poniedziałek, 30 czerwca 2014

6.Światło w ciemności



Ze snu wyrwał go głośny krzyk z dołu.
– ZACK! Pojebało cię?
Tomek poderwał się do siadu, rozglądając się zdezorientowany. Nie był pewien, co się dzieje.
– Hamuj się ze słownictwem gówniarzu, co? Ile ty niby masz lat, że tak gadasz?
– Odwal się! Jesteś chory! Nie mogłeś mnie normalnie obudzić?!
– Cóż… Nie?
– Och ty…!
– Zamknij gębę, smarkaczu i lepiej miej dobre wyjaśnienie dla tego całego burdelu, który tutaj zastałem.
Oho, pomyślał Tomek, już przypominając sobie wszystko. Ziewnął i zadowolony, że nie boli go głowa i ma tylko lekkiego kaca, wstał z łóżka. Założył swoje wczorajsze ciuchy i niepewnie zszedł na dół. Bracia wciąż się kłócili.

– Może mnie pamięć myli, ale chyba ci mówiłem, że masz nie urządzać sobie żadnych imprezek pod moją nieobecność!
– A odczep się! To, że ty masz w nosie imprezy nie oznacza, że ja też. Chcę tylko, żeby chociaż trochę mnie polubili.
– Jasne, bo w taki sposób na pewno to osiągniesz.
– Hej – powiedział niepewnie Tomek, patrząc na nich z lekką konsternacją. Zack trzymał w ręce wiadro, a Tyler był cały mokry i naburmuszony. Nie trudno było się domyślić, co się stało.
Tomkowi zrobiło się trochę żal Tylera. Wyglądał jak mały kot, którego ktoś wrzucił do beczki pełnej wody.
– Cześć – odpowiedzieli mu jednocześnie.
– Idź się przebierz – rzekł Zack, patrząc na młodszego brata z wyraźną satysfakcją. – A potem zabierzesz się za sprzątanie. I lepiej mnie już dzisiaj nie wkurzaj, jeśli nie chcesz, żeby coś mi się na temat tej imprezy wymknęło niechcący przy rodzicach.
– Jesteś okropny. Jak zawsze! – burknął Tyler, ale nie zaprotestował już więcej. Widocznie wolał, żeby zostało to między nimi. Tyler uśmiechnął się lekko do niego i zniknął w swoim pokoju.
Zack spojrzał na niego.
– Jesteś głodny? – zapytał. – Albo spragniony? – dodał z lekkim uśmieszkiem.
– Coś bym przegryzł.
– Chodź do kuchni.
Tomek ziewnął szeroko, wlekąc się za Zackiem. Kiedy on sam czuł się i wyglądał jak gówno, Zack sprawiał wrażenie osoby niezwykle wypoczętej i rześkiej. Szybko uwinęli się z robieniem kanapek i kawą. Zack zrobił też kanapki dla Tylera, co trochę Tomka zaskoczyło. Nic jednak na ten temat nie powiedział.
Zjedli praktycznie w ciszy. Zack zerkał na niego od czasu do czasu, ale nie próbował nawiązać rozmowy. Po kilku minutach w kuchni pojawił się Tyler. Usiadł przy stole i wgryzł się w jedną z kanapek z prawdziwą przyjemnością.
– Nie zapomniałeś o czymś? – spytał Zack.
– Dzięki – rzucił Tyler od razu i uśmiechnął się szeroko z ustami pełnymi jedzenia. Zack skrzywił się.
– Serio musimy oglądać to, co już przeżułeś?
– Oj, czepiasz się! – mruknął tylko Tyler. Uśmiechnął się dziwnie, kiedy Zack zerknął na Tomka. – Przestań tak na niego zerkać, bo jeszcze sobie coś pomyśli. Au! – jęknął Tyler, łapiąc się pod stołem za nogę. Tomek spojrzał na niego ze zdziwieniem i lekką konsternacją. –– Czego mnie kopiesz, idioto?!
– Jedz i się zamknij – odparł Zack grobowym głosem. Atmosfera jakoś zgęstniała.
– Już, już! Jak nie chcesz, żeby wiedział, to po co się gapisz?
– Nie gapię się! – warknął starszy z braci.
– Wcale! Cały czas mu się przyglądasz.
– Nie przyglądam.
– Jasne. Przecież to nie jest żadna tajemnica, więc czemu…
– Siedź cicho! – warknął Zack.
Tomek siedział, starając się nawet nie drgnąć. Bał się przełknąć to, co miał w ustach, żeby czasem nie stanęło mu w gardle.
Tyler się obraził na brata i już więcej się nie odezwał. Tomek poprawił się na krześle i ze wzrokiem wbitym w kubek, dokończył swoją porcję i kawę.
– Pomóc ci sprzątać? – zapytał Polak, nie chcąc zostawiać wszystkiego swojemu młodszemu koledze.
– Tyler da sobie radę – odparł za brata Zack, zanim ten zdążył się w ogóle odezwać. Tyler skrzywił się, ale skinął głową na znak zgody.
– Ok. To ja… pójdę już.
– Dobra. Dzięki, że wpadłeś. Zack by mnie powiesił, gdyby ciebie tutaj nie było.
– Tyler, po prostu się zamknij i idź sprzątać – wtrącił jego brat.
– Tak by było.
– Nie byłoby. A teraz spadaj.
Tomek uśmiechnął się. Chyba po raz pierwszy w życiu poczuł żal, że nie ma młodszego brata.
– Dzięki za wszystko. Cześć!
– Cześć…
Pierwsze co zrobił po powrocie do domu, to pobiegł o łazienki wziąć prysznic. Czuł się dziwnie… nieświeży. Nie znosił tego uczucia.
Postanowił zrobić sobie herbaty i trochę polenić się w łóżku przed laptopem. Może uda mu się złapać na Skype mamę i z nią porozmawiać? Byłoby fajnie. Miał jej trochę do opowiedzenia.
Gdy zszedł na dół, niemal przetrącił jakąś blondynkę, która akurat zamierzała stamtąd wyjść.
– Uważaj jak łazisz – powiedziała ostro.
– Przepraszam – odparł Tomek odruchowo, odsuwając się lekko.
– Kto to jest? – spytała, wskazując na niego i obracając głowę do Kacpra. Powiedziała to tonem tak władczym, jakby była jakąś królową. – I czemu ja nic o nim nie wiem?
– To Tomek. Będzie tutaj przez jakiś czas mieszkał.
Kobieta zmarszczyła brwi, obracając się przodem do Tomka.
– To jakaś przybłęda? Nie wspominałeś jakoś o nim, kiedy się zaręczaliśmy.
– CO? – spytał Tomek, wybałuszając oczy. – Jak to zaręczaliście? Przecież Paul… – Kacper rzucił mu piorunujące spojrzenie, więc chłopak posłusznie nie skończył zdania.
– Paul? A co ma do tego ten prostak?
Prostak?
– Em, ja tylko…
– Nic, Tomek i Paul się znają i bardzo dobrze dogadują.
– Nie przedstawisz mi swojej narzeczonej? – spytał chłopak, chcąc wiedzieć, o co w tym wszystkim chodzi. Przecież Kacper się przyznał, że on i Paul ze sobą sypiają. Cztery lata. To z kolei powiedział Paul. Nikt nie jest aż na tyle pozbawiony uczuć, żeby po takim czasie nie przywiązać się do drugiego człowieka.
– Tomek, to Lilith, moja narzeczona. Lilith, to Tomek, syn mojej dobrej znajomej z Polski.
– Niech sobie będzie kim chce, nie chcę go zbyt często oglądać.
Tomek nie skomentował tego tylko dlatego, że mimo biedy, jakiej doświadczył, był najwyraźniej wychowany lepiej niż ta okropna baba. I to imię. Jak jakiś kwiat. On by ją porównał do drutu kolczastego czy czegoś w tym stylu. Z której strony byś nie chwycił i tak się pokaleczysz. Co Kacper kombinował, do jasnej cholery? Jasne, babka była bardzo ładna, ale żeby brać z tym czymś ślub? W życiu!
 No i Paul. Czy to oznaczało, że Kacper zostawił go na lodzie? Przecież jeszcze wczoraj jechali gdzieś razem!
Już nic z tego nie rozumiał.
– Właśnie zamierzałem oprowadzić Lilith po domu. Zamieszka tutaj przez kilka dni, zanim nie urządzą jej własnego mieszkania. Mam nadzieję, że się dogadacie.
Lilith uśmiechnęła się do niego uśmiechem zimnej suki i Tomek już wiedział, że w ogóle się nie dogadają.
Kiedy dorośli wyszli, zauważył, że na wyspie leży telefon Kacpra. Zaglądnął, czy jego ojciec na pewno sobie poszedł, a potem dobrał się do jego telefonu i przetrzepał mu książkę telefoniczną. Na szczęście Paula miał tylko jednego. Pospiesznie spisał sobie jego numer do swojego telefonu i poszedł do parku. Dopiero kiedy usiadł na jednej z ławek w mniej zaludnionym miejscu, odważył się zadzwonić.
– Halo?
– Paul? Tutaj Tomek.
– Hej – mruknął mężczyzna wyraźnie skwaszony. – Po tonie twojego głosu domyślam się, że już poznałeś lodową księżniczkę.
– O co w tym chodzi? Bo chyba mi nie powiesz, że po tylu latach Kacper nagle odkrył w sobie pokłady miłości do tak wrednego babska! Czy on nie jest czasem gejem?
– Nie, nie jest. Jest biseksualny. Lucky ja, co?
– Skąd on ją wytrzasnął? Nigdy wcześniej jej nawet nie widziałem.
– Ja też nie – przyznał Paul. – Słuchaj, jeśli naprawdę chcesz wiedzieć i wesprzeć mnie w tych trudnych chwilach, mogę ci wysłać mój adres i pogadamy. Albo przyjdę do ciebie, tylko nie do domu. Nie zniosę tej baby.
– Jestem w parku niedaleko naszego domu.
– Ok, będę za kwadrans.
– Czekam.
Tomek pokręcił głową, chowając telefon do kieszeni. No dobra, Kacper mógł sobie być biseksualny. Znaczy, na pewno był, w końcu przyczynił się do jego poczęcia, ale żeby wiązać się z kimś TAKIM, kiedy tuż po nosem miał kogoś tak pozytywnego jak Paul? Tomek czuł, po prostu czuł, że to naprawdę dobry facet. Skoro on, nauczony bycia podejrzliwym, tak łatwo się do niego przekonał, dlaczego Kacper tego nie widział?
Paul łatwo go znalazł dzięki wskazówkom, które Tomek mu wysłał esemesem.
– Cześć.
– Cześć. – Paul usiadł obok niego na ławce, wsuwając ręce w kieszenie. – Skąd w ogóle wziąłeś mój numer?
– Przetrzepałem Kacprowi książkę telefoniczną.
– Spoko – rzucił Paul, uśmiechając się lekko.
– Więc, o co chodzi z tym babskiem?
– Widzę, że obrażanie kogoś po angielsku idzie ci całkiem dobrze. I jeśli mam być szczery, to nie wiem. Pojechaliśmy wczoraj na lotnisko. Kacper mi nic nie wyjaśnił. Nagle pojawiła się ona i zapierdolił do mnie z tekstem, że to jego narzeczona i wkrótce biorą ślub.
– Tak po prostu? – spytał Polak zszokowany.
– Tak po prostu – potwierdził mężczyzna. – Kiedy poszła do toalety przypudrować nosek, bardzo się o to pokłóciliśmy. Powiedział, że nigdy mi przecież nic nie obiecywał. Że od początku stawiał sprawę jasno. Że do niczego mnie nie zmuszał. Że powinienem wiedzieć, że nic z tego nie będzie, bo przecież nie pozwolił mi ze sobą zamieszkać. Że byłem z nim tylko dlatego, że sam tego chciałem.
– To okrutne.
– … nawet nie spróbował powiedzieć mi tego delikatnie. – Tomek pokręcił tylko głową. On też nie mógł uwierzyć. – Chyba po tych czterech latach powinienem już zrozumieć, że nic dla niego nie znaczę.
Tomek chciałby zaprzeczyć, ale w tej sytuacji po prostu się nie dało.
– Mnie też ma w dupie.
Paul parsknął.
– Tak, tylko że ciebie z nim nic nie łączy.
Polak spojrzał na niego. Instynkt podpowiadał mu, że to dobry moment, aby podzielić się z kimś informacją o ich pokrewieństwie. Paul mógłby być jego sprzymierzeńcem i powiernikiem. Potrzebował kogoś takiego, Anna się nie liczyła, bo ona robiła to za pieniądze. Nigdy jej do końca nie zaufa.
– Łączy – powiedział cicho. – Kacper jest moim ojcem.
– CO?! – Paul spojrzał na niego zszokowany, omal nie spadając z ławki. – Ojcem? Żartujesz?
– Niee… On i moja mama wpadli na studiach. Tak samo jak teraz tobie, tak samo mówił mojej mamie, że nie chce się wiązać i nigdy nie zamierza mieć dzieci. Kiedy jednak tabletki zawiodły, Kacper przy pierwszej lepszej okazji zwinął się i przeprowadził tutaj. Swój ojcowski obowiązek spełniał poprzez przesyłanie pieniędzy na moje utrzymanie – rzekł z sarkazmem. – Mama pewnie zmusiła go do tego, żeby mnie wziął na jakiś czas. Nie wiem jak, ale z pewnością nie zrobił tego z własnej woli.
– Przykro mi.
Tomek uśmiechnął się smutno, bawiąc się zamkiem od bluzy.
– Mnie też. Mama powiedziała mi to w zaufaniu. Kacper myśli, że nie wiem. Wiesz, myślałem, że nawet jeśli się nie przyzna, to będzie chociaż próbował mnie poznać. Ale on ma mnie w dupie. Na niczym mu nie zależy. Osiemnaście lat temu nie chciał mieć dziecka i teraz się to nie zmieniło.
Paul wyglądał, jakby nie bardzo wiedział, co powiedzieć. Pokręcił tylko głową ze smutnym uśmiechem.
– Chyba po prostu nie jesteśmy kimś, kogo on mógłby pokochać.
Tomek skinął jedynie głową. Przez Kacpra czuł się jeszcze bardziej wybrakowany. Coraz dotkliwiej odczuwał brak mamy. W przeciwieństwie do swoich rówieśników miał z nią naprawdę dobry kontakt. Trochę im się te relacje posypały, kiedy zaczęto go gnębić w szkole, ale wciąż uważał ją za swoją przyjaciółkę i potrafił jej się z wielu rzeczy zwierzyć. Teraz jednak mama była na innym kontynencie, tysiące kilometrów od niego i chociaż mógł usłyszeć jej głos i zobaczyć ją przez kamerkę, to już nie było to samo.
– Zawsze zazdrościłem tym, którzy mają ojca. Nigdy nie mogłem słuchać, gdy źle się o nim wyrażali. Teraz sam nie wiem, czy nie lepiej byłoby go po prostu nie mieć – przyznał Tomek. Skoro już byli ze sobą szczerzy…
– Ja też zawsze zazdrościłem ludziom, którzy byli w sobie ślepo zakochani i układali sobie razem życie. Podświadomie pragnąłem mieć to samo co oni, nawet jeśli z boku wyglądało kiczowato i chciało mi się rzygać od ich migdalenia się. Kiedy poznałem Kacpra, to się tylko nasiliło. Ale jak się jest takim frajerem jak ja, widocznie na nic więcej poza seksem nie można liczyć.
Tomek po raz pierwszy słyszał w głosie Paula tyle goryczy. Domyślał się, że przez te cztery lata, kiedy Paul i Kacper się spotykali, jego ojciec powoli zabijał w nim pewność siebie  i sprawiał, że Paul zaczynał myśleć dziwnymi kategoriami. Nagle zaczął dostrzegać w sobie wady, których tak naprawdę nie było i uwierzył, że coś z nim nie tak.
– No, młody – rzucił Paul, kładąc mu rękę na ramieniu. – Dla ciebie jeszcze jest nadzieja. Zaleź temu skurwysynowi za skórę, żeby nie mógł się pozbyć ciebie z pamięci do końca życia. Być może w końcu zrozumie, że powinien ci poświęcić więcej uwagi.
– A ty?
Paul wstał z ławki i poprawił kaptur od bluzy.
– Ja? Ja już nie jestem mu potrzebny. Nie zamierzam mu się napraszać ani robić z siebie jeszcze większego idioty. Zostawię go w spokoju. Wkrótce się ożeni, a wtedy w jego życiu już w ogóle nie będzie dla mnie miejsca. To czysta matematyka…
– Ale…
Paul pokręcił głową.
– To nie ma sensu. Nie dałem rady zmienić jego poglądu przez cztery lata, nie dam rady też teraz. Jestem już zmęczony, wiesz? Mam trzydzieści sześć lat. Może to głupie, ale chciałbym wreszcie jakiejś stabilizacji. Z Kacprem ciągle stąpałem po kruchym lodzie. Może to nawet lepiej, że teraz to zakończył… Zawsze miałem powodzenie u facetów. Możliwe, że ten właściwy gdzieś tam na mnie czeka. – Paul brzmiał, jakby zamierzał przekonać samego siebie. Jak Tomek miał go pocieszyć, skoro sam był równie zdołowany? – Zanim jednak usunę się w cień, chcę jeszcze go odpowiednio pożegnać. Pomożesz mi?
– Jasne. Z chęcią utrę mu nosa.
– Ok. W takim razie chodźmy do ciebie. Przeszmuglujesz mnie do siebie tak, żeby nie widział. Już ja mu pokażę, że mnie gnojek nie obchodzi.
Tomek zgodził się, chociaż właściwie nie wiedział na co. Paul jednak wydawał się być bardzo zdeterminowany, więc postanowił, że pomoże mu, choćby nie wiem co. Na szczęście dotarli do jego pokoju bez większych przeszkód i nikt ich nie zobaczył.
– Co teraz? – spytał Polak.
– Teraz narysujesz mój akt – powiedział mężczyzna, uśmiechając się przekornie.
– Co? – pisnął Tomek, myśląc, że źle zrozumiał.
– Narysujesz mój akt – powtórzył Paul. – Jesteś młodym artystą, pewnie jeszcze tego nie robiłeś, co?
– No, nie, ale…
– No właśnie. To może być dla ciebie ciekawe doświadczenie, a ja chętnie będę pozował. Trzeba tylko coś wymyślić, żeby przyszedł tutaj w trakcie.
– Żaden problem – mruknął Tomek lekko zarumieniony. Perspektywa przebywania w jednym pokoju z dorosłym, nagim mężczyzną mimowolnie doprowadziła do tego, że jego dżinsy zrobiły się lekko przyciasne.
Trochę było mu wstyd. Wiedział, że przez cały czas będzie się rumienił jak głupi i możliwe, że nic nie narysuje z powodu drżenia rąk. Z drugiej jednak strony, myślał już o aktach wcześniej i chciał spróbować coś takiego namalować. No i nigdy nie miał jeszcze przed sobą nagiego faceta, nie licząc chwil pod prysznicem w szkole. To mogłaby być całkiem przyjemna odmiana.
– No, dobra… Ale wiedz, że nigdy jeszcze nie rysowałem aktu i średnio mi się podoba myśl, że mam to zrobić bez przygotowania.
– Dasz radę – rzekł Paul. – Wierzę w ciebie.
To jesteś jedyny, pomyślał Tomek.
– Ok. W takim razie nie ma na co czekać. Nie mam co prawda sztalugi, ale zaraz coś zaimprowizuję. Możesz się rozebrać i położyć bokiem na łóżku. Wymyśl jakąś pozycję.
– Ok…
– Pozowałeś kiedyś? – spytał chłopak, przekopując się przez stosy kartek formatu A3. Naostrzył wszystkie ołówki, uszykował odpowiednie gumki i chusteczkę, która mogła mu pomóc w drobnych korektach.
– Nie, ale zawsze chciałem tego spróbować.
Blondyn skinął jedynie głową, przełykając ciężko ślinę. Zdecydowanie był podniecony tym, co działo się właśnie w jego pokoju.
Sprawnie uwinął się z przygotowaniami i odwrócił się do Paula, który leżał sobie w najlepsze na jego łóżku. Ułożył się zwyczajnie, zginając jedną nogę w kolanie i opierając płasko stopę na pościeli, eksponując w ten sposób wszystko, co jego zdaniem powinno być wyeksponowane. Tomek zarumienił się, mimowolnie wbijając wzrok w TE partie ciała Paula.
– Nie krępuj się – powiedział łagodnie mężczyzna.
– Łatwo ci mówić – mruknął Tomek, po czym dodał tonem usprawiedliwienia. – Mam siedemnaście lat!
– Wkrótce osiemnaście.
– Ale teraz jeszcze siedemnaście.
– Dobra, dobra.
Tomek usiadł, wziął głęboki oddech i wziął się do pracy. Paul nie odzywał się. Musiał odpłynąć myślami naprawdę daleko i chyba nie były zbyt przyjemne, bo wyraz twarzy miał smutny i melancholijny. Chcąc uchwycić tę minę, blondyn zaczął od szczegółów twarzy, a dopiero potem skupił się na reszcie. Starał się pracować jak najszybciej, bo leżenie w bezruchu przez kilka godzin na pewno nie było miłe.
Po około trzech godzinach miał już wystarczająco detali, żeby móc skończyć bez pomocy Paula.
– Dobra, to teraz czas na nasz plan – odezwał się Tomek wstając i przeciągając. Coś kilka razy chrupnęło mu w kręgosłupie. Podszedł do wieży, która stała w tym pokoju, kiedy go zajął i podkręcił głośność na maksa, włączając jakiś metal na laptopie. Paul aż się skrzywił, nic jednak nie powiedział. Zresztą Tomek choćby stanął na rzęsach i tak nie miałby szans go usłyszeć.
Usiadł przy Paulu, podczas gdy ten wciąż nagi leżał na łóżku. Tomek musiał przyznać, że miał naprawdę ładne ciało. Jędrne, szczupłe i zadbane. Członek spory, chociaż nie odznaczał się jakimś mega rozmiarem. Okolice krocza i pośladki miał jaśniejsze niż reszta ciała, więc latem musiał się opalać.
Długo nie musieli czekać na interwencję Kacpra w pokoju Tomka. Mężczyzna otworzył gwałtownie drzwi i wpadł do środka, ale pełen złości krzyk zamarł mu na ustach, gdy zobaczył Paula nagiego w łóżku swojego syna. Miał tak zszokowaną minę, że Tomek ledwo powstrzymał cisnący mu się na usta uśmiech pełen satysfakcji. Paul zrobił dziwną minę i usiadł, nie spuszczając z Kacpra wzroku. Mierzyli się przez chwilę, aż w końcu Kacper zacisnął zęby i zwrócił się do Tomka.
– Wyłącz to cholerstwo, bo inaczej wyśle cię pierwszym samolotem z powrotem do matki!
Wrzask był tak donośny i mimika twarzy Kacpra tak oczywista, że nie mógł udawać niewiedzy. Skinął głową i podszedł do wieży, żeby wyłączyć muzykę.
– Dziękuję! – warknął, z trudem hamując emocje. Widać było, że stara się nie patrzeć na Paula, a cały swój gniew kieruje na Tomka. – Chcę tę więżę widzieć w śmietniku. Spróbuj jeszcze raz coś z niej puścić to cię zabiję!
I wyszedł, trzaskając głośno drzwiami. Tomek i Paul aż podskoczyli.
Spojrzeli na siebie.
– Chyba zadziałało. – Paul wyszczerzył się do Polaka, wstając z trudem i sięgając po swoją bieliznę. – Dobrze wiedzieć, że czasami też coś czuje. Czasami mam wrażenie, że to cholerna maszyna.
Tomek tylko skinął głową. Gdy Paul już się ubrał, podszedł do biurka, gdzie leżał szkic Tomka i zagwizdał.
– Wow! Wyszło ci zajebiście.
– Miałem dobrego modela.
Paul uśmiechnął się szeroko.
– Mogę go wziąć?
  Jeszcze potrzebuje kilku poprawek. No i chciałbym też zrobić kopię dla siebie.
– Jasne. Jak to zrobisz, daj mi znać.
– Ok, postaram się z tym uwinąć jak najszybciej.
– Spoko. Będę już leciał, zrobiło się trochę późno. Dzięki za pomoc.
– Nie ma sprawy i polecam się na przyszłość.
Paul uściskał go lekko, poczochrał mu włosy i wyszedł z jego pokoju. Tomek miał nadzieję, że Kacper nie będzie się na nim wyżywał za to, co zobaczył. To mogłoby być bardzo nieprzyjemne.

Wszedł do domu i rzucił klucze na szafkę. Odetchnął głęboko, próbując odgonić płacz, na który zbierało mu się już od połowy drogi. Musiał koniecznie się wynieść z tego mieszkania.
Kacper nie miał serca. Nie trudno było się domyślić, a jednak on przez cztery lata był takim idiotą i tego w ogóle nie zauważył. Cóż, teraz jednak już nie mógł dłużej udawać, że sam seks mu wystarcza, że tak jest dobrze, że wcale nie pragnie czegoś więcej… Nie potrafił się już dłużej oszukiwać. Wiedział, że walka jest bezcelowa.
Ocierając łzy, które pociekły mu po policzkach, zdecydowanym krokiem wszedł do swojej sypialni i otworzył szafę. Wyciągnął walizkę i zaczął wrzucać do niej po kolei swoje rzeczy. Nie wiedział jeszcze, w jakie dokładnie miejsce zamierza się udać, po prostu miał się gdzieś wyrwać na jakiś czas i odpocząć od tego wszystkiego.
Po raz pierwszy czuł wszystkie swoje trzydzieści sześć lat.
Spakowanie się nie zajęło mu dużo czasu. Wziął też pieniądze i kilka osobistych drobiazgów. Nie miał z Kacprem nawet jednego zdjęcia. W domu nie było żadnych jego rzeczy, prócz jednej pary skarpetek. Najchętniej spakowałby wszystko, ale nie miał czym teraz tego zabrać, więc postanowił pomyśleć o tym później. Podczas pakowania pozwolił łzom swobodnie płynąć, chcąc wyrzucić z siebie emocje, zanim rozedrą go na strzępy.
Fakt, że Kacper miał syna i nic mu o tym nie powiedział, było kolejną przykrością. Odzierał ze złudzeń, których Paul już nie powinien mieć. Współczuł Tomkowi. On sam miał wspaniałego ojca i nie wyobrażał sobie spędzić życia bez tak ważnej dla niego osoby. Kacper widać uważał inaczej. Jak zawsze zresztą.
Zamknięcie mieszkania było dziwnie łatwe. Czuł gdzieś tam pod skórą, że już tutaj nie wróci. Nie wiedział, skąd bierze się to przekonanie i niewiele go to obchodziło. Właściwie było mu wszystko jedno. Chciał tylko odpocząć i zapomnieć o tym wszystkim, co go ostatnio spotkało.
Po krótkiej chwili namysłu zdecydował się jechać do swojego przyrodniego brata, który mieszkał w miasteczku oddalonym od Seattle o dwadzieścia kilometrów. Było to na tyle blisko, żeby bez problemu dotrzeć tam w przeciągu jakiejś godziny i wystarczająco daleko, żeby Kacper nie mógł go znaleźć. Nie, żeby szukał. Na to Paul jakoś zbytnio nie liczył.
Zbawienny spokój przyszedł szybciej niż myślał. W jednej chwili dryfował na granicy jawy, myśląc o tym, co mu się przytrafiło, a w drugiej usłyszał dziwny pisk i poczuł, jakby całe ciało mu nagle zdrętwiało. Nie wiedział, co się stało.
Pochłonęła go ciemność.

Adam musiał sobie zatykać usta ręką, żeby nie zacząć się śmiać. Wiadomość o tym, co stało się na zgrupowaniu szybko obiegła całą szkołę. Na samą myśl, że Bastian ma grypę żołądkową, chciało mu się śmiać. Gdy wyobraził go sobie niemal „przykutego” do kibla…
Bezcenne.
Ubrał się w miarę ciepło i w naprawdę świetnym humorze pojechał do centrum handlowego, w którym umówił się z Renatą i Patricią. Był ciekawy, czy one już wiedzą o tym, co się stało.
Zasadniczo nie chwalił się układem, jaki miał z Bastianem. Nikt tak naprawdę nie wiedział, ile ze sobą spędzają czasu. Ostatnio ich „nauka” i cała reszta, cokolwiek to było, jakoś przybrały na ilości. Adam nie narzekał, bo już się rudzielca nie bał i żartował sobie z niego tyle, ile tylko się dało. Miał na tyle wyczucia, żeby wiedzieć, kiedy przestać go drażnić.
Nie mógł się jednak powstrzymać i wysłał mu esemesa o dość drażliwej treści.
„Słyszałem, że rozbiłeś obóz w toalecie;) Baw się dobrze B-)”
Na odpowiedź nie musiał długo czekać.
„ Jesteś trupem”
Adam roześmiał się. Wcześniej już miał dobry humor, ale po tej wiadomości odniósł wrażenie, że zaraz zacznie lewitować nad ziemią. Kto by przypuszczał, że grypa żołądkowa może aż tak poprawić komuś humor?

16 komentarzy:

  1. Co za niespodzianka - moje ulubione opowiadanie pojawiło się tak szybko! Czyżby Zack zauroczył się Tomkiem - a tajemnicą jego jest bycie gejem? Szkoda Paula to taki fajny facet, a Kacper jest kawał sukinkota.

    OdpowiedzUsuń
  2. To jest tak świetne że aż brak mi słów!!
    Poruszyłaś tyle wątków. Mam nadsieje że cokolwiek stało się Paulowi to ruszy to trochę Kacpra.
    Poza tym szkoda mi Tomka. Boję się jak życie uprzykszy mu tą lafirynda. No i jestem ciekawa jak dalej ułoży mu się z Zackiem. Teraz jest dla mnie prawie oczywiste że jest gejem.
    Pisz next jak najszybciej. Nie mogę się doczekać!!! Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale rewelacja. Naprawdę super rozdział, bardzo mi się podobał. Tylko mógłby być dłuższy... xD
    Zack coraz bardziej mnie ciekawi. Jak osoby powyżej mam takie dziwne przeczucie, że okaże się być gejem. Nie ma to jak te słodkie tajemnice ♥ A tak mi szkoda Paula, jeeju on jest uroczy <3 mam nadzieję, że nic poważnego mu się nie stało.
    A ta laska? Kurde, już jej nie lubię. Pewnie niezła sucz z niej będzie xd
    Czekam, na to co będzie dalej ^ ^
    Życzę weny na kolejne rozdziały <33

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam Zacka <3, fajnie że jest tyle wątków przeplatających się ;), mam nadzieję na duuużo rozdziałów. Jestes genialna ;), weny życzę

    OdpowiedzUsuń
  5. Kacper jest żałosny...a tą blondynę to tak z dupy wytrzasnął -.-
    Zack mnie intryguje *.*
    a jeśli chodzi o Paula...mam nadzieję, że nic strasznego mu się nie stało i znajdzie kogoś, kto naprawdę go pokocha. choć te 4 lata...troszkę głupi był, skoro nie widział, jaki jest Kacperek, ale jak to mówią: 'Miłość jest ślepa...'. so troszku go rozumiem... Poza tym jest uroczy *.*

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam to opowiadanie, ciągle chcę więcej. Mam nadzieję, że Paulowi nic się nie stanie, a Kacper zmądrzeje.
    Dużo weny :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Obsesjo, to chyba mój pierwszy komentarz, jednak wiedz że przeczytałam już dosłownie wszystko, czym się tu dzielisz. Z każdym kolejnym rozdziałem coraz bardziej rozpływam się nad twoimi historiami. Naprawdę widać, że się rozwijasz i piszesz coraz lepiej. Nie wiem, czy masz jakąś betę czy sama sprawdzasz, ale błędów ze świecą szukać, co też się chwali, ponieważ to bardzo rozprasza przy czytaniu ;)
    Jak na tę chwilę, chyba moim ulubionym opowiadaniem są "Granice" , ale myślę, że "Światło w ciemności" ma potencjał by się przebić ; P
    Może rzadko komentuję, jednak wiedz, że masz we mnie wierną czytelniczkę ;)
    Mogę tylko dodać, że niestrudzenie pragnę więcej ( jak pewnie każdy kto czyta twoje opowiadania hehehe ;P )
    Życzę duuużo weny!
    Sugar.

    OdpowiedzUsuń
  8. To moje ulubione opowiadanie. :) Dopiero je zaczęłaś a ja już bym chciała żeby Tomkowi jak najszybciej się ułożyło i żeby był szczęśliwy a z drugiej strony chce móc o nim jak najdłużej czytać. A jak miałabyś coś pisać gdyby w życiu głównego bohatera nic się nie miało dziać. XD
    No nic, zdaję się na Ciebie. :) Czekam na to co dalej wymyślisz (tylko nie zrób Tomkowi jakiejś wielkiej krzywdy XD).

    OdpowiedzUsuń
  9. /w dupę jeża, poprzedni wywód mi się usunął -,-' / A więc jeszcze raz:
    A ja i tak najbardziej będę uwielbiać perypetie Adama i Bastiana :D
    A Kacperek może spadać na bambus >.< Choćbyś nie wiem jak się starała go wybielić, już zawsze będę faceta hejtować /jak Andreasa z "Rodzinny dom"/ -,-'
    A Paul wydał mi się tępakiem ^.^ Facet go olewał przez 4 lata, a on dopiero teraz rozpacza, że tamten ma laskę /ok, tak, wiem, zaręczył się, ale ...ugh... przecież wiedział że nie ma na co liczyć.../.
    Do tego ci geje to strasznie uczuciowi są chyba XD Bo sporo ci się ich "zabija" w tych opowiadaniach ;D (tak tylko zauważyłam... :D)
    I jeszcze jeden spraweres.
    Wszyscy chłopcy u ciebie małą ładne ciała, umięśnione, ale nie za bardzo. Ja wiem, że to bardzo odpowiada z(n)apalonym nam czytelniczkom...
    Ale jak to ujęto w Doktorze Who: "Czasem, gdy widzisz ładną twarz, rozczarowujesz się, gdy ten ktoś okazuje się pusty. A gdy spotykasz kogoś, kto nie jest urodziwy i poznajesz go naprawdę, wtedy cechy jego charakteru wymalowane na twarzy sprawiają, że staje się piękny."
    Czasem potrzebna jest taka żaba (jak Snape np), bo żaby są powszechne i żab bym nie dyskryminowała.

    No, ale tylko tak sobie gadam xD

    OdpowiedzUsuń
  10. Cudowne opowiadanie! Świetny blog ^q^
    Kocham to co piszesz ♡♥
    Niecierpliwie czekam na kolejne rozdziały tego cuda :3

    OdpowiedzUsuń
  11. Hej, mam prośbę, do Ciebie, albo do czytelników, którzy się natkną na ten komentarz. Możesz mi polecić opowiadanie w którym jeden z chłopaków się opiekuje drugim, wspiera go, pomaga mu, poświęca się i w ogóle takie sprawy? :) Może być Twincest, może być też inna tematyka. Będę wdzięczna za jakiekolwiek propozycje! :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Kiedy kolejny rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  13. To opowiadanie jest po prostu świetne~!
    Kocham bohaterów i ich zachowania. Nie mogę się doczekać kiedy coś zacznie się między nimi dziać i zaczną się do siebie zbliżać :3
    Życzę weny i dużo czasu na pisanie ♡♥♡♥♡

    OdpowiedzUsuń
  14. Powiedz że Paul nie zginie w tym cholernym wypadku... I że ten Kretyn ( czyt. Kacper) się ogarnie kiedy zrozumie że może stracić kogoś bardzo bliskiego... Swoją drogą, ciekawe jaki ma interes w tym pożal się Boże ślubie... No nic, lecę czytać dalej...

    OdpowiedzUsuń
  15. Paul...
    O mój boże...
    Tak go polubiłam!
    Mam nadzieję, że nie umrze? ;-;
    Strasznie mi go żal.
    Kacper to podły skurwiel, który nie zasłużył na nic!
    O Tomka też się martwię :/

    OdpowiedzUsuń
  16. Poranek po imprezie ,nawet był spokojny,Zack zgotowal bratu mokra pobudkę.Porót do domu i niespodzianka.Pojawienie sie Lilith zagęścilo akcję ,ależ niej wredna "księżniczka",strasznie mi żal Paula.Nieżlie obmyślili zemstę,wykorzystując talen niewinnego Tomka.Tylko koniec mnie zaniepokoił,Paul miał wypadek.Smutny koniec.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)