Byłem zawstydzony. Totalnie, na
całego zażenowany. Rzadko mi się zdarzało coś takiego. Ostatnim razem było to
chyba wtedy, jak Tom w wywiadzie wystrzelił, że jestem dziewicą i oczywiście
nasi fani to zwęszyli, robiąc z tego wielkie halo. Myślałem wtedy, że schowam
się w mysiej dziurze i nie wyjdę z niej do końca życia. Jak już zabiłbym Toma,
oczywiście.
Od tamtego wydarzenia minęły lata
i oto nastał kolejny pamiętny dzień, kiedy byłem okropnie zawstydzony,
zażenowany i miałem wypieki na policzkach, nawet jeśli na dworze była wyjątkowo
paskudna pogoda i lał deszcz.
Tom jadł banana i grzebał w
telefonie. Dlaczego akurat dzisiaj Tom musiał jeść tego cholernego banana? Nie
mógł zjeść jabłka albo czegoś innego? Nie, on wybrał banana, chyba jakoś
telepatycznie wyczuwając… to.
Nigdy się nie przyglądałem jak
mój bliźniak je banana, ale teraz czułem się wybitnie niekomfortowo. No bo… co
on robił z tym bananem? Nie mógł go zjeść jak człowiek, tylko musiał brać do
ust jakby ćwiczył obciąganie i…
– Mam coś na twarzy? – wyskoczył
nagle, patrząc na mnie spod byka. Wyglądał na zaintrygowanego.
– Nie? – Uniosłem brwi, patrząc
na niego niemal wyzywająco. Moje płatki już całkiem rozmokły i pewnie robiły
się zimne, a ja jeszcze prawie w ogóle ich nie ruszyłem.
– To czemu się tak na mnie
gapisz? – wypalił Tom.
– Nie gapię się na ciebie –
zaprzeczyłem od razu. Tom przełknął to, co miał w ustach. Mój wzrok mimowolnie
przemknął po jego szyi, kiedy połykał. Nie mogłem się oprzeć. Zrobiło mi się
gorąco jak tylko przypomniało mi się jak on jadł tego durnego banana.
Poprawiłem się na krześle.
– Właśnie widzę – odparł z lekką
ironią. Wygasił ekran w telefonie i przyjrzał się sobie, zapewne myśląc, że
naprawdę ma coś na twarzy.
Odetchnąłem tylko z ulgą, że
wreszcie zjadł… Nie, nie bierz nast…
Jęknąłem w myślach. Miałem ochotę
wrzeszczeć. Po prostu wrzeszczeć.
Nie, normalnie nie miewam
problemów z tym, w jaki sposób Tom je pewne rzeczy. Banany, chociażby. Ten
poranek nie był jednak taki zwyczajny jak mogłoby się wydawać. Kolejne
wspomnienia wskakiwały jak puzzle na swoje miejsce, tworząc trochę bardziej
klarowny obraz całości. Nie, żebym był bliżej rozwiązania zagadki jaką było
rozstanie Toma z Rią czy coś, ale byłem dobrej myśli. Kiedyś w końcu nadejdzie
dzień, kiedy ostatnie wspomnienie pojawi się w mojej głowie i dowiem się
dokładnie, co mnie ominęło.
Ale wracając do banana. Jak już
mówiłem, normalnie Tom jedzący banany nie jest problemem, ale akurat tuż nad
ranem przypomniałem sobie kolejną rzecz. I ta rzecz sprawiła, że mimowolnie
zacząłem się zastanawiać nad rzeczami, nad którymi nie powinienem, na przykład
na tym, jak kusząco(?) wygląda mój bliźniak jedząc cholernego banana!
…
– Nie, mamo, nie w…
– Nie wymiguj się, Bill. Mieliście wreszcie kupić bilet i odwiedzić
starą matkę.
– Nie jesteś stara – zaprzeczyłem od razu.
– To już na mnie nie działa. Lepiej lec do brata i zamawiajcie bilety
do domu. Nie widziałam was od wieków.
– Pracujemy nad nową płytą. Nie możemy tak po prostu wszystkiego rzucić
i przylecieć – zaoponowałem.
Mogliśmy. Oczywiście, że mogliśmy, nikt na przecież nie gonił. Fakt był
jednak taki, że nie chcieliśmy, a już zwłaszcza ja. Tom może i by poleciał,
odwiedził mamę i starych znajomych i w ogóle, ale ja nie chciałem wracać.
Pojechałbym, gdyby mnie o to poprosił, ale nie z własnej inicjatywy. W Stanach
czułem się bezpiecznie i koniec kropka.
– Jestem pewna, że bylibyście w stanie znaleźć chociaż kilka dni –
upierała się.
– Mamo, chcesz żeby zmiana czasu nas zabiła? Sama wiesz, jakie męczące
są takie podróże. Jeśli chcesz nas zobaczyć, z chęcią kupimy ci bilet.
– Znowu się wymigujesz – westchnęła ciężko i chyba trochę smutno.
Zagryzłem dolna wargę. Nie złamię się, nie złamię się, nie złamię się… –
Pogadaj o tym z Tomem i przemyślcie to sobie, okej? Kiedy zadzwonię następnym
razem, macie znać datę swojego przylotu do Niemiec. Zrozumiano?
– Okej – odparłem. Co miałem jej powiedzieć? Że nie i już? Jeszcze by
tu przyleciała tylko po to, by na mnie nawrzeszczeć albo, co gorsza,
rozpłakałaby mi się. Tego bym nie zniósł. Chodziłbym po ścianach i gryzł tynk,
dopóki bym tego nie załagodził, a żeby to zrobić, musiałbym lecieć do Niemiec.
– Do usłyszenia, kochanie. Kocham cię.
– Ja ciebie też, mamo. Trzymaj się.
– Ucałuj ode mnie Toma.
– Okej. Pa pa.
Rozłączyłem się i odetchnąłem.
Schowałem telefon do kieszeni spodenek i poszedłem do pokoju Toma.
Zazwyczaj pukałem, żeby nie wleźć na niego jak sobie trzepie, ale tym razem tak
się zamyśliłem, że po prostu wpakowałem się do środka, a Tom… Tom sobie
trzepał.
Zamarłem w drzwiach z ręką na klamce. Tom leżał na łóżku z rybaczkami
zsuniętymi na uda. Jego prawa ręka poruszała się miarowo po jego wyprężonym i
czerwonym penisie. Pojękiwał cicho, odchylając głowę do tyłu i eksponując
szyję. Był pięknym mężczyzną. Delikatnie umięśnionym, przystojnym, lekko
opalonym. Sławny czy nie, zawsze miałby powodzenie u kobiet.
Poczułem skurcz w podbrzuszu, obserwując jego szybko poruszającą się dłoń.
Sam miałem ochotę wsunąć dłoń w bieliznę i się dotknąć, a nawet nie leciałem na
facetów.
Tom nagle odwrócił głowę i nasz wzrok się spotkał. Zamarliśmy obaj na
chwilę, ja czerwony jak burak, z sercem bijącym w gardle i on, jak zwykle
szybko się opanowując.
– Kurwa, Bill, wypierdalaj! – warknął do mnie, wciąż poruszając ręką.
Musiał być na skraju, skoro tak po prostu robił to dalej mimo mojej obecności.
– No, już!
Zrobiłem chwiejny krok w tył, a potem jeszcze jeden. Zanim udało mi się
trafić w drzwi i wyjść, widziałem jak ciało Toma wygina się w łuk, a on
dochodzi w swoją dłoń.
Myślałem, że spalę się ze wstydu, kiedy na miękkich nogach poszedłem do
siebie. Nogi może i miałem miękkie, ale mały między nogami stał na baczność i
wiedziałem, że jeśli zaraz nie zsunę spodni i się tym nie zajmę, dojdę we
własne majtki…
– Tom?
– Hmm?
Nawet na mnie nie spojrzał.
Westchnąłem cicho.
Musiałem wiedzieć.
– Słuchaj, bo… chyba coś mi się
przypomniało – zacząłem – ale w sumie nie jestem pewien, czy to nie moja
wyobraźnia płata mi figle.
Na dźwięk słowa „przypomniało”
Tom od razu uniósł głowę i skupił uwagę na mnie, zapominając o swoim telefonie.
– To znaczy?
Czułem, że moja twarz płonie. Tom
przyglądał mi się wyczekująco.
– No bo… Dzisiaj rano miałem sen,
ale to chyba nie był sen, tylko wspomnienie, bo bolała mnie głowa i… Ekhem, do
rzeczy. Tam było, że… Uhm, wszedłem do twojego pokoju, a ty… – urwałem.
– A ja? – spojrzał na mnie z
konsternacją.
Wyduś to z siebie, pomyślałem.
– Waliłeś sobie – wykrztusiłem,
momentalnie purpurowiejąc.
Tak, wiem. Jestem dorosły i nie
powinno mnie to peszyć ani nic w tym stylu, ale ja nigdy nie byłem typem
podrywacza ani nic takiego. Nawet nie byłem pewny, kiedy ostatnio poszedłem z
kimś do łóżka. Tom wyprzedzał mnie pod tym względem o całe lata świetlne. Ja
nadal byłem na etapie dziewiętnastolatka, rumieniącego się na prawie każdą
wzmiankę o tych sprawach, zwłaszcza jeśli obejmowały tę bardziej zboczoną
część.
Tom roześmiał się.
– O matko, twoja mina! – rzucił,
wciąż chichrając się jak idiota.
– Nie śmiej się ze mnie! To nie
jest zabawne! Tak było czy nie?!
– Zastanawiam się – zaczął,
ocierając łzy z kącików oczu – co
bardziej cię przeraża? Myśl, że to może być prawda czy też może myśl, że tylko
to sobie uroiłeś?
– Tom – powiedziałem
ostrzegawczo, no bo... nie. Po prostu nie!
Śmiał się jeszcze przez krótką
chwilę, zanim wziął głęboki oddech i pozbierał się dosłownie w ciągu kilku sekund.
– No więc dobra… To nie twoja
wyobraźnia, to naprawdę się zdarzyło. – Uśmiechnął się szeroko. Dziwnie.
Wyglądał na naprawdę szczęśliwego, że
sobie to przypomniałem. – Wiesz,
co było dalej.
– Dalej? – zdziwiłem się. – To
jest coś dalej?
Otworzył usta, ale nic nie
powiedział, bo zaczął się znowu śmiać. Poczułem ciarki na plecach. Co było
potem, że tak zareagował?
– Nie pamiętasz, co stało się
później? – upewnił się. Pokręciłem przecząco głowa, przytłoczony tym wszystkim
po raz kolejny. O czym wiedział Tom? – O, nie, to jak znęcanie się nad małym
kotem.
– To przestań to robić! –
syknąłem.
Tom wstał od stołu cały w
skowronkach.
– Daj mi znać jak już sobie
przypomnisz. Chociaż nie… nic mi nie mów. Poznam po twojej minie, hahaha.
Miałem ochotę go zabić. Czy on
naprawdę nie widział, że to nie było na moje nerwy?
No ale cóż, skoro Tom nie
zamierzał uchylić rąbka tajemnicy, nie pozostawało mi nic innego jak usiąść na
dupie i czekać, aż przypomni mi się reszta. Miałem ochotę wrzeszczeć i rozwalać
wszystko w zasięgu ręki. Po prostu rozpierała mnie energia i wiedziałem, że jak
gdzieś się nie wyładuję to szlag mnie trafi. Albo Toma, bo to wszystko była
jego wina.
Postanowiłem przejechać się na
siłownię i trochę się wyżyć. Tom stwierdził, że też się chętnie przejedzie,
więc pojechaliśmy tam razem. Na dworze i tak nie było co robić, a siedzenie w
domu powoli doprowadzało mnie do utraty zmysłów, więc siłownia wydawała się
dobrą odskocznią.
Tom wybrał od razu coś, żeby
przypakować klatę i ramiona, a ja zdecydowałem się na bieżnię. Oszczędzałem
nogę już wystarczająco długo. Nadszedł czas, żeby ją trochę rozruszać.
Tom miał na sobie czarną
bokserkę. Ze swojego miejsca świetnie widziałem jak jego mięśnie pracują przy
każdym jednym ruchu. Nie trudno też było zauważyć, że kobiety przyglądają mu
się ukradkiem. Nie dziwiło mnie to zbytnio, tak było zawsze, gdziekolwiek byśmy
się nie pojawiali.
Na początku byłem o niego trochę
zazdrosny, bo to on był tym przystojniejszym z bliźniaków, mimo że jak byliśmy
dziećmi ni cholery nie szło nas rozróżnić. Potem zorientowałem się, że
większość tych dziewczyn to puste laski, z którymi ja i tak nie chciałbym mieć
styczności i że to dobrze, że interesują się nim, bo ja nie muszę się z nimi
męczyć. Poza tym, dziewczyny i tak mnie
zauważyły. Czy to z powodu mojej sławy, drogich ciuchów czy urody, nie mogłem
narzekać na brak zainteresowania. Jasne, może gdybym był bardziej jak Tom to
dziewczyny, które mi się podobały, odwzajemniałyby moje uczucia. To było tylko
gdybanie. Cały czas wmawiałem sobie, że widocznie nie były mnie warte, skoro
nie potrafiły dostrzec prawdziwego mnie. I być może tak faktycznie było, kto
wie?
Jedno zawsze mnie w tym wszystkim
cieszyło. Było to może trochę głupie, ale czułem się od nich o niebo lepszy, bo
on pieprzył je i zostawiał, a ja mogłem się do niego przytulać i z nim spać i
miałem go prawie że na wyłączność. Tom był MÓJ czy komuś się to podobało czy
nie. Jeśli ktoś chciał mieć jednego, musiał też liczyć się z obecnością
drugiego.
Patrząc na Toma czułem dumę, że
to mój brat. Głupia i dziecinna zazdrość już odeszły. Została duma. Tom był
moim bliźniakiem, którego laski pożerały żywcem. I ja w sumie też nie mogłem
oderwać od niego wzroku. Czasami nasz wzrok się spotykał i uśmiechaliśmy się do
siebie lekko.
Nie wiem, ile biegłem, ale chyba
długo, bo zaczynałem się porządnie męczyć. Do Toma podeszła jakaś odważniejsza
brunetka i zagadywała go, śmiejąc się co jakiś czas z tego co powiedział.
Zmniejszyłem trochę tempo, nie chcąc się zamęczyć tym bieganiem. Miałem się
wyładować, a nie pozbawić wszystkich zapasów energii.
Nagle poczułem ból. Wiedziałem
już, co nadchodzi, zanim przyszło drugie
uderzenie, tym razem o wiele mocniejsze. Kątem oka widziałem jak Tom mówi coś
do tej laski wyraźnie niezadowolony, po czym spogląda na mnie. Zamarł, patrząc
na mnie ze zdumieniem.
Potem wszystko zrobiło się
ciemne.
… Cholera, cholera, cholera, myślałem, zsuwając po drodze spodenki i
majtki i wskakując na łóżko. Splunąłem na dłoń, nie mając czasu sięgnąć po nic
innego do nawilżenia i zacisnąłem ją wokół swojego twardego penisa. Nie
chciałem myśleć o tym, że zrobiłem się twardy, bo zobaczyłem jak mój brat sobie
trzepie. O tym będę myślał później.
Zamknąłem oczy i rozsunąłem nogi, przesuwając dłoń od nasady aż po
czubek, czując przyjemność rozchodzącą się po moim ciele. Zagryzłem dolną
wargę, wykonując kolejny ruch i jeszcze jeden. Wypychałem biodra do przodu
udając, że pieprzę kogoś.
W pierwszej chwili przed oczami miałem kobietę. Piękną, nagą, ze
średniej wielkości piersiami i ładnie zaokrąglonymi biodrami. W pierwszej
chwili leżała pode mną, chętna i gotowa.
W kolejnej widziałem już Toma leżącego na łóżku i zaspokajającego się
szybkimi ruchami. Widziałem jak porusza dłonią po swoim penisie, ja pieści
kciukiem główkę i jęczy cicho, prężąc się na łóżku. To było takie gorące… Tak
cholernie gorące… Czułem, że orgazm jest już blisko. Drugą ręką zacząłem
pieścić swoje jądra. Zawsze lubiłem jak ktoś je dotykał i bawił się nimi, więc
kiedy sam się pieściłem, nie szczędziłem im uwagi.
Od strony drzwi usłyszałem gwizd. Obróciłem głowę i zamarłem, widząc
tam Toma. Stał i uśmiechał się szelmowsko, obserwując mnie głodnymi oczyma.
Wiedziałem, że nie lubi facetów, ale najwyraźniej podobało mu się to, co widzi.
Przesuwał uważnie wzrokiem od moich stóp aż doszedł do krocza, a potem… Potem
nasz wzrok się spotkał i…
– Przynieś mu szklankę wody.
– Och, kurwa – jęknąłem cicho,
łapiąc się za głowę i kuląc.
– Już lepiej? – doszedł do mnie
glos bliźniaka.
Spróbowałem rozchylić powoli
powieki. Gdy mi się to udało, zauważyłem, że pochyla się nade mną kilka osób.
– Zemdlałem? – spytałem
zaskoczony.
– Mniej więcej – odparł Tom. –
Straciłeś równowagę i wyrżnąłeś się na bieżni. – Podniosłem rękę i dotknąłem
swojego czoła nad lewym okiem. Syknąłem z bólu. – I zaryłeś głową w podłogę –
dodał.
Tom złapał mnie za przedramiona i
pociągnął mnie, żebym usiadł. Podeszła do nas jakaś dziewczyna i podała mi
wodę. Napiłem się trochę, zwilżając wyschnięte gardło.
– Już panu lepiej? – spytała
jedna z trenerek.
– Tak, dziękuję – odpowiedziałem.
– Chyba czas wracać do domu –
stwierdził Tom. – Przepraszamy za kłopot.
– Nic nie szkodzi – trenerka
machnęła ręką, uśmiechając się przyjaźnie. – Ważne, że nic mu nie jest. –
Wskazała na mnie głową. – To musiał być poważny wypadek.
Spojrzałem na nią zaskoczony,
podnosząc się z podłogi. Wszyscy inni też wstali i się rozeszli, zostałem tylko
ja, Tom i trenerka.
– Bardzo – powiedział Tom. – Na
szczęście już mu lepiej. Te ataki często się nie…
Czy on z nią flirtuje robiąc ze
mnie ofiarę, zastanawiałem się. Nie wtrącałem się do rozmowy, nie chcąc mu
niczego popsuć, jeśli naprawdę do niej uderzał. Była ładna, więc w sumie bym się nie zdziwił. No i kto jak
kto, ale Tom nie potrafił długo utrzymać małego w zamknięciu, a ostatnimi czasy
była u niego na tym polu zupełna posucha. Pilnował mnie po wypadku jak
nadopiekuńcza mamuśka, więc teraz pewnie chciał nadrobić zaległości.
W drodze do domu obaj
milczeliśmy. Jakoś tak… odtwarzałem w głowie to, co mi się przypomniało. Głupi
Tom. To z tego się idiota śmiał.
– To co? – odezwał się
nagle. – Co jest bardziej zawstydzające?
Jak ja sobie trzepię i ty wchodzisz czy na odwrót?
Przez chwilę dosłownie miałem
wrażenie, że umie czytać w myślach. Jak się w ogóle domyślił?! Ani słowem nie
piknąłem!
– Skąd wiesz, że mi się przypomniało?
– spytał obronnie, czując jak rumieniec wspina mi się po szyi. Tom był jedyną
osobą na świecie, która tak szybko potrafiła mnie wprowadzić w zakłopotanie.
– Siedzisz cicho jak mysz pod
miotłą – odpowiedział obojętnie. – Z reguły nie jesteś typem milczka. Poza tym,
Bill… kogo ty chcesz oszukać? Znam cię od zawsze. Wystarczy na ciebie spojrzeć.
Jęknąłem tylko cicho.
– Nabijaj się dalej, nie krępuj
się – sarknąłem obrażony, splatając ręce na piersi.
– Widzę, że zajebiście cię to
bawi – powiedzieliśmy jednocześnie. Tom wybuchnął śmiechem, a ja patrzyłem na
niego z niedowierzaniem.
– Jak?! – niemal krzyknąłem, no
bo halo, jesteśmy bliźniakami i czasami zdarza nam się mówić jednocześnie, ale
jak ostatnio sprawdzałem, Tom nie potrafił czytać w myślach i nie mówił
jednocześnie ze mną tego, co ja chciałem powiedzieć.
– W dokładnie taki sam sposób
zareagowałeś za pierwszym razem. – Śmiał się dalej. Niemal podskakiwał na
siedzeniu kierowcy. Już miałem coś powiedzieć, kiedy dodał. – I jeśli myślisz,
że mnie zaszantażujesz tymi zbereźnymi filmikami, które niby nakręciłeś, to
daruj sobie. – Tym kompletnie zamknął mi usta. – Przyznałeś się, że ich nie
masz.
Przegrałem. Czułem się jak
ostatni frajer, siedząc w tym cholernym samochodzie, zażenowany na maksa i nie
mając na Toma nawet najmniejszego haczyka, nic, co mogłoby mu jakoś zamknąć
usta na ten temat. Byłem w ciemnej dupie i to dosłownie.
Tom co chwilę wybuchał śmiechem,
najwyraźniej odtwarzając to wszystko w głowie od nowa i od nowa. Ja po trzech
razach już nawet nie próbowałem wywracać oczami, słysząc to. Niech się dupek
pocieszy, kiedyś w końcu musi mi dać spokój, prawda? Co z tego, że czuję się jak
ostatni idiota? Kiedy dostarczałem mu rozrywkę tego typu, miał to kompletnie
gdzieś.
Zaparkował na naszym podwórku. Z
westchnieniem odpiąłem pas bezpieczeństwa i sięgnąłem ręką do drzwi, kiedy Tom
złapał mnie za ramię.
– Nie rób takiej kwaśnej miny, bo
ci tak zostanie – powiedział.
– Odczep się, to wszyscy będą
szczęśliwi.
Wywrócił oczami. W kącikach jego
ust wciąż czaił się uśmiech. Miałem ochotę mu powiedzieć, żeby ściął tą
paskudną brodę, ale dałem sobie spokój. Mógłby to wziąć do siebie, był na jej
punkcie bardzo drażliwy, a ja nie chciałem go zranić, tylko zamknąć mu ryj.
– No przestań. Jezu, muszę ci dwa
razy tłumaczyć to samo. To chyba oczywiste, że obaj sobie trzepiemy w wolnych
chwilach.
– Chyba ja – niemal warknąłem. –
Ty byłeś z Rią i…
– Bill, przestań – uciszył mnie.
– Mam już dość tego twojego kompleksu dotyczącego tego, że ja kogoś mam a ty
nie. – Zacisnąłem usta. Jak zwykle, przejrzał mnie na wylot. Czasami
nienawidziłem tego, jak łatwo Tom mógł mnie czytać. Nikt nie powinien mieć nad
drugim człowiekiem takiej władzy. Gdyby teraz nagle mój brat zamienił się w
tego złego bliźniaka, w miesiąc doprowadziłby mnie do samobójstwa. Zbyt dobrze
mnie znał i za dużo o mnie wiedział, żeby to było bezpieczne. – Masz te głupie
mniemanie, że jesteś żałosny, bo nie masz laski i nie możesz znaleźć tej
cholernej miłości. Już kiedyś ci mówiłem, że za dużo wymagasz, ale obiecałem,
że nie będę się wtrącał i tego nie robię. Wyobraź sobie, że trzepałem sobie
nawet wtedy, gdy byłem z Rią. Wiem, że też chciałbyś kogoś takiego mieć, że
czasami mamy siebie dość, ale nie dziw się, że tak nie jest, skoro wymagasz od
razu tak głębokich uczuć. – Przerwał na chwilę. – Może faktycznie jeszcze tej
osoby po prostu nie znalazłeś, nie wiem, nie jestem specem w tego typu
rzeczach. I teraz naprawdę nie masz już czym się martwić, wiesz? Ria to już
przeszłość.
– Co z tego? – spytałem z
przekąsem. – Zaraz znajdziesz sobie następną.
Tom pokręcił przecząco głową.
– Wcale nie. Postanowiłem zrobić
sobie przerwę i nikogo nie szukać. Chcę się trochę pocieszyć wolnością. –
Zawahał się chwilę, ale w końcu dodał. – I tobą.
Patrzyliśmy na siebie przez chwilę.
Nic nie mogłem poradzić na to, że było mi smutno, kiedy Tom i Ria wychodzili
gdzieś razem, rozmawiali o rzeczach, o których wiedzieli tylko oni i dobrze się
razem bawili. Bolało mnie cholernie, że ja, wieczny romantyk, tak bardzo
pragnący zaznać miłości, nie mogę znaleźć tej jedynej osoby. Siedziałem sam w
domu jak palec, żałosny i mający ochotę wyć, podczas gdy inni, nie tylko Tom,
znajdywali te drugie połówki i cieszyli się miłością. Minęło już tyle
cholernego czasu, odkąd z kimś byłem w łóżku, o związku nie wspominając, i to
po prostu nie chciało się stać. Zupełnie jakby nie było mi pisanie znalezienie
tego kogoś. Tak, byłem zazdrosny, ale czy ktoś mógł mnie za to winić? Za to, że
też chciałem, by ktoś mnie pokochał?
– Rozmyślanie o tym naprawdę nikomu
nie pomoże – odezwał się znowu. Jego głos był delikatny. Tom nie chciał przez
przypadek mnie zranić. – Teraz obaj jesteśmy singlami i na razie tak zostanie.
Może akurat twoja wybranka pojawi się na horyzoncie, hm?
Pokiwałem tylko niemrawo głową,
bo co niby innego mi zostało?
Nie wiem, jakim cudem od
trzepania doszliśmy do tego, ale może to i dobrze? Z jednej strony trochę się
cieszyłem, że Tom i Ria już nie byli razem. Po takim stażu w końcu przychodzi
czas na zakładanie rodziny, a tego bym chyba psychicznie nie przeżył.
Nienawidziłem tej części siebie, która chciała zagarnąć Toma tylko dla siebie i
nie dzielić się nim z nikim innym.
Nic jednak nie mogłem poradzić na
to, że myśl, że mogę Toma stracić, przerażała mnie najbardziej na świecie.
nie mogłam sie doczekać rozdziału i strasznie bym chciała wiedzieć co bedzie dalej
OdpowiedzUsuńCoraz bardziej ciekawi mnie retrospekcja Billa. Wszyscy się domyślamy, że Bill I Tom byli razem przed przypadkiem, ale ciekawie się jak Bill sobie o tym przypomni. Czekam z utęsknieniem na kolejny rozdział. Pozdrawiam i duuuuzo weny!
OdpowiedzUsuńBoskie 😃
OdpowiedzUsuń