piątek, 18 stycznia 2013

~~.18.~~

- Wstawaj, bo ci przyłożę! - Czarny usłyszał zirytowany głos.
Otworzył oczy i zdezorientowany spojrzał na bliźniaka. Ku własnemu zdziwieniu, był w swoim pokoju. Zerwał się do siadu i obserwował wszystko zaszokowany. Dlaczego był w swoim pokoju? Powinien przecież obudzić się w tunelu i przejść przez kolejne drzwi. Czyżby nie zdał testu? Jeśli tak, to dlaczego jest w domu?
Tom patrzył na niego jak na wariata.
- Stało się coś? - spytał Bill.
- Ta... Mama kazała ci zejść na dół.
- Co? - zdziwił się.
- Gówno! Masz zejść na dół.
- Po co?
- A co mnie to obchodzi?! Pewnie chce, żebyś poszedł po zakupy. Niedługo przyjadą goście.
- Goście? Jacy goście? Co ty pieprzysz?
- Co ja pieprzę?! Zupełnie ci odbiło, śmieciu! Zaćpałeś się czy co?
Zdezorientowany Bill patrzył na brata, nic nie rozumiejąc. Dlaczego bliźniak się tak do niego odnosi? Jacy goście? Co on robi w swoim pokoju? Co się dzieje?
Czarny wstał i przeczesał włosy dłonią. Coś mu tu nie pasowało. Spojrzał podejrzliwie na blondyna.
- Który dzisiaj jest? - spytał cicho.
Tom otworzył szeroko oczy ze zdumienia.
- Całkiem zgłupiałeś? - spytał powoli, patrząc na niego podejrzliwie.
- Ja...
- Przestań udawać wariata, dobrze wiesz, że dzisiaj są nasze urodziny!
Bill poczuł, że robi mu się słabo. Cofnął się niepewnie do tyłu i usiadł na łóżku. Był zszokowany.
Czy miał już tak zrytą psychikę, że to wszystko mu się przyśniło?
- Powinni cię zamknąć w pokoju bez klamek - zaśmiał się Tom, zakładając ręce na piersi.
Cała sytuacja wydawała się go bawić.
- Nie, to niemożliwe! To nie mógł być tylko sen! - krzyknął Czarny.
- Billek świrek! - rzucił blondyn ze śmiechem.
- To nie jest zabawne! - warknął Bill ze łzami w oczach.
- To jest bardzo zabawne. Jesteś nienormalny! Zawsze wiedziałem, że masz coś z łepetyną, ale tego to się nie spodziewałem.
- Przestań!
- Co?
- Przestań się tak zachowywać! To nie może być prawda!
- Jest coraz ciekawiej.
Bill patrzył na śmiejącego się bliźniaka i poczuł, jak coś w nim umiera. Nigdy nie pogodził się z Tomem, nigdy nie rozmawiali jak bracia. Nigdy już nie będą się przekomarzać ani śmiać. Nigdy nie przeżyli tych wszystkich przygód, las i reszta były tylko wytworem jego chorej wyobraźni. Zdruzgotany poczuł, jak łzy zaczynają mu spływać po policzkach. Blondyn patrzył na niego lekko zdezorientowany, ale Czarny miał to gdzieś. Niech się patrzy, jeśli chce. Nic się już dla niego nie liczyło. Nie miał po co żyć. Oprócz ofiary stał się jeszcze świrem, któremu śnią się potwory i jakieś dziwne rzeczy. Pogodził się z bratem, co? Naiwniak! Cholerny naiwniak! Jak mógł myśleć, że Tom kiedykolwiek przyzna się, że ma wyrzuty sumienia? Że jeszcze kiedykolwiek powie mu coś miłego, że będzie śmiał się razem z nim, a nie z niego?
Czarny rozpłakał się jak małe dziecko.
- Zupełnie ci odbiło! Czy ty się dobrze czujesz? - spytał spokojnie Tom.
- Dlaczego mi to robisz? - wyszeptał Bill.
- Co ci robię? - blondyn uniósł jedną brew.
- Dlaczego mnie tak traktujesz?
- Jakbyś nie wiedział! Ja cię po prostu nienawidzę! Gnojenie cię sprawia mi tak wielką przyjemność, że aż sam jestem zdziwiony.
- Nie pogodzisz się ze mną, prawda?
- Chyba śnisz! Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego! Jesteś odrażający! Zresztą, sam dobrze wiesz, co o tobie myślę, to po co się jeszcze pytasz? Przestań się mazać i idź wreszcie do mamy.
Tom z głupim uśmiechem na twarzy wyszedł z jego pokoju. Bill usiadł na łóżku i pustym wzrokiem wpatrywał się w podłogę. Czy nadal będzie musiał znosić cały ten koszmar? Znowu będzie musiał ukrywać się w szkolnych łazienkach, żeby nikt nie wiedział, że płacze? Czy nadal będzie musiał znosić te wszystkie wrogie spojrzenia i na każdym kroku słyszeć obelgi?
Czarny nie wiedział, co robić. Musi być jakiś sposób, żeby dotrzeć do Toma. To przez swoich koleżków tak się zmienił, to przez nich tak bardzo go gnoił. Nie chodziło tylko o ojca i sprawę z graffiti, ale także o to, jaki wpływ wywierali na Cogerze znajomi. To oni sprowadzali go na złą drogę.
Co mam robić, zastanawiał się zrezygnowany. Zupełnie go nie obchodziło, że miał zejść na dół do matki. To nie było takie ważne.
Myślał chyba z kwadrans aż w końcu przyszedł mu do głowy pewien pomysł. Tom z jego snu przyznał się, że gdyby Bill popełnił samobójstwo, to on też by się nie zawahał, mimo że przez dwa lata traktował go jak śmiecia. Ryzyko było ogromne. Jeśli blondyn nie zareaguje tak, jak Czarny przypuszcza, naprawdę będzie musiał odebrać swoje życie. Ale wtedy przynajmniej umrze w przeświadczeniu, że zrobił wszystko, żeby pogodzić się z bliźniakiem.
Był zażenowany tym, że musiał sięgnąć akurat po ten argument. Zrezygnowany wygrzebał z jednej z szafek swój pamiętnik. Nawet nie ocierał łez, wiedział, że to bez sensu. Był przerażony tym, co miał zamiar zrobić. Wręczenie Tomowi tego pamiętnika mogło skończyć się dla niego tragicznie, a poza tym wstydził się tego, co tam napisał. To była jednak jego jedyna szansa. Wolał zaryzykować niż zupełnie się poddać.
Idąc jak na ścięcie, wyszedł z pokoju i podszedł do sąsiednich drzwi. Bez pukania wszedł do pokoju brata. Był w takim stanie, że chętnie by wskoczył pod ten nieszczęsny pociąg, który był w jego śnie.
Tom siedział przy biurku i coś rysował. Gdy Bill stanął w drzwiach, odwrócił się do niego z irytacją wymalowaną na twarzy.
- Czego chcesz? - warknął zły.
Od czasu kłótni Bill nie wchodził do pokoju brata. Wyjątkiem był ten raz, kiedy dał mu naszyjnik. Ale to przecież działo się w jego śnie, tak więc się nie liczyło. Teraz jednak nie obchodziło go, co blondyn z nim zrobi. Było mu to zupełnie obojętne.
Zamknął za sobą drzwi i szurając nogami po podłodze, podszedł do bliźniaka. Głowę miał spuszczoną.
- Co ty wyprawiasz? - krzyknął Tom i zerwał się na równe nogi.
Czarny podszedł do niego i położył pamiętnik na biurku.
- Co to jest? - spytał zdziwiony blondyn.
- Pamiętnik... Mój - odparł Bill lekko zachrypniętym głosem.
Po jego policzkach nadal spływały łzy.
- A po co mi przyniosłeś to gówno?
- Przeczytaj go.
- Co?! - wykrzyknął Tom, wpatrując się w brata oczami jak pięć złotych.
- To prezent... Na urodziny.
- Chcesz, żebym czytał twój pamiętnik? Czy ty w ogóle zdajesz sobie sprawę z tego, że jutro już wszyscy będą wiedzieć, co tam napisałeś?
- Nie obchodzi mnie to.
- Co się z tobą dzieje? Zachowujesz się jak psychol - stwierdził Tom.
- Wiesz, miałem cudowny sen. Pogodziliśmy się. Byliśmy znowu braćmi, jak kiedyś. I chociaż to, co działo się w tym śnie, nie było zbyt przyjemne, to jednak byłem zachwycony, bo byliśmy tam razem. A potem budzę się i dalej widzę tylko twoje oczy pełne nienawiści. Wiesz, od czego zaczął się mój sen? Mniej więcej od tego, że na drugi dzień po naszych urodzinach poszedłem na Starą Stację, popełniłem samobójstwo...
- Co?!
- ... i jak tak o tym myślę, to zaczyna mi się to podobać. Minęły już dwa lata i właśnie dzisiaj straciłem całą nadzieję, że kiedykolwiek mi wybaczysz. A przecież nie zrobiłem ci nic aż tak bardzo złego. Tom w moim śnie był dobry i kochał mnie. Był w stanie zrobić dla mnie wszystko. Tom rzeczywisty potrafi mnie tylko ranić. Myślisz, że jak nie reagowałem na wasze chore zaczepki, to mnie to nie bolało? Nawet nie masz pojęcia, jak ja się czuję. Okaleczyłeś mnie, więc teraz nie dziw się, że zachowuję się jak „psychol”.
- Czarny...
- Nie, nie odzywaj się. Teraz ja mówię. Zniszczyłeś mnie. Jesteś z siebie dumny? Zależało ci na tym, żeby to zrobić, więc pewnie moje pytanie było głupie. Możesz się ze mnie śmiać, jeśli chcesz. Już mi wszystko jedno. Przez dwa lata żyłem w ciągłym strachu i cierpieniu. I chociaż to okrutne, to mam nadzieję, że przejrzysz na oczy, kiedy to wreszcie przeczytasz i zdasz sobie sprawę z tego, co mi zrobiłeś.
Bill spojrzał bratu w oczy.
- Chcę umrzeć i nie boję się śmierci. Możesz wszystkim pokazać to, co tam napisałem. I tak już nikt nigdy nie zaśmieje mi się w twarz. To koniec.
- Koniec? O czym ty mówisz? - spytał zaszokowany Tom.
- Dobrze wiesz, o czym.
- Zupełnie ci odbiło.
Bill uśmiechnął się smutno. Odwrócił się na pięcie i poszedł do swojego pokoju. Nie minęło nawet pięć sekund, kiedy Tom wbiegł tam za nim.
- Nie chcę tego czytać - powiedział i rzucił pamiętnik na łóżko.
- Teraz masz skrupuły? Gdybyś sam go tu znalazł, nie zawahałbyś się - powiedział spokojnie Bill.
Ubrał na siebie cieplejszą bluzę, pamiętając, jak było mu zimno na Starej Stacji.
- To nieistotne, co bym zrobił.
- Nie zostawiłem ci tego po to, żebyś się dobrze bawił. Dałem ci to, żebyś zrozumiał.
- Co zrozumiał?
- To, co robiłeś mi przez te dwa pieprzone lata.
- Zupełnie oszalałeś.
- Oczywiście. Gdybyś wiedział, jak to jest zbierać cięgi od całego świata, też byś oszalał.
- Nie przesadzaj! - Tom zaśmiał się sztucznie.
- Przeczytaj to i udław się swoim zwycięstwem.
- Chyba mi nie wmówisz, że masz zamiar się zabić? Jesteś zbyt wielkim tchórzem, żeby to zrobić.
Bill nie skomentował wypowiedzi brata. Bez słowa go minął z zamiarem wyjścia z pokoju.
- Dokąd się wybierasz? - spytał blondyn.
- A co cię to tak nagle interesuje? To nie twoja sprawa.
Nagle do pokoju ktoś zapukał.
- Proszę! - powiedzieli jednocześnie, unikając swojego wzroku.
W drzwiach stała Ania.
- Tom, miałeś zawołać brata - powiedziała oskarżycielsko.
- Zawołałem - odparł starszy bliźniak.
- Przepraszam, mamo. Mam zrobić zakupy, tak? - odezwał się Czarny.
- Bill, czy ty płaczesz? Kochanie, co się stało? - spytała zaniepokojona kobieta.
- Nic, po prostu mam dzisiaj kiepski dzień.
- Ale to twoje osiemnaste urodziny!
- Eh, przepraszam. To, co mam kupić?
- Tutaj masz listę.
- Zaraz wszystko przyniosę.
- Dziękuję, Bill. Jesteś kochany.
- Wiem - uśmiechnął się.
Zanim wyszedł z pokoju, spojrzał jeszcze na brata.
- Przeczytaj to, zanim zejdziemy na przyjęcie. Wiem, że cię kusi. Nie krępuj się.
- Nie rozumiem cię - Tom pokręcił głową.
- Przeczytaj. Zrozumiesz.
Albo zniszczysz, dokończył w myślach.
Wziął pieniądze i listę i wyszedł z domu. Zrobienie zakupów trochę mu zajęło. Po drodze zahaczył jeszcze o aptekę, gdzie kupił tabletki. Nie wiedział, jaka będzie reakcja bliźniaka. Jeżeli nic do niego nie dotrze i będzie chciał ujawnić jego zapiski, to nie będzie miał innego wyjścia: będzie musiał popełnić samobójstwo. Nie da rady wytrzymać tych kilku miesięcy do końca szkoły. Już i tak wystarczająco dużo się wycierpiał. Jasne, w swoim śnie obiecał sobie, że nigdy już nie zrobi czegoś takiego, ale kiedy składał tamtą obietnicę zakładał, że Tom będzie po jego stronie. Dopóki sytuacja wyglądała tak, jak wyglądała, jego dalsza egzystencja nie miała najmniejszego sensu.
Gdy wrócił, wszyscy zaproszeni goście już dotarli. Tom siedział na górze w swoim pokoju. Czarny miał nadzieję, że wziął ten nieszczęsny pamiętnik i przeczytał wszystko. Kiedyś byli nierozłączni i nie mieli przed sobą sekretów, a teraz skręcało go na samą myśl, że dał bliźniakowi coś tak osobistego. Sam włożył mu do ręki broń. Jeśli Tom z niej skorzysta, zabije go.
Ze sztucznym uśmiechem chłopak witał wszystkich gości. Gdy dołączył do nich jego brat i Bill spojrzał na niego, blondyn uśmiechnął się kpiąco. Podszedł do niego i powiedział tak, żeby tylko on to usłyszał.
- To będzie bestseller.
Pod Czarnym ugięły się kolana i zakręciło mu się w głowie. Poczuł, że leci do tyłu. Został złapany tuż przed upadkiem przez Toma, który patrzył na niego szeroko rozwartymi oczami.
- Bill? - spytał zaniepokojony.
Wszyscy patrzyli zdumieni na braci.
- Boże, Bill! Jak się czujesz? - spytała Ania przerażona.
- Nic mi nie jest, mamo. To tylko... Hmm, różnica ciśnień. Tak, właśnie. Na biologii słyszałem, że niektórzy szczęściarze tak reagują. Chyba jestem jednym z nich - zaczął gadać od rzeczy, ale przecież jego matka o tym nie wiedziała.
- Bill, to chyba nie jest... - zaczęła Ania.
- Też coś kojarzę. On ma rację, nie przejmujcie się - wtrącił się szybko blondyn.
Z pomocą Toma dotarł do krzesła i usiadł. Po chwili już mu przeszło i zaczęło się przyjęcie.
Zupełnie jak we śnie bliźniacy śmiali się i żartowali na wszystkie tematy. Bill nie mógł się doczekać, kiedy wreszcie goście się rozjadą. Miał już tego wszystkiego dość. Chciał wreszcie odciąć się od tego całego bałaganu, ale już nie na chwilę. Tym razem miał skończyć z tym na zawsze.
Gdy wreszcie rodzina rozjechała się do swoich domów, Czarny poszedł szybko wziąć prysznic. Potem usiadł obok umywalki na kafelkach i pustym wzrokiem wpatrywał się w pudełeczko z tabletkami. Obracał je w dłoni na wszystkie strony. Nie miał pojęcia, ile tak siedział, ale nagle ktoś wszedł do środka.
Obejrzał się zły. Nie dość, że zapomniał zamknąć się na klucz, to jeszcze ktoś przerywa mu w takim momencie.
W drzwiach stał Tom. Bill przez chwilę patrzył w zdumione oczy bliźniaka. Blondyn nie spodziewał się go tam zastać.
Był uszykowany do wyjścia. Nie mógł przepuścić takiej okazji, musiał się napić ze swoimi kolegami. Ubrany był standardowo w jeansy z krokiem prawie w kolanach, długą bluzę i bandanę zawiązaną jak opaskę, pod którą częściowo ukrył warkoczyki. Bill musiał przyznać, że bliźniak wyglądał w tym wspaniale. Zażenowany odwrócił głowę od niego.
 -Czego chcesz? - spytał.
- Skorzystać z toalety? - odparł pytająco blondyn.
- Zajęte!
Czarny spojrzał na Toma, który uparcie wpatrywał się w jego dłonie, marszcząc brwi. Miał dziwny wyraz twarzy. Podszedł bliżej, żeby móc się lepiej przyjrzeć. Bill przypomniał sobie, co trzyma i chciał to schować, ale było za późno. Tom już klęczał przy nim i trzymał pudełko w swoich dłoniach. Zdumiony patrzył na napis na opakowaniu.
Bill schował twarz w dłoniach, żeby nie pokazać łez napływających mu do oczu. Czekał, aż Tom jakoś głupio to skomentuje, ale ku jego zdumieniu nic takiego się nie stało. Blondyn wstał z kafelek, podszedł do drzwi i zamknął je na klucz, po czym wrócił i usiadł obok niego.
- Chyba musimy porozmawiać - stwierdził.
Czarny pokręcił tylko przecząco głową, nadal nie odkrywając twarzy. Jego dłonie drżały. Tom odsunął je delikatnie.
- Patrz mi w oczy! - powiedział sucho.
Bill nie chciał tego robić. Wiedział jednak, że brat nie odczepi się od niego, dopóki nie powie mu tego, co zamierza. Dławił się, starając się nie płakać, ale uniósł głowę i spojrzał w poważne oczy bliźniaka. Były identyczne jak jego, a jednocześnie zupełnie inne.
- Nie bardzo wiem, od czego zacząć. Nigdy się nie spodziewałem... Czy naprawdę zamierzałeś zrobić to, o czym myślę?
- Nie wiem, o czym myślisz - szepnął Czarny.
- Wiesz bardzo dobrze. Więc?
- Jasno określiłeś, co masz zamiar zrobić z moim pamiętnikiem.
- I tylko dlatego chciałeś się tego najeść?
Po policzkach młodszego Cogera pociekły łzy.
- Tylko? Ty chyba nie wiesz, o czym mówisz. Zniszczyłeś mi życie! Postanowiłem, że jeśli dam ci mój pamiętnik, to może wszystko zrozumiesz i wreszcie pozwolisz mi żyć normalnie. Nie zniosę już więcej! Nie...
- Czarny...
- Jeśli ktoś by się dowiedział o tym, co tam napisałem, byłoby tylko jeszcze gorzej. Ja... Nie pozwolę, żeby ktoś się ze mnie znowu śmiał. I jeśli teraz się zaśmiejesz, zabiję cię! Wezmę nóż i coś ci zrobię, przysięgam!
- Uspokój się, dobra? Pogadajmy o tym.
- Nie chcę rozmawiać. To, co napisałem, jasno wyraża moje zdanie na ten temat. Opisałem tam wszystkie swoje uczucia! Wszystkie...
- Nie płacz. Nie czytałem twojego pamiętnika. Nie chciałem i... Cóż, nie sądziłem, że to dla ciebie takie ważne. Chciałem ci po prostu dokuczyć tym, co powiedziałem w salonie.
- Nie czytałeś? - zdziwił się Bill.
- Nie, ja...
Blondyn urwał, gdyż zaczął dzwonić jego telefon. Wyciągnął go z kieszeni i odebrał.
Czarny poczuł, jakby wielki kamień spadł mu z serca. Bliźniak nie czytał jego pamiętnika, tak więc jeszcze nie wszystko stracone. Odetchnął głęboko i czekał, aż starszy skończy rozmawiać. Otarł łzy.
- Hej... Jestem w domu... Nie przyjdę, wyskoczyło mi coś ważnego. Spotkamy się innym razem... Nie, nie ma szans. Dzisiaj już nie zdążę... Gówno mnie to obchodzi! Jeśli myślisz, że wszystkim będę stawiał alko, to chyba nie lałeś dzisiaj. Muszę kończyć, nara.
Tom rozłączył się z lekkim prychnięciem i schował telefon do kieszeni.
- Na czym skończyliśmy?
Bill zagryzł dolną wargę.
- Dlaczego tego nie przeczytałeś? – spytał cicho.
Tom westchnął, również przygryzając wargę i patrząc na niego w ciszy.
- Może lepiej… chodźmy do mnie? – zapytał, mrużąc śmiesznie oczy. – Uhm, kibel chyba nie jest odpowiednim miejsce na takie rozmowy…
- Do ciebie?
Blondyn skinął głową.
- Chciałeś, żebym przeczytał twój pamiętnik. Ty sobie usiądziesz grzecznie i poczekasz, aż skończę. Potem pogadamy. W porządku?
- Mogę zaczekać u siebie – mruknął Bill, wciąż nie do końca mu ufając.
- Wolę cię nie zostawiać samego, mimo wszystko nie chcę, żebyś zrobił sobie krzywdę. Ty będziesz grzecznie sobie siedział, a ja przeczytam twój pamiętnik. Jeśli nadal tego chcesz...
Czarny tylko kiwnął głową. Obaj wstali z podłogi i poszli do pokoju starszego Cogera. Bill stanął niepewnie w drzwiach.
Pokój Toma był identycznej wielkości, jak jego. Prawie na wprost drzwi było okno z szerokim parapetem. Na prawo od okna stała komoda wciśnięta w róg pokoju. Kiedyś blondyn trzymał tam wszystkie rzeczy dotyczące graffiti, chociażby puszki ze sprayem albo swoje rysunki. Między nią a biurkiem ustawionym przy drugiej ścianie była przestrzeń, w którą Tom rzucił plecak. Na lewo od okna znajdowało się dosyć duże łóżko i stolik nocny. Całkiem na lewo od wejścia stały meble z całą resztą dobytku brata.
Tom zamknął za nimi drzwi na klucz. Nie chciał, żeby ktoś im przeszkadzał. Usiadł przy biurku i zapalił lampkę nocną.
- Usiądź sobie na łóżku. To może trochę potrwać - powiedział.
Czarny z lekkim westchnieniem wykonał polecenie brata. Czuł się dziwnie. Bliźniak zauważył jego spłoszony wzrok.
- Nie ugryzie cię – Tom przewrócił oczami.
- Ale może ty tak – mruknął w odpowiedzi.
Blondyn tylko prychnął. Otworzył pamiętnik i zaczął czytać. Bill miał ładne pismo, tak więc chłopak nie musiał się domyślać, co tam jest napisane, lecz mógł skupić się na treści.
Czarny zarumienił się, kiedy Tom po raz pierwszy spojrzał na niego oczami jak pięć złotych. Gdy zrobił tak drugi raz, Bill zrobił się czerwony jak burak. Czekał, aż bliźniak skończy, ale notatki z ponad dwóch lat musiały trochę zająć. Położył się na łóżku i wtulił w poduszkę. Nawet nie wiedział, kiedy zasnął. Nie spodziewał się jednak, że jak otworzy oczy, znowu znajdzie się w tunelu oświetlonym tylko światłem z jego naszyjnika.

10 komentarzy:

  1. kobieto, ja cię uwielbiam. czy Tom też bd miał podobne zadanie? to takie smutne...;(

    OdpowiedzUsuń
  2. Kolejny test? Czy dogadaliby się bez tego wszystkiego? Świetny rozdział <3 Czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. omg, dziwne... Boże, mam nadzieję, że zdał to.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jezu. Bardzo poruszające, aż mi tak serce dziwnie zakołotało. Bardzo ciekawy rozdział, czekałam na niego długo :) Nie mogę się doczekać, co dalej... Ugh... Nie wiem co powiedzieć targa mną teraz tyle emocji, w każdym razie bardzo mnie się podobało. Czekam co dalej :)
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. będą Pozory dzisiaj?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie, jestem w gorach i wracam w poniedzialek. nie wzielam laptopa, pisze teraz z telefonu. rozdzial bedzie najpozniej we wtorek wieczorem. pozdrawiam, obsesja

      Usuń
  6. Boże.. Koszmar. Nie chciałbym znajdować się w takim popieprzonym miejscu. I ciekawe.. Zdał ten test? Nie wiem co więcej napisać. Mam pustkę, więc czekam na kolejną część.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Zapraszam na rozdział siódmy mojego opowiadania.
    Mam nadzieję, że ci się spodoba i pozostawisz po sobie ślad.
    http://gegen-jedes-gesetz-twincest.blogspot.com/2013/01/rozdzia-7.html

    OdpowiedzUsuń
  8. o której będzie dzisiaj odcinek PM?

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozdział wspaniały wzruszający do łez. Już tyle dni czekam z niecierpliwością na nowy odcinek. Daj już nowy odcinek bo nie wytrzymam :(

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)