Czas to dziwne,
właściwe niezbyt łatwe do zdefiniowania pojęcie. Ile znaczy czas? Jak się mówi,
że jest go mało, to ile to tak naprawdę jest? Kilka minut? Godzin? Dni?
Miesięcy? Lat?
Tom czuł, że ma mało
czasu. Nie wiedział dlaczego, ale z każdym dniem zbliżało się coś, co na zawsze
miało odmienić jego życie. Czuł to każdą komórką swego ciała i bał się tego, co
może się zdarzyć. Bill też był jakiś nieswój, ale jego nie dotykało to aż w
takim stopniu ja Toma. Co było najdziwniejsze, Dredziarz czuł, że owe zmiany
będą dotyczyć właśnie Billa i bał się tego jak cholera.
Czuł, że go straci.
Nie wiedział, skąd mu
się wzięło to dziwne przeczucie. Ono po prostu zagnieździło się w nim i nie
dawało mu nawet przez chwilę o sobie zapomnieć. Postanowieniem Toma było walczyć
z nieuchronnym, ale z drugiej strony, gdyby mu się nie udało, chciał mieć z
Billem jak najwięcej wspomnień. A przede wszystkim chciał uprawiać z nim seks.
Bill jeszcze nic o
jego planach nie wiedział, ale Tom był zdecydowany doprowadzić sprawę do końca.
Zabrał się za przygotowania. Matka musiała wyjechać na kilka dni z Gordonem w
sprawach służbowych, więc zaplanował to na wtedy. Wcześniej już zaprosił do
siebie Billa, żeby nie wyskoczyło mu nic innego. Paląc się ze wstydu, zakupił
prezerwatywy i lubrykant i ukrył je w poszewce poduszki. Wysprzątał swój pokój
na błysk i wybrał ciuchy, w które się ubierze. Chciał, żeby wszystko było
perfekcyjne. Nie miał pojęcia, czy Bill się przełamie i zdecyduje na zrobienie
tego ostatecznego kroku. Miał jednak nadzieję, że tak, w końcu o Billu można
było powiedzieć wiele rzeczy, ale na pewno nie to, że jest tchórzem.
Zadbał o to, żeby
kolacja składała się z samych ulubionych potraw Billa, co nie było aż takie
trudne, bo większość z nich on też lubił. Podkradł Gordonowi jedno z win na
„specjalne okazje” i przygotował to wszystko w swoim pokoju z nadzieją, że Bill
doceni jego wysiłki i go nie wyśmieje.
Równo o dziewiętnastej
usłyszał dzwonek do drzwi. Z sercem w gardle zawiązał pospiesznie dredy na
czubku głowy i pognał otworzyć. Przesunął bandanę bardziej na włosy, bo zsunęła
mu się za mocno na oczy.
Otworzył i od razu
zobaczył uśmiechniętego Billa.
– Cześć – powiedział.
– Cześć – odparł
Czarny. Przez chwilę mierzyli się wzrokiem, sycąc wzajemnie swoim wyglądem, a
potem Tom podszedł do Billa i pocałował go delikatnie w policzek.
– Chodź na górę –
powiedział. Niecierpliwie czekał, aż Bill zdejmie kurtkę i buty, a potem
pociągnął go po schodach na górę. Gdy weszli do środka, Bill zagwizdał.
– Wow! O czymś
zapomniałem?
Tom tylko wzruszył
ramionami, czując delikatne rumieńce na policzkach.
– Jesteś głodny,
prawda? – spytał z lekką nadzieją w głosie.
– Pewnie. Nawet gdybym nie był, takim pysznością bym
się nie oparł.
Usiedli do stołu i
jedli w ciszy, rzucając sobie powłóczyste spojrzenia. Ich nogi ocierały się o
siebie pod stołem. Wymownym gestom nie było końca.
Tom stresował się tym,
co miał zamiar Billowi zaproponować. Popijał wino w ciszy, czując lekką gorycz
na języku. Sam nie był jakimś wielkim entuzjastą win. Lubił je, ale nie do
przesady. Bill bardziej się w nich lubował.
Był zaskoczony tym,
jak szybko i łatwo poznał Czarnego, tak samo jak tym, że nikt inny nie wiedział
o nim tyle, co on. To było niebywałe – zupełnie jakby byli sobie przeznaczeni.
– Coś się stało? –
zapytał Bill, patrząc na niego ze zmarszczonymi brwiami. – Dziwnie się dzisiaj
zachowujesz.
– Mhm, nie. Zamyśliłem
się po prostu – uśmiechnął się lekko.
– Zaczynam się bać. Ty
MYŚLAŁEŚ? Naprawdę mamy jakieś święto?
Tom wywrócił oczami,
co Bill skwitował lekkim uśmiechem.
– No, teraz już trochę
lepiej – powiedział. Odsunął od siebie talerz i poklepał się po brzuchu, powoli
zamykając oczy i oblizując usta. – Nie przełknę już ani kęsa.
– Pół godzinki dla
słoninki? – spytał Tom, podpierając brodę na ręce. Faktycznie, zauważył, że
zupełnie płaski brzuch Billa zrobił się trochę bardziej wypukły po tej tonie
jedzenia, którą w siebie wepchnął.
– A doturlasz mnie do
łóżka? – zażartował Czarny.
Tom parsknął. Obaj
wstali i rzucili się na łóżko z zamiarem „odpoczęcia”. Przez chwilę leżeli –
Bill, niczego nieświadomy i Tom, tak zestresowany, że bardziej się już nie
dało. W końcu zebrał się w sobie, przekręcił na brzuch i nachylił nad Billem.
Czarny otworzył oczy i uśmiechnął się lekko, zerkając na usta Dredziarza. Tom
zdał sobie sprawę, że lubi, kiedy Bill się uśmiecha.
Ich usta spotkały się
w delikatnym pocałunku. Jednym, drugim, trzecim. Muskały się delikatnie, zanim
w grę weszły języki, które wypychały się wzajemnie z ust do ust. Tom jęknął,
czując krew spływającą mu powoli w dół brzucha i kumulującą się w jego
genitaliach. Przysunął się jeszcze bardziej do Billa i pogłębił pocałunek,
walcząc z nim o dominację. Bill za żadne skarby świata nie zamierzał mu
ustąpić, co było nawet zabawne.
– Tom, seeeerio? –
jęknął Bill, kiedy usta Dredziarza zjechały na jego szyję, a ręce zaczęły
rozpinać mu guziki koszulki. – Po takim obżarstwie? Jak za dużo się będę ruszał
to zwymiotuję, zobaczysz.
– Trzeba jakoś spalić
zbędne kalorie – mruknął Tom w odpowiedzi, odpinając ostatni guzik i odsuwając
poły koszulki na bok. – Jeszcze ci taki brzuch zostanie i co wtedy?
– Nie chciałbyś mnie,
jakbym był gruby? – spytał Bill przekornie.
– Jeśli będziesz
kiedyś gruby to wtedy o tym pogadamy.
– Ale ja chcę wiedzieć
teraz, co ci się we mnie podoba.
– Hm… To, że łatwo
można cię uciszyć.
– Tooom…
Dredziarz zaśmiał się
tylko i ponownie złączył ich usta w pocałunku, kładąc się na Czarnym. Chłopak
rozchylił nogi, pozwalając mu się tam wygodnie ułożyć.
– Jak puszczę pawia to
będzie to twoja wina – mruknął Bill, zabierając się za odpinanie paska od
spodni Toma. Gdy się już z nim uporał, zsunął spodnie z bielizną na uda
chłopaka. – Już ci stoi? Ktoś tu chyba się napalił, co?
Tom westchnął tylko,
zdecydowany ignorować te głupie komentarze. Bill miał głupi zwyczaj gadania i
gadania. Nawet kiedy robili TAKIE rzeczy, on wciąż lubił gadać. Dla Toma było
to niepojęte.
Kiedy on po prostu
zawisł nad nim, Bill pozbył się też swoich spodni i bielizny. Skopali ciuchy na
podłogę i przylgnęli do siebie, ocierając penisy o siebie.
– Jesteś niewyżyty –
mruknął Bill, lekko pojękując z przyjemności.
– I kto to mówi…?
Tom nie wiedział jak
spytać Billa, czy pozwoli mu dzisiaj się wziąć. Bardzo go pragnął, ale bał się,
że Bill może to źle odebrać. Nie chciał powiedzieć tego w jakiś głupi sposób,
żeby Bill nie poczuł się przyciśnięty do ściany i zmuszony do uległości. Nie,
żeby Bila łatwo było do tego zmusić, ale mimo pozornej pewności siebie, gdzieś
tam w środku Billa czaiła się obawa, że coś zrobi źle i wszystko zepsuje.
Dlatego mimo jego zadziorności i czasami wyśmiewania się z jego pewności
siebie, lubił prawić mu komplementy i upewniać w tym, że naprawdę nic nie
chciałby w nim zmienić.
Zamknął oczy,
przyciskając usta do jego obojczyka. Bill odchylił głowę do tyłu, eksponując
szyję. Dredziarz przesunął usta w górę i zassał się na jego jabłku Adama,
poruszając rytmicznie biodrami i pobudzając w ten sposób ich obu.
– Em, Bill…? – odezwał
się niepewnie, ciężko przełykając ślinę.
Czarny chyba
mimowolnie wyczuł jego nastrój, bo otworzył najpierw jedno oko, a potem również
i drugie. Objął dłońmi jego twarz i pogłaskał go kciukiem po policzku w
uspokajającym geście.
– Tak?
Tom patrzył mu przez
chwilę w oczy, nie mając pojęcia jak zacząć i wykrztusić z siebie to, co
zamierzał.
– Bo ja… Tak się
zastanawiałem ostatnio… Ale nie myśl, że musisz czy coś, tylko byłem ciekawy…
Chciałbym… – Bill uniósł brwi, widząc jego zażenowanie i niepewność. Tom wziął
głęboki oddech i dokończył cicho, aczkolwiek stanowczo. – Czy pozwoliłbyś mi w
siebie wejść?
Kiedy wcześniej o tym
myślał, wyobrażał sobie tysiące reakcji Billa na jego słowa. Uniesie brwi i go
wyśmieje, a potem walnie w twarz, że tylko o seks mu chodzi… Powie, że jeszcze
nie jest gotowy… Zgodzi się, ale nie będzie zachwycony albo zgodzi się i będzie
zachwycony, prędzej czy później i tak wszystko się spieprzy. A potem pomyślał o
tym, jakby to było, gdyby Billa się zgodził, a on naprawdę mógłby się w niego
wsunąć i… I…
Bill patrzył na niego
przez chwilę, powodując, że Dredziarz o mało co nie zszedł na zawał. A potem
uśmiechnął się delikatnie, niepewnie, a nikłe rumieńce delikatnie zabarwiły
jego twarz aż po czubki uszu. Przełknął ślinę.
– Próbowałeś mnie
przekupić moimi ulubionymi potrawami? – spytał, unosząc kpiąco jedną brew.
– N–nie! Oczywiście,
że nie! – odparł od razu Tom, unosząc się lekko na łokciach. – Chciałem tylko,
żeby było romantycznie i przyjemnie. Ja wcale nie miałem zamiaru…
Bill zaśmiał się
cicho, widząc zawstydzenie Toma. Objął go za szyję i przyciągnął do pocałunku.
– Pozwolę ci, ale…
powoli, dobrze?
Tom ze zdziwieniem
zdał sobie sprawę, że Bill trochę się tego boi. Jego oczy błyszczały z
podekscytowania, a mimo to lekko się obawiał.
Blondyn przysiadł na
piętach pomiędzy udami Billa i sięgnął po lubrykant.
– Planowałeś to, mały
oszuście! Przyznaj się!
– Miałem nadzieję –
burknął Tom, wylewając sobie sporo na palce. Czuł w brzuchu dziwne relacje i
przez chwilę miał wrażenie, że spuści się z samej ekscytacji. Jakimś cudem
udało mu się opanować.
Już wcześniej wsuwał w
Billa palce. Najpierw jeden, a potem ewentualnie dwa. Tym razem również zaczął
od jednego, mając zamiar zrobić to naprawdę dobrze i niczego nie popsuć. Kiedy
powoli go rozciągał, Bill zamknął oczy i zaczął się pieścić. Jedną ręką dotykał
swego torsu, brzucha i sutków, a drugą pieścił swego penisa. Wyglądał tak
niezwykle seksownie. Tom nie wiedział, na co patrzeć – czy na swoje palce,
które śliskie naprawdę łatwo wsuwały się w ten ciasny kanał, czy Billa,
uległego jak jeszcze nigdy dotąd.
Bill jęknął głośniej,
gdy place wsunęły się trochę głębiej niż dotychczas. Czując pot spływający mu
po czole, Tom dodał kolejnego.
– Boli? – spytał
chrapliwie. Chrząknął, nie wierząc, że jego głos aż tak bardzo się zmienił.
– Troszkę… Och, nie
przestawaj…
I nie przestawał. W
pewnym momencie miał wrażenie, że już wystarczy. Bill zresztą potwierdził to,
wypychając biodra i samemu nabijając się na palce, co znaczyło, że wcale nie
jest mu nieprzyjemnie. Tom wysunął je z niego i jak w transie wziął do ręki prezerwatywę.
Rozerwał opakowanie i drżącymi dłońmi nasunął ją na siebie. Bill obserwował
jego nerwowe ruchy spod na wpół przymkniętych powiek. Gdy już prezerwatywa
została nawilżona i pozostało tylko wsunąć się do środka, Bill pociągnął go w
dół.
– Spokojnie – mruknął,
widząc jak Tom bardzo się stresuje. – Przytul mnie.
Tom przełknął ciężko
ślinę. Czuł, jak strużka potu płynie mu między pośladkami. Bill ułożył się
płasko na pościeli i podłożył sobie pod biodra dość dużą poduszkę, a Tom
przylgnął do niego. Szczupłe uda Billa objęły go, a palce gładziły uspokajająco
po plecach i dredach.
– Już możesz. Tylko
powoli.
– D–dobrze.
Tom ujął swego penisa
jedną dłonią i nakierował w odpowiednie miejsce. Starał się oddychać głęboko i
zrobić to naprawdę wolno, żeby nie skrzywdzić Billa. Czarny sapnął, kiedy
czubek męskości nachalnie próbował się w niego wsunąć. Starał się jednak nie
uciekać biodrami ani nie spinać, tylko spokojnie go w siebie wpuścić. Potarł
nosem o czoło Toma i zacisnął zęby, gdy główka powoli przecisnęła się przez
pierścień mięśni i znalazła w środku. Wbił paznokcie w skórę Toma. Bolało go
jak cholera, piekło i było takie dziwne… Po prostu za duże, a przecież byli
tacy, którzy mieli o wiele większego niż Tom.
Dredziarz w miarę
płynnym ruchem zaczął się wsuwać głębiej aż do momentu, kiedy jego jądra
ułożyły się miękko na pośladkach Billa. Obaj odetchnęli głęboko.
– Boli – jęknął Bill,
kurczowo go trzymając w swoich objęciach. Tom nie odpowiedział, błagając w
myślach, żeby Bill nie kazał mu przestać. Nie miał pojęcia, jak długo tak
leżał, dając mu czas, żeby przywyknął do jego rozmiaru. Może kilka sekund, może
minut, a może całą wieczność.
– Tom… chyba możesz…
spróbować.
Dredziarz zacisnął
zęby i posłusznie wycofał biodra, a potem ponownie docisnął je o samego końca.
– Spróbuj jeszcze raz
– mruknął Bill, oddychając głęboko. Wyraźnie się uspokoił, a grymas bólu powoli
zaczynał znikać z jego twarzy. Chyba zaczynał się przyzwyczajać do tego, że Tom
jest w nim.
Pierwszych kilka
pchnięć była dla Toma czymś po prostu nieziemskim. Robił to jednak powoli, nie
chcąc zrobić Billowi krzywdy. To był w końcu jego pierwsze raz i nie chciał go
w żaden sposób zrazić. W pewnym momencie wysunął się z niego cały i wsunął z
powrotem i tak kilka razy, zanim Bill uśmiechnął się do niego i jęknął z
rozkoszy, kiedy udało mu się znaleźć jego prostatę.
Całą resztę pamiętał
jak przez mgłę. Wydawało mu się, że kot mu wskoczył na plecy i właściwie nie
pamiętał, żeby poruszał biodrami. Czuł w lędźwiach żar, jakiego nie czuł nigdy
wcześniej. Żeby dopełnić aktu, jego język wsunął się w usta Billa, zupełnie
pozbawiając ich obu tchu. Ile czasu tak leżeli, jęcząc i poruszając biodrami
tak szybko, jak się dało, z małymi przerwami na te długie i powolne tortury,
żaden z nich nie wiedział. Po prostu w pewnym momencie Bill krzyknął, gryząc go
boleśnie w ramię i zanim Tom zorientował się, co się stało, wytrysnął we
wnętrzu Billa.
Opadł na niego, czując
kompletny bezwład we wszystkich mięśniach. Obaj oddychali ciężko i przez
dłuższą chwilę nie mogli się uspokoić. Tom miał wrażenie, że cały pokój wiruje
mu przed oczami. Włosy Billa łaskotały
go w policzek, ale nic nie powiedział na ten temat.
Po dłuższej chwili
zmobilizował się cofnął biodra, wysuwając do końca miękkiego już penisa. Zdjął
z siebie prezerwatywę i nie mając sił jej zawiązać, po prostu trzymał ją miedzy
palcami na pościeli.
– Boli cię? – spytał
cicho.
Bill parsknął
śmiechem.
– Już myślałem, że ci
języka w gębie zabrakło – powiedział Bill łobuzersko. – Nie wiedziałem, że
podczas seksu będziesz taki cichy. Kto by pomyślał, Kaulitz, wiesz?
Tom naburmuszył się
mimowolnie, słysząc przytyk pod swoim adresem po czymś TAKIM. Bill chyba nie
miał względem niego żadnych skrupułów.
Sturlał się z niego i
spojrzał w sufit, a rękę z zużytą prezerwatywę podsunął Billowi prosto pod nos.
–Fuj! – jęknął Bill, trącając jego rękę i
odsuwając się. – Zabieraj to albo następnym razem będziesz pieprzył butelkę!
Cham jeden!
Tom odrzucił
prezerwatywę za łóżko, po czym nachylił się nad Czarnym i złożył na jego czole
czuły pocałunek. Bill wyglądał na zaskoczonego, kiedy Tom po prostu go
przytulił, a potem całował delikatnie jego szyję i bark. To było takie… czułe.
Bill uwielbiał, kiedy ktoś go tam całował albo miział nosem. A Tom świetnie to
wyczuł.
Nakryli się kołdrą i
tak leżeli w ciszy. Bill leżał do Toma tyłem, a ręka Dredziarza obejmowała go
zaborczo w pasie. Czarny usnął, utulony do snu delikatnymi pocałunkami, które
trwały i trwały bez końca.
Mogłoby się wydawać,
że to niemożliwe, żeby ich relacje ewoluowały i byli sobie jeszcze bliżsi, ale
tak się stało. Ani Tom, ani Bill nie mieli pojęcia, na czym ta zmiana polegała,
ale wiedzieli, że ich związek wkroczył na nowy poziom. Chłopacy też to
zauważyli i rzucali sobie porozumiewawcze spojrzenia, gdy Tom przytulał Billa
albo całował go w czoło, ale gdy pytali ich, dlaczego się tak dziwnie gapią,
bagatelizowali sprawę. A oni mieli to gdzieś, byli ze sobą szczęśliwi i
chcieli, żeby tak było zawsze.
Simone też zauważyła,
ż chłopcy są naprawdę blisko, nie wiedziała jednak jakim słowem można określić
ich relacje.
Tuż przed świętami
udali się do klubu, w którym miał odbyć się konkurs. Jeszcze nikt prócz mamy
Gustava ich nie słyszał i nie mieli pojęcia, jak zostaną odebrani. Nie
przeszkadzało im to jednak być na maksa podekscytowanym. To miał być ich
pierwszy publiczny występ i zwyczajnie nie mogli się doczekać. Gustav wyglądał
na wyjątkowo zestresowanego i wymachiwał pałeczkami w powietrzu, jakby
powtarzał wszystkie ruchy, jakie musi wykonać. Hagen patrzył na niego z
politowaniem, ale czując na sobie karcący wzrok Toma, nie odezwał się nawet
słowem. Gdy Hagen się stresował, jeszcze bardziej wyostrzał mu się dowcip i
stawał się bardziej nieznośny niż Bill, a to już był naprawdę wyczyn.
Grali jako trzeci.
Zgłosiło się dziesięć zespołów, każdy z nich miał zagrać trzy piosenki. Bill
miał nadzieję, że nie załamie mu się głos. Był przyzwyczajony do publicznych
wystąpień, ale wcześniej musiał tylko chodzić po wybiegu i pokazywać
poszczególne stroje. Tym razem miał śpiewać i nie był pewny jak mu to wyjdzie.
To niby nie było jakoś sporo ludzi, ale i tak trochę się cykał. I zazdrościł
Tomowi, że ten musi tylko trochę pobrzdąkać na gitarze.
Wyszło im lepiej niż
się spodziewali. Bill naprawdę nie sądził, że mimo stresu jego głos będzie
brzmiał tak czysto i miękko. Publiczność świetnie się bawiła przy utworach,
która zagrali. Mimo to nie byli pewni, czy uda się wygrać. Pozostałe zespoły
też były dobre. Właściwie nie zgłosił się nikt, kto by brzmiał tandetnie.
Chłopacy nawet podpatrzyli kilka rzeczy od innych, zamierzając wykorzystać to w
przyszłości.
– Nieźli są – mruknął
niechętnie Hagen, komentując występ siódmego zespołu.
– My jesteśmy lepsi –
stwierdził Bill.
– Lubię takie
podejście – odezwał się ktoś tuż za nimi.
Cała czwórka obejrzała
się ze zdziwieniem. Przed nimi stał jakiś dziwny facet, który kompletnie nie
pasował do całego tego otoczenia, bo był ubrany w garnitur i miał schludnie
zawiązany krawat. No bosz, kto tak się ubiera, idąc do takiego miejsca jak to?
– Jesteście naprawdę
nieźli – stwierdził. – Długo gracie razem?
– Hm… ze dwa, trzy
miesiące. A co?
– Naprawdę tak krótko?
Wow, nieźle. Myślałem, że dłużej.
– Czegoś pan od nas
chce? – zapytał Bill, patrząc dziwnie na nieznajomego.
– Ach, no tak.
Młodzież, wszystko chce wiedzieć od razu. Jestem David Jost. Menadżer.
– Menadżer? – spytali
chórkiem, patrząc po sobie ze zdumieniem.
– Tak, menadżer. Mam
dla was propozycję. Za miesiąc odbędzie zebranie urzędasów w Hamburgu, którym
będzie przewodniczyć Angela Merkel. Mają tam zapaść dość znaczne decyzje
dotyczące naszego kraju. Żeby ludziom nie kojarzyło się źle, postanowili przed
obradami zorganizować pokaz młodych talentów. Zagrają trzy zespoły i wystąpi
kilka grup tanecznych. Piszecie się?
Chłopcy spojrzeli na
siebie, ledwo będąc w stanie hamować uśmiechy.
Odpowiedź była
oczywista.
Jejku!!! *.*
OdpowiedzUsuńA już myślałam, że skoro Złośnik wygrał to to będzie dopiero za tydzień ;c
A TU TAKA NIESPODZIANKA!
Jak ja sie cieszę.. I nawet TA scenka..
Te opowiadanie przebija wszystko <3 Uwielbiam Cię Obsesjo...
Cudo poprostu ,nie mogę się doczekać co będzie dalej ,czekam na nexta .Uwielbiam Cię :D
OdpowiedzUsuńCudo poprostu ,nie mogę się doczekać co będzie dalej ,czekam na nexta .Uwielbiam Cię :D
OdpowiedzUsuńKocham Cie!!!♥ Cudowny odcinek. Genialny. I te czułości po seksie! Tak słodko... Tom sie strasznie zmienił od pierwszego odcinka, Bill go ujarzmił :DMam nanadzieję, ze biedacy jakoś przeboleją to że są bliźniakami... Boże jak to brzmi :D Nie ważne. Jakoś to będzie. Musi być. Czekam na następny odcinek moja najdroższa! <3
OdpowiedzUsuńByło świetne. Super że chłopcy zrobili to jeszcze przed świętami. Może jeszcze zdążą przed nimi zmienić się rolami. :D Czekam na następny odcinek. Oby był jak najszybciej. :)
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa jak poprowadzisz akcję dalej,co się stanie z relacjami bliźniaków, gdy w święta dowiedzą się prawdy o tym, że są spokrewnieni.
OdpowiedzUsuńNo i ten opis! *.*
Nie mogę się doczekać kontynuacji!
Cudny odcinek. Tom potrafi być taki słodki :) Świetnie opisujesz relacje bliźniaków, zastanawiam się co wymyśliłaś dla nich po świętach.
OdpowiedzUsuń