sobota, 8 marca 2014

15.Twarzą w twarz



Czas to dziwne, właściwe niezbyt łatwe do zdefiniowania pojęcie. Ile znaczy czas? Jak się mówi, że jest go mało, to ile to tak naprawdę jest? Kilka minut? Godzin? Dni? Miesięcy? Lat?
Tom czuł, że ma mało czasu. Nie wiedział dlaczego, ale z każdym dniem zbliżało się coś, co na zawsze miało odmienić jego życie. Czuł to każdą komórką swego ciała i bał się tego, co może się zdarzyć. Bill też był jakiś nieswój, ale jego nie dotykało to aż w takim stopniu ja Toma. Co było najdziwniejsze, Dredziarz czuł, że owe zmiany będą dotyczyć właśnie Billa i bał się tego jak cholera.
Czuł, że go straci.
Nie wiedział, skąd mu się wzięło to dziwne przeczucie. Ono po prostu zagnieździło się w nim i nie dawało mu nawet przez chwilę o sobie zapomnieć. Postanowieniem Toma było walczyć z nieuchronnym, ale z drugiej strony, gdyby mu się nie udało, chciał mieć z Billem jak najwięcej wspomnień. A przede wszystkim chciał uprawiać z nim seks.
Bill jeszcze nic o jego planach nie wiedział, ale Tom był zdecydowany doprowadzić sprawę do końca. Zabrał się za przygotowania. Matka musiała wyjechać na kilka dni z Gordonem w sprawach służbowych, więc zaplanował to na wtedy. Wcześniej już zaprosił do siebie Billa, żeby nie wyskoczyło mu nic innego. Paląc się ze wstydu, zakupił prezerwatywy i lubrykant i ukrył je w poszewce poduszki. Wysprzątał swój pokój na błysk i wybrał ciuchy, w które się ubierze. Chciał, żeby wszystko było perfekcyjne. Nie miał pojęcia, czy Bill się przełamie i zdecyduje na zrobienie tego ostatecznego kroku. Miał jednak nadzieję, że tak, w końcu o Billu można było powiedzieć wiele rzeczy, ale na pewno nie to, że jest tchórzem.
Zadbał o to, żeby kolacja składała się z samych ulubionych potraw Billa, co nie było aż takie trudne, bo większość z nich on też lubił. Podkradł Gordonowi jedno z win na „specjalne okazje” i przygotował to wszystko w swoim pokoju z nadzieją, że Bill doceni jego wysiłki i go nie wyśmieje.
Równo o dziewiętnastej usłyszał dzwonek do drzwi. Z sercem w gardle zawiązał pospiesznie dredy na czubku głowy i pognał otworzyć. Przesunął bandanę bardziej na włosy, bo zsunęła mu się za mocno na oczy.
Otworzył i od razu zobaczył uśmiechniętego Billa.
– Cześć – powiedział.
– Cześć – odparł Czarny. Przez chwilę mierzyli się wzrokiem, sycąc wzajemnie swoim wyglądem, a potem Tom podszedł do Billa i pocałował go delikatnie w policzek.
– Chodź na górę – powiedział. Niecierpliwie czekał, aż Bill zdejmie kurtkę i buty, a potem pociągnął go po schodach na górę. Gdy weszli do środka, Bill zagwizdał.
– Wow! O czymś zapomniałem?
Tom tylko wzruszył ramionami, czując delikatne rumieńce na policzkach.
– Jesteś głodny, prawda? – spytał z lekką nadzieją w głosie.
– Pewnie.  Nawet gdybym nie był, takim pysznością bym się nie oparł.
Usiedli do stołu i jedli w ciszy, rzucając sobie powłóczyste spojrzenia. Ich nogi ocierały się o siebie pod stołem. Wymownym gestom nie było końca.
Tom stresował się tym, co miał zamiar Billowi zaproponować. Popijał wino w ciszy, czując lekką gorycz na języku. Sam nie był jakimś wielkim entuzjastą win. Lubił je, ale nie do przesady. Bill bardziej się w nich lubował.
Był zaskoczony tym, jak szybko i łatwo poznał Czarnego, tak samo jak tym, że nikt inny nie wiedział o nim tyle, co on. To było niebywałe – zupełnie jakby byli sobie przeznaczeni.
– Coś się stało? – zapytał Bill, patrząc na niego ze zmarszczonymi brwiami. – Dziwnie się dzisiaj zachowujesz.
– Mhm, nie. Zamyśliłem się po prostu – uśmiechnął się lekko.
– Zaczynam się bać. Ty MYŚLAŁEŚ? Naprawdę mamy jakieś święto?
Tom wywrócił oczami, co Bill skwitował lekkim uśmiechem.
– No, teraz już trochę lepiej – powiedział. Odsunął od siebie talerz i poklepał się po brzuchu, powoli zamykając oczy i oblizując usta. – Nie przełknę już ani kęsa.
– Pół godzinki dla słoninki? – spytał Tom, podpierając brodę na ręce. Faktycznie, zauważył, że zupełnie płaski brzuch Billa zrobił się trochę bardziej wypukły po tej tonie jedzenia, którą w siebie wepchnął.
– A doturlasz mnie do łóżka? – zażartował Czarny.
Tom parsknął. Obaj wstali i rzucili się na łóżko z zamiarem „odpoczęcia”. Przez chwilę leżeli – Bill, niczego nieświadomy i Tom, tak zestresowany, że bardziej się już nie dało. W końcu zebrał się w sobie, przekręcił na brzuch i nachylił nad Billem. Czarny otworzył oczy i uśmiechnął się lekko, zerkając na usta Dredziarza. Tom zdał sobie sprawę, że lubi, kiedy Bill się uśmiecha.
Ich usta spotkały się w delikatnym pocałunku. Jednym, drugim, trzecim. Muskały się delikatnie, zanim w grę weszły języki, które wypychały się wzajemnie z ust do ust. Tom jęknął, czując krew spływającą mu powoli w dół brzucha i kumulującą się w jego genitaliach. Przysunął się jeszcze bardziej do Billa i pogłębił pocałunek, walcząc z nim o dominację. Bill za żadne skarby świata nie zamierzał mu ustąpić, co było nawet zabawne.
– Tom, seeeerio? – jęknął Bill, kiedy usta Dredziarza zjechały na jego szyję, a ręce zaczęły rozpinać mu guziki koszulki. – Po takim obżarstwie? Jak za dużo się będę ruszał to zwymiotuję, zobaczysz.
– Trzeba jakoś spalić zbędne kalorie – mruknął Tom w odpowiedzi, odpinając ostatni guzik i odsuwając poły koszulki na bok. – Jeszcze ci taki brzuch zostanie i co wtedy?
– Nie chciałbyś mnie, jakbym był gruby? – spytał Bill przekornie.
– Jeśli będziesz kiedyś gruby to  wtedy o tym pogadamy.
– Ale ja chcę wiedzieć teraz, co ci się we mnie podoba.
– Hm… To, że łatwo można cię uciszyć.
– Tooom…
Dredziarz zaśmiał się tylko i ponownie złączył ich usta w pocałunku, kładąc się na Czarnym. Chłopak rozchylił nogi, pozwalając mu się tam wygodnie ułożyć.
– Jak puszczę pawia to będzie to twoja wina – mruknął Bill, zabierając się za odpinanie paska od spodni Toma. Gdy się już z nim uporał, zsunął spodnie z bielizną na uda chłopaka. – Już ci stoi? Ktoś tu chyba się napalił, co?
Tom westchnął tylko, zdecydowany ignorować te głupie komentarze. Bill miał głupi zwyczaj gadania i gadania. Nawet kiedy robili TAKIE rzeczy, on wciąż lubił gadać. Dla Toma było to niepojęte.
Kiedy on po prostu zawisł nad nim, Bill pozbył się też swoich spodni i bielizny. Skopali ciuchy na podłogę i przylgnęli do siebie, ocierając penisy o siebie.
– Jesteś niewyżyty – mruknął Bill, lekko pojękując z przyjemności.
– I kto to mówi…?
Tom nie wiedział jak spytać Billa, czy pozwoli mu dzisiaj się wziąć. Bardzo go pragnął, ale bał się, że Bill może to źle odebrać. Nie chciał powiedzieć tego w jakiś głupi sposób, żeby Bill nie poczuł się przyciśnięty do ściany i zmuszony do uległości. Nie, żeby Bila łatwo było do tego zmusić, ale mimo pozornej pewności siebie, gdzieś tam w środku Billa czaiła się obawa, że coś zrobi źle i wszystko zepsuje. Dlatego mimo jego zadziorności i czasami wyśmiewania się z jego pewności siebie, lubił prawić mu komplementy i upewniać w tym, że naprawdę nic nie chciałby w nim zmienić.
Zamknął oczy, przyciskając usta do jego obojczyka. Bill odchylił głowę do tyłu, eksponując szyję. Dredziarz przesunął usta w górę i zassał się na jego jabłku Adama, poruszając rytmicznie biodrami i pobudzając w ten sposób ich obu.
– Em, Bill…? – odezwał się niepewnie, ciężko przełykając ślinę.
Czarny chyba mimowolnie wyczuł jego nastrój, bo otworzył najpierw jedno oko, a potem również i drugie. Objął dłońmi jego twarz i pogłaskał go kciukiem po policzku w uspokajającym geście.
– Tak?
Tom patrzył mu przez chwilę w oczy, nie mając pojęcia jak zacząć i wykrztusić z siebie to, co zamierzał.
– Bo ja… Tak się zastanawiałem ostatnio… Ale nie myśl, że musisz czy coś, tylko byłem ciekawy… Chciałbym… – Bill uniósł brwi, widząc jego zażenowanie i niepewność. Tom wziął głęboki oddech i dokończył cicho, aczkolwiek stanowczo. – Czy pozwoliłbyś mi w siebie wejść?
Kiedy wcześniej o tym myślał, wyobrażał sobie tysiące reakcji Billa na jego słowa. Uniesie brwi i go wyśmieje, a potem walnie w twarz, że tylko o seks mu chodzi… Powie, że jeszcze nie jest gotowy… Zgodzi się, ale nie będzie zachwycony albo zgodzi się i będzie zachwycony, prędzej czy później i tak wszystko się spieprzy. A potem pomyślał o tym, jakby to było, gdyby Billa się zgodził, a on naprawdę mógłby się w niego wsunąć i… I…
Bill patrzył na niego przez chwilę, powodując, że Dredziarz o mało co nie zszedł na zawał. A potem uśmiechnął się delikatnie, niepewnie, a nikłe rumieńce delikatnie zabarwiły jego twarz aż po czubki uszu. Przełknął ślinę.
– Próbowałeś mnie przekupić moimi ulubionymi potrawami? – spytał, unosząc kpiąco jedną brew.
– N–nie! Oczywiście, że nie! – odparł od razu Tom, unosząc się lekko na łokciach. – Chciałem tylko, żeby było romantycznie i przyjemnie. Ja wcale nie miałem zamiaru…
Bill zaśmiał się cicho, widząc zawstydzenie Toma. Objął go za szyję i przyciągnął do pocałunku.
– Pozwolę ci, ale… powoli, dobrze?
Tom ze zdziwieniem zdał sobie sprawę, że Bill trochę się tego boi. Jego oczy błyszczały z podekscytowania, a mimo to lekko się obawiał.
Blondyn przysiadł na piętach pomiędzy udami Billa i sięgnął po lubrykant.
– Planowałeś to, mały oszuście! Przyznaj się!
– Miałem nadzieję – burknął Tom, wylewając sobie sporo na palce. Czuł w brzuchu dziwne relacje i przez chwilę miał wrażenie, że spuści się z samej ekscytacji. Jakimś cudem udało mu się opanować.
Już wcześniej wsuwał w Billa palce. Najpierw jeden, a potem ewentualnie dwa. Tym razem również zaczął od jednego, mając zamiar zrobić to naprawdę dobrze i niczego nie popsuć. Kiedy powoli go rozciągał, Bill zamknął oczy i zaczął się pieścić. Jedną ręką dotykał swego torsu, brzucha i sutków, a drugą pieścił swego penisa. Wyglądał tak niezwykle seksownie. Tom nie wiedział, na co patrzeć – czy na swoje palce, które śliskie naprawdę łatwo wsuwały się w ten ciasny kanał, czy Billa, uległego jak jeszcze nigdy dotąd.
Bill jęknął głośniej, gdy place wsunęły się trochę głębiej niż dotychczas. Czując pot spływający mu po czole, Tom dodał kolejnego.
– Boli? – spytał chrapliwie. Chrząknął, nie wierząc, że jego głos aż tak bardzo się zmienił.
– Troszkę… Och, nie przestawaj…
I nie przestawał. W pewnym momencie miał wrażenie, że już wystarczy. Bill zresztą potwierdził to, wypychając biodra i samemu nabijając się na palce, co znaczyło, że wcale nie jest mu nieprzyjemnie. Tom wysunął je z niego i jak w transie wziął do ręki prezerwatywę. Rozerwał opakowanie i drżącymi dłońmi nasunął ją na siebie. Bill obserwował jego nerwowe ruchy spod na wpół przymkniętych powiek. Gdy już prezerwatywa została nawilżona i pozostało tylko wsunąć się do środka, Bill pociągnął go w dół.
– Spokojnie – mruknął, widząc jak Tom bardzo się stresuje. – Przytul mnie.
Tom przełknął ciężko ślinę. Czuł, jak strużka potu płynie mu między pośladkami. Bill ułożył się płasko na pościeli i podłożył sobie pod biodra dość dużą poduszkę, a Tom przylgnął do niego. Szczupłe uda Billa objęły go, a palce gładziły uspokajająco po plecach i dredach.
– Już możesz. Tylko powoli.
– D–dobrze.
Tom ujął swego penisa jedną dłonią i nakierował w odpowiednie miejsce. Starał się oddychać głęboko i zrobić to naprawdę wolno, żeby nie skrzywdzić Billa. Czarny sapnął, kiedy czubek męskości nachalnie próbował się w niego wsunąć. Starał się jednak nie uciekać biodrami ani nie spinać, tylko spokojnie go w siebie wpuścić. Potarł nosem o czoło Toma i zacisnął zęby, gdy główka powoli przecisnęła się przez pierścień mięśni i znalazła w środku. Wbił paznokcie w skórę Toma. Bolało go jak cholera, piekło i było takie dziwne… Po prostu za duże, a przecież byli tacy, którzy mieli o wiele większego niż Tom.
Dredziarz w miarę płynnym ruchem zaczął się wsuwać głębiej aż do momentu, kiedy jego jądra ułożyły się miękko na pośladkach Billa. Obaj odetchnęli głęboko.
– Boli – jęknął Bill, kurczowo go trzymając w swoich objęciach. Tom nie odpowiedział, błagając w myślach, żeby Bill nie kazał mu przestać. Nie miał pojęcia, jak długo tak leżał, dając mu czas, żeby przywyknął do jego rozmiaru. Może kilka sekund, może minut, a może całą wieczność.
– Tom… chyba możesz… spróbować.
Dredziarz zacisnął zęby i posłusznie wycofał biodra, a potem ponownie docisnął je o samego końca.
– Spróbuj jeszcze raz – mruknął Bill, oddychając głęboko. Wyraźnie się uspokoił, a grymas bólu powoli zaczynał znikać z jego twarzy. Chyba zaczynał się przyzwyczajać do tego, że Tom jest w nim.
Pierwszych kilka pchnięć była dla Toma czymś po prostu nieziemskim. Robił to jednak powoli, nie chcąc zrobić Billowi krzywdy. To był w końcu jego pierwsze raz i nie chciał go w żaden sposób zrazić. W pewnym momencie wysunął się z niego cały i wsunął z powrotem i tak kilka razy, zanim Bill uśmiechnął się do niego i jęknął z rozkoszy, kiedy udało mu się znaleźć jego prostatę.
Całą resztę pamiętał jak przez mgłę. Wydawało mu się, że kot mu wskoczył na plecy i właściwie nie pamiętał, żeby poruszał biodrami. Czuł w lędźwiach żar, jakiego nie czuł nigdy wcześniej. Żeby dopełnić aktu, jego język wsunął się w usta Billa, zupełnie pozbawiając ich obu tchu. Ile czasu tak leżeli, jęcząc i poruszając biodrami tak szybko, jak się dało, z małymi przerwami na te długie i powolne tortury, żaden z nich nie wiedział. Po prostu w pewnym momencie Bill krzyknął, gryząc go boleśnie w ramię i zanim Tom zorientował się, co się stało, wytrysnął we wnętrzu Billa.
Opadł na niego, czując kompletny bezwład we wszystkich mięśniach. Obaj oddychali ciężko i przez dłuższą chwilę nie mogli się uspokoić. Tom miał wrażenie, że cały pokój wiruje mu przed oczami. Włosy Billa  łaskotały go w policzek, ale nic nie powiedział na ten temat.
Po dłuższej chwili zmobilizował się cofnął biodra, wysuwając do końca miękkiego już penisa. Zdjął z siebie prezerwatywę i nie mając sił jej zawiązać, po prostu trzymał ją miedzy palcami na pościeli.
– Boli cię? – spytał cicho.
Bill parsknął śmiechem.
– Już myślałem, że ci języka w gębie zabrakło – powiedział Bill łobuzersko. – Nie wiedziałem, że podczas seksu będziesz taki cichy. Kto by pomyślał, Kaulitz, wiesz?
Tom naburmuszył się mimowolnie, słysząc przytyk pod swoim adresem po czymś TAKIM. Bill chyba nie miał względem niego żadnych skrupułów.
Sturlał się z niego i spojrzał w sufit, a rękę z zużytą prezerwatywę podsunął Billowi prosto pod nos.
 –Fuj! – jęknął Bill, trącając jego rękę i odsuwając się. – Zabieraj to albo następnym razem będziesz pieprzył butelkę! Cham jeden!
Tom odrzucił prezerwatywę za łóżko, po czym nachylił się nad Czarnym i złożył na jego czole czuły pocałunek. Bill wyglądał na zaskoczonego, kiedy Tom po prostu go przytulił, a potem całował delikatnie jego szyję i bark. To było takie… czułe. Bill uwielbiał, kiedy ktoś go tam całował albo miział nosem. A Tom świetnie to wyczuł.
Nakryli się kołdrą i tak leżeli w ciszy. Bill leżał do Toma tyłem, a ręka Dredziarza obejmowała go zaborczo w pasie. Czarny usnął, utulony do snu delikatnymi pocałunkami, które trwały i trwały bez końca.

Mogłoby się wydawać, że to niemożliwe, żeby ich relacje ewoluowały i byli sobie jeszcze bliżsi, ale tak się stało. Ani Tom, ani Bill nie mieli pojęcia, na czym ta zmiana polegała, ale wiedzieli, że ich związek wkroczył na nowy poziom. Chłopacy też to zauważyli i rzucali sobie porozumiewawcze spojrzenia, gdy Tom przytulał Billa albo całował go w czoło, ale gdy pytali ich, dlaczego się tak dziwnie gapią, bagatelizowali sprawę. A oni mieli to gdzieś, byli ze sobą szczęśliwi i chcieli, żeby tak było zawsze.
Simone też zauważyła, ż chłopcy są naprawdę blisko, nie wiedziała jednak jakim słowem można określić ich relacje.
Tuż przed świętami udali się do klubu, w którym miał odbyć się konkurs. Jeszcze nikt prócz mamy Gustava ich nie słyszał i nie mieli pojęcia, jak zostaną odebrani. Nie przeszkadzało im to jednak być na maksa podekscytowanym. To miał być ich pierwszy publiczny występ i zwyczajnie nie mogli się doczekać. Gustav wyglądał na wyjątkowo zestresowanego i wymachiwał pałeczkami w powietrzu, jakby powtarzał wszystkie ruchy, jakie musi wykonać. Hagen patrzył na niego z politowaniem, ale czując na sobie karcący wzrok Toma, nie odezwał się nawet słowem. Gdy Hagen się stresował, jeszcze bardziej wyostrzał mu się dowcip i stawał się bardziej nieznośny niż Bill, a to już był naprawdę wyczyn.
Grali jako trzeci. Zgłosiło się dziesięć zespołów, każdy z nich miał zagrać trzy piosenki. Bill miał nadzieję, że nie załamie mu się głos. Był przyzwyczajony do publicznych wystąpień, ale wcześniej musiał tylko chodzić po wybiegu i pokazywać poszczególne stroje. Tym razem miał śpiewać i nie był pewny jak mu to wyjdzie. To niby nie było jakoś sporo ludzi, ale i tak trochę się cykał. I zazdrościł Tomowi, że ten musi tylko trochę pobrzdąkać na gitarze.
Wyszło im lepiej niż się spodziewali. Bill naprawdę nie sądził, że mimo stresu jego głos będzie brzmiał tak czysto i miękko. Publiczność świetnie się bawiła przy utworach, która zagrali. Mimo to nie byli pewni, czy uda się wygrać. Pozostałe zespoły też były dobre. Właściwie nie zgłosił się nikt, kto by brzmiał tandetnie. Chłopacy nawet podpatrzyli kilka rzeczy od innych, zamierzając wykorzystać to w przyszłości.
– Nieźli są – mruknął niechętnie Hagen, komentując występ siódmego zespołu.
– My jesteśmy lepsi – stwierdził Bill.
– Lubię takie podejście – odezwał się ktoś tuż za nimi.
Cała czwórka obejrzała się ze zdziwieniem. Przed nimi stał jakiś dziwny facet, który kompletnie nie pasował do całego tego otoczenia, bo był ubrany w garnitur i miał schludnie zawiązany krawat. No bosz, kto tak się ubiera, idąc do takiego miejsca jak to?
– Jesteście naprawdę nieźli – stwierdził. – Długo gracie razem?
– Hm… ze dwa, trzy miesiące. A co?
– Naprawdę tak krótko? Wow, nieźle. Myślałem, że dłużej.
– Czegoś pan od nas chce? – zapytał Bill, patrząc dziwnie na nieznajomego.
– Ach, no tak. Młodzież, wszystko chce wiedzieć od razu. Jestem David Jost. Menadżer.
– Menadżer? – spytali chórkiem, patrząc po sobie ze zdumieniem.
– Tak, menadżer. Mam dla was propozycję. Za miesiąc odbędzie zebranie urzędasów w Hamburgu, którym będzie przewodniczyć Angela Merkel. Mają tam zapaść dość znaczne decyzje dotyczące naszego kraju. Żeby ludziom nie kojarzyło się źle, postanowili przed obradami zorganizować pokaz młodych talentów. Zagrają trzy zespoły i wystąpi kilka grup tanecznych. Piszecie się?
Chłopcy spojrzeli na siebie, ledwo będąc w stanie hamować uśmiechy.
Odpowiedź była oczywista.

7 komentarzy:

  1. Jejku!!! *.*
    A już myślałam, że skoro Złośnik wygrał to to będzie dopiero za tydzień ;c
    A TU TAKA NIESPODZIANKA!
    Jak ja sie cieszę.. I nawet TA scenka..
    Te opowiadanie przebija wszystko <3 Uwielbiam Cię Obsesjo...

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudo poprostu ,nie mogę się doczekać co będzie dalej ,czekam na nexta .Uwielbiam Cię :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudo poprostu ,nie mogę się doczekać co będzie dalej ,czekam na nexta .Uwielbiam Cię :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham Cie!!!♥ Cudowny odcinek. Genialny. I te czułości po seksie! Tak słodko... Tom sie strasznie zmienił od pierwszego odcinka, Bill go ujarzmił :DMam nanadzieję, ze biedacy jakoś przeboleją to że są bliźniakami... Boże jak to brzmi :D Nie ważne. Jakoś to będzie. Musi być. Czekam na następny odcinek moja najdroższa! <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Było świetne. Super że chłopcy zrobili to jeszcze przed świętami. Może jeszcze zdążą przed nimi zmienić się rolami. :D Czekam na następny odcinek. Oby był jak najszybciej. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem ciekawa jak poprowadzisz akcję dalej,co się stanie z relacjami bliźniaków, gdy w święta dowiedzą się prawdy o tym, że są spokrewnieni.
    No i ten opis! *.*

    Nie mogę się doczekać kontynuacji!

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudny odcinek. Tom potrafi być taki słodki :) Świetnie opisujesz relacje bliźniaków, zastanawiam się co wymyśliłaś dla nich po świętach.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)