sobota, 12 maja 2012

5.Rodzinny dom

Bill patrzył bliźniakowi prosto w oczy. Jego wzrok był nieprzenikniony.
Nagle parsknął, patrząc na Toma z politowaniem.
- Chyba kpisz – rzucił, ponownie zaciągając się papierosem. – Nie wygrałeś i nie będziesz mi rozkazywał. Może nie zauważyłeś, ale to mój teren, a na moim terenie nie pozwolę ci się panoszyć.
Tom wiedział, że do niczego nie może go zmuszać, bo to byłoby bez sensu. Tylko zaostrzyłby i tak nienajlepsze stosunki między nimi. Jeśli chciał, żeby Bill zgodził się na realizację tego, o co się założyli, musiał go jakoś podejść.
Szybko przeanalizował w myślach wszystkie informacje, które już zebrał na temat Billa, a potem uśmiechnął się lekko i wzruszył ramionami.
- Ok, jak chcesz – mruknął. – Nie lubię męczyć słabszych, a skoro ty tak panicznie się tego boisz, nie ma sprawy.
Czarny zmrużył gniewnie oczy.
- Nie boję się.
- Och, doprawdy? W szkole jakoś widziałem coś innego. Pan niedotykalski wcale nie boi się dotyku, jasne. Po prostu się cykasz.
- Niczego się nie boję.
- Spoko, tylko szkoda, że twoje czyny przeczą słowom.
- Nic niczemu nie przeczy! Niczego się nie boję.
- Udowodnij!
Bliźniacy patrzyli sobie hardo w oczy. Żaden nie chciał odpuścić.
Bill wahał się. Chociaż Tom był jego bratem i miał nadzieję, że znajdzie w nim oparcie, nie ufał mu. Dredziarz był nowy w jego otoczeniu, a życie boleśnie go nauczyło, że nikomu nie może ufać. Bez względu na to, czego ktoś by nie zrobił i co powiedział, on nie ma prawa nikomu zaufać.
Był sam.
Zawsze.
I już zawsze będzie.
Z drugiej jednak strony nie miał zamiaru dać bliźniakowi satysfakcji. Tom chciał go podpuścić i mu się to udało, nie mógł się teraz wycofać. Jeśli chce, żeby zrealizować ten zakład, w porządku. Najwyżej przez następnych kilka dni nie będzie mógł spać albo sobie trochę popłacze w nocy. Już nie raz przecież tak robił, jeden raz więcej czy mniej… Co za różnica?
Czarny wzruszył ramionami, a jego twarz zastygła w wyrazie obojętności. Wzruszył ramionami.
- W porządku, zboczeńcu. Skoro tak bardzo ci zależy, żeby mi pokazać swój sprzęt, załatwione. Dzisiaj wieczorem w moim pokoju. Zobaczymy, czy wtedy też będziesz taki mądry.
Bill wiedział, że jeśli jakoś ma ukryć swoje prawdziwe uczucia, musi jak najbardziej zawstydzić Toma. Biorąc pod uwagę to, co już zaobserwował, nie powinno to być specjalnie trudne.
W domu nikogo nie było. Robotnicy remontujące wschodnie skrzydło odjechali, a służba dostała wolne. Gordona jak zwykle nie było, a Simone gdzieś zaginęła, zapewne w jakimś sklepie jubilerskim albo centrum handlowym.
Dziwka, pomyślał Bill, idąc do swojego pokoju.
Tom również poszedł do siebie i siedział tam, nudząc się okropnie. Brakowało mu gwaru panującego w domu dziecka, przyjaznej atmosfery tamtego budynku i naprawdę fajnych ludzi, którzy się nimi zajmowali. Tęsknił za Ellą i za Matem, ale celowo nie utrzymywał z nimi kontaktów. Wątpił, żeby udało mu się tam wrócić, niedługo i tak będzie pełnoletni i nawet go nie przyjmą z powrotem. Było bardzo małe prawdopodobieństwo, że wróci do Monachium, a nie chciał, aby Mat robił sobie fałszywe nadzieje. Zresztą, i tak nikt do niego nawet nie pisał, zupełnie jakby wszyscy o nim zapomnieli. Czasami naprawdę nienawidził swojego życia.
Ciche pukanie do drzwi wyrwało go z rozmyślań.
- Proszę!
Do pokoju wszedł Gordon, uśmiechając się szeroko.
- Cześć, Tom! Jak ci minął dzień?
Dredziarz uśmiechnął się lekko.
- Dobrze, dziękuję. A panu?
Gordon nadął śmiesznie policzki, podchodząc do łóżka i siadając obok warkoczyka.
- Żaden pan, młody. Naucz się wreszcie. Mów mi po imieniu.
- Dobrze, przepraszam. Wciąż zapominam.
- Przyniosłem ci kartę, o której mówiłem. Masz na niej obecnie dziesięć tysięcy, będę ci tyle wpłacał co miesiąc. Pewnie nie jesteś przyzwyczajony do wydawania takich sum, ale wkrótce nie będzie to dla ciebie większy problem. Rób z tymi pieniędzmi, co chcesz. Mam nadzieję, że będziesz się dobrze bawił, kupując różne rzeczy.
- Jest pan… Znaczy, jesteś pewny? – spytał niepewnie Tom. – Dziesięć tysięcy to kupa forsy! Za dziesięć tysięcy mógłbym opłacić swoje ewentualne studia na rok czasu. Wydaje mi się, że to zbyt wiele.
Gordon uśmiechnął się lekko.
- Bill nie miał takich problemów jak ty. Jak tylko dałem mu kartę, poszedł do sklepu i nakupował sobie wszystko, co tylko było mu potrzebne.
- Ja nie jestem Billem!
- Wiem, chociaż naprawdę jesteście do siebie podobni. Słuchaj, karta jest twoja. Wydaj tyle, ile uważasz za stosowne i nigdy nie bój się prosić o więcej. Mam mnóstwo pieniędzy i stać mnie na to, żeby wam dawać tak wysokie kieszonkowe. Możesz sobie oszczędzać te pieniądze, to nie jest żaden problem. Masz swoje osobne konto, Bill i Simone też.
- Simone ma dostęp do konta Billa?
Gordon zamrugał ze zdziwienia.
- Oczywiście, to w końcu jego matka. Czemu miałaby nie mieć?
- No, nie wiem… - mruknął niepewnie Dredziarz, nie wiedząc, na ile Gordon jest zorientowany w sytuacji. – Po prostu… Zresztą, nieważne. Czy do mojego też ma dostęp?
- Tak, naturalnie.
- A… czy mógłbyś zrobić tak, żeby nie miała. – Widząc minę Gordona, westchnął ciężko. – Simone lubi wydawać kasę. Nie chcę, żeby ona ją brała i wyszło, że to ja  - wyjaśnił kulawo.
- Czemu miałaby brać twoją?
Tom nie wiedział, co odpowiedzieć. Czy Gordon naprawdę nie widział, co się wokół niego dzieje? Jakim cudem nie dostrzegał, że Simone puszczała każdą kasę, do jakiej miała dostęp. Skoro była uprawniona do wypłacania pieniędzy z konta Billa, na pewno to ona wzięła tamte pieniądze, o które kłócił się Bill. Dredziarz nie wiedział czemu, ale miał głupie wrażenie, że ta kasa będzie mu potrzebna. Nie miał zaufania do Simone, chociaż współczuł jej, że ma takie tragiczne kontakty z własnymi dziećmi.
- Po prostu… - zaciął się. Zagryzł dolną wargę i zdecydował, że musi trochę skłamać. – Wiesz, że zostawiła mnie w bidulu bez żadnego konkretnego powodu, kiedy byłem bardzo mały. Właściwie to nawet nie jestem pewny, czy nie zostawiła mnie w szpitalu. Wiem, że biorąc mnie tutaj, zapewne chciała naprawić ten błąd – ta, jasne, pomyślał – ale ja mimo wszystko nie mam do niej zbytniego zaufania. Jeśli możesz to, proszę, niech ona nie ma dostępu do tego konta.
Mężczyzna westchnął cicho.
- W porządku. Jeśli takie jest twoje życzenie, nie ma sprawy. Jeszcze dzisiaj to zmienię, dobra? A tak właściwie, to jak wam się układa z Billem? Ostatnio nie byliście do siebie zbyt przyjaźnie nastawieni.
Tom chrząknął.
- Docieramy się – burknął.
- To dobrze. Powinniście jakoś nadrobić te wszystkie stracone lata. Gdybyście byli ze sobą od małego, na pewno bylibyście najlepszymi przyjaciółmi.
Dredziarz wątpił, żeby kiedykolwiek to było możliwe. Nie wyobrażał sobie siebie i Billa jako najlepszych przyjaciół, chociaż chciał się z nim zakolegować. Żeby jeszcze Czarny nie był taki oporny, byłoby naprawdę super.
Pogadał trochę z Gordonem o szkole i na kilka luźnych tematów. Lubił tego mężczyznę. Był sympatyczny i sprawiał, że cały ten dom wariatów stawał się jakby mniej realny.
Po jego wyjściu Tom zdał sobie sprawę, że już niedługo „ten czas”. Nie poszedł na kolację, wykorzystując ten czas do wzięcia długiego, odprężającego prysznica. Marzyła mu się kąpiel przy dobrej muzyce (zawsze tak robił w domu dziecka), ale nie chciał dawać temu snobowi kojonego powodu do kpin. I bez tego Tom czuł się raczej niepewnie w sytuacji, w której się znalazł. Najgorsze było to, że tak miało już zostać zawsze. A tak by chciał wrócić do domu dziecka…
Kiedy wyszedł spod prysznica, zorientował się, że nie jest w łazience sam. Jego policzki mimowolnie pokryły się szkarłatem, kiedy zobaczył Billa siedzącego na brzegu wanny, z jedną nogą podciągniętą do brody. Uśmiechał się wrednie.
- Jesteś uroczy z tymi rumieńcami – mruknął, oblizując się znacząco.
Dredziarz jeszcze mocniej się zarumienił, pospiesznie wiążąc ręcznik na biodrach i zakrywając strategiczne miejsca. Lubieżny wzrok Billa powodował u niego dreszcze i dziwne kołatanie serca. Mat nigdy nie działał na niego w taki sposób. Nie tak silnie.
- Patrz się na siebie – burknął Tom.
Bill wyszczerzył się tylko. Chociaż nie ufał bliźniakowi, nie zabraniało mu to podziwiać go. W głębi serca chciałby być taki jak on. Taki… czysty. Chciałby móc się zarumienić, kiedy ktoś zobaczy jego intymne miejsce albo powie coś zawstydzającego. Chciałby móc ze spokojem odpowiedzieć na uprzejmość innego człowieka, nie doszukując się w tym podstępu. Chciałby móc roześmiać się radośnie, cieszyć się chwilą i przejmować błahostkami. Chciałby by taki jak Tom – pewny siebie i zarazem niepewny; zdecydowany i zarazem nie; inteligentny, a jednocześnie mający głupie pomysły; utalentowany i zdolny do dzielenia się tymi talentami.
To wszystko mu zabrano już dawno temu.
Niewinność. Radość. Szczęście.
Nic mu już nie zostało poza goryczą, żalem i chorą chęcią zemsty.
- Chciałeś coś? – zapytał Tom, drugim ręcznikiem czochrając dredy.
- Czekam, aż zaczniesz sobie walić. Chyba nie sądziłeś, że pozwolę ci to zrobić na swoim łóżku?
Tom prychnął, chcąc ukryć swoje zażenowanie. On i jego głupie pomysły.
- A co w tym złego? Nie mam wstępu na twoje łóżko?
- Żartujesz? Nikt nie będzie mi chlapał pościeli spermą. – Tom zobaczył w lusterku, jak Bill opuszcza klapę z cichym trzaskiem. – Siadaj i do dzieła.
- Zaraz, jeszcze nie skończyłem.
- Jeszcze kilka godzin temu byłeś niezwykle odważny!
- JESZCZE nie skończyłem!
Bill prychnął tylko kpiąco.
- Jasne, pięknisiu. Jak już SKOŃCZYSZ, daj mi znać.
Dredziarz zazgrzytał zębami ze złości. Rany, jak ten koleś go irytuje!
W miarę szybko wysuszył sobie włosy i związał je w kok. Nie chciał myśleć o tym, co zaraz się stanie, bo samo wyobrażanie sobie tego powodowało, że na jego twarzy pojawiał się krwisty rumieniec.
W końcu jednak nie miał wyjścia. Dając sobie mentalnego kopniaka, że przecież jest facetem i nie powinien piec raka w takich sytuacjach, odwrócił się do Billa i uśmiechnął lekko. Podszedł do niego i usiadł na zamkniętym sedesie, rozszerzając nogi. Ręcznik rozsunął się i opadł, ukazując całe genitalia Dredziarza. Jeśli Tom sądził, że Bill będzie chociaż trochę zawstydzony, mylił się. Ten widok najwyraźniej nie robił na nim najmniejszego wrażenia.
- Mógłbyś już zacząć, zanim tu zasnę – Bill ziewnął szeroko na potwierdzenie swoich słów.
No, kurwa, pomyślał Tom naburmuszony, ja tu zaraz będę sobie robił dobrze, a on z takimi tekstami? Już ja mu pokażę.
Usiadł sobie wygodniej i zagryzając dolną wargę, wziął swojego członka w dłoń.
- Tylko nie zrób tego za szybko – mruknął Czarny z lekkim politowaniem. – Chcę mieć z tego chociaż trochę frajdy.
Przysięgam, że go zabiję, wrzasnął Dredziarz w myślach, zaczynając szybko poruszać ręką. Już po chwili jego penis był zupełnie twardy, a jego ręka poruszała się miarowo, sprawiając mu sporą przyjemność. Wolał, kiedy ktoś mu to robił, ale skoro akurat tak wyszło.
Spiął się lekko, starając się nie dojść zbyt szybko. W stosunkowo krótkim czasie na czubku jego męskości pojawiły się kropelki spermy. Przypomniało mu się, że nigdy nie mógł namówić Mata do zlizania tego, tak samo jak do włożenia sobie samemu czegoś w dziurkę. Nie chciał w ten sposób się masturbować, zwłaszcza, kiedy ktoś patrzył. Za bardzo go to krępowało. Tom był bardziej śmiały w tych sprawach.
Bill patrzył na to, jakby oglądał jakieś wyjątkowo nieefektywne gówno, co mocno Toma irytowało. Zdecydowany utrzeć mu nosa, jeszcze bardziej przyspieszył, a potem, czując zbliżające się spełnienie, z pełną świadomością wypiął biodra i trysnął Czarnemu spermą prosto w twarz. Chłopak, chcąc się odsunąć, przechylił się do tyłu i wpadł z hukiem do wanny, wrzeszcząc ze złości.
Tom rżał. Chociaż ciężko mu było złapać oddech po orgazmie, zwinął się w kulkę i płakał ze śmiechu, przypominając sobie minę Billa – szeroko otwarte ze zdumienia oczy i rozdziawione usta.
- Ty chuju! Zabiję cię! – wrzasnął Czarny.
Wygrzebał się z wanny i rękawem bluzy próbował jakoś zetrzeć sobie z twarzy białą, lepką maź. Miał przy tym minę, jakby to była kiełbasa, której przecież nie lubił. Choć część udało mu się zetrzeć, część rozmazał sobie po twarzy. Toma ogarnęła głupawka, po jego policzkach płynęły łzy rozbawienia. Och, zobaczenie „takiej” miny tego snoba było warte każdego zwalenia.
- Zamknij się, idioto! – krzyknął Bill, uderzając go z pięści w ramię. Dredziarz nie zareagował na ten cios, patrząc na swojego bliźniaka z rozbawieniem. Jeden rzut oka na jego wkurwioną twarz i znowu się śmiał jak głupi.
- Pierdol się, jeszcze mi za to zapłacisz! – Zamachnął się i kopnął Toma mocno w piszczel. Początkowo Dredziarz jęknął, łapiąc się za obolałe miejsce, ale potem znowu wrócił śmiech. Bill w tym czasie podszedł do zlewu i zabrał się za mycie twarzy. – Scheisse!
Tom wziął głęboki oddech i spróbował się uspokoić. Nic nie mógł poradzić na to, że aż tak go to rozbawiło, ale Bill w takiej sytuacji… Szkoda, że nie mógł mu zrobić zdjęcia. I co? Kto jest górą? Ha! 1-0 dla Toma!
Dredziarz chwycił za brzeg ręcznika i wytarł swoje ciało ze spermy. Bill w tym czasie również uporał się ze swoją „maseczką” i patrząc na bliźniaka z rządzą mordu, wymaszerował sztywno z łazienki. Tom, wciąż trzęsąc się ze śmiechu, ubrał bieliznę i swój stary, biały podkoszulek do spania i ruszył za nim.
- Miejmy to już za sobą, chce mi się spać – burknął Bill, pospiesznie zdejmując poszczególne części ubrania. Zostawił jedynie bokserki.
Naprawdę był bardzo chudy. Za bardzo. Wystające żebra były na porządku dziennym i cała reszta… Bill koniecznie powinien przytyć.
Dredziarz już wcześniej zastanawiał się, jak to rozegrać. Nie musiał dotykać Billa, żeby wiedzieć, że on naprawdę panicznie się tego boi. A on przecież nie chciał go krzywdzić.
- Połóż się – polecił Tom.
Czarny, choć niechętnie, wykonał to polecenie. Wtedy Tom zgasił światło i sam wszedł na łóżko.
Dredziarz po omacku odnalazł przedramię bliźniaka. Ręka Billa mimowolnie zadrżała, chociaż starał się, żeby było inaczej.
- Och, ktoś mi wmawiał, że się nie boi – rzucił Tom kpiąco.
- Bo się nie boję! – syknął wściekle Czarny.
- Jasne, jasne.
- Naprawdę!
- Oczywiście.
Tom wyciągnął spod nich kołdrę i nakrył ich obu.
- Co ty wyprawiasz?
Dredziarz nie odpowiedział. Odwrócił Bill do siebie tyłem i objął go w pasie.
- O co ci chodzi?
Chłopak przycisnął się bardziej do Czarnego, szukając wygodnej pozycji. Przytulił mocno jego ciało.
- Śpij.
- Chyba kpisz.
- Nie, wcale nie. Chciałem cię wymacać, więc sobie trochę pomacam. Właściwie, już to robię.
- Odbiło ci.
- Dobranoc.
Tom pogłaskał go czule po delikatniej skórze obok pępka. Przez chwilę dotykał jego klatki piersiowej, starając się robić to jak najdelikatniej.
- Masz zajebistą tą gwiazdkę – powiedział cicho.
Czarny tylko mruknął coś cicho.
Początkowo strasznie marudził, ale w końcu wreszcie zasnął.
Bingo, pomyślał Tom, zanim również podążył do krainy Morfeusza. Już wiedział, jak z nim postępować, żeby działało, a przynajmniej tak mu się wydawało.

***
Zauważyłam, że dużo osób czyta poprzednie notki, ogólne statystyki są bardzo zaskakujące. Jeśli ktoś ma ochotę i czas, byłoby mi miło, gdyby zostawił jakiś ślad pod tymi starymi notkami w opowiadaniu Czarny i DCW. Cholernie tam pusto i gdyby pojawiło się chociaż kilka komentarzy w całym opowiadaniu, byłabym bardzo wdzięczna.
Pozdrawiam!

15 komentarzy:

  1. Eeej no! A myślałam, że coś będzie xD Ale o to chodzi, żeby zaskakiwać :3 Moment ze spermą na twarzy Billa był chyba najlepszy, naprawdę haha! Czekam na NN i pozdrawiam gorąco ;**

    [ tokio-problem i joke-of-fate ]

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham Cię, normalnie kocham..
    Najbardziej śmiesząca scena ? Z Tomem i jego.. hmm.. masturbacją.. Błagam, po prostu takie sceny wychodzą ci niesamowicie..
    Z każdym opowiadaniem piszesz coraz lepiej..
    Proszę, pisz częściej . xd
    Cudownie .. allein

    OdpowiedzUsuń
  3. To było świetne. Spadłam z krzesła czytając o spermie, która wylądowała na twarzy Billa. XD Niesamowita jesteś. <3
    Czekam na następną notkę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jest przed 4:00, a czytam twoje booskie opko! Jest naprawdę dobre ^ ^.
    Czekam na nexta:3.

    OdpowiedzUsuń
  5. Super... wciągające.

    OdpowiedzUsuń
  6. ciekawe ;) No to Tom zaskoczył Billa, ale przeczuwałam że coś takiego zrobi.

    OdpowiedzUsuń
  7. Myślałam ze tom go porządnie zmaca, a pff! :(pisz częściej bo uwielbiam twoje opowiadanie :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Tradycyjnie prześwietny odcinek ! :D naprawdę wciągające to ! ;x Szalenie podoba mi się charakter Toma w tym opowiadaniu. Nie jest już takim wielkim cwaniakiem i kobieciarzem na początku. Choć ma pazura i to chyba dodaje mu smaczku ;D biedny chłopak, ale nie da sobie w kasze dmuchać :) Znowu Bill ma dalej tendencje do bycia odludkiem i osamotnionym. Po prologu myślałam, że jego charakter będzie ostrzejszy, ze to moze on bedzie właśnie jakimś dominatorem i będzie bardziej odważny. Jednak nie ujmują mu te jego cechy, bo już tak chyba z przyzwyczajenia :)
    Tak czy siak jak zawsze niesamowity odcinek. Uzależniasz, powiem Ci :)
    Czekam niecierpliwie na następną część jak i zapraszam do siebie :)
    http://giveourselfaway.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Mówiłam, że cała ta otoczka Billa, która uparcie pokazywał i nadal to robi, to tylko maska. Już chciałoby się, żeby Tom poznał prawdziwego Billiego, a z drugiej strony fajna jest taka tajemnica.
    Tom wybrał doskonały sposób na Billa w sypialni. Chłopak spodziewał się wiele, a tu taka niespodzianka. Jestem z niego dumna. Scenka w łazience i ta końcówka mnie rozbawiła.

    Pozwól, że zacytuję dwa fragmenty, które szczególnie mnie poruszyły: "Najwyżej przez następnych kilka dni nie będzie mógł spać albo sobie trochę popłacze w nocy. Już nie raz przecież tak robił, jeden raz więcej czy mniej… Co za różnica?" Aż mi się smutno zrobiło. Billuś, kochanie, będzie dobrze. Zobaczysz słońce. :D
    "W głębi serca chciałby być taki jak on. Taki… czysty. Chciałby móc się zarumienić, kiedy ktoś zobaczy jego intymne miejsce albo powie coś zawstydzającego. Chciałby móc ze spokojem odpowiedzieć na uprzejmość innego człowieka, nie doszukując się w tym podstępu. Chciałby móc roześmiać się radośnie, cieszyć się chwilą i przejmować błahostkami. Chciałby by taki jak Tom – pewny siebie i zarazem niepewny; zdecydowany i zarazem nie; inteligentny, a jednocześnie mający głupie pomysły; utalentowany i zdolny do dzielenia się tymi talentami.
    To wszystko mu zabrano już dawno temu.
    Niewinność. Radość. Szczęście.
    Nic mu już nie zostało poza goryczą, żalem i chorą chęcią zemsty." Pięknie napisane. Poczułam się, jakbym znalazła się w głowie Billa i odczuła to wszystko co on.
    Tak trudno mu zaufać komukolwiek. Wszyscy czegoś chcą, wykorzystują go, sprzedają. Faktycznie łatwiej zamknąć się na innych, odtrącić wszystkich. Tylko że w ten sposób można odrzucić kogoś kto może stać się oparciem, partnerem, kimś dzięki komu ponownie na twarzy pojawi się uśmiech. I to nie ten sztuczny, tylko prawdziwy. Bill może dużo stracić, ale Tom jest uparty. Czekam kiedy znajdzie jego teksty. I na następny odcinek. Czy to będzie już ranek. Czy noc w czasie której Bill będzie śnił koszmar lub Tom, ale z drugiej strony możliwe, że w końcu Czarny po raz pierwszy prześpi noc spokojnie.

    I tak jak poprzedniczka jestem zdania, że z każdym opowiadaniem piszesz co raz lepiej. Wyrabiasz się. :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie mogę się zdecydować, czy większą sympatię czuję do Billa, który wyraźnie próbuje zgrywać znacznie silniejszego, niż jest w rzeczywistości i który z jakiegoś powodu buduje wobec siebie otoczkę, ale mimo wszystko chwilami trudno jest mu udawać, czy do Toma, który jest naprawdę bardzo sympatyczny, który szanuje ludzi pomimo tego, co spotkało go w życiu, który po prostu potrafi im współczuć i postawić się w ich sytuacji, który nawet, jeśli ma okazję do zrobienia czegoś, dzięki czemu pokazałby Billowi, gdzie jest jego miejsce, nie przestaje myśleć o tym, by brata nie zranić. Bardzo słodkie z jego strony było częściowe wycofanie się, po prostu położenie się obok. On po prostu chce go oswoić i mam nadzieję, że Bill to zrozumie.

    OdpowiedzUsuń
  11. http://twincest-tom-x-bill.blogspot.com/ -- Zapraszam na nową notkę.. Liczę na twoją opinię;).

    OdpowiedzUsuń
  12. Super xD przez cały odcinek się cieszyłam jak głupia... Jednak najśmieszniejsza była sperm na twarzy Billa... Wiem że kiedyś Bill pozwoli Tom'owi odkryć swoją prawdziwą naturę i już nie mogę się tego doczekać:)
    Pozdrawiam cieplutko i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Jeju to jest wspaniałe... Chyba najlepsze z tych wszystkich. Wcześnieej czytałam Twoje opowiadania na poprzednim blogu. Przez dwa dni nic nie robiłam tylko je czytam. A tu kolejne super opowiadanie, oj szkoda że nie trafiłam na nie jak już miałoby wszystkie odcinki jak tamte. Bo teraz muszę czekać z niecierpliwością... :-(

    OdpowiedzUsuń
  14. Rozdział boskiiiii ^^

    OdpowiedzUsuń
  15. Scena w łazience była bezcenna xDD A potem tak uroczo w tym łóżeczku.. O jejku jejku.. Jeszcze jeden (góra dwa rozdziały) i muszę iść spać, bo jutro szkoła.. A żeby tak zasypało drzwi po sam czubek xDD Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)