wtorek, 22 stycznia 2013

Rozdział 25



- Porozmawiaj ze mną.
Andrej odwrócił się plecami do brata, stojącego w rogu pokoju. Nie chciał rozmawiać. Potrzebował trochę czasu, żeby pewne sprawy przemyśleć i zastanowić się, co dalej.
Odszedł od Erica i do tej pory nie widział się z nim. Gdy Richards przyszedł do jego matki, ta nawrzeszczała na niego, że to przez nią on był taki załamany. Odegrała cudowną szopkę, udając, że się martwi, bo nie wie gdzie jest.
I Eric odszedł. Uwierzył czy nie, odszedł. I już więcej się nie pokazał.
Minęły tylko cztery dni, ale Andrej miał wrażenie, że to była cała wieczność. Próbował jakoś poskładać to, co z niego zostało, do kupy, ale kompletnie nie miał pojęcia, jak to zrobić. Nie sądził, że to wszystko tak głupio się skończy.
- Andrej, do cholery. Zachowujesz się gorzej niż baba – warknął Igor. Od samego początku wiedział, że nie ma co się nad bratem użerać, bo on tylko na to czeka. Chce, żeby wszyscy wokoło niego skakali. Nie było sensu go cackać. On potrzebował kogoś, kto brutalnie postawi go na nogi o siłą pomoże mu się z tego otrząsnąć. – Dobra, nie chcesz rozmawiać, w porządku. Ubieraj się, jedziemy na jakieś zakupy. Może to trochę ci pomoże.
Młodszy Pejic pokazał bratu fuck’a i nakrył się bardziej kołdrą. Akurat teraz, kiedy on marzy, żeby umrzeć, Igor się wczepił i nie chciał dać mu spokoju.
- Andrej… Bo stracę cierpliwość – ostrzegał chłopak, powoli tracąc cierpliwość. – Dobra, jak chcesz.
Wyszedł z pokoju i wrócił po jakiejś minucie z wiaderkiem w ręce. Nie zastanawiając się długo, wylał na swojego brata całe wiadro lodowatej wody.
Blondyn krzyknął i zerwał się z łóżka jak oparzony.
- Co ty robisz, kretynie?! – wrzasnął zły.
- To, co powinienem zrobić już cztery dni temu. Mam dość twojego użalania się nad sobą. Zacznij się zachowywać jak człowiek. Myślisz, że jak będziesz tu siedział i rozpaczał to coś się zmieni?! Erica już nie ma, przyprawił ci rogi, a potem kopnął cię w dupę. I tyle! Zamiast tu siedzieć i próbując wtopić się w otoczenie, zastanów się, co możesz zrobić, żeby jakoś swoją sytuację poprawić!
- Igor…
- Nie, zamknij się! W tej chwili idziesz do łazienki, weźmiesz prysznic, bo już cuchniesz od tej zaryczanej pościeli i ubierzesz się normalnie. Wsiądziemy w samochód i pojedziemy na zakupy. Wydasz sporo forsy na nowe ciuszki i kiedy wrócisz będziesz zbyt zmęczony, żeby szlochać w poduszkę i jęczeć za Ericem. JASNE?
Andrej przez chwilę patrzył na brata, a potem bez słowa wyminął go i poszedł do łazienki. Igor odetchnął z ulgą.
Poskutkowało.
Andrej tak naprawdę nie chciał nigdzie iść. Najchętniej w ogóle nie ruszałby się z łóżka, ale wiedział, że jeśli Igor się na coś uprze, to nie odpuści. Zresztą, z jednej strony miał ochotę za to wystrzelać pół okolicy, ale z drugiej… Z drugiej był mu wdzięczny. Potrzebował kogoś, kto wyciągnie go z tej przeklętej depresji i postawi na nogi. Jeśli naprawdę nie chciał zakończyć swojego życia w tym momencie, musiał jakoś wziąć się w garść. Nie był pewien, czy sam jest w stanie pozbierać kawałki dawnego siebie i zrobić z nich na powrót Andreja Pejica, czy może będzie potrzebował do tego pomocy. Igor wręcz idealnie się do tego nadawał.
Kąpał się prawie półtorej godziny, wdychając odurzający zapach olejków do kąpieli. To było naprawdę odprężające i miłe. Gdy wyszedł, ubrał się najzwyczajniej jak tylko mógł i poszedł do brata.
Igor z miejsca otworzył usta, chcąc coś powiedzieć, ale Andrej go uprzedził.
- Zamknij się – powiedział. – I przytul mnie.
Starszy Pejic początkowo patrzył na brata ze zdumieniem, a potem zaśmiał się cicho i mocno go przytulił.
- Chcę, żeby niezdarna primadonna do nas wróciła, Andrej – powiedział, głaszcząc go po plecach.
- Ja też bym chciał, Igor, chociaż primadonnę to sobie wypraszam.
- Chodźmy, wydasz mnóstwo forsy i od razu ci się polepszy.
Andrej uśmiechnął się z rezerwą.
- Naprawdę myślisz, że to pomoże? Nawet ty nie jesteś taki głupi, Igor.
Chłopak wzruszył ramionami i popchnął młodszego brata w stronę drzwi.
Zakupy były, o dziwo, całkiem ciekawe i zabawne. Andrej wreszcie się rozluźnił.

Eric patrzył na alkohol i tabletki, które miał przed sobą. Ręce wplótł we włosy i pociągnął, celowo próbując sobie sprawić ból.
Andrej odszedł. W całym domu zostało bardzo niewiele rzeczy świadczących o jego obecności. Ten dom był okropny bez niego. A wszystko to, WSZYSTKO, wina Marka.Jego były przyjaciel celowo rozbił mu związek z Andrejem, bo wiedział, że to na nim najbardziej mu zależy i że to on jest dla niego najważniejszy. Nie przewidział jednak, że Eric, zazwyczaj myśląc trzeźwo i racjonalnie, w takich okolicznościach postanowi jakoś zmniejszyć swoją „przegraną”. Zbyt mocno kochał Andreja, żeby móc bez niego żyć. I jeśli naprawdę okaże się, że nie ma szans na odzyskanie go, tego życia się pozbawi. Ale najpierw… Najpierw się zemści.
Zabije Marka albo go chociaż okaleczy, a potem powie wszystko Andrejowi, a potem…
A potem umrze. Jeśli Pejic nie wybaczy mu tego, otruje się. Andrej nawet nie zdawał sobie spray, że Eric zna go od samego początku jego kariery. Był nawet na jego pierwszym pokazie. Andrej miał wtedy tylko siedemnaście lat, a on sam dopiero zaczynał pracę jako stażysta w „Out”. Andrej zachwycił go swoją urodą, charakterem, wszystkim… Rozmawiali tylko przez chwilę, ale to wystarczyło, żeby powalić go na kolana.
Eric uśmiechnął się lekko, przypominając sobie ich pierwsze spotkanie.

…Andrej kręcił się po garderobie, nie potrafiąc nawet chwilę wysiedzieć w miejscu. Stres go po prostu zżerał. To była jego pierwsza, prawdziwa sesja. A jeśli się przewrócił? Albo nie spodoba? Chyba by umarł ze wstydu.
Wymknął się z garderoby i poszedł na balkon zapalić. Popchnął mocno drzwi, nie przewidział jednak, że trzeba będzie zejść stopie niżej. Potknął się i z okrzykiem przerażenia leciał twarzą na beton. Zanim zorientował się, co się stało, silne ramiona pochwyciły go mocno w pasie i uchroniły przez rozbiciem sobie twarzy na podłodze.
Andrej oddychał szybko, nie wiedząc, co się właściwie stało.
- Wszystko w porządku?
Blondyn odwrócił głowę i spojrzał na twarz swojego wybawiciela, który… Który zamarł, wciąż trzymając go w pasie. Pejic speszył się trochę. Mężczyzna patrzył na niego jak zahipnotyzowany, błądząc oczami po jego twarzy i włosach.
Chłopak chrząknął.
- Em… Nic mi nie jest. Może… Może mnie pan już puścić.
Mężczyzna niechętnie oderwał ręce od jego pasa i odsunął się na krok.
- Czy mam coś na twarzy? – zapytał niepewnie siedemnastolatek.
Śliczny, pomyślał Eric. Prawdziwy anioł…
- Jesteś śliczny – wymsknęło mu się.
Chłopak zaczerwienił się uroczo.
- Jesteś modelem? – dopytywał Eric.
Andrej odetchnął głęboko, przypominając sobie nagle, dlaczego powinien być zestresowany jak wszyscy diabli. Tak mu się wydawało, że zapomniał o czymś ważnym…
- Dzisiaj się okaże – Pejic wyciągnął z kieszeni paczkę papierosów i odpalił sobie jednego. – To mój debiut.
Eric podszedł do modela.
- Stresujesz się?
- Heh, cały się aż trzęsę.
Eric nigdy nie był zbyt wylewny zwłaszcza w prawieniu komplementów, ale ten chłopak… Ten chłopak miał w sobie coś, że chciało mu się je cały czas prawić. Jego długie włosy i lekko zadarty nosek, te  wyraziste oczy i pełne wargi… W takich chwilach Eric zaczynał rozumieć, dlaczego jego ciało wybrało mężczyzn. Takiego anioła kochałby do końca świat i jeszcze dłużej, robiłby mu dobrze na wszystkie sposoby, jakie widział świat, wielbił by go i czcił jak Boga.
- Niepotrzebnie – usłyszał swój własny głos. – Jesteś śliczny. Na pewno wszystkich oczarujesz.
- Prędzej zaszokuję. Biorę też udział w pokazie kobiecych strojów. – Chłopak spalił papierosa i wyrzucił peta . – Cholera, jak ja dałem się w to wciągnąć?!
- Będzie dobrze.
I było. Andrej wywołał wiele kontrowersji, ale niezaprzeczalnie został modelem wieczoru. Był najmłodszy, najpiękniejszy, najlepszy.
Zaledwie siedemnastolatek, jak się potem dowiedział, a już… skradł mu serce…

Eric westchnął ciężko. Po czterech latach głupiego zadurzenia reszcie udało mu się zdobyć  Andreja. Cztery lata śnienia o nim po nocach, marzenia o spotkaniu i pocałunku. O kochaniu się z nim… I on to wszystko miał. Wszystko. Jak mógł pozwolić Markowi to sobie odebrać? Po tym wszystkim, co musiał zrobić, żeby przekonać Andreja do homo, zachęcić do spróbowania tego… Jak mógł być taki głupi…?
Odetchnął ciężko i wstał.
Już czas, żeby wyrównać rachunki.

Andrej czekał ze zniecierpliwieniem na brata, który wypatrzył dla siebie kilka nowych rzeczy. Obaj lubili robić tego typu zakupy, toteż Andrej nie sprzeciwiał się temu. Usiadł posłusznie na kanapie na uboczu sklepu i… czekał. Igor różnił się od niego jednym – strasznie długo się przebierał i oglądał w lustrze, zanim wychodził z przymierzalni.
- Cześć.
Pejic niemal podskoczył, kiedy ktoś odezwał się wprost do jego ucha. Obejrzał się o zobaczył przystojnego bruneta, parzącego na niego z uśmieszkiem.
- Mark? – zdziwił się blondyn. – Czego chcesz?
- Chcę ci pomóc.
- To znaczy?
- Wiem, że między tobą i Ericem ostatnio się nie układało – zaczął brunet, z dziką radością obserwując zmiany zachodzące na twarzy Andreja. – Tak się składa, że trochę na ten temat wiem.
- To znaczy? – spytał Andre dość obojętnie. Chciał zapomnieć o Ericu. Dla niego było jasne, że Eric po prostu się nim znudził i jego odejście przyjął z ulgą. Nie sądził, żeby go szukał.
- To znaczy, że… wiem, dlaczego Eric tak późno wracał i nie chciał cię już bzykać.
Andrej skrzywił się.
- Zachowaj te informacje dla siebie.
- Jesteś pewny? Możesz się wszystkiego dowiedzieć. A może twój chłoptaś wcale nie jest winny temu, co się dzieje?
- Co sugerujesz?
- Sugeruję, że powinieneś przekonać się na własne oczy, jaka jest prawda. Wiem, że Eric będzie wieczorem w swoim biurze w „Out” i TAM możesz dowiedzieć się wszystkiego, czego chcesz. To miłe przedstawienie zaczyna się o dziewiętnastej każdego dnia. Ja na twoim miejscu bym sprawdził, czemu ktoś, kto z radością bzykał mnie przez cały rok, nagle znajduje sobie coś innego do roboty.
- Nie chcę cię słuchać. Daj mi spokój.
- Jak sobie chcesz – mruknął Mark, prostując się. – Chciałem ci tylko pomóc, ale w takim wypadku, dalej możesz się nad sobą użalać. Ach, śliczna fryzura. Przynajmniej już nie wyglądasz jak baba. I jeśli chcesz, mogę zrobić z tobą wywiad o twoim odejściu z branży.
- Spadaj.
- Spektakl zaczyna się o dziewiętnastej, to już za godzinę. Nie zaprzepaść tej okazji.
- Spierdalaj, skoro spadaj nie dociera.
- Właśnie, spierdalaj – warknął Igor, popychając Marka. Andrej nawet nie zauważył, kiedy do nich podszedł. – Odwal się od mojego brata, bo zawołam ochronę.
- Jak sobie chcecie. Wasza sprawa. Do zobaczenia, Andrej.
Mark odszedł. Igor spojrzał na brata z troską.
- Czego on chciał?
Andrej skrzywił się.
- To jakiś psychol, nie przejmuj się nim.
- Na pewno?
- Na pewno.
- Ok, to w takim razie… co myślisz o tych ciuchach?
Andrej nie myślał nic. Jedyne, na czym mógł się skupić to to, co powiedział mu Mark. On coś wiedział na temat tego głupiego zachowania Erica. A jeśli Eric naprawdę był ofiarą tego wszystkiego? Fakt, w takim przypadku powinien mu się z tego zwierzyć, ale jeśli nie chciał? Może powinien go najpierw jeszcze wysłuchać? Nie sądził, żeby to miało sens, ale to była jego ostatnia szansa na to, żeby ten związek jakoś odbudować.
Andrej nie miał pojęcia, czego może się dowiedzieć, jeśli pójdzie tak na ślepo tam, gdzie prowadzi go Mark. Może to tylko jakaś podpucha, żeby jeszcze bardziej ich pogrążyć? A jeśli nawet, to czy jest to w ogóle możliwe?
- Muszę gdzieś iść, Igor, właśnie sobie przypomniałem – powiedział Andrej nagle. Igor aż rozdziawił usta z zaskoczenia. – Będę wieczorem, dokończ sam zakupy, jeśli chcesz.
- Andrej…
- Papa!
Pejic nie spieszył się, w efekcie czego spóźnił się na autobus w stronę „Out” i musiał czekać na następny, co spowodowało, że jak zwykle… spóźnił się. Tak naprawdę nie mógł w to uwierzyć, a w głowie miał kompletny mentlik, ale skoro to był jedyny sposób, żeby się dowiedzieć… Nawet jeśli to miała być najgorsza prawda, musiał wiedzieć, dlaczego ich szczęśliwy związek rozsypał się jak domek z kart.
Serce bilo mu jak oszalałe, kiedy jechał windą na odpowiednie piętro, a potem szedł na koniec korytarza, tam, gdzie Eric miał pokój. Miał ochotę zatrzymać się jeszcze na chwilę na nabranie oddechu, ale dziwne odgłosy zaalarmowały go.
Nacisnął pewnie klamkę i wszedł do środka.
To, co zobaczył w gabinecie Erica, wprawiło go w osłupienie.

***
Na początek informuję, że rozdział niesprawdzony i nie powiadamiam. Jeśli się wyrobię, następny i chyba najbardziej upragniony odcinek pojawi się do końca tygodnia. Jak już wspominałam, mam dla Was już coś nowego typu slash, więc... no.
Pewnie będziecie się pieklić, co też Andrej mógł zobaczyć, więc żeby Was nie męczyć to podpowiem, że nic... strasznego. Tak myślę;).
Pozdrawiam!

12 komentarzy:

  1. Dziewczyno lubisz męczyć ludzi =.= ale kocham Cię za Twoje opowiadania <3 czekam na następny z niecierpliwością :)

    OdpowiedzUsuń
  2. o mamoooo, ja stawiam że albo eric... chyba się nie zabije?? nie wiem czy wytrzymam ten tydzień.

    OdpowiedzUsuń
  3. czyzby Eric mordowal wlasnie Marka? Nie uwazam, zeby to bylo straszne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha, dobre;). Na to nie wpadłam.
      Wszystko się już wkrótce wyjaśni.

      Usuń
    2. Ja też bym go szczególnie nie winiła :)))
      Swoją drogą jak Eric tyle czasu mógł nie zauważyć, że rani aniołka? Tym bardziej jeżeli kocha go już tak długo. Osioł

      Usuń
  4. Dokładnie dla mnie również Eric to osioł!
    Niestety, bez komplikacji nie było by opowiadania prawda? Akcja musi sie dać, bo mogłabyś skończyć to opowiadanie na etapie, że Andriej wprowadza się do Erica, słodko i maślarnie! A tak jest akcja!
    Pozdrawiam i życzę weny.
    pseudopisarka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Akcja musi się dziać" - tak miało być :)

      Usuń
  5. Smutny rozdział, szczególnie myśli Erica, ale mam nadzieję, że nie zabije Marka, bo poszedłby siedzieć.
    Ciekawi mnie co zobaczył Andrej. Chłopak ma depresję lub w nią wpada, ale wszystko się ułoży.
    Czyli Eric od dawna kochał Andreja. Fajne wspomnienie. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziewczyno ty to umiesz wywoływać emocje u ludzi. Pierwszy raz się popłakałam a powiem ci że na żadnych filmach ani książkach jeszcze nigdy nie płakałam. Cholera tak bardzo chciałabym żeby im się udało.
    Jak Mark powiedział Andrejowi, żeby przyszedł coś zobaczyć do Out to myślałam, że Eric z Markiem będą się tam pieprzyć, ale skoro mówisz, że to nic strasznego to pewnie nie to.
    Ale jak tu napisała jedna dziewczyna chyba podpisuje się Undo to nie było by nic strasznego gdyby Eric właśnie mordował Marka.
    A i jeszcze mam do ciebie dwa pytania czy mogłabyś wsadzić to opowiadanie w sensie Pozory Mylą tam gdzie wstawiłaś Okowy Życia i Odkryć Siebie?
    a i wiem, że jestem upierdliwa przepraszam, ale kiedy pojawi się kolejny rozdział Pozorów? bo potem wchodzę jak idiotka i odświeżam po kilkanaście razy twoją stronę w oczekiwaniu na odcinek.
    Dawno nie pisałam :)
    CZYTELNICZKA

    OdpowiedzUsuń
  7. Z wszystkich twoich opowiadań to konkretne jest najlepsze! Według mnie to właśnie w pozorach widać, że się rozwijasz w pisaniu!
    Jestem ciekawa, co Andreja wprawiło w stan osłupienia. Analizowałam kilka możliwości i jestem ciekawa, czy choć jedna z nich była prawdziwa xD
    No to czekam na następny rozdział(czytaj:wchodzi na twój blog codziennie po kilka razy dziennie). Szkoda, że zmierza już do końca, ale taka kolej rzeczy xP )

    Ake

    OdpowiedzUsuń
  8. jestem już tutaj chyba z 10 raz, tego dnia. nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału! życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja też cały czas odświeżam jak szalona xD Ake

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)