Klub był pełen po
brzegi i ludzi wciąż przybywało. Wszyscy tańczyli, ocierając się o siebie z
braku przestrzeni. Aleks rozpiął kolejny guziczek koszuli, popijając piwo przy
barze. Znowu tutaj przyszedł i znowu jedynie patrzył na podboje swojego
seksownego przyjaciela, który jak na razie dostał kosza tylko raz w życiu. I to
jakoś przed godziną.
Chłopak, którego Aleks
sobie wypatrzył, emanował seksem i chciał go każdy gej w tym klubie. Wszyscy na
niego patrzyli, zupełnie jakby hipnotyzował całe to towarzystwo. Kilka razy
Aleks widział, jak idzie z kimś do łazienki, zapewne na loda albo szybki
numerek, bo po chwili wracał z powrotem i tańczył niczym młody Bóg. Być może
miał takie wzięcie, bo był zgrabnym, delikatnie umięśnionym blondynem o
intensywnie zielonych oczach i z kilkoma uroczymi piegami na nosie i policzkach,
a może dlatego, że był wysoki i zgrabny? Może był to jednak jego taniec, który
zdawał się kusić dosłownie każdego, a może... Zapewne mógłby wymieniać do końca
życia.
I ten właśnie chłopak,
którego Aleks obserwował od dłuższego czasu, dał kosza jego przyjacielowi –
drugiemu bożyszczu tej nocy. Bradley, z którym tu przyszedł, tak naprawdę nie
leciał na tego chłopaka. Zwyczajnie zauważył, jak Aleks cielęco się w niego
wpatruje i chciał mu udowodnić, że odrobina dobrych chęci i chłopak będzie
jego.
No i dostał kosza. Jak
więc on miał się odważyć chociaż do niego zagadać? Nie mógł się równać z urodą
Bradleya. Przy nim zawsze był niewidoczny. W tym środowisku chciało się iść do
łóżka z jak najlepszym towarem, a on nie należał do tej kategorii. Nie, jego
twarz nie była brzydka. Nie miał na niej żadnych śladów młodzieńczego trądziku
czy blizn; skóra była gładka, a jednodniowy zarost dodawał mu odrobinę uroku,
ale to tyle. Zęby też miał białe i zadbane, nos lekko zadarty i nietypowy dla
mężczyzn, bo dość mały, dający mu wygląd słodkiego kociaka. Oczy miał brązowe,
a włosy ciemne i krótkie. Jedynym jego prawdziwym atutem było ciało. Dbał o nie
jak mało kto. Razem z Bradleyem chodził na siłownię i to właściwie on ciągnął
tam swojego przyjaciela. Był dość wysoki i ładnie umięśniony, bez zbytniej
przesady. Gdyby więc pozbyć się twarzy i ciuchów maskujących jego muskularną
sylwetkę, być może ktoś by się skusił. Ale jak na razie Aleks pozostawał
kompletnie niewidoczny, bo twarz była pierwszą rzeczą, jaką ludzie zauważali.
Wypił piwo do końca i
postanowił zamówić sobie kolejne. Obrócił się na barowym stołku i omal nie dostał
zawału serca, kiedy tuż obok siebie zauważył obiekt swoich westchnień. Chłopak
zamówił duże piwo. Zerknął na Aleksa, nieświadomie przyprawiając jego serce o
szaleńczy galop, i uśmiechnął się lekko. Gdyby Aleks był choć trochę tak
odważny jak na sali sądowej, zapłaciłby mu za to piwo. Nie chciał jednak się
zbłaźnić przed tym chłopakiem, więc spuścił głowę i wbił go w swój pusty kufel,
pieszcząc opuszkami palców jego gładką powierzchnię.
– Ja zapłacę, kotku.
Aleks zerknął kątem
oka na przystojnego faceta, który bezpardonowo objął chłopaka w pasie i
uśmiechnął się szeroko. Zanim Aleks zaczął się wyklinać, że przecież też mógł
mu to zaproponować i zagadać do niego, zaczął odmawiać modlitwę dziękczynną, że
jednak tego nie zrobił.
– Wyglądam ci na
takiego biednego, co go na piwo nie stać? – warknął chłopak, unosząc kpiąco
jedną brew. – Zabieraj łapy i spadaj, zanim stracisz to, co wbija mi się przez
spodnie w tyłek.
– Nie udawaj takiego
niedostępnego – warknął mężczyzna wyraźnie urażony odmową chłopaka.
– Nie udaję. Po
prostu… nie dla psa kiełbasa.
Och, pomyślał Aleks.
Najwyraźniej jest bardzo świadomy swojej atrakcyjności.
Facet aż sapnął z
oburzenia i pchnął go na bar, oddalając się z wyraźną furią. Chłopak prychnął
tylko.
– Palant.
Blondyn wziął piwo i
zrobił spory łyk. Aleks lekko drżącym głosem zamówił kolejne dla siebie. Może
powinien iść do domu? To w sumie nie był głupi pomysł… Przecież jutro miał iść
do więzienia i gadać z Cedrickiem. On i matka chłopaka byli jego sąsiadami, nie
stać jej było na adwokata. Chłopak wdał się w bójkę ze swoim rówieśnikiem, a że
był silniejszy, wysłał tamtego do szpitala. Aleks chciał jakoś mu pomóc. Lubił
tego roztrzepanego dziewiętnastolatka, a i Cedrick zdawał się lubić jego.
No, przynajmniej
będzie mógł się pośmiać z głupiej miny Bradleya po tym, jak blondyn wyrwał się
z jego uścisku i odszedł dumnym krokiem, zostawiając go samego.
Po raz kolejny zerknął
na chłopaka. Ten wdrapał się na stołek obok niego, gdy miejsce się zwolniło i
kiedy tylko zauważył, że Aleks na niego patrzy, uśmiechnął się do niego. To
było jak śmiertelny zawał i zmartwychwstanie w jednym.
Aleks niepewnie
obejrzał się w jedną i w drugą stronę, niezbyt przekonany, że to był uśmiech
skierowany w jego stronę. Chłopak zaśmiał się i wyciągnął do niego rękę.
– Daniel.
A więc chyba jednak do
niego. Aleks czuł, że pocą mu się dłonie. Uścisnął mu niepewnie rękę.
– Aleks.
– Czemu się nie
bawisz? – spytał, obejmując obiema rękami swój kufel i sporo z niego wypijając.
Trzymając go w ten sposób wyglądał dość dziecinnie.
Aleks nie był pewien,
co powiedzieć, żeby nie wyjść na jakiegoś nudziarza zmęczonego życiem w
zaawansowanym stadium depresji.
– Po prostu… jakoś nie
mam ochoty.
– Chyba nigdy nie
masz. Nie widziałem jeszcze, żebyś tu kiedykolwiek tańczył. Nie umiesz?
Aleks aż wydał z
siebie zaskoczone sapnięcie. Skąd on mógł wiedzieć, że nie tańczył? Obserwował
go?
Nie, to niemożliwe…
Może zapamiętał jego brzydką gębę i… I już.
– Wolę obserwować
ludzi – uśmiechnął się niepewnie. – No, z tańcem to też różnie bywa.
– Na pewno nie jest aż
tak źle.
– Wierz mi, jest. Ty
chyba jednak bawisz się całkiem nieźle, doprowadzając do szału połowę facetów w
tym klubie.
Parsknął.
– To oni doprowadzają
do szału mnie. Serio wyglądam na osobę, która za piwo odwdzięczy się własnym
tyłkiem?
Aleks pokręcił
gorliwie głową na znak, że wcale nie.
– Nie znoszę takich
przylep – burknął. Był już lekko wcięty, to było widać.
– Mhm…
Aleks tylko tyle mógł
powiedzieć. Nikt tak naprawdę się do niego jeszcze nie „przylepił”. Zapewne
gdyby Bradley nie umawiał go na ranki z różnymi chłopakami, pewnie do teraz
byłby prawiczkiem. Gdy przyszło co do czego, jego „randki” z reguły po prostu
nie chciały zaliczyć wieczoru bez seksu, więc dochodziły do wniosku, że mogą
się przemęczyć i od biedy dać takiemu frajerowi jak on. To było aż przykre, że
kiedy Aleks już się rozebrał i jego partnerzy seksualni mogli zobaczyć jego
ciało, wyglądali na tak zszokowanych, jakby mieli przed sobą kosmitę. Jego
rozmiar też najwyraźniej był zadziwiający, a szacunek do partnera i dbałość o przyjemność
kochanka zapewne tak rzadkie, że każdy jeden wracał do niego po więcej. Chcieli
go za swojego przyjaciela, który przeleci ich podczas kryzysu, pocieszy i
zapewni, że wszystko będzie dobrze. Żaden nie chciał stworzyć z nim czegoś
trwałego.
– Ale dość tych
smutnych tematów. Pogadajmy o czymś przyjemniejszym.
– Hm… To znaczy?
– Nie jesteś zbyt
rozmowny, prawda? – spytał Daniel rozbawiony.
– Em… Wolę słuchać
ludzi.
– Rozumiem, że wolisz,
jak ktoś się żali tobie niż samemu się żalić?
– Dokładnie.
– Cóż, dobrze
wiedzieć. Jak wpadnę w depresję przez głupią manię tych obleśnych buraków,
którzy zapewne przelecieli mnie w swoich myślach na więcej sposobów niż
przewiduje Kamasutra, to też wysłuchasz moich żalów, co?
Aleks mimowolnie się
zarumienił. Sam wcale nie był lepszy, bo co chwilę wyobrażał sobie, jak te
smukłe uda obejmują go w pasie, a ciało przyjmuje w siebie z chęcią. Mimowolnie
poczuł ucisk w kroczu, bo po raz kolejny przed oczami stanęła mu ta wizja.
Napił się piwa, nie chcąc pokazać po sobie, jaka jest prawda.
– Jesteś bardzo
przystojny. Nic dziwnego, że wszyscy cię pragną.
Daniel zmrużył oczy.
– Ty też?
Aleks zamarł.
Kompletnie nie wiedział jak z nim rozmawiać. Przełknął nerwowo ślinę, patrząc
na niego niepewnie.
– Hej!
Po prostu znikąd
pojawił się Bradley, obejmując go w pasie i całując w policzek.
– Hej. Już się
zmęczyłeś? – spytał Aleks szczęśliwy, że nie musi odpowiadać na pytanie
Daniela.
– Trochę. Daj się
napić i idę z powrotem.
Aleks podał mu swój
kufel. Daniel spojrzał na Bradleya niemal morderczo, ale nie odezwał się nawet
słowem, uważnie ich obserwując.
– Dzięki, stary,
ratujesz mi życie.
– Jak zawsze. Baw się
dobrze.
Bradley tylko
uśmiechnął się szeroko i nie zwracając uwagi na Daniela, odszedł.
– Kto to jest?
– Mój przyjaciel,
Bradley. Przyszliśmy tu razem.
– Przyjaciel? – Daniel
uniósł brwi.
– Od piaskownicy. On
miał wiaderko, a ja dwie łopatki, więc jakoś tak robienie babek z piasku bardzo
nas zbliżyło. Trzymamy się razem do dziś.
– Rozumiem –
powiedział Daniel z rozbawieniem. Pociągnął kolejnego solidnego łyka, prawie do
końca opróżniając kufel. – Pij szybko i chodźmy potańczyć.
– Chcesz ze mną
tańczyć?
– Co w tym dziwnego?
Wszystko, miał ochotę
odpowiedzieć, ale jednak tego nie zrobił. Po co ma go do siebie zrażać?
Zresztą, zapewne po chwili i tak chłopak się z nim pożegna i odejdzie z kimś
innym. A tak, z odrobiną szczęścia może będzie mógł go dotknąć albo pocałować?
Aleks wzruszył
ramionami, biorąc spory łyk ze swojego kufla. W końcu westchnął, dopił do końca
i postanowił spróbować. Nie liczył na zbyt wiele. Już sam fakt, że Daniel się
nim zainteresował był zastanawiający. Aleks jednak nie miał przyjaciół, których
stać by było na zrobienie mu takiego kawału, więc może Daniel po prostu chciał
dla odmiany z kimś porozmawiać, a nie jedynie się poobściskiwać w toalecie?
Albo się z kimś
założył, że go poderwie.
Blondyn złapał go za
rękę i tanecznym krokiem pociągnął w tłum ludzi. Aleks wziął głęboki oddech i
postanowił zrobić na nim jak najlepsze wrażenie. Wybrali miejsce tak na uboczu
trochę, tuż przy ścianie z czerwonej cegły, na której zrobiono graffiti z
fosforu. Daniel obrócił się do niego ze słodkim uśmiechem i zaczął tańczyć.
– Rozluźnij się! –
powiedział do Aleksa.
Na szczęście Aleks
wcale nie tańczył tak źle jak sugerował. Po jakiejś minucie czy dwóch wyluzował
się, przyglądając się zgrabnym ruchom chłopaka. Daniel cały czas się uśmiechał,
jakby bawił się naprawdę dobrze. Wypite piwo szumiało Aleksowi w uszach. Ktoś
pchnął go od tyłu i mężczyzna poleciał na Daniela, który objął go asekuracyjnie
w pasie.
– Przepraszam –
powiedział adwokat, ale blondyn jedynie uśmiechnął się i zarzucił mu ręce na
szyję, mimowolnie przysuwając się bliżej. Dłonie Aleksa jakby bez udziału jego
woli objęły talię chłopaka, nadając tańcowi zupełnie inny charakter.
Aleks przełknął ciężko
ślinę i postanowił zaryzykować. Najwyżej dostanie w pysk. Nachylił się i
zdecydowanie przywarł wargami do ust Daniela, rozkoszując się tą chwilą. Gdy
chłopak odwzajemnił pieszczotę, Aleks już naprawdę nie wiedział, o co chodzi.
Dlaczego ktoś tak wspaniały jak Daniel się nim zainteresował?
Oderwał się od niego.
– Czy ty się ze mnie
nabijasz? – zapytał smutno.
– Nabijam? – zdziwił
się szczerze Daniel. – Dlaczego tak myślisz?
Aleks złapał go za
rękę i pociągnął w kierunku stolików, gdzie muzykę było mniej słychać i można
było spokojnie porozmawiać.
– Więc? – spytał
Daniel.
– Zdaję sobie sprawę z
tego jak wyglądam – powiedział Aleks gorzko. – Wiem, że nie jestem atrakcyjny.
W tym klubie jest na pęczki facetów o niebo lepszych ode mnie. Dlaczego ktoś
taki jak ty miałby się zainteresować akurat mną?
Aleks wiedział, że
brzmi żałośnie. Wiedział, że wyszedł na niezwykle zakompleksioną osobę, ale co
miał poradzić, że dokładnie taki był? Miał zapewne więcej kompleksów niż
wszyscy ci faceci razem wzięci. Nie wierzył w cuda. Daniel był jak towar z
lepszej półki. On sam był czymś, co mógł mieć każdy. Więc dlaczego…?
Daniel wyglądał na
zaskoczonego jego słowami. W pierwszej chwili nie wiedział co powiedzieć, ale
gdy zauważył, że Aleks zupełnie szczerze przedstawił mu swoje wątpliwości,
postanowił odwdzięczyć mu się tym samym.
– Czuję się obrażony –
rzekł. – Myślisz, że skoro jestem świadomy swojej urody to lecę tylko na innych
przystojniaków? Wcale nie. Wszyscy ci faceci to puści idioci. Seks to nie
wszystko i ja dobrze o tym wiem. Każdy ma swoje gusta, a tak się składa, że
masz wszystko, co ja cenię u facetów.
– Na przykład?
– Nie dopraszaj się o
komplementy! Chociażby twoje oczy. Dawno nikt nie patrzył na mnie tak jak ty.
Inni mnie pożądają, chcą mnie zaliczyć, ale żaden nie wydawał się mnie choćby
lubić. Chcą mnie przelecieć, żeby pochwalić się przed kolegami. Masz ładną
sylwetkę, co jest ważniejsze niż twarz, bo rozumiem, że to właśnie ją uważasz
za przeciętną. A co najważniejsze, jesteś dobrym człowiekiem. I wiem, że nie
zrobisz mi krzywdy.
– Nie możesz tego
wiedzieć.
– Mogę. Widziałem już
nie raz jak pomagasz innym ludziom. Ostatnio widziałem w markecie jak kobieta
spytała, czy kupisz jej bułkę, a ty zrobiłeś jej porządne zakupy. Przed klubem
oddałeś facetowi swój płaszcz, bo był bezdomny i marzł jak idiota, żebrząc w pobliżu.
Widziałem też jak pomogłeś tej ciocie, którą chcieli zlać jak tylko wyszła z
gejowskiej dzielnicy i jeszcze zapłaciłeś jej za taksówkę. Gdyby takich ludzi
było więcej, to może nie miałbym tego. – Podniósł koszulkę ukazując długą
szramę biegnącą od lewego sutka aż do pępka. – Nauczyłem się dostrzegać
wartościowych ludzi. W dupie mam wygląd.
Aleks nadal nie
wyglądał na przekonanego, nawet jeśli jego palce mimowolnie przejechały po
długiej szramie.
– Co się stało? –
spytał cicho.
Daniel westchnął.
– Koledzy mojego brata
bali się, że zarażę go gejostwem. W sumie to chcieli mnie tylko nastraszyć.
Jeden miał nóż sprężynowy, żeby wyglądało to bardziej realnie. Jak mnie
popychali, to na niego poleciałem. Dobrze, że przeciął tak, niż gdyby miał mnie
dźgnąć. Trafiłby w serce.
– Przepraszam, że tak
na ciebie naskoczyłem.
Daniel uśmiechnął się
niewesoło.
– Zabiłeś całą zabawę
we flirt, wiesz? Ale cieszę się, że wszystko jasne. Czy teraz możemy wrócić do
lizania się? Jak na osobę z tak niską samooceną, zajebiście całujesz.
Aleks mimowolnie się
uśmiechnął i przyparł go do ściany, całując mocno. Zbierając się w sobie,
przesunął ręce na jego tyłek i zacisnął je tam, ugniatając lekko oba pośladki.
Daniel zamruczał z aprobatą.
– Zabierzesz mnie do
siebie? – spytał blondyn, pojękując mu lekko do ucha i z przyjemnością gładząc
szerokie ramiona mężczyzny.
– Chciałbyś? – W
głosie Aleksa wciąż pobrzmiewało lekkie zdziwienie, jakby nie mógł uwierzyć, że
to dzieje się naprawdę.
– Bardzo. Ale noc
jeszcze młoda. Najpierw się trochę zabawmy.
Wrócili na parkiet,
gdzie przywarli do siebie, tańcząc w rytm głośnej muzyki. Daniel pozwolił mu
obejmować swój tyłek, ocierać się o krocze i dotykać po prostu wszędzie. Sam
nie był Aleksowi dłużny, również dotykając go tam, gdzie chciał. Co chwilę ich
usta łączyły się w namiętnym pocałunku, a mózg i serce Aleksa wciąż nie mogło
wyjść z szoku, że chłopak, którego podziwiał od kilku miesięcy, znajduje się w
jego ramionach i wyraził chęć pójścia z nim do łóżka. Z nim! Czyżby Gwiazdka
przyszła wcześniej?
Mniej więcej o drugiej
w nocy zmienili klub na inny. Bradley poderwał jakiegoś faceta i pojechał z nim
do domu, więc Aleks już nie musiał się o to martwić. Poszli we dwóch do klubu w
muzyką latinoamerikano, gdzie sporo tańczyli i pili. Daniel zwolnił trochę
tempo, bo twierdził, że zostało mu mało kasy, ale Aleks zaproponował niepewnie,
że może mu kupić piwo jeśli chce.
– Nie chcę, żebyś
pomyślał, że chcę cię wykorzystać. Tyle mi starczy. Kac to jedno,
rzyganie to drugie. Ale dziękuję za propozycję.
Nie zwalił go ze
stołka barowego, więc chyba nie poczuł się urażony tą propozycją. W tym klubie
przetańczyli kolejne dwie godziny. Gdy wyszli, Daniel powiedział.
– Jestem głodny.
Więc poszli do jakiejś
budki z kebabami, która o dziwo była otwarta o czwartej nad ranem. Wzięli sobie
po jednym kebabie i coli i zjedli to ze smakiem, siedząc na ławce w parku.
Aleks usiadł na niej okrakiem, a Daniel po turecku.
– Ale pycha – mruknął
Daniel, oblizując palce z sosu. – Muszę zapamiętać to miejsce. Dawno nie jadłem
tak dobrego kebaba.
– Mhm… Racja. Naprawdę
dobre. Często jadasz fastfoody?
– Zdarza się. Ale
rzadziej niż myślisz. Moja mama bardzo dobrze gotuje, bo ja i mój brat jesteśmy
wiecznie głodni, a ona lubi nas dokarmiać.
– A nie wyglądasz.
Daniel uśmiechnął się.
– Schudłem jakieś
cztery lata temu. Ważyłem prawie sto kilo.
– Żartujesz!
– Nie… Naoglądałem się
filmów o obleśnych gejach płacących chłopakom za seks, bo nikt normalny ich nie
chciał i postanowiłem schudnąć. Po kilku miesiącach męki udało mi się osiągnąć
zamierzony efekt i teraz wszystko tak planuje, żeby się nie roztyć.
– W życiu bym nie
powiedział. Jesteś taki szczupły…
– Wcześniej nie byłem,
możesz mi wierzyć na słowo. Podobam ci się?
Aleks uśmiechnął się
lekko i z zażenowaniem skinął głową.
– Ty mnie też – odparł
Daniel. Zgniótł opakowanie od kebaba, popił colą i westchnął. – Niebo w gębie.
– Chcesz trochę
mojego?
– Nie, dzięki, już się
najadłem.
Aleks mruknął coś i
dokończył swojego. Daniel wziął jeszcze kilka łyków coli, płucząc usta, a potem
przysunął się do niego i bez chwili wahania zabrał za odpinanie jego paska od
spodni.
– Co robisz? – zdziwił
się Aleks.
– Och… Daję spróbować
tego, co dostaniesz później. Jeśli będziesz grzeczny.
– Jesteśmy w parku.
– To jeszcze lepiej.
– Ktoś może nas zobaczyć.
– Staje mi na samą
myśl o tym.
Aleksowi też, ale nie
zamierzał się do tego przyznawać.
Blondyn rozpiął mu
pasek, potem spokojnie odpiął guzik i rozsunął zamek błyskawiczny. Zsunął mu
trochę niżej spodnie. Aleks patrzył na to jak zahipnotyzowany, przełykając
ciężko ślinę. Już po chwili ręka chłopaka zanurkowała w jego bieliznę i
wyciągnęła jego penisa na wierzch.
– Duży – stwierdził
Daniel, pobudzając go lekko ręką. Na dworze było ciepło, delikatny powiew
wiatru pieścił jego obnażone genitalia prawie tak samo sprawnie jak ręka
Daniela. Już po chwili zastąpiły ją jego ciepłe usta. Widać było, że nie ma
zbyt wiele doświadczenia w tej dziedzinie, ale Aleksowi w ogóle to nie
przeszkadzało.
Siedział, dysząc
ciężko i pojękując. Kiedy już myślał, że lepiej być nie może, okazywało się, że
mogło. Wplótł rękę w dość długie włosy Daniela i opuszkami palców pieścił nimi
skórę jego głowy.
– Jesteś cudowny –
szepnął.
– A ty seksowny –
odparł Daniel, odsuwając się i dokańczając ręką. Już po chwili Aleks zdusił
głośny jęk, szczytując, kiedy zobaczył, jak Daniel oblizuje usta. Adwokat
pociągnął go do siebie i pocałował mocno. Miał nadzieję, że to nie będzie
przygoda na jedną noc, a nawet jeśli, to na pewno będzie to najlepsza noc w
jego życiu.
– Chodźmy do mnie –
powiedział z nadzieją, ledwo odrywając się od ust blondyna.
– Daleko mieszkasz?
– Kilka przecznic
dalej. Z piętnaście minut marszu.
– Więc chodźmy.
Daniel naprawdę ładnie
się uśmiechał. Przez całą drogę szli za rękę, przekomarzając się i popychając
lekko. Aleks czuł, że odrobinę wytrzeźwiał po zjedzeniu kebaba i przebywaniu na
świeżym powietrzu, ale wciąż nie na tyle, żeby zobaczyć świat w rzeczywistych
barwach.
Gdy stanęli przed dość
sporym domem jak na standardy ludzi w tym kraju, Daniel zagwizdał.
– Wow! Jaka chata! Sam
tutaj mieszkasz?
– Tak – powiedział
Aleks niepewnie, wprowadzając go do środka.
– Masz basen?
– Nie, uznałem, że to
przesada.
– Ale stać cię na
basen! Wow, poderwałem prawdziwą grubą rybę. W tych powycieranych dżinsach nie
wyglądasz na bogacza.
– Nie jestem bogaty.
Aleks wpuścił go do
środka i zapalił światło w korytarzu. Daniel ściągnął buty i ruszył w głąb
domu, rozglądając się z ciekawością.
– Nieźle – powiedział
z podziwem.
– Chciałbyś się czegoś
napić? – zapytał mężczyzna, przestępując z nogi na nogę. – Mam bardzo dobre
wino.
– Nie kuś.
– Świetny rocznik.
Blondyn jęknął
zrezygnowany. Aleks uśmiechnął się lekko.
– Rozumiem, że
wypijesz?
Daniel skinął głową.
Aleks pokazał mu, gdzie jest sypialnia, a sam poszedł do salonu, gdzie w barku
miał wino i lampki. Wziął dwie i wspomniane wczesnej wino i zaniósł je do
swojej sypialni. Na zaścielonym niebieską narzutą łóżku rozsiadł się wygodnie
Daniel. Patrzył na niego jak na swoje ulubione ciastko.
Adwokat otworzył wino
i nalał do dwóch lampek. Podał jedną Danielowi.
– Za co pijemy? –
spytał chłopak.
– Em, nie wiem. A za
co chciałbyś wypić?
Blondyn uśmiechnął się
lekko.
– Może za dzisiejszą
noc?
– Za dzisiejszą noc –
zgodził się Aleks. Daniel cmoknął go w usta, po czym obaj napili się wina.
– Nigdy nie sądziłem,
że kiedykolwiek zobaczę cię w moim łóżku – przyznał Aleks w myśl zasady, że
pijany prawdę ci powie.
– Mmm… A czemu?
– Jakoś tak… nie
wierzyłem w twoje dobre serce.
Blondyn parsknął.
– Jasne, myślałeś, że
skoro ładny, to od razy głupi fiut, co tylko na ładnego poleci.
– Dokładnie.
– No to się pomyliłeś.
To chyba po prostu kwestia wychowania. Znaczy, mam dystans do siebie, bo po
pierwsze, jeszcze kilka lat temu sam nie chciałbym siebie przelecieć, a po
drugie, to co zrobili mi koledzy mojego brata, okropnie mnie przestraszyło. Nie
chciałem nigdy potraktować kogoś tak niesprawiedliwie jak oni mnie.
– Co na to twój brat?
– spytał Aleks zaciekawiony. Jakoś tak wino rozluźniło ich i nie spieszyło mu
się do przelecenia młodego. Do świtu było jeszcze sporo czasu, a on lubił się
delektować.
– Um… Najpierw muszę
ci powiedzieć, że mój brat jest zajebiście przystojny. Ja mu do pięt nie
dorastam. Blondyn, zielone oczy, umięśniony, wysoki… Normalnie mokry sen.
Zawsze się wszędzie udzielał, sportowiec z dobrymi ocenami… Lubiany przez wszystkich.
Z masą wielbicieli obu płci. Kiedy jego koledzy mnie dopadli i skończyłem w
szpitalu… A muszę ci powiedzieć, że sam nawet nie wiem, jak to się stało, że
nie stchórzyli i nie zostawili mnie tam, żebym się wykrwawił. Znaczy, Glen
zadzwonił na pogotowie. To on miał nóż. Kiedy tam leżałem, będąc w totalnym
szoku, on siedział przy mnie i mówił do mnie. Różne głupoty w tym to, że mój
brat tak naprawdę nie chciał, żeby stała mi się krzywda. Gdy mój braciszek się
dowiedział, był wściekły i rozhisteryzowany, że coś mi się stało. Siedział całą
noc w poczekalni, bo nie pozwolili mu mnie odwiedzić w nocy. Patrzył więc przez
okienko w drzwiach jak śpię. Tak mi powiedziała pielęgniarka. Wpieprzył swoim
kolegom i już następnego dnia przyszli z wielkim pudłem czekoladek mnie
przeprosić.
– Dobrze, że był po
twojej stronie.
– Matthew był pierwszą
osobą, której powiedziałem o swojej orientacji. Bałem się, jak zareaguje, ale
on tylko przytulił mnie i powiedział, że wiedział to odkąd skończyłem osiem lat
i że zawsze będzie moim starszym bratem.
– Chciałbym mieć
takiego brata. Niestety, jestem jedynakiem.
Aleks zorientował się,
że wycedzili całe wino dopiero wtedy, kiedy rozlał im po ostatniej lampce.
Daniel przysunął się do niego i usiadł mu na kolanach, wciąż wesoło nawijając i
pozwalając mu całować swój obojczyk i szyję.
– Masz prezerwatywy? –
spytał blondyn. Rozpiął jego koszulę do końca i pchnął go na łóżko, a potem
wylał mu na tors i brzuch trochę wina, by zaraz pochylić się i zlizać to. Aleks
zamruczał z przyjemności, głaszcząc jego uda.
– Nie są zbyt ładne –
przyznał chłopak z westchnieniem.
– Co? Twoje nogi?
– Mhm… Byłem gruby i…
– To nic. Mnie się
podobasz taki, jaki jesteś.
Rozpiął chłopakowi
spodnie i zsunął je pospiesznie razem z bielizną. Już dość czasu zmarnowali na
czcze gadanie.
Faktycznie, skóra na
udach chłopaka była gładka i widać było, że starał się poprawić jej kondycję na
wszelkie możliwe sposoby, ale pod opuszkami palców wyczuwał jej niedoskonałość.
Zapewne kiedyś były pokryte rozstępami.
– Są okropne – mruknął
Daniel.
– Nie są. W ogóle tego
nie widać.
– Ale czuć jak się
dotknie.
– Obojętnie. Ale
pozwól, że zanim przejdziemy do konkretów, przyniosę potrzebne rzeczy.
Ucałował te słodkie
usta jeszcze raz, potem prawie biegiem,
obijając się o ściany i meble, pognał do łazienki po prezerwatywy i lubrykant…
Głośne pukanie do
drzwi sprawiło, że zerwał się z kanapy i spadł na podłogę, uderzając głową o
nóżkę stolika. Usiadł pospiesznie i rozejrzał się błędnym wzrokiem, nie mogąc
uwierzyć.
Omal się nie rozpłakał,
kiedy zdał sobie sprawę, że blondyn z klubu to tylko głupi sen. Wstał i czując
okropny ból głowy i nie mając pojęcia, jak w takim razie znalazł się w domu,
poszedł otworzyć.
Do drzwi walił
listonosz, który miał dla niego list polecony. Aleks odebrał go, totalnie
skołowany. Gdy zamknął drzwi i oparł się o nie, niemal zapłakał z poczucia
straty. Z cichym jękiem i zgarbionymi ramionami poszedł do swojej sypialni po
jakieś czyste gacie. Koniecznie musiał się wykąpać i wywietrzyć dom, zanim
znowu się wstawi od samego odoru alkoholu. Uch, co mu odwaliło, żeby tak się
urżnąć? Bo przecież nie to, że znowu nikogo nie poderwał… Przyzwyczaił się już
do tego.
Wszedł do swojej
sypialni i oniemiał.
Na jego łóżku,
zwinięty w kłębek, ze spodniami zsuniętymi do kolan i gaciami podciągniętymi
profilaktycznie na tyłek, leżał Daniel. Jego jasne włosy rozsypały się po
poduszce, w którą słodko się wtulał i spał jak zabity.
Aleks momentalnie
poczuł nową siłę do życia. Niemal biegiem ruszył do łazienki, szybko się
wykąpał i w samych spodenkach pognał na łeb na szyję do kuchni zrobić
chłopakowi śniadanie. Gdy się uwinął, położył to wszystko na tacę i potykając
się o własne nogi, zaniósł do sypialni.
Daniel jakby wyczuł
mocny aromat kawy, bo wymamrotał coś i otworzył zaspane oczy. Potarł je
piąstkami jak niemowlak i spojrzał na niego z lekkim niezrozumieniem.
– Upiłeś mnie winem –
mruknął oskarżycielsko. – I nie przeleciałeś.
– Eee… Zrobiłem
śniadanie.
Daniel usiadł i
jeszcze raz przetarł oczy, ziewając szeroko.
– Uch, dawno tak dobrze
nie spałem.
– No, ja też.
Przepraszam, nie mam pojęcia, jak to się stało.
– Noo… Poszedłeś po
gumki i momentalnie odpłynąłem.
– No, ja właśnie też…
Daniel zaśmiał się.
– Teraz jeszcze raz
musisz mnie gdzieś zaprosić, żeby potem kulturalnie mnie przelecieć.
Aleks uśmiechnął się
lekko.
– Mogę po śniadaniu.
– Pod prysznicem?
– Pod prysznicem.
Czemu nie?
– W takim razie muszę
się pospieszyć z jedzeniem, hm?
– Mhm – odparł Aleks,
czując, że na samą myśl robi się twardy.
Daniel faktycznie
szybko się uwinął, po czym poszli razem pod prysznic. Aleks nie przyznał się,
że już się wykąpał. Ustawili wodę na dość ciepłą. Daniel wystawił twarz do wody
i oparł głowę na barku Aleksa, który obejmował go od tyłu, przywierając do
niego mocno swoim ciałem. Głaskał brzuch Daniela z radością odkrywając
wszystkie krągłości.
– Jesteś cudowny –
mruknął Aleks.
– Ty też. Ale nie każ
mi już więcej czekać… Zróbmy to.
– Jesteś pewny?
– Czekałem całą noc.
Nie mów, że nie chcesz.
– Chcę – powiedział
Aleks, nakierowując dłoń blondyna na swojego penisa. – Co ty na to?
– Chcę już…
Aleks nie był w stanie
oprzeć się takiej prośbie, bo prawda była taka, że pragnął go aż do bólu. Lekko
drżącymi z przejęcia i podniecenia dłońmi sięgnął po żel intymny i nabrał go
sporo na palce, wsuwając je ostrożnie między pośladki chłopaka. Daniel zarzucił
mu nogę na biodro i zamruczał w jego szyję, kiedy pierwszy palec wsunął się
powoli do środka.
– Jesteś strasznie
seksowny – powiedział Daniel lekko stłamszonym głosem, pojękując co chwilę.
Aleks nie odpowiedział, wsuwając w niego drugi palec i poruszając nimi pewnie.
Wiedział, co jak zrobić, żeby jego partnerowi było dobrze.
– Dobrze? – spytał
cicho, całując jego ramię. Oddychał ciężko, ocierając się kroczem o ciało
chłopaka. Jezu było, mu tak dobrze…
Daniel odpowiedział
twierdząco, poprawiając swoje ręce na jego szyi, żeby się nie zsunąć. Była to
dla niego dość niewygodna pozycja.
– Już – wymruczał
blondyn.
Aleks sięgnął po
prezerwatywę i założył ją pospiesznie. Potem objął chłopaka w pasie i założył
sobie jego drugą nogę na biodro, unosząc go wyżej.
– Gotowy? – spytał
mężczyzna.
Daniel zaśmiał się,
wiercąc się lekko.
– A masz jakieś
wątpliwości?
– Hmm… Może.
– Dawaj, bo pomyślę,
że jesteś baba.
– Zaraz ci udowodnię,
że jednak facet…
– Czekam.
Aleks już bez
przeciągania wsunął się w chłopaka, pomagając sobie ręką. Daniel jęknął głośno,
odchylając głowę do tyłu. Oddychał ciężko. Jego biodra podrygiwały lekko, jakby
chciał już poczuć konkretne ruchy w sobie. Aleks nie kazał mu na to czekać. Na
początku starał się to robić delikatnie, żeby dać mu czas na przyzwyczajenie
się do jego obecności i upewnić się, że aby na pewno nie robi Danielowi
krzywdy. Kiedy jednak okazało się, że chłopak wręcz domaga się o porządne,
mocne i szybkie ruchy, przestał się kontrolować i pozwolił szaleć pierwotnym
instynktom.
Jeszcze nigdy
wcześniej nikt nie podniecił go do tego stopnia, żeby aż tak zatracić się
podczas seksu. Miał wrażenie, że jego krocze płonie i jeśli zaraz się nie
spuści, to będzie po nim. Dodatkowo nakręcały go przeciągłe jęki Daniela,
całkowicie zdanego na jego łaskę i niełaskę.
– Ja już zaraz… –
wyjęczał Aleks, poruszając szybko biodrami i podrzucając lekko blondyna do
góry. Nie chciał skończyć przed swoim partnerem, ale nie był w stanie się już
kontrolować. Daniel zaczął sobie pomagać ręką i skończył chwilę po tym, jak
Aleks aż boleśnie pchnął do środka z taką siłą, że Daniel miał wrażenie, że go
rozerwie od środka.
Mężczyzna czuł, że
drżą mu kolana. Daniel powoli stanął na własnych nogach, niepewny, czy nie
odmówią mu posłuszeństwa. Stali tak chwilę bez słowa, uspokajając oddechy.
Kiedy wreszcie Aleks był w stanie coś z siebie wykrztusić, spytał.
– Umówisz się ze mną?
Starał się, żeby w
jego głosie nie pobrzmiewała nadzieja, ale nie był pewny, czy mu się to udało.
Daniel uśmiechnął się szeroko i pocałował go w usta.
– Kiedy?
– Choćby dzisiaj?
– Randka?
– Randka.
– Chętnie.
– Obiecujesz?
– Obiecuję.
Czas od kąpieli do
momentu wyjścia Daniela minął mu błyskawicznie. Aż nie mógł w to uwierzyć, że Daniel
już wychodzi. Bał się, że chłopak poda mu zły numer albo nie będzie chciał się
spotkać. Gdy Daniel wychodził, obrócił się do niego z uśmiechem i zanim
odszedł, pocałował go mocno i powiedział.
– Wiesz co? To była
naprawdę szalona noc.
***
Takie coś;). Mam nadzieję, że się podobało.
Pozdrawiam!
Fajne, leciutkie, spokojne i takie szalone :)
OdpowiedzUsuńJak Alex się obudził sam, to aż mi się smutno zrobiło, a tu niespodzianka :)
Właśnie nie zawsze złoto jest to co się świeci.
Pozdrawiam i życze weny.
fankayaoi
WOW *-*
OdpowiedzUsuńbardzo miłe opowiadanko <3
czekam na kolejne
pozdrawiam i życzę weny XD
Super, ze wstawilas w koncu obiecanego one shota! Bardzo mi sie podoba.
OdpowiedzUsuńZaczne od tego, ze swietnie wykreowalas postacie. Takich ludzi jak Aleks jest juz na prawde niewiele. Pokazalas tez, ze to co na pierwszy rzut oka wydaje sie byc idealne w rzeczywistosci nigdy takie nie jest. Zaimponowalas mi tym.
Ogolnie bardzo podobaly mi sie zwroty akcji. Ale przestraszylam sie, ze to na serio mogl byc tylko sen. Jedynie Ty potrafisz tak swietnie zdezorientowac czytelnika! Chwali Ci sie to.
Bardzo, bardzo, bardzo mi sie podobalo. Licze, ze niedlugo pojawia sie kolejne shoty slash <3
Pozdrawiam
~Fluffery
hmmm zwykle nie czytuję one-shotów ale ten mi się spodobał ^^
OdpowiedzUsuńAleż miałem zaskok kiedy sen jednak okazał się prawdą :P nieraz się już spotkałem z przypadkiem że coś "realnego" okazało się snem, ale że coś "realnego" zostało przedstawione jak sen a jednak nieoczekiwanie to naprawdę się zdarzyło czytam po raz pierwszy i cieszę się że mnie to zdziwiło ^^ Świetny pomysł
No a ogólnie historia lekka przyjemna i ogólnie bardzo fajnie się ją czytało
Pozdrawiam i życzę weny .!
Black Jack
niesamowite, naprawdę niezły one shot
OdpowiedzUsuńJak napisałaś że to mu się śniło to naprawdę uwierzyłam i takie "o nieee ". :) Fajne. Nastawia pozytywnie. Ja sobie osobiście odpowiedziałam że żyli długo i szczęśliwie. :) pozdrawiami czekam na cos nowego.
OdpowiedzUsuńBardzo fajny one shocik. Uwielbiam takie teksty i ubolewam, ze akurat u Ciebie na blogu jest ich malo. Historia jest otwarta z kazdej strony i fajnie mozna sobie wyobrazic reszte. Mam nadzieje; ze bedzie na Twoim blogu wiecej one shotow slash i short stories, bo sa na serio super. Dlugie opowiadania rowniez uwielbiam (Twoje w szczegolnosci) ale wole poczekac az zostanie opublikowana calosc, a jestem niestety niecierpliwa, wiec wole one shoty i short stories.
OdpowiedzUsuńPiszesz zajebiscie! Oby tak dalej!
^Schizofren
Naprawde swietny one shot <3
OdpowiedzUsuńAle czy cokolwiek co napisala nasza kochana Obsesja moze byc zle? Nie. Oczywiscie, ze nie. Jestes niesamowita. Kocham Twoje slashe i ciesze sie, ze pojawi sie kilka shotow slash <3
Niecierpliwie czekam i pozdrawiam
~Domichanel
Kochana jesteś niesamowita!!! Jak na moje mln to Aleks nie powinien mieć żadnych kompleksów... Kiedy czytałam jego opis to by mi się oczy zaświeciły xD W 90% przedstawiłaś mi mój ideał... Samo opowiadanie jest bardze przyjemne, ciepłe i pełne szalonych momentów... Trochę było mi szkoda Aleksa kiedy obudził się na tej kanapie ale całe szczęście wszystko poszło tak jak myślałam :D Bardzo dawno mnie tutaj nie było... Nie rozumiem jak mogłam tak zaniedbać twojego bloga... Obiecuję się poprawić ;) Pozdrawiam cieplutko i życzę weny :)
OdpowiedzUsuńtam miało być: Jak na moje "oko" i Kiedy czytałam jego opis to "aż"... Wybacz ale piszę że słownikiem a on ostatnio mnie nie lubi :/
UsuńOpowiadanie fajnie i szybciutko się czytało. Ja też omal się nie popłakałam. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń