czwartek, 5 lipca 2012

Rozdział 37


Andy
- Nie idź do niej – powiedział Lucas, wręcz depcząc mi po piętach.
- Muszę. Chcę wiedzieć, dlaczego przyszła.
- Rety, daj sobie spokój.
- Nie.
- Czemu przyszła akurat teraz? Czemu nie szukała cię od razu?
- Tego właśnie chcę się dowiedzieć.
Lucas burknął coś pod nosem, ale nic więcej nie powiedział. Zszedłem na dół. Przełknąłem ciężko ślinę, widząc moją matkę w wejściu. Serce waliło mi jak oszalałe. Bałem się tej chwili i chociaż Lucas sam się wprosił, cieszyłem się, że idzie tam ze mną.
Podszedłem do matki, a ona rzuciła mi się na szyję, kwiląc cicho.
- Andy, kochanie! Cieszę się, że nic ci nie jest.
- Mhm… Cześć – mruknąłem.
- Już nie musisz się bać – powiedziała. – Już wszystko jest w porządku, naprawdę. Patrik przypomniał sobie wszystko i bardzo żałuje. Chciał tu przyjść, ale bał się, że nie będziesz chciał z nim rozmawiać. Chciałam najpierw ja to zrobić. Widzę, że… czujesz się dobrze. Czy moglibyśmy porozmawiać z cztery oczy?
Co? Nie bardzo zrozumiałem, o co w ogóle chodziło. Wszystko w porządku? Ojciec wszystko pamięta? Co z tego?
- Lucas tu zostaje, nie mam przed nim tajemnic – zdecydowałem.
Mama spojrzała na niego zbita z tropu, a blondyn patrzył na nią w sposób, który jądro ziemi zamieniłby w lód. Westchnąłem. Może to jednak nie był taki dobry pomysł?...
- Rozmawiałam z poprzednim szefem ojca. Był zdumiony tym, co stało się u ojca w pracy i powiedział, że ma dla niego miejsce. My… wracamy do Berlina. Ty też. Chciałam, żebyś wziął swoje rzeczy i przyszedł jeszcze dzisiaj.
- Chyba kpisz!- warknął Lucas. – Andy zostaje ze mną!
- Luc… Spokojnie.
- Co spokojnie? Przyszła tutaj po tygodniu olewania cię po tym, jak zabrałem cię nieprzytomnego i zakrwawionego do siebie! Nie zainteresowała się w ogóle, a poza tym, pozwalała, żeby stary gnębił cię przez ponad dwa miesiące! To jest matka?!
- Luc…
- Ze mną będzie ci lepiej! Ja o ciebie zadbam, niczego nie będzie ci brakowało. Wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć!
- Tu nie chodzi o to – powiedziałem cicho.
Wyjechać z powrotem do Berlina? Zostawić Lucasa i innych? Zapomnieć o tym wszystkim, co się wydarzyło? Tak po prostu? Nie chciałem tego. Nie chciałem nawet myśleć o wyjeździe. Po przeprowadzce specjalnie odciąłem się od dawnych znajomych, żeby niepotrzebnie nie zawracać głowy sobie ani im. Wiedziałem, że te kontakty i tak nie przetrwają, więc wolałem od razu z tym skończyć. Miałbym teraz tak po prostu wrócić? Już nie byłem tą samą osobą co wcześniej. Zmieniłem się, odkryłem to, kim naprawdę chcę być. Gdzie chcę być.
Nie chciałem z tego rezygnować.
Spojrzałem na matkę przepraszająco.
- Nie mogę z wami wrócić – powiedziałem cicho. Matka zamarła, a Lucas z radości objął mnie w pasie i wtulił się w moje plecy. Widziałem, jak pokazuje język mojej mamie.
- Ale, Andy… Przecież jesteśmy twoją rodziną, nie możesz tak po prostu…
- Może to błąd – przyznałem, spuszczając na chwilę wzrok. – Może nie powinienem tego robić, ale po prostu czuję, że to właściwa decyzja.
- Andy…
- Kocham go – dodałem, głaskając Brey’a po głowie. Zamarł wyraźnie. – Naprawdę kocham. Bardzo. Nie zostawię go po ty wszystkim, co musiałem przejść, żeby z nim być. Jeśli kiedyś będę tego żałował, trudno, ale nie poświęcę tego związku dla tak niepewnej przyszłości.
- Ale…
- Nie mam żadnej gwarancji, że ojciec po tak długim czasie będzie w stanie po prostu przestać pić – kontynuowałem. – Nie wiem, jak potoczyłoby się moje życie po powrocie. Nie wiem tak naprawdę nic. Boję się ojca i nie zamieszkam z nim pod jednym dachem, tym bardziej po tym, co miało miejsce ostatnio. On był zdolny mnie zabić. Przy okazji wydało się, że mnie nie akceptuje. Myślę, że mu ulży, kiedy się dowie, że zostaję tutaj.
- Andy, proszę. Nie rób tego!
Matka rozpłakała się, ale ja jedynie pokręciłem przecząco głową.
- Naprawdę mnie kochasz? – spytał Lucas.
- Naprawdę.
- Super.
Zaśmiałem się cicho, nie mogąc uwierzyć, że tak to skomentował.
- Nie musi się pani martwić – burknął Brey – zaopiekuję się nim właściwie. Na pewno lepiej niż wy.
- Lucas…
- No co? Przecież mówię prawdę.
- Nie zmienisz zdania? – spytała matka drżącym głosem. W tej chwili wyglądała na wiele starszą niż naprawdę była.
- Nie. Chciałbym jeszcze tylko pogadać z tatą.
I pogadałem. Miał łzy w oczach, nie chciał, żebym zostawał sam w Hamburgu. Bardzo mnie za wszystko przepraszał, obiecywał, że się poprawi, ale to już nie miało znaczenia. Postanowiłem. Najbardziej przeszkadzało mu to, że zostaję z Lucasem. Nie wiedziałem, co między nimi zaszło, kiedy przyjechał po moje rzeczy, ale musiało być ostro. Tak czy siak, to przecież ja miałem z nim żyć i moim rodzicom nic do tego. Jeśli coś nie wypali, to ja będę cierpiał, a nie oni. Można by powiedzieć, że ta rozmowa była również pożegnaniem. Wiedziałem, że nie będę ich często odwiedzał, a przynajmniej przez pierwszych kilka miesięcy, dopóki nie nabiorę pewności, że na pewno wszystko jest w porządku.
Gdy wróciłem do domu, byłem bardzo zmęczony. Psychicznie. Wyglądało jednak na to, że całe to gówno, w które się zagrzebałem, poszło w niepamięć. Ojciec już nie miał nade mną władzy, mogłem więc w spokoju skończyć szkołę, a potem martwić się dalej.
- Chodź, wygrzejemy dupska w wannie – powiedział Lucas z lekkim uśmiechem, ciągnąc mnie za rękę do łazienki na parterze. Napuścił wody do ogromnej wanny i wlał jakieś olejki o ładnym zapachu. Szybko się rozebrałem i wszedłem do środka, a blondyn zaraz za mną.
- Ale super – mruknął, przysuwając mnie do siebie. Włączył również hydromasaż.
- Mhm…
- Cieszę się, że zostajesz. Zbankrutowałbym, gdybym miał cię odwiedzać.
- Jeździłbyś do mnie?
- No, pewnie. Już mówiłem. Jesteś mój.
- A ty mój.
Zaśmiał się.
- Powiedz, że mnie kochasz.
Zarumieniłem się.
- Nie będziesz tego wykorzystywał przeciwko mnie, prawda?
- Oczywiście.
- Mh… Dobra… To… No…
Lucas przewrócił oczami, łapiąc mnie za biodra i sadzając między swoimi nogami. Oparłem się plecami o jego klatkę piersiową. Objął mnie jedną ręką w pasie, a druga dotykała wnętrza mojego uda. Ułożyłem głowę na jego ramieniu i automatycznie wyeksponowałem szyję, kiedy zaczął składać na niej drobne pocałunki.
- Powiedz to – szepnął cicho.
- Ko… k-kocham…. Kocham cię.
- Grzeczny chłopiec – mruknął. Zaczął ssać skórę na szyi, zapewne chcąc mi zrobić malinkę. Niech mnie zaznaczy, nie miałem nic przeciwko.
Dotknąłem jego nogi i też zacząłem go głaskać. Złapał mnie ręką za podbródek i odwrócił głowę, a po chwili zatopił się w moich ustach. Czułem, że żar, który do tej pory płynął w moich żyłach, zaczyna kumulować się w coraz to mocniej pobudzonym kroczu. Odwzajemniłem pocałunek, nasze języki ocierały się o siebie, walczyły o dominację. Raz ja wkładałem swój do jego ust, a raz robił to on. Jęknąłem cicho, kiedy jego dłoń zacisnęła się na mojej męskości.
Wyrwałem się i omal nie wyrżnąłem, kiedy wstawałem.  Odwróciłem się do niego przodem i usiadłem mu okrakiem na udach, ponownie zatapiając się w jego ustach. Objąłem go za szyję, podczas gdy on, łapiąc mnie za pośladki, przysuwał mnie bliżej do siebie.
- Uwielbiam twoją dupę – mruknął, gładząc mój tyłek. – Już dwa kilo zdziałały cuda, nie sądzisz? Jakkolwiek się to u ciebie nie rozłożyło, tyłek masz okrąglejszy.
- Nie jesteś zabawny – mruknąłem, całując jego szyję. Liznąłem jego ucho i przygryzłem je lekko. Mruknął z przyjemności, kiedy zacząłem go ponownie całować. Moje ręce zaczęły go pieścić – gładziłem jego ciało, trącałem sutki, dotykałem wszędzie, gdzie tylko chciałem. Czułem te iskry, które przeskakiwały między nami za każdym razem, kiedy nasz wzrok się spotykał. Czułem to uczucie, które wypełniało nas równie mocno jak namiętność czy pożądanie.
Czułem, że żyję.
Poruszyłem się niespokojnie, pragnąc już mieć go w sobie.
- Spokojnie, mały.
- Nie jestem mały. Jeśli zaraz go nie wsadzisz, nie zrobisz tego w ogóle.
Parsknął śmiechem.
- Patrzcie, jaki niecierpliwy.
- Nie będę cię prosił.
- Nie musisz. Siadaj.
Uniosłem się lekko. Lucas mnie pokierował i po chwili już tam był, głęboko. Wtuliłem się w niego. Zaczął głaskać mnie po plecach i całować delikatnie po szyi i ramionach.
- Nie szarżuj, co? – powiedział cicho. – Wciąż masz pełno siniaków i jesteś obolały.
Miał rację, ale mimo to i tak chciałem zrobić to jak najlepiej, żeby czerpać z tego jak najwięcej przyjemności.
Nie pozwolił mi, samemu nadając tempa moim ruchom. Tym razem było inaczej. Czule. Wcześniej nie przywiązywałem do tego wagi, nie potrzebowałem, żeby mnie przytulał ani zapewniał o swoim oddaniu. Tak, jak było, było dobrze. Teraz, po tym wszystkim, zacząłem doceniać te drobne gesty, które z pozoru może i nie miały znaczenia, ale były potrzebne i ważne. Czułem przez to, że jemu naprawdę na mnie zależy i zaczynałem wierzyć, że będziemy ze sobą bardzo długo, a być może zawsze. Wiedziałem, że go kocham i chociaż nie wyznał mi swoich uczuć, miałem nadzieję, że kiedyś usłyszę te dwa słowa – kocham cię. Może kiedyś…
Przyspieszyłem, czując nadchodzące spełnienie. Lucas przymknął oczy, zaciskając zęby na dolnej wardze. Nachyliłem się, całując go delikatnie. Jego usta wygięły się w uśmiechu i rozchyliły, pozwalając mojemu językowi wsunąć się do środka.
Pocałunek stłumił nasze krzyki pełne rozkoszy. Zacisnąłem rękę na jego włosach, ciągnąc za nie. Jęknął z bólu, ale nie powstrzymywał mnie.
Opadłem na niego bez sił, wtulając głowę w jego ramię. Oddychałem ciężko, Lucas zresztą też. Czułem drobne pocałunki w okolicach ucha, kiedy podniosłem się, żeby jego penis ze mnie wyszedł. Usiadłem ponownie.
- Mhm, było cudownie – szepnął ciepło, gładząc moje plecy. Chociaż siniaki już w większości zeszły, on nadal starał się dotykać mnie jak najdelikatniej, żeby nie zrobić mi krzywdy. To, w jaki sposób mnie traktował, było słodkie.
- Masz rację – odparłem cicho.
- Um, właśnie, miałem ci coś powiedzieć – przypomniał sobie nagle. – Tom dzwonił do mnie chwilę przed tą kąpielą. Po tej akcji w szkole, poszedł do Mai… Porozmawiał z nią i tak jakoś wyszło, że zostali parą.
- Super! Ale ekstra!
- No, nareszcie jakaś laska, która jest go warta – uśmiechnął się. Jego palce zawędrowały między moje pośladki. Miał dziwnie delikatną i nieobecną minę, kiedy pomagał spermie wydostać się ze środka. Już się przyzwyczaiłem, że po każdym naszym zbliżeniu się mną zajmował. Zawsze to robił, zawsze mnie wycierał i „oporządzał”. Nie miałem pojęcia, skąd mu się wziął ten nawyk. To było bardzo krępujące, chociaż teraz, po tylu razach, byłem już do tego przyzwyczajony. Mogłem odetchnąć z ulgą i nie rumienić się z takiego powodu. To trochę żenujące, że po tylu razach ja wciąż potrafiłem się zarumienić, kiedy to robiliśmy.
Masakra.



Lucas
Po kąpieli zaszyliśmy się w moim pokoju i zdecydowaliśmy się na grę w statki. Po dwóch przegranych, wyciągnęliśmy jeszcze karty i warcaby. Byłem z siebie dumny, kiedy udało mi się wygrać w warcaby. Andy nabijał się ze mnie, ale przecież on nie wiedział, jak to jest stale przegrywać, a ja nienawidzę przegrywać. Już się jednak przyzwyczaiłem, że tak jest i mogłem mu to łaskawie wybaczyć. Odbiję to sobie w inny sposób.
- Musisz zrobić listę rzeczy, które chciałbyś jeść w ciągu dnia. Śniadanie, obiad, kolacja, deser… Trzeba będzie powiedzieć gosposi – rzekłem, tasując karty.
- Nie chcę sprawiać kłopotów – odparł, odwracając wzrok. – Może być to, co ty jesz. Większość rzeczy lubię.
- Nie ma opcji. Jutro robimy listę.
- Ale…
- Chcesz być na górze czy nie? – Tak, wiem, cios poniżej pasa, ale jakoś musiałem go nakłonić do jedzenia. Spojrzał na mnie z naburmuszoną miną i kiwnął smętnie głową. – W takim razie opanuj swoje ciągotki do żarcia wszelakiego zielska, bo jak nie przytyjesz tyle, ile chcę, o mojej dupie możesz tylko pomarzyć.
Wywrócił oczami, a potem wystawił mi język. Graliśmy dosyć długo, bawiąc się przy tym naprawdę dobrze. Potem jeszcze wysmarowałem go porządnie przepisaną maścią i mogliśmy iść spać.
- Chyba w poniedziałek będziemy musieli wreszcie przeprosić się ze szkolą – mruknął w poduszkę.
Przez ten tydzień,  kiedy Andy wciąż źle się czuł, żaden z nas nie chodził do szkoły. Wziąłem jedynie zeszyty od Tomasa i skserowałem nam notatki. Nawet przepisałem część Andy’emu, kiedy spał. Pierwsze trzy dni zażywał silne środki przeciwbólowe i przesypiał większość dnia. Miałem więc czas, żeby to zrobić. Poza tym, ojciec dzwonił do swojego kochanka i po długiej namowie, zdecydował wprowadzić się do naszego domu. Cieszyło mnie to, chociaż na myśl, że będę musiał niańczyć te trzy nieznośne bachory, coś mi się przewracało w żołądku. Wiedziałem jedno – to na pewno nie będzie nudne życie. Zresztą, odkąd pojawił się Andy, nic nie wiało nudą, wręcz przeciwnie – zawsze się coś działo.

***
Został tylko epilog.

16 komentarzy:

  1. mam nadzieje ze epilog najdluzszy bedzie by cos zostalo po tym opowiadaniu... kurcze i patrzenie codziennie na tego bloga z nadzieją ze kolejny odcinek dodany został się skonczy.. szkoda :<

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten odcinek był po prostu słodki. Dlaczego jest tak, że jak w końcu polubię wszystkich bohaterów to opowiadanie się kończy? Mam nadzieję, że epilog będzie długi i soczysty (i o te 3kg cięższy ;) )

    Pozdrawiam
    Nyu

    OdpowiedzUsuń
  3. U kurde :) Mam niedosyt mimo tego ich seksu xD Niech w epilogu będzie coś o ojcu Luca i tym doktorku. ;
    0

    OdpowiedzUsuń
  4. To było to, wszystko co mogło być, a nawet więcej. Zmierza wszystko ku końcowi, ale nie takimi ścieżkami jakbym przypuszczała. Zaskoczyła mnie propozycja matki wyjazdu do Berlina. A jeszcze bardziej to, że Bill tj. Andy potrafił się przeciwstawić, wybrać to co dla niego najlepsze, a bądźmy szczerzy... maltretowane przez rodzinę osoby mają z tym trudności, co doprowadza do białej gorączki, ale no życie. Cieszę się, że Andy okazał się silniejszy^^ A akcje z Luciem, jego pokazanie języka jako przejaw VI rozbawiły do łez^^ Będę za nimi tęskniła, wspaniałe postacie, o tak! :)
    Czekam na epilog, z żalem, ale czekam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Lucas, ty głupi cwelu, powiedz mu, ze go kochasz.!
    Sorry, musiałam to napisać xD A tak na poważnie to przeczytałam to opowiadanie jakieś dwa tygodnie temu i siedziałam nad nim jakieś 2-3 godziny. Ja się maksymalnie wciągnęłam, a to się kończy. Ale czekam z niecierpliwością na epilog ;) i nowe opowiadanie o Andreju :) i następny odcinek Rodzinnego domu ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. Andy postąpił dobrze zostając z Lucasem. Nawet jakby w przyszłości ich drogi się rozeszły, to żałował nie będzie. Kto co by się działo, gdyby wrócił do Berlina i to jeszcze z ojcem, który tylko pozornie go przepraszał.
    I fajnie, że kochanek ojca Lucasa zamieszka z nimi. Haha, Lu będzie miał przyszywane rodzeństwo. :D
    Ciekawe jaki będzie epilog, ale fajnie by było, jakby byli w nim wszyscy razem. :D

    OdpowiedzUsuń
  7. To było boskie! Z jednej strony szkoda, że już koniec, ale z drugiej mam nadzieję, że jednak będziesz pisać następne opowiadania! Bo wychodzi Ci to wspaniale! Zapraszam na mojego bloga i proszę o komentarze :P http://ewige-liebeth-alexa.bloog.pl/ To do nexta! :) Alexa.

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudowny rozdział.Wyznanie miłości przed matką ale i samym Lucasem wymagało odwagi.Andy nie bał się wyrazić swoich uczuć pierwszy i to bez pewności,że Luc odwzajemni kiedyś to wyznanie.Uwielbiam ta relację jaka ich łączy.Cudowny seks wymieszanym z niewypowiedzianymi uczuciami,które zawierają się w tych wszystkich drobnych gestach.Czekan na epilog chodź napawa mnie to smutkiem :-( Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  9. Boskie! Szkoda, że został tylko epilog, ale cóż. Wszystko się kiedyś kończy. Czekam niecierpliwie.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  10. Eeej... tylko epilog ;/? Fajne to jest xD Ten odcinek również. Ciekawi mnie jak to wszystko zakończysz. Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. To słodkie że Andy nadal się rumieni w takich chwilach ^^ Dobrze że nie dał się namówić do powrotu, do domu...To by się pewnie źle skończyło... Widać że Lucowi coraz bardziej na nim zależy, szkoda tylko że nie jest w stanie powiedzieć tych dwóch prostych a jakże ważnych słów... Mam nadzieję że w epilogu to z siebie w końcu wydusi xD
    Szkoda że to już koniec:(
    Pozdrawiam cieplutko i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Szkoda że to już koniec :{ Pokochałam Andyego i Luca. To jedno z moich najulubieńszych opowiadań. Mam nadzieje że w epilogu Luc powie "kocham cię" a Andyego zamuruje ^^. Wspaniale piszesz aż chce się czytać :D. Mam nadzieję że pewnego dnia ja też będę tak dobrze pisać jak ty. Pozdrawiam i życzę weny ^^

    OdpowiedzUsuń
  13. Hej,
    przeczytałam tylko ten ostatni kawałek i muszę przyznać, że jest niezły. Fajnie napisany, interesujący bohaterowie i wygląda na to, że opowiada o bardzo ciekawej historii. Podoba mi się lekkość z jaką tworzysz atmosferę w zaledwie kilku zdaniach. Bardzo interesujące.
    Żałuję, że nie mam więcej czasu, aby móc poczytać więcej. Wrócę jednak, kiedy tylko będę w stanie.

    Mam tylko jedno zastrzeżenie - seks analny, a dokładnie penetracja bez uprzedniego przygotowania(rozciągnięcia) i choćby odrobiny nawilżacza(żel, lubrykant) jest koszmarnie bolesny! Twój bohater cały obolały, nie zniósłby tego, uwierz mi!

    Pozdrawiam i w między czasie zapraszam do siebie na opowiadania M/M
    www.akfa-dreamlandpress.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. szkoda że takie fajne opowiadanie się skończyło a tak miło mi się czytało :(

    OdpowiedzUsuń
  15. Aż się przez chwilę wystraszyłam, że Andy będzie chciał wyjechać.. Znaczy, że zostanie do tego zmuszony (Ale w tamtym momencie pierwsza wersja też wydawała mi się dość prawdopodobna).. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)