wtorek, 19 czerwca 2012

12.Rodzinny dom


Chciał wracać do Monachium.
Decyzja była już podjęta.
Monachium… Tam był jego dom. Ta noc na długo zapadnie w jego pamięć. Chociaż Bill nie zrobił mu nic złego i w miarę szybko odpuścił, Tom i tak czuł się upokorzony. Wystawił się jak ostatni idiota, mając nadzieję, że wreszcie jakoś zaczną się dogadywać. Jak mógł aż tak się pomylić?
Gdy tylko Bill go wreszcie uwolnił, bez słowa wyszedł z pokoju. Jeśli wcześniej wierzył, że jest w stanie cokolwiek zmienić między nimi, teraz już wiedział, jak bardzo się mylił. Nigdy więcej takich numerów, obiecał sobie.
Chciało mu się płakać, ale dzielnie powstrzymał łzy. Próbował zasnąć i nie myśleć o tym, co się stało, ale po prostu nie potrafił. Naiwny idiota!
W środku nocy wstał i postanowił iść na dół, napić się czegoś dobrego. Znowu zapomniał wziąć sobie sok do pokoju. Nie zapalał światła, nie chcąc, żeby ktoś go zobaczył. Wolał ciemność, przynajmniej nie czuł się tak beznadziejnie.
Napił się i wrócił z powrotem na górę, marząc o śnie.
Głupi, pierdolony Bill, zaklął szpetnie w myślach. Ta chudzina sama aż się prosiła o lanie!
Jęknął, kiedy niespodziewanie na kogoś wpadł.
- Gordon?
Tom zamrugał i odsunął się na bezpieczną odległość.
- Andreas? Co pan tutaj robi? – zdziwił się Dredziarz. Czy ten facet nie może spać w nocy? To już kolejny raz, kiedy on nie śpi.
- O to samo mógłbym ciebie spytać.
Tom westchnął cicho.
- I nie mów mi na pan – mruknął mężczyzna. – Mów mi po imieniu. Coś się stało?
- Nie, chciało mi się tylko pić.
Zapanowała chwilowa cisza. Dredziarz zagryzł dolną wargę, nie wiedząc, co powiedzieć.
- Na pewno wszystko w porządku? Masz dziwny głos.
- To… długa historia – mruknął chłopak.
- Możesz mi się wygadać, jeśli chcesz. Obiecuję, że zachowam to dla siebie.
- Em… Jest środek nocy i…
- Mnie to nie przeszkadza. Jeśli nie masz nic przeciwko…
Tom był w kropce. Z jednej strony nie był pewien, czy spoufalanie się z kimś pokroju Andreasa to dobry pomysł, ale z drugiej strony mężczyzna zdawał się dobrze orientować we wszystkich dziwactwach tego przeklętego domu i mógłby mu pomóc trochę z bliźniakiem.
- Chodzi o Billa, prawda? – zapytał mężczyzna.
- Mhm… Ale to serio długa historia. Nie będę panu przeszkadzał?
- I tak nie mogłem zasnąć. Chodźmy do mnie.
Tom, choć niepewnie, zgodził się. Posłusznie dreptał za mężczyzną, nie wiedząc, czy to właściwie jest dobry pomysł. Bill mu nie ufał i musiał mieć jakiś powód, żeby tak źle go traktować. Chociaż, z drugiej strony, Simone też źle traktował i Dredziarz również nie znal powodu takiego stanu rzeczy. Zmarszczył brwi i postanowił przeanalizować zachowanie Billa w stosunku do niego. Fakt, też był nieufny i dosyć szybko udało mu się wyprowadzić go z równowagi, ale na początku traktował go naprawdę dobrze. I kiedy był chory albo potrzebował pomocy, bez słowa skargi mu pomagał. Coś musiało w tym być, ale Tom czuł, że ma jeszcze za mało elementów układanki, żeby złożyć kompletny obrazek.
Andreas otworzył drzwi i przepuścił go przodem.
- Rozgość się – powiedział cicho.
W pokoju paliła się jedynie lampka, rzucając cienie na wszystkie sprzęty. Pokój był równie dobrze wyposażony, jak jego własny i urządzony z prawdziwym smakiem. Tom spojrzał na ogromne łóżko z baldachimem i rozkopaną pościel.
- Usiądź, nie zjem cię – powiedział wesoło Andreas, wyciągając z mebli butelkę wina.
- Nie chcę pić – rzucił od razu Tom, przycupnąwszy na łóżku. – Mam już dosyć rzygania w ostatnim czasie.
- Tak, jestem w stanie to zrozumieć – westchnął mężczyzna, chowając wino. Usiadł na rogu łoża, opierając się o jedną z kolumienek. – Więc?... Powiesz mi, co cię gryzie?
- Skąd mam wiedzieć, czy mogę ci ufać? – burknął Dredziarz.
- Dlaczego nie miałbyś?
- Bo w tym domu nikomu nie można ufać.
Mężczyzna uśmiechnął się lekko.
- Trafny argument, ale jaki miałbym mieć interes w tym, żeby ci szkodzić?
- A jaki powód miałby mieć Bill, żeby nienawidzić ciebie i Simone?
Andreas zbladł lekko.
- To… już ci mówiłem.
- No, dobra. Mówiłeś, że Bill mnie potrzebuje. Tylko że okazuje mi to raczej w pokrętny sposób.
- Nie dziw się, że się żrecie. Obaj jesteście uparci i macie twarde charaktery, chociaż niemal od razu widać, że ty wolisz odpuścić. Nie chcesz się kłócić o błahostki, prawda?
- On mnie tutaj nie chce. Chyba liczył na coś innego.
- Boi się, że uległeś wpływowi Simone.
- O co tu, do cholery, chodzi?! Co takiego zrobiła ta stara wariatka, że zasłużyła na tak wielką nienawiść i pogardę z waszej strony?!
Andreas jedynie pokręcił głową.
Długo rozmawiali. Tom coraz bardziej się rozluźniał w jego towarzystwie, w ogóle nie dostrzegając tej sporej różnicy wieku między nimi. W końcu zeszli z tematu Billa i zaczęli rozmawiać o wszystkim. Tom opowiedział mężczyźnie o swojej miłości do muzyki, o marzeniu posiadania gitary i kiedy Andreas się z niego śmiał, Dredziarz zwyczajnie rzucił w niego poduszką. Daniels sugerował, żeby sobie kupił gitarę za pieniądze, które daje mu Gordon, ale Tom obiecał sobie, że nie będzie brał nic z tych pieniędzy, ewentualnie jakieś drobniaki. Nawet nie zorientował się, kiedy ze zwykłego siedzenia położyli się na łóżku obok siebie i dalej rozmawiali.
- Jesteś wspaniałym dzieciakiem – mruknął Andreas, biorąc między palce jeden z długich dredów. Opierał głowę na zgiętej ręce i przyglądał się twarzy nastolatka w słabym świetle.
Chłopak otworzył oczy i spojrzał na niego naburmuszony.
- Wypraszam sobie! Niedługo skończę osiemnaście lat!
Daniels zaśmiał się.
- Jesteś jeszcze bardzo młody, Tom. Całe życie przed tobą. Wiele bym dał, żeby chociaż na jeden dzień cofnąć się te kilkanaście lat wstecz i być w twoim wieku.
- Nie jest chyba aż tak źle, co?
- Zrozumiesz, kiedy będziesz miał tyle co ja.
- A ile właściwie masz?
- To było bezczelne pytanie.
- Tylko ciekawość…
- Mhm…
Zapadła cisza. Tom przekręcił się na bok w stronę Danielsa.
- Już w ogóle nic z tego nie rozumiem… - mruknął cicho. Zwinął się w kulkę, wtulając głowę z poduszkę.
- Czego nie rozumiesz, Tom?
Nie odpowiedział. Kiedy mężczyzna przyjrzał mu się bliżej, zorientował się, że nastolatek zasnął.
Uśmiechnął się lekko, nachylając nad nim i całując go lekko w czoło. Tom był taki śliczny! Dawno nie spotkał tak słodkiego i niewinnego siedemnastolatka. Aż nie chciało się wi1erzyć, że w tym wieku był tak bajecznie nie zepsuty. Przez całą rozmowę musiał się powstrzymywać, żeby nie zapytać, czy jest prawiczkiem. Pewnie był.
Daniels przyglądał mu się przez dłuższą chwilę. Nie mogąc się powstrzymać, wsunął mu rękę pod przydługą koszulkę i pogłaskał po delikatniej i gładkiej skórze brzucha. Przyjemnie było go dotykać.
Zabrał rękę, przypominając sobie o karze, jaką sam sobie wyznaczył. Ułożył się wygodnie na poduszce i po chwili zasnął.
Po raz pierwszy od ponad roku nie śnił mu się żaden koszmar.

- Tom! Tom, wstawaj!
Dredziarz uchylił zaspane powieki i spojrzał nieprzytomnie na pochylającego się nad nim mężczyznę.
- Co…?
- Wstawaj, zaraz powinieneś iść na śniadanie.
- Nigdzie nie idę – burknął Tom, zagrzebując się pod kołdra.
- Tom! Spóźnisz się do szkoły! – dziwnie parsknął Andreas, próbując mu ją zabrać.
- Szkoła nie zając.
- Tom! – teraz Daniels zachichotał całkiem otwarcie. – Wstawaj, leniu.
- Ale…
- Wstawaj!
Dredziarz westchnął ciężko, a potem posłusznie usiadł na łóżku.
- Przepraszam, nawet nie wiem, kiedy zasnąłem – powiedział, rumieniąc się.
Andreas uśmiechnął się.
- W porządku, nic się nie stało. Cieszę się, że mogłem pomóc. A teraz serio zmykaj, bo naprawdę się spóźnisz.
- Ty też gdzieś jedziesz?
- Do mojej firmy, muszę trochę popracować.
- Tak wcześnie?
- Praca czeka.
- Idziesz na śniadanie?
- Nie, nie jadam śniadań.
- Hum… Ok. To… do zobaczenia.
Tom wygrzebał się wreszcie z pościeli i przeciągnął się, nie dostrzegając pożądliwego spojrzenia swojego towarzysza. Jeszcze raz podziękował Danielsowi i poszedł do swojego pokoju.
Jego bliźniaka na szczęście nie było w łazience i spokojnie mógł się umyć i uszykować do szkoły. Spotkał go dopiero na śniadaniu. Nie miał zamiaru się do niego odzywać. Za bardzo go zdenerwował tym, co zrobił dzień wcześniej. Jeśli chciał, żeby Tom jeszcze kiedyś mu zaufał, musi się o to postarać, a tymczasem on pójdzie do Simone i poprosi ją, żeby oddala go z powrotem do domu dziecka.
Bill kilka razy próbował nawiązać rozmowę. Tom zignorował to. Jeśli Bill miał jakieś wyrzuty sumienia, był to już jego problem, on nie zamierzał się tym przejmować. Miał dość tych wszystkich gierek i tego, że nikt nie mówił mu nic wprost i wszystkiego sam musiał się domyślać.
- Tom? Odezwij się wreszcie – warknął Czarny po raz kolejny z irytacją.
Tom spojrzał na niego jedynie kpiąco, wstając. Jakoś stracił ochotę na jedzenie.
- Dobra, przesadziłem – przyznał Bill, również wstając i idąc za nim. – Nie powinienem cię wykorzystywać w taki sposób, zrozumiałem.
Odpowiedziało mu prychnięcie.
- Nie musisz udawać obrażonej Książniczki, nie mam zamiaru cię przepraszać! Po prostu moglibyśmy o tym zapomnieć?
Dredziarz pokazał mu fuck’a, nawet się do niego nie odwracając.
- Sam jesteś sobie winny! – warknął Bill z  irytacją. Jak widać, nie miał zbyt wiele cierpliwości. – Po co właziłeś do mojego pokoju?! Wyjeżdżasz z jakimś chorym snem, a potem nic nie chcesz mi powiedzieć. Ty na moim miejscu też byś tak zrobił!
- Nie porównuj mnie do siebie! – wybuchnął Tom, odwracając się gwałtownie do bliźniaka. Wszystko się w nim gotowało. Bill zatrzymał, a na jego twarzy, o dziwo, odmalowało się ulga.
Wstrętny snob!
- Nie jestem tobą! Nie wiesz, co bym zrobił na twoim miejscu. Nawet, jeśli nie miałem prawa tam wejść, nie musiałem mnie wykorzystywać w taki sposób! Mam ciebie dość, rozumiesz?! Może was wszystkich bawią te pierdolone intrygi, ale mnie nie! Po co mnie tu sprowadzałeś, skoro nie chcesz mi nic powiedzieć?
- Co? – Bill patrzył na niego z autentycznym zdumieniem. – Skąd…? – wyjąkał.
- Co znowu? – syknął Tom, zaciskając ręce w pięści.
- Skąd wiesz, że to ja… Że ja cię tutaj sprowadziłem?
Dredziarz odetchnął głęboko.
- Sam mi powiedziałeś, jak się upiłeś. Nie pij lepiej więcej, jeśli nad sobą nie panujesz.
- Zrobiłem… coś jeszcze?
Tom prychnął, uśmiechając się krzywo.
- Niby dlaczego miałbym ci powiedzieć? To, co mi powiedziałeś… Nie powinno cię to interesować. Mógłbyś w takim razie odpowiedzieć na moje pytanie?
- Jakie?
- PO CO CHCIAŁEŚ MNIE TUTAJ?! Bo nie sądzę, że z dobroci serca.
- Nie. Ja… Uhm…
Bill pokręcił jedynie głową.
- Nie mogę ci powiedzieć – westchnął w końcu. Odwrócił się na pięcie i odszedł, zapewne po swój plecak. Tom już chciał iść do limuzyny, kiedy w końcu korytarza dostrzegł Simone. Podejmując błyskawiczną decyzję, szybko za nią pobiegł.
- Hej! Zaczekaj!
Dogonił ją. Wyglądała na zdziwioną, że chce z nią rozmawiać. Zresztą, co się dziwić. Miał wrażenie, że ona wręcz unikała go jak ognia.
- Coś się stało? – zapytał.
- Chciałem porozmawiać.
- O czym? – wyglądała na lekko zdenerwowaną. To chyba był kiepski dzień. Wszyscy byli nabuzowani!
- O… mnie. Chcę wrócić do domu dziecka.
 Simone spojrzała na niego z autentycznym zdziwieniem.
- Dlaczego?
Tom wywrócił oczami.
- Po co się oszukiwać? To nie mój świat, dla ciebie jestem powietrzem, a dla Billa kimś, na kim może się wyżyć. Wszyscy będą szczęśliwi, jak wyjadę.
- Nie ma nawet takiej opcji.
- Ale…
- Nie – ucięła ostro. – Nie wrócisz do żadnego domu dziecka, a przynajmniej dopóki ja się na to nie zgodzę.
- Ale…
- To moje ostatnie słowo.
- Ale…
Simone odeszła bez słowa. W Dredziarzu aż się zagotowało. I on jej bronił?! Jak mógł bronić tą wredną sukę przed Billem?!
Wystawił jej język i pokazał środkowy palec, próbując się uspokoić. Wstrętna, wredna… Aż brakowało mu słów.
Zdenerwowany zaczął iść w stronę wyjścia z domu, zaraz za Simone. Na szczycie schodów spotkał się z zadumanym Billem. Szli po schodach ramię w ramię, nie odzywając się do siebie. Chyba naprawdę byli bliźniakami. Obaj zresztą o tym pomyśleli, kiedy u podnóża schodów zatrzymali się w tym samym czasie i cofnęli o krok ze zdumienia (tą samą nogą).
- Co tu się dzieje? – spytał Bill.
Kilku facetów wieszało na wysokim suficie ogromny, kryształowy żyrandol. Dwóch innych zwijało dywany, a jeszcze jakiś rozstawiał przy ścianie stoły i układał krzesła.
Mężczyzna spojrzał na chłopaka z westchnieniem.
- Pani Kaulitz wyprawia przyjęcie. Mamy przygotować dom na jutrzejszą uroczystość.
- Przyjęcie? – zdziwił się Tom. – Przecież to kosztuje kupę forsy.
Czarny wywrócił oczami.
- Akurat forsy jej nie brakuje – mruknął. Nie wyglądał na zbyt szczęśliwego.
Tom pomyślał, że fajnie by było zepsuć całą tą stypę. Nigdy nie był mściwy, ale Simone zbierała sobie już od początku jego pobytu tutaj.
Oczy jego i Billa spotkały się. Dredziarz poczuł się nagle dziwnie, jakby te brązowe tęczówki przewiercały go na wylot, a sam ich właściciel czytał mu w myślach. Nie zdawał sobie sprawy, że Bill odczuwa dokładnie to samo.
- Czy… myślisz o tym, o czym ja myślę? – spytał Czarny ze zdumieniem.
- Jeśli ty myślisz o tym, o czym ja myślę, to myślę, że... – mruknął Tom.
Spojrzeli na siebie porozumiewawczo i uśmiechnęli się cwaniacko.
- Też uważasz, że na tym przyjęciu powinniśmy im pokazać, do czego są zdolni wkurzeni bliźniacy? – zapytał Bill, przekrzywiając śmiesznie głowę.
- Czyli rozejm?
- Wszystko, byleby tylko udupić tą wredną jędzę.
Tom i Bill podali sobie ręce, wciąż uśmiechając się do siebie. Nie mogli przepuścić takiej okazji, nawet jeśli musieli ze sobą ściśle współpracować.
Simone się przekona, że do bliźniaków Kaulitz się nie podskakuje!

 

16 komentarzy:

  1. Super ! Ciekawe kiedy Tom dowie sie czegoś nowego.. Albo kiedy Bill się przed nim otworzy..
    Niech Tom lepiej uważa na Andreasa !
    Kurcze rewelacyjny odcinek ! Już się nie moge doczekać następnego ! ; ) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mogłabyś mnie powiadamiać o kolejnych odcinkach ? ; )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne. Najlepiej podaj mi swoje GG, tak będzie mi najłatwiej. No, i o jakim opowiadaniu mam Cię informować.
      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. 420731 o 'Rodzinny dom' z góry wielkie dzięki ! ; )

      Usuń
  3. Jej, ale fajne ..
    Bliźniacy wreszcie zawarli rozejm.. ;)
    Może teraz Bill się otworzy przed Tomem i poznamy wiele sekretów z jego życia ?
    Czekam na ciąg dalszy ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie podoba mi się ten cały Andreas. Mam wrażenie, że on chce skrzywdzić Toma tak samo, jak skrzywdził Billa. Bardzo się cieszę, że bliźniacy w końcu się dogadują. ;) Przyjęcie będzie ciekawe, nie ma co! :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Ła.... super super... :))
    Będzie ciekawie.,.

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział zajebistrzy! ^^ Kurcze oba rozdziały ten i z Odkryć siebie, przeczytała bardzo szybko bo muszę schodzić. WENY! ^^ DAWAJ SZYBKO ROZDZIAŁY! ZA 2 DNI MAJĄ BYĆ BO INACZEJ... ZNAJDĘ CIĘ! ^^

    OdpowiedzUsuń
  7. Niech Tom uważa i nie ufa Andreasowi, chociaż widać, że facet powstrzymuje się przed czymś więcej, ale jak długo będzie to robić to nie wiadomo.
    Och, przyjecie? To ciekawe, jaką niespodziankę chłopcy sprawią swojej mamusi. :D

    OdpowiedzUsuń
  8. No dobra, to było dziwne... Ale pozytywnie, ha ha... Tzn. z jednej strony mi dziwnie, że wszystko się tak jakby odsunęło, cała niepewność i zawód Toma poszła w las w obliczu zemsty na niechętnej mu pomóc matce. A przecież powinien podejrzewać o maczanie palców w tym Billa, nie? W końcu matka powinna o tak się na jego prośbę zgodzić, no ale nic, ciekawe co bliźniaki wykombinują.
    Co do wątku Tom&Andreas to jakoś nie mogę się nadziwić, że Tom jest takim frajerem... Dobra, rozumiem, że potrzebuje bliskości innych osób(to przyzwyczajenie z sierocińca), no ale żeby ufać komuś komu nie ufa jego zbzikowany brat bliźniak(no dobra, wcale nie dziwne XD).
    Czekam na kolejny rozdział^^ Mając nadzieję, że Bill zasadzi Andreasowi kopa w cztery litery prędzej niż ten dobierze się do owej części ciała naiwnego i słodziutkiego Toma, o! :) Pedofil jeden, powinien się zgłosić na leczenie, a nie... jakieś prywatne kary abstynencji sobie daje, no żesz, co za kretyn. Sorka za epitety. Podburzyła mnie psychika Andreasa, a co :D

    OdpowiedzUsuń
  9. No to się chłopaki zgrali razem. Ciekawe co wykombinują? ;)
    Czytelniczka

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie wiem jak interpretować zachowanie Andreasa,niby czuje się tylko współwinny z drugiej sam sibie karze.Niech Tom uważa i nie będzie tak naiwny.Super ,że chłopaki znaleźli sobie jakiś wspólny cel,może to pomoże im się dogadać.Dodaj szybko nowy odcinek.Czekam z niecierpliwością.

    OdpowiedzUsuń
  11. Suuper ^^.
    Brak mi słów takie, takie boskie:*

    OdpowiedzUsuń
  12. Tom zachował się głupio i lekkomyślnie idąc do pokoju Andreasa, bo chociaż najwyraźniej ten ma jakieś opory ( zapewne związane ze swoim postępowaniem w przeszłości, którym narządził wiele szkód ), wyraźnie ciężko przychodzi mu kontrolowanie się. Ale z drugiej strony normalne jest to, że jest ciekawy i że nie do końca wierzy we wszystkie słowa i ostrzeżenia Billa, skoro ten dzieli się z nim dosłownym minimum i nie chce zagłębiać się w jakiekolwiek, nawet te niezbędne szczegóły. Nie powinien liczyć na to, że Tom będzie słuchał jego poleceń, jeśli on ich nie wyjaśni, bo ostatecznie nie są jeszcze na tyle blisko siebie, by to mogło zadziałać. Natomiast na miejscu Simone zmieniłabym miejsce zamieszkania, bo ona chyba nie do końca zdaje sobie sprawę z tego, z kim zadarła. Obaj bracia mają charaktery, a jak połączą razem swoje siły, nie potrafię sobie nawet wyobrazić, co z tego wyniknie, ale wiem, jaką mniej więcej moc będzie to miało.

    OdpowiedzUsuń
  13. Super xD Już nie mogę się doczekać "przyjęcia" w wersji bliźniaków ^^
    Pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Widzę, że Andreas już by się chciał dobierać do biednego Toma.. Ale by było jakby go przeleciał xDD (myśli tylko o jednym - jak zawsze).. Przyjęcie też się zapowiada ciekawie *troll face* Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)