Gdyby nie to, że leżał
rozwalony plackiem na podłodze, rzuciłby się z pazurami na tę gładką, piękną
buźkę i wydrapałby z niej skórę aż do kości.
– Cześć, Billy –
rzucił Tom ze śmiechem, wkładając ręce w kieszenie. Był wyraźnie zadowolony ze
swojego dzieła. – Fajnie się leciało?
– Jesteś… Jesteś
nienormalny! – krzyknął chłopak, wstając pospiesznie z podłogi. – Po prostu
nienormalny.
Tom zacmokał z
dezaprobatą.
– Chciałem cię tylko
należycie powitać. Dowiedziałem się, że byłeś po lekcjach u lekarza, żeby
ściągnął ci gips i nie mogłem tego nie uczcić.
– Idź się lecz! –
warknął czarnowłosy, zbierając swoje rzeczy z podłogi. Klął pod nosem,
ignorując głupi wyszczerz na twarzy rówieśnika.
– Sztywniak jak zawsze
– skomentował Tom.
– Zaraz ty będziesz
sztywny – odparł Bill. – Na wieki!
Tom uśmiechnął się,
ukazując rząd równych białych zębów. Bill jedynie zacisnął swoje i pokazał mu
środkowy palec.
– Znowu rozrabiacie?
Obaj jak na komendę
spojrzeli na dyrektora, którego głos zabrzmiał niema złowieszczo. Facet wyglądał
na pirytowego i nie wróżyło to im niczego dobrego. Tom i Bill zgadzali się
tylko co do jednej rzeczy – dyrektor wziął sobie za punkt honoru wlepić im jak
najwięcej szlabanów i to w dodatku razem. Lądowali w kozie po lekcjach niemal
codziennie i to za takie głupie przewinienia, że nie wymagały tak naprawdę
nawet interwencji nauczyciela. Tak właściwie szlaban im się należał dopiero po
tym, co wyprawiali w kozie, nieraz przechodząc do rękoczynów i rzucania bardzo
niecenzuralnych epitetów pod adresem swojego wroga.
– Siedzenie w kozie
nic nie daje, jak widzę – powiedział mężczyzna, patrząc na nich z naburmuszoną
miną. Tom miał ochotę pokazać mu język. – Widzę, że to żadna kara, skoro można
się do niej przyzwyczaić. Skoro to nie działa, przygotujcie mi referat na
tysiąc słów…
– Co?!
– Ile?!
– … na temat hmm…
Sposobów, w jakie dwaj delikwenci tacy jak wy mogą się porozumieć. Macie to
zrobić razem, na jutro.
– Ale… – zaczęli
jednocześnie, ale dyrektor nie pozwolił im powiedzieć nic więcej.
– Żadnych „ale”. Chcę
to mieć jutro na swoim biurku, bo jak nie to popamiętacie.
Mężczyzna odwrócił się
na pięcie i odszedł. Chłopcy spojrzeli na siebie z jawną wrogością.
– I widzisz, co
narobiłeś?! – warknął Bill, poprawiają nerwowo torbę na ramieniu. – Znowu
wszystko twoja wina.
– Nie zganiaj na mnie,
co? Sam lepszy nie jesteś.
– Przecież to ty
podstawiłeś mi haka!
Tom prychnął.
– No i co? Przecież on
tego nie widział. Przyszedł już jak się do mnie plułeś, więc nie jesteś bez
winy.
– Tak sobie wmawiaj!
Obaj dobrze wiemy, jaka jest prawda.
– Pff!
– Pff! – Bill
przedrzeźnił Dredziarza, a ten zacisnął dłonie w pięści, mając ochotę trzepnąć
chłopaka w ten jego przefarbowany łeb. – Jeśli ci się podobam – Bill uśmiechnął
się całkiem sympatycznie – albo coś i po prostu nie wiesz, jak to wyrazić,
wierz mi, są inne sposoby. Ale tak na przyszłość, nie masz u mnie szans.
Tom nie wiedział, za
co bardziej się obrazić – że Bill zasugerował, że Tom może być nim
zainteresowany czy za to, że Bill powiedział, że nie ma u niego szans. Oczywiście,
gdyby chciał, to mógłby go mieć. Zdecydowanie był świadomy swojej atrakcyjności
i z pewnością nie miałby problemu z zadowoleniem prawiczka. Też coś, będzie mu
gnida chuda mówić takie rzeczy.
– Chciałbyś, żebym się
tobą zainteresował i rozprawiczył ci to chude dupsko, co? – zapytał Dredziarz z
ironicznym uśmiechem. Ku jego rozczarowaniu, twarzy Billa nie pokrył nawet cień
rumieńca, za to usta wygięły się w lekkim uśmiechu, a oczy lekko zmrużyły.
– Nie, nie chciałbym.
Ale ty chyba chcesz. Przyznaj się, że cię kręcą faceci.
– Nawet jeśli, ciebie
nie ma w tym gatunku.
Bill aż zachłysnął się
tą obelgą, ale szybko się zreflektował i zaklaskał.
– Wow! – powiedział
jak do dziecka. – Długo o tym myślałeś? Cóż za elokwencja, nie spodziewałem się
tego po tobie.
Ktoś z boku zaśmiał
się cicho. Tom i Bill obejrzeli się jednocześnie i spojrzeli na Alana, wyraźnie
naburmuszeni.
– Jesteście niemożliwi
– powiedział. – Serio, przelećcie się, może wam przejdzie. Ciągnie was do
siebie jak dwa magnesy.
Obaj byli
zbulwersowani insynuacjami kolegi z klasy, ale prychnęli jedynie i odeszli jak
najdalej od siebie.
Po lekcjach, nie mając
wyjścia, Bill zaczekał na Toma przy wyjściu z klasy z zamiarem odwalenia jak
najszybciej tego głupiego zadania, które dał im dyrektor. Z jakiegoś powodu
mężczyzna był na nich cięty wynajdywał
im ciągle jakieś przewinienia, za które mógłby ich ukarać. Było to niezwykle
dziwne, bo raczej go lubiano i tylko oni działali na niego jak płachta na byka.
Co ciekawsze, zawsze byli karani razem. Gdy mieli poukładać sprzęt w składziku
z piłkami, posprzątać szatnię czy po prostu siedzieć w kozie, zawsze byli
razem. Bill zastanawiał się nawet, czy to jakaś sugestia, ale nie miał zamiaru
o to pytać.
Prawda była taka, że
przyzwyczaił się do obecności Toma. Teraz już nie wyobrażał sobie przyjść do
szkoły i nie zmierzyć się z nim. Szkoła bez Dredziarza byłaby cholernie nudna.
Zauważył również, że coraz więcej myśli poświęca temu chłopakowi i sam nie mógł
uwierzyć, jak wielki wpływ miał na niego Tom. Kiedyś niektóre zachowania były
dla niego nie do pomyślenia, a przy Tomie wychodziło z niego niemal wszystko co
najgorsze. Miał jednak przeczucie, że on wyzwala w Tomie dokładnie takie same
emocje.
– To gdzie idziemy? –
spytał Dredziarz po wyjściu z klasy.
Czarny wzruszył ramionami.
– Mnie jest to
obojętne.
– To chodźmy do mnie –
rzekł Tom. Poszli razem do szatni po kurtki i obaj, przeczuwając katastrofę,
pojechali do Toma.
Bill już tam był, więc
nie zamierzał go drażnić po raz kolejny i zaglądać mu w każdy kąt. Stanął niepewnie
na środku pokoju i czekał, aż Tom wybierze miejsce, gdzie będą robić zadanie.
– Usiądź przy biurku,
zaraz przyniosę drugie krzesło – powiedział chłopak, włączając komputer.
Zostawił Billa samego i wyszedł. Czarny westchnął na myśl o robieniu jakiegokolwiek
zadania akurat z TĄ osobą. Na pewno będę się o wszystko kłócić i w ogóle.
Masakra.
Bill był pewny, że
przyniesienie krzesła z innego pokoju zajmie Tomowi dosłownie chwilę, ale gdy
ten po kilku minutach nadal nie wracał, Bill zaczął się nudzić. Gapił się w
monitor jak sroka w gnat, kiedy nagle coś przyciągnęło jego uwagę. Zagryzając
wargę, kliknął na jedną z ikonek, która wydawała mu się dziwnie podejrzana.
Aż zaparło mu dech w
piersiach, kiedy zobaczył, że wszedł w opcję podglądu kamery i… I…
Zobaczył na monitorze
swojego wujka, który wszedł o jego pokoju i rzucił mu na łóżko wyprane i
poskładane ciuchu. Minęła dłuższa chwila, zanim Bill otrząsnął się z szoku i
przypomniał sobie, że musi oddychać. Szybko wyłączył podgląd z kamery, żeby Tom
się nie dowiedział o jego odkryciu.
Nie miał pojęcia, skąd
to się wzięło w jego pokoju ani co tam robiło. Tom go podglądał? Ale dlaczego?
Aż tak mu zależało, żeby odkryć coś, co może go pogrążyć? Bill pomyślał o swoim
głupim nawyku chodzenia po pokoju nago po kąpieli i mimowolnie się zarumienił,
zdając sobie sprawę, że Tom musiał go widzieć.
Co za wstyd.
Pomyślał, że jest
tylko jeden sposób, żeby się „odwdzięczyć” za ten numer.
Drzwi otworzyły się i
wszedł Tom, ale oprócz krzesła miał ze sobą również sporą tacę z dwoma
talerzami zupy.
– Klara nie chciała
mnie puścić bez jedzenia – wyjaśnił, podchodząc do biurka i stawiając tacę obok monitora. – Piszemy to
na kompie?
– Jasne, będzie
szybciej. Ja mogę pisać – zgodził się Bill.
– Tylko o czym?
– No, możemy coś
pozmyślać. Wiesz, żeby już więcej nie przyszło mu do głowy zadawanie czegoś
takiego. Nie chce mi się tego więcej pisać.
– No, mnie też.
Zwłaszcza z tobą.
Bill spojrzał na Toma
wilkiem, ale nie skomentował tego. Postanowił skupić się na zadaniu, żeby
czasem nie wypaplać się o kamerze. Miał na to wielką ochotę i żałował, że nie
będzie mógł zobaczyć miny Toma, kiedy ten się o tym dowie.
– To… co piszemy?
– Coś, co przyprawi
dyrka o zawał serca i nie będzie nas więcej męczył.
– Hagen się obrazi,
jeśli jego stary przez nas wykorkuje.
Tom zaśmiał się.
– Żadna strata. Dobra, to jaki może być
niekonwencjonalny sposób na porozumienie między nami?
Przez chwilę obaj
milczeli, zastanawiając się, co może doprowadzić dyrektora do palpitacji serca.
Nic im nie przychodziło do głowy, aż nagle jednocześnie spojrzeli na siebie
porozumiewawczo.
– Chyba mam pomysł –
mruknął Bill.
– Czyżbyś pomyślał o
zainsynuowaniu, że dobry seks to pierwsza forma porozumienia, którą moglibyśmy
się posiłkować w kryzysowych sytuacjach?
Bill skinął głową.
Po godzinie mieli
połowę wypracowania, w którym opisali, że seks jest jednym z niewielu sposobów,
który mógłby w ich przypadku zadziałać, ponieważ działa w przypadku wielu
innych ludzi. Wybrali też pozycje, które najbardziej mogłyby się im podobać i
opisali, dlaczego.
– W życiu nie
obciągnąłbym komuś w takiej pozycji! – Bill szturchnął Toma, kiedy ten
zasugerował wpisanie do wypracowania absurdalną pozycję z Kamasutry, którą
znaleźli w Internecie.
– Och, wybacz –
warknął Tom – nie wiedziałem, że pozycja, w której się obciąga, jest jakoś
specjalnie ważna.
– Jest i już – upierał
się Bill.
– Skąd możesz
wiedzieć?! Nawet tego jeszcze nie robiłeś!
Bill uśmiechnął się
cwaniacko.
– A skąd wiesz, co? –
spytał wyzywająco. – O ile sobie przypominam, to ci powiedziałem, że zajebiście
obciągam.
– A potem dodałeś, że
żartowałeś. To nie jest ważne i już.
– Jasne. A ty skąd
wiesz, co? Też tego jeszcze nie robiłeś.
– Może się domyślam,
co?
– Ja może też, hm?
– Och, po prostu to
wpisz! Przecież nie musimy pisać prawdy.
– Oczywiście, że nie
musimy! W życiu bym się z tobą nie przespał.
– Tak strasznie
zaprzeczasz, że zaczynam myśleć, że jest dokładnie odwrotnie.
– Chyba kpisz.
Tom kliknął na kolejny
obrazek, powiększając go.
– Ty serio jesteś baba
a nie facet. Nawet myślisz jak baba. Różnisz się od nich tylko fiutem.
– Ty za to różnisz się
od ludzi tym, że oni mają mózg, a ty nie.
Tom kopnął Billa pod
biurkiem.
– Au! Pogięło cię?!
Dopiero co zdjęli mi gips!
– Byłeś uroczy jak cię
wkurwiałem i gdy nie mogłeś mnie gonić, rzucałeś kulami przez cały korytarz –
Dredziarz westchnął z zadowoleniem. – To były piękne czasy.
Czarny fuknął jak
rozjuszona kotka.
– Jesteś głupi jak
but.
– O, coś nowego
znalazłeś w swoim podręcznym słowniku obelg? Wow.
– Zamknij się i myśl,
co jeszcze napisać!
Jako drugi sposób
wybrali zemstę na wspólnym wrogu, a potem kilka docinek do dyrektora jak
pozwolenie, żeby czas „czynił cuda” i kilka innych bzdur. Wydrukowali to w
trzech kopiach – obaj zdecydowali sobie zachować po jednym egzemplarzu na
pamiątkę.
Ku zdumieniu ich obu,
całkiem nieźle potrafili ze sobą współpracować, kiedy już postanowili nie
próbować się pozabijać.
To wszystko jest takie
dziwne, pomyślał Bill, jadąc tramwajem do domu. Nie rozumiał tej więzi, której
czuł z Tomem. Z jednej strony była chęć udowodnienia mu, że jest od niego
lepszy, ale z drugiej miał ochotę spędzać z nim jak najwięcej czasu, chciał…
Potrząsnął głową, zdając sobie sprawę, że to już lekka przesada. Przecież
naprawdę nie lubił Toma. Jak to więc możliwe, że podobało mu się w jego
towarzystwie. Przecież ciągle był przez niego zirytowany i… I podekscytowany,
jeśli miał być szczery. Przy tomie ciągle coś się działo, więc nie mógł
narzekać na nudę, a każdy nowy dzień obfitował w kolejne przygody, których Bill
w życiu by się nie spodziewał.
Tak jak Simone nie
spodziewała się wspólnego wypracowania swoich synów. Gdy tylko dyrektor je
przeczytał i zrozumiał, że oni napisali to wszystko całkiem serio – szok omal
go nie zabił – zadzwonił do Simone i kazał jej natychmiast przyjechać, żeby mogła
obejrzeć nowy wyskok jej kochanych bliźniaków. Był tak wściekły, że dopiero
zaczerwieniona ze zdumienia i zażenowania twarz kobiety poprawiła mu humor
wystarczająco, żeby nie nawrzeszczeć na nią za pomysł umieszczenia tych dwóch
bachorów w jego szkole. Co mu strzeliło do głowy, żeby zgadzać się na ten głupi
pomysł i przyjąć ich? Przecież to śmierdziało na kilometr!
Simone nie mogła
uwierzyć, że chłopcy wpadli na TAKI pomysł. Jasne, wiedziała że to nastolatki i
mają głupie pomysły, ale to… Było jej okropnie wstyd za nich, nawet jeśli nie
wiedzieli, że są braćmi. Sama myśl, że mogli chociaż w myślach wyobrazić siebie
razem podczas stosunku, napawała ją przerażeniem. Z tego, co mówił jej Derek,
Bill rzeczywiście był homoseksualny. Na szczęście Tom oglądał się tylko za
spódniczkami, więc nawet jeśli sam zamysł wydawał się abstrakcyjny, nie mogła
go zignorować. Był pewna orientacji swojego syna, a jednak gdy myślała o tej
dwójce, dopadały ją złe przeczucia i chociaż próbowała sobie wmówić, że to
tylko jej głupia wyobraźnia, nie mogła się ich pozbyć.
– Coś się stało, mamo?
Kobieta podskoczyła,
po czym odwróciła się gwałtownie. W drzwiach kuchni stał Tom z plecakiem
zarzuconym na jedno ramię. Wyglądał tak… niewinnie. Aż nie mogła uwierzyć, że
to jego wypracowanie czytała zaledwie pół godziny temu.
– Nie. Nie, wszystko w
porządku. Czemu pytasz?
– Pytałem, czy już
jadłaś obiad i to chyba ze trzy razy. Na pewno wszystko gra?
– Tak, tak.
Oczywiście. – Uśmiechnęła się do niego. – Po prostu się zamyśliłam.
– W porządku.
– Jako było w szkole?
Tom rzucił plecak pod
ścian i usiadł na stołku barowym.
– Dobrze.
Zawsze tak odpowiada,
nawet jeśli ktoś inny miały dużo do powiedzenia, pomyślała Simone.
– To dobrze.
– Wiem.
Simone podała mu
talerz z jedzeniem i patrzyła z rozczuleniem jak je. Nie mogła uwierzyć, że
jeszcze kilkanaście lat temu był zaledwie trzykilogramowym berbeciem, które
było całkowicie od niej uzależnione i kwiliło cicho w nocy, domagając się
uwagi. Teraz był to niemal dorosły, przystojny mężczyzna, który wzdrygał się na
każdą wzmiankę o tym, że jego byt zależał o kobiety, która go karmiła,
przewijała i kładła spać.
Wieczorem Tom położył
się na łóżko z laptopem na kolanach i postanowił podglądnąć, co robi Bill.
Trafił akurat na moment, kiedy ten wchodził do pokoju z dużym blokiem pod
pachą. Odłożył go na łóżko, a potem zaczął się rozbierać do naga. To nie
rozumiał tych jego zapędów do ekshibicjonizmu. Gdy już był zupełnie nagi,
zgarnął kupkę ciuchów i pomaszerował o łazienki. Tom mimowolnie oblizał usta, przeczuwając,
co będzie się działo dalej.
Czekał jakieś
dwadzieścia minut, zanim chłopak wrócił do pokoju już po kąpieli, tarmosząc
mokre włosy ręcznikiem. Tom mógłby przysiąc, że patrząc na Czarnego wyczuwa
delikatny aromat mydła, którym zapewne pachniał. To, co Bill z nim robił,
przechodziły wszelkie pojęcie. Nigdy nie fascynował ani nie podniecał go
chłopak, a jednak teraz właśnie to czuł – fascynację i podniecenie.
– No, dalej… –
poganiał go szeptem, nie mogąc się doczekać, aż Bill zacznie się pieścić. Uwielbiał
to robić po kąpieli, co dla niego było trochę niezrozumiałe. Dlaczego nie robił
tego przed?
Te rozmyślenia o razu
poszły w niepamięć, kiedy Bill położył się na łóżku i to przodem do niego! I
zaczął się dotykać. Tak jak ostatnio, Tom również zaczął to robić, chcąc pozbyć
się napięcia, które czuł w kroczu. Bill tym razem potrzebował więcej czasu,
żeby dojść, ale Dredziarzowi to nie przeszkadzało. Im dłużej mu to zajmie, tym
dłużej będzie mógł się rozkoszować tym widokiem. Chyba nie ma innego wyjścia,
jak zwyczajnie poderwać te czupiradło i tyle. Na samą myśl zaczął się znowu
podniecać.
Zmarszczył brwi, kiedy
zobaczył, że Czarny przekręca się na bok i sięga po blok, który ze sobą
przyniósł. Przez chwilę po prostu patrzył na niego z głupim uśmiechem, a potem
otworzył go i wystawił w stronę kamery tak, że Dredziarz mógł to bez przeszkód
odczytać.
„TO BYŁO DLA CIEBIE,
TOM”
Dredziarz nawet nie
zdawał sobie sprawy, że pisnął jak dziewczyna, kiedy dotarło do niego to
przesłanie. Nie wiedząc, co ma zrobić czy myśleć, patrzył na ekran, gdzie Bill przewrócił
kartkę. Kolejny napis głosił „KONIEC PRZEDSTAWIENIA”. Potem Czarny wstał i
zarzucił coś na kamerę, pozbawiając blondyna obrazu.
Tom jeszcze nigdy w
życiu tak mocno się nie czerwienił.
***
Nie powala długością, ale wreszcie jest.
Jest jest! w koncu! <3
OdpowiedzUsuńkobieto cudnie <33 kocham to opko czekam na wiecej <3
hahaha geniusz! kocham cię za to :* fajnie, że wróciło twarzą w twarz bo zapowiada się naprawdę ciekawie ;)
OdpowiedzUsuńO kurde... nie mogę się doczekać kolejnego odcinka:)
OdpowiedzUsuńbuziaki Słonko :**
Dobra zemsta, nie jest zła >< znowu dawno nie zaglądałam ... Ostatnio nie mam na nic czasu :/ odcinek świetny ;) kto prawie zapomniałam jak Fajnie czyta się o bliźniakach... Postaram się zaglądać częściej ale mając trójkę dzieci pod opieką, może być ciężko... Nawet nie mam czas zalogować się na swoje konto o.O Pozdrawiam cieplutko i życzę weny kochana :) / Dorcik
OdpowiedzUsuńOooooohhhh... To jest takie wspaniale!! Ja wiem, ze sie powtarzam i ze znow o tym mowie, ale.... Przywroc Twarza w Twarz, blagam!!
OdpowiedzUsuńTo opowiadanie jest NAJLEPSZE ! Kocham je, po prostu kocham... Błagam odwieść je bo nie wytrzymam bez kolejnego rozdziału AŻ miesiąca.... :C
OdpowiedzUsuńKońcówka mnie rozwaliła. Była genialna tak jak całe to opowiadanie. Proszę odwieś je wreszcie. Życzę Ci do niego duuuuużo weny!
OdpowiedzUsuńGenialne *.*
OdpowiedzUsuńNie no, końcówka wymiata :D Zresztą ich wypracowanie też. Biedna Simone... Chłopaki przyprawią ją o zawał xD I nie tylko ją.
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ♥
Cieszę się jak dziecko!! A rozdział świetny. Oby tak dalej.
OdpowiedzUsuńWeny
Tracheotomie
Hahahah. To było genialne, a końcówka jest... zajebista.
OdpowiedzUsuńCzytałam już wiele opowiadań yaoi, ale żadne nie było tak... Przyciągające? Twoje są najlepsze ze wszystkich innych blogów. ;P
Uwielbiam relacje między Billem i Tomem w tym opowiadaniu. Jak dla mnie zasługujesz na noble! ;)
Nie jestem fanką TH. Jest tylko kilka utworów, które lubię, ale fanką nie jestem, jednak twoje opowiadania wymiatają! <3
Gratuluję talentu, pozdrawiam i meeega weny !!! :*
O wow, wow, wow...
OdpowiedzUsuńTo było świetne!! Kocham TwT i już nie raz się wściekałem, że tak długo każesz nam czekać na kolejną część, ale ten rozdział, choćby i taki krótki to po prostu... wow. *////* Wynagrodził wszystko! :D "TO DLA CIEBIE, TOM" to było świetne. Po prostu. Kocham Twoje opowiadania i weny życzę! :D
Świetne *.* Ja chcę już kolejny rozdział :o Odwiesisz je?? Prosimy Ciebie wszyscy :((
OdpowiedzUsuńTak długo czekałammmmmmm i w końcu jest, końcówka mnie rozwaliła, ale szkoda, że Bill odkrył kamerę(wiem, perwers ze mnie:)) Kiedy kolejna notka?
OdpowiedzUsuńzemsta była zajebista xD Wybacz za wulgaryzm ale nie mogłam się powstrzymać >.< a referat jeszcze lepszy :D Świetny odcinek ;)
OdpowiedzUsuńJak ja uwielbiam zakończenia rozdziałów :D Bill rozwalił system ....
OdpowiedzUsuń