środa, 6 czerwca 2012

10.Rodzinny dom

Tak, jak przypuszczał Tom, Bill nie miał zamiaru iść do szkoły następnego dnia. Dredziarz również się wykpił i zrobił sobie wolne. To żałosne, że jedyną osobą, która to zauważyła, był szofer, który wpadł do domu, jakby ścigały go same furie. Dobrze, że uprzedził Sarę o tym, że zostają. Gdyby Carlos wpadł do pokoju Billa, raczej by tego nie przeżył.
Czarny spał bardzo długo. Sam Tom wstał około godziny jedenastej i poszedł do kuchni po śniadanie. Przyniósł do pokoju Billa tacę wypchaną po brzegi wraz z wodą na kaca i tabletkami przeciwbólowymi. Postawił to na stoliku nocnym i szybko posprzątał szkło, które wciąż leżało obok łóżka. Tom zastanawiał się, jakim cudem Bill obalił aż dwie butelki wódki! Musiał mieć niezły spust, nie ma co.
Gdy skończył, zdecydował się obudzić bliźniaka. Szturchnął go lekko w ramię.
- Bill? Pijaku, wstawaj!
Czarny mruknął coś cicho, odwracając się na drugi bok.
- Noo… Billy… Wstawaj! Zgnijesz w tym łóżku, jak będziesz tak długo spał! – narzekał Tom, szturchając go coraz mocniej.
- Odwal się – jęknął młodszy Kaulitz, łapiąc się za głowę. – Co ty tutaj tak właściwie robisz?! Nie przypominam sobie, żebym pozwolił ci wejść.
- Przyszedłem wczoraj przeprosić za swoje zachowanie, a ty siedziałeś obok łóżka urżnięty w trzy dupy.
- Nie kłam.
- Nie kłamię.
- Kłamiesz. Pamiętałbym, gdybyś przyszedł.
- Oj, nie pamiętałeś. Obaliłeś sam dwie butelki! Nie martw się, po tylu ja też bym nie pamiętał.
- Czego ty właściwie chcesz?! – burknął Czarny, zagrzebując się głębiej w pościeli. Wyglądał jakby przed chwilą zdjęto go z krzyża.
- Ciągle tylko się kłócimy… - mruknął Tom. – Może chociaż spróbowalibyśmy się zakolegować?
- Nie ma mowy.
- Czemu?
- Po prostu.
- Dlaczego mnie nie lubisz? Może mógłbym coś zmienić w swoim zachowaniu…
Tom miał na uwadze to, czego dowiedział się dzień wcześniej od pijanego bliźniaka. Bil nie chciał, żeby wyjeżdżał, ale na trzeźwo nigdy by się do tego nie przyznał. To Tom już zdążył zrozumieć. Chciał jednak otrzymać jakieś wskazówki, co robić, żeby jego relacje z bratem stały się bardziej znośne. Może gdyby chociaż Bill byłby w stosunku do niego dosyć miły, nie czułby się w tym domu tak źle.
- Co myślisz o Simone? – zapytał Czarny, patrząc na niego uważnie. Wyglądał na w pełni rozbudzonego.
- O Simone? No… Nie chciałbym źle o niej mówić, bo to mimo wszystko moja matka.
- Po tym wszystkim, co ci zrobiła, nadal masz do niej szacunek? Ocipiałeś?
- Tak  mnie wychowano – mruknął Dredziarz, siadając na łóżku po turecku. Bill wstał i dorwał się do tabletek przeciwbólowych. – Słuchaj, wiem, że to, co ze mną zrobiła, automatycznie dyskwalifikuje ją jako dobrą matkę. Żadna porządna kobieta nie porzuca swojego dziecka, bo zawsze jest jakieś inne wyjście z sytuacji. Tak mi się bynajmniej wydaje. Ona to zrobiła i  nawet nie wygląda na kogoś, kto ma jakieś wyrzuty sumienia. Ale nie potrafię jej tak po prostu nienawidzić. Mimo wszystko nie mogę powiedzieć, że moje dzieciństwo było złe. Ba! Było fantastyczne!  Może i nie miałem wielu rzeczy, które mają zwykłe dzieciaki… Nie miałem nowych zabawek ani ciuchów, a o swoim własnym rowerze mogłem tylko pomarzyć, ale i tak było dobrze. Naprawdę. Czasami zastanawiałem się, jakby to było mieć prawdziwą rodzinę. Każdy dzieciak z bidula o tym myśli. Jakkolwiek jednak nie wyglądały moje marzenia, nigdy nie chciałem skończyć – Tom zrobił nieokreślony ruch ręką – tak.
Bill zmrużył lekko oczy, pijąc powoli wodę z butelki.
- Można więc powiedzieć, że mimo wszystko nadal sobie ją chwalisz? – zapytał Czarny.
- Zbyt mocno powiedziane. Powiedzmy, że jestem do niej negatywnie nastawiony. Nienawiść to mimo wszystko zbyt mocne słowo. Co zaszło pomiędzy tobą i Andreasem?
- Czemu pytasz?
Głos Billa stał się zimny. Tom spojrzał na niego ze zdziwieniem.
- Po prostu… Spytałem go o to samo i w sumie nie powiedział mi nic konkretnego. Dlatego jestem ciekawy, dlaczego tak jesteś na niego cięty.
Bill uśmiechnął się kpiąco.
- Nic konkretnego? Chętnie posłuchałbym jego wersji wydarzeń.
- Czyli mi nie powiesz?
- To moja prywatna sprawa i nic ci do tego.
- Dobra, jak chcesz. Naprawdę nie chcę ci działać na nerwy. Jak będziesz chciał z kimś o tym pogadać, przyjdź.
Czarny nie odpowiedział.
- To dla mnie? – spytał, patrząc na tacę pełną jedzenia.
- Mhm… Pomyślałem, że pewnie będziesz wolał zjeść u siebie.
- Czemu nie poszedłeś do szkoły?
- Tutaj i tak nikogo to nie obchodzi – rzucił Dredziarz, wzruszając ramionami. – Zrobiłem sobie wolne.
- Chyba powoli zaczynasz się uczyć – mruknął Bill, zabierając się za jedzenie.
- Uczyć? Czego?
Czarny nie odpowiedział, ale Tom chyba był w stanie się domyślić, o co mu chodziło. Ważniejsze było to, że tak naprawdę wreszcie przełamali pierwsze lody. Może teraz zamiast ciągle wykręcać sobie jakieś numery i kłócić się, zaczną chociaż trochę się dogadywać.
- Co będziemy robić? – spytał Tom po dłuższej chwili milczenia.
- Dlaczego zakładasz, że będę chciał robić coś z TOBĄ? – Bill uniósł kpiąco brew.
Tom westchnął.
- A więc jednak mnie nie lubisz – mruknął do siebie cicho. – W porządku, w takim razie nie będę ci przeszkadzał. Jak zmienisz zdanie, znajdziesz mnie u mnie w pokoju.
Bill zamrugał ze zdumienia, kiedy Tom wstał z łóżka i ruszył w stronę drzwi od łazienki. Bill nie przypuszczał, że jego bliźniak tak łatwo odpuści, zwłaszcza że wcześniej był bardzo stanowczy i uparty.
- Po prostu mam dzisiaj sesję, głupku – powiedział Czarny. – Za jakąś godzinę muszę jechać do centrum, bo będę pozował do zdjęć. Zapewne wrócę dopiero wieczorem. Tak, możesz jechać ze mną – dodał, widząc, że bliźniak otwiera usta, chcąc coś powiedzieć.
Tom uśmiechnął się tak szeroko, że Bill myślał, że pękną mu usta. Westchnął, kiedy za jego bliźniakiem zatrzasnęły się drzwi.
Miał nadzieję, że nie będzie tego żałował.

Sesja była… nudna. Tom siedział na jakimś krześle w kącie i obserwował, jak Bill robi różne pozy, a facet w dziwnie sterczących włosach pstryka mu zdjęcia.
Po raz kolejny Tom zobaczył bliźniaka w takiej odsłonie – czarne włosy ułożone w dziwną, z pewnością oryginalną fryzurę, obcisłe, modne rzeczy – bluzka z rękawem trzy czwarte, żeby uwidocznić tatuaż, czarne, skórzane rękawiczki bez palców i dziwne buty, ni to glany, ni… nic właściwie – ostry makijaż na twarzy i masa biżuterii. Od razu było widać, że Bill zna się na tym, co robi i chociaż Tom nie miał właściwie co ze sobą zrobić, przez całą sesję podziwiał go za to oraz… chyba wygląd. Nie mógł zaprzeczyć – Bill naprawdę wyglądał fenomenalnie. Androgenicznie, chciałoby się powiedzieć. Szkoda, że nie miał trochę bardziej przystępnego charakteru.
Bill również obserwował bliźniaka. Chciało mu się śmiać z jego min, ale wiedział, że nie może. Chciał do końca wykazać się profesjonalizmem. Czuł na sobie spojrzenie brata, ale nie odpowiadał na nie, zajmując się swoją pracą. Na szczęście Simone miała trochę forsy do wydania i nie przyjechała razem z nim, dzięki czemu mógł odetchnąć z ulgą.
- Dzięki, kochany, to wszystko na dziś – powiedział fotograf z szeroki uśmiechem. – Byłeś wspaniały. Natalie zajmie się twoim makijażem.
Kiwnął głową, w ogóle nie słuchając tego, co facet miał do powiedzenia. Zmrużył oczy, podchodząc do bliźniaka.
- Zaspokoiłem twoją ciekawość? – spytał, unosząc jedną brew.
- W zupełności – odparł Tom, wstając ze swojego miejsca. Przeciągnął się tak, że aż zaczęły mu strzelać kości. - Rety, siedziałem na tym przeklętym krześle całe cztery godziny. To było bolesne.
- Nie wątpię. Idź do auta, zaraz przyjdę, tylko Natalie zmyje to ze mnie, ok?
- Dobra, tylko pospiesz się.
Dredziarz wyszedł, co Billa bardzo ucieszyło. Wszedł do garderoby i wyciągnął z kieszeni kurtki kartkę, którą rozłożył. Przebiegł wzrokiem po rzędzie cyferek i poszedł do Felixa, który zajmował się finansami czasopisma.
- Cześć, Bill.
- Cześć. Trzymaj – chłopak wręczył mu kartkę. Felix spojrzał na niego z niezrozumieniem. – To numer konta.
- Widzę.
- Od dzisiaj przesyłaj pieniądze na to konto, dobra?
- Ale… dlaczego?
- Nie będę się tłumaczyć.
- Twoja matka o tym wie?
Bill spojrzał z politowaniem na mężczyznę.
- Oczywiście, że wie. Sama kazała mi to przekazać.
- Na pewno mogę ci wierzyć?
- Możesz to sam sprawdzić, jeśli mi nie ufasz.
Felix przełknął ślinę, widząc oburzenie na twarzy nastolatka. Mimo że był od dnie ze dwa razy starszy, czuł respekt przed tym dzieciakiem, zwłaszcza, kiedy robił takie zabójcze miny.
- W porządku. Od dzisiaj na to konto. Te z dzisiejszej sesji przeleję już na nowe.
- Fajnie. Do zobaczenia.
Kiedy wychodził z pomieszczenia, uśmiechnął się do siebie cwaniacko. Załatwione. Pierwsza część planu wykonana. Jeśli wszystko pójdzie po jego myśli, Simone nie zauważy, że nie dostaje kasy za jego sesje.
Natalie szybko uporała się z makijażem i był już wolny. Poszedł do limuzyny, szukając w podręcznej torbie fajek.
- Co tak długo? – spytał Tom na wstępie.
Bill prychnął, siadając naprzeciwko niego. Carlos automatycznie ruszył w drogę powrotną.
- Tyle, ile trzeba. Nie marudź. Masz fajki?
Dredziarz rzucił mu paczkę i zapalniczkę. Czarny pospiesznie odpalił sobie jednego i zaciągnął się dymem, wzdychając cicho.
- Może pogramy wieczorem w karty? – zaproponował Tom.
- W karty? To nudne.
- Nie w zwykłe, oczywiście. Chcę cię dowiedzieć o tobie paru rzeczy, ty pewnie też masz do mnie jakieś pytania. Możemy ze sobą trochę porywalizować.
- To znaczy? – spytał Bill, chociaż przeczuwał kłopoty. Pomysły Toma źle się dla niego kończyły, tyle już zdążył zauważyć.
- Zagramy na pytania. Jeśli na jakieś nie będziesz chciał odpowiedzieć, będziesz musiał coś zdjąć. Jeśli pierwszy będziesz goły, powiesz mi, co ci się we mnie nie podoba i co mam zrobić, żebyś mnie chociaż trochę polubił. Jeśli ja przegram, możesz dać mi coś do roboty.
- Jeśli przegrasz, powiesz Simone, że jest zwykłą szmatą i jej nienawidzisz.
Tom prychnął.
- Mogłem się tego spodziewać, ale… dobra. Umowa stoi.
- Już po tobie!
- Właśnie pomyślałem to samo o tobie.
Bracia spojrzeli na siebie porozumiewawczo, uśmiechając się kpiąco. W takiej chwili obaj byli skłonni uwierzyć, że jednak są rodzeństwem. Zresztą, obaj musieli przyznać, że jak na razie większość rzeczy na to wskazywała.
W domu każdy poszedł w swoją stronę – Tom na kolację, a Bill do swojego pokoju.
Przy stole siedzieli już Gordon i Andreas. Bill nie miał zamiaru jeść kolacji, co zresztą nie było żadną nowością. Tom przywitał się i usiadł obok, rejestrując fakt braku Simone.
- Robiłeś coś ciekawego? – spytał Gordon z miłym uśmiechem.
Tom wzruszył ramionami.
- Byłem z Billem na sesji.
- I jak ci się podobało? – zaciekawił się Andreas.
- Nuda, chociaż reszta chyba bawiła się całkiem dobrze.
- A jak w szkole?
Dredziarz chrząknął, a Andreas ledwo ukrył uśmiech. Musiał się zorientować, że bliźniacy nie poszli.
- Mogło być gorzej – odparł Tom wymijająco.
- Cieszę się, że ci się u nas podoba.
Tom nic nie odpowiedział. Jeśli Gordon liczył na jakieś entuzjastyczne zapewnienia, że wszystko jest super i on chce tak zawsze, zawiódł się. Tom wcale nie czuł się w tym domu dobrze i gdyby nie to, że powoli udawało mu się dotrzeć do bliźniaka, z pewnością prosiłby o oddanie go z powrotem do domu dziecka.
Po kolacji poszedł na górę. Łazienka była wolna, więc wykąpał się w miarę szybko i gdy wysuszył dredy, zajrzał do Billa.
- Nauczyłbyś się wreszcie pukać – mruknął Czarny, patrząc na niego z politowaniem. Leżał na łóżku i czytał książkę.
- Masz karty?
- Mhm…
- U ciebie czy u mnie?
- Może być tutaj.
- Co czytasz?
- „Mein Kampf”.
- Bardzo śmieszne – burknął Tom, zamykając za sobą drzwi i podchodząc do łóżka. Bill odłożył książkę i wziął ze stolika nocnego karty. Usiadł po turecku. Miał na sobie krótkie spodenki i koszulkę, Tom zresztą też.
- Kto zaczyna?
- Dawaj.
Bill rozdał karty i każdy zajął się swoimi.
- Stawiam koszulkę – powiedział Tom, uśmiechając się lekko.
- Przebijam. Dwie bransoletki.
- Sprawdzam…
Pierwszą potyczkę wygrał Bill.
- Pytanie… Hm… Jaką płeć preferujesz?
- W jakim sensie?
- Gdybyś miał kogoś przelecieć… Wziąłbyś dziewczynę czy chłopaka?
- To wszystko zależy od jakości, ale… chyba szybciej chłopaka.
- Bi?
Tom kiwnął głową.
- A ty nie? – zapytał, tasując karty.
- Po czym wnioskujesz? – Bill uniósł kpiąco brew.
- Po twoim stylu. Hetero, którzy bez oporów się malują ten znikomy procent naszego społeczeństwa.
Czarny uśmiechnął się półgębkiem.
- Wygraj, to się przekonasz.
Wygrał.
- Ok, więc odbijam twoje pytanie.
- Kogo preferuję? – spytał Bill. – Powiedzmy, że dziewczyny.
- Powiedzmy?
- Jeśli już musisz wiedzieć, intymny dotyk innego faceta zwyczajnie mnie obrzydza.
- Dlaczego?
- Po prostu… Źle mi się to kojarzy.
- Nie wiesz, co tracisz.
- Coś sugerujesz?
Tom zachichotał. Kolejną potyczkę znowu on wygrał.
- Uprawiałeś kiedyś seks?
- Nie.
W głosie Czarnego Tom usłyszał jakieś zimne tony. Podejrzewał, że Bill się tego wstydził i było mu głupio, że jeszcze tego nie robił.
- Wstydzisz się tego? – spytał z ciekawością.
- Nie sądzę, żeby było się czego wstydzić. Po prostu tego nie robiłem i tyle… Tym razem ja wygrałem. To samo pytanie.
- Hm… To tak. Uprawiałem seks.
- Z dziewczyną czy chłopakiem?
Dredziarz wyszczerzył się.
- Wygraj, to się dowiesz… Cholera. No, dobra. Z chłopakiem.
- Pasyw?
- Wyglądam ci na chłopca do dupczenia?
Bill prychnął jedynie.
- Czyli pasyw.
- Nie… Znaczy, też. Chłopak, z którym to robiłem, miał… pewne opory…
- Opory?
Tom westchnął.
- Podobało mu się dotykanie, całowanie i takie tam, ale bał się zrobić coś konkretnego. Bał się być pasywem, więc, żeby go zachęcić, zrobiłem to pierwszy. Potem on też się zgodził.
- Nie sądziłem, że taki z ciebie altruista.
- Czemu?
- Tak łatwo ulegać i dawać komuś dupy?
- To nie było dawanie dupy – mruknął Tom, chcąc wyjaśnić to do końca. – Mat to chłopak, z którym znam się od smarkacza. Odkąd pamiętam, zawsze trzymaliśmy się razem. On też mieszkał w domu dziecka. Tak to jakoś wyszło, że nasza znajomość… pogłębiła się. Nie dawałem dupy komu bądź. To mój najlepszy przyjaciel, jedna z najbliższych mi osób. Dlaczego nie miałbym tego dla niego zrobić, skoro tego chciał, ale się wstydził?
Bill nie wyglądał  na przekonanego.
- Z tobą też mogę poeksperymentować, jeśli chcesz – wypalił Tom, przypominając sobie pocałunek z pijanym bliźniakiem. Tak się zastanawiając… Nie miał nic przeciwko. Pokrewieństwo niezbyt mu przeszkadzało.
- Proponujesz mi seks? – spytał zszokowany Bill.
- Nic ci nie proponuję. Uświadamiam, że gdybyś nie był takim przeklętym idiotą, moglibyśmy się całkiem dobrze dogadywać.
- Mało mnie obchodzi twoje zdanie.
- Świetnie zdaję sobie z tego sprawę.
Temat się urwał, a oni grali dalej. Następne pytania były zwyczajne – o zainteresowania, przeszłość, upodobania… Zupełnie jakby obaj unikali drażliwych tematów. Dopiero sporo czasu później Tom zapytał, co Billa łączy z Andreasem. Czarny ściągnął wtedy koszulkę. Tom przegrał, nie chcąc powiedzieć, co o nim pomyślał, kiedy już otrząsnął się z szoku – Dredziarz nie zamierzał się przyznać do podniecenia, które spływało na niego prawie za każdym razem, kiedy Bill się pojawiał i to najczęściej w łazience bez ubrań. W ten sposób stracił koszulkę. Musiał ściągnąć spodenki, kiedy nie chciał powiedzieć, jak lubi komuś robić loda. Chłopak był tak zażenowany, że wolał coś zdjąć niż w ogóle się odezwać. A majtki… nawet już nie pamiętał, czego Bill chciał się od niego dowiedzieć. Po prostu w pewnym momencie uświadomił sobie, że gra się skończyła.
Westchnął ciężko. To nie tak miało być. Nie chciał iść do Simone i mówić jej takich rzeczy, ale… Patrząc teraz na Billa, doszedł do wniosku, że Andreas się mylił. Bill wcale go nie potrzebował, a skoro go nie potrzebował, nie było potrzeby, że tu zostawał. Fakt, to, co powiedział po pijanemu, było zastanawiające, ale on nie był żadnym cholernym detektywem. Był zwykłym chłopakiem, który miał dość tych wszystkich gierek, kłótni i niedopowiedzeń. Chciał do swojego prawdziwego domu, który był w domu dziecka, w Monachium. Niestety, na razie musi iść do Simone i trochę jej nawtykać.
On tylko chciał się dowiedzieć, dlaczego Bill go nie lubi.
- Zaraz idziesz do Simone – powiedział Czarny melodyjnie, zadowolony.
Tom nic nie odpowiedział, naciągając na siebie ciuchy.
- Co, łyso ci? – spytał Bill.
- Nie… W sumie to może nawet lepiej, że przegrałem – rzucił cicho. – Jeśli ona mnie znienawidzi, szybciej dostanę to, czego chcę.
- Hm? To znaczy?
Dredziarz wzruszył ramionami.
- To już nie jest twoja sprawa, chociaż pewnie będziesz się cieszył.
- Cieszył? Z czego?
Tom spojrzał na niego przelotnie.
- Niby dlaczego miałbym ci powiedzieć?
- Bo chcesz. Gdybyś nie chciał, nie zaczynałbyś tematu.
- Chcę wrócić na stałe do Monachium – burknął Tom. – Moja opiekunka powiedziała, że jeśli matka mnie odda, załatwi się to na dniach. Idealna okazja, nie sądzisz? – wyszedł z pokoju, nie widząc zdumienia, które odmalowało się na twarzy bliźniaka.
A więc jednak, pomyślał Bill, siadając ciężko na łóżku. Tom chce odejść… Kurwa, jak ja niby mam go zatrzymać?!


19 komentarzy:

  1. Jeeeeeejuuu, jakie to zajebiiste..
    Kurczę, niech Bill go jakoś zatrzyma przy sobie..!
    Czekam na kolejny rozdział.
    Alien, bądź allein

    OdpowiedzUsuń
  2. Tom nie zostawi braciszka, za bardzo już go kocha. Tylko żeby Bill miał odwagę się przyznać, że go potrzebuje. Ale moja teoria o gwałcie chyba upadła. Chociaż mam dziwne wrażenie, że Bill coś ściemniał.

    OdpowiedzUsuń
  3. znowu się pokomplikowało. Bill to trudny chłopak, zresztą Tom też.. Mam nadzieję, że wszytsko się ułoży w końcu..
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam nadzieje ,że Bill zatrzyma Toma za nim ten wywoła wsciekłość Simone.Jeśli chodzi o Billa i Andreasa,masakra-nie wiem o co chodzi.Mają jakiś wspólny plan?Bill nie uprawiał seksu?Nie przekonało mnie to jego wyznanie.Mam metlik w głowie.Czekam z niecierpliwością na kolejny odcinek.

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne opo. Pisze z telefonu więc krótko.
    Sądzę, wbrew innym, że Bill nie skłamał. Wg. mnie on nie uprawiał seksu tylko został zgwałcony. To dwie różne sprawy. Czy gdyby ktoś z nas zostałby zgwałcony powiedziałby, że uprawiał seks...? Właśnie, ja też nie.

    Sprawa znów się skomplikowała. Billowi zależy na tym by Tom został, ale jego duma i mimo wolny brak zaufania nie pozwalająmu tego powiedzieć na głos.

    Ciekawa jestem co Billy wymyśli by Tom został. Wiadomo, że przy nim czuje się bezpieczniejszy, więc się postara.

    Mam nadzieję, że rozdział będzie szybko i że bedzie długi.

    Pozdrawiam,
    Astra

    OdpowiedzUsuń
  6. Ła... zaczyna się dziać ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Już jestem ciekawa co też Bill wymyśli ;D
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie no , BOSKI odcinek !
    Kocham to opowiadanie ! ;D .
    I mam nadzieję że Tom jednak zostanie , i nie wróci do Monachium .
    Dziękuję za komentarz , i cieszę się że spodobało ci się moje opowiadanie . :) .
    Piszę właśnie nową notkę na nim :) .
    A dodaje notki tak co tydzień , 2 .
    Może dzisiaj pojawi się nowa .
    Zapraszam i pozdrawiam :) .
    http://kochamcietakiegojakimjestes.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Wierzę Billowi, że nie uprawiał seksu. Gwałt nie jest seksem. To okrutna przemoc wykonana na drugiej osobie bez jej zgody i wbrew krzywdzonej osobie.
    Rozumiem Toma, że chce opuścić to miejsce. Sama bym tam nie wytrzymała. Teraz wszystko zależy od Billa. Czy zdejmie ta swoja maskę i poprosi, żeby brat z nim został.

    OdpowiedzUsuń
  10. Mignęło mi z kilku poprzednich komentarzy dokładnie to, co sama pomyślałam przy tym pytaniu, czy Bill uprawiał seks. Seks i gwałt to dwie różne sprawy. Ale mimo wszystko mam coraz więcej wątpliwości i naprawdę nie wiem już, co o tym wszystkim myśleć. Jestem ciekawa, jak Bill nakłoni brata do zostania, bo szczerze wątpię, by tak po prostu wprost go o to poprosił - zauważyłam, że w tym opowiadaniu większość bohaterów ma na tyle ciężki charakter, że wolą komplikować sobie życie i do wszystkiego dochodzić na około, niż wyrzec się swojej dumy i rozwiązać problem tak, jak robią to normalni ludzie, czyli poprzez szczerą rozmowę.

    OdpowiedzUsuń
  11. Kurcze, niech Bill zatrzyma przy sobie Toma. I juz po raz setny napisze zeby Bill wreszcie powiedzial Tomowi co zrobil mu Andreas!!! To mój ulubiony blog. Ciesze sie ze tak czesto dodajesz notki ale i tak nigdy nie moge sie doczekać. I weny życze!!!!

    OdpowiedzUsuń
  12. Tom nie miałby serca gdyby go zostawił... Bill za bardzo go potrzebuje... Wiem że chłopcy w końcu się dogadają, co z resztą już powoli się dzieje:) Mam nadzieję że Bill'owi uda się przekonać Toma do zostania z nim... Wiem że Tom'owi nie jest łatwo, takiej sytuacji w domu chyba nikt by nie wytrzymał ale wierzę że odnajdzie się w tym całym bagnie jakim jest jego nowy dom... Widzę że Tom'owi będzie ciężko zdobyć zaufanie Bill'a do tego stopnia aby bliźniak powiedział mu co tak na prawdę się wydarzyło pomiędzy nim a Andreasem... Jednak myślę że to w końcu nastąpi i Tom pozna prawdę...
    Pozdrawiam cieplutko i życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń
  13. http://kochamcietakiegojakimjestes.blogspot.com/
    Zapraszam na kolejną notkę :) .

    OdpowiedzUsuń
  14. No, ten rozdział zdecydowanie powalił poprzednie, pod którymi nie miałam szansy się wypowiedzieć z racji przeczytania ich wszystkich na raz teraz XD Bardzo fajnie się potoczyły koleje chłopaków, ale puenta tego jest efektowna na maksa. Teraz na 11 ep będę wyczekiwała :D Ciekawe co Bill zrobi, żeby zatrzymać Toma. A może to Simone nic nie zrobi, tym samym zatrzymując go, bo przecież Bill jej kazał się starać o zatrzymanie go, no :) Ciekawie, ciekawie się robi :D A i to nawiązanie, że Tomowi pokrewieństwo nie przeszkadza, ha, ciekawie przeskakujesz motyw oporów moralnych, bo ich z założenia twojego chłopaki nie mają, fajne wyjście ^^ Powodzenia w pisaniu kolejnego rozdziału! :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Zapraszam na 1 rozdział Jednej łzy http://opowiadania-luana-slash.blogspot.com/2012/06/rozdzia-1-moze-jeszcze-sniadanka-do.html

    OdpowiedzUsuń
  16. Dokładnie, uprawianie seksu, a gwałt to dwie różne rzeczy. Też o tym pomyślałam czytając ten rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  17. Ze wszystkich Twoich opowiadań, które czytałam to jest po prostu super,z każdą notką to opowiadanie staję się coraz bardziej zaskakujące i nie mogę się doczekać następnej części, mam nadzieję że bracia się nareszcie dogadają pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  18. Bo to jest tak, że ty Bill jesteś debilem..No.. I wszystko się wyjaśniło, rozstańmy się za porozumieniem stron.. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)