środa, 22 sierpnia 2012

Rozdział 7

Tym razem się nie spóźnię, pomyślał, patrząc na zegarek. Był umówiony w Chadwick na piętnastą, czyli miał do spotkania całe półtorej godziny. Nie ma szans, żeby się spóźnił, jeśli teraz wyjdzie z domu.
Tego dnia postanowił nie brać samochodu, ponieważ stwierdził, że tak będzie pewniej. Wolał iść taki kawał na pieszo albo jechać tramwajem niż męczyć się znowu w korku. Po ostatniej stłuczce zdecydowanie czuł wstręt do swojego samochodu.
Włożył na siebie zwykłe, stare dżinsy, jakiś dziwny podkoszulek i trampki. Twarz zakrył sporymi okularami i ruszył w kierunku Chadwick podpisać umowę na jakiś występ w Londynie. Pogoda mu dopisała. Świeciło słońce i było naprawdę ciepło. Już widział minę Erica, kiedy wreszcie utrze mu nosa, ha!
Gdyby zdążył idealnie na czas, byłoby to zbyt piękne. Niestety, jak to w jego życiu bywa, coś musiało mu przeszkodzić. Tym razem był to malutki szczeniaczek.
Andrej dostrzegł go w parku. Biedak siedział pod drzewem, skomląc cicho. Był tak mały, że ledwo był w stanie się utrzymać na swoich krótkich łapkach. Pejic zawsze miał miękkie serce. Z miejsca ruszył do psiaka i wziął go delikatnie na ręce. Bał się, że zwierzę może mieć coś złamane, ale wyglądało na to, że jest tylko wygłodzone.
- Malutki taki! – przemawiał do psa model. – Kto cię tu zostawił, biedaku? Z taką śliczną, czarną mordką i białymi łapkami! Aleś ty malutki. Chodź, ja cię nie zostawię. Poszukamy kogoś, kto da ci jeść.
Niesienie psa nie było zbyt łatwe, zwłaszcza że do Chadwick mimo wszystko był ładny kawałek. Andrej mimo to nie poddawał się i przez całą drogę czule przemawiał do psa. Kochał zwierzęta, a psy to już w ogóle!
- Niby taki mały, a taki ciężki – westchnął.
Kiedy wreszcie dotarł do Chadwick, był już mocno zgrzany. Mimo to trzymał psiaka pewnie, zastanawiając się, co z nim zrobić. Nie chciał go oddać do schroniska, a sam nie mógł trzymać takiego zwierzaka. Jego matka nie cierpiała psów i nigdy nie mógł jej przekonać do posiadania jakiegoś. Kiedy kiedyś wyprowadzi się gdzieś, na pewno sobie jakiegoś weźmie. Tego, niestety, nie mógł zatrzymać.
Wszedł do środka i uśmiechnął się do sekretarki, która zrobiła wielkie oczy na widok małego, psiego pyszczka.
- Nie wolno tutaj wchodzić z psami! – upomniała go automatycznie.
- To szefa! – skłamał z niewinnym uśmiechem.
Kobieta uniosła jedną brew, ale nie powiedziała nic więcej.
Andrej wszedł na górę po schodach, bo winda nadal nie działała. Spojrzał na zegarek i westchnął, kiedy zobaczył, że jest 15.05. Czyli jak zwykle. Zapukał do odpowiedniego pokoju i wszedł, kiedy usłyszał ciche „proszę”.
Był to ten sam pokój, w którym Eric przeprowadzał z nim wywiad. Na skórzanych kanapach siedzieli już jego menadżer i jakiś facet z kontraktem oraz… Eric Richards.
Co on tu robi, zastanawiał się model. Mam nadzieję, że to tylko świadek zawarcia umowy.
- Dzień dobry – powiedział.
- Co ty tam trzymasz? – zapytał Eric.
Andrej pogłaskał pieska po łebku.
- Znalazłem go w parku. Chyba jest głodny, ale nie wiem, co można dać takiemu małemu psu.
- Zabierz stąd tego wstrętnego kundla! – mruknął menadżer Pejica.
- Ej, to mały szczeniak. Jeśli on wychodzi, to ja też! – oburzył się chłopak.
Nieznajomy mężczyzna zaśmiał się cicho i wziął łyk kawy. Eric przewrócił oczami, a menadżer jedynie westchnął, zapewne zastanawiając się, za jakie grzechy dostał pod opiekę kogoś takiego jak Andrej.
- On nie wyjdzie, sam go wyniesiesz – rzekł Richards.
- Dajcie mu spokój. Róbmy tą umowę i już sobie idziemy.
Mężczyźni odpuścili.
- Twój prawnik już przejrzał tą umowę, jest czysta. Zaliczka wpłynie na twoje konto jeszcze dzisiaj, jeśli ją podpiszesz, reszta po tym, jak skończysz pracę. Dodatkowo opłacają ci przelot i pobyt w hotelu.
- Kidy by to miało być?
- Jutro wieczorem masz samolot, powrót w piątek wieczorem. Niestety, nie mogę ci towarzyszyć. Chciałem porozmawiać z tobą o tym na osobności, ale tak wyszło, że agencja od razu znalazła dla mnie następcę. – O nie, pomyślał Andrej. – Eric jest dziennikarzem Out i może wykorzysta niektóre zdjęcia dla tego magazynu. Zajmie więc moje miejsce.
- No, dobra, niech będzie. Podpiszę to, ale następnym razem chciałbym wiedzieć o takim wyjeździe szybciej.
Wszyscy pokiwali zgodnie głowami, chociaż Andrej i tak wiedział, że nikogo to nie obchodzi. Tacy ludzie wychodzą z założenia, że to on powinien się cieszyć z jakiejś oferty, a nie oni o niego zabiegać. Może i mieli trochę racji, ale nie do końca. Mimo skromności cechującej młodego Pejica, zdawał on sobie sprawę ze swojej popularności. Czy go lubiano, czy nie, był coraz bardziej rozpoznawalny. Inni, zwykli męscy modele – nie. Z tego powodu czuł się bardziej uprzywilejowany i wiedział, że może trochę pokaprysić. Z reguły tego nie robił, ale czasami tak. Lubił utrzeć niektórym nosa.
Podszedł do stolika, wziął do reki długopis i pobieżnie przeczytał dokument. Wynagrodzenie i wszystko inne się zgadzało, więc złożył na dole swój podpis.
- Czy to wszystko? – spytał.
Menadżer kiwnął głową.
- W porządku. Do widzenia – i wyszedł. Jego menadżer był na tyle fajny, że zanim mówił mu o jakiejś umowie, najpierw oddawał go do prawnika. To on wszystko załatwiał, Andrej miał tylko podpisywać dokumenty i oszałamiać swoją urodą. Tyle.
- Hej, zaczekaj!
Obejrzał się i zobaczył Erica biegnącego w jego stronę.
- Co? – spytał Pejic.
- Skoro lecimy tam razem, wypadałoby ustalić pewne rzeczy.
- To znaczy?
- Lot jest o osiemnastej, więc będę u ciebie o siedemnastej. Wolę nie ryzykować tym, że się spóźnisz. – Andrej wywrócił oczami. – Pojedziemy na lotnisko z Emy, odwiezie nas.
- To wszystko?
- Tak, chyba tak.
Model skinął głową.
- W porządku. Wiesz może, czym mógłbym go nakarmić?
Richards zmrużył oczy i spojrzał na psa.
- Chcesz go zatrzymać?
- Nie, nie mogę, moja mama nie lubi psów. Może kiedyś…
- Daj mu się napić mleka i daj kiełbasę albo coś takiego. Na pewno nie pogardzi.
- Hmm… Nie znasz kogoś, kto mógłby go wziąć?
- Nie.
- Szkoda. No, trudno. Będę już leciał. Cześć.
Eric otworzył usta, jakby chciał coś powiedzieć, ale pokiwał tylko głową, odwrócił się na pięcie i odszedł. Andrej przez chwilę się zastanawiał, kto mógłby zaopiekować się psem i nagle wpadł mu do głowy cudowny pomysł.
Schował zwierzaka pod koszulę i tak przemycił go w tramwaju. Całe szczęście, że nikt nie zwracał na niego uwagi. Wysiadł prawie idealnie pod domem Marco. Uśmiechnął się cwaniacko. Za ostatnią przysługę z Andreą, Marco jeszcze mu się nie odpłacił. Wciśnięcie mu szczeniaka nie powinno być takie trudne.
Zadzwonił i poczekał chwilę. Wiedział, że Marco ma ciężkie ruchy jeśli chodzi o otwieranie drzwi. Nie mylił się. Dopiero po dłuższym czasie usłyszał zgrzyt klucz a zamku i blokada ustąpiła.
- Cześć, stary! –powiedział Andrej z uśmiechem, widząc zaspanego przyjaciela.
- Hej. Wchodź.
- Spałeś w środku dnia? – zdziwił się Pejic, starając się ukryć psa pod koszulką.
- Byłem wczoraj na dyskotece z Emily, wróciliśmy o czwartej nad ranem. Padam!
- Spoko. Mam dla ciebie prezent.
- Prezent?
Marco patrzył na niego zupełnie nieprzytomnie, co Andreja trochę bawiło. Model wyciągnął spod koszulki zwierzaka i przysunął go do twarzy przyjaciela.
- Przyniosłem ci pupilka. Nawet nie próbuj się wym…
- Jaki słoooodki! – krzyknął ktoś z entuzjazmem. Po chwili Marco został odepchnięty, a pies znalazł się w ramionach jego dziewczyny. Andrej uniósł brwi. Nie spodziewał się, że dziewczyna u niego nocowała.
- Marco, musisz go zatrzymać. Jest taki śliczny! Nazwałeś go jakoś?
Andrej pokręcił głową.
- My chyba nie mieliśmy jeszcze okazji się poznać, chociaż mam wrażenie, że już cię gdzieś widziałam – uśmiechnęła się dziewczyna, przytulając szczeniaka do piersi. Wyciągnęła ku niemu rękę. – Jestem Emily, dziewczyna Marco.
Chłopak chrząknął, poprawiając kołnierzyk wygiętej koszulki.
- Właściwie, Emy, to już się znacie – wymamrotał Marco. – To jest Andrej Pejic. Poznałaś go na przyjęciu mojego ojca jako Andreę Brown.
Dziewczyna w pierwszej chwili zdębiała, by w następnej gwałtownie poczerwienieć.
- T- to byłeś ty? – wyjąkała zdumiona.
Andrej uśmiechnął się niepewnie.
- Tak, Marco nie chciał iść sam i potrzebował wsparcia.
- Andrej Pejic… Ten model, który prezentuje męskie i kobiece stroje?
- Tak, to ja.
- Naprawdę poszedłeś na przyjęcie w kiecce?
Pierwszy szok przeszedł w rozbawienie.
- Taką mam pracę, więc wyjście z Marco nie było niczym niezwykłym.
- Wow, nieźle. Ale  ty, KOCHANIE... – Jej głos nagle stwardniał i Andrej miał wrażenie, że nagle w pokoju zrobiło się zimno. Dziękował Bogu, że nie jest w skórze przyjaciela. – Nie myśl, że ujdzie ci na sucho to kłamstwo.
- Ale, Emy…
- Zero seksu przez tydzień!
- CO?! Emy!
Andrej, widząc minę przyjaciela, zaczął wręcz dusić się ze śmiechu. Wyglądało, że w tym związku to Emily nosiła spodnie.
Marco, ty debilu, pomyślał. Tak łatwo dałeś z siebie zrobić pantoflarza.
Na szczęście jego przyjaciel miał głowę na karku i szybko wybrnął z trudnej sytuacji. Przekonał dziewczynę, że nie ma powodu, aby się na niego gniewać i jeśli chce, to w ramach zadośćuczynienia za ewentualną zbrodnię weźmie „tego słodkiego, malutkiego szczeniaczka”. I tak oto wszyscy byli szczęśliwi – Marco ze swojego pożycia seksualnego, Andrej z oddania psa we właściwe ręce, a Emily zadowolona, że ma takiego wspaniałego chłopaka.
Czasami życie daje w kość, ale czasami jest naprawdę wspaniałe!
Kiedy Pejic wracał do domu, doszedł do wniosku, że te dwa dni w Londynie na pewno nie będą dla niego wspaniałe. Był pewny, że Eric zrobi wszystko, żeby wyprowadzić go z równowagi i doprowadzić do jakiegoś spięcia. Nie było sensu obiecywać sobie, że w razie jakichś ciętych uwag, nie zripostuje tego. Był zbyt wyszczekany, żeby tak po prostu pozwolić się obrażać. Akurat na tym punkcie był niezwykle drażliwy.
Tego dnia wyjątkowo nie mógł się skupić na czytaniu książki. Cały czas myślał nad strategią radzenia sobie z Ericem. Nie mając żadnego konkretnego pomysłu, wybrał numer Igora. Jeśli ktoś ma mu pomóc wybrnąć jakoś z tej sytuacji, to chyba tylko starszy brat.
- Halo?
- Cześć, Igor.
- Siema, młody. Co jest?
- Mam mały problem.
- Żadna nowość, dzwonisz do mnie tylko wtedy, kiedy masz problemy.
- Och, nie narzekaj.
- Dobra, co jest?
- Pamiętasz tego gościa ze sklepu, na którego wpadłem? To mój fotograf w Chadwick.
- No, pamiętam, i co?
- On… trochę się na mnie uwziął i hm… Próbuje mi wmówić, że jestem gejem.
Igor parsknął.
- Serio?
- No, serio, serio. Najgorsze jest to, że jutro wieczorem mam z nim lecieć na dwa dni do Londynu. Chcę go jakoś wreszcie tam zagiąć, żeby dał mi spokój i już.
- Hm… Ciężka sprawa. Musisz mu jakoś udowodnić, że nie jesteś gejem.
- Tyle to i ja wiem.
- To bardzo proste, młody, sam powinieneś wykombinować, co z tym zrobić.
- Czyli mi nie pomożesz?
Igor westchnął.
- Jeśli naprawdę ci na tym zależy, mogę ci co nieco podpowiedzieć, ale wolałbym, żebyś sam na to wpadł.
Chłopak zastanowił się chwilę. Nie wiedział, co to za różnica, tym bardziej, że efekt i tak miał być taki sam. Co on właściwie chciał osiągnąć? Udowodnić, że chłopak może chodzić w kieckach i malować się i jednocześnie nie być gejem? W takim razie powinien…
- Chyba już wiem. Dzięki.
- Do usług. Baw się dobrze i nie zapomnij spakować gumek.
- Ej!
Igor rozłączył się, ale i tak model usłyszał jego głośny śmiech. Wstręciuch jeden.
Wstał z łóżka i podszedł do szafy. Otworzył ją jednym zamaszystym ruchem i skupił się na kolekcji ubrań, którą już zgromadził. Co powinien założyć, żeby wyglądać elegancko i jednocześnie kobieco? Jeśli Eric chce wojny, będzie ją miał.
Andrej Pejic się nie poddaje, nie, jeśli chodzi o jego męską dumę. A najlepiej to ukaże, jeśli na podróż ubierze się… w elegancką spódniczkę.

***
Ciekawe, że wszyscy założyli, że Eric na pewno rysował Andreja. Byliście jednomyślni jak nigdy. Od razu powiadamiam, że najprawdopodobniej następny odcinek pozorów pojawi się dopiero pierwszego września, chyba że uda mi się naskrobać coś wcześniej. Zapasy odcinków mi się skończyły, a ostatnio mam mały zastój z tym opowiadaniem. Tak więc sądzę, że ostateczny termin kolejnego odcinka to będzie pierwszy września - urodziny bliźniaków.
Wstawiłam kolejną ankietę. Te opowiadania jest o Tomie i Billu Cogerach, ale tak naprawdę wyglądają dokładnie jak Bill i Tom Kaulitz. Na nich się wzorowałam. Jest długie i trochę zwariowane. Mam nadzieję, że wyrazicie swoją opinię na ten temat.
Zachęcam do wejścia na bloga, do którego podaję link poniżej. Autorka bardzo się stara, jednak jej historie są niedoceniane. Zachęcam do czytania i komentowania albo chociaż udzielenia porad, co powinno się tam zmienić. Liczę na Was! <KLIK>
Pozdrawiam!

13 komentarzy:

  1. Sądzę, że ten wyjazd będzie ciekawy. Że w Londynie stanie się coś ważnego dla nich. Może Eric będzie chciał zbliżyć się do modela, nie koniecznie obrażając go. Ale w sumei jak Andrej będzie chciał pokazać mu, że nie kręcą go chłopcy ( pewnie będzie latał za dziewczynami, cos w tym stylu) to Eric będzie smutny(?)
    Eh, szkoda, że tak późno nastepny odcinek, ale lepiej tak, niż wcale..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będzie latał za dziewczynami w spódniczce! xD Jak im pokaże, że nie kręcą go chłopcy? XDDDDD Dziewczyny pewnie na niego nawet nie spojrzą! xD ....ok koniec głupawki. xD

      Usuń
  2. moze na tym dwudniowym wypadzie jakos przyzwyczają sie do siebie Eric przestanie byc irytujący a Andrej bedzie taki jak zawsze. kurde tyle czekac... codziennie nawet pare razy sprawdzam czy nowy rozdział jest ;<
    i tak wielbie cie za to opowiadanie :D

    OdpowiedzUsuń
  3. 1 września? T^T
    ale warto czekać na minę Erica jak Andrej będzie paradował w spódniczne! ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Czuję, że to czekanie się opłaci. ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Hym....dużo by tutaj myśleć xD Ale rozdział po prostu super Obsesjo... ale mogłabyś mu darować tą spódniczkę!!!! XDDDD Fuuuujjjj... Proszę, może niech ubierze czarne spodnie eleganckie i białą koszulę z jakimiś ozdobieniami? Ale nie kiecke! XD (Ja sama w kieckach prawie wgl nie chodzę). Pliiissss nie kiecka! Będę płakać i będzie dead >.> ----- X.X

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajny odcinek,ten wyjazd zapowiada się ciekawie.Stosunku Andreja i Erica wciąż są nie wyjaśnione, ale te dwa dni razem może coś zmienią.Zastanawiam się jak Andrej udowodni,że nie jest gejem?
    Czekam na kolejny odciek.Pozdrawiam!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. We wrześniu? :((( Jakoś uzbroję się w cierpliwość.

    Ten wyjazd może polepszyć sytuacje pomiędzy nimi lub pogorszyć. Ja chciałabym to pierwsze, ale zobaczymy. Oczami wyobraźni widzę wspólny pokój, ich razem kłócących się, a potem wczepionych w siebie... Stop. :D
    W każdym razie jestem ciekawa, co tam Andrej wymyśli i po co mu kobiece ciuchy?

    U mnie nowy rozdział Jednej łzy. :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Trochę dużo czekania , no ale trudno. Szczęka mi opadła przy ostatnim zdaniu, ta spódnica była nieżła. Widać Andriej chce go trochę podrażnić i też wyobraziłam sobie wspólny pokój lub ewentualnie oddzielne, ale połączone drzwiami. Będzie się działo.

    G.

    OdpowiedzUsuń
  9. Haha! Strasznie jestem ciekawa czy pomysł Andreja wypali :D No i czy Eric będzie cały czas stawiał na swoim, że model jest gejem. Ogólnie ciekawi mnie co tym razem wymyślisz :)
    Pozdrawiam, Marcy ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jestem ciekawa jak Andrej pokarze że nie jest gejem skoro będzie leciał w spódniczce... Mam nadzieję że Eric jakoś dotrze do niego i udowodni mu że jednak leci na mężczyzn...

    Pozdrawiam cieplutko i żyzcę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Niby wrzesień już niedługo, ale i tak ciężko będzie mi czekać tyle czasu na nowy rozdział, zwłaszcza, że to opowiadanie mnie strasznie wciągnęło, ale jak trzeba, to trzeba.
    Myślę, że wyjazd do Londynu będzie ciekawy. Zastanawia mnie czy ich stosunki się tam polepszą czy pogorszą. Pogniotło mnie ostatnie zdanie o spódnicy. To się Eric zdziwi! ;D mam cichą nadzieję, że kiedy Andrej zacznie flirtować z dziewczynami, to Erica z zazdrości szlag trafi! I może wtedy wkroczy do akcji ;p no nie wiem. Pożyjemy, zobaczymy. Pozdrawiam i dużo, dużo weny życzę! ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Pieseł.. Mały, śliczny pieseł.. Aww~
    Bosze Andrej na coś ty znowu wpadł.. W kiecke sie bedzie ubierał..
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)