Wychodząc ze szpitala Bill natknął się na Magdę. Rozmawiała
ze swoim ojcem na parkingu tłumacząc mu coś zawzięcie. Oboje palili, co go
trochę zdziwiło. Sam ustrzegł się przed tym nałogiem bez zbędnych problemów,
chociaż w liceum wiele razy miał ochotę się zbuntować i sobie zapalił. Nie
robił tego, bo bał się wpaść w nałóg.
-Um… Cześć- powiedział mijając ich.
-Bill!- ucieszyła się dziewczyna. Szybko wyrzuciła
papierosa, pożegnała się z ojcem i podbiegła do niego.- Cześć! Co u ciebie?
-Dobrze. Właśnie wracam od Toma. A u ciebie?
-Jest ok. Mam dzisiaj odwołane wykłady i przyszłam do taty.
Miałam nadzieję, że się na ciebie natknę. Jak cię czuje twój brat?
-Jest trochę zamroczony i narzeka, że boli go głowa.
-Wstrząs mózgu robi swoje.
-Taa… Gdyby go nie wyrzucili z karetki, wszystko byłoby
dobrze i mógłby wrócić do domu.
Magda zagryzła dolną wargę powstrzymując śmiech.
-Nie śmiej się z niego- rzucił, chociaż sam zachichotał
cicho przypominając sobie minę Toma, kiedy usłyszał od pielęgniarki, co się
stało.- Tom czuje się parszywie, trochę mi go szkoda.
-Jesteście bardzo blisko, prawda?
Kiwnął głową.
-Jeszcze nie widziałam, żeby jakieś rodzeństwo było ze sobą
tak blisko. Ja mam tylko malutkiego brata, ma dopiero dwa latka.
-Słyszałaś kiedyś o więzi bliźniaków?
-Coś kiedyś czytałam, ale co to ma wspólnego z…
-Ja i Tom jesteśmy bliźniakami. Może dlatego trzymamy się
razem.
Magda zmarszczyła brwi przypatrując mu się uważnie.
-Kiepski żart- powiedziała w końcu.
-Ja nie żartuję- pokręcił przecząco głową.- Naprawdę jesteśmy
bliźniakami. Czasami, kiedy jednemu dzieje się coś złego, drugi ma napady
lękowe.
-To w ogóle jest możliwe? Brzmi trochę… dziwnie.
-Ale tak jest. Częściej spotyka to Toma, ja szybciej wpadam
w kłopoty niż on. Dlatego wiem, jak on się teraz czuje. To śmieszne, bo
wydajemy się być zupełnie inni, ale… Chyba nie potrafię ci tego dobrze
wyjaśnić. Tak po prostu jest, bez udziału naszej woli.
-Faktycznie, kiedy wczoraj Tom miał wypadek, bardzo się
denerwowałeś.
-Wczoraj się martwiłem, ale podświadomie wiedziałem, że nic
mu się nie stało. Tylko… Eh… Gdzie ty tak właściwie idziesz?
-A ty?
Bill uśmiechnął się.
-Chcę zrobić Tomowi niespodziankę. Nie możemy z nim siedzieć
cały dzień, więc chcę mu kupić kilka rzeczy. Wiesz, żeby się nie nudził.
-Kilka rzeczy czyli co?
-Kilka bloków, ołówki, gumkę chlebową… Jeszcze nie wiem
dokładnie, co.
-Tom umie rysować?
-Jest świetny. Przypomnij mi kiedyś, żebym pokazał ci jego
dzieła. Szczęka ci opadnie z wrażenia.
-A ty? Co lubisz robić?
Bill zamyślił się na chwilę.
-W sumie, nie wiem. Chyba pisać. Znaczy… Nie mam jakichś
konkretnych zainteresować, przy Tomie i Kevinie nie sposób się nudzić. Jestem
tym ponurakiem w towarzystwie, który zawsze im przypomina, żeby zbytnio nie
przeginali. A ty? Co lubisz robić?
-Lubię robić zdjęcia, w przyszłości chciałabym być
fotografem. A tak poza tym, to chyba nic konkretnego- zaśmiała się.
Bill otworzył drzwi i wpuścił Magdę do sklepu papierniczego.
Sam wszedł za nią.
Sklepik był mały, więc uprzejmie przywitał się ze
sprzedawczynią i od razu wyjaśnił, o co mu chodzi. Dziewczyna stała u jego boku
cały czas uważnie mu się przyglądając. Po udanych zakupach spytał ją o to. Był
ciekawy, czemu tak czujnie go obserwuje.
-Ja…- Magda zarumieniła się mocno i Bill miał głupie
wrażenie, że to wcale nie od mrozu i wiatru. Był typowym facetem, któremu
wszystko trzeba było powiedzieć wprost.- Tak… po prostu. A nie mogę?
-Czemu jesteś czerwona?- zapytał powoli.
Modelka jeszcze bardziej się speszyła.
-Um… Ja… Zdałam sobie sprawę, że… Ee…
-Nie musisz mówić, jeśli nie chcesz- zreflektował się.- Po
prostu przyglądałaś mu się bardzo dokładnie i nie wiem, dlaczego. Może się
ubrudziłem i nie wiesz, jak mi to powiedzieć?
-N-nie. Nie o to chodzi.- Magda nabrała głęboko powietrza w
płuca. Otworzyła usta, jakby chciała coś powiedzieć, jednak w ułamku sekundy
zmieniła zdanie. Złapała go za rękaw zatrzymując w miejscu, wspięła się na
palce i pocałowała go mocno w usta. Bill otworzył szeroko oczy z zaskoczenia.
Nie spodziewał się takiego zachowania po dziewczynie.
Gdy tylko się od niego odsunęła, od razu odwróciła się z
wyraźnym zamiarem ucieczki.
-Zaczekaj!
Złapał ją za nadgarstek i nie pozwolił odejść.
-Co?- burknęła cicho nie chcąc odwrócić się do niego
przodem.
-Hej, popatrz na mnie- poprosił robiąc krok do przodu i
stając przed nią.
Magda spojrzała na niego z miną zbitego psa.
-Dlaczego to zrobiłaś?- spytał.
-Czy faceci zawsze muszą zadawać takie głupie pytania?
Wyglądała na urażoną, a jej policzki płonęły żywym ogniem.
-To jest głupie pytanie?
-A jak ci się wydaje? Dlaczego to… zrobiłam?
-Bo mnie lubisz?- teraz to on był niepewny. Nie wiedział, z
jakiego powodu modelki tak do niego lgną, w końcu zdecydowanie nie był ciachem
z okładki magazynu. Jego uroda mogła przyciągać wzrok, ale nigdy nie sądził, że
może jakoś szczególnie oddziaływać na dziewczyny. Okazało się jednak, że podoba
się prawdziwym pięknością. Najpierw Natalia, a teraz Magda... Nie miał tylko
pojęcia, dlaczego tak jest.
-Po prostu… jesteś wyjątkowy. Ja… Nie zrozum mnie źle. Tylko
że… No… Eh, podobasz mi się, ok?
-To dlatego twój ojciec tak uważnie mi się przyglądał?-
spytał zaczynając kojarzyć fakty.
-Nie chciał się zgodzić na odwiedziny, więc mu o tym
powiedziałam, a że jestem córeczką tatusia, to się zgodził.
Zapadła chwilowa cisza. Bill nie bardzo wiedział, co
powinien zrobić w tej sytuacji. Magda była bardzo ładna, jednak po przygodzie z
Natalią zdecydowanie miał awersję do modelek. Chociaż Magda była zupełnie inna,
nie mógł się pozbyć głupiego wrażenia, że ten związek zakończy się tak samo jak
poprzedni.
-Posłuchaj… Jesteś naprawdę świetną dziewczyną, ale…
-Daruj sobie- przerwała mu.- Nie chcesz ze mną być. Tak,
tak, rozumiem.
-Nie, nie o to mi chodzi. Po prostu… Jakby ci to…? Dobra.-
Zastanowił się chwilę, a potem spojrzał na blondynkę.- Powiedzmy, że bycie ze
mną oznacza też bardzo częste przebywanie z Tomem i Kevinem. To tak, jakbyś
wzięła mnie z pakietem, w którym są oni. Ja… nie zwiążę się z kimś, kto nie
akceptuje któregoś z nich. Natalia… Ona omal nie pobiła Kevina w naszym domu. Nie
wyobrażam sobie ciebie rzucającą się z dzikim wrzaskiem na moich braci, ale…
Pozory mylą.
Magda zaśmiała się.
-Lubię twoich braci, Bill. Są… szalenie ciekawymi ludźmi.
-Bardzo dyplomatyczne stwierdzenie.
-Nie, wcale nie. Nie miałam zbytniej okazji ich blisko
poznać, ale wydają się w porządku. Trochę zwariowani, ale w porządku. Jeśli
dasz mi szansę, obiecuję, że nie zawiodę.
Czarny uśmiechnął się lekko. Złapał dziewczynę za rękę i
pociągnął ją w stronę swojego domu. Nie zgodził się na ten związek, ale również
go nie odrzucił. Chciał najpierw lepiej poznać blondynkę i dopiero wtedy
zastanawiać się nad czymś konkretnym. Miał jednak głupie przeczucie, że Magda
jest celnym strzałem.
Oby się nie mylił.
Oliwia czuwała przy nim, kiedy spał. Mile połechtało to jego
ego. W takich chwilach jak ta wychodziło na jaw, kto tak naprawdę się o niego
martwi. Był zadowolony, że wszyscy mu
nadskakują i wychodzą ze skóry, żeby czuł się dobrze.
Chciał odezwać się do dziewczyny, jednak drzwi jego pokoju
otworzyły się i ktoś wszedł do środka. Tom zaklął w myślach, kiedy zobaczył
zmartwioną twarz matki i niepewną Aleksa. Od razu zamknął oczy chcąc udawać, że
śpi, zaraz jednak przypomniał sobie, że rodzice nie mają pojęcia o Oliwii i
może z tego wyniknąć dość niezręczna sytuacja.
Niechętnie otworzył oczy i spojrzał na Anię z miną zbitego
psa. Nie miał pojęcia, jak zareaguje.
-Tom, kochanie! Jak się czujesz? Czy coś cię boli? Co tam
się stało?- podeszła do niego pewnym krokiem i przytuliła tak mocno, że aż na
chwilę zaparło mu dech w piersiach.
-Mamo!- jęknął zawstydzony jej zachowaniem odsuwając się
najdalej, jak mógł.- Nic mi nie jest, tylko się trochę potłukłem. Bill
niepotrzebnie was denerwował.
-Już tam, niepotrzebnie! Bardzo dobrze zrobił!- warknęła.
-Um…
Oliwia uśmiechała się lekko widząc jego głupawą minę. Kiedy
Ania zwróciła uwagę na gościa syna, Tom westchnął cicho i powiedział.
-Wy się jeszcze nie znacie, prawda? Mamo, to jest Oliwia,
moja… Hmm, prawie dziewczyna. Oli, to moja mama, Ania i mój ojczym, Aleks.
Kostrzewa wstała i przywitała się z rodzicami blondyna, po
czym z powrotem zajęła swoje miejsce.
-Nieźle mnie przegoniłeś w tą i powrotem, Tom- mruknął Aleks
kręcąc karcąco głową.
-To Bill, pepla jedna.
-Co tam się stało?- spytała Ania.
-Nie wiadomo. Nagle po prostu klub zaczął się walić. Była
tam masa ludzi, nie szło się przecisnąć przez drzwi. Wychodziłem na końcu i
jedna ze ścian trochę mnie uszkodziła. Straciłem przytomność. Kiedy się
obudziłem, wszystko już ustało. Kevin mnie znalazł i zadzwonił po karetkę.
-Był tam razem z tobą?
Tom kiwnął głową.
-Bez niego nie byłoby zbyt ciekawie. Mieliśmy szczęście.
Ponoć kilka godzin po tym zdarzeniu część budynku zupełnie się zawaliła.
-Co ty tam w ogóle robiłeś? W środku tygodnia?! A Bill?
-Bill zdążył wyjść z klubu, zanim to wszystko się zaczęło.
Możemy zmienić temat? To nie było zbyt przyjemne.
-Czy ty nie możesz przeżyć bez pakowania się w kłopoty?-
spytał Aleks z krzywym uśmiechem.
-Chyba nie. Mamo, mam do ciebie taką jedną, małą prośbę.
-Jaką?
-Bo… Jeśli bliźniaki, które urodzisz, będą chłopakami, to…
Dasz jednemu na imię Kevin?- Tom zobaczył zdziwienie na twarzy matki i
automatycznie przygotował się do uargumentowania swojego stanowiska.- On…
Kurcze, to trochę skomplikowane. Po prostu bardzo go lubimy, od początku
studiów już nieraz uratował nam tyłki i chyba sobie na to zasłużył. Gdyby nie
on, to Bill zapewne już drugiego dnia wylądowałby w szpitalu.
-Dlaczego?- zapytał Aleks otwierając szeroko oczy.
-Eh… Długa historia.
-Cześć, mamo! Cześć, Aleks!
Bill wszedł do pokoju z szerokim uśmiechem na ustach, a tuż
obok niego kroczyła Magda. Zaraz za nimi do pokoju weszli Kevin i Anita
trzymając się za ręce.
-Dzień dobry- przywitał się Zakrzewski.
Bill przedstawił sobie wszystkich z uśmiechem na ustach
udając, że nie widzi jednoznacznego spojrzenia matki. Nie miał zamiaru
tłumaczyć się z tego, że obejmował Magdę, to była tylko i wyłącznie jego
sprawa. Wręczył bliźniakowi przybory, które dla niego kupił. Wszyscy wybuchli śmiechem
widząc, jak oczy Toma błyszczą z zadowolenia.
-Dzięki- powiedział do bliźniaka i przybił z nim żółwika.
-Może my już pójdziemy? Tom chyba ma inne zajęcie- rzucił
Kevin, kiedy warkoczyk zaczął coś szkicować na kartce.
-Nie przeszkadzajcie sobie- odparł chłopak machając
lekceważąco ręką.
Opuścili pokój Toma dopiero po około dwóch godzinach, gdy
pielęgniarka miała mu podać kolejną dawkę środków przeciwbólowych. Został tylko
Kevin z Anitą chcąc zamienić z nim jeszcze kilka słów. Gdy już Tom zażył leki i
zostali sami w pomieszczeniu, Zakrzewski westchnął i mruknął.
-Powiedziałem jej. Wiesz, o czym. Nie wierzy mi.
Coger przymknął lekko oczy, po czym spojrzał na Anitę z
kpiącym uśmiechem.
-Nic dziwnego, że ci nie wierzy. Nikt by nie uwierzył. Ale
to prawda. Zaraz odlecę, więc mogę ci tylko powiedzieć, że ten osioł nigdy nie
kłamie- powiedział Tom wskazując głową na Kevina.
Dziewczyna nie wiedziała, co ma powiedzieć.
Do pokoju wszedł jeszcze ktoś, kto zatrzymał się gwałtownie tak,
że podeszwy jego butów wydały nieprzyjemny pisk.
Cała trójka spojrzała na stojącego w progu Michała. Chłopak
wpatrywał się w Anitę z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Pokręcił głową i
uśmiechnął się gorzko, po czym bez słowa odwrócił się na pięcie i wyszedł cicho
zamykając za sobą drzwi.
-Idź za nim- rzekł Kevin popychając czarnowłosą w stronę
drzwi.- No, idź!
Anita na początku się opierała, a potem pobiegła za bratem.
Zakrzewski podrapał się po głowie.
-Może go nie zabije- mruknął siadając obok brata.- Jak twoja
noga?
-Chyba nie żyje- powiedział Tom wygodnie układając się na
poduszkach.- Dzięki.
-Za co?
-Za to, że tam ze mną byłeś. Spanikowałem.
-Każdy by spanikował w takiej sytuacji.
-Ty zachowałeś zimną krew. Ja nie potrafiłem.
-To prawda, ale to ty byłeś przygnieciony przez gruz i nie
mogłeś się wydostać. To zupełnie inna sytuacja.
-Czemu tam ze mną zostałeś? Nie musiałeś tego robić.
Kevin pokręcił głową.
-Czy gdyby na twoim miejscu był Bill, zostawiłbyś go?
-Oczywiście, że nie.
-Więc już masz odpowiedź.
Tom uśmiechnął się lekko.
-Nigdy bym nie przypuszczał, że kiedykolwiek będziemy mieli
ze sobą taki dobry kontakt. W liceum utopiłbym cię w łyżce wody, a teraz? Rany!
To niesamowite.
-Ludzie się zmieniają- rzucił Kevin wzruszając ramionami.
Blondyn przymknął lekko oczy, kiedy środki, które podała mu
pielęgniarka, znowu zaczęły go usypiać. Zakrzewski złapał go za ramiona i
potrząsnął nim.
-Nie zasypiaj!
-Ale…
-Hej.
Do pokoju wszedł Michał. Anity nie było.
Podszedł do łóżka Toma i zmarszczył brwi widząc, że zaraz
zaśnie.
-Zupełnie zapomniałem. Pytałem się ojca odnośnie tych klubów
i graffiti. Zgodził się, żeby Tom je zrobił.
Coger natychmiast otworzył szeroko oczy i niemal zerwał się
do siadu. Jęknął z bólu i złapał się za głowę.
-Co?- spytał.
-No… nic mu nie powiedziałeś?- zdziwił się Michał zerkając
na Kevina.
-Nie było o czym mówić, skoro nie miałem pewności, że twój
stary się zgodzi. On jest raczej nieprzewidywalny, nie sądzisz?
-No, tak. W każdym bądź razie mój ojciec szukał kogoś, kto
ciekawie ubarwi ściany w jego klubach- wyjaśnił Michał wpatrującemu się w niego
blondynowi.- Kevin dał mi fotki twoich graffiti i mój stary uznał, że się
nadajesz do tej roboty. Masz to najpierw zrobić na kartkach i przedstawić mu
swoje pomysły, a potem on wybierze najlepsze i… Zresztą, sam się z nim
dogadasz. Ja się na tym nie znam. Będziecie musieli resztę załatwić przez
Anitę, ja z nim przecież nie rozmawiam.
-Wow, dzięki!- ucieszył się Tom.
-Co powiedziała Anita?- zapytał Kevin.
Michał skrzywił się.
-To jest typowa baba. Całą winę za tą sytuację zwaliła na
mnie i łaskawie będzie się ze mną od czasu do czasu spotykać. Oczywiście,
starzy nie mogą o tym wiedzieć i na czas tych spotkać mam się kamuflować, żeby
czasem nikt z jej znajomych nas razem nie zobaczył. Ona jest niedorobiona!
Stary widać nie za bardzo przykładał się do roboty.
Niezbyt inteligentna mina Mrozowskiego rozbawiła Kevina i
Toma.
Blondyn uśmiechnął się lekko i zamknął oczy. Chciał je
otworzyć z powrotem, ale westchnął tylko i zasnął nie przejmując się tym, że ma
gości.
Pakował się bardzo starannie nie chcąc przeoczyć czegoś
naprawdę ważnego. W końcu leci do Hiszpanii i jeśli okaże się, że czegoś
zapomniał, będzie uziemiony.
Bliźniacy bardzo mu pomogli. Wybrali się z nim na porządne
zakupy i doradzili, jakie rzeczy powinien wziąć, a jakie nie. Na dworze wciąż
było zimno, zresztą czego można się spodziewać w lutym? Chociaż Hiszpania
kojarzyła się z przyjemnym ciepłem, to nie było sensu się łudzić, że o tej
porze roku będzie tam upał.
Przed wyjazdem na lotnisko stanął przy oknie i westchnął
spoglądając na ulicę, którą znał już na wylot. Wyciągnął z kieszeni swoją
komórkę i wszedł w kontakty szukając tego jednego, pożądanego. Nie kontaktował
się z tym małym bachorem od poprzednich wakacji, kiedy to został jego
ochroniarzem i niańczył go przez prawie trzy miesiące. Tak naprawdę nie miał
zamiaru utrzymywać z nim jakiegokolwiek kontaktu. Chciał zapomnieć o tym
chłopaku, o tym, że pomijając pierwsze wspólnie spędzone dni, potem było bardzo
przyjemnie i zabawnie. Brandon miał wtedy piętnaście lat, ale nie wyglądał na
tyle. Kevin pamiętał go jako dosyć wysokiego, niezwykle chudego chłopaka.
Wszędzie go było pełno i zachowywał się jak typowy, rozpieszczony bogacz. Było
w nim jednak coś, co dawało nadzieję, że jeszcze można go nawrócić.
I Kevinowi się to udało.
Zapalił jednego papierosa wpatrując się wciąż w ten sam
numer i zastanawiając się, czy zadzwonić. W końcu młody mógł się na niego
obrazić, że przez tyle czasu go ignorował.
W końcu westchnął i nacisnął zieloną słuchawkę. Skoro jedzie
do Hiszpanii, powinien się z nim spotkać.
Brandon odebrał po kilku sygnałach.
-¿Que?
-Hola- rzucił szatyn z miejsca przechodząc na hiszpański.
-Kevin?- zapytał zdziwiony chłopak.- Co ci się tak nagle
stało, że dzwonisz? Ty wstrętny palancie, nie łaska było odpisać na moje
wiadomości albo odebrać, kiedy dzwoniłem?!
Brandon tak szybko wyrzucał z siebie słowa po hiszpańsku, że
Zakrzewski miał problemy ze zrozumieniem go. Zupełnie zapomniał, jaki ten
dzieciak jest roztrzepany. Jednak gdyby nie on, nigdy by się tak szybko nie
nauczył tego języka.
-Uspokój się, dzieciaku.
-Nie mam zamiaru! Dwoiłem się i troiłem, żeby się z tobą
skontaktować! Nawet uciekłem z domu i chciałem lecieć samolotem do Polski, ale
ojciec mnie złapał, zanim zdążyłem wsiąść na pokład! Chciałem ci tyle
powiedzieć, a ty…
-Spokojnie. Słuchaj, mały, bo nie będę dwa razy powtarzał.
-Nie jestem mały!
-Tak, tak…- burknął Kevin lekceważąco mimowolnie się
uśmiechając.- Za kilka godzin wylatuję do Barcelony. Będę w Hiszpanii około
miesiąca, mam kilka spraw do załatwienia. Jeśli chcesz, możemy się spotkać.
-Naprawdę?! A co ty chcesz robić w Hiszpanii?
-Wszystko wyjaśnię ci na miejscu, dobra?
-Od kiedy ty jesteś taki miły?
-Nie jestem miły!
-Jasne, jasne! To o której będziesz? Przyjadę po ciebie i
zatrzymasz się u nas, dobra? Twój pokój zaraz będzie gotowy, każę służącej go
wysprzątać na błysk. W ogóle nie uwierzysz, ile rzeczy się u mnie wydarzyło!
Założyłem zespół z chłopakami ze szkoły! Jesteśmy naprawdę świetni, będziesz
musiał…
-Już nie uważasz ich za pospólstwo?- zapytał Kevin ze
śmiechem.
-Nie jesteś zabawny- naburmuszył się Brandon, zaraz jednak
znowu zaczął wesoło paplać.- Znalazłem dla ciebie świetną gitarę! Gdybyś raczył
się odezwać, już byś ją miał. A tak leży u mnie i się kurzy. Będziemy musieli
razem zagrać.
-Zwolnij trochę. Posłuchaj, spotkamy się na miejscu i tam mi
wszystko opowiesz, ok? Muszę kończyć, mam jeszcze trochę rzeczy do zrobienia.
-Dobra- mruknął niezadowolony chłopak.- Ale nie żartujesz
sobie ze mnie? Naprawdę przyjedziesz?
-Tak.
-Fajnie. Przez pół roku nie dawałeś znaku życia, a teraz
nagle się odzywasz. Dlaczego?
-Pogadamy później. Do zobaczenia.
Rozłączył się, zanim Brandon znowu wyskoczył z jakąś
sensacją. Ten dzieciak był nie do okiełznania.
-Z kim ty gadałeś?- zapytał zdziwiony Tom stojąc w progu
pokoju.
-Z takim jednym… Nie znasz go.
-To był hiszpański? Znasz ten język?
-Trochę.
-To nie brzmiało jak trochę. Rany! Kiedy ty się go
nauczyłeś?
-W ostatnie wakacje.
-Chodź jeść, właśnie skończyliśmy.
-Ok.
Po przepysznym obiedzie przygotowanym przez bliźniaków
pojechali razem na lotnisko, gdzie czekali na samolot do Barcelony. Kevin nie
czuł się najlepiej. Latanie nie sprzyja osobom z lękiem wysokości. Nie miał
pojęcia, czy wytrzyma.
Pojawiła się również Anita. Zakrzewski wstał i podszedł do
niej przytulając ją mocno. Będzie za nią tęsknił, w końcu nie będą się widzieli
około miesiąca. Złapał ją za rękę i pociągnął obok siebie na krzesło.
-Nie chcę, żebyś leciał- mruknęła smutna.
-To tylko niecały miesiąc. Pamiętaj, że musisz robić
szczegółowe notatki, żebym miał się z czego uczyć, jak wrócę.
-I tak pewnie to wszystko umiesz. Tylko z tego powodu
zgodzili się, żeby przez miesiąc cię nie było.
Kevin zaśmiał się cicho. Nigdy by nie przypuszczał, że jego
wysiłki zostaną docenione w tak wielkim stopniu. Niezmiernie go to cieszyło.
Tak naprawdę nie wiedział, jak rozstrzygnie się sprawa z byciem modelem.
Wstępną umowę już podpisał, nie było tam żadnych haków. Mary powiedziała mu, że
w Hiszpanii jeszcze raz wszystko przedyskutują i podpisze jeszcze jedną umowę.
Mieli się dogadać co do kwoty odnośnie dwóch innych sesji, w których chciała go
zobaczyć.
-Szybko zleci, zobaczysz. Jak twój ojciec zareagował na
widok graffiti, które zrobił Tom?- zapytał z ciekawością.
-Był pozytywnie zaskoczony. Stwierdził, że na kartce
wyglądało to trochę gorzej. Najbardziej spodobały mu się te motywy podwodnego
świata w toalecie kobiet i piekła u facetów. Kącik dla dzieci w jego kawiarence
cieszy się wielką popularnością, a bobasy są zachwycone.
-Super, że mu się podoba- uśmiechnął się Tom.- Mieliśmy
niezłą frajdę rysując to, prawda?
Kevin przewrócił oczami. Razem z Billem pomagali mu
wypełniać niektóre przestrzenie w malowidłach. Praca zamieniła się w bitwę nie
tylko na farbę w sprayu, ale również inną, którą mieli we wiaderkach. W ciągu
piętnastu minut zachlapali całą łazienkę i siebie. Gdyby nie worki na głowie,
musieliby się ogolić na łyso. Na zmycie farby poszły całe dwa karnistry
rozpuszczalnika. Przez trzy dni byli wyczuwalni z bardzo daleka.
-Oczywiście- rzucił Bill z sarkazmem, który jako jedyny
musiał podciąć końcówki posklejane czerwoną farbą. Po tym incydencie zrobił
sobie kilka pasemek na czerwono i kilka na biało z jednej strony głowy. Wyglądał
fantastycznie.
Kevin uśmiechnął się lekko. Demony przegrały. Odkąd zniknęły
wilczury, nic ich już nie atakowało. Mogli wrócić do normalności i nareszcie
cieszyć się życiem.
Michał wyprowadził się z ich mieszkania uznając, że nie
powinien siedzieć obcym ludziom na głowie. Oprócz pracy w barze, zaczął w
weekendy udzielać korepetycji z matematyki. Oskar robił mu świetną reklamę
wśród swoich kolegów ze szkoły i interes powoli się kręcił. Chociaż jego
kawalerka nie była zbyt przytulna, nie narzekał. Musiał sprzedać swój wspaniały
samochód i przestać się ubierać w oryginalne ciuchy, ale radził sobie całkiem
przyzwoicie. Mimo tego wszystkiego, co mu się przydarzyło, chyba wreszcie mógł
odetchnąć z ulgą. Co prawda nie żył w luksusach, ale nikt nie wtrącał się w
jego życie. Robił tak, jak uważał i ewentualnie uczył się na własnych błędach.
Oskar dzielnie trwał u jego boku wspierając go we wszystkim
i chyba było mu z tego powodu łatwiej. Chociaż mogłoby to zabrzmieć dziwnie,
obaj świetnie do siebie pasowali. Kevin miał głupie wrażenie, że jeszcze bardzo
długo będą ze sobą.
Anita od czasu do czasu chodziła do baru, gdzie pracował jej
brat i rozmawiała z nim podczas trwania krótkich przerw. Pomagała mu uzupełniać
braki, kiedy nie było go na uczelni i chyba pogodziła się z tym, że Michał jest
gejem. Jak na ironię, ich kontakty polepszyły się i obecnie byli ze sobą
bliżej, niż kiedykolwiek.
Michał spotykał się z nimi w weekendy, kiedy robili imprezy.
Przyprowadzał Oskara i razem świetnie się bawili. Ich grono poszerzyło się o
Oliwię, która oficjalnie została dziewczyną Toma i Magdę, wciąż pozostającą
przyjaciółką Billa. Wyglądało jednak na to, że Czarny był skłonny pogłębić tą
znajomość.
Wszystko szło ku lepszemu. Szymon, ojciec Anity, patrzył na
Kevina odrobinę bardziej przychylnie. To, że Zakrzewski ma swoje własne zdanie
i potrafi je właściwie uargumentować, imponowało mu. Jednak najwięcej punktów
nabił sobie tym, że kiedy pewnego razu poszedł do nich na kolację i byli tam
również przyjaciele Szymona z Niemiec, Kevin spokojnie prowadził z nimi
konwersację w ich ojczystym języku. Dla Mrozowskiego było to ogromne
zaskoczenie, chociaż pozytywne. Od tamtego momentu przestał się wtrącać między
Kevina i Anitę, chociaż nadal złośliwie się o nim wyrażał. Nie było to jednak takie
nagminne, jak wcześniej.
Ania i Aleks dzwonili regularnie ciekawi, co się u nich
dzieje. Nigdy nie mówili im całej prawdy, w końcu rodzice nie wszystko powinni
wiedzieć. Starali się udawać, że są grzeczni, chociaż w rzeczywistości było
zupełnie inaczej.
Spacerowali nocami szukając budynków, które nadawały się na
graffiti. Tom i Kevin rysowali po ścianach, a Bill zawsze siadał gdzieś w kącie
i komentował ich wygłupy. Chociaż to było nielegalne i można było otrzymać za
to mandat, byli tylko zwykłymi dziewiętnastolatkami, którzy nie bardzo się tym
przejmują. Chcieli korzystać z życia i nikt im nie mógł tego zabronić.
Kevin westchnął. Tak długo samotnie zmagał się z brutalną
rzeczywistością. Teraz chyba nareszcie mógł powiedzieć, że jego życie jest
piękne. Miał co zapalić, wypić, nie brakowało mu seksu ani wsparcia rodziny.
Robił to, co lubił, a spełnienie jego marzeń było już naprawdę blisko. W ciągu
ostatnich miesięcy bardzo szybko dorósł. Nie musiał się martwić o to, że kiedy
będzie miał jakieś kłopoty, zostanie z tym sam. Nie było takiej opcji. Miał
rodzinę, dziewczynę, przyjaciół i znajomych. Czuł, że teraz będzie już tylko
lepiej.
Usłyszał w tle kobiecy głos, który mówił, że właśnie zaczyna
się odprawa samolotu do Barcelony. Wstał i przeciągnął się. Uśmiechnął się do
bliźniaków i Anity. Najpierw pożegnał się z Cogerami robiąc to w typowy dla
młodzieży sposób, a potem namiętnie pocałował Mrozowską i przytulił ją. Nigdy
by nie przypuszczał, że ta wredna jędza tak szybko zdobędzie jego sympatię.
-Nie płacz- powiedział widząc, jak szklą jej się oczy.
-Będę tęsknić- szepnęła cicho wtulając się w niego mocno.
-Nawet się nie obejrzysz, a już będę z powrotem.
-Dzwoń i pisz jak najczęściej, co u ciebie słychać! Chcę
wiedzieć wszyściutko!- rzekł Tom z szerokim uśmiechem.- Będzie nam ciebie
brakować, palancie.
-Mi was też, matole. Do zobaczenia za miesiąc.
Gdy już siedział w samolocie, uśmiechnął się lekko.
Było dobrze.
Naprawdę dobrze.
ciekawy rozdział. Miło że Anita pogodzila się z bratem a co do imienia jednego z bliźniaków byłem bardzo zaskoczony
OdpowiedzUsuńCzyli koniec tuż za rogiem się czai?
OdpowiedzUsuńTak to wszystko podsumowałaś że mam wrażenie że zbliżamy się ku końcowi... Jeśli tak to mam nadzieję na happy end. :) Czekam na next!
OdpowiedzUsuń