– Jeszcze ci się nie znudziło to
cholerne oglądanie?
Spojrzałem tylko na Toma
beznamiętnie w odpowiedzi, chrupiąc głośno popcorn. Jasne, że mi się już
znudziło, ostatnie dwa miesiące nie robiłem nic innego, ale czymś musiałem się
zająć. Przy oglądaniu filmów szybko ostatnimi czasy zasypiałem, co też nie było
głupie. Teoretycznie mogłem już normalnie funkcjonować i wszystko było ze mną w
porządku, ale jakoś tak nie potrafiłem się pozbierać do kupy.
A na dworze padał deszcz. Znowu.
Nie mogłem spać w nocy, kiedy słyszałem jak krople deszczu uderzają o dach. Nie
pamiętałem wypadku, ale leżąc w łóżku miałem wrażenie, że jestem uwięziony we
wraku, a deszcz pada na mnie przez wybitą szybę i wychładza moja na wpół żywe
ciało. Dopuszczałem też do siebie możliwość, że to wcale nie było moje
wyobrażenie, tylko powrót kolejnego wspomnienia, tym razem w mniej bolesny,
aczkolwiek o wiele bardziej przerażający sposób.
– Chcesz gorącą czekoladę? –
krzyknął do mnie Tom z kuchni.
– Tak! – odkrzyknąłem.
Tym razem miałem na tapecie kilka
komedii. Potrzebowałem czegoś na rozweselenie, ostatnio byłem w zbyt
depresyjnym nastroju, żeby to było zdrowe.
Po chwili dołączył do mnie Tom,
podając mi mój kubek z gorącą czekoladą. Wziąłem go z cichym dziękuję i oparłem
sobie na brzuchu, skupiając się na fabule filmu. Tom usiadł obok, również
wbijając wzrok w ekran. Nie skomentowałem tego.
…
Muszę zapalić, pomyślałem.
Wyszedłem na dwór i usiadłem na schodkach prowadzących na basen. Mimo
odległości nadal mogłem słyszeć kłótnię Toma i Rii.
Tym razem wyglądało to naprawdę poważnie.
Tom jak zwykle nie chciał mi nic powiedzieć, woląc wszystko dusić w
sobie, ale ja czułem, że ostatnio mu się z Rią nie układa i bynajmniej nie była
to wina Rii. Tom bujał w obłokach, ignorował ją, odmawiał jej, kiedy chciała
się spotkać… Zupełnie jakby się nią znudził. Wcześniej powiedziałbym, że to
niemożliwe, ale biorąc pod uwagę to, jak ją traktował… Nie zdziwiłbym się
zbytnio.
I o co się właściwie kłócili? O to, że Tom obiecał nie pić na imprezie,
a nachlał się jak świnia? Cóż, Ria naprawdę nie powinna oczekiwać, że Tom
dotrzyma tego typu obietnicy. Zobaczenie trzeźwego Toma na imprezie to jak
zobaczenie latającej małpy. Po prostu niemożliwe.
Uśmiechnąłem się lekko do siebie, czując zadowolenie. Kłócili się.
Ekstra. Ria ostatnio na za dużo sobie pozwalała jak na mój gust. Lubiłem ją,
ale to nie oznacza, że może za moimi plecami planować gdzieś polecieć z Tomem
na wakacje i nie uwzględniać w tych planach mnie. Do tej pory byłem pewien, że
my się nie rozdzielamy, ale może trzeba jej było o tym przypomnieć? Tak na
wszelki wypadek?
– … jak sobie chcesz! Żebyś mi nie obiecał to nic bym nie mówiła, ale…
– Już przestań! – upomniał ją Tom. – Napiłem się, wielkie mi halo? Sama
też piłaś, więc się ode mnie odczep!
– Wypiłam dwa piwa! To nie mnie musieli prowadzić do taksówki, bo nie
byłam w stanie ustać na nogach! – wypomniała mu.
Punkt dla niej. Też się o to wkurzyłem na Toma, ale tym razem
postanowiłem trzymać gębę na kłódkę. Wiedziałem, że gdy jest w tym swoim
dziwnym nastroju, lepiej nie wchodzić na takie tematy, bo tylko się uprze przy
swoim i koniec. Ria jeszcze wiele musiała się o Tomie nauczyć, żeby móc go
czytać tak, jak ja.
– Miałem ochotę wypić to wypiłem i koniec tematu!
– Ale, Tom! – Teraz jej głos miał delikatniejszy wydźwięk, była w nim
jakaś… prośba. – Od jakiegoś roku pijesz jak wariat! Kiedyś piłeś z umiarem, a
teraz? Tyle, ile jesteś w stanie w siebie, wlać, tyle w siebie lejesz! To nie
jest normalne ani zdrowe! Nie rozumiem, skąd tak nagle ci się to wzięło,
przecież nie jesteś alkoholikiem.
Kolejny punkt dla niej, pomyślałem, zaciągając się papierosem. Tom
faktycznie od jakiegoś roku pił jak pojebany. Próbowałem od niego wyciągnąć, co
jest na rzeczy, ale zaczynał się wtedy ode mnie izolować, więc przestałem.
Wiedziałem, że coś mu leży na wątrobie i jeśli zechce to mi po prostu powie.
Nie poruszałem więc tego tematu, starając się w każdy możliwy sposób dać mu do
zrozumienia, że cokolwiek złego się stało albo zrobił, ja jestem z nim.
– Dobrze, że chociaż jesteś świadoma tego, że nie jestem uzależniony! –
W głosie Toma pobrzmiewała wyraźna irytacja.
– Tom…
– Przestań wreszcie, okej? Będę robił co będę chciał, jak będę chciał i
kiedy będę chciał, a ty nie masz nic do powiedzenia. Jeśli myślisz, że dam się
rozstawiać po kątach…
– Nikt nie chce cię rozstawiać po żadnych kątach! To takie dziwne, że
się o ciebie martwię?
– Nie masz powodu do zmartwień.
– To tylko twoja…
I tak dalej, i tak dalej… Wypaliłem chyba z dziesięć fajek, zanim Tom
się wkurwił i zwyczajnie wsiadł w samochód i pojechał gdzieś w cholerę. I tak
się dziwiłem, że tak długo z nią dyskutował. Zazwyczaj trwało to o wiele
krócej.
Słyszałem kroki Rii, kiedy powoli wyszła na dwór i podeszła do mnie.
Nie odwróciłem się do niej przodem ani na nią nie spojrzałem, kiedy usiadła
obok mnie. Odpaliłem sobie kolejnego papierosa i zaciągnąłem się dymem.
– Nic nie powiesz? – spytała po dłuższej chwili cieszy.
– Co niby mam powiedzieć?
– To twój brat. Bliźniak. Przecież widzisz, ile ostatnio pije. Dlaczego
mnie nie poprzesz? Ciebie by posłuchał.
– Nie posłuchałby.
– Zawsze cię słucha! – warknęła, patrząc na mnie ze złością. – Zawsze
bierze twoje zdanie pod uwagę.
Zaśmiałem się, gasząc niedopałek na betonie i wyciągając z paczki
kolejnego papierosa.
– Nie zrozumiesz – odparłem.
– Co tu jest do rozumienia? Tom powinien ograniczyć picie, koniec
kropka! Widzisz co się dzieje, a w ogóle nie reagujesz. Pozwalasz mu na to.
– Nie jestem jego matką, żeby mu czegoś zabraniać. – Tym razem to ja uniosłem
głos. Zirytowała mnie. – To dorosły człowiek, w pełni świadomy tego co robi i
odpowiadający za siebie.
– Czyli nic z tym nie zrobisz, tak?
– Zrobię.
– Kiedy?
– Kiedy przyjdzie na to czas.
– A kiedy przyjdzie na to czas?
Wzruszyłem ramionami.
– Bill! – syknęła oburzona.
Zaśmiałem się, patrząc na nią.
– Jeśli chcesz z nim być, radzę ci dobrze się zastanowić, co robisz i
mówisz. W taki sposób go przy sobie nie zatrzymasz.
– Co to ma niby znaczyć?
– Tylko tyle, że jesteś z nim w związku już kilka ładnych lat, chyba z
sześć, a wciąż go kompletnie nie rozumiesz. I wiesz co? Tom jest mój i zawsze
będzie tylko mój. Żadna z was nie potrafi go rozszyfrować. A ja dokładnie znam
wszystkie jego reakcje i zachowanie. Możecie się pieprzyć po kątach i udawać,
że jesteście w związku, ale psychicznie on zawsze będzie tylko mój. Nigdy nie
dotrzesz tak daleko jak ja jestem.
– Bredzisz, Bill. Nie mów mi, że też zacząłeś pić.
– Wiesz, że nie przepadam za piciem. Tom pije za nas dwóch.
– Bill, ja mówię poważnie. Tom przesadza.
Westchnąłem.
– Sam dobrze o tym wie. Nie musisz mu tego mówić. Najlepiej zrobisz,
jak stąd pójdziesz i dasz mu na jakiś czas spokój.
Nie kłamałem, kiedy mówiłem, że Tom jest mój. Znałem go jak własną
kieszeń. Wiedziałem o nim wszystko. Absolutnie wszystko o każdym jednym
wydarzeniu z jego życia, o jego reakcjach, obawach, marzeniach… Tego, czego mi
nie powiedział, domyśliłem się sam. Wiele rzeczy wyczułem dzięki naszej więzi.
Właściwie to nieważne, skąd wiedziałem. Kłótnie Toma z Rią tylko upewniały mnie
w tym, że nie mam się o co martwić. Zawsze będę dla Toma kimś szczególnym, może
nawet najważniejszym w jego życiu. Ria znała go wcześniej, zanim się zeszli, a
i tak była całe lata świetlne w tyle. Tak wielu rzeczy o Tomie musiała się
jeszcze nauczyć, że to było aż śmieszne.
– Nie odpuszczę, dopóki nie przemówię mu do tego pustego łba! –
podniosła głos, wstając.
– Życzę powodzenia.
– Kompletnie cię nie rozumiem, Bill. Jesteś jego bliźniakiem,
twierdzisz, że Tom jest dla ciebie najważniejszy na świecie, a tylko patrzysz
jak się zapija na tych wszystkich imprezach i w ogóle nie reagujesz. Co z
ciebie za brat?!
Z tymi słowami, odeszła. Słyszałem jak wychodzi z posesji i zamyka za
sobą bramę. Ria nie była głupia, o nie, ale czy naprawdę myślała, że wjedzie mi
na ambicję i poruszę temat picia z Tomem? Chyba nie lała ostatnio.
Tom dobrze wiedział, co robi. Obserwowałem go uważnie i świetnie to widziałem.
Pił na każdej imprezie, ale jeśli na jednej się zatruł i czuł się źle, na
następną szedł dopiero za tydzień. Jeśli czuł się dobrze, czasami imprezował
kilka dni pod rząd. No i ważne też było, że pił tylko na imprezach. Ria
oczywiście nawet nie zwróciła na to uwagi. Tak samo jak nie zorientowała się,
że celowo wymyślam jakieś miejsca, w które powinniśmy pojechać, żeby Toma
zmęczyć i żeby nie miał ochoty iść się zabawić.
Dopuszczałem też do siebie możliwość, że to nie o picie Rii tak
naprawdę chodziło. Tom był jednym z tych facetów, którym po pijanemu wzmaga się
apetyt seksualny. Może po prostu się bała, że Tom przeleci kogoś na takiej
imprezie, a następnego dnia nie będzie tego zbytnio świadomy? Może myślała, że
to już się stało i właśnie dlatego Tom tyle pije? Bo ma wyrzuty sumienia? Stąd
te jej gadki „możesz mi wszystko powiedzieć, obiecuję, że nie będę zła”? Kto
wie?
Nigdy nie próbowałem zrozumieć kobiet, bo to fizycznie niemożliwe, żeby
je wyczuć. Rozumiałem za to Toma i wiedziałem, że sytuacja nie jest poważna.
Gdyby była, interweniowałbym.
To tylko po raz kolejny dowodziło, jak mało Ria o nas w ogóle
wiedziała…
Przetarłem twarz dłońmi, próbując
skupić wzrok na ekranie. Mimo że wspomnienie już się urwało, nadal towarzyszyło
mi niezwykle silne uczucie zaborczości w stosunku do Toma. W tym wspomnieniu
cieszyło mnie, że Tom i Ria się kłócą, że być może znowu będę miał brata tylko
dla siebie.
To był dziwne, bo już dawno
nauczyłem się nad tym panować. Tom miał prawo mieć swoich znajomych i spotykać
się z kim chce, nigdy nie próbowałem go ograniczać, nieważne jak mocno mnie
skręcało, kiedy gdzieś sam wychodził. Z czasem to uczucie zelżało, zwłaszcza że
miałem kilku znajomych, z którymi Tom nie miał zbytnio styczności i też często
wychodziłem gdzieś z nimi bez niego.
Teraz jakoś wszystko się urwało.
Nie zmieniało to faktu, że czułem
się trochę przytłoczony tymi emocjami. Już od dawna te uczucia nie były takie
silne i nie rozumiałem, dlaczego tak nagle wszystko wróciło do mnie ze zdwojoną
siłą.
Nagle poczułem chęć odsunięcia
się trochę od Toma. Może powinienem zadzwonić do paru osób i wyjść gdzieś z
nimi bez brata, tak jak kiedyś? Nie powinienem być zazdrosny o Rię ani innych
ludzi z jego otoczenia i czułem, że powinienem się trochę od niego
zdystansować.
Tak też zrobiłem.
Już następnego dnia umówiłem się
na zakupy z Alexem, moim dobrym znajomym. Jeśli Tom był zaskoczony, że gdzieś
wychodzę bez niego, nie dał tego po sobie poznać.
– Idziesz sam? – spytał tylko.
Uśmiechnąłem się w duchu. Gdybym
powiedział, że tak, to pewnie chciałby pójść ze mną. Zawsze tak było. Czasami
miałem wrażenie, że Tom nie potrafi beze mnie wytrzymać.
– Nie, umówiłem się z Alexem.
– Okej. Baw się dobrze –
powiedział tylko krótko, wyciągając z kieszeni telefon i odchodząc.
Ocho. Nie podobało mu się to albo
ogólnie nie miał humoru.
Pewnie się dowiem jak wrócę,
pomyślałem, biorąc kluczyki od auta, torbę i wychodząc.
Na szczęście tym razem pogoda
dopisała. Było ciepło, słonecznie i aż chciało się żyć. Umówiłem się z Alexem w
naszym ulubionym centrum handlowym. No, dobra, w moim ulubionym centrum
handlowym.
Alex czekał już na mnie przy
wejściu. Uśmiechnąłem się do niego szeroko. Naprawdę lubiłem gościa, a i on
zdawał się to uczucie odwzajemniać.
Niemal zgniótł mnie w swoim
niedźwiedzim uścisku. Był ode mnie trochę wyższy i naprawdę postawny, więc
gdyby chciał, to pewnie złamałby mi kręgosłup bez najmniejszego problemu.
– O, rany, jak ja cię dawno nie
widziałem! – zaśmiał się, odsuwając się ode mnie na odległość ramienia. – Nic
się nie zmieniłeś. Bałem się, że możesz mieć po wypadku jakieś blizny, ale nie
ma nawet śladu.
Zaśmiałem się.
– Miałem szczęście. – Ruszyliśmy
powoli do środka. – Złamana noga i ręka i Bóg wie co jeszcze nie tak, ale
obeszło się bez blizn.
– Cieszę się, że nic ci się nie
stało. Słyszałem, że to był poważny wypadek.
– Taak, przeżyłem ja i jeszcze jedna dziewczyna, reszta zginęła.
Ale hej, nie przyszliśmy tutaj, żeby gadać o cholernym wypadku samochodowym.
Powiedz mi lepiej, co teraz jest w modzie, muszę uzupełnić swoją garderobę.
Alex wywrócił oczami, ale
oczywiście zaczął mówić o tym, co się zmieniło w ostatnim czasie.
Po kilku godzinach, kiedy byłem
już szczęśliwym nabywcą odjazdowej kurtki, dwóch par butów i kilku koszulek,
postanowiliśmy zrobić sobie przerwę i coś zjeść. Wybraliśmy jedną z
wypróbowanych już przez nas restauracji i zamówiliśmy sobie po obiedzie. Alex
wepchnął swoje zakupy pod nasz stolik i westchnął.
– Brakowało mi tego. Bez ciebie
zakupy nie mają żadnego uroku.
Zaśmiałem się.
– Przyznaj się po prostu, że masz
fioła na punkcie łażenia po sklepach i tylko ja jestem w stanie dotrzymać ci
kroku.
– To też. – Alex wzruszył
ramionami. – Nic nie mogę na to poradzić, że wciąż się zastanawiam, gdzie się
podziewałeś przez całe moje życie.
Wywróciłem oczami.
– W Niemczech, Alex, w Niemczech.
A teraz jedz zanim ci wystygnie.
– Dobrze, mamusiu.
Kopnąłem go pod stołem.
– Grabisz sobie!
– Ciągle to powtarzasz. Lepiej mi
powiedz, co tam słychać u Toma. Jego też dawno nie widziałem. Jak wpadłem
ostatnio na Rię i ją o niego zapytałem, omal mnie nie zabiła wzrokiem.
Spojrzałem na niego niepewnie.
– Za dużo to się ode mnie nie
dowiesz.
– Nie chcesz mi powiedzieć?
– Nie, nie o to chodzi. Utraciłem
w wypadku część wspomnień. Tom mi się przyznał, że zerwali, bo tego też nie pamiętałem,
ale nic więcej nie wiem. Nie chciał mi powiedzieć.
– Oh. Jak dużo nie pamiętasz?
– Ustaliliśmy z Tomem, że około
pół roku aż do samego wypadku. Powoli sobie przypominam różne rzeczy, ale –
pokręciłem głową – jestem tym tylko jeszcze bardziej skołowany.
– Możliwe, że teraz wspomnienia
wracają po kawałku, a potem po prostu wszystko ci się nagle poukłada w głowie.
– Na pewno spotkaliśmy się kilka
razy przed naszym wyjazdem do Niemiec. Może zauważyłeś coś dziwnego albo coś,
co mogłoby mi pomóc sobie przypomnieć?
Alex zastanawiał się chwilę.
– Hmm, nie wiem, czy to ma jakieś
znaczenie, ale byłeś trochę dziwny nawet jak na ciebie.
– To znaczy?
– Bujałeś w obłokach bardziej niż
zwykle. Coś się martwiło, ale kiedy cię o to spytałem, nie chciałeś mi powiedzieć.
– Myślisz, że to mogło mieć coś
wspólnego z rozstaniem Toma i Rii?
– Może. – Alex wzruszył
ramionami. – Jak już mówiłem, nic nie chciałeś mi powiedzieć. Na pewno chodziło
o Toma albo i ciebie, tylko wtedy jesteś taki tajemniczy.
Westchnąłem ciężko, nabierając
trochę jedzenia na widelec i wsuwając sobie do ust. To wszystko było takie
dziwne. Alex nawet nie wiedział, jak bardzo mi pomógł. Tom twierdził, że przez
te miesiące nic się nie działo, a jednak ja też zachowywałem się dziwnie. Gdyby
chodziło o rozstanie Toma i Rii, powiedziałbym Alexowi. I tak dowiedziałby się
prędzej czy później od kogoś innego, w końcu mieliśmy wspólnych znajomych.
Musiało więc chodzić o coś innego. I to o coś dużego, skoro nie chciałem o tym
rozmawiać. Jedyne czego musiałem się jeszcze dowiedzieć, to co to było?
Jedyne… Jasne. Żeby to było takie
cholernie proste.
Gdy wróciłem do domu, obiecując
przed tym Alexowi, że wkrótce znowu gdzieś razem wyskoczymy, Tom siedział w
studio. Wyszedł stamtąd dopiero po jakichś dwóch godzinach i już po jego minie
widziałem, że Tom nie ma najlepszego humoru.
– Coś się stało? – spytałem
spokojnie. To był jeden z tych humorków, kiedy Toma powinno się od razu
skonfrontować, no i nie zamierzam chodzić pry nim na paluszkach, żeby go czasem
nie rozgniewać.
Spojrzał na mnie wyraźnie
niezadowolony i jakiś taki niemrawy.
– Przypomniałeś coś sobie? –
zapytał.
– Przypomniałem? – zdziwiłem się.
– Dlaczego tak myślisz?
– Nie wiem, tak nagle sobie
wyszedłeś na miasto beze mnie.
– Co ma do tego przypominanie
sobie? – spytałem zdezorientowany. – Przecież powiedziałeś, że nie utraciłem
żadnych ważnych wspomnień, więc mi wyjaśnij, co takiego mogłem sobie
przypomnieć, co tak ci popsuło humor.
– Nie chodzi o to, co mógłbyś
sobie przypomnieć – rzucił. – Tylko byłbym wdzięczny, gdybyś wreszcie sobie
wszystko przypomniał.
– Ja też, ale to tak nie działa.
I przestań na mnie warczeć, to nie moja wina!
– Wiem! – krzyknął. – Przecież
wiem, że to nie twoja cholerna wina, że nie pamiętasz!
– To czemu się na mnie wydzierasz?!
Tom coś warknął, strącając ręką
kilka rzeczy z mebli i jeszcze kopiąc plastikową miskę, która spadła niedaleko
jego stóp.
– Dlaczego nie mogłeś po prostu
ze mną wracać do rodziców gdy cię o to prosiłem?! Nie, ty jak zwykle musiałeś
się uprzeć, żeby skończyć te cholerne projekty!
– Tom, nie mam pojęcia, o czym ty
mówisz – upomniałem go. Z tego, co już się orientowałem, wracałem do domu sam,
bo pracowałem nad kilkoma projektami strojów na pokaz mody. Tom się tym zbytnio
nie zajmował, więc kazałem mu wrócić do rodziców wcześniej, a sam miałem
dołączyć do niego jak już skończę. Tom próbował mnie przekonać, żebyśmy jechali
razem, ale ja chciałem mieć to z głowy i zostałem. – Jak niby mam się bronić,
co?! Nie pamiętam tego, wiem tylko tyle, co mi powiedziałeś.
– Gdybyś po prostu posłuchał… –
powiedział nagle cicho. Pokręcił głową i wyszedł z kuchni, nie dodając nic
więcej.
Próbowałem zrozumieć, o co
chodzi. Dlaczego on tak dziwnie się zachowuje. To już nie były te subtelne
różnice, które dostrzegałem w nim na samym początku. To było coś więcej, czego
nie rozumiałem. Dyby tylko te cholerne wspomnienia do mnie wróciły…
Pokłóceni czy nie, nie
zamierzałem odpuścić. Byłem zdeterminowany. Późnym wieczorem zaraz po kąpieli
nawet nie zahaczyłem o swój pokój, od razu kierując swoje kroki do pokoju Toma.
Wszedłem bez pukania – tak, wejście na Toma walącego sobie najwyraźniej nic
mnie nie nauczyło – i bez słowa podszedłem do łóżka. Tom już najwyraźniej
położył się spać, bo leżał pod miękkim kocem przy zgaszonym świetle.
Mimo ciemności, widziałem jak
podnosi dla mnie koc do góry, żebym mógł się pod niego wdrapać. Zrobiłem to z
niejaką ulgą, że nie chce mnie wykopać. W tych sprawach to nigdy z nim nie było
wiadomo.
Ułożyłem się wygodnie obok niego,
szukając chociaż minimalnego kontaktu z jego ciałem. Tym razem przycisnąłem
swoją dłoń do jego klaty i zamknąłem oczy.
Cokolwiek wydarzyło się między
nami przed wypadkiem, nie zamierzałem pozwolić, aby doprowadziło to do
osłabienia naszej więzi. Tom był dla mnie najważniejszy na świecie tak jak ja
dla niego i nigdy nie pozwolę, żeby to się kiedykolwiek zmieniło.
***
Tekst niesprawdzony, więc może być sporo błędów.
Mam nadzieję, że rozdział się podobał.
Pozdrawiam!
Dyby tylko te cholerne wspomnienia do mnie wróciły… - tylko to znalazłam, tekst super
OdpowiedzUsuńDopuszczałem też do siebie możliwość, że to nie o picie Rii tak naprawdę chodziło.- błąd składniowy.
OdpowiedzUsuńBylo jeszcze kilka błędów rażących ale ten mi najbardziej przeszkadzał. Poza tym odcinek jest super :) Oby tak dalej, i czy mi sie wydaje czy Bill i Tob byli ze sobą przed wypadkiem??
Piszesz świetnie i liczę, że akcja się jeszcze bardziej rozkręci :*
Pozdrawiam i weny życzę :*
Kiruś ❤
Nadal obstawiam, że było już coś między nimi, chociaż... nie bardzo rozumiem czemu Tom po porostu mu o tym nie powie, tylko czeka. Może Bill wcale taki przekonany do tego wszystkiego nie był. Może było między nimi spięcie, dlatego Bill pod pretekstem skończenia projektów dłużej został, bo nie chciał jechać z Tomem i wałkować tematu, a potem stało się, co się stało. Mam mętlik w głowie, a no i mam zastrzeżenia co do czasu publikacji. Ja wiem i rozumiem, że masz jeszcze własne życie i inne opowiadania, ale nie dałoby się odcinków dodawać częściej, niż raz w miesiącu? Plisssssssssssssss :*
OdpowiedzUsuń