piątek, 27 lipca 2012

3.Okowy życia


 Dominik odetchnął z ulgą na widok drogiego hotelu. Nie było go tutaj cały miesiąc. Chociaż był zmęczony po podróży, miał nadzieję, że Sean przyjdzie do niego tego dnia. Niech go szlag, ale przywiązał się do tego dzieciaka. Nadal nic o nim nie wiedział, ale cóż miał zrobić, skoro chłopiec był bardzo skryty?
Zacisnął rękę na pasku od swojej torby i wszedł po schodach w kierunku wejścia do hotelu. Kątem oka zauważył jakieś poruszenie po prawej stronie.
Chyba komuś coś się stało, pomyślał. Zwykle nie zwracał na takie rzeczy uwagi, ale tym razem coś kazało mu przecisnąć się przez tłum i rzucić na to okiem. Jego oczy otworzyły się szeroko, kiedy zobaczył nieprzytomnego Seana. Chłopak leżał na deptaku. Był blady i nie ruszał się.
- Mój Boże, Sean!
Dominik ukląkł przy nastolatku i próbował jakoś go docucić.
- Co się stało?
- Zemdlał. Szedł i nagle upadł – odparła jakaś kobieta zatroskana.
- Może lepiej zadzwonić na pogotowie? Chyba rozwalił sobie głowę.
- Ja się nim zajmę, to mój znajomy. Pomóżcie mi.
Z pomocą jakiejś prostytutki wziął chłopaka na ręce. Kobieta wzięła jego torbę i wniosła mu ją do środka.
- Dziękuję.
- Proszę się nim dobrze zaopiekować.
Kiwnął głową i nie reagując na zdziwioną minę recepcjonisty, jakoś poradził sobie z wniesieniem wszystkiego do windy, a potem swojego apartamentu. Cały czas go trzymał właśnie na ten moment, kiedy tu wróci i Sean do niego przyjdzie. Koniecznie musiał z nim poważnie porozmawiać.
Gdy położył nastolatka na łóżku, uświadomił sobie, że chłopak wcale nie był ciężki. Przyjrzał mu się uważniej i ze zdumienie zobaczył zapadnięte policzki. Nawet przez ubrania zauważył, że jego ciało jest nienaturalnie wychudzone. Co działo się przez ten miesiąc?

Sean otworzył oczy i jęknął, czując tępe pulsowanie w skroni.
- Spokojnie.
Ktoś przyłożył mu na skroń lód. Rudzielec zawył, próbując rękami to strącić.
- To tylko lód, uspokój się.
- Dominik? Wróciłeś? – spytał cicho nastolatek.
- Mhm, przed chwilą. I od razu znalazłem ciebie nieprzytomnego pod hotelem. Co się stało?
Rudzielec niepewnie usiadł na łóżku.
- Zrobiło mi się słabo i odleciałem.
- To już wiem. Dlaczego zrobiło ci się słabo?
- Um… Nie wiem.
- Sean, do cholery! Co się dzieje? Od samego początku coś jest nie tak. Masz jakieś problemy?
- Każdy jakieś ma.
- Wiesz, że nie o to pytałem.
- To… nic takiego.
- Mówiłeś, że mieszkasz sam, prawda?
Sean westchnął.
- Tak, bez rodziców – podkreślił ostatnie dwa słowa.
- Więc… właściwie nic cię tutaj nie trzyma, prawda?
- Co chcesz przez to powiedzieć? Ja… Au! Cholerna głowa!
- Chciałem z tobą bardzo poważnie porozmawiać.
- Ja z tobą też – mruknął Sean. Jego blade policzki zarumieniły się lekko.
- Porozmawiać? – zatroskał się Dominik. – O czym?
- Ja… Nie wiem, jak to powiedzieć. Ja… wiem, że nie masz żadnego obowiązku mi pomagać ani wierzyć na słowo, ale obiecuję, że...
- Sean, o co chodzi?
Nastolatek przełknął ciężko ślinę.
- Po-potrzeb-buję pieniędzy… Ch-chciałem… pożyczyć. Od ciebie – wyjąkał, odwracając wzrok.
Dominik zmarszczył brwi.
- Pieniądze? Ile?
To było najgorsze, co miał do powiedzenia. Poczuł się okropnie.
Cztery tysiące… To były całe cztery tysiące, niby jak miał prosić o taką kwotę? Nawet jeśli dla Dominika było to nic, dla niego samego bardzo wiele. I było to też dziesięć dni sprzedawania mu się w łóżku. Musiał zapłacić już teraz, jeśli nie chciał stracić mieszkania. Wziął głęboki oddech i wyszeptał.
- Cztery tysiące…
Brunet uniósł brwi, kiedy usłyszał kwotę.
- Całe cztery tysiące? Mogę wiedzieć, po co ci takie pieniędzy?
Sean wiedział, że nie może kłamać. W razie gdyby Dominik go sprawdził, nie wiedziałby, co powiedzieć.
- Mam problem z mieszkaniem – zaczął, wiercąc się na łóżku. – Właściciel mnie oszukał. Zalegałem z czynszem, ale kiedy dostałem od ciebie pieniądze, wszystko mu zapłaciłem. Powiedział, że za trzy miesiące zwłoki ma prawo naliczyć mi odsetki, a potem stwierdził, że nie zapłaciłem mu tej podstawowej kwoty i jeśli chcę się z nim kłócić, mogę iść z tym do sądu. Teraz razem z odsetkami naliczył mi cztery tysiące do zapłaty. Jeśli szybko tego nie spłacę, do końca tego tygodnia muszę opuścić mieszkanie.
- Ile wynosi twój czynsz?
- Czterysta euro plus woda, prąd i tak dalej.
- Cztery miesiące to zaledwie tysiąc sześćset, jakim cudem wyliczył ci aż cztery?
- Nie wiem. Nie mam żadnych dowodów, że już mu zapłaciłem i wątpię, żeby ktoś mi w ogóle uwierzył. Nie mam do kogo się zwrócić o pomoc…
Brunet wpatrywał się w nastolatka z nieprzeniknioną miną. Sean czuł się coraz gorzej.
- Pomożesz mi? – spytał cicho.
- Właściwie to sprawa, którą chciałem z tobą przedyskutować, rozwiązuje twój problem z czynszem. – Dominik uśmiechnął się do niego ciepło i pogłaskał delikatnie po policzku. – Lubię cię, Sean. Znam cię tylko miesiąc, a mimo to masz w sobie coś, co bardzo sobie cenię. Za kilka dni kończę pracę nad projektem, który przyjechałem nadzorować i wracam do domu, do Nowego Yorku. Ja… chciałbym, żebyś pojechał ze mną.
Rudzielec nie wiedział, co powiedzieć. Wpatrywał się w Dominika z prawdziwym zdumieniem. Czy każdej dziwce po miesiącu pracy proponuje się wspólne mieszkanie? Bo to było wspólne mieszkanie, prawda?
- Chyba nie rozumiem – wykrztusił Sean.
- Chciałbym, żebyś ze mną zamieszkał.
Chłopak nie wiedział, co na to odpowiedzieć. Sądził, że mógłby się przyzwyczaić do wspólnego mieszkania z tym mężczyzną. Nie mógł jeszcze powiedzieć, że seks analny mu się podoba, ale już przywykł do tego dziwnego uczucia podczas penetracji i ostatnie kilka razy nawet mu się podobało. Nie było to może podejście osoby heteroseksualnej, ale też nie homoseksualnej. Po prostu doszedł do wniosku, że mógłby żyć w związku z facetem. Z Dominikiem, rzecz jasna. Sprawa jednak nie była taka prosto, bo znowu wracał do punktu wyjścia. Sprzedał swoje ciało za pieniądze, bo brakowało mu na jedzenie dla bliźniaków. Dominik nadal nie miał o nich pojęcia. Na pewno nie weźmie całej ich trojki.
- Nie mogę – wyszeptał.
- Dlaczego?! – Dominik podniósł głos. Wyglądał na zawiedzionego.
- Bardzo bym chciał, naprawdę. To byłoby jak spełnienie marzeń, ale nie mogę. Muszę tu zostać.
- Sean, do cholery! Dlaczego?
Chłopak zapłakał, zsuwając się z łóżka.
- Nie mogę, nie mogę, nie mogę… Naprawdę. Chcę, ale nie mogę.
- Dlaczego? Podaj mi chociaż jeden powód.
- Mam całe dwa – mruknął.
Ominął mężczyznę szerokim łukiem i podszedł do stolika. Złapał za długopis i napisał na kartce swój dokładny adres.
- Przyjdź w to miejsce dzisiaj wieczorem, dobrze? Wtedy ci pokażę, dlaczego nie mogę z tobą wyjechać.
- Sean…
- Pójdę już. Proszę, przemyśl moją prośbę. To bardzo ważne.
- Sean…
- Do zobaczenia.
Chłopak wyszedł z apartamentu i pognał do domu. Nadal był głodny. Bliźniacy ostatnio zaczęli dostrzegać, że nie wszystko jest tak dobrze, jak ich zapewnia. Zaczęli zadawać pytania. Zresztą, musieliby być ślepi, żeby nie zobaczyć zmian, które już zaszły w starszym bracie. Nie było chwili, w której Sean nie liczyłby pieniędzy, chcąc się upewnić, że na pewno starczy im na wszystkie opłaty. Mógł, oczywiście, szukać sobie kolejnych klientów, ale nie chciał jeszcze bardziej się pogrążać. Dobrze wiedział, że nikt nie zapłaci mu tak dobrze jak Dominik, a nie miał zamiaru się nikomu oddawać za grosze. Nie chciał w ogóle tego robić, ale musiał, żeby zaspokoić podstawowe potrzeby młodszych braci. Dopóki z nimi było wszystko w porządku, ani myślał posuwać się dalej.
Dylan i David niepokoili się o niego od dnia, w którym po prostu zemdlał w kuchni z wycieńczenia. Nie spał po nocach, nie jadł, często płakał i był wykończony psychicznie. Gdy odzyskał przytomność po kilku minutach, bliźniacy siedzieli obok niego cali zaryczani i prosili, żeby wstał, bo to nie jest śmieszne i ich nie bawią takie żarty. Po raz pierwszy to oni tak po prostu go przytulili. Kazali mu potem leżeć cały dzień w łóżku i nawet próbowali mu przeczytać bajkę na dobranoc, ale po dwóch akapitach składania każdego wyrazu po literce dali sobie spokój.
Gdy wszedł do domu, zastał braci przed telewizorem. Oglądali jakieś kreskówki i zaśmiewali się z nich, wymieniając uwagi. Sean napił się wody. Było już dosyć późno, ale jeszcze za wcześnie, żeby kłaść chłopców do łóżka. Miał nadzieję, że kiedy Dominik już zrozumie, dlaczego nie może z nim jechać, pożyczy mu pieniądze. Nie okłamał go, nigdy nie twierdził, że mieszka sam, tylko że bez rodziców, a to była różnica. Nie ukrywał obecności Dylana i Davida celowo. Po prostu nie chciał niczyjej litości.
Przez kilka następnych godzin siedział jak na szpilkach. Nie był pewien, czy Dominik w ogóle skorzysta z propozycji, czy może od razu da sobie spokój. Kiedy przyszedł wieczór, wykąpał chłopców i położył ich do łóżka.
- Co nam dzisiaj przeczytasz? – spytał David, przytulając do siebie brązowego misia.
- Jeszcze nie wiem, zaraz coś wybiorę – powiedział Sean z uśmiechem, grzebiąc na półce zastawionej różnymi książkami z bajkami. Bliźniacy upodobali sobie część baśni braci Grimm i Sean często sięgał właśnie po nie. Kiedy usiadł już na łóżku i miał zacząć czytać, usłyszał pukanie do drzwi. Serce zabiło mu szybciej.
- Kto to? – zdziwił się Dylan.
- Poczekajcie, zaraz przyjdę. Nie ruszać się, bo pójdziecie spać bez bajki, jasne?
Kiedy chłopcy kiwnęli potakująco głowami, Sean wstał i poszedł otworzyć. Nogi miał jak z waty, ale wiedział, że musi to jakiś przeżyć. Wziął głęboki oddech i otworzył.
Dominik miał zaciętą minę. Chyba był gotowy walczyć o to, żeby Sean z nim pojechał. Chłopak bez słowa wpuścił go do środka. Było mu wstyd, że mieszka w takim miejscu, a w domu jest bałagan, ale nie miał głowy, żeby to sprzątnąć.
- Więc? Powiesz mi wreszcie, o co chodzi?
Zanim rudzielec zdążył odpowiedzieć, w progu kuchni stanął David, trąc oczy.
- Sean, pospiesz się. Chcemy spać, a ty nie przeczytałeś nam jeszcze bajki.
Chłopak westchnął. Kątem oka zobaczył zdumioną minę Dominika.
- Chodź – mruknął do niego. Podszedł do brata i wziął go na ręce. – Mówiłem, że macie na mnie czekać.
- Dylan już prawie zasnął. Jeśli nie przeczytasz nam bajki, zanim zaśniemy, będziemy mieć koszmary, dobrze o tym wiesz.
Sean uśmiechnął się lekko.
- Wiem, przepraszam. Wskakuj pod kołdrę.
David odwzajemnił uśmiech i posłusznie położył się obok brata.
- Dylan, nie śpij, gamoniu. Sean będzie nam czytał.
Drugi czterolatek otworzył oczy i spojrzał na starszego brata nieprzytomnie.
- Mhm…
Dominik nie przyszedł. Sean nie słyszał trzaskania drzwiami, więc pewnie nadal był w mieszkaniu. Zaczął czytać bajkę i niemal od razu obaj chłopcy usnęli. Sean nie rozumiał, jak oglądanie kreskówek może być takie męczące. Nakrył dzieci kołdrą, odłożył książkę i wrócił do kuchni.
Przez chwilę stali w ciszy. Dominik nie patrzył na niego.
- To o to ci chodziło? – zapytał brunet. – To twoje rodzeństwo?
- Tak, dwaj młodsi bracia. Dylan i David.
- Ile mają lat?
- Za trzy miesiące skończą pięć.
Dominik kiwnął głową.
- Mógłbyś mi teraz wszystko wyjaśnić? Nie bardzo rozumiem, jak znalazłeś się w takiej sytuacji.
Sean westchnął, a potem zaczął opowiadać. O śmierci ojca przed dwoma laty i tym, jak nędznie zaczęli żyć. O dniu przed jego osiemnastymi urodzinami, kiedy wrócił ze szkoły i matka oznajmiła mu, że się wyprowadza i zostawia mu Dylana i Davida. O tym, że zostawiła mu kupę długów i konieczności porzucenia szkoły. O braku zatrudnienia i niemożliwości znalezienia pracy, a w momencie krytycznym – zdecydowanie się na sprzedanie własnego ciała. W tym momencie po jego policzkach już ciekły łzy.
- Nigdy wcześniej tego nie robiłem – wyznał cicho, starając się ukryć łzy poprzez odwrócenie głowy od Dominika. – Nawet nie jestem gejem. Kiedy wtedy przyszedłem pod hotel, na prezerwatywy i ten głupi żel wydałem ostatnie pieniądze. Nikt nie chciał nam pomóc, a ja nie wiedziałem, co robić. Bałem się, że jeśli tak dalej pójdzie, zainteresuje się nami opieka albo inne instytucje i zabiorą bliźniaków do domu dziecka. Bałem się kraść, bo jeśli ktoś by mnie złapał, nie miałbym szans na zatrzymanie ich przy sobie. Próbowałem znaleźć pracę, ale nikt nie chciał mnie zatrudnić, bo nie mam wykształcenia ani żadnych innych kwalifikacji. Nawet gdybym wykonywał jakąś pracę fizyczną, ktoś musiałby się nimi zająć, a opiekunki wołają po około osiemset euro za miesiąc. To prawie cala wypłata, starczałoby jeszcze na czynsz, ale na nic więcej. Nie miałem też z czego spłacić długów matki… Nie miałem wyjścia…
Dominik podszedł do niego i zaczął pocierać uspokajająco jego ramiona.  Był wstrząśnięty historią, którą usłyszał. Następną część znał, ale jeszcze dalszej już nie.
- … i wtedy on powiedział, że może mi przedłużyć termin spłaty o jakiś tydzień, jeśli… Jeśli ja… Ja… Boże, tak mi wstyd!
- Cii, spokojnie. Sean, spokojnie. – Brunet przytulił go mocno i zaczął głaskać po plecach, szepcząc do ucha słowa pociechy.
- Kazał mi… zrobić sobie loda. Tego dnia zostawiłeś mi wiadomość, że wyjeżdżasz. Chciałem cię prosić o pożyczenie pieniędzy, ale ciebie już nie było, a ja nie mogłem pozwolić, żeby tak po prostu nas wyrzucił. J-ja zrobiłem to. O-on chciał, żebym uprawiał z nim seks, ale uciekłem i potem go unikałem. Za resztkę pieniędzy, które mi zostały, starałem się jakoś wyżywić bliźniaków i ukryć przed nimi prawdę, ale to dzieci i widzą, że coś jest nie tak. Nie mogę z tobą wyjechać, bo… nie jestem sam. Mam jeszcze ich. Nie zostawię ich. To moja rodzina. Jedyna, jaką mam.
- Cii, nie płacz. Wszystko będzie dobrze. Czy jest coś jeszcze, co powinienem wiedzieć?
Sean pokiwał przecząco głową. Wyrzucenie tego wszystkiego z siebie nie było łatwe, ale kiedy już to zrobił, poczuł ogromną ulgę. Dominik już wszystko wie i nie będzie miał wyrzutów sumienia, że coś przed nim zataił.
- Nic nie musisz płacić temu facetowi.
- Wyrzuci nas.
Dominik prychnął.
- Nie zdąży. Zanim tu przyjdzie z takim zamiarem, wy już dawno będziecie ze mną w Nowym Yorku.
Sean zamarł i spojrzał na bruneta z niedowierzaniem.
- Jeśli tylko powiesz, że dasz mi szansę spróbować jakoś cię przekonać do związku z facetem… - westchnął ciężko. – Zdaję sobie sprawę, że to dla ciebie trudne, ale nie będziesz miał mi za złe, jeśli mimo wszystko będę próbował, co?
- Nie musisz czuć się zobowiązany po tym, co usłyszałeś. Doceniam to, naprawdę, ale…
- Sean, zamknij się. Zaproponowałem ci to wcześniej, bo mi się spodobałeś. Nie wykpiłeś tego, jak wyglądam, zaakceptowałeś mnie tak po prostu. Polubiłem cię i chcę, żebyś ze mną zamieszkał. Mylisz się, jeśli myślisz, że twoi bracia będą mi przeszkadzać. Wiesz, zawsze chciałem mieć dzieci, ale przez swoją orientację mogłem tylko pomarzyć. Dwa brzdące w tak młodym wieku będą idealnym materiałem do rozpieszczenia. Jeśli są tak urocze jak ty, na pewno się polubimy. Musisz się tylko zgodzić zaryzykować.
- Naprawdę chcesz nas zabrać?
Dominik uśmiechnął się ciepło i skinął głową.
- W porządku, ale mam jeden warunek.
- Jaki?
- Jeśli…. Jeśli coś się wydarzy, obojętnie, czy mnie wyrzucisz, czy coś mi się przydarzy… Zaopiekujesz się dziećmi. Nie wyjadę, jeśli nie będę miał pewności, że powierzam je w dobre ręce.
- Możemy to spisać gdzieś i oddać do adwokata, jeśli tak bardzo chcesz.
- Jeszcze nie obiecałeś.
- Uparciuch. Obiecuję, że zaopiekuję się twoimi braćmi choćby się paliło i waliło.
Sean skinął głową z aprobatą i przytulił się do Dominika, znowu zaczynając płakać.
- Co znowu?
- Nic… Tym razem to ze szczęścia.
Dominik został u nich na noc. Położyli się w pokoju Seana na wąskim narożniku. Nastolatek zasnął niemal od razu, wreszcie mogąc po prostu spać i nie śnić żadnych koszmarów.  Dominik natomiast długo nie spał, tuląc do siebie młode ciało i kodując sobie w głowie rzeczy, które musi załatwić… Trzy dodatkowe bilety w pierwszej klasie, kupić jakieś torby, żeby spakować całą trójkę, i koniecznie wybrać jakiś telefon dla Seana. I jeszcze może…
Zasnął, zanim dokończył myśl.

***

- Dylan, ostrożnie! David, stamtąd nie wolno skakać! David!
Całą czwórką siedzieli w krytym basenie w willi Dominika. Sam właściciel przycupnął przy brzegu i z uwagą obserwował zmagania Seana z młodszymi braćmi. Jedno, czego brunet był pewien, to że jedna osoba nijak nie jest w stanie upilnować tak rozbrykanych bliźniaków. Chłopcy dawali im w kość jak mało kto, ale Dominik jeszcze nigdy w życiu tak bardzo nie czuł, że żyje. Dylan podpłynął do niego i dotknął blizny na torsie.
- Na pewno nie dostałeś kijem do baseballu? – spytał, mając nadzieję, że Dominik jednak zmieni zdanie. Mężczyzna zachichotał dziko, przygarniając do siebie chłopca, kiedy zaczął się lekko podtapiać. W życiu by nie pomyślał, że kiedy dzieci zobaczą jego blizny, wrzasną z entuzjazmu i będą próbowały mu wmówić, że nie są one wynikiem oparzenia, ale zmierzenia się w pojedynkę z napalonymi kibolami uzbrojonymi w kije do baseballu. Gdy Dominik je zapewnił, że na oczy nie widział takich ludzi, bliźniacy automatycznie stracili zainteresowanie dla jego dawnych obrażeń i wrócili do składania klocków,  które zabrali ze swojego starego domu.
- Nie, naprawdę. Tylko się poparzyłem.
Dylan westchnął i odpłynął do Seana, który właśnie pomagał Davidowi wspiąć się po drabince i wyjść z basenu.
- Jeszcze ich nie wywaliłeś?
Dominik podskoczył i spojrzał zaskoczony w tył, gdzie dostrzegł swojego przyjaciela ze studiów. Mężczyzna patrzył krzywo na Seana i Davida, który zamiast iść się napić, jak obiecał, skakał właśnie do wody z okrzykiem bojowym.
- Nie mam zamiaru ich wyrzucać, Jeff. Powtarzam ci to już dobre pół roku.
- Nie rozumiem, po co ci to? Przecież to tylko głupie bachory!
- Nie przeszkadzają im moje blizny i lubię ich. Lubię Seana.
- Mi też nie przeszkadzają twoje blizny. Ze mną byłoby ci lepiej.
- Jeff! – Dominik spojrzał na przyjaciela z politowaniem. – Masz żonę i trójkę dzieci.
- No, to co? Zabawić się już nie można?
- Nie pociągasz mnie, Jeff. Wybacz, ale preferuję osoby typu Sean.
- To zwykła dziwka, nic więcej.
- Co to znaczny „dziwka”? – Ni stąd, ni zowąd obok mężczyzn pojawił się Dylan. Patrzył na Jeffa wyczekująco, marszcząc jasne brwi i zadarty nosek.
- Cholera, Jeff, opanuj się! – warknął Dominik.
- Nawet w telewizji nie używają takich słów.
- Domi, nie mów słowa na „ch”. To brzydko – upomniał go David. – Jak będziesz tak mówił, Sean da ci szlaban na kablówkę.
Jeff spojrzał na dzieci zdumiony, a Dominik po raz kolejny tego dnia wybuchnął śmiechem.
- Przepraszam, David. To się więcej nie powtórzy.
- Tamto słowo na „d” jest chyba aż tak straszne, że nawet w telewizji go nie używają – stwierdził Dylan.
- Tak myślisz? – zastanowił się David. – Możliwe. Musimy to później sprawdzić.
- Hm… - David złapał Dominika za szyję i szepnął mu coś na ucho. Dominik po raz kolejny wybuchnął śmiechem i kiwnął do chłopca głową. David złapał bliźniaka za rękę i pociągnął do drabinki. Sean stał na brzegu i pił jakiś sok z jednej ze szklanek. Ładnie się zaokrąglił, od kiedy zaczął normalnie jeść i wrócił do swojej wagi.
- Chciałeś coś konkretnego?
- Nie, przyszedłem cię tylko odwiedzić i sprawdzić, czy jeszcze nie zwariowałeś. Ja…
Jeff nie dokończył, bo bliźniacy pchnęli go i cała trójka wleciała do basenu. Sean otworzył szeroko oczy i jęknął ze zgrozą, na co Dominik po raz kolejny wybuchnął śmiechem.
- Szlaban na kablówkę, Jeff! – krzyknął Dylan, krztusząc się wodą. Dominik automatycznie złapał chłopców za ręce i przyciągnął bliżej, żeby w razie potrzeby mogli się na nim oprzeć.
Jeff wypluł wodę i spojrzał na dzieci i Dominika ze złością.
- Wiesz, gdzie jest przebieralnia – mruknął brunet. Jeff spojrzał na niego z rządzą mordu i zniknął bez słowa w sąsiednim pomieszczeniu. Sean dopadł młodszych braci w mgnieniu oka.
- Szlaban! Na płatki czekoladowe – jęk bliźniaków – bajki i playstation!
- Co? Sean!
- Jedno słówko i coś jeszcze znajdę.
Chłopcy naburmuszyli się, ale nie wyglądali na skruszonych. Sean westchnął i przeszedł się brzegiem, a potem wskoczył do wody tuż obok Dominika. Brunet automatycznie objął go w pasie i przyciągnął do pocałunku. Od kiedy bliźniacy ich nakryli i trochę się z nich pośmiali, nie reagowali na takie rzeczy. Było to dla nich coś naturalnego i… obrzydliwego, jak dla dzieci w ich wieku. Sean odwzajemnił czuły pocałunek, z radością przyjmując język Dominika do swoich ust.
Pół roku… Wiele dni, tygodni, a nawet miesięcy niepewności, po których Sean wreszcie zrozumiał, że nie ma czego się bać. To, co było, minęło. Zostawił za sobą stare życie i zaczął nowe u boku czułego, troskliwego faceta. Miał wszystko, czego tylko zapragnął, Dominik nie żałował im niczego. Urządził bliźniakom pokój (chcieli mieć wspólny), kupił nowe rzeczy i zabawki. Sean  nadrobił w domu zaległości i poszedł do szkoły. Na początku Dominik zostawił go w spokoju, a po jakimś czasie zaczął nawiązywać z Seanem bliższe kontakty, aż w końcu chłopak zgodził się spróbować z nim być  i od czterech miesięcy byli parą. Nawet seks zaczął mu sprawiać przyjemność, Dominik traktował go zupełnie inaczej niż wcześniej, gdy robił to za pieniądze. Teraz był dla niego czuły, cierpliwy i pomógł mu przystosować się do nowej sytuacji. Problemy, które jeszcze nie tak dawno spędzały mu sen z powiek, teraz wydawały się śmiesznie i nieważne.
Mieli siebie nawzajem. Stworzyli rodzinę i niczego więcej do szczęścia nie potrzebowali.
Okowy, na szczęście, okazały się zbyt słabe. 
 

KONIEC
 

21 komentarzy:

  1. Jeeeeeeju, jakie to słooodkie. Kocham każde Twoje opowiadanie i mam nadzieję, że niedługo pojawi się coś nowego ^^
    allein

    OdpowiedzUsuń
  2. boskie ! teraz wymysl jakies cholernie ostre opowiadanie yaoi ciekawe jakby ci poszlo ;>

    OdpowiedzUsuń
  3. Jej, ale zakończenie. Chyba nie spodziewałam się, że aż tak dobrze się wszystko ułoży. No i reakcja Dominika na braci Seana była genialna. Świetnie to przyjął, a bałam się, że zrobi mu wielką awanturę. Naprawdę fajne było to opowiadanie. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowne zakończenie,wszystko tak dobrze się potoczyło. Dominik okazał się naprawdę wspaniałym facetem i to jak zareagował na bliźniaki było świetne. Uśmiechałam się czytając to opowiadanie, naprawdę przyjemna lektura.

    OdpowiedzUsuń
  5. Zgadzam się z kitty, super krótkie opo ;) Kocham tych dwóch łobuziaków ! :) Obsesjo, mogłabyś za jakiś czas, napiszać taki rozdział np. Kilka lat później? gdzie bliźniaki mają już po 16 lat? :) Byłabym w niebie! ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, mogłabym, żaden problem, ale jak to sobie wyobrażasz? To raczej nie byłby twincest.

      Usuń
    2. No nie ;) Tutaj do tych "Okowy życia" żebyś napisała rozdział, co się potem działo z chłopakami, Dominikiem i Seanem. ;) Bardzo mnie interesuje jak chłopcy by podchodzili do Dominika i Seana, jakby mieli już te 16 lat i czy by się nie wstydzili ich. ;)

      Usuń
  6. Świetne opowiadanie ! :) Szczerze pisząc, na początku wydawało mi się trochę nudnawe, ale ten ostatni odcinek zmienił moje nastawienie o 180 stopni. Potrafisz świetnie pisać i jestem pełna podziwu dla twojej cierpliwości i weny twórczej bo dodajesz nowe rozdziały bardzo szybko i w miarę regularnie, za co w pewnym stopniu jestem ci wdzięczna :)
    Polubiłam bohaterów Okowów i dziękuję ci, że nie wpędziłaś Seana w jeszcze większe kłopoty, a z Dominika uczyniłaś wspaniałomyślnego człowieka ^^

    OdpowiedzUsuń
  7. Jednym słowem: Piękne. Bardzo Ci dziękuję za tak cudowne zakończenie. Tego się spodziewałam. Dominik zajął się całą trójką, a Sean przekonał się do związku z nim. Mam nadzieję, że się pokochają i będą żyć długo i szczęśliwie. :D
    Bliźniaki sa genialne. Dwa małe łobuzy świetnie załatwiły Jeffa. :D

    Co do sugestii Yaoistki, to ja byłabym za tym, żeby pokazać ich tak hm... powiedzmy te piętnaście lat później. Nie twincest. Tylko zwykłe yaoi, opowiadanie. Ale to od Ciebie zależy. A nam pozostaje wyobraźnia co tam dalej było. :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Co do pytania Yaoistki, to ja mam swoje pytanie tylko do twojej obsesjo odpowiedzi. A dlaczego nie mógłby być to twincest? O_o To tak z ciekawości, a ogólnie to za wszelkie opko z tymi łobuzami byłabym głęboko wdzięczna, są super! :D

    Odnośnie kończącego rozdziału, to uśmiałam się jak rzadko, chociaż na początku nie było mi do śmiechu i raczej nie mogłam się połapać, jak to, już miesiąc minął, i jak oni sobie dali radę, ale w końcu wszystko zostało mi wyklarowane. Po opisie wychudzonego Seana strasznie się martwiłam o jego zdrowie, ale na szczęście Domi o niego zadbał^^ I wszystko tak wspaniale się ułożyło, chociaż ciernie to wszędzie się spotka, jak Jeff... i jego durne docinki. No cóż, dzieci wrednych ludzi świetnie wyczają i jak adekwatnie do ich charakteru potraktują, i dobrze mu tego bliskiego spotkania z wodą XD Interesująco przedstawiłaś podejście Dominika do dzieciaków. Po ostatnich akcjach w tv na temat związków homoseksualnych, a raczej małżeństw i tego jak społeczeństwo odbiera rodzicielstwo tych par, to strasznie mi się tu ten wątek lekko zahaczający o ten "problem" spodobał :D
    Ładnie napisałaś, wszystko się świetnie ze sobą kleiło... Jak się domyślam to matka została obarczona opłatą za mieszkanie... hm, bo chyba dzieciaka, by do Sądu nie podał właściciel, a może jednak... No, ale nieważne, to ja, jak zawsze nie mam o czym myśleć XD
    Pomyślmy, pomyślmy, co z tego opowiadania wyniosłam... Myśli... To tak, że przyjemność i akceptacja miłości może przychodzić po bardzo bardzo dłuuugim czasie docierania się. Ha! To jest wniosek, wiem. Ale cóż... nie zawsze taki morał - jeśli jakimś cudem jakiś jest - się wynosi z dzieła, nie?
    Pozdrawiam, i dzięki za możliwość poprawy sobie humorku takim zabawnym happy endem.

    OdpowiedzUsuń
  9. Okowy życia to zdecydowanie dobre opowiadanie! Jak każde twoje. Bardzo podobała mi się całość. Szkoda, że nie opisałaś tego, jak Dominik i Sean zaczynali być razem. Z niecierpliwością czekam na nowe opowiadania. : )

    OdpowiedzUsuń
  10. ojejku śliczne zakończenie ^^
    Sean w końću znalazł szczęście i to u boku faceta ;)
    czekam na kolejne krótkie opa, ale również na nowe rozdziały na 'rodzinny dom' i to co mnie najbardziej zaciekawiło czyli 'pozory mylą' ^^
    pozdrawiam i weny życzę <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo podobało mi się to mini opowiadanie. Ciekawa fabuła, fajnie wykreowani bohaterowie, no i każdy z nich miał za sobą jakieś przeżycia. Jednak na szczęści los im to wynagrodził i wszystko dobrze się skończyło ;) lubię to! Teraz z niecierpliwością oczekuje kolejnego rozdziału Pozory mylą. Pozdrawiam i weny życzę! ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Fantastyczny styl.. Podoba mi się.
    Historia bardzo wciągająca.
    I zakończenie przede wszystkim pozytywne. A nie jak w większości opowiadań jakie czytam- śmierć jednego z głównych bohaterów.
    Wspaniale opisałaś sytuację w jakiej znalazł się Sean. To niczym prawdziwa historia z życia wzięta. Niesamowite. A postać Dominika? Wyrozumiały, dojrzały facet. To jest to co lubię i cenię u mężczyzn. Trafiłaś w mój gust. Nie mam żadnych 'ale'..
    Pozdrawiam serdecznie.
    ~ Jenova

    OdpowiedzUsuń
  13. Jeeej...Nie wiem co powiedzieć a to mi się zdarza naprawdę rzadko... Po pierwsze chciała bym ci podziękować za to opowiadanie- jest nieziemskie... Masz świetny styl pisania i niesamowitą wyobraźnię:) Bohaterowie są idealnie wykreowani, ma się wrażenie że istnieją naprawdę i wiedzą jak ciężkie potrafi być życie... Jeżeli chodzi o Dominika to zazdroszczę go Seanowi... Jest taki ciepły, wyrozumiały i dojrzały... Sean natomiast jest troskliwy, opiekuńczy i wrażliwy... W połączeniu tworzą parę idealną:)

    Cieszę się że kiedyś tam trafiłam na twojego bloga i mogę podziwiać twoją twórczość:)

    Pozdrawiam cieplutko i życzę weny:)

    OdpowiedzUsuń
  14. sweet!!! Twoje opowiadania mnie rozwalają. To cudowne uczucie przeczytać smutną historię, ale koniec szczęśliwy. Zakończyło się inaczej niż myślałam, ale twoje zakończenie jest o wiele lepsze mam nadzieje przeczytać więcej takich opowiadań. Z tego bloga już wszystko przeczytałam , więc będę czekała na następne rozdziły trwających opowiadań. KC <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Zajebiste.Boskie.Po prostu piękne.

    OdpowiedzUsuń
  16. Skomentowanie po dwóch latach od publikacji, zawsze spoko xD ale po prostu muszę.
    To opowiadanie zawsze w jakiś sposób mnie urzekało. Jest takie delikatne, ale mocne i ma szczęśliwe zakończenie, które jak najbardziej tu pasuje. Uwielbiam je. Uwielbiam do niego wracać i pewnie jeszcze nie raz to zrobię.
    Jesteś świetną pisarką, Obsesjo! ;*

    OdpowiedzUsuń
  17. No i wiedziałam, że będzie happy end.. Jakim cudem piszesz takie opowiadania? Od dziś niezaprzeczalnie zaliczam ten blog do moich ulubionych i znajduje się on na pierwszym miejscu (nie wiem czy o tym wspominałam, więc mówię teraz). Jesteś najlepszą pisarką jaką znam (tak mi się przynajmniej wydaje..) poza mną oczywiście #skromność. Żart.. Jestem beznadziejna ;3; Kocham cię. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  18. Łe, dlaczego to jest w dziale short ;-; czemu to nie mogło byc długim supa ultra opowiadaniem XD kurde smutno mi, dobra robota Obsesjo ;) jak zwykle :D

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)