musiał na nią iść. Czarny chciał odwiesić przemoczoną od deszczu kurtkę na wieszak i iść na lekcję - chemia była jego piętą achillesową, a jak nie był na lekcji, to w ogóle już nie wiedział, co z czym i jak.
- Mógłbyś otworzyć szatnię? – spytał spokojnie, nie chcąc po sobie pokazać, że mu się spieszy.
Tom zerknął na niego, po czym odwrócił się do niego plecami i nachylił nad zaimprowizowanym stolikiem, udając skupienie na grze.
- Hej, mówię do ciebie! – powiedział głośniej Bill.
- Spadaj! – warknął jeden z chłopaków, rzucając Czarnemu niechętne spojrzenie. – Nie chcemy cię tu.
- Gówno mnie obchodzi, czego ty chcesz, łysa pało. Otwórz drzwi.
Tom ledwo się powstrzymał przed parsknięciem, a jego kolega wyraźnie nie wiedział, co ma odpowiedzieć. Gdyby z kurtki tak potwornie nie ciekła woda, odpuściłby, ale nie mógł z czymś tak mokrym iść na lekcję. W dodatku był niewyspany po kolejnym koszmarze, który nękał go już od jakiegoś czasu. Musiał sobie mocniej podmalować oczy, żeby nie było tego widać.
- Spadaj, pedale – powiedział drugi z chłopaków. – Nie chcemy tu takich jak ty.
- Nie martw się, takiej tłustej dupy jak ty i tak bym nie ruszył. Po prostu otwórzcie te drzwi i wszyscy będą szczęśliwi.
Tom parsknął i nic nie odpowiedział. Przez ten niespełna miesiąc zdążył już Billa trochę poznać i wiedział, że chłopak ma cięty języczek, z którego ochoczo korzystał. Nie był może jakoś specjalnie silny fizycznie, ale jeśli chodziło o gierki słowne, nie miał sobie równych. No, może poza Tomem. Tak się składało, że on jako jedyny potrafił mu dotrzymać kroku na tym polu.
- Sam jesteś tłusty! – warknął chłopak.
Bill uniósł jedną brew, po czym parsknął śmiechem. Spojrzał na swoje zdecydowanie za szczupłe ciało i pokręcił głową z niedowierzaniem.
- Kup sobie okulary, panie hetero, bo jeszcze zamiast zaliczyć dziewczynę, ktoś „przez przypadek” zaliczy ciebie.
- Co ma jedno do drugiego? – spytał rozsierdzony chłopak.
- Jakiś szybki Bill może cię czasem zwyobracać zanim zorientujesz się, że nie jest dziewczyną, palancie. Nie mówię, oczywiście, o sobie. Ja i tak bym cię nie wziął nawet z dopłatą. Czy w takim razie otworzycie drzwi?
Tom nadal pozostał niewzruszony. Bill spojrzał na zegarek i nie chcąc pokazać, jaki jest wściekły, odwrócił się na pięcie i odszedł. Nie miał już czasu na głupie gadanie. Musiał iść na lekcję, zanim całkiem ją przegapi.
Dredziarz spojrzał na swoich kolegów z politowaniem.
- Kretyni… Tak łatwo dajecie mu się pokonać. Jak nie potraficie się odszczeknąć, nie odzywajcie się wcale. Bobby, teraz ty rozdajesz. I wyciągnij tego pieprzonego asa z kieszeni, dobra? Naprawdę myślisz, że nie widziałem?

- Jak wiecie w każdym semestrze mamy przydzielone trzy dni, które możemy wykorzystać na jakąś wycieczkę. Zaplanowałem nam wyjazd na narty, basen, lodowisko, kręgle, kino i muzeum… W końcu to ma być wycieczka, która was czegoś nauczy – mężczyzna wywrócił oczami. Uczniowie zaśmiali się. – Jeśli macie inne pomysły, to możemy to przedyskutować. Jakieś sprzeciwy? Nie? Świetnie! Teraz proszę  usprawiedliwienia…
Bill westchnął. Niezbyt chciało mu się jechać, ale każda sytuacja jest dobra, żeby pogrążyć Dredziarza. Mimo że obaj pilnowali się najlepiej jak mogli, żaden z nich jeszcze nie ujawnił, gdzie mieszka. Bill kilka razy śledził swojego rywala, ale temu zawsze udało się go wywieść w pole. To samo było z nim. Jakby wiedział, kiedy jest śledzony i robił wszystko, żeby tylko nie dać mu nad sobą przewagi. Miejsce zamieszkania mogło być cenną informacją.
- Bill? Jedziesz?
Chłopak spojrzał na kolegę z ławki, marszcząc lekko cienkie brwi. Zerknął na Toma, który siedział zaraz ławkę za nim i wpatrywał się w niego intensywnie.
- Mhm… Tak, jeśli nie będę miał wtedy żadnej sesji.
- Fajnie być takim modelem, co? Też bym chciał, ale ani wzrostu, ani urody… Eh, biedny ja.
Bill uśmiechnął się lekko.
- Nie musisz być dla siebie taki surowy.  Zresztą, ta robota i tak jest raczej… nudna. Nie spodobałoby ci się.
- Ale tobie się podoba.
- Bo ja zawsze to lubiłem. I od początku byłem w tym dobry.
- Urodziny geniusz, co?
Czarny wzruszył ramionami.
- Kto to wie.
- Znowu wyglądasz na zmęczonego. Nie wysypiasz się?
- No, właśnie nie.
- Kłopoty w domu? Wybacz, że tak cię wypytuję, ale jeśli chcesz pogadać…
- Nie, to tylko zmęczenie. – Bill nachylił się do plecaka i wyciągnął z jeden z przegródek śniadaniówkę. Ich wychowawca nie miał nic przeciwko temu. – Mieszkam u wujka, który jest też moim managerem i w ten sposób łatwiej mu pokierować moją wątpliwą karierą. Podobno tutaj będę miał więcej możliwości. Praktycznie mnie zmusił, żebym się tu przeniósł. Chcesz trochę?
Chłopak skrzywił się.
- Nie, dzięki. Ciągle jesz to przeklęte zielsko, a ja wolę szynkę i w ogóle…
- Przez ciebie zabijają więcej zwierząt.
- Jesteś wegetarianinem?
Bill odwrócił się do Toma, który ośmielił się podsłuchiwać ich rozmowę.
- A nawet jeśli, to co? – spytał Czarny zadziornie.
Tom prychnął.
- Nic. To po prostu tłumaczy, dlaczego wyglądasz jak kościotrup.
- Żałosne. Mógłbyś się bardziej wysilić.
- Nie bardziej żałosne niż ty.
Bill spiął się, ale nie zamierzał dać się sprowokować przy wszystkich. To była jedna z ich potyczek – podpuszczali się wzajemnie, nie chcąc jednocześnie dać się wyprowadzić z równowagi. Kiedy nikt ich nie mógł słyszeć, ich „rozmowy” były o wiele mniej cywilizowane. O ile w ogóle można było je takimi nazwać.
Czarny odwrócił się plecami do Toma i nie reagował już na jego zaczepki. Wychowawca podał im dokładny termin wycieczki i opieprzył za wygłupy na korytarzu oraz palenie fajek na terenie szkoły. Potem zadzwonił dzwonek i wszyscy wyszli na przerwę, ciesząc się, że ta nudna lekcja już minęła. Podczas wychodzenia z klasy Bill wykorzystał okazję i pchnął Toma mocno „z bara”, wytrącając mu z ręki pik kartek. Kilka osób zrobiło „uuuu!”, ale Dredziarz tylko prychnął, nie chcąc pokazać, że aż cały się wewnątrz gotuje.
Bill nawet się nie obejrzał.
Oko za oko.
Takie przepychanki między nimi były codziennością i inni uczniowie tylko czekali na jakąś akcję. Chłopacy rywalizowali ze sobą na każdym dostępnym polu.
Na trzeciej lekcji mieli w-f. Wuefista już wcześniej im zapowiedział, że tego dnia będą biegać na ocenę. Wszyscy mieli okrążyć park przylegający do szkoły i jak najszybciej wrócić. Ich trasa liczyła całe pięć kilometrów.
- Jeśli ktoś nie wróci w ciągu trzydziestu minut, dostaje ocenę niedostateczną, rozumiemy się? Nawet idąc pieszo powinniście pokonać tą odległość w około dwadzieścia sześć minut, więc radzę wszystkim wrócić na czas. To będzie bardzo ważna ocena. Dajcie z siebie wszystko.
- Zmiażdżę cię – powiedział cicho Tom, stając obok Billa.
Czarny spojrzał na niego z politowaniem.
- Ty? Najpierw wytrzep gówno z gaci, bo coś ci wisi.
Tom zacisnął mocno zęby i uśmiechnął się słodko.
- Gówno? To mój sprzęt. Ty natomiast wstydziłbyś się biegać w takich obcisłych rzeczach… W ogóle nic tam nie masz.
Kaulitzowie spojrzeli na siebie morderczo. Tom podciągnął nogawkę swoich szerokich dresów tak, żeby ściągacz na dole zatrzymał się na lekko umięśnionej łydce. Białe adidasy i biała koszulka wspaniale współgrały z czarnymi spodniami i dodatkami. Bill natomiast miał na sobie zwykłą czarną koszulkę i czarne spodenki do połowy uda, zdecydowanie zbyt obcisłe jak na standardy innych chłopaków. Na nogach miał czarne trampki. Był wiele wyższy niż reszta chłopaków i bardzo szczupły, co najlepiej było widać właśnie na wychowaniu fizycznym. Większość osób zwracała uwagę na jego tatuaże, które od pierwszego dnia zrobiły wielką furorę.
Tom raz zauważył poniżej pępka kawałek jednego z tatuaży. Był bardzo ciekawy, co on przedstawia. Sam nigdy by tego nie zrobił, dla niego to było jak okaleczanie się, ale do stylu Billa pasowało.
- Gotowi, do startu, start!
Wszyscy w miarę szybko pobiegli przed siebie. Billowi wcale się nie spieszyło. Nauczyciel nic przecież nie mówił, że mają gnać przed siebie na łeb na szyję. Tom biegł sporo przed nim, ale również nie próbował biec jako pierwszy. Bill prychnął, ale nie skomentował tego.
- Tom cię wyprzedził – powiedział Alan, podbiegając do Czarnego.
- Nie ścigamy się – odparł Kaulitz obojętnie.
- Wyglądało, jakbyście znowu mieli starcie.
- Wydawało ci się. Życzyliśmy sobie powodzenia w biegu.
Alan zaśmiał się.
- Jakoś ci nie wierzę, wiesz? Chciałem cię tylko ostrzec, że jego koledzy byli czymś bardzo podekscytowani. Uważaj, ja lecę przodem. Chcę jeszcze zdążyć zapalić po drodze. Powodzenia!
Alan pobiegł przodem, zostawiając Billa samego.
Chłopak biegł powoli, za nim było tylko kilka osób.
Nagle, akurat kiedy biegł z górki, ktoś podstawił mu haka (był pewien, że potknął się o czyjąś nogę). Rozpędzony, zdążył jedynie zasłonić głowę, zanim zrobił kilka fikołków i wreszcie zatrzymał się na jednym z drzew.
Usłyszał głośny śmiech kilku osób, ale specjalnie się nie ruszał, nie chcąc pokazać swojej wściekłości.
- Hej, on w ogóle żyje? – spytał ktoś.
Usłyszał, że ktoś do niego podchodzi. Bill dotknął palcami ust i zobaczył, że leci mu krew i to porządnie. Ktoś szturchnął go kilka razy patykiem w ramię.
- Chyba żyje.
Tom. Kaulitz.
Bill podniósł się tak szybko, że sam nie był pewien jak to zrobił i popchnął mocno Dredziarza.
- Rozwaliłeś mi twarz, kretynie! Jutro mam sesję zdjęciową dla Armaniego!
-  Kogo to obchodzi? – odezwał się jeden z chłopaków.
- Czy ty masz w ogóle mózg, czy tylko ten sprzęt, o którym wspominałeś wcześniej? – spytał Bill rozsierdzony. Tom patrzył na niego jak na idiotę,  w ogóle mu nie przerywając. – Jeśli nie uda im się tego ukryć pod make-upem będziesz płacił za zerwanie umowy z Armanim. Kretyn.
- Nie wyzywaj mnie – odparł Tom spokojnie.
- Bo? Zabijesz mnie swoim dużym kutasem?! - Jeden chłopak nie wytrzymał i zaśmiał się cicho. – Wybacz, ale jakoś jeszcze nie posrałem się w gacie. W przeciwieństwie do ciebie jak widać.
- Nie sraj się, przecież sam sobie rozwaliłeś ryj. Jesteś łamaga i tyle. Chciałem sprawdzić, czy żyjesz.
- Patykiem? – spytał wkurzony Bill.
- Gówna przecież nie dotknę.
Kilka osób znowu wybuchło śmiechem. Bill powycierał krew w ręce, nie przejmując się tym, że wiele części ciała ma obtartych. Przeszedł obok Toma z dumnie uniesioną głową, a potem to samo chciał zrobić z kolegami Dredziarza, ale…
Ktoś podstawił mu haka. Bill potknął się, ale udało mu się utrzymać równowagę. Na dłuższą chwilę zapadła cisza, a atmosfera tak zgęstniała, że można ją było kroić nożem. Przez chwilę stał bez ruchu, a potem odwrócił się i zwinięta pięścią uderzył winowajcę w twarz tak mocno, że ten aż się przewrócił.
- Hej!
 Jakiś inny chłopak uderzył Billa w twarz, a następny wywrócił go na ziemię, by zaraz kopnąć mocno w brzuch.
- Ej! Przestańcie! – Tom podbiegł i odepchnął tego, który zadawał czarnowłosemu najwięcej ciosów. – Co to ma, kurwa, być? Trzech na jednego? Honoru nie macie?!
Bill splunął krwią, ale nie podziękował za ratunek. Wstał i odszedł bez słowa. Tom spojrzał na kolegów z niechęcią.
- Tak się spraw nie załatwia – warknął.
- Mieliśmy przewagę, mogliśmy go załatwić.
- W ogóle nie powinniście go tykać. To ja mam z nim porachunki i sam sobie z nim poradzę. Jeśli się dowiem, że zaatakowaliście go w kilka osób, sam się z wami policzę. Chcecie się z nim bić, walczcie jeden na jednego. Tak to każdy głupi potrafi.
- Lepiej się pospieszmy, mamy jeszcze dwa kilometry i tylko siedem minut czasu.
- Szlag.
Tom zdziwił się, że po drodze nie spotkali Billa. Na boisku, gdzie była zbiórka, też go nie było. Dredziarz przebierał się jako ostatni. Rzeczy Billa wciąż leżały w jednej z szafek, więc chłopak, wciąż nie mając dość po kilku starciach od rana, schował wszystkie rzeczy czarnowłosego do plecaka i pospiesznie opuścił szatnię. Nie miał jednak pojęcia, że Bill nie zamierzał do niej wracać.
Bill wkurzony poszedł od razu do domu. Stwierdził, że jego rzeczy zabierze szofer albo ktoś inny. Miał ochotę rozszarpać Toma i jego koleżków. Fakt, postawa Toma mu zaimponowała. Skoro chciał z nim walczyć jeden na jeden, był prawdziwym facetem. Może jednak się nie przechwalał co do zawartości spodni?
Czarny prychnął tylko i wszedł do domu.
- Bill, już jes… Aaa! Coś ty z sobą zrobił?!
- Cześć, wujku. Wywróciłem się.
- Jutro sesja!
- Wiem. Czy Saki mógłby pojechać do szkoły po moje rzeczy? Zerwałem się z lekcji i…
- No, dobrze. Ale nie uciekaj więcej.
- Mhm…

Tom zamknął się w swoim pokoju na klucz i usiadł na łóżku. Niepewnie wyciągnął z plecaka rzeczy Billa i położył je obok.
Były zbyt ciemne i obcisłe jak na jego gust, ale nie aż takie złe jak na metala. Dredziarz wziął do ręki koszulkę Billa i niechętnie ją powąchał. Perfumy były bardzo gustowne i świetnie komponowały się z jego naturalnym zapachem. Tom nie spodziewał się, że spodoba mu się coś… takiego.
Westchnął. Po co on mu zabrał te rzeczy, hm? Powąchał je sobie i co dalej?
Odłożył je na półkę, której jeszcze nie zapełnił swoimi ciuchami i zamknął szafkę.
Niech leżą. Kto wie, może kiedyś się przydadzą?


***
No, po długim czekaniu wreszcie jest.
Pozory Mylą powinny pojawić się jutro. Miałam od czwartku matury i dzisiaj dopiero zdałam egzamin z niemieckiego (na cztery, co bardzo mnie cieszy;)). Na Wasze blogi zajrzę najpóźniej jutro.
Pozdrawiam!

16 komentarzy:

  1. Nowe opowiadanie jest po prostu świetne !!! :D Już nie mogę doczekać się kolejnej części :) Pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na nexta ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeju, to jest genialne! Bill tym swoim niewyparzonym językiem przypomina mi odrobinę Andy'ego z Odkryć Siebie. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :D
    Zapraszam na prolog mojego nowego opowiadania :) http://gegen-jedes-gesetz-twincest.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Na pewno się przydadzą, kiedy Bill u niego przenocuje :D
    "- Kup sobie okulary, panie hetero, bo jeszcze zamiast zaliczyć dziewczynę, ktoś „przez przypadek” zaliczy ciebie.
    - Co ma jedno do drugiego? – spytał rozsierdzony chłopak.
    - Jakiś szybki Bill może cię czasem zwyobracać zanim zorientujesz się, że nie jest dziewczyną, palancie. Nie mówię, oczywiście, o sobie. Ja i tak bym cię nie wziął nawet z dopłatą. Czy w takim razie otworzycie drzwi?" hahaha! To mnie rozwaliło! Bill i ten jego cięty język <3
    Super! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Obódżbodżbodż *u*
    Jestę zachwyconę <3
    Tak bardzo, że mimo zmęczenia, piszę komentarz .___.

    NIE MOŻNA NIE SKOMENTOWAĆ TAKIEGO GENIUSZU
    *pada na kolana, płaszcząc się*
    Bodże, bądź mym guru, kocham cię <3

    Kocham, uwielbiam twoje opowiadania, Billa i Toma, za każdym razem kreujesz ich tak cudownie, że się rozpływam <3

    Dobra, kocham cię, to już ustaliłyśmy. Zostanę twoją psychofanką, okej?
    Poza tym, gratuluję wyników ^u^

    CZEKAM NIECIERPLIWIE <3

    OdpowiedzUsuń
  5. heh ah ten wyszczekany charakterek Billa <3

    OdpowiedzUsuń
  6. eh eh... bardzo przyjemny rozdział. I od samego początku ciekawe akcje - to lubie najbardziej. Podoba mi sie, ze w tym opowiadaniu jesli chodzi o ich 'młodziencze' lata Bill nie jest taki skryty, tylko ma charakterek i nie da sobie w kasze dmuchać. No i bardzo wporzadku Tom. To bedzie naprawde ciekawe!

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Super, genialne... ta akcja w parku i ten koniec... czuje że będzie fajnie.
    .
    Alien.
    .

    OdpowiedzUsuń
  8. Każde twoje opowiadanie, niby wciąż o bliźniakach, ale zawsze jest inne. Potrafisz w wspaniały sposób kreować swoich bohaterów, co sprawia,że kolejne twoje dzieło czyta się jak coś nowego, wyjątkowego. Już zakochałam się w tym opowiadaniu. W zadziornym Billu i honorowym Tomie. I na końcówka...zapach czyjegoś ciała, perfum może nieźle namieszać w głowie. Już nie mogę się doczekać kolejnego odcinka.
    Gratuluję wyników na maturze ;-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Już się zakochałam w tym opowiadaniu (zresztą jak w każdym, które napisałaś). Podoba mi się postawa Toma,że kazał im przestać bić Billa. No i Tom miło zrobił,że zabrał jego rzeczy ;D Czekam na następny rozdział ;* I gratuluje wyników ;D

    OdpowiedzUsuń
  10. Podobają mi się te gierki słowne chłopaków. Bardzo fajnie się zaczyna. Z resztą wszystkie twoje opowiadania są super, więc co tu dużo mówić. :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Tym jednym odcinkiem podbiłaś bez reszty moje serce. Świetny pomysł, fajnie napisane, akcja się ładnie rozwija. Czegóż chcieć więcej? ;)
    Spodobały mi się charaktery obu chłopców. Tom zachował się w porządku w stosunku do Billa, co też mnie ucieszyło.
    Jeśli chodzi o egzamin - gratulacje! <3
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  12. haha już uwielbiam to opo i docinki Billa <3 ale że on wrócił do domu w stroju na wf? O.o dobrze że Tom ma swój honor inaczej byłoby po Billu. czekam na nexta :*

    OdpowiedzUsuń
  13. hahahaa, docinki genialne xD W ogóle czuję że całe opowiadanie będzie super, no ale już samo to, że ty je piszesz powoduje, że nie może być inaczej :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Ale super! Cały czas czekałam na to opowiadanie. Zapowiada się genialnie, myślę, że będzie równie dobre, jak poprzednie.
    Jestem ciekawa do czego mogą przydać się Tomowi ciuchy Billa xD Nie mogę się doczekać, w jakim celu je wykorzysta >3 Niegrzeczny Tomek xD Czekam na więcej :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  15. Bill potrafi się odgryźć. Uwielbiam, gdy postacie mają charakterek. Czytałam juz tyle beznadziejnych twc, gdzie Billu był jak ciepłe kluchy. Ty zawsze potrafisz ładnie opisać uczucia, charaktery, a nawet zaciekawić znanym na pamięć opisem wyglądu. Za to podziwiam.
    Te słowne potyczki między bliźniakami śmieszą i są świetne.
    Poza tym porozpływam się trochę nad treścią, bo trzeba, nie inaczej.
    1. Akcja z grą w karty - dobreeee.:)
    2. Akcja w parku - jeszcze leeepszeee:):)
    3. Akcja z wąchaniem ciuchów Billa - najlepsze:):):)
    buahabuaha. zacieszam jak głupia, bo przecież wiadomo, że zaciekawienie zapachem wroga-geja-nieznanegobratabliźniaka-potencjalnegopartnera jest pierwszym krokiem. także myślę, że Tom już coś zaczyna rozumieć. o taaak. nom. to tyle. dodawaj szybko następny rozdział. :*

    OdpowiedzUsuń
  16. No. Obwąchać rywalowi ciuchy. Prawdziwy samiec alfa.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)