wtorek, 12 czerwca 2012

11.Rodzinny dom


Bill wyszedł za bliźniakiem, wlokąc się za nim do pokoju Simone i Gordona. W głowie wciąż słyszał słowa Toma. Chociaż nie traktował go zbyt przyjaźnie, nie chciał, żeby odchodził. Mimo wszystko przecież to on go sprowadził! Tom już uodpornił się na machlojki Simone, więc teraz już wiedział, że nie można jej ufać. Andreas wciąż pilnował go i Bill wiedział, że dopóki Tom jest w pobliżu, nie stanie mu się nic złego. Zadrżał na myśl o tym, co się z nim stanie, kiedy Tom odejdzie.
Nie wytrzyma.
Zagryzł dolną wargę, myśląc pospiesznie. Jeśli czegoś nie wykombinuje, Tom zniknie z jego życia tak szybko, jak się pojawił. Zdał sobie sprawę, że jeśli naprawdę chce, żeby został, musi go jakoś przekonać. Jakoś, dobre sobie! Jak to niby zrobić? Podejść i powiedzieć „Tom, zostań tutaj, bo jak odejdziesz, zwyczajnie mnie rozszarpią. Poza tym… potrzebuję cię.”
Aż przystanął, kiedy zdał sobie sprawę z tego, co pomyślał. Czy on naprawdę go potrzebuje? Przecież spędza z nim mało czasu, dopiero tego dnia tak naprawdę porozmawiali w miarę sensownie, praktycznie się nie kłócąc. Wcześniej było inaczej i Bill widział, że to jego wina. Co miał jednak zrobić? Chciał, żeby Tom był blisko, ale jednocześnie nie wtykał nosa w nieswoje sprawy. Utrzymanie go na taki dystans z pewnością nie będzie łatwe, o ile, oczywiście, zgodzi się zostać. W co, szczerze powiedziawszy, wątpił, bo… Był dla niego wredny. Tom miałby zostać tylko dlatego, że on tego chciał? Haha, dobre sobie.
Stanął obok brata, który już pukał do drzwi. Akurat otworzyła mu Simone. Uśmiechnęła się lekko, ale na widok miny Dredziarza od razu spochmurniała.
- Jesteś wstrętną suką, nienawidzę cię – warknął Tom, po czym po prostu odwrócił się na pięcie i odmaszerował. Twarz Simone straciła resztkę kolorów, a Bill odczuł mściwą satysfakcję.
Dobrze ci tak, dziwko, pomyślał.
- Jest Gordon? – spytał chłodno.
Matka spojrzała na niego, mrugając, zupełnie jakby dopiero się zorientowała, że obok niej stoi drugi syn.
- Co mu nagadałeś? – spytała ostro.
- Nic nie musiałem mu gadać – odparł Czarny lekceważąco. – Sam już doszedł do wniosku, że jesteś chciwą kurwą i nie powinien ci ufać. Jest Gordon?
- W gabinecie… sukinsynu.
Bill skamieniał. Simone uśmiechnęła się kpiąco, widząc jego minę.
- Och, myślałeś, że tylko ty potrafisz operować takim słownictwem? Też ci mogę powiedzieć, że jesteś sukinsynem, chujem, dziwką… Bo jesteś, prawda? Nie wiem, jak to się stało, że wydałam na świat kogoś takiego jak ty.
- Pewnego dnia za wszystko mi zapłacisz – powiedział cicho Bill, zaciskając ręce w pięści. – Przyjdzie taki dzień, w którym nie zawaham się… Nie puszczę ci płazem tego, co zrobiłaś.
- Bredzisz. Nic mi nie możesz zrobić, gówniarzu.
- To się jeszcze okaże. Ah, gdyby Tom cię prosił o oddanie go do domu dziecka… Zrób to, wstrętna dziwko, a popamiętasz mnie do końca życia.
Bill odszedł pospiesznie, wiedząc, że zwyczajnie się na nią rzuci z łapami. Zszedł piętro niżej i udał się do gabinetu Gordona, chcąc z nim porozmawiać. Jeśli chodziło o Simone, coraz bardziej tracił cierpliwość. Nie wytrzymywał nerwowo i psychicznie. Wiedział, że jeśli tak dalej pójdzie, naprawdę zrobi jej krzywdę i nawet nie będzie tego żałował. Nie chciał taki być. Już dość go obdarto z człowieczeństwa. Pragnął zachować w sobie chociaż te ostatnie ludzkie odruchy, żeby nie czuć się jak wyprane z emocji… coś. Jak nic.
Zapukał i wszedł, słysząc ciche „proszę”. Gordon podniósł głowę znad jakichś papierów i uśmiechnął się na widok Billa.
- Cześć – powiedział Czarny.
- Witaj. Coś się stało?
Bill zrobił zawstydzoną minę i usiadł na krześle przy biurku, spuszczając głowę. To doprawdy żałosne, że Gordon za każdym razem nabiera się na takie tanie sztuczki. Gdzie ten facet ma oczy, zastanawiał się.
- Chciałem z tobą pogadać o mamie…
- O Simone? – zdziwił się Gordon. – Stało się coś?
- Czy mógłbyś przez kilka najbliższych miesięcy wpłacać jej więcej na konto? Ostatnio wydała sporo gotówki na ubranie mnie na galę, która ma być za jakiś czas w Paryżu. No, i bardzo pomogła Tomowi… Ja… oddam ci te pieniądze, kiedy mi zapłacą za zdjęcia, ale na razie nie mam wystarczająco dużo, a nie chcę, żeby wiedziała, że to moja inicjatywa.
- Dobrze, nie ma sprawy – powiedział mężczyzna. – Cieszę się, że się dogadujecie. Miałem ostatnio wrażenie, że niezbyt się między wami układa, ale skoro tak mówisz, to chyba wszystko jest w porządku. Przeleję jej stosowną sumę pieniędzy i nie musisz mi nic oddawać. Wiesz, że to dla mnie żaden wydatek.
- Tak, wiem, ale…
- Daj spokój, Bill. Wiesz, że traktuję cię jak syna. O nic się nie martw, sam wszystkim się zajmę.
Bill uśmiechnął się szeroko. Jeśli chodziło o wkręcanie swojego ojczyma, był mistrzem.
- Dziękuję. Ja… pójdę już. Nie chcę ci przeszkadzać.
- Dobrze. Dobranoc.
- Dobranoc.
Czarny wyszedł z gabinetu i na jego twarz od razu powróciła bezuczuciowa maska. Prychnął cicho, zastanawiając się, jak można być tak głupim? Wolał jednak nie wdawać się w szczegóły. Ważne, że się udało. Całe szczęście, że Simone była zwykłą materialistką i dopóki na jej koncie pojawiała się odpowiednia suma pieniędzy, Bill nie musiał się martwić, że odkryje podstęp. Felix będzie przelewał pieniądze na konto Toma, a jemu… Jemu chyba mógł zaufać, przynajmniej w tej kwestii. Zresztą, Tom nie wydawał nawet jednej dziesiątej swojego kieszonkowego, więc nie musiał się niczym martwić.
Chyba.
Poszedł do swojego pokoju i położył się spać. To był długi dzień. Jutro będzie musiał znaleźć jakiś sposób, żeby przekonać Toma do zostania w tym domu. Nie mógł pozwolić mu odejść.
Po prostu nie mógł.

Znowu to samo. Tom wrzeszczał jak opętany, leżał na zimnych, ciemnych panelach, widział tatuaż na chudym przedramieniu i czuł na sobie i w sobie mężczyznę, który poruszał się rytmicznie, brutalnie penetrując jego odbyt.
Dredziarz krzyczał z bólu, próbując się uwolnić, ale jego ciało odmawiało mu posłuszeństwa. Było ciężkie, ospałe. Błagania o litość nie przynosiły żadnych rezultatów, a jego wzrok błądził po starym gobelinie wiszącym na ścianie. Podświadomie wiedział, że to jest tylko sen, ale to nadal bolało i nie potrafił się wybudzić.
W pewnym momencie poczuł ciepło rozlewającej się w środku spermy. Znał to uczucie, bo kiedyś, podczas seksu z Matem, pękła im gumka i jego przyjaciel spuścił się głęboko w niego. Tym razem jednak nie było to przyjemne.
- Boże… - szepnął mężczyzna, zaciskając boleśnie palce na jego ramieniu. Tom ponownie jęknął. Napastnik odwrócił go na wznak, ale chłopak nie zobaczył jego twarzy. Widział całe ciało, szczupłe, dosyć młode i gibkie. Część ubrań nadal zasłaniała niektóre fragmenty skóry, ale penis i część brzucha były odsłonięte. Tom zmrużył oczy, czując, że bierze chaotyczne wdechy. Trząsł się, a po policzkach ciekły mu łzy. Gdy otworzył lekko oczy, spróbował się skupić na napastniku. Nadal nie widział twarzy. Dostrzegł jedynie dziwne znamię w okolicach pępka – było to coś w rodzaju pieprzyka, ale było duże i przypominało… półksiężyc. – Boże…
Zerwał się z łóżka, oddychając ciężko. Znowu, znowu to samo! Co to miało oznaczać?!
Wstał z łóżka, czując przyspieszone bicie własnego serca. Już nie wiedział, co ma ze sobą zrobić. Dlaczego znowu mu się to przyśniło?! Boże, dlaczego ma takie sny?! Dlaczego ktoś go w nich gwałci?
Nie, zreflektował się. Nie jego. Ta ręka i tatuaż… Ten ktoś nie gwałcił jego.
Ten ktoś gwałcił Billa.
Szybkim krokiem przeszedł przez łazienkę i wszedł do pokoju bliźniaka. Zapalił światło i nie przejmując się godziną ani tym, że Bill śpi, wszedł na łóżko. Dosyć brutalnie wyrwał mu spod głowy rękę i zaczął oglądać przedramię z tatuażem.
- Co jest… - mruknął Czarny zdezorientowany.
Tom wpatrywał się w tatuaż, zagryzając dolną wargę. To było bez sensu. To oczywiste, że mogło mu się przyśnić coś takiego, w końcu pierwszego dnia po przyjeździe widział u Billa ten tatuaż. Co prawda nie skupiał się wtedy na nim i nie dostrzegał wszystkich detali, ale przecież mógł podświadomie go zapamiętać. Tylko dlaczego to śniło mu się już tyle razy? W dodatku tym razem sen jakby się przedłużył. Śniła mu się kontynuacja i ten znak.
To musiało coś oznaczać!
- Spierdalaj! – warknął Bill, spychając go z łóżka.
Tom w ostatniej chwili zdążył się przytrzymać pościeli.
- Zupełnie ci odwaliło?! Czego ty chcesz?
- Twój tatuaż…  Ten pieprzony tatuaż mnie prześladuje!
- Co? – Bill odsunął się od bliźniaka, patrząc na niego jak na psychopatę. – Prześladuje? Do reszty zdurniałeś?!
- Nie! Chyba… To musi coś oznaczać.
- Odbiło ci!
- Ciągle mi się to śni, mam tego dość! – warknął Tom.
- Co? Zresztą, nieważne. Spływaj stąd.
- Kiedy zrobiłeś sobie ten tatuaż?
- Spadaj!
- Pytam, kiedy…
- Odwal się! Naćpałeś się czy co?!
- Po prostu mam dość śnienia o tym, że ktoś mnie gwałci! – wrzasnął Tom, tracąc resztki cierpliwości.
Czarny zdębiał, patrząc na niego jak na wariata. Kiedy Dredziarz zrozumiał, co powiedział, zarumienił się.
- Ja… Znaczy… - dukał, nie wiedząc, co powiedzieć.
- Śni ci się, że ktoś cię gwałci? – spytał ze zdziwieniem i… zainteresowaniem.
- J-ja… Ja…
- Opowiedz.
Tom pokręcił przecząco głową.
- Dlaczego? – spytał Bill. – Nie ufasz mi?
- A ty mi tak?
- Może.
- Ja tobie może też, ale nic ci nie powiem.
- Uparciuch… A jeśli powiem, że ci ufam? – spytał Bill. – Powiesz mi?
- Powiem, jeśli udowodnisz, że ty ufasz mi.
- Jak?
- Pozwolisz się dotykać. Teraz.
- Dlaczego tak usilnie chcesz mnie obłapiać? Jesteś jakiś zboczony czy co? – spytał Bill z niesmakiem, przecierając zaspane oczy.
- Nic ci nie powiem – mruknął Dredziarz.
- Ale…
- Ty też boisz się dotyku, ale nie chcesz mi powiedzieć, dlaczego.
- Już ci mówiłem, że…
- Kłamałeś.
- Wcale nie.
- Bill… Po prostu się przyznaj. Nie każę ci od razu opowiadać wszystkiego, co się wydarzyło w twoim życiu. Po prostu chcę wiedzieć, żeby przez przypadek nie strzelić jakiejś gafy.
Przez chwilę patrzyli sobie prosto w oczy. Bill odwrócił głowę w bok i bąknął.
- Dobra. Powiedzmy, że w przeszłości przydarzyło mi się coś… dziwnego.
- Dziwnego?
- Mhm. Nie to, że boję się dotyku, co po prostu… brzydzę się nim.
- Ale przecież ja…
- Tak, tak.. Jakimś cudem twój mi aż tak nie przeszkadza, ale po prostu ciężko mi się przełamać.
- Czyli… muszę cię oswoić?
Bill prychnął, słysząc takie określenie.
- Chcę móc cię dotykać i wiedzieć, że nie czujesz się przy tym źle – powiedział Tom na swoje usprawiedliwienie.
- Jesteśmy braćmi.
- No, to co?
- Przeleciałbyś mnie?
Tom chrząknął, rumieniąc się.
- Nie wierzę! – rzucił Bill z niedowierzaniem. – Gdybyś miał okazję, naprawdę byś mnie przeleciał?
Dredziarz wzruszył ramionami.
- Gdybyś chciał… to zrobić… ze mną.
- Patrzcie, patrzcie! Cicha woda brzegi rwie. Myślałem, że mierzysz wyżej.
- Może nie zauważyłeś, ale mierzę bardzo wysoko.
Bill uśmiechnął się lekko, wyraźnie zawstydzony. Komplement był oczywisty.
- Mylisz się – powiedział bardzo cicho. – Mierzysz bardzo nisko.
- Ja… zboczyliśmy z tematu. Skoro ty nie chcesz mi do końca zdradzić, jak tam z tobą było, nie powiem ci nic na razie na temat snów, ale… Zagraj ze mną w jedną grę, a wtedy może…
- Jaką grę?
Tom uśmiechnął się lekko.
- Chcę ci udowodnić, że ci ufam. Wiesz już, że mi się podobasz. Zrobię coś, żeby ci te zaufanie udowodnić. Jeśli mi się uda, ty postarasz się zrobić dla mnie to samo, dobra?
- To samo zadanie?
- Nie, przekonać mnie w jakiś sposób, że mi ufasz. O ile tak jest, oczywiście.
Nie było, ale Tom nie musiał o tym wiedzieć.
- Chcesz to zrobić teraz? – spytał Bill.
- Mhm… Zanim się rozmyślisz.
Tom wstał z łóżka i podszedł do torby brata. Odczepił od niej długi pasek i poszedł jeszcze zgasić światło. Bill zapalił lampkę nocną.
- Podoba ci się moje ciało? – spytał Tom, siadając na łóżku.
- Całkiem przyzwoite – mruknął Bill, nie wiedząc, czego może się spodziewać. Kolejny głupi pomysł Toma.
- Chciałbyś dotknąć?
- Może.
- Ale nie chcesz, żebym to ja dotykał ciebie.
- Powiedzmy.
Bill był zaskoczony tym, jak trafnie Dredziarz wszystko odgadywał. Dziwiło go jego zachowanie, bo przecież robił wszystko, żeby nie okazać bliźniakowi swojej fascynacji jego osobą. Możliwe, żeby Tom się domyślił?
Nie, raczej nie. Tu chodziło o coś innego.
Tom zdjął koszulkę, a potem podał bliźniakowi pasek i wyciągnął ręce.
- Co?
- Zwiąż je tak, żebym nie mógł się uwolnić.
- Po co?
- Zobaczysz.
Bill, ciekawy tego, co miało nastąpić, dokładnie związał bratu nadgarstki. Gdy skończył, Dredziarz z wielkim trudem zdjął z siebie spodenki do spania. Był nagi.
Widząc uniesioną brew bliźniaka, zaśmiał się cicho. Uwielbiał takie gry. Ułożył się wygodnie na łóżku, ręce kładąc nad głową. Rozszerzył lekko nogi.
- Możesz dotykać… Rób, co chcesz. UFAM CI. Nie zawiedź mnie.
Czarny nie mógł w to uwierzyć. On naprawdę to zrobił? Rozebrał się przed nim, kazał skrepować i oddał na jego łaskę i niełaskę.
- Jesteś strasznie głupi, Tom. Twoja naiwność kiedyś cię zgubi – mruknął Bill. Bardzo chciał zagrać w grę bliźniaka, ale nie ufał mu i nie potrafiłby udowodnić czegoś przeciwnego. Fakt, powoli zaczynał w niego wierzyć, ale za mało go znał, żeby móc powierzyć siebie w jego ręce.
Był w kropce. Powinien w to zagrać i jednocześnie przekonać Toma, żeby został w tym domu i nie wracał do domu dziecka, czy może jednak spróbować wyciągnąć od niego szczegóły na temat jego snów? Zagryzł dolną wargę, zerkając niepewnie na bliźniaka. Wiedział, że będzie tego żałował, ale nie mógł zmarnować takiej szansy. Druga mogła się już nie nadarzyć.
- Przykro mi, Tom – powiedział cicho, jakby z żalem. – Zły wybór.
Dredziarz westchnął ciężko, przymykając lekko oczy. Nie poruszył się, czekając, aż Bill coś zrobi. Spojrzał ze smutkiem na brata.
Przegrał.
Nie było o co walczyć.
- Opowiedz mi te sny, Tom. Ja… nie chcę cię krzywdzić, ale muszę wiedzieć.... Muszę wiedzieć, co zobaczyłeś.
Tom uśmiechnął się gorzko.
Nic nie odpowiedział.

***
Nie powiadamiam, bo idę spać.
Niech mnie ktoś lepiej dobije, zanim sama strzelę sobie w łeb. Kto wymyślił coś takiego jak szkołę?

19 komentarzy:

  1. Gordon jest naprawdę naiwny, albo takiego udaje. Moja teoria z gwałtem jednak wydaje mi się bardzo prawdopodobna i fakt, że gwałt i seks to nie to samo. I aż się boję, jaki udział w tym wszystkim ma Simon. No i Bill musi się postarać, żeby przekonać Toma, żeby z nim został. Szkoda tylko, że nie potrafi zaufać bratu.
    Będę się powtarzać, ale muszę to powiedzieć. Uwielbiam twoje opowiadania. Trzymają w napięciu i nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem kto ale na pewno jakiś baran ją wymyślił... A co do odcinka to jest super:) Rozkręca się coraz bardziej:) Chociaż chłopcy tgo nie widzą to ufają sobie coraz bardziej:)
    Pozdrawiam cieplutko i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zanim się obejrzałam już się ten rozdział skończył! To nie fair :D
    No cóż, bardzo mi się spodobał, a przynajmniej wszystko poza pomysłem Toma na sprawdzenie jego zaufania przez Billa. No naprawdę dziwne i niezrozumiałe dla mnie posunięcie. Bo co niby Billowi z możliwości obmacania Toma, jak dobrze wie że mu się podoba, i że tamtemu jego dotyk się spodoba? Ta... czegoś tu nie ogarnęłam. Co oczywiście nie świadczy, że nie miałam maluśkiej nadziei na małą scenkę macanka, a obeszłam się smakiem .
    Najbardziej mi się podobają te wspomnienia senne - jak w Lalce marzenia XD - i to, że doszło coś do samego aktu gwałtu. Niech no Tom zobaczy jakiegoś facia z takim pieprzykiem przy brzuchu, a ma gość przerąbane.
    Dziwi mnie jeszcze, że Simone przestała się bać, co ją doprowadziło do takiego słownego odwetu? Czyżby miała jakiegoś asa w rękawie? >< Boję się o chłopaków.
    Powodzenia w pisaniu kolejnego rozdziału, czekam niecierpliwie, a szkołą się nie przejmuj, na studiach w tym czasie będziesz miała o wiele gorzej, sesja sesja sesja XD No... chyba że jak niektórzy jeden egzamin i droga do domu otwarta! Oczywiście, ja tego szczęścia nie mam, kurka... :/

    OdpowiedzUsuń
  4. Zawiłe te braterskie więzi.Bill nie wie czego chce...zostań ale nie bądż za blisko,zaufaj mi ale nie oczekuj nic w zamian.Chyba sam się już w tym wszystkim pląta.Odcinek super,lubie czytać jak bliżniacy próbują pokonać dzielące ich beriery,przynajmniej Tom tego chce bardzo.Przykro mi ,że w sanch przeżywa prawdziwy koszmar...koszmar Billa.Mam nadzieje,że jednak uda im się w imię wyższych uczuć jakie łączą bliżniaków znależć porozumienie.Czekam na kolejny odcinek,tak samo super ja ten.

    OdpowiedzUsuń
  5. tego się nie spodziewałam. Bill, Tom , Simone...
    Mam nadzieję, że Czrny wkońcu się przełamie, (tak, piszę to już któryś raz z kolei..) a Tom odważny ^^
    Czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  6. Kurczę, nie wiem co myśleć..
    Ciekawa jest relacja między Tomem, a Billem to na pewno..
    Zastanawiam się cały czas co stało się Billowi i jaki związek ma z tym Simone.. Weź tak z łaski swojej chociaż trochę zdradź . :)
    No cóż mogę powiedzieć..
    Opowiadanie jest nieziemskie i wciągasz za każdym razem ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Też zadaję sobie to pytanie -,-
    A co do rozdziału to ciekawy i taki... dziwny xd
    Czekam na następny, może jednak sobie naprawdę zaufają ?

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział boski! ^^ Oj ale koniec był dośc smutny!
    PS: Szkołę wymyślili idioci nie wiedzący co robić ^^ A najgorsze jest to, że uczymy się w niej rzeczy, które czasami się nam wgl nie przydadzą... najlepiej by było, żeby uczyli więcej pod wybrany profil. Niby jestem klasą matematyczno-informatyczną a infe mieliśmy tylko w 1 klasie, polskiego mamy więcej niż maty i co??
    WENY! ^^

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny odcinek! Jeju, nie mogę się doczekać następnego, co się wydarzy itp. Rozkręcasz się !! ;D Zapraszam na moją stronkę ;) http://ewige-liebeth-alexa.bloog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  10. Ojej, Tom jest pomysłowy. Ależ on pragnie być zmacany przez braciszka. :) Dobrze, że doszedł do wniosku, że to Bill jest gwałcony w jego snach. Tylko czekam u kogo zobaczy ten charakterystyczny pieprzyk, a może którejś nocy ujrzy twarz sprawcy.
    I ciekawe czemu Simone nagle tak się odszczekała? Coś jest na rzeczy. Czyżby coś kombinowała. I to jest matka? Ona zachowuje się, jakby była macochą i to tą złą, a nie rodzoną matką. Zresztą prawdziwa matka nie sprzedała by jakiemuś facetowi swego synka dla kasy. Bo sądzę, że tak było.
    I Gordon jest taki ślepy? Nabiera się na gierki Billa. Cóż, Chłopak jest dobry w udawaniu. :D

    A szkoła to zło i ten kto ją wymyślił do niej nie chodził. Inaczej by wiedział, że pomysł jest głupi.

    OdpowiedzUsuń
  11. ciekawy rozdział ^^
    czekam na nn ;D

    OdpowiedzUsuń
  12. Zapraszam http://opowiadania-luana-slash.blogspot.com/2012/06/rozdzia-2-predzej-pieko-zamarznie.html

    OdpowiedzUsuń
  13. Huhuhu:D.. Fajne.. *Gra na gitarze, a bynajmniej próbuję XD* Czekam na kolejną część:*!!

    OdpowiedzUsuń
  14. BOSKI , BOSKI , BOSKI !
    Kocham to twoje opowiadanie , i z niecierpliwością czekam na nowe notki .
    Hym... ten pomysł Toma uuhuhuuu xD .
    Fajny i ciekawy ;D .
    Eh... tylko szkoda że Tom jednak "przegrał" :( .
    Mam nadzieję że Bill zatrzyma Tom .
    Pozdrawiam <3 .

    P.s - U mnie nowa notka , zapraszam - http://kochamcietakiegojakimjestes.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. Czekam na Odnaleźć siebie. :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Zakochałam się w Twoich opowiadaniach. Przeczytałam już wszystkie, czekam na dalszy odcinek ' Rodzinny Dom'. Mam nadzieję , że pojawi się szybko ; ) Jestem tutaj nowa i zapraszam do siebie http://i-never-meant-to-let-it-die.blogspot.com/ ; )

    OdpowiedzUsuń
  17. Cudownie piszesz, zawsze z niecierpliwością czekam na każdy kolejny odcinek ;) Mam nadzieję, że wrzucisz niedługo kolejny odcinek :D

    OdpowiedzUsuń
  18. No nie wierzę.. To było bezbłędne.. Aż się nie mogę doczekać co będzie dalej.. Idę więc *unosi chusteczkę i wychodzi* Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)