sobota, 8 marca 2014

Epilog



– Joe! JOE! Ziemia do JOE!
– Och, zamknij się! Jestem zajęty!
Colin uniósł jedynie brew, patrząc na swojego chłopaka zakopanego w papierzyskach. Wszędzie walała się masa dziwnych słowników, z których on za cholerę nie potrafił skorzystać. Joe potrafił aż za dobrze.
– Co się tak wściekasz?
– Och, nie mam pojęcia jak przetłumaczyć ten cholerny idiom z angielskiego na portugalski. No nie da się! Po prostu się, kurwa, nie da!
Colin uśmiechnął się tylko do siebie. Gdy Joe powiedział mu, na jakie studia chce iść, przyjął to dość sceptycznie. Znaczy, pomysł był fajny, ale nie wyobrażał sobie Joe w takiej pracy. Ten chłopak powinien być jak najwięcej w ruchu, bo inaczej go nosiło. Teraz jednak, gdy widział kolejne książki tłumaczone przez niego na portugalski, angielski, niemiecki lub hiszpański, właściwie nie mógł sobie wyobrazić go w innym miejscu. Joe okazał się naprawdę dobry w tym, co robi, a uczenie się języków przychodziło mu niezwykle łatwo.

Dopiero kiedy był na trzecim roku studiów powiedział mu, że go kocha. Minęły ponad trzy lata, zanim usłyszał od niego te dwa upragnione słowa. Czasami wątpił, czy Joe kiedykolwiek mu to powie. Wiele nocy leżał na łóżku i zastanawiał się, czy rudy czuje do niego cokolwiek. Z czasem coraz bardziej się obawiał, że Joe w końcu odejdzie i zostawi go samego. Właściwie czekał już na ten moment, on jednak nie odchodził, a między nimi było dokładnie tak samo jak w momencie, kiedy postanowili „spróbować”.
A potem był ten głupi wypadek nad jeziorem, gdzie wypłynął za daleko i złapał go bolesny skurcz. Głupio wyszło, bo niemal się utopił. Tomas, kolega Breya, uratował go przed niechybną śmiercią. Pamiętał, że Joe był wtedy kredowobiały z przerażenia. Objął go i przytulił mocno, a potem wyszeptał słowa, które będzie pamiętał do końca życia: „Bałem się, że umrzesz, zanim ci powiem, jak bardzo cię kocham. Nigdy więcej tak nie rób!” No i go uderzył, zostawiając samemu sobie na plaży. Colin jednak był najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Skoro czekał na te słowa trzy lata, musiały być prawdą.
Mieszkali teraz w Portugalii. Wzięli duży kredyt i kupili hotel nad morzem, który wystawiono na sprzedaż po śmierci właściciela. Dzięki znajomości języków, Joe szybko i łatwo zapełnił hotel wczasowiczami, zawarł kilka umów z różnymi biurami podróży i po dwóch latach inwestycja już prawie się zwróciła. Dodatkowo Colin prowadził lekcje samoobrony, a Joe tłumaczył książki i był przewodnikiem. Miejscowi wiedzieli o łączącym ich związku, a wczasowicze w życiu by się go nie domyślili. Joe wolałby dać sobie uciąć kutasa niż pocałować go przy obcych ludziach. Na swój sposób to było urocze.
– … Super, miło że mnie słuchasz! – warknął Joe, rzucając w niego książką.
Colin w ostatniej chwili zdołał się odsunąć. Zamrugał, skupiając na nim swoją uwagę.
– Em… co mówiłeś?
Rudy wywrócił oczami. Poprawił okulary na nosie – pracowanie do późna zrobiło swoje. Nie, żeby nie wyglądał uroczo, bo wyglądał. Nawet jeśli był osiem lat starszy niż w momencie, kiedy go poznał.
– Zrób mi mocną kawę.
– A proszę gdzie?
– W dupie.
– Tam możesz mieć co innego.
Joe popatrzył na niego z kpiącym uśmiechem.
– Dzisiaj twoja kolej. Myślisz, że zapomniałem?
Colin westchnął. Joe pasywem – to byłaby zbyt piękna bajka. Na początku, gdy rudy się zbuntował, ciągnęli zapałki, ale Joe niemal zawsze wygrywał, więc Colin się zirytował i ustalili pewną kolejność. Na początku się zmieniali, potem wyznaczali sobie tygodnie, a potem znowu mniej więcej na zmianę. Musiało jednak być sprawiedliwie, bo Joe za nic nie pozwolił sobie wsadzić więcej razy niż sam włożył. Czasami jednak, kiedy był wykończony po długich godzinach tłumaczenia książek, oddawał mu inicjatywę i po prostu leżał, pojękując cicho z przyjemności. Był wtedy tak uległy, że bardziej już się nie dało…
– Znowu odpływasz – mruknął rudy, wstając. Przeciągnął się i ziewnął szeroko. – Chodź, przejdziemy się po plaży, bo jesteś bardziej nieprzytomny niż ja.
Było już późno, ale pogoda była idealna. Wciąż było ciepło, ale lekki wietrzyk przyjemnie chłodził skórę.
– Kocham cię, Joe – rzekł Colin nieoczekiwanie, kiedy szli w ciszy plażą.
– Ja ciebie też  – oparł Muller – ale i tak jesteś dzisiaj na dole.
Colin roześmiał się, łapiąc go w pasie i podnosząc lekko. Pocałował go namiętnie w usta.
Jak można nie kochać takiego złośnika?



KONIEC


***
No  i to by było na tyle. Wiem, że epilog jest bardzo krótki, dlatego być może wstawię na bloga coś jeszcze. Zła wiadomość jest taka, że nie mam w zanadrzu żadnego dłuższego opowiadania, więc będzie trochę przestój. Zresztą, już powoli jest. Ale postaram się to zmienić.
Pozdrawiam!

12 komentarzy:

  1. niesamowite opowiadanie

    OdpowiedzUsuń
  2. No krótki.. Ale cudowny *.*
    Teraz czekam bardzo na Twarzą w Twarz... Uwielbiam to opko.

    A co do epilogu.. i całego Złośnika.. Opowiadanie nie twc.. wiec nie powinno mi sie podobać, lecz jednak uwielbiam je nad życie! :)
    Piszesz naprawdę cudownie i to dzięki Tobie zachęciłam się do czytania Yaoi..
    Dziękuję Ci za to opowiadanie, jest cudowne :)
    I duuuuużooo weny na przyszłość życzę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Krótko, ale treściwie. Ten epilog był fajnym podsumowaniem tego krótkiego, ale naprawdę dobrego opowiadania! Kurczę, przywiązałam się do złośnika, mam nadzieję, że przestój szybko się skończy i niedługo pojawi się na blogu nowe, świeże opowiadanie ;) Choć kusząca byłaby też kontynuacja 'Granic' ;p

    OdpowiedzUsuń
  4. Szkoda, że to już koniec. Czytanie tego opowiadanie było niesamowitym przeżyciem. Mam nadzieję, że niedługo znów przedstawisz nam kolejne takie opowiadanie, B-).

    OdpowiedzUsuń
  5. Swietne. Uwielbiam to opowiadanie.
    Fascynujacym doswiadczeniem byla mozliwosc obserwowania jak bardzo zmienil sie Joe. I Collin rowniez zwlaszcza jak juz stracil glowe dla swojego Zlosnika :)
    Swietne opowiadanie. Gratuluje
    ~Fluffery

    OdpowiedzUsuń
  6. Ah!
    Cudowny koniec tego swietnego opowiadania! Winszuje pomyslu.
    Szczerze uwielbiam ta historie, a bohaterowie podbili moje serce. Licze na jakies slashowe one shoty z nimi lub Odkryc Siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Swietna historia. Zakonczenie bylo dla mnie niespodziewane. Zaluje troche, ze nie opisalas tej sytuacji z wyznaniem uczuc, ale tak tez jest bardzo fajnie. Kocham to opowiadanie i szkoda mi ze juz sie skonczylo.
    Zycze Ci duzo weny i pomyslow na nowe opowiadania. Teraz licze na obiecane one shoty slash :D
    Powodzenia :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Cale to opowiadanie jest niesamowicie dobrze napisane, posiada interesujaca fabule i kilka nieoczekiwanych zwrotow akcji. Uwielbiam opowiadania pisane wlasnie przez Ciebie. Twoj styl jest swietny, a Twoje teksty czyta sie z ogromna przyjemnoscia. Opisy nie zanudzaja, a dialogi sa naturalne, sensowne, czasem zabawne lub zlosliwe. Swietnie kreujesz swoje postacie, a podczas ich przemiany, jak na przyklad w przypadku Joe, nie zatracasz ich charakteru. Jedt to wielkim plusem. Ciesze sie, ze ze swoich bohaterow nie robisz takich pizdusiowych ciot. To jest plus :)
    Cale opowiadanie jest dla mnie swietne. Bardzo pozytywnie. Szkoda, ze to byl tylko krotki dodatek, ale i tak sie ciesze, ze Collin z Joe mieli swoje 5 minut. Bardzo ich polubilam.
    Zycze duzo weny i czasu na pisanie kolejnych slashy <3
    Pozdrawiam
    ~Psychedelic smiles

    OdpowiedzUsuń
  9. Ech... cudo! Uwielbiam to opowiadanie! Jest zajebiste w kazdym calu :D
    Collin i Joe to idealna parka. Obaj maja cholernie duzy temperament. Fajnie :)
    Mam nadzieje, ze napiszesz jeszcze do ich historii jakiegos one shota. Milo byloby jeszcze o nich cos przeczytac.
    Pozdrawiam goraco
    ~Rainbow Unicorn/Dead Parade

    OdpowiedzUsuń
  10. Brałem się z 5 razy za to opowiadanie i dopiero teraz udało mi się to przeczytać ;/ Ogólnie bardzo mi się podobało aczkolwiek mam pewien problem z czytaniem historii pobocznych do opowiadań więc mi trochę dłużej zaszło :P Zakończenie mi się bardzo podobało ^^

    OdpowiedzUsuń
  11. Kochan Andy'ego i Lucasa, Joe i Colin też super ci wyszli, strasznie byłam ciekawa reakcji Joe na związek Andy'ego i Lucasa, liczyłam że choć w epilogu znajdzie się, gratuluje świetnego pomysłu :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Mo proszę jaki piękny dodatek. Jestem pod mega wrażeniem :) fajnie opisalas stopniowe spedalenie chłopaka. Jestem pod mega wrażeniem twojego talentu :*

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)