wtorek, 22 maja 2012

7.Rodzinny dom


Bill wrócił do domu dopiero wieczorem. Rozmowa z Andreasem wyprowadziła go z równowagi i chciał pobyć trochę sam. Wrócił w porze kolacji i szybko pobiegł do swojego pokoju. W końcu był już czas na jego rutynowy wyjazd z domu, o którym wiedział tylko Carlos. I pewnie tak jak zawsze by pojechał, gdyby nie… No, właśnie.
Zajrzał do jadalni i to był jego błąd.
Tom siedział, a właściwie prawie leżał na stole. Nikogo w pomieszczeniu nie było poza nim. Jego talerz był zupełnie czysty, a Tom popijał jedynie kawę. Jedną nogę podkulił pod siebie, opierając pietę na krześle i kładąc na kolanie kubek. Wyglądał jak kupka nieszczęścia.
Nie trzeba było być Einsteinem, żeby się zorientować, że jest chory. Nos miał zaczerwieniony, gapił się tępo w jedno miejsce i… No i Bill wiedział, że nie może go zostawić samego.
- Hej, co jest? – Wszedł do jadalni i podszedł do niego. Tom uniósł głowę i spojrzał na niego. Miał szkliste oczy.
- Odpimpaj się – burknął Dredziarz, skupiając wzrok na swojej kawie. – Naprawdę nie mam ochoty na kłótnie z tob… A, psik! Cholera. – Tom pociągnął nosem, wzdychając ciężko.
Czarny położył dłoń na czole bliźniaka, marszcząc brwi. Czoło Toma było pokryte lekkim potem.
- A, psik! Och, cholera.
- Na zdrowie – powiedział cicho Bill.
- To wszystko twoja wina! – wyjęczał Tom, W jego głosie wyraźnie było słychać oburzenie. – To pewnie przez tę głupią wodę! Masz pomysły rodem z przedszko… A, psik! No, kurcze…
- Nie marudź. Skoro jesteś chory, trzeba cię postawić na nogi. Zjedz coś.
- Nie chcę. Rzygnę.
- To chodź.
- Gdzie?
- Po prostu chodź. – Bill czekał, aż bliźniak się ruszy, ale Tom wyraźnie nie miał na to ochoty. Czarny wywrócił oczami. – Będę tu stał i zatruwał ci życie, dopóki się nie ruszysz.
Dredziarz mruknął coś cicho i znowu kichnął, ale posłusznie wstał i ruszył za Billem. W pokoju Toma Czarny błyskawicznie zmusił go do przebrania się w spodenki, w których spał i jakąś białą koszulkę z mangowym rysunkiem.
- Połóż się, zaraz wrócę.
Kiedy Tom wygodnie ułożył się na swoim łóżku, kichając jak głupi, Bill szybko rozrobił bliźniakowi jakieś leki w wodzie i do tego zabrał kilka innych, które jego zdaniem mogły się przydać. Wziął również chusteczki, bo skoro Tom ma taki katar, raczej będą mu potrzebne i to raczej w sporej ilości.
W pokoju Dredziarz leżał na łóżku, drżąc lekko.
- Trzymaj, wypij to – podał mu ostrożnie kubek. – Do jutra powinno cię postawić na nogi.
- Nie lubię cię - mruknął Tom, upijając łyk gorącego napoju. – Przez ciebie jestem chory.
- Już to mówiłeś.
- Jesteś nieczuły.
- Ja? No przecież ci pomogłem. Zobacz, jaki dobry z mnie braciszek.
- Pff… Jasne.
Zapadła cisza. Tom powoli wypił kubek pełen ciepłego, lekko słodkawego napoju i odstawił go na stolik nocny.
- Obejrzymy coś? – zapytał. Nadal był wściekły za to, co stało się z samego rana, a słowa Billa w szkolnej łazience nieźle go ubodły, ale nigdy nie lubił się kłócić. Był raczej ugodowy i takie głupie wygłupy puszczał płazem. Skoro Bill chce prowadzić wojnę, to on z chęcią podejmie rękawicę, ale w takich okolicznościach mogli zawiesić broń.
- Masz coś konkretnego na myśli?
Dredziarz wzruszył ramionami.
- Cokolwiek.
Czarny przyniósł na łóżko laptop i przejrzał wszystkie płyty w poszukiwaniu czegoś dobrego. Znalazł jakiś film psychologiczny, którego jeszcze nie oglądał.
Usiadł obok Dredziarza i włączył płytę. Ułożyli sobie wygodnie pod plecami poduszki i usiedli obok siebie, kładąc laptop na lekko podkulonych nogach.
Siedzieli w ciszy. Tom, zaskoczony zgodą Billa, a Bill nie mogąc uwierzyć, że naprawdę z nim został. Dredziarz nie zasłużył sobie na jego zainteresowanie. Zamiast spędzać czas z nim, powinien się zastanowić, jak załatwić Simone. To było jego priorytetem.
Obaj na początku oglądali film, nie mówiąc ani słowa. Tom szybko się znudził. Był  zmęczony i skupianie wzroku na małym ekranie nie było zbyt fajne. Rozumiał jedynie ogólny sens filmu.
Coś mu wpadło do głowy.
- Nie sądzisz, że to głupie? – zapytał.
- Co?
- Ta laska z tego filmu jest krzywdzona przez swojego ojczyma. Nikomu o tym nie mówi, znosząc to bez słowa, podczas gdy jej przybrana siostra udaje niemowę i w ten sposób udaje jej się uchronić przed gwałtami. Matka udaje, że nie ma o niczym pojęcia, chociaż dobrze wie, co się dzieje. To trochę głupie, że wszyscy o tym wiedzą, a nikt z tym nic nie robi.
- Zawsze tak jest – Bill wzruszył ramionami. – Ludzie to zwykli egoiści, nie oczekuj po nich zbyt wiele.
- Ja bym tak nie potrafił. Skoro dzieje się coś złego…
- Majaczysz. Gdybyś był na miejscu matki tych dziewczyn, też byś nic nie robił. Nie wiedziałbyś, co.
- Coś bym wymyślił.
Czarny parsknął.
- Coś? Pomyśl. Ten facet jest żywicielem całej rodziny. Jeśli coś mu zrobią, wsadzą do więzienia, zabiją, cokolwiek, stracą jedyne źródło utrzymania. Obie dziewczyny wkrótce mają iść na studia, ktoś musi za to płacić. Ta kobieta jest chora, jej leki też zapewne sporo kosztują. Kto im da na to wszystko pieniądze, jeśli go zabraknie?
- Zawsze jest jakieś wyjście z sytuacji. Są różne organizacje, studia można odłożyć na jakiś czas albo pracować i uczyć się jednocześnie… Wiele osób tak robi. Coś zawsze można zrobić.
Bill prychnął tylko.
- Życie nie jest takie proste jak ci się wydaje. Ten film jest jak żywcem wyciągnięty z rzeczywistości. Jest wiele takich domów, każdy ma swoją mroczną tajemnicę. Nie ma rodzin idealnych.
- Zawsze jest jakieś wyjście.
Czarny nie odpowiedział. Tom się mylił, ale był chory i bredził jeszcze bardziej niż zazwyczaj. Gdyby z każdej sytuacji było wyjście, ludzie nie mieliby aż takich wielkich problemów. On sam był tego najlepszym przykładem.
Mogłem wybrać coś innego, pomyślał.
Po jakimś czasie poczuł, że głowa Toma zsuwa się na jego ramię. Wzdrygnął się nerwowo, ale Dredziarz nie zrobił tego celowo.
Zasnął.
Bill delikatnie odsunął się od niego i jakoś udało mu się go normalnie ułożyć na pościeli. Przykrył go kołdrą i wyłączył laptop, odkładając go na miejsce. Przez chwilę przyglądał się bliźniakowi, a potem poszedł do siebie. Do wieczora czytał książkę, zastanawiając się nad słowami Toma.
Wyjście z każdej sytuacji…
Pff!
Akurat.

Gdy Tom się obudził, czuł się znacznie lepiej. Dochodziła godzina dwudziesta pierwsza, głowa omal mu nie eksplodowała, kiedy siadał na łóżku. Zdecydował, że musi się wykąpać. Czuł, że ubrania lepią mu się do ciała i było to bardzo nieprzyjemne. W gardle czuł nienaturalną suchość.
Wyjrzał na korytarz i odetchnął z ulgą, kiedy zobaczył krzątającą się Sarę.
- Hej, masz może czas?
Dziewczyna uśmiechnęła się lekko.
- Oczywiście. Coś się stało?
- Mogłabyś mi przynieść coś ciepłego do picia? Może herbata z miodem?
- Pewnie, zaraz wrócę.
Tom odetchnął z ulgą.
- Dzięki. Będę czekał.
Wrócił do pokoju i usiadł na łóżku, czekając na powrót dziewczyny.
Usłyszał wibracje swojego telefonu. Wygrzebał go z pościeli i odebrał pospiesznie.
- Halo?
- Za halo w mordę walą – rzucił wesoło Geo. – Jutro po południu próba, tym razem u mnie na chacie. Znalazłeś kogoś do śpiewania?
- Nie, nie miałem nawet jak – westchnął Dredziarz. – Nie jestem pewien, czy jutro dam radę. Jestem chory.
- Chory? W kwietniu?
Tom westchnął.
- Mój inteligentny braciszek wylał na mnie wiadro lodowatej wody.
Geo parsknął śmiechem.
- Już go lubię. Tylko od tego się rozchorowałeś?
- Nie, od stania przed dobrą godzinę mokrym pod jego drzwiami i wyklinaniem go.
Chłopak roześmiał się głośno.
- Kretyni. Jutro wbijamy do ciebie, jeśli będziesz się czuł na siłach, to porywamy cię na próbę.
- Byłoby fajnie, mam już dosyć tego domu wariatów.
- Ciągle tak mówisz, a jeszcze wszyscy żyją.
Tom wywrócił oczami i jęknął z bólu. Rany, nawet oczami nie może ruszać.
- Bardzo zabawne.
- Muszę kończyć, Gus już przyjechał i będziemy robić spaghetti. Musze go nauczyć, chce zaimponować jakiejś lasce.
- Powodzenia.
- Dzięki. To do jutra.
- Cześć.
Akurat odłożył telefon, kiedy do pokoju weszła Sara z herbatą. Grzecznie jej podziękował i w miarę szybko ją wypił, delektując się jej ciepłem. Wiedział, że jeśli tak dalej pójdzie, niedługo będzie w stanie zjeść nawet kiełbasę i nawet nie będzie sobie z tego zdawał sprawy.
Szybko wziął prysznic i podszedł pod drzwi Billa, nasłuchując przez chwilę. Usłyszał jakieś kroki, więc poszedł do siebie. Jeśli chciał wyzdrowieć, musiał się nieźle wypocić.
Popisał jeszcze chwilę z Gusem, który stwierdził, że spaghetti nie jest na rękę takiego beztalencia jak on i omal nie wysadzili kuchni w domu Geo. Pytał też o szczegóły choroby Toma.
Już zasypiał, kiedy do pokoju po cichu wszedł Bill. Tom automatycznie usiadł na łóżku, przecierając zaspane oczy. Czarny zatrzymał się w drzwiach. Miał na sobie luźnie spodenki i ciemną koszulkę, w których zapewne spał.
- Jak się czujesz? – zapytał.
Dredziarz, zdumiony nagłym zainteresowaniem, odparł.
- Już trochę lepiej, dzięki.
- Uhm, to dobrze. Mam termometr – pomachał jedną ręką – więc byłoby dobrze, gdybyś zmierzył sobie temperaturę. Sara może ci przynieść jakieś leki na zbicie gorączki, jeśli chcesz.
- Dzięki.
Tom, jeszcze bardziej zaskoczony, wziął od bliźniaka termometr i włożył go do ust. Cały czas przyglądał się Czarnemu z lekkim zdziwieniem.
Miał 38 stopni gorączki, więc leki były raczej wskazane. Bill kazał iść po nie Sarze, a sam wyraźnie ociągał się z wyjściem z pokoju.
- Czemu tak nagle się mną interesujesz? – spytał wreszcie Tom, nie mogąc już dłużej wytrzymać.
Bill wzruszył ramionami.
- Jesteś chory. To chyba normalne, że mnie to interesuje.
Nie było, bo nikt więcej się nim nie przejął, a wszyscy widzieli, w jakim jest stanie. Gordon tylko uśmiechnął się do niego na powitanie, a Simone grzebała w torebce tak długo, aż wreszcie go minęła, nie patrząc w ogóle na niego.
- Uhm…
Czarny dopilnował, aby bliźniak wziął leki, a potem po prostu wrócił do swojego pokoju.
Tom westchnął zrezygnowany i położył się spać.
To był długi dzień.

Przebudził się w nocy, zupełnie zdezorientowany.
Pić.
Wstał z łóżka, czując bolesne pulsowanie w głowie. Zszedł po schodach na dół i udał się do kuchni, gdzie zmierzył meble zaspanym spojrzeniem, szukając czegoś do picia. Na szczęście znalazł wodę. Nie przejmując się brakiem szklanki, pociągnął solidny łyk prosto z butelki.
Usłyszał za sobą cichy szmer. Odwrócił się gwałtownie i jęknął boleśnie, łapiąc się za głowę. Butelka upadła, woda rozlała i poślizgnął się na niej, upadając na podłogę. Syknął z bólu, nie wiedząc, za co się złapać. Bolało go dosłownie wszystko.
- W porządku?
Otworzył oczy i ze zdumieniem zobaczył przed sobą twarz Andreasa.
- Przepraszam, nie chciałem cię przestraszyć. Dobrze się czujesz?
Tom kichnął głośno w odpowiedzi i pociągnął głośno nosem.
- Ktoś tu się chyba przeziębił. Dobra, wstajemy.
Andreas złapał Toma od tyłu w pasie i dźwignął go do góry. Akurat w tym momencie w kuchni zapaliło się światło.
Dredziarz zmrużył oczy, kiedy snop jasnego światła poraził go. Nie zobaczył więc, jak Bill błyskawicznie do nich podbiega i z całych sił odpycha Andreasa. Mężczyzna poślizgnął się na mokrej podłodze i wywrócił.
- Nigdy więcej go nie dotykaj! – krzyknął histerycznie, zaciskając ręce w pięści.
Tom zamrugał ze zdziwienia. Twarz mężczyzny wykrzywiła złość. Wstał pospiesznie. Wyglądał, jakby miał zamiar uderzyć Czarnego.
- Już ci mówiłem, przeklęty gówniarzu, że nie jestem twoim kolegą. Jak śmiesz…?
- Nie dotykaj go tymi brudnymi łapskami.
- Przestań się tak do mnie odnosić!
- Odpierdol się wreszcie, już ci mówiłem!
- Ty wstrętny… - Andreas złapał Billa za koszulkę na piersi i szarpnął nim. Tom otworzył szeroko oczy, a Czarny szamotał się, chcąc się wyrwać.
- Nie dotykaj mnie, sukinsynu! Zabieraj łapy!
- Nigdy więcej tak do mnie nie mów!
- Bo co? Co mi zrobisz? – prowokował Bill. Uśmiechnął się kpiąco. – Ach, zapomniałem. Przecież ty dobrze wiesz, jak sobie radzić w takich sytuacjach. Lubisz drastyczne rozwiązania… No, dalej, spróbuj szczęścia. Uderz mnie, przecież to lubisz! Chyba ci nie przeszkadza mała widownia? No, bij! Bij, chuju, bij!
Usta Andreasa zacisnęły się gniewnie, tworząc wąską kreskę, a jego twarz momentalnie pobladła. Wpatrywał się w Billa jakby zobaczył ducha.
- No, uderz mnie. Obaj wiemy, że niezbyt cię krępują takie gesty, więc droga wolna. Co cię powstrzymuje?
Mężczyzna spuścił wzrok i puścił Billa.
- Nie prowokuj mnie, bo źle skończysz – powiedział cicho mężczyzna.
Czarny cofnął się w stronę Toma.
- Tom, słyszałeś, że mi groził, nie? Zapamiętaj to sobie. – Spojrzał zimno na Andreasa. – Nie zbliżaj się do niego, bo któregoś pięknego dnia możesz się obudzić z nożem w brzuchu. Ostrzegam profilaktycznie.
- Nie zrobisz tego.
Bill uśmiechnął się kpiąco.
- Jesteś pewny?
Złapał zdezorientowanego bliźniaka za rękę i wręcz siłą wyciągnął go z kuchni. Kiedy byli już w pokoju Dredziarza, Bill oparł go o drzwi i zaczął oglądać z każdej strony. W jego oczach odbijał się niepokój.
- Zrobił ci coś?
- Nie.
- Na pewno? Dotykał cię gdzieś, może uderzył? Mówił coś głupiego, insynuował?
- Nie. Czemu…?
- Jesteś pewny, że w jego zachowaniu nie było nic podejrzanego?
- Upadłem – stwierdzi Tom. – Pomógł mi wstać, nic więcej.
- I nic ci nie zrobił?
Dredziarz pokiwał przecząco głową.
- Trzymaj się od niego z daleka, Tom – powiedział poważnie czarnowłosy. – Nie lekceważ tego, co mówię, bo możesz tego kiedyś żałować. Andreas Daniels to niebezpieczny człowiek! Jest bogaty, bo robi lewe interesy. Jeśli mu podpadniesz, zrobi ci krzywdę. Obiecaj, że będziesz uważał.
Co za dom wariatów, pomyślał Tom.
Uśmiechnął się lekko.
- Ja tylko chciałem się napić wody.
Bill złapał go za koszulkę i pchnął mocniej na drzwi.
- Obiecaj.
- Obiecuję.

15 komentarzy:

  1. Mmm.. Genialne.. Czekam na nową notkę..

    OdpowiedzUsuń
  2. To było słodkie jak Bill się Tomem opiekował. Chyba się w nim braterskie instynkty obudziły :) Ale ten Andreas coraz bardziej mnie intryguje. Naprawdę uwielbiam twoje opowiadania.

    PS. zapraszam na mojego bloga www.agnes-scarlet-may.blogspot.com Twincest jest tam jedynie dodatkiem, ale może znajdziesz coś dla siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Przypuszczam, że Andreas kiedyś zrobił coś Billowi, o czym wiedziała Simone, ale nic z tym nie robiła. Może gwałcił, jak w tym filmie?
    Dowiem się zapewne za kilka odcinków, muszę wytrzymać. :P
    Świetne było to, jak Bill troszczył się o Toma. Takie urocze. :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Odcinek świetny jak zawsze.
    Pozdrawiam, Marcysia;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem pod wrażeniem... Andreas nosi maskę, a jest kanciarzem. To dlaczego pozwalają mu się pałętać po ich chacie? A no tak... wspólne interesy i znajomości, a może to ich rodzina czymś mu podpadła :/
    Motyw choroby całkiem ciekawie przedstawiony, z Toma taki słodziak, naiwnie wierzący w zwycięstwo dobra w każdej chwili. Opis filmu skądś kojarzę, pewnie oglądałam XD Ale Bill, Bill w tym rozdziale zostaje zwycięzcą. Fantastycznie przedstawiony, jego zmartwienie, opiekuńczość i gwałtowność. Ekstra. Gordon jak rozumiem za delikatny nie jest, że nie zwrócił uwagę na chorobę Toma, ale Simone to idiotka do potęgi n-tej, żeby tak syna ignorować :/ Przynajmniej trochę mnie rozbawili wybuchowi G&G, i wniesiona za ich sprawą normalność do tego świata wariatów^^
    Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału i tego, jak się wszystko potoczy. Tak w ogóle to chyba się uzależniłam od twojego stylu pisania, niesamowicie wciągających twc, żałuję, że tak mało ich wydałaś, tak wiele a tak mało >< Powodzenia w pisaniu jeszcze wielu wielu opowiadań <3

    OdpowiedzUsuń
  6. fajnie że coś nowego dodałaś ;)
    Bill troszczący sie o Toma to coś nowego.

    OdpowiedzUsuń
  7. ło jejciu, zaraz po szkole zaglądam tu z przyzwyczajenia, a tu prosze: kolejny odc! jestem cała hepi :D tylko chciałabym sie dowiedzieć o co w tym wszystkim chodzi, chociaż zaczynam sie domyślać- anikka/tenebris

    OdpowiedzUsuń
  8. Cieszę, się, że Bill jest taki w stosunku do Toma, ale chciałabym się już dowiedzieć czegoś więcwj o Billu, czemu jest taki. No i oczywiście, żeby się zbliżyli do siebie bracia

    OdpowiedzUsuń
  9. Już chyba wiem kto zgwałcił Billa. Już trzeci raz pisze że mam nadzieję że Tom niedługo się dowie co się stało Billowi. Czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ła... super... extra... zajebiście...

    OdpowiedzUsuń
  11. Fajny blog :D Noty ciekawe i podoba mi się tu... Zapraszam do siebie: http://ihateyouandyetilovee.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Strasznie spóźniam się z komentarzami, pomimo że rozdział przeczytałam zaraz po wstawieniu. Tak, jestem tu kilka razy dziennie.
    Po tym rozdziale to mam wrażenie, że nic nie wiem. Teraz ponownie bym byłą za tym, że tym gwałcicielem jest Andreas. Samo to, jak Bill zachował się, kiedy zastał jego i Toma razem, a dana sytuację zrozumiał na opak o tym mówi. Ale jednocześnie Bill może tak po prostu reagować. Tylko z drugiej strony nie bał by się Andreasa itp.
    Dobra kończę z tymi moimi teoriami, bo one na każdym kroku się trochę zmieniają. A pisanie wciąż o tym samym, może Cię wkurzyć. :D
    Poza tym, że rozdział mi się podobał. Tym jak Bill opiekował się Tomem, przekonał mnie, że jednak zależy mu na bracie. Mógł go przecież olać, tak jak inni. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twoje przemyślenia są bardzo ciekawe i często bardzo trafne, więc nie musisz się obawiać. Lubię, kiedy czytelnicy gdybają. Zresztą, cieszę się, kiedy uda mi się wprowadzić ich w błąd. Wtedy wiem, że to, co piszę, wcale nie wydaje się takie oczywiste, a o to mi przecież chodzi.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  13. Mi jednak od początku, kiedy tylko pojawił się Andreas, wydawało się, że Bill został przez niego zgwałcony. A jeszcze ta sytuacja, kiedy podnosił Andreas Toma. Raczej bez powodu, Bill by się tak nie zachowywał.
    Teoretycznie z tego wszystkiego może być jakiś głębszy sens. Dajmy na to: Bill się zadłużył u jakiejś mafii, bo ciągle chciał narkotyków, ale płacić mu się nie chciało czy coś xd No, więc pod groźbą, albo już karą, chcieli jego ciała. Jako, że Andreas był szefem, to sobie zarządził, że Bill będzie tylko jego i nie może za to dawać się dotykać komukolwiek. No, więc Bill się go posluchał i dlatego też nie lubił i nie lubi, kiedy ktoś go dotyka. I tak mu pozostało do teraźniejszości, i kiedy tylko wie, że Andreas jest w pobliżu, to się denerwuje. Bo jakoś mu się udało uciec z tego układu. I teraz nie chce, żeby Tomowi stało się to samo...
    Dobre, nie? :D
    Dalej mnie intryguje, kiedy Gustav, Georg i Tom, dowiedzą się, że Bill potrafi śpiewać. Przyłapią go pod prysznicem? Zrobią jakąś operację strun głosowych i to się okaże? Matka/Gordon go wyda?
    Billowi brakuje pewności siebie. Nawet pomimo tego, że jest modelem, gdzie raczej nie ma miejsca na wstyd, niepewność czy nieśmiałość.
    I dobrze, że zaopiekował się Tomem ^^ To już coś znaczy :D
    Zdrówko!

    OdpowiedzUsuń
  14. No i koniec na dziś.. Całe zajście w kuchni powaliło mnie na kolana.. Bill tak bardzo martwi się o Toma i wydaje mi się, że to Andreas maczał palce w tym czymś co stało się Billowi. (Pisze bez ładu i składu, bo jest późno i nie ma siły.) Tak bardzo chciałabym czytać dalej.. Ale teraz muszę iść spać. Pozdrawiam i Oyasumi~

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)