sobota, 7 listopada 2015

5.Body language



Byłem zawstydzony. Totalnie, na całego zażenowany. Rzadko mi się zdarzało coś takiego. Ostatnim razem było to chyba wtedy, jak Tom w wywiadzie wystrzelił, że jestem dziewicą i oczywiście nasi fani to zwęszyli, robiąc z tego wielkie halo. Myślałem wtedy, że schowam się w mysiej dziurze i nie wyjdę z niej do końca życia. Jak już zabiłbym Toma, oczywiście.
Od tamtego wydarzenia minęły lata i oto nastał kolejny pamiętny dzień, kiedy byłem okropnie zawstydzony, zażenowany i miałem wypieki na policzkach, nawet jeśli na dworze była wyjątkowo paskudna pogoda i lał deszcz.
Tom jadł banana i grzebał w telefonie. Dlaczego akurat dzisiaj Tom musiał jeść tego cholernego banana? Nie mógł zjeść jabłka albo czegoś innego? Nie, on wybrał banana, chyba jakoś telepatycznie wyczuwając… to.
Nigdy się nie przyglądałem jak mój bliźniak je banana, ale teraz czułem się wybitnie niekomfortowo. No bo… co on robił z tym bananem? Nie mógł go zjeść jak człowiek, tylko musiał brać do ust jakby ćwiczył obciąganie i…

– Mam coś na twarzy? – wyskoczył nagle, patrząc na mnie spod byka. Wyglądał na zaintrygowanego.
– Nie? – Uniosłem brwi, patrząc na niego niemal wyzywająco. Moje płatki już całkiem rozmokły i pewnie robiły się zimne, a ja jeszcze prawie w ogóle ich nie ruszyłem.
– To czemu się tak na mnie gapisz? – wypalił Tom.
– Nie gapię się na ciebie – zaprzeczyłem od razu. Tom przełknął to, co miał w ustach. Mój wzrok mimowolnie przemknął po jego szyi, kiedy połykał. Nie mogłem się oprzeć. Zrobiło mi się gorąco jak tylko przypomniało mi się jak on jadł tego durnego banana.
Poprawiłem się na krześle.
– Właśnie widzę – odparł z lekką ironią. Wygasił ekran w telefonie i przyjrzał się sobie, zapewne myśląc, że naprawdę ma coś na twarzy.
Odetchnąłem tylko z ulgą, że wreszcie zjadł… Nie, nie bierz nast…
Jęknąłem w myślach. Miałem ochotę wrzeszczeć. Po prostu wrzeszczeć.
Nie, normalnie nie miewam problemów z tym, w jaki sposób Tom je pewne rzeczy. Banany, chociażby. Ten poranek nie był jednak taki zwyczajny jak mogłoby się wydawać. Kolejne wspomnienia wskakiwały jak puzzle na swoje miejsce, tworząc trochę bardziej klarowny obraz całości. Nie, żebym był bliżej rozwiązania zagadki jaką było rozstanie Toma z Rią czy coś, ale byłem dobrej myśli. Kiedyś w końcu nadejdzie dzień, kiedy ostatnie wspomnienie pojawi się w mojej głowie i dowiem się dokładnie, co mnie ominęło.
Ale wracając do banana. Jak już mówiłem, normalnie Tom jedzący banany nie jest problemem, ale akurat tuż nad ranem przypomniałem sobie kolejną rzecz. I ta rzecz sprawiła, że mimowolnie zacząłem się zastanawiać nad rzeczami, nad którymi nie powinienem, na przykład na tym, jak kusząco(?) wygląda mój bliźniak jedząc cholernego banana!

– Nie, mamo, nie w…
– Nie wymiguj się, Bill. Mieliście wreszcie kupić bilet i odwiedzić starą matkę.
– Nie jesteś stara – zaprzeczyłem od razu.
– To już na mnie nie działa. Lepiej lec do brata i zamawiajcie bilety do domu. Nie widziałam was od wieków.
– Pracujemy nad nową płytą. Nie możemy tak po prostu wszystkiego rzucić i przylecieć – zaoponowałem.
Mogliśmy. Oczywiście, że mogliśmy, nikt na przecież nie gonił. Fakt był jednak taki, że nie chcieliśmy, a już zwłaszcza ja. Tom może i by poleciał, odwiedził mamę i starych znajomych i w ogóle, ale ja nie chciałem wracać. Pojechałbym, gdyby mnie o to poprosił, ale nie z własnej inicjatywy. W Stanach czułem się bezpiecznie i koniec kropka.
– Jestem pewna, że bylibyście w stanie znaleźć chociaż kilka dni – upierała się.
– Mamo, chcesz żeby zmiana czasu nas zabiła? Sama wiesz, jakie męczące są takie podróże. Jeśli chcesz nas zobaczyć, z chęcią kupimy ci bilet.
– Znowu się wymigujesz – westchnęła ciężko i chyba trochę smutno. Zagryzłem dolna wargę. Nie złamię się, nie złamię się, nie złamię się… – Pogadaj o tym z Tomem i przemyślcie to sobie, okej? Kiedy zadzwonię następnym razem, macie znać datę swojego przylotu do Niemiec. Zrozumiano?
– Okej – odparłem. Co miałem jej powiedzieć? Że nie i już? Jeszcze by tu przyleciała tylko po to, by na mnie nawrzeszczeć albo, co gorsza, rozpłakałaby mi się. Tego bym nie zniósł. Chodziłbym po ścianach i gryzł tynk, dopóki bym tego nie załagodził, a żeby to zrobić, musiałbym lecieć do Niemiec.
– Do usłyszenia, kochanie. Kocham cię.
– Ja ciebie też, mamo. Trzymaj się.
– Ucałuj ode mnie Toma.
– Okej. Pa pa.
Rozłączyłem się i odetchnąłem.
Schowałem telefon do kieszeni spodenek i poszedłem do pokoju Toma. Zazwyczaj pukałem, żeby nie wleźć na niego jak sobie trzepie, ale tym razem tak się zamyśliłem, że po prostu wpakowałem się do środka, a Tom… Tom sobie trzepał.
Zamarłem w drzwiach z ręką na klamce. Tom leżał na łóżku z rybaczkami zsuniętymi na uda. Jego prawa ręka poruszała się miarowo po jego wyprężonym i czerwonym penisie. Pojękiwał cicho, odchylając głowę do tyłu i eksponując szyję. Był pięknym mężczyzną. Delikatnie umięśnionym, przystojnym, lekko opalonym. Sławny czy nie, zawsze miałby powodzenie u kobiet.
Poczułem skurcz w podbrzuszu, obserwując jego szybko poruszającą się dłoń. Sam miałem ochotę wsunąć dłoń w bieliznę i się dotknąć, a nawet nie leciałem na facetów.
Tom nagle odwrócił głowę i nasz wzrok się spotkał. Zamarliśmy obaj na chwilę, ja czerwony jak burak, z sercem bijącym w gardle i on, jak zwykle szybko się opanowując.
– Kurwa, Bill, wypierdalaj! – warknął do mnie, wciąż poruszając ręką. Musiał być na skraju, skoro tak po prostu robił to dalej mimo mojej obecności. – No, już!
Zrobiłem chwiejny krok w tył, a potem jeszcze jeden. Zanim udało mi się trafić w drzwi i wyjść, widziałem jak ciało Toma wygina się w łuk, a on dochodzi w swoją dłoń.
Myślałem, że spalę się ze wstydu, kiedy na miękkich nogach poszedłem do siebie. Nogi może i miałem miękkie, ale mały między nogami stał na baczność i wiedziałem, że jeśli zaraz nie zsunę spodni i się tym nie zajmę, dojdę we własne majtki…

– Tom?
– Hmm?
Nawet na mnie nie spojrzał. Westchnąłem cicho.
Musiałem wiedzieć.
– Słuchaj, bo… chyba coś mi się przypomniało – zacząłem – ale w sumie nie jestem pewien, czy to nie moja wyobraźnia płata mi figle.
Na dźwięk słowa „przypomniało” Tom od razu uniósł głowę i skupił uwagę na mnie, zapominając o swoim telefonie.
– To znaczy?
Czułem, że moja twarz płonie. Tom przyglądał mi się wyczekująco.
– No bo… Dzisiaj rano miałem sen, ale to chyba nie był sen, tylko wspomnienie, bo bolała mnie głowa i… Ekhem, do rzeczy. Tam było, że… Uhm, wszedłem do twojego pokoju, a ty… – urwałem.
– A ja? – spojrzał na mnie z konsternacją.
Wyduś to z siebie, pomyślałem.
– Waliłeś sobie – wykrztusiłem, momentalnie purpurowiejąc.
Tak, wiem. Jestem dorosły i nie powinno mnie to peszyć ani nic w tym stylu, ale ja nigdy nie byłem typem podrywacza ani nic takiego. Nawet nie byłem pewny, kiedy ostatnio poszedłem z kimś do łóżka. Tom wyprzedzał mnie pod tym względem o całe lata świetlne. Ja nadal byłem na etapie dziewiętnastolatka, rumieniącego się na prawie każdą wzmiankę o tych sprawach, zwłaszcza jeśli obejmowały tę bardziej zboczoną część.
Tom roześmiał się.
– O matko, twoja mina! – rzucił, wciąż chichrając się jak idiota.
– Nie śmiej się ze mnie! To nie jest zabawne! Tak było czy nie?!
– Zastanawiam się – zaczął, ocierając łzy z kącików oczu  – co bardziej cię przeraża? Myśl, że to może być prawda czy też może myśl, że tylko to sobie uroiłeś?
– Tom – powiedziałem ostrzegawczo, no bo... nie. Po prostu nie!
Śmiał się jeszcze przez krótką chwilę, zanim wziął głęboki oddech i pozbierał się dosłownie w ciągu kilku sekund.
– No więc dobra… To nie twoja wyobraźnia, to naprawdę się zdarzyło. – Uśmiechnął się szeroko. Dziwnie. Wyglądał na naprawdę szczęśliwego, że  sobie to przypomniałem.  – Wiesz, co było dalej.
– Dalej? – zdziwiłem się. – To jest coś dalej?
Otworzył usta, ale nic nie powiedział, bo zaczął się znowu śmiać. Poczułem ciarki na plecach. Co było potem, że tak zareagował?
– Nie pamiętasz, co stało się później? – upewnił się. Pokręciłem przecząco głowa, przytłoczony tym wszystkim po raz kolejny. O czym wiedział Tom? – O, nie, to jak znęcanie się nad małym kotem.
– To przestań to robić! – syknąłem.
Tom wstał od stołu cały w skowronkach.
– Daj mi znać jak już sobie przypomnisz. Chociaż nie… nic mi nie mów. Poznam po twojej minie, hahaha.
Miałem ochotę go zabić. Czy on naprawdę nie widział, że to nie było na moje nerwy?
No ale cóż, skoro Tom nie zamierzał uchylić rąbka tajemnicy, nie pozostawało mi nic innego jak usiąść na dupie i czekać, aż przypomni mi się reszta. Miałem ochotę wrzeszczeć i rozwalać wszystko w zasięgu ręki. Po prostu rozpierała mnie energia i wiedziałem, że jak gdzieś się nie wyładuję to szlag mnie trafi. Albo Toma, bo to wszystko była jego wina.
Postanowiłem przejechać się na siłownię i trochę się wyżyć. Tom stwierdził, że też się chętnie przejedzie, więc pojechaliśmy tam razem. Na dworze i tak nie było co robić, a siedzenie w domu powoli doprowadzało mnie do utraty zmysłów, więc siłownia wydawała się dobrą odskocznią.
Tom wybrał od razu coś, żeby przypakować klatę i ramiona, a ja zdecydowałem się na bieżnię. Oszczędzałem nogę już wystarczająco długo. Nadszedł czas, żeby ją trochę rozruszać.
Tom miał na sobie czarną bokserkę. Ze swojego miejsca świetnie widziałem jak jego mięśnie pracują przy każdym jednym ruchu. Nie trudno też było zauważyć, że kobiety przyglądają mu się ukradkiem. Nie dziwiło mnie to zbytnio, tak było zawsze, gdziekolwiek byśmy się nie pojawiali.
Na początku byłem o niego trochę zazdrosny, bo to on był tym przystojniejszym z bliźniaków, mimo że jak byliśmy dziećmi ni cholery nie szło nas rozróżnić. Potem zorientowałem się, że większość tych dziewczyn to puste laski, z którymi ja i tak nie chciałbym mieć styczności i że to dobrze, że interesują się nim, bo ja nie muszę się z nimi męczyć.  Poza tym, dziewczyny i tak mnie zauważyły. Czy to z powodu mojej sławy, drogich ciuchów czy urody, nie mogłem narzekać na brak zainteresowania. Jasne, może gdybym był bardziej jak Tom to dziewczyny, które mi się podobały, odwzajemniałyby moje uczucia. To było tylko gdybanie. Cały czas wmawiałem sobie, że widocznie nie były mnie warte, skoro nie potrafiły dostrzec prawdziwego mnie. I być może tak faktycznie było, kto wie?
Jedno zawsze mnie w tym wszystkim cieszyło. Było to może trochę głupie, ale czułem się od nich o niebo lepszy, bo on pieprzył je i zostawiał, a ja mogłem się do niego przytulać i z nim spać i miałem go prawie że na wyłączność. Tom był MÓJ czy komuś się to podobało czy nie. Jeśli ktoś chciał mieć jednego, musiał też liczyć się z obecnością drugiego.
Patrząc na Toma czułem dumę, że to mój brat. Głupia i dziecinna zazdrość już odeszły. Została duma. Tom był moim bliźniakiem, którego laski pożerały żywcem. I ja w sumie też nie mogłem oderwać od niego wzroku. Czasami nasz wzrok się spotykał i uśmiechaliśmy się do siebie lekko.
Nie wiem, ile biegłem, ale chyba długo, bo zaczynałem się porządnie męczyć. Do Toma podeszła jakaś odważniejsza brunetka i zagadywała go, śmiejąc się co jakiś czas z tego co powiedział. Zmniejszyłem trochę tempo, nie chcąc się zamęczyć tym bieganiem. Miałem się wyładować, a nie pozbawić wszystkich zapasów energii.
Nagle poczułem ból. Wiedziałem już, co nadchodzi, zanim  przyszło drugie uderzenie, tym razem o wiele mocniejsze. Kątem oka widziałem jak Tom mówi coś do tej laski wyraźnie niezadowolony, po czym spogląda na mnie. Zamarł, patrząc na mnie ze zdumieniem.
Potem wszystko zrobiło się ciemne.

… Cholera, cholera, cholera, myślałem, zsuwając po drodze spodenki i majtki i wskakując na łóżko. Splunąłem na dłoń, nie mając czasu sięgnąć po nic innego do nawilżenia i zacisnąłem ją wokół swojego twardego penisa. Nie chciałem myśleć o tym, że zrobiłem się twardy, bo zobaczyłem jak mój brat sobie trzepie. O tym będę myślał później.
Zamknąłem oczy i rozsunąłem nogi, przesuwając dłoń od nasady aż po czubek, czując przyjemność rozchodzącą się po moim ciele. Zagryzłem dolną wargę, wykonując kolejny ruch i jeszcze jeden. Wypychałem biodra do przodu udając, że pieprzę kogoś.
W pierwszej chwili przed oczami miałem kobietę. Piękną, nagą, ze średniej wielkości piersiami i ładnie zaokrąglonymi biodrami. W pierwszej chwili leżała pode mną, chętna i gotowa.
W kolejnej widziałem już Toma leżącego na łóżku i zaspokajającego się szybkimi ruchami. Widziałem jak porusza dłonią po swoim penisie, ja pieści kciukiem główkę i jęczy cicho, prężąc się na łóżku. To było takie gorące… Tak cholernie gorące… Czułem, że orgazm jest już blisko. Drugą ręką zacząłem pieścić swoje jądra. Zawsze lubiłem jak ktoś je dotykał i bawił się nimi, więc kiedy sam się pieściłem, nie szczędziłem im uwagi.
Od strony drzwi usłyszałem gwizd. Obróciłem głowę i zamarłem, widząc tam Toma. Stał i uśmiechał się szelmowsko, obserwując mnie głodnymi oczyma. Wiedziałem, że nie lubi facetów, ale najwyraźniej podobało mu się to, co widzi. Przesuwał uważnie wzrokiem od moich stóp aż doszedł do krocza, a potem… Potem nasz wzrok się spotkał i…

– Przynieś mu szklankę wody.
– Och, kurwa – jęknąłem cicho, łapiąc się za głowę i kuląc.
– Już lepiej? – doszedł do mnie glos bliźniaka.
Spróbowałem rozchylić powoli powieki. Gdy mi się to udało, zauważyłem, że pochyla się nade mną kilka osób.
– Zemdlałem? – spytałem zaskoczony.
– Mniej więcej – odparł Tom. – Straciłeś równowagę i wyrżnąłeś się na bieżni. – Podniosłem rękę i dotknąłem swojego czoła nad lewym okiem. Syknąłem z bólu. – I zaryłeś głową w podłogę – dodał.
Tom złapał mnie za przedramiona i pociągnął mnie, żebym usiadł. Podeszła do nas jakaś dziewczyna i podała mi wodę. Napiłem się trochę, zwilżając wyschnięte gardło.
– Już panu lepiej? – spytała jedna z trenerek.
– Tak, dziękuję – odpowiedziałem.
– Chyba czas wracać do domu – stwierdził Tom. – Przepraszamy za kłopot.
– Nic nie szkodzi – trenerka machnęła ręką, uśmiechając się przyjaźnie. – Ważne, że nic mu nie jest. – Wskazała na mnie głową. – To musiał być poważny wypadek.
Spojrzałem na nią zaskoczony, podnosząc się z podłogi. Wszyscy inni też wstali i się rozeszli, zostałem tylko ja, Tom i trenerka.
– Bardzo – powiedział Tom. – Na szczęście już mu lepiej. Te ataki często się nie…
Czy on z nią flirtuje robiąc ze mnie ofiarę, zastanawiałem się. Nie wtrącałem się do rozmowy, nie chcąc mu niczego popsuć, jeśli naprawdę do niej uderzał. Była ładna, więc  w sumie bym się nie zdziwił. No i kto jak kto, ale Tom nie potrafił długo utrzymać małego w zamknięciu, a ostatnimi czasy była u niego na tym polu zupełna posucha. Pilnował mnie po wypadku jak nadopiekuńcza mamuśka, więc teraz pewnie chciał nadrobić zaległości.
W drodze do domu obaj milczeliśmy. Jakoś tak… odtwarzałem w głowie to, co mi się przypomniało. Głupi Tom. To z tego się idiota śmiał.
– To co? – odezwał się nagle.  – Co jest bardziej zawstydzające? Jak ja sobie trzepię i ty wchodzisz czy na odwrót?
Przez chwilę dosłownie miałem wrażenie, że umie czytać w myślach. Jak się w ogóle domyślił?! Ani słowem nie piknąłem!
– Skąd wiesz, że mi się przypomniało? – spytał obronnie, czując jak rumieniec wspina mi się po szyi. Tom był jedyną osobą na świecie, która tak szybko potrafiła mnie wprowadzić w zakłopotanie.
– Siedzisz cicho jak mysz pod miotłą – odpowiedział obojętnie. – Z reguły nie jesteś typem milczka. Poza tym, Bill… kogo ty chcesz oszukać? Znam cię od zawsze. Wystarczy na ciebie spojrzeć.
Jęknąłem tylko cicho.
– Nabijaj się dalej, nie krępuj się – sarknąłem obrażony, splatając ręce na piersi.
– Widzę, że zajebiście cię to bawi – powiedzieliśmy jednocześnie. Tom wybuchnął śmiechem, a ja patrzyłem na niego z niedowierzaniem.
– Jak?! – niemal krzyknąłem, no bo halo, jesteśmy bliźniakami i czasami zdarza nam się mówić jednocześnie, ale jak ostatnio sprawdzałem, Tom nie potrafił czytać w myślach i nie mówił jednocześnie ze mną tego, co ja chciałem powiedzieć.
– W dokładnie taki sam sposób zareagowałeś za pierwszym razem. – Śmiał się dalej. Niemal podskakiwał na siedzeniu kierowcy. Już miałem coś powiedzieć, kiedy dodał. – I jeśli myślisz, że mnie zaszantażujesz tymi zbereźnymi filmikami, które niby nakręciłeś, to daruj sobie. – Tym kompletnie zamknął mi usta. – Przyznałeś się, że ich nie masz.
Przegrałem. Czułem się jak ostatni frajer, siedząc w tym cholernym samochodzie, zażenowany na maksa i nie mając na Toma nawet najmniejszego haczyka, nic, co mogłoby mu jakoś zamknąć usta na ten temat. Byłem w ciemnej dupie i to dosłownie.
Tom co chwilę wybuchał śmiechem, najwyraźniej odtwarzając to wszystko w głowie od nowa i od nowa. Ja po trzech razach już nawet nie próbowałem wywracać oczami, słysząc to. Niech się dupek pocieszy, kiedyś w końcu musi mi dać spokój, prawda? Co z tego, że czuję się jak ostatni idiota? Kiedy dostarczałem mu rozrywkę tego typu, miał to kompletnie gdzieś.
Zaparkował na naszym podwórku. Z westchnieniem odpiąłem pas bezpieczeństwa i sięgnąłem ręką do drzwi, kiedy Tom złapał mnie za ramię.
– Nie rób takiej kwaśnej miny, bo ci tak zostanie – powiedział.
– Odczep się, to wszyscy będą szczęśliwi.
Wywrócił oczami. W kącikach jego ust wciąż czaił się uśmiech. Miałem ochotę mu powiedzieć, żeby ściął tą paskudną brodę, ale dałem sobie spokój. Mógłby to wziąć do siebie, był na jej punkcie bardzo drażliwy, a ja nie chciałem go zranić, tylko zamknąć mu ryj.
– No przestań. Jezu, muszę ci dwa razy tłumaczyć to samo. To chyba oczywiste, że obaj sobie trzepiemy w wolnych chwilach.
– Chyba ja – niemal warknąłem. – Ty byłeś z Rią i…
– Bill, przestań – uciszył mnie. – Mam już dość tego twojego kompleksu dotyczącego tego, że ja kogoś mam a ty nie. – Zacisnąłem usta. Jak zwykle, przejrzał mnie na wylot. Czasami nienawidziłem tego, jak łatwo Tom mógł mnie czytać. Nikt nie powinien mieć nad drugim człowiekiem takiej władzy. Gdyby teraz nagle mój brat zamienił się w tego złego bliźniaka, w miesiąc doprowadziłby mnie do samobójstwa. Zbyt dobrze mnie znał i za dużo o mnie wiedział, żeby to było bezpieczne. – Masz te głupie mniemanie, że jesteś żałosny, bo nie masz laski i nie możesz znaleźć tej cholernej miłości. Już kiedyś ci mówiłem, że za dużo wymagasz, ale obiecałem, że nie będę się wtrącał i tego nie robię. Wyobraź sobie, że trzepałem sobie nawet wtedy, gdy byłem z Rią. Wiem, że też chciałbyś kogoś takiego mieć, że czasami mamy siebie dość, ale nie dziw się, że tak nie jest, skoro wymagasz od razu tak głębokich uczuć. – Przerwał na chwilę. – Może faktycznie jeszcze tej osoby po prostu nie znalazłeś, nie wiem, nie jestem specem w tego typu rzeczach. I teraz naprawdę nie masz już czym się martwić, wiesz? Ria to już przeszłość.
– Co z tego? – spytałem z przekąsem. – Zaraz znajdziesz sobie następną.
Tom pokręcił przecząco głową.
– Wcale nie. Postanowiłem zrobić sobie przerwę i nikogo nie szukać. Chcę się trochę pocieszyć wolnością. – Zawahał się chwilę, ale w końcu dodał. – I tobą.
Patrzyliśmy na siebie przez chwilę. Nic nie mogłem poradzić na to, że było mi smutno, kiedy Tom i Ria wychodzili gdzieś razem, rozmawiali o rzeczach, o których wiedzieli tylko oni i dobrze się razem bawili. Bolało mnie cholernie, że ja, wieczny romantyk, tak bardzo pragnący zaznać miłości, nie mogę znaleźć tej jedynej osoby. Siedziałem sam w domu jak palec, żałosny i mający ochotę wyć, podczas gdy inni, nie tylko Tom, znajdywali te drugie połówki i cieszyli się miłością. Minęło już tyle cholernego czasu, odkąd z kimś byłem w łóżku, o związku nie wspominając, i to po prostu nie chciało się stać. Zupełnie jakby nie było mi pisanie znalezienie tego kogoś. Tak, byłem zazdrosny, ale czy ktoś mógł mnie za to winić? Za to, że też chciałem, by ktoś mnie pokochał?
– Rozmyślanie o tym naprawdę nikomu nie pomoże – odezwał się znowu. Jego głos był delikatny. Tom nie chciał przez przypadek mnie zranić. – Teraz obaj jesteśmy singlami i na razie tak zostanie. Może akurat twoja wybranka pojawi się na horyzoncie, hm?
Pokiwałem tylko niemrawo głową, bo co niby innego mi zostało?
Nie wiem, jakim cudem od trzepania doszliśmy do tego, ale może to i dobrze? Z jednej strony trochę się cieszyłem, że Tom i Ria już nie byli razem. Po takim stażu w końcu przychodzi czas na zakładanie rodziny, a tego bym chyba psychicznie nie przeżył. Nienawidziłem tej części siebie, która chciała zagarnąć Toma tylko dla siebie i nie dzielić się  nim z nikim innym.
Nic jednak nie mogłem poradzić na to, że myśl, że mogę Toma stracić, przerażała mnie najbardziej na świecie.

3 komentarze:

  1. nie mogłam sie doczekać rozdziału i strasznie bym chciała wiedzieć co bedzie dalej

    OdpowiedzUsuń
  2. Coraz bardziej ciekawi mnie retrospekcja Billa. Wszyscy się domyślamy, że Bill I Tom byli razem przed przypadkiem, ale ciekawie się jak Bill sobie o tym przypomni. Czekam z utęsknieniem na kolejny rozdział. Pozdrawiam i duuuuzo weny!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)