środa, 16 października 2013

7.Twarzą w twarz



Gdyby nie to, że leżał rozwalony plackiem na podłodze, rzuciłby się z pazurami na tę gładką, piękną buźkę i wydrapałby z niej skórę aż do kości.
– Cześć, Billy – rzucił Tom ze śmiechem, wkładając ręce w kieszenie. Był wyraźnie zadowolony ze swojego dzieła. – Fajnie się leciało?
– Jesteś… Jesteś nienormalny! – krzyknął chłopak, wstając pospiesznie z podłogi. – Po prostu nienormalny.
Tom zacmokał z dezaprobatą.
– Chciałem cię tylko należycie powitać. Dowiedziałem się, że byłeś po lekcjach u lekarza, żeby ściągnął ci gips i nie mogłem tego nie uczcić.
– Idź się lecz! – warknął czarnowłosy, zbierając swoje rzeczy z podłogi. Klął pod nosem, ignorując głupi wyszczerz na twarzy rówieśnika.
– Sztywniak jak zawsze – skomentował Tom.
– Zaraz ty będziesz sztywny – odparł Bill. – Na wieki!
Tom uśmiechnął się, ukazując rząd równych białych zębów. Bill jedynie zacisnął swoje i pokazał mu środkowy palec.
– Znowu rozrabiacie?
Obaj jak na komendę spojrzeli na dyrektora, którego głos zabrzmiał niema złowieszczo. Facet wyglądał na pirytowego i nie wróżyło to im niczego dobrego. Tom i Bill zgadzali się tylko co do jednej rzeczy – dyrektor wziął sobie za punkt honoru wlepić im jak najwięcej szlabanów i to w dodatku razem. Lądowali w kozie po lekcjach niemal codziennie i to za takie głupie przewinienia, że nie wymagały tak naprawdę nawet interwencji nauczyciela. Tak właściwie szlaban im się należał dopiero po tym, co wyprawiali w kozie, nieraz przechodząc do rękoczynów i rzucania bardzo niecenzuralnych epitetów pod adresem swojego wroga.
– Siedzenie w kozie nic nie daje, jak widzę – powiedział mężczyzna, patrząc na nich z naburmuszoną miną. Tom miał ochotę pokazać mu język. – Widzę, że to żadna kara, skoro można się do niej przyzwyczaić. Skoro to nie działa, przygotujcie mi referat na tysiąc słów…
– Co?!
– Ile?!
– … na temat hmm… Sposobów, w jakie dwaj delikwenci tacy jak wy mogą się porozumieć. Macie to zrobić razem, na jutro.
– Ale… – zaczęli jednocześnie, ale dyrektor nie pozwolił im powiedzieć nic więcej.
– Żadnych „ale”. Chcę to mieć jutro na swoim biurku, bo jak nie to popamiętacie.
Mężczyzna odwrócił się na pięcie i odszedł. Chłopcy spojrzeli na siebie z jawną wrogością.
– I widzisz, co narobiłeś?! – warknął Bill, poprawiają nerwowo torbę na ramieniu. – Znowu wszystko twoja wina.
– Nie zganiaj na mnie, co? Sam lepszy nie jesteś.
– Przecież to ty podstawiłeś mi haka!
Tom prychnął.
– No i co? Przecież on tego nie widział. Przyszedł już jak się do mnie plułeś, więc nie jesteś bez winy.
– Tak sobie wmawiaj! Obaj dobrze wiemy, jaka jest prawda.
– Pff!
– Pff! – Bill przedrzeźnił Dredziarza, a ten zacisnął dłonie w pięści, mając ochotę trzepnąć chłopaka w ten jego przefarbowany łeb. – Jeśli ci się podobam – Bill uśmiechnął się całkiem sympatycznie – albo coś i po prostu nie wiesz, jak to wyrazić, wierz mi, są inne sposoby. Ale tak na przyszłość, nie masz u mnie szans.
Tom nie wiedział, za co bardziej się obrazić – że Bill zasugerował, że Tom może być nim zainteresowany czy za to, że Bill powiedział, że nie ma u niego szans. Oczywiście, gdyby chciał, to mógłby go mieć. Zdecydowanie był świadomy swojej atrakcyjności i z pewnością nie miałby problemu z zadowoleniem prawiczka. Też coś, będzie mu gnida chuda mówić takie rzeczy.
– Chciałbyś, żebym się tobą zainteresował i rozprawiczył ci to chude dupsko, co? – zapytał Dredziarz z ironicznym uśmiechem. Ku jego rozczarowaniu, twarzy Billa nie pokrył nawet cień rumieńca, za to usta wygięły się w lekkim uśmiechu, a oczy lekko zmrużyły.
– Nie, nie chciałbym. Ale ty chyba chcesz. Przyznaj się, że cię kręcą faceci.
– Nawet jeśli, ciebie nie ma w tym gatunku.
Bill aż zachłysnął się tą obelgą, ale szybko się zreflektował i zaklaskał.
– Wow! – powiedział jak do dziecka. – Długo o tym myślałeś? Cóż za elokwencja, nie spodziewałem się tego po tobie.
Ktoś z boku zaśmiał się cicho. Tom i Bill obejrzeli się jednocześnie i spojrzeli na Alana, wyraźnie naburmuszeni.
– Jesteście niemożliwi – powiedział. – Serio, przelećcie się, może wam przejdzie. Ciągnie was do siebie jak dwa magnesy.
Obaj byli zbulwersowani insynuacjami kolegi z klasy, ale prychnęli jedynie i odeszli jak najdalej od siebie.
Po lekcjach, nie mając wyjścia, Bill zaczekał na Toma przy wyjściu z klasy z zamiarem odwalenia jak najszybciej tego głupiego zadania, które dał im dyrektor. Z jakiegoś powodu mężczyzna był na nich cięty  wynajdywał im ciągle jakieś przewinienia, za które mógłby ich ukarać. Było to niezwykle dziwne, bo raczej go lubiano i tylko oni działali na niego jak płachta na byka. Co ciekawsze, zawsze byli karani razem. Gdy mieli poukładać sprzęt w składziku z piłkami, posprzątać szatnię czy po prostu siedzieć w kozie, zawsze byli razem. Bill zastanawiał się nawet, czy to jakaś sugestia, ale nie miał zamiaru o to pytać.
Prawda była taka, że przyzwyczaił się do obecności Toma. Teraz już nie wyobrażał sobie przyjść do szkoły i nie zmierzyć się z nim. Szkoła bez Dredziarza byłaby cholernie nudna. Zauważył również, że coraz więcej myśli poświęca temu chłopakowi i sam nie mógł uwierzyć, jak wielki wpływ miał na niego Tom. Kiedyś niektóre zachowania były dla niego nie do pomyślenia, a przy Tomie wychodziło z niego niemal wszystko co najgorsze. Miał jednak przeczucie, że on wyzwala w Tomie dokładnie takie same emocje.
– To gdzie idziemy? – spytał Dredziarz po wyjściu z klasy.
Czarny wzruszył ramionami.
– Mnie jest to obojętne.
– To chodźmy do mnie – rzekł Tom. Poszli razem do szatni po kurtki i obaj, przeczuwając katastrofę, pojechali do Toma.
Bill już tam był, więc nie zamierzał go drażnić po raz kolejny i zaglądać mu w każdy kąt. Stanął niepewnie na środku pokoju i czekał, aż Tom wybierze miejsce, gdzie będą robić zadanie.
– Usiądź przy biurku, zaraz przyniosę drugie krzesło – powiedział chłopak, włączając komputer. Zostawił Billa samego i wyszedł. Czarny westchnął na myśl o robieniu jakiegokolwiek zadania akurat z TĄ osobą. Na pewno będę się o wszystko kłócić i w ogóle.
Masakra.
Bill był pewny, że przyniesienie krzesła z innego pokoju zajmie Tomowi dosłownie chwilę, ale gdy ten po kilku minutach nadal nie wracał, Bill zaczął się nudzić. Gapił się w monitor jak sroka w gnat, kiedy nagle coś przyciągnęło jego uwagę. Zagryzając wargę, kliknął na jedną z ikonek, która wydawała mu się dziwnie podejrzana.
Aż zaparło mu dech w piersiach, kiedy zobaczył, że wszedł w opcję podglądu kamery i… I…
Zobaczył na monitorze swojego wujka, który wszedł o jego pokoju i rzucił mu na łóżko wyprane i poskładane ciuchu. Minęła dłuższa chwila, zanim Bill otrząsnął się z szoku i przypomniał sobie, że musi oddychać. Szybko wyłączył podgląd z kamery, żeby Tom się nie dowiedział o jego odkryciu.
Nie miał pojęcia, skąd to się wzięło w jego pokoju ani co tam robiło. Tom go podglądał? Ale dlaczego? Aż tak mu zależało, żeby odkryć coś, co może go pogrążyć? Bill pomyślał o swoim głupim nawyku chodzenia po pokoju nago po kąpieli i mimowolnie się zarumienił, zdając sobie sprawę, że Tom musiał go widzieć.
Co za wstyd.
Pomyślał, że jest tylko jeden sposób, żeby się „odwdzięczyć” za ten numer.
Drzwi otworzyły się i wszedł Tom, ale oprócz krzesła miał ze sobą również sporą tacę z dwoma talerzami zupy.
– Klara nie chciała mnie puścić bez jedzenia – wyjaśnił, podchodząc do biurka  i stawiając tacę obok monitora. – Piszemy to na kompie?
– Jasne, będzie szybciej. Ja mogę pisać – zgodził się Bill.
– Tylko o czym?
– No, możemy coś pozmyślać. Wiesz, żeby już więcej nie przyszło mu do głowy zadawanie czegoś takiego. Nie chce mi się tego więcej pisać.
– No, mnie też. Zwłaszcza z tobą.
Bill spojrzał na Toma wilkiem, ale nie skomentował tego. Postanowił skupić się na zadaniu, żeby czasem nie wypaplać się o kamerze. Miał na to wielką ochotę i żałował, że nie będzie mógł zobaczyć miny Toma, kiedy ten się o tym dowie.
– To… co piszemy?
– Coś, co przyprawi dyrka o zawał serca i nie będzie nas więcej męczył.
– Hagen się obrazi, jeśli jego stary przez nas wykorkuje.
Tom zaśmiał się.
 – Żadna strata. Dobra, to jaki może być niekonwencjonalny sposób na porozumienie między nami?
Przez chwilę obaj milczeli, zastanawiając się, co może doprowadzić dyrektora do palpitacji serca. Nic im nie przychodziło do głowy, aż nagle jednocześnie spojrzeli na siebie porozumiewawczo.
– Chyba mam pomysł – mruknął Bill.
– Czyżbyś pomyślał o zainsynuowaniu, że dobry seks to pierwsza forma porozumienia, którą moglibyśmy się posiłkować w kryzysowych sytuacjach?
Bill skinął głową.
Po godzinie mieli połowę wypracowania, w którym opisali, że seks jest jednym z niewielu sposobów, który mógłby w ich przypadku zadziałać, ponieważ działa w przypadku wielu innych ludzi. Wybrali też pozycje, które najbardziej mogłyby się im podobać i opisali, dlaczego.
– W życiu nie obciągnąłbym komuś w takiej pozycji! – Bill szturchnął Toma, kiedy ten zasugerował wpisanie do wypracowania absurdalną pozycję z Kamasutry, którą znaleźli w Internecie.
– Och, wybacz – warknął Tom – nie wiedziałem, że pozycja, w której się obciąga, jest jakoś specjalnie ważna.
– Jest i już – upierał się Bill.
– Skąd możesz wiedzieć?! Nawet tego jeszcze nie robiłeś!
Bill uśmiechnął się cwaniacko.
– A skąd wiesz, co? – spytał wyzywająco. – O ile sobie przypominam, to ci powiedziałem, że zajebiście obciągam.
– A potem dodałeś, że żartowałeś. To nie jest ważne i już.
– Jasne. A ty skąd wiesz, co? Też tego jeszcze nie robiłeś.
– Może się domyślam, co?
– Ja może też, hm?
– Och, po prostu to wpisz! Przecież nie musimy pisać prawdy.
– Oczywiście, że nie musimy! W życiu bym się z tobą nie przespał.
– Tak strasznie zaprzeczasz, że zaczynam myśleć, że jest dokładnie odwrotnie.
– Chyba kpisz.
Tom kliknął na kolejny obrazek, powiększając go.
– Ty serio jesteś baba a nie facet. Nawet myślisz jak baba. Różnisz się od nich tylko fiutem.
– Ty za to różnisz się od ludzi tym, że oni mają mózg, a ty nie.
Tom kopnął Billa pod biurkiem.
– Au! Pogięło cię?! Dopiero co zdjęli mi gips!
– Byłeś uroczy jak cię wkurwiałem i gdy nie mogłeś mnie gonić, rzucałeś kulami przez cały korytarz – Dredziarz westchnął z zadowoleniem. – To były piękne czasy.
Czarny fuknął jak rozjuszona kotka.
– Jesteś głupi jak but.
– O, coś nowego znalazłeś w swoim podręcznym słowniku obelg? Wow.
– Zamknij się i myśl, co jeszcze napisać!
Jako drugi sposób wybrali zemstę na wspólnym wrogu, a potem kilka docinek do dyrektora jak pozwolenie, żeby czas „czynił cuda” i kilka innych bzdur. Wydrukowali to w trzech kopiach – obaj zdecydowali sobie zachować po jednym egzemplarzu na pamiątkę.
Ku zdumieniu ich obu, całkiem nieźle potrafili ze sobą współpracować, kiedy już postanowili nie próbować się pozabijać.
To wszystko jest takie dziwne, pomyślał Bill, jadąc tramwajem do domu. Nie rozumiał tej więzi, której czuł z Tomem. Z jednej strony była chęć udowodnienia mu, że jest od niego lepszy, ale z drugiej miał ochotę spędzać z nim jak najwięcej czasu, chciał… Potrząsnął głową, zdając sobie sprawę, że to już lekka przesada. Przecież naprawdę nie lubił Toma. Jak to więc możliwe, że podobało mu się w jego towarzystwie. Przecież ciągle był przez niego zirytowany i… I podekscytowany, jeśli miał być szczery. Przy tomie ciągle coś się działo, więc nie mógł narzekać na nudę, a każdy nowy dzień obfitował w kolejne przygody, których Bill w życiu by się nie spodziewał.
Tak jak Simone nie spodziewała się wspólnego wypracowania swoich synów. Gdy tylko dyrektor je przeczytał i zrozumiał, że oni napisali to wszystko całkiem serio – szok omal go nie zabił – zadzwonił do Simone i kazał jej natychmiast przyjechać, żeby mogła obejrzeć nowy wyskok jej kochanych bliźniaków. Był tak wściekły, że dopiero zaczerwieniona ze zdumienia i zażenowania twarz kobiety poprawiła mu humor wystarczająco, żeby nie nawrzeszczeć na nią za pomysł umieszczenia tych dwóch bachorów w jego szkole. Co mu strzeliło do głowy, żeby zgadzać się na ten głupi pomysł i przyjąć ich? Przecież to śmierdziało na kilometr!

Simone nie mogła uwierzyć, że chłopcy wpadli na TAKI pomysł. Jasne, wiedziała że to nastolatki i mają głupie pomysły, ale to… Było jej okropnie wstyd za nich, nawet jeśli nie wiedzieli, że są braćmi. Sama myśl, że mogli chociaż w myślach wyobrazić siebie razem podczas stosunku, napawała ją przerażeniem. Z tego, co mówił jej Derek, Bill rzeczywiście był homoseksualny. Na szczęście Tom oglądał się tylko za spódniczkami, więc nawet jeśli sam zamysł wydawał się abstrakcyjny, nie mogła go zignorować. Był pewna orientacji swojego syna, a jednak gdy myślała o tej dwójce, dopadały ją złe przeczucia i chociaż próbowała sobie wmówić, że to tylko jej głupia wyobraźnia, nie mogła się ich pozbyć.
– Coś się stało, mamo?
Kobieta podskoczyła, po czym odwróciła się gwałtownie. W drzwiach kuchni stał Tom z plecakiem zarzuconym na jedno ramię. Wyglądał tak… niewinnie. Aż nie mogła uwierzyć, że to jego wypracowanie czytała zaledwie pół godziny temu.
– Nie. Nie, wszystko w porządku. Czemu pytasz?
– Pytałem, czy już jadłaś obiad i to chyba ze trzy razy. Na pewno wszystko gra?
– Tak, tak. Oczywiście. – Uśmiechnęła się do niego. – Po prostu się zamyśliłam.
– W porządku.
– Jako było w szkole?
Tom rzucił plecak pod ścian i usiadł na stołku barowym.
– Dobrze.
Zawsze tak odpowiada, nawet jeśli ktoś inny miały dużo do powiedzenia, pomyślała Simone.
– To dobrze.
– Wiem.
Simone podała mu talerz z jedzeniem i patrzyła z rozczuleniem jak je. Nie mogła uwierzyć, że jeszcze kilkanaście lat temu był zaledwie trzykilogramowym berbeciem, które było całkowicie od niej uzależnione i kwiliło cicho w nocy, domagając się uwagi. Teraz był to niemal dorosły, przystojny mężczyzna, który wzdrygał się na każdą wzmiankę o tym, że jego byt zależał o kobiety, która go karmiła, przewijała i kładła spać.
Wieczorem Tom położył się na łóżko z laptopem na kolanach i postanowił podglądnąć, co robi Bill. Trafił akurat na moment, kiedy ten wchodził do pokoju z dużym blokiem pod pachą. Odłożył go na łóżko, a potem zaczął się rozbierać do naga. To nie rozumiał tych jego zapędów do ekshibicjonizmu. Gdy już był zupełnie nagi, zgarnął kupkę ciuchów i pomaszerował o łazienki. Tom mimowolnie oblizał usta, przeczuwając, co będzie się działo dalej.
Czekał jakieś dwadzieścia minut, zanim chłopak wrócił do pokoju już po kąpieli, tarmosząc mokre włosy ręcznikiem. Tom mógłby przysiąc, że patrząc na Czarnego wyczuwa delikatny aromat mydła, którym zapewne pachniał. To, co Bill z nim robił, przechodziły wszelkie pojęcie. Nigdy nie fascynował ani nie podniecał go chłopak, a jednak teraz właśnie to czuł – fascynację i podniecenie.
– No, dalej… – poganiał go szeptem, nie mogąc się doczekać, aż Bill zacznie się pieścić. Uwielbiał to robić po kąpieli, co dla niego było trochę niezrozumiałe. Dlaczego nie robił tego przed?
Te rozmyślenia o razu poszły w niepamięć, kiedy Bill położył się na łóżku i to przodem do niego! I zaczął się dotykać. Tak jak ostatnio, Tom również zaczął to robić, chcąc pozbyć się napięcia, które czuł w kroczu. Bill tym razem potrzebował więcej czasu, żeby dojść, ale Dredziarzowi to nie przeszkadzało. Im dłużej mu to zajmie, tym dłużej będzie mógł się rozkoszować tym widokiem. Chyba nie ma innego wyjścia, jak zwyczajnie poderwać te czupiradło i tyle. Na samą myśl zaczął się znowu podniecać.
Zmarszczył brwi, kiedy zobaczył, że Czarny przekręca się na bok i sięga po blok, który ze sobą przyniósł. Przez chwilę po prostu patrzył na niego z głupim uśmiechem, a potem otworzył go i wystawił w stronę kamery tak, że Dredziarz mógł to bez przeszkód odczytać.
„TO BYŁO DLA CIEBIE, TOM”
Dredziarz nawet nie zdawał sobie sprawy, że pisnął jak dziewczyna, kiedy dotarło do niego to przesłanie. Nie wiedząc, co ma zrobić czy myśleć, patrzył na ekran, gdzie Bill przewrócił kartkę. Kolejny napis głosił „KONIEC PRZEDSTAWIENIA”. Potem Czarny wstał i zarzucił coś na kamerę, pozbawiając blondyna obrazu.
Tom jeszcze nigdy w życiu tak mocno się nie czerwienił.


***
Nie powala długością, ale wreszcie jest.


16 komentarzy:

  1. Jest jest! w koncu! <3
    kobieto cudnie <33 kocham to opko czekam na wiecej <3

    OdpowiedzUsuń
  2. hahaha geniusz! kocham cię za to :* fajnie, że wróciło twarzą w twarz bo zapowiada się naprawdę ciekawie ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. O kurde... nie mogę się doczekać kolejnego odcinka:)
    buziaki Słonko :**

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobra zemsta, nie jest zła >< znowu dawno nie zaglądałam ... Ostatnio nie mam na nic czasu :/ odcinek świetny ;) kto prawie zapomniałam jak Fajnie czyta się o bliźniakach... Postaram się zaglądać częściej ale mając trójkę dzieci pod opieką, może być ciężko... Nawet nie mam czas zalogować się na swoje konto o.O Pozdrawiam cieplutko i życzę weny kochana :) / Dorcik

    OdpowiedzUsuń
  5. Oooooohhhh... To jest takie wspaniale!! Ja wiem, ze sie powtarzam i ze znow o tym mowie, ale.... Przywroc Twarza w Twarz, blagam!!

    OdpowiedzUsuń
  6. To opowiadanie jest NAJLEPSZE ! Kocham je, po prostu kocham... Błagam odwieść je bo nie wytrzymam bez kolejnego rozdziału AŻ miesiąca.... :C

    OdpowiedzUsuń
  7. Końcówka mnie rozwaliła. Była genialna tak jak całe to opowiadanie. Proszę odwieś je wreszcie. Życzę Ci do niego duuuuużo weny!

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie no, końcówka wymiata :D Zresztą ich wypracowanie też. Biedna Simone... Chłopaki przyprawią ją o zawał xD I nie tylko ją.
    Świetny rozdział ♥

    OdpowiedzUsuń
  9. Cieszę się jak dziecko!! A rozdział świetny. Oby tak dalej.
    Weny
    Tracheotomie

    OdpowiedzUsuń
  10. Hahahah. To było genialne, a końcówka jest... zajebista.
    Czytałam już wiele opowiadań yaoi, ale żadne nie było tak... Przyciągające? Twoje są najlepsze ze wszystkich innych blogów. ;P
    Uwielbiam relacje między Billem i Tomem w tym opowiadaniu. Jak dla mnie zasługujesz na noble! ;)
    Nie jestem fanką TH. Jest tylko kilka utworów, które lubię, ale fanką nie jestem, jednak twoje opowiadania wymiatają! <3
    Gratuluję talentu, pozdrawiam i meeega weny !!! :*

    OdpowiedzUsuń
  11. O wow, wow, wow...
    To było świetne!! Kocham TwT i już nie raz się wściekałem, że tak długo każesz nam czekać na kolejną część, ale ten rozdział, choćby i taki krótki to po prostu... wow. *////* Wynagrodził wszystko! :D "TO DLA CIEBIE, TOM" to było świetne. Po prostu. Kocham Twoje opowiadania i weny życzę! :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetne *.* Ja chcę już kolejny rozdział :o Odwiesisz je?? Prosimy Ciebie wszyscy :((

    OdpowiedzUsuń
  13. Tak długo czekałammmmmmm i w końcu jest, końcówka mnie rozwaliła, ale szkoda, że Bill odkrył kamerę(wiem, perwers ze mnie:)) Kiedy kolejna notka?

    OdpowiedzUsuń
  14. zemsta była zajebista xD Wybacz za wulgaryzm ale nie mogłam się powstrzymać >.< a referat jeszcze lepszy :D Świetny odcinek ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Jak ja uwielbiam zakończenia rozdziałów :D Bill rozwalił system ....

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)