wtorek, 19 czerwca 2012

Rozdział 34


Andy
Środek tygodnia, a ja na samą myśl o dwóch kolejnych dniach szkoły miałem odruch wymiotny. Byłem zupełnie wypompowany, a sztuczne uśmiechanie się do wszystkich i zapewnianie, że nic mi nie jest, było okropne.
12 lutego, dzień moich urodzin.
Chyba najgorsze urodziny w całym moim życiu. Wszystko się posrało i chociaż bardzo się starałem, nie potrafiłem dostrzec żadnych pozytywnych stron tego, co zaszło. Jeśli jakieś były, to chciałbym wiedzieć, jakie.
Lucas coś podejrzewał. Tak mi się bynajmniej wydawało, bo kiedy któregoś „pięknego” dnia mu odmówiłem seksu i na siłę zdarł ze mnie ubrania… Wszystko się wydało. Zresztą, on wcale nie zrobił tego dlatego, że jest jakiś niewyżyty czy coś. On czuł, że coś się dzieje i nie chcę mu powiedzieć, co. Gdy zobaczył siniaki, miałem wrażenie, że gdzieś nad głową zapaliła mu się mała, żółta żaróweczka, a trybiki w mózgu zaczęły obracać z zawrotną prędkością. Pytał, co się dzieje, ale nie odpowiedziałem.
Dalej nie powiedziałem. Po co? Żeby jeszcze szybciej ze mną zerwał? Chciałem po prostu, żeby poczekał, aż siniaki trochę zbledną czy coś, ale od tamtego incydentu ani razu niczego nie zainicjował. Całował mnie, chwytał za rękę, za udo, przytulał… Ale nic więcej. Widziałem, że próbuje mnie rozśmieszyć, że naprawdę się stara. To ja dałem dupy na całej linii, nie on.
- Jedziesz do mnie? – zapytał, kiedy po lekcjach szedłem skwaszony do wyjścia.
- To chyba n…
- Jedziesz.
Złapał mnie za kaptur i zaczął ciągnąć do wyjścia. Reszta uczniów przyzwyczaiła się do tego, że Lucas wyłamał się z towarzystwa i spędza czas z „ciotami”. Może to głupie, ale był z tego powodu jeszcze bardziej popularny. Teraz naprawdę go szanowano, chociaż nadal uchodził za nieobliczalnego gnoja. Z pewnością jednak nabił sobie punktów u nauczycieli i innych uczniów.
No, zapomniał o moich urodzinach. Nie, żebym się czegoś spodziewał, ale to trochę przykre.
- Co chcesz robić? – zapytał w drodze. Jego ręka błądziła po moim udzie, głaszcząc je delikatnie.
- Nie wiem. Cokolwiek.
- Znowu masz kiepski humor?
Westchnąłem.
- Trochę. Twój ojciec dalej jest w domu?
Kiwnął głową, krzywiąc się lekko.
- Siedzi już prawie drugi tydzień, jestem w szoku. Chyba podoba mu się pilnowanie mnie. No, i musimy się kryć w moim pokoju. Nie, żeby było z czym, ale tak dla zasady chociaż.
Ponownie westchnąłem. Tak myślałem, że w końcu wypłynie ten temat.
Przed domem złapał mnie za rękę i pociągnął do środka. Nigdy tego nie robił, więc byłem trochę zdziwiony. Kiedy wszedłem do środka i usłyszałem głośne NIESPODZIANKA, byłem w szoku.
Theo, Robert, Maja, Tomas, Colin z Joe… Impreza!
- Wszystkiego najlepszego, Andy! – wykrzyknął entuzjastycznie Theo, podchodząc do mnie i ściskając mnie mocno. Uśmiechnąłem się niepewnie, kiedy cmoknął mnie mocno w policzek i wcisnął w ręce torebkę z prezentem.
- Dzięki. Skąd wiedzieliście, kiedy mam urodziny?
- Tajemnica – powiedział Lucas, uśmiechając się lekko.
Wszyscy po kolei złożyli mi życzenia i wręczyli prezenty. Byłem naprawdę zaskoczony i zadowolony, że pamiętali. Były to najbliższe mi osoby, odkąd się przeprowadziłem i cieszyłem się, że je mam.
Na chwilę mogłem zapomnieć o swoich problemach i trochę wyluzować. Mieli wszystko – alkohol, jedzenie, balony, prezenty, muzykę… Wszystko! Bawiliśmy się aż do północy, a potem wszyscy musieli wrócić do siebie. Lucas specjalnie nie pił, żeby mógł prowadzić i rozwiózł całe towarzystwo. Jedynie Tomas u niego spał, rezygnując ze szkoły następnego dnia. Ja też nie chciałem wracać i Brey zgodził się, żebym został. Nie powiedziałem o tym mamie, zresztą, po co? To i tak było lepsze niż kolejne lanie i to w dziewiętnaste urodziny. Napisałem jej tylko wiadomość, że nie wracam. Nic więcej.
Dla pozoru Lucas ulokował mnie na podłodze za łóżkiem tak, że nie byłem widoczny od strony drzwi. Nigdy bym się nie spodziewał, że kiedy się przebudzę w nocy, usłyszę cichy płacz. Zaspany zastanawiałem się, o co chodzi. Mój wzrok stosunkowo szybko przyzwyczaił się do ciemności, pozwalając mi dostrzec w miarę dużo szczegółów. Zmarszczyłem brwi. Nie chciało mi się wierzyć, że to Lucas płacze. Spojrzałem w stronę łóżka i momentalnie się rozbudziłem.
Na łóżku siedział ojciec blondasa. Szlochał cicho, wpatrując się w jego twarz. Wyciągnął rękę w stronę jego głowy, chyba głaskając go po włosach. Widziałem to, słyszałem, a i tak nie mogłem w to uwierzyć.
Płakał i płakał, pociągając co chwilę nosem. Dopiero po dłuższej chwili trochę się uspokoił. Otarł łzy i wstał po cichu, starając się nikogo nie obudzić. Wyszedł, pozostawiając mnie osłupiałego.
Długo myślałem o tym, co zaszło.
Nie wiedziałem, co o tym sądzić.




Lucas
Bałem się, że w swoje urodziny Andy poprosi mnie o to, czego tak nie chciałem – danie mu dupy. Czekałem na to przez cały czas, kiedy już wszystkich odwiozłem. Gdy wróciłem do domu, wziąłem szybki prysznic i wszedłem do pokoju, Andy siedział na łóżku i oglądał bransoletkę, którą mu dałem.
- Podoba ci się? – zapytałem, siadając obok niego.
Spojrzał na mnie i uśmiechnął się leciutko, prawie niezauważalnie.
- Tak, jest świetna. Dziękuję – powiedział cicho. Przejechał po niej opuszkiem palca. – Pewnie była droga.
Wzruszyłem ramionami.
- Nie wydałem na nią fortuny, jeśli to cię interesuje.
Czekałem.
- To dobrze. Nie chcę, żebyś tracił na mnie pieniądze.
- Nie marudź.
Pokręcił jedynie głową i wgramolił się pod kołdrę. Wstałem z łóżka i zgasiłem światło, a potem dołączyłem do niego. Przytuliłem go do siebie – leżałem na wznak, a on do połowy na mnie. Jego jedna noga leżała pomiędzy moimi udami. Głaskałem go po nagich plecach i włosach.
- Podobało ci się przyjęcie?
- Tak, było super. Dziękuję, że je przygotowałeś i nie pobiłeś się z Joe.
- Ten twój Colinek ma na niego chrapkę, co? Ślinił się przez cały wieczór.
- Colin go kocha.
- Skąd wiesz?
- Powiedział mi.
- Joe się zmienił, już nie jest taki zadziorny.
- Ty też.
- Jestem miękkim fiutem.
W tym momencie Andy powinien się roześmiać albo powiedzieć, że skoro tak, to on chce mi wsadzić. Nie zrobił tego. Jedynie przytaknął.
- Jestem śpiący – mruknął cicho, wstając z łóżka i kładąc się na materacu obok niego, stwarzając „pozory”. – Dobranoc.
- Dobranoc.
A po chwili już spał. Nie zaproponował mi tego. Dlaczego?
Dlaczego, do kurwy nędzy, nie cieszył się ani z prezentów, ani z przyjęcia, ani z niczego?!
Byłem coraz bardziej zrozpaczony i taki cholernie bezsilny.
Nie wiedziałem, co jeszcze mogę zrobić.



Andy
W piątek, czternastego lutego myślałem tylko o tym, że to wreszcie piątek. Umówiłem się już z blondasem, że spędzę u niego weekend. Cieszyłem się z tego, bo kolejne dwa dni będę mógł się cieszyć spokojem. Ojciec nic nie będzie mógł mi zrobić, skoro mnie nie będzie. Sytuacja nadal wyglądała tak samo beznadziejnie, jak wcześniej. Nawet doszło do tego, że Lucas doładował mi konto, bo nie miałem pieniędzy. Było mi wstyd z tego powodu, ale wszystkie oszczędności oddałem mamie.
W walentynki rozpoczęła się wojna. Nie, nie jakaś światowa i nawet nie dotyczyła mnie ani Lucasa. Po prostu na długiej przerwie, kiedy większość uczniów siedziało już na stołówce, podeszła do nas Mary. Patrzyła na Maję ze złością – ruda rozmawiała z Tomasem i wyglądało na to, że brunet dobrze się z nią bawi.
- Ty wstrętna suko! – warknęła do Mai wściekła. – Już się do niego przykleiłaś? Myślisz, że zechce taką brzydką zdzirę jak ty? Ruchał cię ktoś kiedyś w ogóle, czy nawet na to nie ma chętnych?
Wszyscy automatycznie spojrzeli na Maję, która rozejrzała się po towarzystwie niepewnie, a potem zawiesiła wzrok na blondynce.
- Czego chcesz? – zapytała.
- Tomas jest mój.
Brunet uniósł brwi, ale nic nie powiedział.
- Może i był, kłamliwa suko, ale jak widzisz, teraz ma cię w dupie. Wynoś się stąd i nie przeszkadzaj – odszczeknęła się Maja, a Lucas zachichotał, widząc minę Mary.
Blondynka poczerwieniała na twarzy ze złości. Złapała Maję za ubranie i zrzuciła ją z krzesła. Ruda nie miała zamiaru być dłużna i gdy tylko wstała, od razu ją popchnęła.
- Nie dotykaj mnie tymi brudnymi łapskami! – warknęła Maja.
Mary też ją popchnęła.
- Brudnymi? Też coś! Patrz się na swoje! Jesteś rudą wiedźmą, zwykłą kurwą, szmatą…
Maja uniosła zaciśniętą pięść i po chwili Mary już leżała na podłodze. Z jej nosa leciała krew.
- O, kurwa, ale akcja! – krzyknął Theo, wychylając się, żeby lepiej widzieć.
Tomas patrzył na to oniemiały, Robert udawał, że nic nie widzi, a ja… Ja nie mogłem w to uwierzyć.
Mary nie miała zamiaru odpuścić. Szybko wstała i złapała rudą za włosy. Maja odwdzięczyła się jej tym samym.
- Tomas jest mój! – warknęła Mary.
- Chyba kpisz! – odparła Maja, wolną ręką uderzając przeciwniczkę w twarz. Od razu było widać, że zna się na rzeczy. - Kto by chciał taką kurwę jak ty? Na pewno nie on!
- Nie obrażaj mnie, suko, bo inaczej sobie pogadamy!
- Ale się boję! – krzyknęła Maja z sarkazmem, wymierzając przeciwniczce kolejny mocny cios. – Nie możesz znieść, że cię zostawił?! Nie zdziwiłabym się, jakby nie chciał cię nawet z dopłatą.
Biły się dalej, a wokół zbierało się coraz więcej osób, dopingując dziewczyny.
- Lucas, rozdziel je – poprosiłem.
- Chyba żartujesz! Nareszcie coś się dzieje.
Tomasa nie miałem zamiaru pytać – był w ciężkim szoku i tyle. Theo też nie chciał rozdzielać walczących, a Rob tylko wzruszył ramionami, dyskretnie zerkając na pole walki.
Na szczęście po chwili wtrącili się nauczyciele i rozdzielili dziewczyny. Obie patrzyły na siebie ze złością, ale od razu było widać, kto wygrał. Lucas patrzył na Mary z satysfakcją. Dobrze wiedział, że jej twarz tak szybko nie wróci do dawnego stanu.
Dyrektor zabrał dziewczyny do swojego gabinetu, a reszta uczniów musiała iść na lekcje.
- Może pójdziemy do kina po szkole? – zapytał Lucas, siadając obok mnie. Maja jeszcze nie wróciła od dyrektora, więc jej miejsce było wolne.
- Możemy na coś iść – mruknąłem. Nie miałem ochoty na kino, zwłaszcza w walentynki. Wszędzie na pewno będzie pełno klejących się do siebie par.
- Chcesz robić coś specjalnego? W końcu to chyba… nasz dzień.
Przewróciłem oczami. Nikt nie potrafi zabić nastroju dnia tak jak Lucas. Chociaż w sumie i tak nie miałem zbytniej ochoty na świętowanie dnia zakochanych. No, dobra, przyznałem się przed sobą do tego, że go kocham. Ba! Kocham ponad życie. Ale… on mi nigdy niczego nie deklarował. Wątpiłem, że to przetrwa. Kiedyś na pewno obudzą się w nim inne pragnienia – będzie chciał mieć dziecko, zapewne się zmieni. Kiedyś wszystko się zmieni, tak jak zmieniło się teraz.
- Cokolwiek. Nie mam nastroju na świętowanie.
- Nie masz nastroju już od prawie dwóch miesięcy.
Tak… Prawie dwa miesiące mój ojciec już pije na potęgę, niszcząc nie tylko siebie, ale również mnie i mamę. Całą rodzinę.
- Po prostu… Męczy mnie to wszystko.
- I dlatego nie chcesz mi powiedzieć, o co chodzi?
- Skończmy ten temat.
- Zawsze to samo.
- Trudno.
Wystawił mi język i odwrócił głowę w drugą stronę, demonstrując swoje niezadowolenie. Trwało ono może z pięć minut, dopóki nie chciał, żebym rozwiązał mu jakiś przykład z matmy, a była jego kolej pójścia do tablicy. Niektórzy są strasznie przewidywalni.
Nie poszliśmy do kina. Gdy tylko zajechaliśmy pod budynek i zobaczyliśmy, ile wiary tam ciągnie, jednomyślnie zdecydowaliśmy, że lepiej spędzić ten dzień w domu.
- Będziesz pił wino czy kupić ci coś innego? – zapytał.
Skrzywiłem się. To pamiętne wino podczas pierwszej wizyty w jego domu i to bajeczne rzyganie, kiedy na chwilę zostawił mnie samego… Eh, ale w sumie, czemu nie? Teraz już raczej nie będę tak reagował.
- Może być wino.
- Ostrzegam, że jeśli znowu się zrzygasz, wylatujesz.
Wzruszyłem jedynie ramionami.
- Znowu jesteś dziwny – rzekł.
- No i?
- To dziwne.
- Jak widać, elokwencja to twoja mocna strona.
- Twoja tym bardziej.
Wywróciłem oczami.
W domu w kuchni natknęliśmy się na jego ojca, jedzącego samotnie obiad. Wyglądał na przygnębionego i zrobiło mi się go żal. Może i Lucas miał rację, chowając do niego urazę za jego zachowanie, ale mimo wszystko to był jego ojciec i powinni spróbować się jakoś dogadać.
Widząc, że Lucas nakłada spaghetti na dwa talerze i kładzie je na jakiejś tacy, pospiesznie zabrałem swój i usiadłem przy stole. Blondyn rzucił mi mordercze spojrzenie, ale chyba nie miał zamiaru się kłócić przy ojcu. Za to ten wyglądał na zszokowanego tym, że jego syn również się przysiadł. Mężczyzna uśmiechnął się do mnie lekko, z wdzięcznością.
Podczas posiłku panowała grobowa cisza, zupełnie jakby ktoś umarł. Lucas milczał jak zaklęty i ja też dałem sobie spokój po kilku nieudanych próbach nawiązania rozmowy. Jego ojciec, widząc napiętą atmosferę, odstawił niedojedzone spaghetti na meble i wyszedł z kuchni.
- Powinieneś z nim wreszcie pogadać – powiedziałem cicho.
Blondyn tylko wzruszył ramionami.
- Lucas, to twój ojciec.
- Wcale nie.
- A właśnie że tak, czy tego chcesz, czy nie. Czemu po prostu z nim nie porozmawiasz?
- Nie mamy o czym rozmawiać – uciął.
- Gdybyście nie mieli, rozmawialibyście ze sobą normalnie.
- To on to zniszczył.
- Nie kwapiłeś się, żeby to ratować.
- Nie było czego, dobra? Odpuść sobie, bo i tak tego nie zrobię. To nie jest mój ojciec. Ja już nie mam rodziców.
- Lucas…
- Powiedziałem NIE!
Spuściłem wzrok na swój talerz. Znowu na mnie krzyknął. Znowu do tego doprowadziłem. Przełknąłem ciężko ślinę.
- Przepraszam – powiedziałem cicho, grzebiąc w talerzu. – To nie moja sprawa, nie powinienem się wtrącać. Już więcej nie poruszę tego tematu, obiecuję.
Kiwnął jedynie głową, zagryzając dolną wargę.
Zapanowała cisza.



Lucas
Mam dość. Za co on mnie, kurwa, przeprasza?! Za to, że wyraził swoje zdanie? A może za to, że w ogóle się odezwał?
Miałem nadzieję, że nie robi tego wszystkiego celowo. Jeśli działa nieświadomie, świetnie mu się to udaje. Rzucił mnie na kolana i już nie potrafiłem wstać.
Od dłuższego czasu nie widziałem, żeby się naprawdę uśmiechał.
Był smutny, przygnębiony.
Ktoś go bił.
Opuścił się w nauce.
Przestał się malować.
Był milczący, zamknięty w sobie.
Na wszystko się zgadzał.
Robił mi loda na każde zawołanie.
Przestał przejmować inicjatywę podczas seksu, po prostu wypinając dupę.
Porzucił temat wyruchania mnie.
Przestał wszystko komentować.
Jadł mniej.
Wszystkiego się bał…
Dość.
Kurwa, DOŚĆ!
Nie zniosę tego ani chwili dłużej. Zrobię wszystko, żeby wreszcie się uśmiechnął. Wszystko. Niech mi nawet wsadzi w dupę drewniany kołek albo jakąś mega rurę. Mam to gdzieś, byleby on wreszcie był sobą. Małym, zadziornym pchlarzem, który nie bał się złapać mnie za jaja, a mimo wszystko piekł raka z każdym takim zagraniem. Pomalowanym, inteligentnym chłopakiem, który wygrywał ze mną nawet w statki. Czułym i gorącym kochankiem, małym obrzygańcem… Zależało mi na prawdziwym Andy’m Trampie, a nie tej bezosobowej kukle, którą się stał.
Poczekałem aż zje, a potem wyciągnąłem z barku jakieś naprawdę dobre wino. Nalałem nam dwie lampki – jemu do połowy, a sobie całą. Wypiłem całą niemal od razu, krzywiąc się odrobinę.
- Bez przesady – mruknął.
- Chcę się upić – warknąłem.
Wypiłem jeszcze trzy takie, prawie jedna za drugą. Dopiero wtedy rozluźniłem się na tyle, na ile chciałem. Andy wypił zaledwie dwie.
- Nie waż się zrzygać! – ostrzegłem go, ciągnąc na górę.
W pokoju pchnąłem go na łóżko, a potem poszedłem do łazienki. Wyciągnąłem jakąś oliwkę, którą używaliśmy na poślizg i rzuciłem ją na łóżko.
- Rozbieraj się.
Bez słowa zaczął ściągać ubrania, a ja w tym czasie przetrzepałem szafki w poszukiwaniu gumek. Od jakiegoś czasu już ich nie używaliśmy, ale tym razem miały się przydać.
Gdy je wreszcie znalazłem, Andy był już nagi. W pokoju było ciepło, więc nie musiał się chować pod kołdrą. Siedział nagi, trochę posiniaczony i zaskoczony obserwował, co robię.
Rzuciłem kilka paczek gumek na łóżko i pospiesznie się rozebrałem. Nie miałem ochoty na jakieś podchody. Niech wkłada i się cieszy.
Jeśli to go nie uszczęśliwi, wyjebię go przez okno. Przysięgam.
Przeturlałem się z nim po łóżku, wpijając mocno w jego usta. Z ochotą oddał pocałunek, obejmując mnie za szyję. Całując go, jednocześnie odnalazłem buteleczkę z oliwką. Wylałem sobie sporo na rękę i przez chwilę się zastanawiałem, która ręka czarnowłosego to ta prawa. Gdy już oprzytomniałem na tyle, żeby to ustalić, zacząłem wcierać oliwkę w jego palce.
- Co ty robisz? – zapytał ze zdumieniem.
- Kurwa! Wszystko, żebyś się wreszcie cieszył!
- To… To znaczy co?
Wtarłem w jego palce tyle oliwki, ile uznałem za stosowne. Objąłem go jedną nogą w pasie.
- Chciałeś być na górze, nie? – kiwnął głową zszokowany. – Zacznij od palców.
- N-naprawdę?
- Nie, kurwa, na niby. Ach, tak profilaktycznie… Jeśli się zrzygasz, wylatujesz przez drzwi. Jeśli coś mi się nie spodoba, wyjebię cię przez okno, jasne?
Kiwnął głową. Po jego minie widać było, że nadal nie wierzy w to, co się stało.
Pff… zaraz uwierzy.
A ja, niestety, się o tym przekonam.
Głupi Tramp! Jak to się stało, że mnie do tego nakłonił?!
Andy wylał na rękę więcej oliwki i zaczął ją wcierać między moje pośladki, odnajdując miejsce, które najbardziej go interesowało. I wtedy… wtedy właśnie to się stało.
Uśmiechnął się. Nie tak, jak ostatnio, jedynie półgębkiem czy coś… Uśmiechnął się naprawdę, zupełnie tak samo, jak uśmiechał się od początku, kiedy go poznałem. Był to uśmiech pełen zadowolenia i podniecenia.
Oh, tak… Nareszcie!
Poczułem, jak jeden ślizgi palec z uporem maniaka przebija się przez moje napięte mięśnie. Próbowałem się rozluźnić, w końcu nie chciałem, żeby mnie bolało, ale to wcale nie było takie łatwe. Żeby sobie trochę pomóc, zacząłem dotykać swojego penisa i jądra. Poczułem, jak palec się we mnie wsuwa. Gdy już wszedł zaledwie opuszek, reszta wślizgnęła się bez najmniejszego problemu. Odetchnąłem lekko, a Andy uśmiechnął się.
- I jak? Boli?
Pokręciłem przecząco głową. To było dziwaczne, ale z pewnością nie bolało.
Dziwnie jest mieć w tyłku palca.
Tramp poruszył nim lekko. Wyciągnął go, a potem wepchnął z powrotem, wyrywając z moich ust pełen zaskoczenia jęk.
- O, cholercia, zrób tak jeszcze raz!
Czarnowłosy zachichotał, dokładając drugi palec. Tym razem przepychanie się do środka nie było już takie proste, ale nadal bezbolesne. No, i… dziwne.
Tyle.
Andy poruszał nimi trochę, a ja zagryzałem wargi, żeby bezwstydnie nie jęczeć. Alkohol w końcu rozwiązuje język, prawda?
W pewnym momencie zabrał je, a ja odetchnąłem. Chwila przerwy.
Obserwowałem w milczeniu, jak zakłada gumkę i dokładnie smaruje penisa oliwką. Poczułem skurcz żołądka. Nie byłem żadnym mięczakiem, ale trochę się tego obawiałem. Andy wcale nie miał takiego małego, wręcz przeciwnie – wielkością dorównywał mojemu, a ja miałem się czym pochwalić.
- Nie mogę uwierzyć, że mi na to pozwoliłeś – rzekł Andy, kiedy założyłem mu nogi na ramiona. Cholera, co za dziwna pozycja.
- No, to jest nas dwóch – mruknąłem. Ważne, że cieszył mu się ryj. Reszta nie miała znaczenia.
Czułem, że piekę raka, ale miałem nadzieję, że Tramp zwali to na alkohol. Poczułem, jak jego członek otarł się o moje pośladki. Zaledwie chwilę potem czubek znalazł się tuż przy wejściu. Zaczął pchać.
Zagryzłem dolną wargę. Penis był wystarczająco duży, żeby mieć problemy zmieścić się w dziewiczą dziurę. No, ale skoro mój się zmieścił, to jego…
Jęknąłem z bólu, gdy czubek wślizgnął się do środka. Czułem bolesne rozciąganie, a potem jak coś wciska się głębiej i głębiej, pokonując wszelkie przeszkody. Andy delikatnymi pchnięciami wszedł cały. Widziałem, jak wiele kosztuje go samokontrola i nie dziwiłem mu się. Pamiętam swój pierwszy kompromitujący raz z dziewczyną. Kiedy już się wsadzi, ciężko się oprzeć, zwłaszcza osobie niedoświadczonej, a przecież Andy był prawiczkiem.
No, teraz już nie. Z żadnej strony.
Ja, niestety, też.
- Jak wrażenia? – zapytał z ciekawością.
- Inaczej to sobie wyobrażałem – przyznałem szczerze.
- Jak?
Westchnąłem, odwracając wzrok.
- Cóż, po prostu nie sądziłem, że to może być podniecające. Przyjemne.
Uśmiechnął się lekko.
- Przecież ci mówiłem.
- Byłem pewny, że ściemniasz.
Prychnął cicho, zaczynając delikatnie poruszać biodrami. Instruowałem go na początku. Nie chciałem, żeby mnie przerżnął tak od razu, bo miałem zamiar normalnie siadać przez następnych kilka dni.
Wolne tempo szybko przerodziło się w ostrzejsze. Nasze palce splotły się gdzieś po drodze, a języki odnalazły we wspólnym tańcu. Było dobrze. Naprawdę dobrze.
- LUCAS!
Ledwo zobaczyłem dziwny cień z boku, a już po chwili jęknąłem, kiedy Andy pospiesznie ze mnie wyszedł.
Mój ojciec, łapiąc go za włosy, zwlekł go z łóżka. Tramp jęczał z bólu, a ja uniosłem się na łokciach, nie wiedząc, co się dzieje.
- Wstrętny smarkacz!
Oprzytomniałem, kiedy mój stary szarpnął Andy’ego za włosy. Łzy w oczach Trampa powiedziały mi wszystko. Wyskoczyłem z łóżka jak poparzony.
- Zostaw go!
Oderwałem łapy ojca od włosów czarnowłosego i przyciągnąłem go do siebie, przytulając. Jedną ręką objąłem go w pasie, a drugą głaskałem po głowie.
- W porządku? – spytałem troskliwie.
Kiwnął niepewnie głową.
Spojrzałem morderczo na ojca.




27 komentarzy:

  1. Łaaał..
    Nie mogę wyjść z podziwu..
    Ten rozdział jest niesamowity .. I zostawi piętno na mojej psychice..
    Ale Lucas dał się przerżnąć.. Dał się wreszcie przerżnąć (jara się jak głupia)
    Czekam na ciąg dalszy :D

    OdpowiedzUsuń
  2. OMG, jestem w ciężkim szoku. Lucas pozwolił Andy'emu na dominację! D: Nawet sobie nie wyobrażasz, jak bardzo czekałam na moment, w którym ojciec Lucasa przyłapie ich na seksie. Coś czuję, że Luc przyzna się ojcu, że jest gejem i przy okazji ten powie mu to samo.
    Nie mogę się doczekać kolejnego odcinka. Zwariuję do tego czasu. :D
    Czekam, czekam, czekam, czekam. <3

    OdpowiedzUsuń
  3. OMG!!!! o.o Rozdział w kilkunastu momentach mnie zszokował! Oj ale końcówka najbardziej... Ciekawe co teraz będzie...Uj proszę cię no dodaj już jutro następny rozdział! Proszę! *.*

    OdpowiedzUsuń
  4. OMG OMG! Co tu się dzieje!
    Andy na górze, wszystko cacy, a tu wpada stary Lucasa... No jakże on tak mógł?!
    Eh... Tak czy inaczej czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Ooo! Lucas w koncu sie przelamal! Dobrze, ale z drugiej strony, szkoda, ze ojciec Lucasa im przerwal... Mam nadzieje, ze wszystko sie jakos ulozy ;) weny zycze!

    OdpowiedzUsuń
  6. Czyli jednak Lucas jest w stanie się poświęcić, aby uszczęśliwić Andiego. Ale nie rozumiem, dlaczego ojciec Lucasa tak zareagował. Sam nie lepszy, a na biednym chłopaku się wyżywa. Ale Lucas go pocieszy i wszystko będzie dobrze, prawda? ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ouu... nieźle xD

    OdpowiedzUsuń
  8. Szok. To maluje się na mojej twarzy. Do tego są dwa powody: Lucas poświecił się, żeby na twarzy Andyego pojawił się uśmiech i to ten prawdziwy. To znaczy, że zależy mu na nim. :D
    Tylko jak jego ojca zrobiło mi się żal po ostaniem rozdziale, po tym co mu Lucas powiedział, i w tym, tak pod koniec zrobiłam wielkie oczy i jestem na niego zła. Ale właśnie mi przyszło na myśl, że może on się przestraszył tego co zobaczył. Może sądził, że Andy go gwałci lub zmusił do stosunku. Niech nie będzie hipokrytą, bo sam dawał dupy swemu facetowi. Jak teraz zabroni im się spotykać, to Andy, który nie ma po co żyć, może coś sobie zrobić.
    I jestem dumna z postawy Lucasa. Tego jak zerwał się z łóżka, odciągnął ręce ojca od Andyego, a potem przytulił swego chłopaka. :D
    Jejku, jak już chcę kolejny rozdział. :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie wierzę, nie wierzę, nie wierzę... to to koniec. Normalnie nie spodziewałam się takiego rozwoju akcji. Po pierwsze, Luc dał Andy'emu się przelecieć, a po drugie, jego ojciec się sprzeciwia?! Jego ojciec, który sam jest jest gejem(a przynajmniej bi), który dawał przyjacielowi dupy?! WTF?! No i to, że go tak chamsko podarł za włosy, co jest?! O_o Nie może być aż takim hipokrytą, nie??? Jestem w szoku... O, przeczytałam komentarz Luany i jakoś mi łatwiej zaakceptować ten wątek. Może i ojciec był w szoku, jak zobaczył, że chłopak bierze jego syna. No ale weź, taka chudzina przecież by Luca siłą do niczego nie zmusiła, więc raczej podejrzenie o gwałt itp mi nie podchodzi, no ale teraz to tylko czekam kolejnego rozdziału, i jakiegoś rozjaśnienia tej przedziwnej sytuacji. Swoją drogą, bardzo romantyczne było to, jak Luc pociągnął Andego z rąk ojca w swoje ramiona^^ No, miejmy nadzieję, że wreszcie wyzna chłopakowi miłość. Tylko... hm... co dalej z domową sytuacją Andy'ego, a i teraz z stosunkami Luca z ojcem. Kurka. Czekam na kolejny rozdział, a ten super! :D No dobra, nie podobał mi się tylko wątek Maya/Mary, już w kolejnym rozdziale zdziwiło mnie to, że Tomas zerwał z Mary, ale teraz że nawet swojej eks nie bronił, ze zwykłego szacunku dla kobity z którą był, bo przecież nie jest wyjaśnione dla czego z nią zerwał, o! >< Nie spodobała mi się tu postawa Tomasa, który siedział i nic... phi, a taaaki zakochany był :/

    OdpowiedzUsuń
  10. Mi się wydaje, że Ojciec Lucasa robi to ze strachu przed przyznaniem się synowi do tego, że jest gejem.
    Mam nadzieje, że wszystko sobie wyjaśnią.
    Czytelniczka

    OdpowiedzUsuń
  11. Wow,wkońcu Lucas uległ,zrobił to dla jednego prawdziwego uśmiechu.Tak robi tylko ktoś kto kocha.Szkoda mi Andy'ego jego pierwszy raz a tu ojciec Lukasa.Ale i tak się cieszę,że poczuł co to znaczy być górą.Czekam na kolejny odcinek.
    PS.Tydzień bez twoich odcinków był kszmarny.

    OdpowiedzUsuń
  12. wow. cieszę się, że w końcu są nowe notki :3

    OdpowiedzUsuń
  13. Rozdział ten wprawił mnie w szok, jestem jednak zadowolona, że Luca chciał sam z siebe zrobić wszystko, aby Andy był szczęśliwy. Postępek ten mówi, ze może nieświadomie, ale go kocha, a Andy może po tym mu zaufa, jeżeli nadal będą razem. A co do ojca to musiał być dla niego niezły szok po tym jak nieraz Luca wypowiadał się o gejach. Poza tym sam wiedząc o jego opinii na ten temat, nie chce mu powiedzieć o sobie. A jego zachowanie było odruchem na taki widok, choć trochę przesadził napewno inaczej by się zachował, jeśli to byłaby dziewczya a nie chłopak. Smutno mi, że Luca nie może dogadać się z ojcem zwłaszcza że obu na sobie zależy. Zaś przy sytuacji Andyego ryczę jak małe dziecko mam nadzieję, że wszystko wyjdzie u niego na prostą. Już nie mogę doczekać się następnego rozdziału dodaj jak tylko będziesz mogła nie daj czekać znowu tydzień.

    OdpowiedzUsuń
  14. Hej,mam prośbę czy mogłabyś mnie infromować o nowych odcinkach"Dom rodzinny" i"Odkryć siebie".Niestety nie ma GG ale jakbys mogła zostawić waidomość jako komentarz na moim blogu www.kreatywnosc-uczuc.blogspot.com Z góry dziekuje.
    KITTY

    OdpowiedzUsuń
  15. Jej, zszokował mnie ten rozdział! Jest taki... szokujący :3. No dobra moja twórczość się wyłącza...Notka piękna, choć szczerze to zaskoczyłaś mnie tym iż nie opisałaś dokładniej sytuacji w której Luca Dowiedział się iż jego kochanek jest bity! Szkoda.. bo mogłoby być ciekawie. Ale i tak booosko. Najfajniesza końcówka.. znaczy fajnie że andy w końcu zdominował (choć nie pasuje mi na seme),a Luc zrobił to dla jego uśmiechu ,Okropne jest to że ojciec przerwał tę przełomową chwile i tak potraktował tego uroczego chłopaczka.. Ale kawai było jak lucas troskliwie przyciągnął go w swoje ramiona <3 . Czekam na następną notkę, "Odkryć siebie" jak i "Rodzinny dom"(Kaulitz'owie rządzą!Ale szkoda mi billego.. ;[ ) Błagam nie karz tak dłuuugo czekać, to męczarnia kilka razy dziennie wchodzić z nadzieją że jednak coś się pojawi.. No, nie ważne, Życzę weny, Buziaczki! :*

    OdpowiedzUsuń
  16. Daj już no następny rozdział! Bo wytrzymać nie umiem! xD

    OdpowiedzUsuń
  17. Przeczytałam jeszcze raz rozdział i nadal jestem zła na ojca Lucasa. Przez niego pierwszy raz Andy'ego na górze skończył się katastrofą. Jeszcze chłopak będzie miał jakąś traumę potem i już nie zechce zamienić się rolami, bo liczę, że Tomowi się spodobało również być stroną pasywną. :D

    OdpowiedzUsuń
  18. Uwa! Tak jak kiedyś nie lubiłam Lucasa tak teraz... no po prostu rewelacja - zachowanie idealne! Co do jego ojca - mam cały czas wrażenie, że to dobra postać, nieco zagubiona co do samego siebie i syna, mocno niepewna i nieszczęśliwa. Mam nadzieję, że jego zachowanie wypływa tylko z szoku, że zastał syna w takiej sytuacji.
    Poproszę kolejny rozdział jak najszybciej, a najlepiej już ;)

    Nyu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam takie zdanie o ojcu Lucasa co Ty. To bardzo nieszczęśliwy człowiek. Samo wspomnienie tego, że był z innym mężczyzną nasuwa myśl, jak bardzo cierpi mając syna homofoba, a być może kochając innego faceta. A jego zachowanie na pewno wynikło z szoku, ale i tak jestem zła, że tak potraktował Andyego. Teraz muszą sobie wszystko wyjaśnić.

      Usuń
    2. Mam wrażenie że też z tego właśnie powodu tak się od Lucasa odsunął. Może teraz sobie wszystko wyjaśnią i sytuacja między nimi się poprawi?

      Usuń
  19. Nic nie ma, a jutro z rana lub wieczorkiem wyjeżdżam na weekend do rodzinki. Musze wytrzymać. :D Jak coś to przeczytam nowe notki po powrocie w poniedziałek lub wtorek.

    OdpowiedzUsuń
  20. U mnie nowy rozdział Jednej łzy.

    OdpowiedzUsuń
  21. proszę o informowanie o nowych notkach na 43419834:)

    OdpowiedzUsuń
  22. No ja mam takie same zdanie o ojcu Lucasa jak jeszcze dwa razy pod rząd przeczytałam cały rozdział... Pewnie był w ...ogromnym szoku!
    KURDE NO !!!!!!!! PROSZĘ O ROZDZIAŁ BO ZDECHNĘ!!!!!!!! :] Ale mi się buzia cieszy! XD

    OdpowiedzUsuń
  23. Łooooł!!!!!! To było coś ^^ W głowi mi się nie mieści że Luc mu na to pozwolił^^ W kocu się na to odważył xD Lipa że jego ojciec wszedł do pokoju :(
    Bójka dziewczyn była mega ^^
    Pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
  24. A było tak pięknie (produkuje się, ale jak przyjdzie co do czego to i tak lubi jak dominujący staje sie pasywnym) i ojciec Lucasa musiał wszystko zjebać.. No po prostu no nie.. Ide czytać dalej bo zdechne.. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)