wtorek, 7 sierpnia 2012

Rozdział 5

Przebudził się, słysząc głośne walenie do drzwi. Otworzył oczy, w pierwszej chwili nie wiedząc, co się dzieje. Wszędzie było zupełnie ciemno.
Dłuższą chwilę zajęło mu uświadomienie sobie, że jest chory. Nie miał pojęcia, która godzina, bo telefon mu się rozładował już jakiś czas temu i nie chciało mu się go podłączać.
Kolejne walenie w drzwi. Usiadł, kaszląc i wstał. Czuł, że ktokolwiek stoi pod drzwiami, tak łatwo mu nie odpuści.
Kiedy zobaczył się w lusterku na korytarzu, jęknął ze zgrozą. Wyglądał okropnie! Oczy miał napuchnięte i przekrwione, nos czerwony, a włosy rozczochrane i tłuste. Rety, ile czasu ich nie mył? Próbował je jakoś wygładzić dłonią, ale nic z tego nie wyszło. Skrzywił się i ostrożnie zszedł po schodach, czując zawroty głowy. Cokolwiek go dorwało, miało naprawdę okropny wpływ na jego organizm.
Kolejne głośne walenie w drzwi.
- Już! – wycharczał, kaszląc. Pociągnął nosem i znowu zaczął kaszleć. Cholera, co za przeklęty dzień!
Otworzył drzwi, nawet nie sprawdzając, kto przyszedł. Jeśli chcą go zabić, tylko wyświadczą mu przysługę.
- CO TY WY…! – Gość urwał. Andrej spojrzał prosto w zielone, zdumione oczy. – Wyglądasz okropnie!
Usłyszawszy okrzyk Richardsa, model tylko wzruszył ramionami.
- Czego chcesz? – spytał.
- Miałeś się pojawić w poniedziałek w agencji. Nie przyszedłeś. Cecylia do ciebie dzwoniła, ale nie mogła cię złapać.
- Rety, przepraszam. Po prostu… - zakaszlał po raz kolejny, zatykając sobie usta dłonią. – Jestem chory.
- To widzę – mruknął Eric z przekąsem. Odsunął blondyna z przejścia i wprosił się do środka. Andrej zamknął za nim drzwi.
- Byłeś u lekarza? – zapytał, wbijając wzrok w lekko drżące ciało.
- Nie, w takim stanie byłbym zagrożeniem dla społeczeństwa. Nigdzie się nie ruszałem.
- Ubieraj się, ja cię zabiorę.
Andrej westchnął ciężko, patrząc na Erica. Nie do końca łapał, co się wokół niego dzieje. Niby kontaktował, ale jednak nie bardzo.
- No, dalej. Nie mam całego dnia.
Pejic pokręcił jedynie głową i odwrócił się. W następnej chwili już leciał na podłogę, czując potężne zawroty głowy. Szatyn złapał go w pasie i przytrzymał, nie pozwalając mu upaść.
- Um… Sorry – mruknął Andrej.
- Nie rób tak więcej – odparł Eric, najwyraźniej lekko przestraszony tym, co się stało. Chociaż Andrej już się ocknął i był w stanie samemu ustać na nogach, fotograf wciąż go trzymał, jakby bał się, że może mu się stać krzywda, jeśli tylko go puści.
- Chodź, im prędzej obejrzy cię lekarz, tym lepiej.
Pejic pokręcił przecząco głową.
- Co? – zdziwił się szatyn.
- Nie pojadę w takim stanie do lekarza.
- Co? A w jakim niby stanie ludzie jeżdżą do lekarza, co?
- Na pewno nie w takim.
- A co? Może już umierający? Nie martw się, dużo ci nie brakuje.
- Nie, nie rozumiesz. – Andrej zakaszlał i ponownie się zachwiał. Przymknął lekko oczy. Rety, było mu naprawdę słabo. – Jestem… brudny. Nie pojadę do lekarza brudny – wyjaśnił.
- Chcesz się wykąpać, tak?
Model skinął głową.
- W porządku. Gdzie jest łazienka?
- Moja jest na górze…
- Mieszkasz z kimś? – zdziwił się Eric.
- Um… Z mamą.
Mężczyzna nic nie odpowiedział. Pomógł Andrejowi wejść na górę i zaprowadził go do łazienki.
- Dasz sobie radę sam? – zapytał z lekkim powątpiewaniem.
Pejic prychnął.
- No, jasne!
… nie dał sobie rady.
Ściągnięcie koszulki przez głowę było dla niego zbyt wielkim wyczynem. Był naprawdę mocno osłabiony i ciągle kaszlał, przez co bolały go płuca. Miał wrażenie, jakby coś rozrywało mu je na strzępy.
Kiedy stało się jasne, że będzie potrzebował pomocy w kąpieli, Eric się długo nie zastanawiał. Szybko napuścił do wanny cieplutkiej wody, a potem kucnął przy modelu, którego wcześniej posadził na zamkniętym sedesie.
- Podnieś ręce do góry.
Pejic uczynił to bez słowa, a szatyn zdjął mu koszulkę. Podniósł go, a potem bez ceregieli złapał za gumkę od spodenek i pociągnął w dół. Jeśli spodziewał się protestów ze strony „ofiary”, nie dał niczego po sobie poznać. Faktycznie, w momencie, kiedy spodenki wraz z bielizną zsunęły się na uda modela, wydawało się, że jakby się ocknął. Spojrzał na Erica z prawdziwym zdumieniem i oburzeniem.
- Ej!
Bunt trwał zaledwie chwilę. Richards westchnął cicho, po czym objął Andreja w pasie i podprowadził go do wanny. Wiedział, że chłopak nie symuluje własnej choroby. Naprawdę był osłabiony i chociaż nie powinien się kąpać w gorącej wodzie, Eric był pewien, że nie zaszkodzi mu to.
- Czy ty mi zdjąłeś majtki? – spytał Pejic głupkowato.
Szatyn parsknął.
- Mógłbyś współpracować. Złap mnie za szyję.
Andrej odruchowo wykonał polecenie. Po chwili gość jedną ręką objął go mocniej w pasie, a drugą wsadził mu pod kolana i wziął go na ręce, by w następnej chwili delikatnie zanurzyć w gorącej wodzie. Blondyn aż mruknął z przyjemności, a Eric w tym czasie nalał sobie na dłoń trochę mydła i zaczął ręką powoli myć chłopaka. Umyślnie czy nie, zignorował gąbkę, która aż biła po oczach swoim rażącym, czerwonym kolorem.
Szatyn zaczął od rąk, potem zajął się szyją, pachami, klatką, brzuchem, plecami… Andrej czuł ten dotyk na swoim ciele i chociaż było to cholernie krępujące, byłby ze sobą nieszczery, gdyby nie przyznał, że przyjemne. Podobało mu się. Chociaż Eric wyraźnie go nie lubił, zajmował się nim niezwykle troskliwie. Oczy modela otworzyły się szerzej, kiedy dłoń Richardsa zawędrowała na jego pośladki. Andrej miał wrażenie, że jego ręka dotyka go tam trochę dłużej niż wypadało, ale potem doszedł do wniosku, że tylko mu się wydawało.
On chyba nie zamierza mnie…, pomyślał nieskładnie. Zaraz jednak musiał przygryźć wargę, bo Eric owszem, zamierzał. Jego ręka dotknęła delikatnie zbiegu ud blondyna i zaczęła pocierać jego penisa i jądra. Model jęknął cicho zdumiony i puścił fotografa, przez co się trochę podtopił.
- Spokojnie – powiedział cicho fotograf, wciąż trąc ręką jego krocze.
- Weź… Weź rękę.
- Spokoj…
- Zabierz rękę!
Eric posłusznie zabrał dłoń, nie komentując drżącego głosu modela. Zrozumiał, że przesadził.
- Nigdy więcej nie waż się mnie tak dotykać! – syknął Pejic. Zaniósł się kaszlem.
- Chciałem ci tylko pomóc.
- Nigdy więcej, jasne?!
- Przytrzymaj się brzegów wanny – rozkazał Eric.
Andrej, choć naburmuszony i lekko przestraszony, posłusznie wykonał polecenie. Richards wylał mu na głowę sporo szamponu i zaczął energicznie myć mu włosy. Model był stracony! Uwielbiał, kiedy ktoś bawi się jego włosami.
Cholera…
Chociaż to, co zrobił Eric, zaszokowało go, nie miał zamiaru się oszukiwać. Podobał mu się jego dotyk. Jego dłoni były ciepłe, gładkie i delikatne, jakby nie zajmował się swoim „wrogiem”, ale kimś naprawdę bliskim. Andrej już nic z tego nie rozumiał. Facet raz się na niego wścieka i całuje, a raz zajmuje się nim troskliwie. Cholera, ciężko było się w tym połapać.
Gdy już był czysty i pachnący, szybko pomógł mu się ubrać, a potem rozczesał i wysuszył włosy.
- Od razu lepiej – mruknął Andrej, wzdychając cicho. Eric zapakował go do samochodu i zawiózł do pobliskiego szpitala.
- Jak mogłeś się tak załatwić? – spytał fotograf z oburzeniem.
- Wzięło mnie z dnia na dzień.
- Gdzie się podziała twoja matka, co?
- Igor zabrał ją na trochę do siebie. Obiecał jej pokazać kilka rzeczy, była wniebowzięta. Nie chciałem, żeby została tylko ze względu na mnie. Jestem już dużym chłopcem.
Eric prychnął.
- Może, ale na pewno nie odpowiedzialnym.
- No, pewnie. Ty zawsze wiesz lepiej.
- Oczywiście. Doprowadziłeś się do takiego stanu, że pożal się Panie Boże. Powinieneś się cieszyć, że w ogóle żyjesz.
- To mogła być zwykła grypa.
- Zobaczymy.
Lekarz  nie miał dla Andreja litości. Okazało się, że miał zapalenie płuc i ostry bronchit, a niedożywienie tylko jeszcze pogorszyło sprawę. Najpierw obsztorcował go z góry na dół, a potem wręczył kartkę z lekami, które Andrej musiał zażywać przez następne dwa tygodnie.
- Jeszcze jeden taki numer, chłopie, a następnym razem nie będę taki uprzejmy! – zagroził mu lekarz.
Model kiwnął tylko głową i szybko wyszedł z gabinetu, gdzie czekał na niego Richards.
- I co? – spytał Eric.
Andrej wzruszył ramionami i uśmiechnął się niewinnie.
- Nic. Mówiłem, że… - Ktoś głośno chrząknął z tyłu. Richards obejrzał się ze zdziwieniem, Andrej nie musiał tego robić. Dobrze wiedział, że to był ten postrzelony lekarz. – To tylko lekka… - Kolejne chrząknięcie. Pejic chwycił mężczyznę za ramię i pociągnął go w stronę wyjścia. – Lekka choroba. Zapisał mi leki na najbliższe dwa tygodnie.
Fotograf nie odpowiedział. Wyrwał Andrejowi kartkę z ręki i przeczytał ją błyskawicznie.
- Wsiadaj.
Pejic był zbyt słaby, żeby protestować, więc zanosząc się cichym kaszlem, posłusznie wykonał polecenie. Eric w drodze do jego domu zajechał do apteki, gdzie wykupił mu wszystkie leki.
- Ja mogę zapłacić – upierał się Andrej, ale szatyn go nie słuchał.
- Kiedyś mi oddasz… w naturze.
- Ale… CO?! – Model spłonił się jak nastolatek. Dopiero po chwili zorientował się, że Eric najzwyczajniej w świecie robi sobie z niego jaja.
- Po prostu się zamknij, ofermo jedna. Już dość namieszałeś.
Pejic żachnął się, ale nie skomentował tego niesprawiedliwego oświadczenia.
Reszta drogi do domu upłynęła w całkowitej ciszy. Pejic, szczerze powiedziawszy, miał nadzieję, że Eric po prostu go wysadzi i sobie pójdzie, ale mężczyzna nie miał takiego zamiaru. Wprosił się do domu i zaczął rządzić w JEGO kuchni, nawet nie pytając o zgodę. Zrobił sobie kawę i zażądał przyniesienia czarnego flamastra.
Andrej słuchał go tylko dla świętego spokoju.
- Jestem zmęczony – skłamał. – Idę spać. Czuj się jak u siebie.
Czekał na odpowiedź, ale Eric nawet nie drgnął, ciągle wpatrując się w kartkę. Model, gotując się ze złości, obrócił się na pięcie i wyszedł z kuchni.
Zatrzasnął drzwi w swoim pokoju i położył się spać, mając cichą nadzieję, że kiedy się obudzi, ten wstrętny facet wreszcie się odczepi i sobie pójdzie.
Jakiś czas później, kiedy otworzył oczy, dotarło do niego, że zasnął. Dookoła było ciemno, a rolety były odsłonięte, co oznaczało, że jest noc. Ziewnął szeroko i niemal od razu zakasłał cicho, czując ból w płucach. Przypomniał sobie o lekach, ale nie chciało mu się schodzić po nie na dół.
Nagle drzwi otworzyły się i Andrej jęknął, kiedy ktoś zapalił światło.
- Zgaś to, do cholery! – burknął.
Gość nic nie odpowiedział. Podszedł do łóżka i usiadł na nim, bacznie przyglądając się swojemu pacjentowi.
- Co? – spytał Andrej żałośnie.
- Nic. – Eric podał mu kubek wody. W drugiej ręce trzymał małą reklamówkę, której zawartość wysypał na pościel.
- Rozpisałem ci wszystko na opakowaniach, żebyś się nie pomylił.
- NIE JESTEM DZIECKIEM!
Gdyby nie choroba, wykrzyczałby mu to prosto w twarz. W jego obecnym stanie brzmiało to trochę żałośnie.
- Oczywiście, jedynie sierota z ciebie taka, że nawet u mnie włączają się instynkty opiekuńcze – odpowiedział. – Rozpisałem ci wszystko, żeby było ci łatwiej. Powinieneś podziękować.
- Dziękuję – odparł blondyn automatycznie.
Eric kiwnął głową z aprobatą.
- Napisałem ci godziny i częstotliwość zażywania tych leków. Liczę na to, że zastosujesz się do nich. Nie zapominaj, że jesteś potrzebny w agencji. Kilka osób już o ciebie pytało i byli bardzo niezadowoleni, że tak po prostu urwałeś się z pracy.
Andrej zmrużył oczy.
- Trzeba było mnie zastąpić tymi modelami, którzy są prawdziwymi mężczyznami! – syknął jadowicie.
Richards uniósł brew.
- Och, myślę, że w tej kwestii już się dogadaliśmy.
Blondyn zamrugał ze zdumienia.
- He? To znaczy?
Eric przechylił głowę.
- Widziałeś dzisiaj twój sprzęt. Jak na takie chuchro, nienajgorszy. Chociaż nie rozumiem, dlaczego ludzie tak bardzo chwalą twoją urodę, osobiście przyznam, że mnie zaskoczyłeś. Wpisałem ci do komórki mój numer. W razie kłopotów, dzwoń.
Andrej nie był wstydliwy. Często wystawiał praktycznie każdy skrawek ciała na widok publiczny, malował się i był obiektem fascynacji wielu ludzi, ale, na Boga!, Eric zwyczajnie przeginał! Przeginał do tego stopnia, że przez niego Andrej Pejic zaczerwienił się jak przedszkolak przyłapany na podglądaniu starszych od siebie dziewczynek w szatni przed w-f’em.
Zanim zdążył w jakikolwiek sposób wyrazić swoje oburzenie, Eric wstał i pożegnał się z nim lakonicznie. Nie dostrzegł szeroko rozwartych ust modela, a jego zaczerwienione policzki zapewne wziął za oznakę choroby.
Andrej miał ochotę go zabić.



16 komentarzy:

  1. Eric ty zboczuszku. Tylko by się chciało całować i macać.
    Od razu czuć, że mu na nim zależy. No halo, kto by się tak troszczył o współpracownika, którego nawet nie lubi. Ta scenka w wannie mnie rozwaliła. Chyba bym zabiła Eric'a, gdybym była na jego miejscu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Eric ty zboczuszku. Tylko by się chciało całować i macać.
    Od razu czuć, że mu na nim zależy. No halo, kto by się tak troszczył o współpracownika, którego nawet nie lubi. Ta scenka w wannie mnie rozwaliła. Chyba bym zabiła Eric'a, gdybym była na jego miejscu.

    OdpowiedzUsuń
  3. hejo! ;) wiem,ze to nieodpowiednie miejsce, ale chciałabym się zapytać, jak umieścić posty w wybranej karcie tam na górze bloga? założyłam godzinę temu własnego i troszkę nie mogę go rozpracować ;D mam 2 karty, ale tylko w jednej mogę umieszczać posty...

    OdpowiedzUsuń
  4. Coś sie kroi :D
    Eric taki troskliwy i opiekuńczy, ale nadal nie trwoni od głupich docinek w stronę Andreja. Ciekawe co będzie w następnym (:

    OdpowiedzUsuń
  5. awww Eric to bez wątpienia mały zboczuch ;p
    '- Kiedyś mi oddasz… w naturze.' noo ja tylko na to liczę hehe ^^
    czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten odcinek rozbawił mnie. Andrej zachowując się jak małe rozkapryszone i marudne dziecko jest naprawdę uroczy. Eric ujął mnie swoją opiekuńczością, chociaż wyraźnie pokazuje modelowi ,że nie robi tego z czystych, szlachetnych pobudek.Ich relacja rozwija się bardzo ciekawie. Czekam na kolejny odcinek. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Mi się oczywiście bardzo podoba, ale nie jestem w stanie jak Eric mógł nie nakarmić Andreja. przecież nawet jak on bedzie chciał ześć do kuchni, to biedny trzy razy po drodze... się wykończy, no!
    Tak, ja wiem, to tylko fikcja, ale nie jestem w stanie tego zrozumieć! xD

    OdpowiedzUsuń
  8. "- Nie rób tak więcej(...)" - piękne, piękne, piękne. Uwielbiam tę kwestię, zwłaszcza gdy jest wypowiedziana z takim bólem i strachem o drugą osobę. Przynajmniej to w tym fragmencie poczułam i się rozpłynęłam wzruszona. A ogólnie rozdział bardzo przyjemny, pomijając akcję w wannie, bo była, ha, nie do końca dla mnie zrozumiała XD Może to to zmęczenie daje znać? :D Ale nie bardzo rozumiem, co Eric chciał przez "naciskanie" na chorego osiągnąć, ale odpowiedź zarówno on jak i Andrej dostali, chociaż może to "jęknięcie" wcale nie było oznaką przyjemności z dotykania przez Erica jego krocza, a może zwykłego zdumienia? Mhm... już sama nie wiem XD
    Jak zawsze mnie zadziwiłaś realnością, czasem jak walniesz czymś z życia wziętym to normalnie, normalnie to jest takie prawdziwe! ;) W tym wypadku rozpiska zażywania leków, czas i częstotliwość, gdybym w tym roku nie musiała tylu leków brać w krótkim czasie, co i Andrejowi przyszło robić, to bym nie zauważyła tego skrawka z rzeczywistości, ale zauważyłam. I jak zawsze jestem pod wrażeniem tak gładkiego wplecenia go w fikcję ;) No i mam nadzieję, że Andrej sobie nic nie pomiesza, bo i tak już do masakry dopuścił.
    W każdym razie ciekawy rozdział i nie mogę się doczekać kolejnego^^

    OdpowiedzUsuń
  9. Ericowi na nim zależy. Nie wiem w jaki sposób, ale zależy. Dlatego się go tak czepia i jest zły, że Andrej nie jest gejem. Eric powinien go uwieść. Mówią, że nie ma mężczyzn hetero są tylko źle uwodzeni. :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Uwielbiam tą opiekuńczość Erica i myślę, że zależy mu na Andreju chociaż sam jeszcze o tym nie wie. Jest on dla mnie trochę człowiekiem zagadką, bo w sumie nie wiadomo czy jest gejem czy nie. Fajny pomysł z chorobą. Jestem ciekawa czy Andrej sobie sam poradzi z tabletkami, bo osobiście nie mam nic przeciwko żeby Eric mu jeszcze pozawracał głowę <3 z niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały. Pozdrawiam i weny życzę! ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Rozdział super ^^ XD Luano masz rację!!! ^^ XDDDD Czekam na kolejny rozdział... niech w końcu fotograf zrobi ...wielki ruch! ^^weny! :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Zapraszam do mnie na nowy rozdział. :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie wiem, dlaczego dowiaduję się dopiero teraz o twoim blogu. Przeczytałam w ciągu trzech, może 4 dni prawie wszystko prócz Rodzinnego Domu. Raczej nie napiszę porządnego komentarza. Wiedz, ze mi się podobało i ciesze się, ze jeszcze w śród nas są takie talenty. Bałam się, ze osoby piszące teraz twincesty to kompletny niewypał. Ale okazuje się, że nie. Są jeszcze takie perełki jak ty. ;)
    Informujesz o notkach? Jeśli tak to zostawiam ci moje gg: 22811157 i pocztę: Unda93@gmail.com. Gdzie ci wygodniej. Do jutra powinnam skończyć RD, więc informuj o wszystkim, co napiszesz ;) Z góry dziękuję ;*

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja jeszcze tego nie skomentowałam?! Jak toooo?!
    No nic, widocznie teraz jestem zmuszona to nadrobić, a jak!
    Andrej się zarumienił, ooo. Był chory, a ja czytając czułam, jakby był co najmniej w stanie nietrzeźwym, ot co. Ale miejmy nadzieję, że jednak nic nie pił... :D Eric chyba jednak ma słabość do Andreja, choć na razie minimalną, ale jednak. Odkrywa w sobie to uczucie, choć on sam jeszcze o tym nic nie wie, ugh. Jest strasznie opiekuńczy, jak mama... I właśnie w tym momencie wyobraziłam sobie Erica w fartuszku... męczącego Andreja... "Może rosołku? Nie? To może herbatki? Oh, kochanie, zmierz gorączkę..." Hahah, ja nie powinnam chyba zbyt dużo myśleć, naprawdę. Mam właśnie straszliwe wrażenie (dzielę tę myśl z Andrejem xD, że Eric chce go zmusić do zostania gejem, on mu to po prostu wpaja, choć sam w to pewnie nie wierzy... Biedny Andrej, bo oczywiście dziwny pan fotograf wie lepiej, pf! Dziwne z niego stworzenie, nie ma co. "Kiedyś mi oddasz... w naturze" taaaak, moja mina, jak to przeczytałam, bezcenna. I ta "podjara", a jakże xD Ale później, jak przeczytałam to wstrętne słowo napisane białymi literami, to okropne, ble słowo "żartuję" emocje opadły, to słowo strzaskało moje idealne wyobrażenia... Od dziś nie lubię słowa "żartuję"! Panie fotograaafiee, pan używa bardzo brzydkiego słownictwa, łeee! xDD
    Biedny Andrej, nie ma to jak taka nieznośna choroba. Też tak kiedyś miałam, leżałam w łóżku cała zasmarkana i nawet moja własna matka bała się do mnie podejść o.O A ten go hyc i już w wannie xD Uwielbiam cię Obsesjo, wiesz? I uwielbiam "Rodzinny Dom", uwielbiam "Czarnego", uwielbiam "Dla Ciebie wszystko", uwielbiam "Pozory mylą" i uwielbiam "Okowy życia". Piszesz wspaniale i po prostu nie rozumiem, dlaczego nie otrzymałaś nominacji w PAA12. UWIELBIAM CIĘ.
    Undziu, koniecznie, ale to obowiązkowo, powinnaś przeczytać Rodzinny Dom. Jedno z najlepszych opowiadań, jakie kiedykolwiek powstało i najlepsze autorstwa obsesji, w mojej liście zaraz po "Czarnym".

    OdpowiedzUsuń
  15. Luana ma rację:) Mi osobiście odcinek podoba się bardzo,jak każdy w sumie:) Każde twoje opowiadanie ma "to coś" :)

    Pozdrawiam cieplutko i życzę weny:)

    OdpowiedzUsuń
  16. Jestę jasnowidzę i po raz kolejny się to ujawniło. Wiedziałam, że przyjdzie Eric. Powiedziałam, że przyjdzie Eric. I przyszedł Eric. W dodatku umył Andreja i jeszcze go przy okazji wymacał *perv face* Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)