środa, 4 czerwca 2014

~31~



Wychodząc ze szpitala Bill natknął się na Magdę. Rozmawiała ze swoim ojcem na parkingu tłumacząc mu coś zawzięcie. Oboje palili, co go trochę zdziwiło. Sam ustrzegł się przed tym nałogiem bez zbędnych problemów, chociaż w liceum wiele razy miał ochotę się zbuntować i sobie zapalił. Nie robił tego, bo bał się wpaść w nałóg.
-Um… Cześć- powiedział mijając ich.
-Bill!- ucieszyła się dziewczyna. Szybko wyrzuciła papierosa, pożegnała się z ojcem i podbiegła do niego.- Cześć! Co u ciebie?
-Dobrze. Właśnie wracam od Toma. A u ciebie?
-Jest ok. Mam dzisiaj odwołane wykłady i przyszłam do taty. Miałam nadzieję, że się na ciebie natknę. Jak cię czuje twój brat?
-Jest trochę zamroczony i narzeka, że boli go głowa.
-Wstrząs mózgu robi swoje.

-Taa… Gdyby go nie wyrzucili z karetki, wszystko byłoby dobrze i mógłby wrócić do domu.
Magda zagryzła dolną wargę powstrzymując śmiech.
-Nie śmiej się z niego- rzucił, chociaż sam zachichotał cicho przypominając sobie minę Toma, kiedy usłyszał od pielęgniarki, co się stało.- Tom czuje się parszywie, trochę mi go szkoda.
-Jesteście bardzo blisko, prawda?
Kiwnął głową.
-Jeszcze nie widziałam, żeby jakieś rodzeństwo było ze sobą tak blisko. Ja mam tylko malutkiego brata, ma dopiero dwa latka.
-Słyszałaś kiedyś o więzi bliźniaków?
-Coś kiedyś czytałam, ale co to ma wspólnego z…
-Ja i Tom jesteśmy bliźniakami. Może dlatego trzymamy się razem.
Magda zmarszczyła brwi przypatrując mu się uważnie.
-Kiepski żart- powiedziała w końcu.
-Ja nie żartuję- pokręcił przecząco głową.- Naprawdę jesteśmy bliźniakami. Czasami, kiedy jednemu dzieje się coś złego, drugi ma napady lękowe.
-To w ogóle jest możliwe? Brzmi trochę… dziwnie.
-Ale tak jest. Częściej spotyka to Toma, ja szybciej wpadam w kłopoty niż on. Dlatego wiem, jak on się teraz czuje. To śmieszne, bo wydajemy się być zupełnie inni, ale… Chyba nie potrafię ci tego dobrze wyjaśnić. Tak po prostu jest, bez udziału naszej woli.
-Faktycznie, kiedy wczoraj Tom miał wypadek, bardzo się denerwowałeś.
-Wczoraj się martwiłem, ale podświadomie wiedziałem, że nic mu się nie stało. Tylko… Eh… Gdzie ty tak właściwie idziesz?
-A ty?
Bill uśmiechnął się.
-Chcę zrobić Tomowi niespodziankę. Nie możemy z nim siedzieć cały dzień, więc chcę mu kupić kilka rzeczy. Wiesz, żeby się nie nudził.
-Kilka rzeczy czyli co?
-Kilka bloków, ołówki, gumkę chlebową… Jeszcze nie wiem dokładnie, co.
-Tom umie rysować?
-Jest świetny. Przypomnij mi kiedyś, żebym pokazał ci jego dzieła. Szczęka ci opadnie z wrażenia.
-A ty? Co lubisz robić?
Bill zamyślił się na chwilę.
-W sumie, nie wiem. Chyba pisać. Znaczy… Nie mam jakichś konkretnych zainteresować, przy Tomie i Kevinie nie sposób się nudzić. Jestem tym ponurakiem w towarzystwie, który zawsze im przypomina, żeby zbytnio nie przeginali. A ty? Co lubisz robić?
-Lubię robić zdjęcia, w przyszłości chciałabym być fotografem. A tak poza tym, to chyba nic konkretnego- zaśmiała się.
Bill otworzył drzwi i wpuścił Magdę do sklepu papierniczego. Sam wszedł za nią.
Sklepik był mały, więc uprzejmie przywitał się ze sprzedawczynią i od razu wyjaśnił, o co mu chodzi. Dziewczyna stała u jego boku cały czas uważnie mu się przyglądając. Po udanych zakupach spytał ją o to. Był ciekawy, czemu tak czujnie go obserwuje.
-Ja…- Magda zarumieniła się mocno i Bill miał głupie wrażenie, że to wcale nie od mrozu i wiatru. Był typowym facetem, któremu wszystko trzeba było powiedzieć wprost.- Tak… po prostu. A nie mogę?
-Czemu jesteś czerwona?- zapytał powoli.
Modelka jeszcze bardziej się speszyła.
-Um… Ja… Zdałam sobie sprawę, że… Ee…
-Nie musisz mówić, jeśli nie chcesz- zreflektował się.- Po prostu przyglądałaś mu się bardzo dokładnie i nie wiem, dlaczego. Może się ubrudziłem i nie wiesz, jak mi to powiedzieć?
-N-nie. Nie o to chodzi.- Magda nabrała głęboko powietrza w płuca. Otworzyła usta, jakby chciała coś powiedzieć, jednak w ułamku sekundy zmieniła zdanie. Złapała go za rękaw zatrzymując w miejscu, wspięła się na palce i pocałowała go mocno w usta. Bill otworzył szeroko oczy z zaskoczenia. Nie spodziewał się takiego zachowania po dziewczynie.
Gdy tylko się od niego odsunęła, od razu odwróciła się z wyraźnym zamiarem ucieczki.
-Zaczekaj!
Złapał ją za nadgarstek i nie pozwolił odejść.
-Co?- burknęła cicho nie chcąc odwrócić się do niego przodem.
-Hej, popatrz na mnie- poprosił robiąc krok do przodu i stając przed nią.
Magda spojrzała na niego z miną zbitego psa.
-Dlaczego to zrobiłaś?- spytał.
-Czy faceci zawsze muszą zadawać takie głupie pytania?
Wyglądała na urażoną, a jej policzki płonęły żywym ogniem.
-To jest głupie pytanie?
-A jak ci się wydaje? Dlaczego to… zrobiłam?
-Bo mnie lubisz?- teraz to on był niepewny. Nie wiedział, z jakiego powodu modelki tak do niego lgną, w końcu zdecydowanie nie był ciachem z okładki magazynu. Jego uroda mogła przyciągać wzrok, ale nigdy nie sądził, że może jakoś szczególnie oddziaływać na dziewczyny. Okazało się jednak, że podoba się prawdziwym pięknością. Najpierw Natalia, a teraz Magda... Nie miał tylko pojęcia, dlaczego tak jest.
-Po prostu… jesteś wyjątkowy. Ja… Nie zrozum mnie źle. Tylko że… No… Eh, podobasz mi się, ok?
-To dlatego twój ojciec tak uważnie mi się przyglądał?- spytał zaczynając kojarzyć fakty.
-Nie chciał się zgodzić na odwiedziny, więc mu o tym powiedziałam, a że jestem córeczką tatusia, to się zgodził.
Zapadła chwilowa cisza. Bill nie bardzo wiedział, co powinien zrobić w tej sytuacji. Magda była bardzo ładna, jednak po przygodzie z Natalią zdecydowanie miał awersję do modelek. Chociaż Magda była zupełnie inna, nie mógł się pozbyć głupiego wrażenia, że ten związek zakończy się tak samo jak poprzedni.
-Posłuchaj… Jesteś naprawdę świetną dziewczyną, ale…
-Daruj sobie- przerwała mu.- Nie chcesz ze mną być. Tak, tak, rozumiem.
-Nie, nie o to mi chodzi. Po prostu… Jakby ci to…? Dobra.- Zastanowił się chwilę, a potem spojrzał na blondynkę.- Powiedzmy, że bycie ze mną oznacza też bardzo częste przebywanie z Tomem i Kevinem. To tak, jakbyś wzięła mnie z pakietem, w którym są oni. Ja… nie zwiążę się z kimś, kto nie akceptuje któregoś z nich. Natalia… Ona omal nie pobiła Kevina w naszym domu. Nie wyobrażam sobie ciebie rzucającą się z dzikim wrzaskiem na moich braci, ale… Pozory mylą.
Magda zaśmiała się.
-Lubię twoich braci, Bill. Są… szalenie ciekawymi ludźmi.
-Bardzo dyplomatyczne stwierdzenie.
-Nie, wcale nie. Nie miałam zbytniej okazji ich blisko poznać, ale wydają się w porządku. Trochę zwariowani, ale w porządku. Jeśli dasz mi szansę, obiecuję, że nie zawiodę.
Czarny uśmiechnął się lekko. Złapał dziewczynę za rękę i pociągnął ją w stronę swojego domu. Nie zgodził się na ten związek, ale również go nie odrzucił. Chciał najpierw lepiej poznać blondynkę i dopiero wtedy zastanawiać się nad czymś konkretnym. Miał jednak głupie przeczucie, że Magda jest celnym strzałem.
Oby się nie mylił.

Oliwia czuwała przy nim, kiedy spał. Mile połechtało to jego ego. W takich chwilach jak ta wychodziło na jaw, kto tak naprawdę się o niego martwi.  Był zadowolony, że wszyscy mu nadskakują i wychodzą ze skóry, żeby czuł się dobrze.
Chciał odezwać się do dziewczyny, jednak drzwi jego pokoju otworzyły się i ktoś wszedł do środka. Tom zaklął w myślach, kiedy zobaczył zmartwioną twarz matki i niepewną Aleksa. Od razu zamknął oczy chcąc udawać, że śpi, zaraz jednak przypomniał sobie, że rodzice nie mają pojęcia o Oliwii i może z tego wyniknąć dość niezręczna sytuacja.
Niechętnie otworzył oczy i spojrzał na Anię z miną zbitego psa. Nie miał pojęcia, jak zareaguje.
-Tom, kochanie! Jak się czujesz? Czy coś cię boli? Co tam się stało?- podeszła do niego pewnym krokiem i przytuliła tak mocno, że aż na chwilę zaparło mu dech w piersiach.
-Mamo!- jęknął zawstydzony jej zachowaniem odsuwając się najdalej, jak mógł.- Nic mi nie jest, tylko się trochę potłukłem. Bill niepotrzebnie was denerwował.
-Już tam, niepotrzebnie! Bardzo dobrze zrobił!- warknęła.
-Um…
Oliwia uśmiechała się lekko widząc jego głupawą minę. Kiedy Ania zwróciła uwagę na gościa syna, Tom westchnął cicho i powiedział.
-Wy się jeszcze nie znacie, prawda? Mamo, to jest Oliwia, moja… Hmm, prawie dziewczyna. Oli, to moja mama, Ania i mój ojczym, Aleks.
Kostrzewa wstała i przywitała się z rodzicami blondyna, po czym z powrotem zajęła swoje miejsce.
-Nieźle mnie przegoniłeś w tą i powrotem, Tom- mruknął Aleks kręcąc karcąco głową.
-To Bill, pepla jedna.
-Co tam się stało?- spytała Ania.
-Nie wiadomo. Nagle po prostu klub zaczął się walić. Była tam masa ludzi, nie szło się przecisnąć przez drzwi. Wychodziłem na końcu i jedna ze ścian trochę mnie uszkodziła. Straciłem przytomność. Kiedy się obudziłem, wszystko już ustało. Kevin mnie znalazł i zadzwonił po karetkę.
-Był tam razem z tobą?
Tom kiwnął głową.
-Bez niego nie byłoby zbyt ciekawie. Mieliśmy szczęście. Ponoć kilka godzin po tym zdarzeniu część budynku zupełnie się zawaliła.
-Co ty tam w ogóle robiłeś? W środku tygodnia?! A Bill?
-Bill zdążył wyjść z klubu, zanim to wszystko się zaczęło. Możemy zmienić temat? To nie było zbyt przyjemne.
-Czy ty nie możesz przeżyć bez pakowania się w kłopoty?- spytał Aleks z krzywym uśmiechem.
-Chyba nie. Mamo, mam do ciebie taką jedną, małą prośbę.
-Jaką?
-Bo… Jeśli bliźniaki, które urodzisz, będą chłopakami, to… Dasz jednemu na imię Kevin?- Tom zobaczył zdziwienie na twarzy matki i automatycznie przygotował się do uargumentowania swojego stanowiska.- On… Kurcze, to trochę skomplikowane. Po prostu bardzo go lubimy, od początku studiów już nieraz uratował nam tyłki i chyba sobie na to zasłużył. Gdyby nie on, to Bill zapewne już drugiego dnia wylądowałby w szpitalu.
-Dlaczego?- zapytał Aleks otwierając szeroko oczy.
 -Eh… Długa historia.
-Cześć, mamo! Cześć, Aleks!
Bill wszedł do pokoju z szerokim uśmiechem na ustach, a tuż obok niego kroczyła Magda. Zaraz za nimi do pokoju weszli Kevin i Anita trzymając się za ręce.
-Dzień dobry- przywitał się Zakrzewski.
Bill przedstawił sobie wszystkich z uśmiechem na ustach udając, że nie widzi jednoznacznego spojrzenia matki. Nie miał zamiaru tłumaczyć się z tego, że obejmował Magdę, to była tylko i wyłącznie jego sprawa. Wręczył bliźniakowi przybory, które dla niego kupił. Wszyscy wybuchli śmiechem widząc, jak oczy Toma błyszczą z zadowolenia.
-Dzięki- powiedział do bliźniaka i przybił z nim żółwika.
-Może my już pójdziemy? Tom chyba ma inne zajęcie- rzucił Kevin, kiedy warkoczyk zaczął coś szkicować na kartce.
-Nie przeszkadzajcie sobie- odparł chłopak machając lekceważąco ręką.
Opuścili pokój Toma dopiero po około dwóch godzinach, gdy pielęgniarka miała mu podać kolejną dawkę środków przeciwbólowych. Został tylko Kevin z Anitą chcąc zamienić z nim jeszcze kilka słów. Gdy już Tom zażył leki i zostali sami w pomieszczeniu, Zakrzewski westchnął i mruknął.
-Powiedziałem jej. Wiesz, o czym. Nie wierzy mi.
Coger przymknął lekko oczy, po czym spojrzał na Anitę z kpiącym uśmiechem.
-Nic dziwnego, że ci nie wierzy. Nikt by nie uwierzył. Ale to prawda. Zaraz odlecę, więc mogę ci tylko powiedzieć, że ten osioł nigdy nie kłamie- powiedział Tom wskazując głową na Kevina.
Dziewczyna nie wiedziała, co ma powiedzieć.
Do pokoju wszedł jeszcze ktoś, kto zatrzymał się gwałtownie tak, że podeszwy jego butów wydały nieprzyjemny pisk.
Cała trójka spojrzała na stojącego w progu Michała. Chłopak wpatrywał się w Anitę z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Pokręcił głową i uśmiechnął się gorzko, po czym bez słowa odwrócił się na pięcie i wyszedł cicho zamykając za sobą drzwi.
-Idź za nim- rzekł Kevin popychając czarnowłosą w stronę drzwi.- No, idź!
Anita na początku się opierała, a potem pobiegła za bratem. Zakrzewski podrapał się po głowie.
-Może go nie zabije- mruknął siadając obok brata.- Jak twoja noga?
-Chyba nie żyje- powiedział Tom wygodnie układając się na poduszkach.- Dzięki.
-Za co?
-Za to, że tam ze mną byłeś. Spanikowałem.
-Każdy by spanikował w takiej sytuacji.
-Ty zachowałeś zimną krew. Ja nie potrafiłem.
-To prawda, ale to ty byłeś przygnieciony przez gruz i nie mogłeś się wydostać. To zupełnie inna sytuacja.
-Czemu tam ze mną zostałeś? Nie musiałeś tego robić.
Kevin pokręcił głową.
-Czy gdyby na twoim miejscu był Bill, zostawiłbyś go?
-Oczywiście, że nie.
-Więc już masz odpowiedź.
Tom uśmiechnął się lekko.
-Nigdy bym nie przypuszczał, że kiedykolwiek będziemy mieli ze sobą taki dobry kontakt. W liceum utopiłbym cię w łyżce wody, a teraz? Rany! To niesamowite.
-Ludzie się zmieniają- rzucił Kevin wzruszając ramionami.
Blondyn przymknął lekko oczy, kiedy środki, które podała mu pielęgniarka, znowu zaczęły go usypiać. Zakrzewski złapał go za ramiona i potrząsnął nim.
-Nie zasypiaj!
-Ale…
-Hej.
Do pokoju wszedł Michał. Anity nie było.
Podszedł do łóżka Toma i zmarszczył brwi widząc, że zaraz zaśnie.
-Zupełnie zapomniałem. Pytałem się ojca odnośnie tych klubów i graffiti. Zgodził się, żeby Tom je zrobił.
Coger natychmiast otworzył szeroko oczy i niemal zerwał się do siadu. Jęknął z bólu i złapał się za głowę.
-Co?- spytał.
-No… nic mu nie powiedziałeś?- zdziwił się Michał zerkając na Kevina.
-Nie było o czym mówić, skoro nie miałem pewności, że twój stary się zgodzi. On jest raczej nieprzewidywalny, nie sądzisz?
-No, tak. W każdym bądź razie mój ojciec szukał kogoś, kto ciekawie ubarwi ściany w jego klubach- wyjaśnił Michał wpatrującemu się w niego blondynowi.- Kevin dał mi fotki twoich graffiti i mój stary uznał, że się nadajesz do tej roboty. Masz to najpierw zrobić na kartkach i przedstawić mu swoje pomysły, a potem on wybierze najlepsze i… Zresztą, sam się z nim dogadasz. Ja się na tym nie znam. Będziecie musieli resztę załatwić przez Anitę, ja z nim przecież nie rozmawiam.
-Wow, dzięki!- ucieszył się Tom.
-Co powiedziała Anita?- zapytał Kevin.
Michał skrzywił się.
-To jest typowa baba. Całą winę za tą sytuację zwaliła na mnie i łaskawie będzie się ze mną od czasu do czasu spotykać. Oczywiście, starzy nie mogą o tym wiedzieć i na czas tych spotkać mam się kamuflować, żeby czasem nikt z jej znajomych nas razem nie zobaczył. Ona jest niedorobiona! Stary widać nie za bardzo przykładał się do roboty.
Niezbyt inteligentna mina Mrozowskiego rozbawiła Kevina i Toma.
Blondyn uśmiechnął się lekko i zamknął oczy. Chciał je otworzyć z powrotem, ale westchnął tylko i zasnął nie przejmując się tym, że ma gości.

Pakował się bardzo starannie nie chcąc przeoczyć czegoś naprawdę ważnego. W końcu leci do Hiszpanii i jeśli okaże się, że czegoś zapomniał, będzie uziemiony.
Bliźniacy bardzo mu pomogli. Wybrali się z nim na porządne zakupy i doradzili, jakie rzeczy powinien wziąć, a jakie nie. Na dworze wciąż było zimno, zresztą czego można się spodziewać w lutym? Chociaż Hiszpania kojarzyła się z przyjemnym ciepłem, to nie było sensu się łudzić, że o tej porze roku będzie tam upał.
Przed wyjazdem na lotnisko stanął przy oknie i westchnął spoglądając na ulicę, którą znał już na wylot. Wyciągnął z kieszeni swoją komórkę i wszedł w kontakty szukając tego jednego, pożądanego. Nie kontaktował się z tym małym bachorem od poprzednich wakacji, kiedy to został jego ochroniarzem i niańczył go przez prawie trzy miesiące. Tak naprawdę nie miał zamiaru utrzymywać z nim jakiegokolwiek kontaktu. Chciał zapomnieć o tym chłopaku, o tym, że pomijając pierwsze wspólnie spędzone dni, potem było bardzo przyjemnie i zabawnie. Brandon miał wtedy piętnaście lat, ale nie wyglądał na tyle. Kevin pamiętał go jako dosyć wysokiego, niezwykle chudego chłopaka. Wszędzie go było pełno i zachowywał się jak typowy, rozpieszczony bogacz. Było w nim jednak coś, co dawało nadzieję, że jeszcze można go nawrócić.
I Kevinowi się to udało.
Zapalił jednego papierosa wpatrując się wciąż w ten sam numer i zastanawiając się, czy zadzwonić. W końcu młody mógł się na niego obrazić, że przez tyle czasu go ignorował.
W końcu westchnął i nacisnął zieloną słuchawkę. Skoro jedzie do Hiszpanii, powinien się z nim spotkać.
Brandon odebrał po kilku sygnałach.
-¿Que?
-Hola- rzucił szatyn z miejsca przechodząc na hiszpański.
-Kevin?- zapytał zdziwiony chłopak.- Co ci się tak nagle stało, że dzwonisz? Ty wstrętny palancie, nie łaska było odpisać na moje wiadomości albo odebrać, kiedy dzwoniłem?!
Brandon tak szybko wyrzucał z siebie słowa po hiszpańsku, że Zakrzewski miał problemy ze zrozumieniem go. Zupełnie zapomniał, jaki ten dzieciak jest roztrzepany. Jednak gdyby nie on, nigdy by się tak szybko nie nauczył tego języka.
-Uspokój się, dzieciaku.
-Nie mam zamiaru! Dwoiłem się i troiłem, żeby się z tobą skontaktować! Nawet uciekłem z domu i chciałem lecieć samolotem do Polski, ale ojciec mnie złapał, zanim zdążyłem wsiąść na pokład! Chciałem ci tyle powiedzieć, a ty…
-Spokojnie. Słuchaj, mały, bo nie będę dwa razy powtarzał.
-Nie jestem mały!
-Tak, tak…- burknął Kevin lekceważąco mimowolnie się uśmiechając.- Za kilka godzin wylatuję do Barcelony. Będę w Hiszpanii około miesiąca, mam kilka spraw do załatwienia. Jeśli chcesz, możemy się spotkać.
-Naprawdę?! A co ty chcesz robić w Hiszpanii?
-Wszystko wyjaśnię ci na miejscu, dobra?
-Od kiedy ty jesteś taki miły?
-Nie jestem miły!
-Jasne, jasne! To o której będziesz? Przyjadę po ciebie i zatrzymasz się u nas, dobra? Twój pokój zaraz będzie gotowy, każę służącej go wysprzątać na błysk. W ogóle nie uwierzysz, ile rzeczy się u mnie wydarzyło! Założyłem zespół z chłopakami ze szkoły! Jesteśmy naprawdę świetni, będziesz musiał…
-Już nie uważasz ich za pospólstwo?- zapytał Kevin ze śmiechem.
-Nie jesteś zabawny- naburmuszył się Brandon, zaraz jednak znowu zaczął wesoło paplać.- Znalazłem dla ciebie świetną gitarę! Gdybyś raczył się odezwać, już byś ją miał. A tak leży u mnie i się kurzy. Będziemy musieli razem zagrać.
-Zwolnij trochę. Posłuchaj, spotkamy się na miejscu i tam mi wszystko opowiesz, ok? Muszę kończyć, mam jeszcze trochę rzeczy do zrobienia.
-Dobra- mruknął niezadowolony chłopak.- Ale nie żartujesz sobie ze mnie? Naprawdę przyjedziesz?
-Tak.
-Fajnie. Przez pół roku nie dawałeś znaku życia, a teraz nagle się odzywasz. Dlaczego?
-Pogadamy później. Do zobaczenia.
Rozłączył się, zanim Brandon znowu wyskoczył z jakąś sensacją. Ten dzieciak był nie do okiełznania.
-Z kim ty gadałeś?- zapytał zdziwiony Tom stojąc w progu pokoju.
-Z takim jednym… Nie znasz go.
-To był hiszpański? Znasz ten język?
-Trochę.
-To nie brzmiało jak trochę. Rany! Kiedy ty się go nauczyłeś?
-W ostatnie wakacje.
-Chodź jeść, właśnie skończyliśmy.
-Ok.
Po przepysznym obiedzie przygotowanym przez bliźniaków pojechali razem na lotnisko, gdzie czekali na samolot do Barcelony. Kevin nie czuł się najlepiej. Latanie nie sprzyja osobom z lękiem wysokości. Nie miał pojęcia, czy wytrzyma.
Pojawiła się również Anita. Zakrzewski wstał i podszedł do niej przytulając ją mocno. Będzie za nią tęsknił, w końcu nie będą się widzieli około miesiąca. Złapał ją za rękę i pociągnął obok siebie na krzesło.
-Nie chcę, żebyś leciał- mruknęła smutna.
-To tylko niecały miesiąc. Pamiętaj, że musisz robić szczegółowe notatki, żebym miał się z czego uczyć, jak wrócę.
-I tak pewnie to wszystko umiesz. Tylko z tego powodu zgodzili się, żeby przez miesiąc cię nie było.
Kevin zaśmiał się cicho. Nigdy by nie przypuszczał, że jego wysiłki zostaną docenione w tak wielkim stopniu. Niezmiernie go to cieszyło. Tak naprawdę nie wiedział, jak rozstrzygnie się sprawa z byciem modelem. Wstępną umowę już podpisał, nie było tam żadnych haków. Mary powiedziała mu, że w Hiszpanii jeszcze raz wszystko przedyskutują i podpisze jeszcze jedną umowę. Mieli się dogadać co do kwoty odnośnie dwóch innych sesji, w których chciała go zobaczyć.
-Szybko zleci, zobaczysz. Jak twój ojciec zareagował na widok graffiti, które zrobił Tom?- zapytał z ciekawością.
-Był pozytywnie zaskoczony. Stwierdził, że na kartce wyglądało to trochę gorzej. Najbardziej spodobały mu się te motywy podwodnego świata w toalecie kobiet i piekła u facetów. Kącik dla dzieci w jego kawiarence cieszy się wielką popularnością, a bobasy są zachwycone. 
-Super, że mu się podoba- uśmiechnął się Tom.- Mieliśmy niezłą frajdę rysując to, prawda?
Kevin przewrócił oczami. Razem z Billem pomagali mu wypełniać niektóre przestrzenie w malowidłach. Praca zamieniła się w bitwę nie tylko na farbę w sprayu, ale również inną, którą mieli we wiaderkach. W ciągu piętnastu minut zachlapali całą łazienkę i siebie. Gdyby nie worki na głowie, musieliby się ogolić na łyso. Na zmycie farby poszły całe dwa karnistry rozpuszczalnika. Przez trzy dni byli wyczuwalni z bardzo daleka.
-Oczywiście- rzucił Bill z sarkazmem, który jako jedyny musiał podciąć końcówki posklejane czerwoną farbą. Po tym incydencie zrobił sobie kilka pasemek na czerwono i kilka na biało z jednej strony głowy. Wyglądał fantastycznie.
Kevin uśmiechnął się lekko. Demony przegrały. Odkąd zniknęły wilczury, nic ich już nie atakowało. Mogli wrócić do normalności i nareszcie cieszyć się życiem.
Michał wyprowadził się z ich mieszkania uznając, że nie powinien siedzieć obcym ludziom na głowie. Oprócz pracy w barze, zaczął w weekendy udzielać korepetycji z matematyki. Oskar robił mu świetną reklamę wśród swoich kolegów ze szkoły i interes powoli się kręcił. Chociaż jego kawalerka nie była zbyt przytulna, nie narzekał. Musiał sprzedać swój wspaniały samochód i przestać się ubierać w oryginalne ciuchy, ale radził sobie całkiem przyzwoicie. Mimo tego wszystkiego, co mu się przydarzyło, chyba wreszcie mógł odetchnąć z ulgą. Co prawda nie żył w luksusach, ale nikt nie wtrącał się w jego życie. Robił tak, jak uważał i ewentualnie uczył się na własnych błędach.
Oskar dzielnie trwał u jego boku wspierając go we wszystkim i chyba było mu z tego powodu łatwiej. Chociaż mogłoby to zabrzmieć dziwnie, obaj świetnie do siebie pasowali. Kevin miał głupie wrażenie, że jeszcze bardzo długo będą ze sobą.
Anita od czasu do czasu chodziła do baru, gdzie pracował jej brat i rozmawiała z nim podczas trwania krótkich przerw. Pomagała mu uzupełniać braki, kiedy nie było go na uczelni i chyba pogodziła się z tym, że Michał jest gejem. Jak na ironię, ich kontakty polepszyły się i obecnie byli ze sobą bliżej, niż kiedykolwiek.
Michał spotykał się z nimi w weekendy, kiedy robili imprezy. Przyprowadzał Oskara i razem świetnie się bawili. Ich grono poszerzyło się o Oliwię, która oficjalnie została dziewczyną Toma i Magdę, wciąż pozostającą przyjaciółką Billa. Wyglądało jednak na to, że Czarny był skłonny pogłębić tą znajomość.
Wszystko szło ku lepszemu. Szymon, ojciec Anity, patrzył na Kevina odrobinę bardziej przychylnie. To, że Zakrzewski ma swoje własne zdanie i potrafi je właściwie uargumentować, imponowało mu. Jednak najwięcej punktów nabił sobie tym, że kiedy pewnego razu poszedł do nich na kolację i byli tam również przyjaciele Szymona z Niemiec, Kevin spokojnie prowadził z nimi konwersację w ich ojczystym języku. Dla Mrozowskiego było to ogromne zaskoczenie, chociaż pozytywne. Od tamtego momentu przestał się wtrącać między Kevina i Anitę, chociaż nadal złośliwie się o nim wyrażał. Nie było to jednak takie nagminne, jak wcześniej.
Ania i Aleks dzwonili regularnie ciekawi, co się u nich dzieje. Nigdy nie mówili im całej prawdy, w końcu rodzice nie wszystko powinni wiedzieć. Starali się udawać, że są grzeczni, chociaż w rzeczywistości było zupełnie inaczej.
Spacerowali nocami szukając budynków, które nadawały się na graffiti. Tom i Kevin rysowali po ścianach, a Bill zawsze siadał gdzieś w kącie i komentował ich wygłupy. Chociaż to było nielegalne i można było otrzymać za to mandat, byli tylko zwykłymi dziewiętnastolatkami, którzy nie bardzo się tym przejmują. Chcieli korzystać z życia i nikt im nie mógł tego zabronić.
Kevin westchnął. Tak długo samotnie zmagał się z brutalną rzeczywistością. Teraz chyba nareszcie mógł powiedzieć, że jego życie jest piękne. Miał co zapalić, wypić, nie brakowało mu seksu ani wsparcia rodziny. Robił to, co lubił, a spełnienie jego marzeń było już naprawdę blisko. W ciągu ostatnich miesięcy bardzo szybko dorósł. Nie musiał się martwić o to, że kiedy będzie miał jakieś kłopoty, zostanie z tym sam. Nie było takiej opcji. Miał rodzinę, dziewczynę, przyjaciół i znajomych. Czuł, że teraz będzie już tylko lepiej.
Usłyszał w tle kobiecy głos, który mówił, że właśnie zaczyna się odprawa samolotu do Barcelony. Wstał i przeciągnął się. Uśmiechnął się do bliźniaków i Anity. Najpierw pożegnał się z Cogerami robiąc to w typowy dla młodzieży sposób, a potem namiętnie pocałował Mrozowską i przytulił ją. Nigdy by nie przypuszczał, że ta wredna jędza tak szybko zdobędzie jego sympatię.
-Nie płacz- powiedział widząc, jak szklą jej się oczy.
-Będę tęsknić- szepnęła cicho wtulając się w niego mocno.
-Nawet się nie obejrzysz, a już będę z powrotem.
-Dzwoń i pisz jak najczęściej, co u ciebie słychać! Chcę wiedzieć wszyściutko!- rzekł Tom z szerokim uśmiechem.- Będzie nam ciebie brakować, palancie.
-Mi was też, matole. Do zobaczenia za miesiąc.
Gdy już siedział w samolocie, uśmiechnął się lekko.
Było dobrze.
Naprawdę dobrze.

3 komentarze:

  1. ciekawy rozdział. Miło że Anita pogodzila się z bratem a co do imienia jednego z bliźniaków byłem bardzo zaskoczony

    OdpowiedzUsuń
  2. Czyli koniec tuż za rogiem się czai?

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak to wszystko podsumowałaś że mam wrażenie że zbliżamy się ku końcowi... Jeśli tak to mam nadzieję na happy end. :) Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)