czwartek, 15 sierpnia 2013

~13~



Żaden z chłopaków nie miał ochoty iść na wykłady ani ćwiczenia, ale nie chcieli też bez potrzeby opuszczać zajęć. Tom chyba najbardziej narzekał i wkurzało go, że nawet Kevin siedzi cicho przy śniadaniu. Chciał się z kimś pokłócić. Był nabuzowany i nie wiedział, co ma z tym zrobić. Te całe potwory zaczynały go poważnie wkurzać. I przerażać. Chyba nigdy nie zapomni widoku Billa ledwo wyciągniętego z basenu. Gdyby coś mu się stało… Nawet nie chciał o tym myśleć.
Zjadł płatki ignorując przy tym swoich braci, a potem wziął się za chleb z masłem orzechowym. Kevin już wiedział, że talerz płatków to dla niego za mało i przygotowywał mu dodatkowo kanapki. Blondyn był w lekkim szoku, bo  Zakrzewski bardzo szybko poznał ich wszystkie przyzwyczajenia wyłapując ich upodobania ze zwykłych, głupkowatych tekstów czy bezsensownych rozmów. Trzeba było mu oddać sprawiedliwość, bo zdecydowanie sprawdzał się w roli kuchcika. Śniadania, choć proste, były bardzo smaczne.
O czym ja do cholery myślę, zastanawiał się Tom z bladym uśmiechem na ustach. Rety, jestem jakiś psychiczny. Już zupełnie mi siadło na mózg.
-Ej, warkoczyk, obudź się.
Starszy Coger podniósł głowę i spojrzał na Kevina. Zdał sobie sprawę, że on i Czarny są już gotowi do wyjścia.
-Długo tak będziesz się modlił nad tą kanapką? Szoruj do łazienki i spadamy, za dwadzieścia minut zaczynają się wykłady.
Tom mruknął coś cicho wstając od stołu. Zdecydowanie nie miał nastroju na jakiekolwiek utarczki.
Tego dnia mieli ćwiczenia z Filipem. Wcześniej dogadali się, że zostaną u niego po zajęciach i odpuszczą sobie resztę. Kevin wolał trzymać się planu i nie zamierzał się pojawić.
Gdy już wszyscy studenci wyszli z sali, bliźniacy podeszli do profesora. Tom przysiadł na brzegu biurka.
-Chcieliście o czymś pogadać?- spytał Filip.
-Tak. Masz u siebie tyle różnych wycinków z gazet, ale… Nie wiesz może, czy w tym mieście mieszkają jeszcze inni? Albo gdzieś w okolicy?- zapytał Bill.
-Cóż, nie jestem pewny- westchnął profesor.- Widzicie, to jest bardzko skomplikowane. Nikogo nie można zapytać o nic wprost, a wy jesteście pierwsi, za którymi się pofatygowały aż tutaj.
-Ale dlaczego?- spytał Tom.- Zdaliśmy testy tak samo jak wszyscy, wróciliśmy do normalności, wszystko powinno grać. Dlaczego nas atakują? I dlaczego akurat teraz, w końcu tamto zdarzenie miało miejsce prawie rok temu.
-Tom, czas może płynąć tam inaczej. Wiem, że nic na to nie wskazuje, bo my byliśmy tam miesiąc i tutaj też upłynęło tyle czasu, ale… Widocznie znalezienie patentu na opuszczenie Innego Świata trochę ich kosztowało- westchnął Czarny.
-Odbiegliśmy od tematu. Jest jedna para, którą widziałem osobiście. Robert i Alan Dębscy. Mieszkają jakieś dwadzieścia kilometrów za miastem, mam nawet dokładny adres. Kiedy chciałem się z nimi skontaktować, uznali mnie za wariata. W sumie jeden z nich, drugiego w ogóle nie widziałem. Może i bym nalegał na rozmowę, ale trzymał w ręce siekierę, więc wolałem dać sobie spokój. Nie radzę wam jednak go szukać. Jest kryminalistą. Zawsze nosi przy sobie broń, ma mnóstwo tatuaży i ponoć był oskarżony o morderstwo. Wydaje mi się jednak, że może wiedzieć coś interesującego. Widzisz, domek stoi na uboczu, a bronią go dwa psy. Niezwykłe psy.
-Anioły?- zdziwił się Bill.
Profesor kiwnął głową.
-Prawdopodobnie. Nie atakowały mnie, ale miałem wrażenie, że jeden jego rozkaz i już po mnie. Wyglądały na bardzo niebezpieczne.
-Trochę to dziwne. Widocznie w ich teście też musiało wydarzyć się coś niezwykłego. Może poczekamy trochę, i jeśli niczego nowego się nie dowiemy, to odszukamy ich i poprosimy o pomoc? Im nas więcej, tym większe szanse, że wyjdziemy z tego cało.
-Masz rację, Bill- zgodził się Filip.
-Znasz ich historię?- zaciekawił się Tom.
-Mniej więcej, ale…
-Panie profesorze?
Cała trójka spojrzała w kierunku drzwi, gdzie stała jakaś dziewczyna. Patrzyła się na nich szeroko otwartymi oczami. Tom zastanawiał się, ile z ich rozmowy usłyszała.
Miała na sobie dość intrygujący strój. Była… skejtem. Włosy ukryła pod czapką z daszkiem, miała na sobie szerokie spodnie i bluzę z kapturem. Była nawet ładna i wpatrywała się w nich, jakby uciekli ze szpitala dla psycholi. Jej zielone oczy były widoczne z daleka.
-Oli! Proszę, chciałaś coś konkretnego?- spytał Filip blednąc.
Studentka podeszła bliżej podejrzliwie patrząc na bliźniaków.
-My będziemy się zbierać. Dasz… znaczy, da nam pan ten adres?- spytał Tom kulawo.
Zamroziewicz westchnął i wyciągnął kartkę pisząc coś na niej zawzięcie.
-Uważajcie na niego. To niebezpieczny typek- powiedział Filip wręczając Billowi karteczkę z adresem.
-W razie czego, mamy Kevina- zaśmiał się Tom.
-Nie powinniście go w to mieszać, tylko narażacie go na niebezpieczeństwo.
-One traktują go tak samo, jak nas. Siedzi już w tym po uszy.
-Chyba nie bardzo mu się to podoba, prawda?- spytał Filip z kpiącym uśmiechem.
-Dokładnie. Dzięki za ten adres, może się przydać. Do widzenia- rzucił Bill i obaj wyszli.
-Jak myślisz, ile słyszała?- spytał cicho Tom.
-Nie mam pojęcia- mruknął Czarny.- Mam nadzieję, że niewiele.
-Idziemy do domu? Nie mam ochoty tu siedzieć na tyłku, życie nam się wali na głowę, a oni gadają o jakichś głupotach.
-Dobra. Chodźmy do Kevina, może pójdzie z nami?
Tom kiwnął niechętnie głową i razem wyszli z budynku kierując się do tego, gdzie na zajęcia chodził ich brat. Weszli do środka i sprawdzili, gdzie powinien mieć teraz wykład, po czym podążyli pod odpowiednią salę. Kręciło się tam wiele osób w tym ten chłopak, który próbował namówić Billa do pomocy w wykopaniu Zakrzewskiego z uczelni. Swojego brata jednak tam nie znaleźli.
-Prościej będzie do niego zad…
-Daj mi spokój!
Bliźniacy odwrócili się i cofnęli zerkając do jakiegoś pomieszczenia, gdzie, o dziwo, był Kevin i jakaś dziewczyna. Szatyn patrzył na nią ze złością.
-Odczep się wreszcie ode mnie, mam już ciebie dosyć!
Wyszedł z pomieszczenia trzaskając drzwiami.
-Co za uparte babsko!- warknął. W ogóle nie wyglądał na zaskoczonego obecnością bliźniaków. Tom zaśmiał się i dopiero teraz poczuł, jak kumulujące się w nim od pewnego czasu napięcie znika. Miał ochotę szczerze się roześmiać i po prostu paść na korytarz turlając się po podłodze. Kevin zmierzył go złym spojrzeniem.- Czego się tak szczerzysz?! Jeszcze jeden głupi zaciesz i zginiesz!
-Idziesz z nami do domu?- zapytał Bill.
Szatyn nic nie powiedział, tylko złapał bliźniaków za szmaty i zaczął ich prowadzić w kierunku wyjścia. Tom nie wytrzymał i wybuchnął szczerym śmiechem.
-Grabisz sobie!- warknął Zakrzewski, ale blondyn nic sobie z tego nie robił.
Bill patrząc na nich westchnął i doszedł do wniosku, że obaj są siebie warci.

Przez następne dwa miesiące nic się nie wydarzyło. Chłopcy sami nie wiedzieli, czy mają być z tego powodu szczęśliwi, czy raczej nie. Byli przekonani, że demony na pewno im nie popuszczą. To, że tak długo nie atakowały, mogły oznaczać tylko tyle, że szykują coś ekstra.
Bill był przerażony tym wszystkim, ale każdy kolejny normalny dzień przywracał mu spokój ducha. Nie musieli już z Tomem odcinać się od swoich rówieśników i nawiązali kilka luźnych przyjaźni. No, Czarny jedną głębszą. Któregoś pięknego dnia na uczelni potrąciła go… Natalia. Była to ta sama dziewczyna, którą Tom wypatrzył pierwszego dnia studiów. Od tego pierwszego, niepozornego spotkania, w którym Bill kompletnie zignorował piękną dziewczynę, ona zaczęła go podrywać. Chyba nie mogła znieść, że istnieje na świecie chłopak, który nie ślini się na jej widok i nie ogląda za nią. Od czasu do czasu wyskakiwali razem na kawę. Był zdziwiony, bo to ona proponowała mu wszystkie spotkania, ale była miła i naprawdę bardzo fajna. Miał wrażenie, że z początku to była tylko gra z jej strony, żeby go poderwać i rzucić, ale Natalia chyba się do niego przekonała. Wzbudził jej zainteresowanie i chyba miała ochotę na bliższą znajomość. Na początku Bill bał się, że bliźniak będzie zazdrosny, ale blondas tylko machnął ręką życząc mu szczęścia i oglądając się za grupką rówieśniczek idących razem korytarzem.
Tom miał mnóstwo wielbicielek w różnym wieku, które garnęły do niego jak ćmy do światła, jednak nie dawał się do siebie za bardzo zbliżyć. Bill był tym trochę zaskoczony, ale w pozytywny sposób. Nie potrzebowali dziewczyn na głowie, zwłaszcza że demony mogły uderzyć w każdej chwili.
Z Kevinem ciągle się rozmijali. Spotykali się z nim tylko przy posiłkach i to też nie zawsze. Zdarzało się, że szatyn wracał bardzo późno. Ciągle gdzieś znikał i Cogerowie nie mieli pojęcia, gdzie. Czarny widział, że Tom odbiera to z mieszanymi uczuciami. Z jednej strony się cieszył, że nie musi przebywać w towarzystwie Zakrzewskiego, ale z drugiej był zawiedziony, ponieważ nie miał z kim się posprzeczać i pobić. Bill starał mu się to jakoś wynagrodzić, więc zaczęli razem wychodzić nocami. Wcześniej obawiali się ataku potworów, ale odkąd wiedzieli o mocy ich yin-yang, postanowili wyjść z ukrycia. Tom bez najmniejszych skrupułów rysował po różnych blokach i murach tworząc wspaniałe graffiti. Zachowywali się w miarę cicho, nigdy nikt nie zadzwonił na policję. Całe szczęście, bo gdyby mieli uciekać, byłoby krucho. Blondynowi nie najlepiej wychodziło bieganie w takich szerokich i długich spodniach, a Bill... Cóż, on miał tendencję do tego, żeby w takim przypadku po prostu się wywrócić. Tak już było. Obaj zdecydowali, że będą działać w ciszy i z ukrycia i nieźle im do wychodziło. Wszystko byłoby wspaniale, gdyby nie Ola Kostrzewa.
Czarny był okropnie zirytowany po każdym spotkaniu z nią. Była ładną i uczynną dziewczyną, ale strasznie go denerwowała. Usilnie chciała spędzać z nim jak najwięcej czasu i koniecznie próbowała wymusić na nim zaproszenie do jego domu. Nie miał pojęcia, o co jej chodzi, ale takie zachowanie działało mu na nerwy i nic nie mógł na to poradzić. Nie był jednak na tyle chamski, żeby po prostu kazać jej spadać. Mimo wszystko było na co popatrzeć.
Od samego początku studiów ani razu nie pojechali do domu. Matka często dzwoniła i prosiła, żeby przyjechali, ale obaj zgodnie twierdzili, że mają mnóstwo nauki i dodatkowe zajęcia w weekendy i po prostu nie mogą się wyrwać. Nie mogli zostawić Kevina samego i nie wiedzieli, czy potwory nie zaczęłyby ich atakować w domu. Woleli spróbować rozwiązać wszystko na miejscu, a nie ciągać się z tymi stworami w bagażniku taki kawał.
Mniej więcej tydzień przed dziewiętnastymi urodzinami bliźniaków, Bill znowu spotkał Olę. Siedział w bibliotece między regałami, a ona jak zwykle podeszła do niego z głupim uśmiechem zaczynając rozmowę.
-Cześć!- rzuciła.
-Cześć!- burknął Czarny nawet nie ukrywając swojej irytacji.
-Co u ciebie? Dawno cię nie widziałam.
Bill był zbyt miły, żeby jej wytknąć, że przecież spotkali się wczoraj i spędzili ze sobą jakieś trzy godziny. Po drobnej sprzeczce z Tomem po prostu zaszył się w bibliotece, a ona w cudowny sposób go tam nakryła.
-Wszystko ok. A u ciebie?
-Też. Słuchaj, organizuję u mnie imprezę. Słyszałam, że wszystkie inne zaproszenia odrzuciliście, ale chciałabym, żebyście przyszli do mnie. Moi starzy wyjeżdżają do Francji i mam wolną chatę.
-Chcesz, żebym zabrał ze sobą Toma?- zapytał Bill marszcząc brwi.
-Tak. Chciałabym go wreszcie poznać. Ciągle gdzieś znika.
-To chyba nie jest najlepszy pomysł.
-Nie lubisz imprez?
-Lubię, nawet bardzo, ale... Ostatnio sprawy trochę się skomplikowały i...
-Nie wykręcaj się. Proszę, Bill! To dla mnie bardzo ważne!
Ola spojrzała na niego jak kot ze Shreka. Czarny nie miał ochoty iść na imprezę, ale w sumie dlaczego nie? To byłaby miła odmiana.
-Dobra, przyjdziemy. Możemy zabrać ze sobą jeszcze Kevina?
-Jakiego Kevina?
-To nasz... przyjaciel. Studiuje prawo.
-Czy ty masz na myśli tego rozrabiakę, o którym trąbi cała uczelnia?
-Hmm, może. Nie wiem. A co takiego zrobił?
-Cóż, uwziął się na niego najbogatszy chłopak w całym mieście i ciągle próbuje go jakoś załatwić, a tamten po prostu go zlewa. Niech przyjdzie, z chęcią go poznam! Napiszę ci esa ze wszystkimi informacjami, dobrze?
-Jasne.
-To ja lecę. Do zobaczenia!
Ola pocałowała go mocno w usta, po czym w podskokach się oddaliła. Trochę zdziwiony jej zachowaniem Coger tylko pokręcił głową i wrócił do czytania.
Po jakiejś godzinie jego uwaga znowu została odwrócona od lektury. Gdy uniósł głowę, zobaczył nad sobą Kevina.
-Co czytasz?- zapytał siadając obok Czarnego.
-Jakiś kryminał. Nie sądziłem, że cię tu spotkam.
-A jednak. Słuchaj, co to za laska, która tak ciągle koło ciebie skacze?
-Ola?
-Chyba tak. No, więc?
-To koleżanka.
-Bujasz się w niej?
-Co?! Że niby ja?! Nie! Broń Boże!- wykrzyknął ze zgrozą.
Kevin uśmiechnął się lekko.
-To dobrze, bo ona cię wykorzystuje.
Bill uniósł brwi przypatrując się uważnie szatynowi.
-A ty skąd...?
-Słyszałem, jak rozmawiała ze swoją koleżanką. Ta dupa biega za tobą, bo na zabój zakochała się w Tomie i bardzo chce go poznać. Widziała, ile dziewczyn kręciło się obok niego od samego początku i uznała, że będzie prościej, jeśli najpierw zakoleguje się z tobą, a potem ty przedstawisz jej Toma. W ten sposób będzie mogła wymuszać na tobie spotkania i tym samym widzieć jego. Ona nie ma pojęcia, co to samokrytyka. Uważa, że jak tylko przedstawi się blondasowi, to on od razu się w niej zakocha. Co za pusta baba!
Czarny westchnął ciężko. W sumie to nie był bardzo zaskoczony tymi słowami, już wcześniej miał wrażenie, że Ola nie zadaje się z nim bezinteresownie.
-Tego się mogłem spodziewać- westchnął przeczesując ręką włosy.- Z chęcią bym się jej pozbył, ale kompletnie nie wiem, jak to zrobić.
-Z chęcią ci w tym pomogę, ale musisz mi obiecać, że nie będziesz się wtrącał. Ok?
-Możesz ją nawet ogolić na łyso, tylko weź ją jakoś zniechęć.
-Prawie zgadłeś- zaśmiał się Kevin.
-Co?!- wykrzyknął zszokowany Coger.
-To, co słyszałeś.
-Co ty masz zamiar jej zrobić?- spytał Czarny podejrzliwie.
-Nic strasznego, bez paniki. Nie jestem sadystą- rzucił szatyn, ale widząc wzrok Billa, dodał.- No, dobra, może jestem. Ale nic złego jej nie zrobię, słowo skauta.
-Nie byłeś skautem!
-Oj, czepiasz się!- burknął Zakrzewski.- Zadzwoń do niej i powiedz, żeby dzisiaj przyszła.
Czarny wzruszył ramionami i zadzwonił do dziewczyny. Wyjaśnił jej, że robią dzisiaj całonocny maraton filmowy i Tom bardzo chciałby ją wreszcie poznać. Ola była tym zachwycona i chętnie się zgodziła. Bill dziwił się, że tak łatwo połknęła przynętę, ale mało go to obchodziło. Swoje zrobił. Resztą zajmie się Kevin.
-Typowa blondynka- stwierdził Zakrzewski po tym, jak Coger skończył rozmawiać.- Nie dość, że w ogóle nie zwęszyła podstępu, to jeszcze chce przylecieć w podskokach. No, ale trzeba jej przyznać, zderzaki ma niezłe.
Bill zaśmiał się.
-Chyba tylko z tego powodu w ogóle toleruję jej obecność. Przy niej to nawet święty zacząłby grzeszyć.
-Niegrzeczna dziewczynka? Lubię takie.
Chłopcy ze śmiechem zaczęli wymieniać walory Oli i komentować je. Gdy już im się to znudziło, zdecydowali, że wrócą do domu.
-Bill... Dzisiaj się wyprowadzam- powiedział spokojnie Kevin, gdy już byli przed blokiem.
Coger poczuł nieprzyjemny ucisk w żołądku.
-Dlaczego?- spytał ze smutkiem.
-Już i tak dość siedziałem wam na głowie. Poza tym, wiesz, że nie najlepiej dogaduję się z Tomem. On mnie nie lubi, ja jego zresztą też nie. Obaj tylko się męczymy. Nie biliśmy się ostatnio, bo nie chcieliśmy sprawiać ci przykrości. No, w sumie to bardziej Tom ma takie opory. Zapłacę wam normalnie czynsz za tych kilka miesięcy. Załatwię tą sprawę z Olą i... Chcę, żebyście zapomnieli o moim istnieniu.
-Daj spokój, Tom nie ma nic przeciwko temu, żebyś z nami mieszkał. Poza tym, fajnie było nam w trójkę. Zabawniej. I...
-To, że omal cię nie zabiliśmy pod prysznicem twoim zdaniem było zabawne?- Kevin spojrzał krzywo na swojego brata.
-No, dobra, może masz rację, ale uznajmy to za wypadek przy pracy. Kevin, nie rób mi tego! Wiesz, że bardzo chciałbym cię poznać.
-Tak będzie lepiej. Już i tak za dużo o mnie wiesz. Nie chcę mieć z wami nic wspólnego. Żyłem sam przez dziewiętnaście lat i nie chcę tego zmieniać. Nie potrzebuję braci.
-Kevin...
-Przykro mi, Billy.
Szatyn pierwszy wszedł do mieszkania i od razu złapał się za pilot od telewizora. Tom siedział w kuchni na meblach i wcinał jakiś serek.
-Dzisiaj wieczorem przyjdzie Ola, nie musisz być dla niej miły- rzucił Bill ponurym głosem do bliźniaka.
Otworzył lodówkę i zaczął lustrować wzrokiem całą jej zawartość. Niby było tam kilka rzeczy, na które miał ochotę, ale jakoś nagle odechciało mu się jeść. Skrzywił się i zamknął lodówkę. Usiadł ciężko przy stole i wbił wzrok w blat.
-Co jest, młody?- zapytał Tom.
Bill westchnął i burknął.
-Kevin chce się dzisiaj wyprowadzić.
-Nareszcie!- odetchnął blondyn z uśmiechem wkładając do ust łyżeczkę z serkiem.
-Tom!- wykrzyknął Czarny zrywając się na równe nogi.
-Co?- spytał starszy Coger patrząc na brata z głupią miną.
-Cholera, jak możesz?! Myślałem, że po tym wszystkim...
-Daj spokój. Nie lubimy się, tak było już od samego początku. Tych kilka miesięcy tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że to palant i dupek.
Bill zacisnął zęby i patrzył ze złością, jak bliźniak otwiera drugi serek i z zadowoloną miną się nim objada.
Nagle wstał i podszedł do Toma. Stanął tuż przy nim i spojrzał mu prosto w oczy. Blondyn uśmiechnął się niepewnie.
-Bill?- zapytał.
Czarny jednym szybkim ruchem wyrwał bratu pudełko z serkiem i chlusnął mu całą zawartością w twarz. Zdał sobie sprawę z tego, co zrobił, gdy zobaczył zaskoczoną, wściekłą i upaćkaną jedzeniem twarz bliźniaka. Widząc, że zaraz Tom weźmie go w obroty, wybiegł szybko z kuchni. Zatrzymał się jeszcze w progu i rzucił pudełkiem w blondyna, po czym pobiegł do pokoju i schował się za Kevina. Cała złość już mu przeszła.
-Bill? Co ty robisz?- spytał Zakrzewski.
Czarny tylko wskazał palcem na wejście do pokoju, gdzie stał Tom. Wytarł serek, ale kilka warkoczyków nadal było brudnych. Bez słowa zaczął podchodzić do braci.
-Oj- jęknął młodszy Coger szukając pomocy u Kevina.
Szatyn tylko pokręcił głowa.
-Co ty mu znowu zrobiłeś?- zaśmiał się.
-Co ja mu zrobiłem, to teraz nie ważne. Ty lepiej pomyśl o tym, co on mi teraz zrobi- powiedział Bill głosem człowieka, który ma za chwilę umrzeć w męczarniach.
Tom uśmiechnął się szelmowsko, po czym rzucił się na Billa. Przygwoździł go swoim ciałem do łóżka. Czarny krzyknął.
-Zostaw mnie! Zostaw, bo powiem mamie! Aaa!- wrzeszczał młodszy Coger, kiedy brat go unieruchamiał.
-Zachowujesz się jak baba przed okresem. Ciągle masz jakieś zmienne nastroje. Żyjesz jeszcze tylko dlatego, że jesteś moim bratem bliźniakiem i po prostu nie wypada mi ciebie zabić. Jeżeli jednak jeszcze raz mi podpadniesz, wykopię cię przez okno i jeszcze zadbam o to, żebyś przypadkiem tego nie przeżył. Jasne?
-Nie boję się ciebie.
-Och, doprawdy? Przed chwilą trochę inaczej to wyglądało.
-Nieprawda! Tylko udawałem.
-Daj spokój, kiepski z ciebie aktor.
Bill prychnął.
-Pod prysznicem jakoś...- zaciął się Czarny, jego twarz zrobiła się czerwona.- Ee...
Kevin i Tom spojrzeli na siebie zdziwieni.
-Udawałeś?- zapytał szatyn spokojnym głosem.
Zbyt spokojnym.
-No... Ja, ee... Nie?
Blondyn nie zastanawiając się długo zaczął łaskotać bliźniaka.
-Już ja ci dam! Wiesz, jak mnie wystraszyłeś?!
-Aaa!- wrzasnął Bill śmiejąc się i próbując odepchnąć ręce brata.- Nie! Przestań, Tom! No, weź. Aaa! Nie łaskocz mnie. Tom!
-Kiedyś naprawdę cię zabiję, zobaczysz!- warknął blondyn nie przestając łaskotać brata.
Bill rzucał się po podłodze próbując jakoś się uwolnić spoza zasięgu rąk bliźniaka, ale Tom nie dał mu na to szansy. Czarnemu ze śmiechu płynęły łzy po policzkach, był cały czerwony i miał problemy ze złapaniem oddechu, ale blondyn nie miał dla niego żadnej litości.
Młodszy Coger aż do samego wieczoru był wręcz nękany przez Toma. Nie mógł zrobić nic w spokoju, ponieważ bliźniak ciągle go zaczepiał, bił poduszką, rzucał w niego kapciami i robił mu wiele innych dziwnych rzeczy. Zabawa skończyła się, kiedy przez przypadek trafił Kevina w głowę. Bill korzystając z chwili spokoju uciekł do kuchni i zrobił sobie popcorn. Słyszał huki dochodzące z pokoju i po raz pierwszy w takiej sytuacji się uśmiechnął.
Jeśli Tom i Kevin chcą się tłuc, proszę bardzo. On chętnie z tego skorzysta.


***
Co do TwT, coś tam zaczęłam pisać, ale chwilowo nic się nie pojawi. Jeśli chodzi o bliźniaków, to trzeciego tomu nie będzie i zakończę opowiadanie w sposób, w jaki zakończyłam je jak je pierwszy raz napisałam.  Może kiedyś dopiszę tę alternatywną część, która przez tyle czasu chodziła mi po głowie, a może nie.  Nie wiem. Chwilowo jestem kompletnie oderwana od rzeczywistości i oglądam... Supernatural. Cholernie tego dużo i zanim skończę, minie jeszcze kilka dni, więc dopiero wtedy zacznę coś pisać.
A, jest jeszcze obiecany Nagron. Jak tylko obejrzę jeszcze raz Spartakusa, wstawię one-shota na stronę. Przed wyjazdem wkręciłam się też w oglądanie Nastoletniego wilkołaka. Jak ktoś jeszcze nie widział, to polecam - Stiles bije tam wszystkich na głowę:).
Pozdrawiam!

10 komentarzy:

  1. Co do twt to szkoda no cóż.. Poczekam:)
    A co do innych.. Poczytam z chęcią :*
    I mam kilka pytań co do Granic..
    Ile planujesz odcinków tego opka? I czy będziesz planowała jakas 2 część tego?
    Tamto opko jest nAprawdę genialne! Najlepsze!.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Kevin! Zadnego wyprowadzania sie, idioto, bo czuje, ze beda z tego problemy.
    Uwielbiam Billa, ktory najperw robi, potem mysli xD jest totalnie obledny!
    ja sie z supernatural poddalam, jak pojawily sie te zebate potwory udajace ludzi. Ale moze kiedys w wolnej chwili do tego wroce. Ostatnio moj czas pozeralo Death Note (anime i filmy) i Queer As Folk.

    OdpowiedzUsuń
  3. A już myślałam ze między Kevinem i bliźniakami się jakoś ułoży a on chce się wprowadzać. Nie wolno mu! Btw. Czekam na twt. Mam nadzieje ze skoro nie masz weny do tego to nie będzie miało dużo odcinków i szybciej doczekamy się happy endu. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Będzie scenka yaoi?
    Rozdziałowi daje 100/10.
    Ewa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś tam się pojawi, ale jakiegoś wielkiego szału nie będzie.

      Usuń
  5. Co Kevin chce zrobić Oli? Strasznie jestem tego ciekawa. Nie musi jej oszczędzać :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Czy z okazji tego, że oglądasz Supernatural napiszesz coś (najlepiej destiela)? :3 Bardzo bym prosiła, bo to mój ulubiony serial. <3
    A co do Bliźniaków... Nie podoba mi się ta wyprowadzka Kevina. Oj, nie podoba. Nie mogę się doczekać zemsty na Oli. Będzie się działo... 3:D
    Miru

    OdpowiedzUsuń
  7. A może by tak Sterek?

    OdpowiedzUsuń
  8. Hahaha! Rozdział świetny. Nie mogę się doczekać następnego.

    Davichi Shanti

    OdpowiedzUsuń
  9. No weź, Kevin nie może się wyprowadzić... Rozumiem że bliźniaki pojadą do tego kryminalisty w najbliższym czasie :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)