piątek, 13 czerwca 2014

~32~



Bill nie pamiętał, kiedy tak bardzo cieszył się zwykłym wyjściem z domu. Odkąd pojawiły się demony, nigdzie nie mogli się ruszyć w obawie, że jakieś monstrum rozerwie ich na strzępy. Co prawda dom nie zapewniał im bezpieczeństwa, ale mimo wszystko woleli pozostać w zamkniętym pomieszczeniu niż łazić samotnie po mieści.
Od wyjazdu Kevina minęły już trzy tygodnie, a on i Tom w ogóle nie mogli sobie znaleźć miejsca. Bez Kevina było po prostu nudno i Bill nie mógł uwierzyć, że Tom tak strasznie za nim tęskni. Oczywiście, nigdy by się do tego nie przyznał, ale było to widać po jego zachowaniu.
- Tom, wychodzę! – powiedział, zakładając buty.
- Gdzie idziesz? – spytał blondyn, stając w drzwiach kuchni.

- Umówiłem się z Magdą, trochę połazimy po mieście.
Tom parsknął.
- Jasne, tak sobie mów. Zrobiłbyś z nią coś wreszcie. Ta laska straciła dla ciebie łeb, a ty ją na spacerki prowadzasz? Mięczak.
- Zajmij się lepiej sobą i Oliwią. Może mi się wydaje, ale zaprosiła cię do siebie na obiad, co? – Bill uśmiechnął się szelmowsko. – O ile sobie przypominam, jej siostra nas nienawidzi, a ojciec ma ochotę nas zabić za to, że obcięliśmy jej włosy. Zamiast się mnie czepiać, lepiej wymyśl jakieś dobre argumenty na obronę, inaczej wylecisz na zbity pysk.
Tom mruknął coś pod nosem, kręcąc głową ze zrezygnowaniem.
- To będzie katastrofa – burknął.
Bill tylko zaśmiał się cicho. Założył kurtkę i wyszedł.
Wiedział już, gdzie mieszka Magda i nie miał najmniejszych problemów z odnalezieniem tego miejsca. Coraz sprawniej poruszał się po mieście.
Kiedy był już pod odpowiednim blokiem, puścił modelce sygnał, tak jak się umówili. Po chwili wybiegła, machając do niego wesoło.
- Cześć! – przywitała go z uśmiechem. – Gdzie idziemy?
- Park? – zaproponował. – Nie mam pojęcia, może być cokolwiek.
- Park będzie ok, potem chcę na plac zabaw.
- Spoko, nie ma sprawy.
 - Opowiesz mi, co się stało w klubie? – zapytała dziewczyna w drodze.
Bill westchnął.
- I tak mi nie uwierzysz, będziesz mnie miała za świra. A poza tym, nie bardzo wiem, czy mogę.
- Dlaczego? – zdziwiła się.
- To dotyczy też Toma i Kevina, a oni woleliby o tym zapomnieć.
- Skąd wiedziałeś, że z Tomem jest coś nie tak?
- Taka jest nasza więź.
Magda pokręciła głową.
- Kiedyś coś czytałam, ale nie sądziłam, że to prawda. Serio odczuwacie, kiedy drugiemu coś się dzieje? To musi być ciekawe uczucie.
Czarny uśmiechnął się lekko, słysząc jej entuzjazm.
- To nie jest zbyt przyjemne. Ciężko opisać, co wtedy się czuje. Na pewno strach. Ogromny, paraliżujący. Często też ból brzucha. Takie napady lękowe są straszne, nikomu tego nie życzę.
- Zawsze tak mieliście?
Bill zastanowił się chwilę. Kiedy byli mali, nie zwracali uwagi na takie rzeczy. Poza tym, rozstawali się bardzo rzadko, prawie nigdy. Takie przeczucia nie były więc częste. Dopiero kiedy byli starsi i zaczęli się od siebie odrobinę izolować, uderzyły w nich z pełną mocą.
- Chyba tak. Nie wiem, jako dzieci rzadko się rozdzielaliśmy.
- To jest fascynujące.
- Może. Mnie tam jakoś nigdy nie bawiło.
- Czyli nie opowiesz mi, co się stało?
- Już mówiłem, że mi nie uwierzysz. Kiedyś może ci powiem.
- To aż takie nierealne? – spytała dziewczyna ze śmiechem.
- Gdyby ktoś mi to opowiedział, zanim to wszystko przeżyłem, nigdy w życiu bym nie uwierzył.
- Zawsze się tak dobrze dogadywaliście? No, ty i Tom?
Bill westchnął, chowając ręce do kieszeni kurtki. Nie chciał kłamać, ale z drugiej strony też nie chciał opowiadać Magdzie o tym, co się stało. Trochę się bał jej reakcji.
- Nie, nie zawsze – powiedział cicho.
Zapadła cisza. Czarny zapatrzył się gdzieś w dal, wracając do chwil, w których Tom tak strasznie go krzywdził. Teraz wydawało mu się to takie nierealne, zupełnie jakby było głupim snem. Aż się wierzyć nie chciało, że jeszcze w szkole średniej naprawdę chciał się przez niego zabić.
- Chciałbyś mi opowiedzieć? – zapytała modelka, łapiąc go niepewnie za rękę. – Nie chcę się narzucać ani nic, jeśli nie chcesz, to nie ma sprawy.
- To bardzo długa historia.
- Chodźmy na huśtawki!
Bill uśmiechnął się lekko, kręcąc głową. Wyszli szybko z parku i poszli na pobliski plac zabaw. Usiedli obok siebie na huśtawkach i podjęli przerwany temat.
- To było w szkole średniej… - zaczął Czarny niepewnie. – Nasz ojciec umarł bardzo niespodziewanie na raka… W jednym miesiącu dostał wyniki, a w drugim już musieliśmy organizować pogrzeb. Po tym wszystkim Tom… stał się bardzo agresywny, zwłaszcza w stosunku do mnie. To była wina ojca, bo faworyzował mnie i Tom przez to mnie nie lubił.
- Ale wcześniej mieliście dobry kontakt?
- Tak. Tom czuł więź ze mną, ale z drugiej strony była ta przeklęta nienawiść. Sam nie wiedział, co ma ze sobą zrobić. Bardzo się wtedy zmienił, zacząć wdawać się w bójki i dyrektor przeniósł go do innej klasy. Trafił do klasy Kevina.
- To chyba dobrze? – spytała niepewnie modelka.
Bill pokręcił przecząco głową.
- Kevin był znany z okrucieństwa i sadyzmu. Wszyscy się go bali, a że kumplował się z kilkoma innymi sadystami… To trochę zagmatwane. Tom dołączył do tej paczki, chociaż Kevin go szczerze nienawidził. No, i tak zaczął się mój koszmar…
Coger pokrótce opowiedział historię z Leną i reakcję Toma. Nie chciał się wdawać w szczegóły, więc przytoczył tylko kilka sytuacji, w których Tom się nad nim pastwił.
- Boże! Tom naprawdę wyrzucił cię z domu?!
Bill kiwnął głową.
- Tak było przez dwa lata. Traktował mnie jak śmiecia i sprawił, że nikt nie chciał mieć ze mną nic wspólnego. A ja… nie wyrabiałem psychicznie.
- Nie dziwię się – mruknęła Magda.
- Miałem już serdecznie dość tego wszystkiego. Powoli sobie uświadamiałem, że tak będzie już zawsze, że nigdy się od niego nie uwolnię. Dzień po naszych urodzinach doszło między nami do kolejnej sprzeczki. Chociaż Tom nieźle mnie gnoił, naprawdę rzadko podnosił na mnie rękę, jakby to już było przekroczenie granicy. Wtedy się nie hamował. To była kropka, która przechyliła kielich goryczy.
Zapadła chwilowa cisza. Bill zbierał się w sobie, żeby zacząć opowiadać dalszą część historii.
- W naszym mieście jest Stara Stacja. Nikt tak nie przychodzi, może poza jakimiś ćpunami czy bezdomnymi, którzy nie mają się gdzie skryć. Poszedłem tam… Znalazłem jakieś stare łóżko... Trochę tam siedziałem i doszedłem do wniosku, że jest tylko jedno wyjście z sytuacji.
- Ale chyba nie… - odezwała się przerażona Magda.
Bill podwinął rękaw kurtki na swojej lewej ręce i pokazał jej nadgarstek, na którym wciąż były blizny.
- Kiedyś zwinąłem Kevinowi scyzoryk. Wziąłem go ze sobą, razem z tabletkami mamy. Po śmierci ojca nasza mama nie mogła spać i lekarz przepisał jej bardzo silne leki nasenne. Zabrałem je z domu – głos mu się załamał. – Nie chciałem tego robić, ale nie widziałem innego wyjścia.
- Ty naprawdę…
- Tak – westchnął ciężko. – Próbowałem… popełnić samobójstwo.
Bill umilkł, a Magda nie miała pojęcia, co powiedzieć. Patrzyła zszokowana na chłopaka, który od pierwszej chwili podbił jej serce, i nie mogła uwierzyć w jego słowa. Przecież Bill wyglądał tak normalnie! Przystojny, może trochę za szczupły chłopak… Wiecznie roześmiany, trochę wredny i bardzo inteligentny. Patrząc na niego, widziało się ideał szczęśliwego człowieka, a tu nagle okazuje się, że mimo tak młodego wieku, przeżył taki koszmar.
To było niepojęte.
- Jakim cudem ty…? – odezwała się cicho po dłuższej chwili, czując łzy pod powiekami.
- Tom. Tom mnie uratował. Nie mam pojęcia, co nim kierowało, żeby mnie szukać. Znalazł mnie zupełnie przypadkiem. Szybko zadzwonił do szpitala i po chwili karetka już była w drodze. Tego dnia panowała straszna burza i sanitariusze nieźle się guzdrali. Zanim przyjechali, uderzył w nas piorun.
- Żartujesz!
- Serio. Gdy karetka dotarła na miejsce, obaj byliśmy nieprzytomni. Ledwo udało im się nas uratować. No, i teraz jest ta nierealna część historii, w którą nigdy byś nie uwierzyła…  W którą nikt przy zdrowych zmysłach by nie uwierzył, wiec ją sobie daruję. Po prostu, pogodziliśmy się. Przez miesiąc byliśmy w śpiączce, potem się obudziliśmy i wszystko poszło w niepamięć. Zaczęliśmy się na nowo kumplować i tak już zostało. W międzyczasie okazało się, że Kevin jest naszym bratem.
Na zakończenie Bill opowiedział historię ze swoim wyjściem pod Nędzę na egzekucję, którą zapowiedział mu Kevin. Magda nieźle się uśmiała, kiedy Bill przedstawił jej swoją drogę od domu i zachowanie.
- No, a teraz… - powiedział na zakończenie, wzdychając ciężko. – Teraz jest ten moment, kiedy oburzona wstajesz, mówisz, że jestem wariatem i nie chcesz mnie znać.
Magda tylko się uśmiechnęła. Wstała ze swojej huśtawki i podeszła do Billa, nachylając się do niego.
 - Nigdy w życiu – zapowiedziała.
Bill zarumienił się lekko, widząc jej spojrzenie. Tom miał rację. Magda na niego leciała. Nie, żeby jemu się nie podobała, bo podobała i to bardzo, ale… Dopóki przed oczami będzie miał Natalię szarpiącą Kevina ze włosy, chyba nie zdecyduje się na związek.
Magda wzięła głęboki oddech i nachyliła się nad nim, całując go lekko w usta. Bill westchnął. Dziewczyny w dzisiejszych czasach są zdecydowanie zbyt odważne, chociaż… On był raczej nieśmiały, więc dla niego to nawet lepiej. Gdyby to on miał się o wszystko martwic, chyba by się spalił ze wstydu.
Odwzajemnił pocałunek, uśmiechając się lekko.
- Dzięki, że mi powiedziałeś – rzekła Magda, prostując się.
- Dzięki, że mnie wysłuchałaś – odparł Bill. – Tylko, Magda… Proszę, nie traktuj Toma inaczej niż do tej pory. Wiesz, on też miał swoje powody, żeby się zachowywać tak, a nie inaczej. Poza tym on wciąż ma do siebie o to wszystko pretensji. Proszę, nie dołuj go w żaden sposób. My naprawdę chcielibyśmy o tym zapomnieć.
- W porządku, nie ma sprawy. Chodźmy może coś zjeść. Teraz moja kolej, żeby opowiedzieć coś o sobie, tylko… moja historia będzie tak strasznie nudna przy twojej – mruknęła zawiedziona.
Bill zaśmiał się.
- To dobrze. Ja mam już dość fascynujących historii na następnych dwadzieścia lat…

To będzie katastrofa, pomyślał Tom, stojąc przed domem Oliwii.
W myślach widział dziesiątki scen akcji, w których wylatywał przez drzwi albo okno, słysząc jakieś ordynarne epitety pod swoim adresem. Cholera, zachciało mu się mieć dziewczynę z tak postrzelonego domu. No, bo przecież nie można powiedzieć, że ta rodzina jest normalna. Już sam fakt, że Oliwia miała siostrę Olę i ojca Oliwera był lekko przesadzony. Te imiona były do siebie zbyt podobne jak na jego gust. On też miał brata, nawet dwóch i jakoś ich imiona nie były podobne. Bill i Tom. I jeszcze Kevin. Zero podobieństwa!
Pamiętał, jak Oliwer Kostrzewa wpadł do nich do domu i znokautował pokiereszowanego Kevina, jak im się odgrażał i wyzywał, i jak na końcu Kevin go zagiął. Ten facet miał szczęście, że Zakrzewski nie był wtedy w pełni sił. Gdyby zaatakował go jeszcze dzień wcześniej, zanim dopadły go demony, Kevin rozniósłby go na kawałki i prawdopodobnie jeszcze zepchnął ze schodów albo wyrzucił przez okno.
Co do Oli… Ona za mądra też nie była. Tom jej nie lubił. Już sam fakt, że chciała się do niego zbliżyć poprzez Billa, porządnie go wkurzył, a cała reszta… Ta dziewczyna była fałszywa i nie chciał mieć z nią nic wspólnego. Pozostała mu tylko nadzieja, że szybko mu minie zauroczenie Oliwią i znajdzie sobie inną dziewczynę.
Będzie miała normalną rodzinę…
Fajnych znajomych…
Ciekawe zainteresowania…
I przy odrobinie szczęścia nie będzie się mściła za swoje siostry, wykręcając obcym ludziom chamskie numery.
To będzie katastrofa, pomyślał po raz kolejny.
Westchnął ciężko i zadzwonił do drzwi. Niech się dzieje wola nieba, z nią się zawsze zgadzać trzeba. Chociaż nie, lepiej nie.
Ta wola nieba od dłuższego czasu też nieźle go irytowała. Zresztą, ostatnio chyba wszystko go irytowało.
Drzwi się otworzyły i stanęła w nich Ola. Spojrzała na niego z niedowierzaniem i oburzeniem. Jej włosy były długie i Tom zorientował się, że to zapewne peruka.
- Przyszedłeś błagać o wybaczenie? – spytała butnie, unosząc dumnie głowę.
- Nie, przyszedłem do twojej siostry.
- To ty jesteś tym chłopakiem, którego chciała przedstawić rodzicom?! – krzyknęła z niedowierzaniem.
Tom uśmiechnął się lekko.
- A widzisz tu kogoś innego?
- Chyba k…
- O! Tom, jesteś już! – W drzwiach pojawiła się Oliwia, uśmiechając się do Cogera. Wspięła się na palce i pocałowała go w policzek. – Chodź, wszyscy już czekają. Brakuje tylko ciebie. Jak noga?
- Już trochę lepiej, w przyszłym tygodniu będę już mógł pożegnać się z opaską.
Tom był na tyle niezdarny, że kiedy tylko zdjęto mu gips w szpitalu, niemal od razu skręcił sobie kostkę, zlatując ze schodów. Na początku wszyscy byli przerażeni, ale kiedy już okazało się, że nic mu nie jest, Kevin rozpłakał się ze śmiechu. Tom klął jak szewc, obiecując mu, że go zabije. Gdy w szpitalu kazali mu usztywniać kończynę, Tom dwa dni wył z zawodu. W takich chwilach nienawidził swojego życia.
Oliwia wprowadziła go do jadalni, gdzie przy stole czekali już państwo Kostrzewa i ich syn, Karol. Chyba jedyny, który miał imię nie zlewające się z pozostałymi.
- To kpina, prawda? – warknął Oliwer, wstając od stołu. Momentalnie poczerwieniał na twarzy. – Co ten gówniarz tutaj robi?!
- To mój chłopak, Tom Coger.
- Twój chłopak?! Moja córka nie będzie chodziła z kimś takim!
Tom miał wrażenie, że facet zaraz naprawdę zapieni się ze złości. Westchnął. Jeszcze nie dostał lania, więc nie jest tak źle.
- Tamta sprawa to głupie nieporozumienie i… - próbowała Oliwia.
- Głupim nieporozumieniem jest to, że go tutaj przyprowadziłaś! A ty? -  zwrócił się do blondyna. – Jakim prawem przychodzisz tutaj po tym, co zrobiłeś?! Nie wstyd ci?!
- W zasadzie, proszę pana, to ja nic nie zrobiłem – odezwał się Tom. – To Kevin obciął jej włosy i zrobił to z uzasadnionego powodu.
- Jak śmiesz…
- Daj mu powiedzieć – wtrąciła żona Oliwera. – Znasz wersję Oli, nie możesz tego obiektywnie ocenić.
- I ty, mamo, przeciwko mnie?! – oburzyła się Ola.
Karol milczał, najwyraźniej dobrze się bawiąc.
- Państwa córka uroiła sobie, że jej się podobam. Widziała, że nie nawiązuję z nikim bliższych znajomości, więc zakolegowała się z moim bratem i bawiąc się jego uczuciami, próbowała poznać mnie.
- To kłamstwo! – krzyknęła Ola.
- Tak było i nie zaprzeczaj. Miałaś pecha, bo Kevin też często chodzi do biblioteki i usłyszał, jak chwaliłaś się tym jakiejś koleżance. Szybko skojarzył fakty i ostrzegł mojego brata. Zdecydowaliśmy, że trzeba dać ci nauczkę, a że trafiło na osoby, które nie lubią łatwych rozwiązań… Nie pozwolę, żeby ktoś źle traktował mojego brata.
- Nic mu nie zrobiłam! I nie bawiłam się jego uczuciami, nie był we mnie zakochany! – krzyknęła Ola, tupiąc nogą jak mała dziewczynka.
Oliwer znieruchomiał, nie mogąc uwierzyć własnym uszom. To, co powiedziała Ola, brzmiało jak przyznanie się do winy.
- Nie wciskaj kitu! – warknął mężczyzna do Toma, udając, że nie słyszał w słowach córki nic podejrzanego.
- Moglibyście dać sobie spokój! – mruknęła Oliwia.- Tom to mój chłopak, przyszedł tutaj, bo go poprosiłam. Moglibyśmy już usiąść do stołu zamiast wrzeszczeć do siebie bez powodu?
Oliwer nic więcej już nie powiedział.
Tom usiadł przy stole pomiędzy Oliwią i Olą. Jak się okazało, ten obiad miał być dla niego porządną próbą charakteru. Chociaż podczas posiłku atmosfera trochę się rozluźniła, Ola nie miała zamiaru odpuścić. Tom właśnie miał zamiar napić się soku, kiedy poczuł kopnięcie i piekący ból skręconej kostki. Wciągnął ze świstem powietrze, powstrzymując jęk.
Och, ta mała wstrętna…
Nie dał nic po sobie poznać, lecz dyskretnie odsunął bolącą kończynę.
Po chwili znowu poczuł kopnięcie, ale teraz już był przygotowany.
- Masz dużo rodzeństwa, Tom? – spytał Oliwer, mrużąc gniewnie oczy. Chyba hołdował zasadzie, że wroga trzeba dobrze poznać, bo zadawał mu mnóstwo pytań.
- Dwóch braci, ale mama jest w ciąży i niedługo nasza rodzina się powiększy o dwóch nowych członków.
- Dwóch? – spytał Karol. – Bliźniacy?
- Tak.
- Ty też masz bliźniaka? – zaciekawiła się pani Kostrzewa.
- Tak.
- Pewnie ciągle robicie ludziom psikusy i się zamieniacie.
Tom uśmiechnął się lekko.
- Nie, większość osób nam w ogóle nie wierzy, że jesteśmy braćmi. Bill ma krótkie włosy i farbuje je na czarno. Jest ode mnie wyższy i szczuplejszy. Jeśli chodzi o wygląd, bardzo się od siebie różnimy. Kiedy byliśmy mniejsi, nie szło nas odróżnić.
- Czym zajmują się twoi rodzice?
- Mój ojciec nie żyje, a mama wyszła powtórnie za mąż w zeszłym roku. Aleks ma własną firmę budowlaną, a mama pracuje u niego jako sekretarka.
- Przykro mi z powodu taty – zmartwiła się pani Kostrzewa.
- Nic nie szkodzi.
- Uprawiasz jakiś sport?
- Nie.
I tak w kółko. Nie dość, że musiał uważnie słuchać i odpowiadać tak, żeby nie palnąć żadnej gafy, to jeszcze co chwilę Ola go kopała. W końcu nie wytrzymał i przemycił do rękawa widelec, a potem z premedytacją dźgnął nim dziewczynę w udo.
Ola podskoczyła do góry, jęcząc cicho.
- Coś się stało? – spytał Karol.
- Nie, nic…
Rzuciła Cogerowi mordercze spojrzenie, ale on zupełnie ją zignorował. Skoro ona go kopała, on nie miał zamiaru być gorszy.
Matka Oliwii była dla niego bardzo miła i chyba go polubiła. Jeśli chodziło o Karola, wydawał się być tym wszystkim znudzony i jako pierwszy zauważył, że Ola i Tom wymieniają miedzy sobą drobne „uprzejmości”. Oliwia była zadowolona, że obiad przebiegał w dosyć miłej atmosferze, a Oliwer strzelał do niego pytaniami jak z karabinu maszynowego. Tom pocieszał się tym, że przynajmniej nie wyleciał przez okno i nie dostał w zęby. Zawsze coś.
W pewnym momencie Oliwia spojrzała na niego z lekkim zdziwieniem. Musiała zauważyć widelec i dyskretnie zajrzała pod stół. Tom może i uśmiechał się uprzejmie do pozostałych członków rodziny, ale z każdą jedną chwilą jego twarz robiła się coraz bledsza.
- Tom, zjadłeś już? – spytała.
- Tak.
- Idziemy do mnie, ok?
Coger wzruszył ramionami.
Podziękował za posiłek i poszedł za Oliwią do jej pokoju. Kiedy tylko zamknęły się za nimi drzwi, usiadł ciężko na łóżku i jęknął cicho.
- Co wy tam robiliście? – zapytała dziewczyna, kręcąc głową.
- To ona zaczęła! Co za wstrętna suka! – warknął.
Oliwia nie skomentowała tego.
- Pokaż tę nogę.
Tom położył bolącą kończynę na łóżku i podwinął spodnie. Odpiął opaskę, która miała mu usztywniać stopę i westchnął.
- Widzisz?
W miejscu, gdzie przy skręceniu rozlał mu się brzydki siniak, teraz był podobny, tylko ze dwa razy większy. Kiedy Tom rano oglądał nogę, opuchlizna i siniak praktycznie nie były już widoczne.
- Świetnie! Znowu będę musiał czekać! – warknął zły.
- Co za idiotka.
Tom położył się na łóżku i przymknął oczy.
- Kiedyś ją uduszę, przysięgam.
- Lepiej nie. Ojciec już teraz jest na ciebie cięty.
-To już jego problem.
- I mój. Jeśli będziesz się źle zachowywał, zatruje mi życie. Postaraj się hamować swój temperament.
- A co dzisiaj robiłem przez cały czas? Byłem taki… nietomowaty.
Dziewczyna zaśmiała się, całując go w usta.
- Nie narzekaj. Było dobrze. Jeszcze kilka takich obiadów i może tata cię polubi.
- Na co ty liczysz, kobieto?
- Na całusa?
- O, to zawsze.
Tom przyciągnął do siebie dziewczynę, łącząc ich usta w namiętnym pocałunku. Jak fajnie jest być normalnym i nie przejmować się demonami z innego świata.
Bajeczne uczucie.

3 komentarze:

  1. Cudowneeeee *.* To już ostatni rozdział ? :c

    OdpowiedzUsuń
  2. rozdzial swietny... Zresztą jak zawsze ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Odcinek świetny, taki pozytywny. Mam wrażenie że ta opowieść już się kończy ale myślę że zrekompensują nam to pozostałe opowiadania. :) Czekam na cokolwiek nowego!! :D

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)