sobota, 28 grudnia 2013

12.Twarzą w twarz

– Au! – jęknął Tom, kiedy dostał po łapach. Spojrzał z wyrzutem na Billa, który prostował sobie włosy w łazience. – Za co?
– Za dotykanie bez pozwolenia – odparł spokojnie, nawet na niego nie patrząc.
– Najpierw się rzucasz, że traktuję cię jak zakonnicę, a teraz, kiedy chcę sobie dotknąć, to masz wonty! Podaj mi chociaż jedną rzecz, która odróżnia cię od kobiet!
– Hm… – Bill udał, że się zastanawia. – Może to, że ja na ciebie lecę, a kobiety nie?
Tom aż sapnął z oburzenia.
– Żartujesz? Mam ci przypomnieć, kto stękał przede mną z pytaniem, czy ma u mnie szanse?
– Nie stękałem, tylko kulturalnie się zapytałem.

– Och, goń się! – warknął Dredziarz. Wytrącił Billowi prostownicę z ręki, odwrócił go przodem do siebie i przycisnął do ściany. Bill spojrzał na niego z lekką irytacją.
– Spóźnimy się.
– A kogo to obchodzi? Teraz chcę sobie dotknąć, co moje – szepnął Tom wprost do jego ucha, łapiąc go za lewą nogę i zarzucając ją sobie na biodro. Przesuwał rękę od kolana Billa aż do jego pośladka, podniecając się myślą, że może kogoś tak po prostu dotykać, gdzie chce. Bill nie protestował. Objął go za szyję i westchnął cicho. Tom kąsał zębami jego szyję, ale robił to niezwykle delikatnie, nie zamierzając sprawić  mu nawet najmniejszego bólu. Po chwili ich usta spotkały się po raz pierwszy. Tom trącił czubkiem języka kuleczkę w języku Billa. Czuł, że usta Czarnego rozciągają się w delikatnym uśmiechu. Przylgnęli do siebie bardziej, ocierając lekko. Obaj byli już podnieceni. Ręce Billa zjechały na talię Toma, a potem niemal bez trudu wsunęły się pod spodnie i bieliznę, łapiąc go za tyłek. Chłopak aż podskoczył, kiedy to się stało, a Bill jedynie zachichotał.
  I kto teraz powinien dostać po łapach? – mruknął Tom. Złapał Billa za drugą nogę i tą również objął się w pasie tak, że Czarny zawisł  w powietrzu. Przycisnął go bardziej do ściany, żeby nie spadł i zatopił się w jego ustach. W głębokim poważaniu miał to, że wybierali się na imprezę. Zamiast tego wolał zająć się Billem.
Zdał sobie sprawę, że bawią się w te „podchody” już cały miesiąc. Dotykali się, całowali i przekomarzali, ale nie posunęli dalej niż zrobienie sobie nawzajem dobrze rękami. Jak na razie dla Toma największego kopa miał ten raz, kiedy zupełnie nadzy ocierali się o siebie, aż obaj doszli. Dla osoby patrzącej z boku to z pewnością musiało wyglądać tak, jakby uprawiali seks w pełnym tego słowa znaczeniu, nawet jeśli tak nie było. Bill z lekkim zażenowaniem przyznał, że podnieca go, kiedy Tom przyciska swojego „małego” do jego nagich pośladków i ociera się o niego w tamtym miejscu. Powiedział też, że nie jest pewien, czy jest gotowy pozwolić mu w siebie wejść, nawet jeśli ciąga gada, że jak najbardziej. Tom to dobrze rozumiał. Ostatnim razem posunęli się  jednak już odrobinę dalej. Bill pozwolił mu wsunąć w siebie palca. Początkowo wydawało się to dość kiepskim pomysłem, ale potem nawet mu się spodobało. Miał okazję znaleźć ten tajemniczy punkt, który ponoć tak bardzo podkręca temperaturę podczas penetracji. Nie było łatwo go znaleźć, ale kiedy już go nacisnął czubkiem palca, Bill aż cały się wygiął. Początkowo myślał, że zrobił mu krzywdę, ale kiedy potem usłyszał „zrób to jeszcze raz”, zrozumiał, o co chodzi.
Pocałował mocno Billa, łapiąc go za pupę. Ręce Czarnego zniknęły z jego pośladków. Jedna z nich obejmowała go za szyję, a druga ciągnęła za dredy. Bill był jedyną osobą, której pozwalał ich dotykać.
– Spóźnimy się – jęknął Bill, próbując zachować trzeźwość umysłu. Tyle czasu się zastanawiał, co założyć na tę imprezę!
– Możemy nie iść wcale…
– Obiecaliśmy…
Dredziarz mocniej złapał go z tyłek.
– Nawet nie lubię tego chłopaka.
– Ale Alan go lubi – sapnął Bill.
– No to się trochę spóźnimy.
– Ale ja już się pomalowałem…
– Spóźnimy się…
– Tom…
Zamknął mu usta pocałunkiem. Serio, Bill był straszny, kiedy marudził.
Jeszcze przez chwilę się dotykali i całowali, a potem zmuszeni byli szybko pozbyć się problemów i skończyć się szykować. Doprowadzili się wzajemnie rękami do orgazmu, starając się nie pobrudzić ubrań, ale Bill i tak zmuszony był przebrać spodnie. Niezbyt mu się to spodobało. W końcu jednak, po ciężkich trudach, Bill doszedł o wniosku, że jest gotowy,  i mogli iść.
Chłopak, który robił imprezę, był obiektem westchnień Alana. Czy zdawał sobie z tego sprawę, nikt nie wiedział, faktem jednak było, że jasno określił swoją orientację – bi. Alan miał więc szanse i to spore, bo urody nie można było mu odmówić. Bill kolegował się z Alanem i chciał mu jakoś pomóc. Nawet jeśli ostatnio trochę go od siebie odsunął, spędzając cały swój czas z Hagenem, Gustavem i Tomem. Początkowo wszyscy byli zdumieni, że ktoś taki jak Bill i Tom trzymają się z samotnikami typu Gustav i Georg, ale nikt nie śmiał spytać o to głośno. W sumie tylko Alan zapytał niepewnie, jak to się stało, że się w ogóle znają, a potem się śmiał, gdy dowiedział się, że zaprzyjaźnili się w kozie. Bill przyznał też, że chłopacy grają na instrumentach, a on śpiewa. Zdał sobie sprawę, że bardzo niechętnie dzieli się tymi wszystkimi informacjami. Chciał zatrzymać je tylko dla siebie.
Nikomu tego nie mówił, ale we wcześniejszych szkołach nie miał żadnych prawdziwych przyjaciół. Wiele osób zazdrościło mu popularności i tego, że jest modelem, a osoby, które zabiegały o jego przyjaźń, widziały w nim tylko sławnego modela. Teraz po raz pierwszy mógł powiedzieć, że ma ludzi, którym na nim zależy (chyba) i których on ceni. Nawet jeśli Hagen był głupi, a Gus zbyt nieśmiały jak na jego gust.
– Wujku, wychodzimy! Wrócimy em… Tom, kiedy wrócimy?
– Pewnie rano – odparł spokojnie.
– Eee… Będę spał u Toma, więc wrócę jutro rano. – Złapał Toma za rękę i pospiesznie pociągnął go w kierunku drzwi. – A teraz spadamy, zanim zaprotestuje.
Tom zaśmiał się tylko, ale posłusznie wyszedł z domu. Żaden z nich nie miał pojęcia,, że kiedy idąc przez podjazd szturchali się wzajemnie i śmiali (Tom nawet objął Billa  za szyję i pocałował go w czoło), wujek Czarnego patrzył na nich z okna, czując dziwne rewelacje w żołądku. Coś w relacjach tej dwójki nie dawało mu spokoju. Nie wiedział jednak, że czuje zupełnie tej sam niepokój, co Hagen, ich starszy kolega ze szkoły. Hagen wiedział więcej o relacjach chłopców, a wujek Billa o ich pokrewieństwie. Niestety, nie było im dane się spotkać, żeby dowiedzieć się czegoś więcej.
Impreza trwała już w najlepsze, kiedy dotarli na miejsce. Tom od razu się uśmiechnął, widząc sporą grupę tańczących dziewczyn. Od razu do nich poszedł, zamierzając z nimi trochę potańczyć i zobaczyć, jak Bill zareaguje. Czarny natomiast odszukał wzrokiem Alana i dołączył o niego na kanapie.
Od razu poczęstowano go papierosem i wciągnięto w konwersację. Wielu ludzi chciało go poznać albo chociaż pokazać się w jego towarzystwie, więc ciągle zadawano mu jakieś pytania. On jednak starał się jak najmniej o sobie zdradzić i jednocześnie jak najlepiej się bawić. Co jakiś czas zerkał na Toma, obściskującego różne dziewczyny spoza ich szkoły (kojarzył może ze dwie, a miał naprawdę dobrą pamięć) i ich reakcję na fakt, że taki przystojniak poświęca im tyle uwagi. Bill zakrztusił się i wypluł to, co miał w ustach, kiedy dwie jednocześnie pocałowały go w oba policzki, a ich koleżanka zrobiła im zdjęcie.
Zaczął dusić się ze śmiechu.
– Bill? – zapytał Alan, klepiąc go po plecach.
Czarny tylko wskazał głową na tę część salonu, gdzie reszta imprezowiczów tańczyła, a dziewczyny oblepiały Toma chciwymi rękami.
– Nie jesteś zazdrosny? – spytał zdziwiony.
Bill tylko pokręcił przecząco głową.
– Przecież on to robi dla mnie.
– Co?
– Popisuje się.
Alan spojrzał na parkiet, gdzie Tom z uśmiechem przytulał do siebie aż dwie dziewczyny. Zaśmiał się tylko i pokręcił głową. Ta dwójka była niemożliwa.
Gdy Tom się zmęczył, przeprosił zawiedzione dziewczyny i poszedł do Billa, który palił właśnie kolejnego papierosa i rozmawiał na luzie z poznanymi osobami. Początkowo dziwnie na niego patrzyli, bo był pomalowany, ale potem go zaakceptowali.
– Tom, ponoć grasz na gitarze? – spytał Hanys, mokry sen Alana. Chłopak miał blond włosy i niebieskie oczy i był całkiem przystojny.
– Jeep – odparł, zabierając Billowi szklankę i wypijając to, co zostało.
– Naplułem tam – powiedział Bill.
– Lucky I.
Czarny zaśmiał się tylko i zabrał mu szklankę,  by ją sobie z powrotem napełnić.
– Może byś coś zagrał? –kontynuował Hanys.
– W środku imprezy? Daj spokój, nie będę przeszkadzał reszcie w zab…
– Hej, dziewczyny! – zawołał Hanys. – Chcecie, żeby Tom zagrał wam na gitarze?!
Głośny pisk był jedyną odpowiedzią. Tom westchnął.
– Bill, ty śpiewasz – powiedział od razu.
– Zaśpiewamy razem – odparł, kiedy Hanys zniknął, a po chwili pojawił się z gitarą akustyczną. Muzyka ucichła i prawie wszyscy zbliżyli się, żeby posłuchać. Tylko kilku chłopaków wyszło na dwór się przewietrzyć albo podlać kilka roślinek. – Monosoon. Ja pociągnę górę, a ty dół.
– Czemu to zawsze musi być Monsoon?
– Nie słyszałem nigdy piosenki o takim tytule – zauważył Alan.
– Bo to nasza piosenka – odparł Tom. Sprawnie nastroił sobie gitarę i złapał kilka chwytów. – Dobra. Gotowy.
Bill napił się jeszcze trochę, a potem wstał zgrabnie i chrząknął. Zaczął śpiewać, bo nie mieli grzechotki, żeby brzmiało to odpowiednio acapella. Alan patrzył na to oniemiały, bo nigdy nie podejrzewał, że Bill może tak ładnie śpiewać. Potem przeżył jeszcze większy szok, kiedy Tom się włączył, ciągnąc te dolne partie. Brzmieli razem po prostu fenomenalnie. Patrząc po twarzach innych, też tak uważali. Gdy skończyli, dziewczyny zaczęły piszczeć, wychwalając chłopaków pod niebiosa. Bill z powrotem zajął swoje miejsce, uśmiechając się lekko.
– Samo to wymyśliliście? – zapytał Hanys. – Nieźle.
– Tom melodię, ja tekst. Całkiem nieźle brzmi, co?
– Pewnie.
– Zagrajcie coś jeszcze!
– Prosimy!
– Starczy już na dziś! – powiedział Hanys. Tom oddał mu gitarę, po czym chłopak włączył z powrotem muzykę. Dziewczyny były niepocieszone, zwłaszcza że Tom odmówił wrócenia na parkiet. Na kanapie nie było już miejsca, więc nie miały też okazji wcisnąć się gdzieś koło niego.
– I zobacz ile serc złamałeś jednocześnie – rzucił Bill z uśmiechem.
Tom w odpowiedzi jedynie się nachylił i pocałował go lekko w policzek.
– Już się nie wstydzisz robić tego przy ludziach? – zdziwił się Bill.
Tom westchnął.
– Po prostu się trochę upiłem.
– Rozumiem…
Zostali u Hanysa jeszcze kilka godzin, a potem postanowili się urwać i zabawić jeszcze w jakimś klubie. Pożegnali się z chłopakami i dziewczynami i wyszli. Śmiali się głośno, idąc ulicą i wdychając rześkie, nocne powietrze.
– O, rety… Jutro mam sesję! Nie ma szans, żebym się doczołgał do studia.
– Dasz radę.
– Pojedziesz ze mną?
– Ja? A niby po co?
– Pooglądać, oczywiście. Podziwiać… Co chcesz.
– Jeśli chcesz, to ok, czemu nie.
– Pośpiewajmy. Chcesz jednego?
Tom pokręcił przecząco głową, wyciągając z kieszeni swoje własne papierosy.
– Palisz jakieś gówno. Nie wiem, jak możesz w ogóle brać to do ust.
– Ciekawe, przy jakiej jeszcze okazji wypowiesz do mnie te słowa.
– Och, zamknij się! – Tom momentalnie się zarumienił.
– Mogę go, oczywiście, wziąć do ust – powiedział Bill prowokacyjnie. Zbliżył się do Toma i liznął jego policzek. – Ale ty musisz wziąć mojego.
– Nie ma mowy.
– Więc powiedz „papa” obciąganiu.
– Menda.
– Life is brutal.
– Och, spadaj. Po co w ogóle zaczynasz temat? Specjalnie mnie prowokujesz.
– A nie chciałbyś, żebym to zrobił? – spytał Bill całkiem serio.
– Oczywiście, że bym chciał. Dlatego mnie wkurzasz, gadając mi o tym. Zaraz mi stanie i co wtedy?
– Będzie stał.
– Bardzo zabawne.
Tom naprawdę się trochę obraził na Billa za te głupie prowokacje. To oczywiste, że chciałby, żeby Bill mu to zrobił. Z drugiej jednak strony wiedział, że nie fair jest wymagać czegoś, czego samemu nie jest w stanie się dać. Dlatego nigdy nawet o tym nie wspominał ani nie sugerował mu czegoś takiego.
– Dobra, to zróbmy inaczej. Pocałujesz mojego, a ja twojego wezmę. Ale tylko na chwilę.
– No, nie wiem…
– Decyzja należy do ciebie. Daj znać, jak się zdecydujesz.
Bill  był taki pewny siebie w tych sprawach, chociaż w ogóle nie miał doświadczenia. Tom czasami mu zazdrościł tej bezpośredniości w kontaktach z innymi ludźmi i łatwości wyrażania własnym pragnień i uczuć. On dusił wszystko w sobie i dopóki ktoś naprawdę się nie postarał, żeby coś z niego wyciągnąć, nie było mowy, żeby sam zaczął temat. Bill z kolei od razu mówił, jak coś mu się nie podobało.
Podbiegł do Billa i dalej szli już w ciszy. Byli już na tej ulicy, co klub, do którego szli, kiedy w ich stronę ruszyło dwóch policjantów, najwyraźniej patrolujących ulicę.
– O, oł… – mruknął Tom.
– Mam pomysł. Łap mnie.
– Co? – spytał zdezorientowany Tom, ale instynktownie złapał Billa, który zaczął lecieć w dół jak kłoda. Musiał mieć do niego wielkie zaufanie, skoro tak po prostu to zrobił. Albo był zbyt pijany, żeby się przejmować swoją twarzą.
– Udawaj, no! – warknął cicho Bill, nie otwierając oczu.
– Niby co?! Cholera… – chrząknął cicho i zrobił najbardziej przerażoną minę, jaką był w stanie. – Bill! Bill! Hej, Bill! Słyszysz mnie? Bill!
Jego głos naprawdę brzmiał całkiem rozpaczliwie.
– Co się stało? – spytał policjant, podbiegając do niego.
– Nie wiem. Szliśmy i wszystko było w porządku i nagle… Bill… Billy, obudź się. Co ci jest?
Bill jęknął, kuląc się lekko.
– Co robicie o tej porze na mieście? To niebezpieczna okolica!
– Wracamy od babci.
– Jesteście rodzeństwem? – spytał podejrzliwie policjant.
– Bliźniakami – odparł Tom bez zająknięcia. W końcu urodzili się jednego dnia, więc jeśli będą chcieli to sprawdzić.
– Tom… – wystękał Bill. Był zdecydowanie za dobrym aktorem.
– Bill! Coś cię boli?
– Znowu brzuch… Tak jak ostatnio… Zadzwoń do taty, żeby po nas przyjechał.
W pierwszej chwili Tom nie wiedział, do kogo właściwie ma dzwonić. Potem mu się jednak przypomniało, że ostatnio żartobliwie nazywali tak Hagena, bo był z nich najstarszy i jako jedyny w grupie miał prawko.
Wykręcił numer do Hagena lekko drżącymi rękami. Jeśli ich podstęp się wyda, będą mieli przechlapane.
– Halo? – spytał zaspany głos w słuchawce.
– Tato! Tu Tom. Przyjedź po nas na ulicę Wodną, Billa znowu boli brzuch.
– Tom, jebło ci zupełnie na dekiel? Wiesz, która jest godzina?
– Jak to, nie możesz? Piłeś? A Georg? Nie mógłby po nas przyjechać? Słuchaj, Bill NAPRAWDĘ źle się czuje. Chyba będziemy musieli go zabrać do szpitala.
– Zajebię was, jak tylko chwycę okazję – warknął Georg. – Co znowu zmalowaliście?
– Powiem ci wszystko, jak wrócimy. Czekamy w takim razie na Georga.
Tom rozłączył się i schował telefon do kieszeni. Policjanci nie zorientowali się, że to był podstęp. I całe szczęście. Bill skulił się jeszcze bardziej, trzymając za brzuch. Oczy miał lekko otwarte i zamglone, jakby naprawdę dolegało mu coś poważnego.
– Może lepiej go zawieźć do szpitala? – spytał policjant.
– Bill ogółem choruje i ma swojego osobistego lekarza – powiedział Tom. – Mieszka obok nas, więc najlepiej zabrać go po prostu do domu.
Georg przyjechał bardzo szybko. Ubrany był w spodenki dresowe, w których najwyraźniej spał, koszulkę i nałożył na to bluzę. Włosy miał rozczochrane. Gdy zobaczył policję, wyglądał na bardzo zdziwionego.
– Dobrze, że już jesteś – powiedział Tom, uśmiechając się niemrawo. – Pomóż mi go włożyć do samochodu.
– Co mu się stało? – zapytał Hagen, patrząc z niepokojem na Billa. Sprawa naprawdę wyglądała poważnie. I co robiła z nimi policja?
Podszedł do Billa i razem go podnieśli, a potem ułożyli na tylnym siedzeniu.
– Nie szlajacie się więcej po nocach – powiedział policjant. – Życzę zdrowia twojemu bratu, Tom.
– Dziękuję.
Gdy Tom i Georg wsiedli w samochód i Georg wreszcie odjechał, Tom spojrzał na Billa, który otwierał właśnie oczy.
Wybuchli zgodnym śmiechem.
– Co wy odpierdalacie?! – spytał wkurzony Georg. – Spałem już, wiecie?
– Sorry, ale potrzebowaliśmy pomocy.
–Gdyby nas przyłapali, że byliśmy pijani…
– Nie obeszło by się bez rodziców i komisariatu.
– Woleliśmy więc zadzwonić po ciebie.
Hagen tylko westchnął.
– Gdzie was zawieźć?
Tom i Bill spojrzeli na siebie.
– Możemy u ciebie przenocować? Moja mama jest tolerancyjna, ale jak zobaczy, że jesteśmy tacy nawaleni, na pewno się wkurzy. I zadzwoni do wujka Billa, a wtedy obu nas się dostanie.
– Ni…
– Dzięki, Georg.
Georg nie zaprotestował, bo właściwie nie miał sił się kłócić. Był zmęczony i chciał po prostu iść spać.
Gdy weszli do domu, z salonu od razu wyjrzał ojciec Hagena. Wyglądał na zszokowanego, kiedy zobaczył, kto go odwiedził.
– Co oni tutaj robią?! – krzyknął zdumiony.
– Przyszli mnie odwiedzić.
– Georg…
– Będą dzisiaj spać u nas.
– Ale…
– Jestem zmęczony, tato. Już ci dwaj są wystarczająco męczący, nie musisz mnie jeszcze ty dobijać. Dobranoc.
Bill i Tom poszli za nim z głupimi uśmiechami.
– Ale serio macie spać – mruknął. Przyciągnął im do pokoju dość szeroki materac, rzucił poduszkę, kołdrę, po czym rzekł „dobranoc” i walnął się na swoje łóżko.
– Dzięki, Georg – powiedział Tom.
Szybko pościelili sobie materac, po czym rozebrali się i ułożyli na nim wygodnie. Bill westchnął głęboko, przytulając się do Toma.
– Tego jeszcze nie robiliśmy – mruknął.
– Spróbujcie się pierzyć na mojej podłodze a pożałujcie.
Chłopacy spojrzeli na siebie zdziwieni, a potem wybuchli śmiechem.
– Hagen, zbereźniku…
– … chodziło nam o zwykłe spanie.
– Tylko ostrzegam.
Dredziarz pokręcił tylko głową, po czym zamknął oczy i, przytulając się do Billa, po prostu zasnął. Jeszcze nigdy w całym swoim życiu nie spał tak dobrze.
A rano cała trójka naprawdę nieźle się bawiła, kiedy ojciec Hagena pisnął jak dziewczyna na widok fryzur Billa i Toma. Cóż… Rozczochrane dredy i stojące na wszystkie strony włosy Billa nie wyglądały zbyt reprezentacyjnie po wstaniu z łóżka. Georg miał podwójny ubaw, co wynagrodziło mu pobudkę w nocy i fakt, że Kaulitzowie u niego spali. Całkiem grzecznie nawet, to musiał przyznać.
– Dzwonię do Simone! – warknął mężczyzna, patrząc jak trójka chłopaków zajada się jajecznicą.
Tom spojrzał na niego ze zdziwieniem.
– Zna pan moją mamę? – spytał, wyraźnie zaskoczony. Zmarszczył brwi. – Nigdy mi nie mówiła, że jest z panem w tak dobrej komitywie.
Hagen obserwował uważnie ojca, więc jego złość na samego siebie za palnięcie tej głupoty nie umknęła jego uwadze. A więc faktycznie coś było na rzeczy. O czymś ojciec nie chciał mu powiedzieć. Pytanie tylko, o czym?


***
No, jak myślicie? Kiedy chłopcy dowiedzą się prawdy?:)





12 komentarzy:

  1. Wiesz.. Pewnie niedlugo znajac zycie. Ale ogolnie to ZAJEBIASZCZE opowiadanie, co znow powtarzam, ale wiesz.. Nie chce zeby sie dowiedzieli, bo znow nadejda te rozdzialy pelne moralow i czystosci sumienia jak w kazdym opowiadaniu. A ja tak mysle, ze.. Lepsza niespodzianka niz moraly i rozterki byloby wzruszenie ramionami, olanie tego i stwierdzenie ze nie byli bracmi od poczatku, maja to gdzies i dalej sa razem.. Moze to i za slodkie i cukierkowe, ale po prostu we wszystkich opach dowiedzenie sie prawdy konczy sie tak samo zle z dobra przerwa na kilkanascie odc od obsciskiwania sie i w ogole. Mam nadzieje ze przespia sie ze soba przed dowiedzeniem prawdy to bede miala co czytac pomiedzy zlymi rozdzialami z zapieraniem sie, ze wlasnego brata kochac nie bede.. No, jak nie pisze to nie pisze, ale wzielam i napisalam co mi na sercu lezy.. No.. I odwies, blagam! Czekam na kolejny odc. Szczesliwego nowego roku!

    Sinni

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam wrażenie, że Sinnlos czyta mi w myślach bo zgadzam się z nią we wszystkim co napisała. I przyłączam się do prośby o odwieszenie. :) Czekam na następny odcinek i życzę Ci szczęśliwego Nowego Roku!! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. "A rano cała trójka naprawdę nieźle się bawiła, kiedy ojciec Hagena pisnął jak dziewczyna na widok fryzur Billa i Toma. Cóż… Rozczochrane dredy i stojące na wszystkie strony włosy Billa nie wyglądały zbyt reprezentacyjnie po wstaniu z łóżka." zdechłam xD To było the best!
    Świetny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Ta historia walczy o palmę pierwszeństwa z ,, Czarnym", na razie będąc na drugim miejscu z racji niedokończenia :p nie mampojęcia, kiedy bliźniaki dowiedzą się o swoim pokrewieństwie, ale żywię cichą nadzieję, że stanie się to po ich pierwszym razie... po dokładnym opisie ich pierwszego razu :3
    I tak swoją drogą, to naprawdę Cię podziwiam: pomimo zawieszenia publikujesz dosyć często kolejne rozdziały, a znam wielu autorów, którzy nawet w normalnym tępie tego nie robią. I zawsze jak widzę nowy rozdział, to jestem Ci najnormalniej w świecie wdzięczna, więc: dziękuję, Obsesjo :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Hahaha ja nie wiem xD Ale mam nadzieję, że zakończysz normalnie to opowiadanie = szczęśliwie :)
    I jeszcze jedno.. czy tutaj w tym opku będzie kiedyś opisana jakaś scena łóżkowa...?
    Mogę mieć taką nadzieję..? ;*

    A odcinek GENIALNY.
    Pozdrawiam i duuuużo weny życzę. ;*

    /KiroBilla

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akurat TEGO chyba nie brakuje w moich opowiadaniach, prawda?:) Więc można czegoś wypatrywać, ale w sumie to może to ni głupi pomysł, żeby post ścisły im wprowadzić ^^

      Usuń
    2. Ejjj no, ja wiem, że tego jest no.. jest co nie co u Ciebie. Ale ja bym BARDZO prosila o chodź jedną scenke łóżkową w tym opku opisaną <3 mam nadzieję, że sie jej doczekam.

      Usuń
    3. Tylko co nieco??? o.O Serio???
      Jaka ilość jest w takim razie zadowalająca?:) Bo mnie się wydawało, że całkiem sporo tego...

      Usuń
    4. Haha no w sensie sporo tego xD
      w porównaniu do innych opek Twoje są GENIALNE <3 i jest no dużo ;D
      Ale jako ze ja jestem a zza bardzo fanką TWC to dla mnie wiecznie malo xD
      nie no spokojnie u ciebie jest idealnie ale chciala bym tutaj chociaż jedno cos opisane kiedys :*

      Usuń
    5. Spokojnie :) Obsesja na bank ma to w planach ;) NIGDY nie pościła chłopaków, więc i tu się doczekasz, idealnie opisanej przez autorkę, sceny seksu.

      Obsesjo, Obsesjo. Cóż ja Ci mogę napisać od siebie? Nie mogę się doczekać ciągu dalszego.
      Hagen-Tata mnie powalił, a wtopa dyra jest cudowna :)

      I wiesz co wpadło mi do głowy? Że nie wiem, jak Ci na imię.
      Pozdrawiam i ściskam cieplutko.

      Usuń
  6. PS
    nie mogę się doczekać następnego odcinka bliźniaków

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)