niedziela, 25 stycznia 2015

26.Światło w ciemności



Tomek leżał na kanapie w salonie i gapił się na sufit, próbując sobie przypomnieć wydarzania poprzedniego dnia. Gdyby ktoś go teraz zobaczył, powiedziałby zapewne, że zdecydowanie za bardzo przesadził z alkoholem. Tomek chyba by chciał, żeby to był alkohol.  Przynajmniej miałby pewność, że w końcu mu przejdzie.
Głowa wciąż go bolała, ale już nie tak bardzo jak wcześniej. Miał też dziwne przebłyski ze szpitala, a potem jazdy samochodem i już te wspomnienia z domu, ale ciężko mu było to jakoś połączyć w logiczną całość. I jedna rzecz mu nie pasowała – w tych pseudo–wspomnieniach widział Zacka Warrowa, a to było przecież niemożliwe. Innych przebłysków nie miał, to był jego jedyny trop, ale Tomek od razu go odrzucał. W końcu to byłby zbyt wielki zbieg okoliczności – Zack w szpitalu, który zabiera go do domu i siedzi przy nim do przyjazdu Kacpra? Niemożliwe!

Zadzwonił dzwonek i Tomkowi omal nie rozsadziło głowy od środka. Z trudem podniósł się z kanapy i poczłapał do drzwi. Może sąsiadka postanowiła go odwiedzić? Było już po dwunastej, więc to bardzo prawdopodobne. Nie kłopocząc się sprawdzeniem, kogo niesie, po prostu otworzył drzwi.
Stanął jak wryty, kiedy tuż przed sobą ujrzał Zacka Warrowa. Jak zwykle zajebiście wyglądającego Zacka Warrowa. Zamiast cieszyć się, że go widzi – cokolwiek go w jego skromne progi sprowadzało – był zwyczajnie zażenowany tym jak wygląda i tym, że zapewne śmierdzi rzygami i potem. No i ten turban z bandaża na głowie! Gorzej już chyba być nie mogło! Wolałby już chyba w ogóle Zacka nie widzieć niż dać się tak załatwić.
Zack zamrugał, widząc jego niewyraźną minę.
– Eee – zaczął – jeśli nie chcesz mnie widzieć, to sobie pójdę. Chyba nie cieszysz się zbytnio na mój widok. – Zack zaśmiał się nerwowo, drapiąc się po karku. Tomek wciąż się w niego wpatrywał z dość nieciekawą miną. Chciało mu się płakać! A co, jeśli Zack chciał z nim jeszcze raz porozmawiać o ewentualnym „związku”?! A teraz już nie będzie chciał, jak go tak zobaczył?
Tomek dopiero z opóźnieniem zrozumiał, co brunet do niego powiedział. Uśmiechnął się do niego smutno i niepewnie i przepuścił go w drzwiach. Zach odetchnął i wszedł dość szybko, jakby się bał, że Tomek się rozmyśli i zatrzaśnie mu drzwi przed nosem.
– Wybacz, że tak tragicznie wyglądam, ale… – zaczął Tomek, chcąc jakoś usprawiedliwić swój fatalny wygląd.
– Daj spokój, masz wstrząs mózgu. To normalne, że nie wyglądasz reprezentacyjnie – odparł Zack, zsuwając buty i ściągając plecak. Chyba przyszedł do niego prosto ze szkoły.
– Skąd wiesz? – zdziwił się Tomek. Ostrożnie podszedł do kanapy i usiadł na niej.
– Przywiozłem cię tutaj. Nie pamiętasz?
Tomek zagryzł dolną wargę.
– Miałem przebłyski – przyznał – ale biorąc pod uwagę okoliczności, wydawało mi się to mało prawdopodobne.
Zapadła chwila ciszy. Zack westchnął i usiadł na kanapie tuż  obok Tomka. Spojrzeli sobie w oczy.
– Nigdy nie twierdziłem, że już w ogóle nie chcę z tobą spędzać czasu – powiedział brunet spokojnie.
– Wiem, ja też… Ale uznałem, że powinniśmy ochłonąć.
– Wcale nie musiałem – zaprzeczył Zack.
– Dobrze, ja musiałem ochłonąć – przyznał Tomek. – Nie spodziewałem się, że tutaj przyjdziesz, nawet jeśli wczoraj mi pomogłeś.
– Musiałem. Martwiłem się. Ten cały Kacper to jakiś psychol! Zlał mnie i przyjechał dopiero wieczorem, a dzwoniłem i mówiłem mu, że jesteś w szpitalu!
– Kacper już taki jest, to u niego normalka – Tomek wzruszył ramionami. – Mama wcisnęła mu mnie na chama, do tej pory nie wiem, czemu się na to zgodził.
– Na chama czy nie, powinien się tobą zajmować.
– Taki jest i już się nie zmieni. Do jego specyficznego sposobu bycia trzeba się po prostu przyzwyczaić.
Zack pokręcił tylko głową z dezaprobatą. Z chęcią poruszyłby z Tomkiem temat Kacpra z trochę innej perspektywy, ale to nie była odpowiednia chwila. Właściwie przyszedł tutaj, żeby porozmawiać z nim o czymś zupełnie innym.
– Em, właściwie to chciałem z tobą trochę pogadać o domkach i w ogóle... Posrało się strasznie, a przecież nie chciałem żeby tak wyszło.
– W porządku, nie musisz się przejmować… To przecież nie twoja wina, nic mi w końcu nie obiecywałeś.
Tomek nie wiedział, czy chce o tym rozmawiać, tak samo jak nie wiedział, czy ma prawo mieć nadzieję na coś więcej niż przyjaźń. Serce biło mu szybciej niż zazwyczaj i trochę się bał tego, co zaraz się stanie. Zack naprawdę mu się podobał! Może mógłby mu dać szansę? Tomek był pewny, że potrafiłby go zadowolić, na pewno byliby szczęśliwi! Związku niestety nie da się zbudować, kiedy tylko jedna ze stron jest zainteresowana. Tomek posiadł tę wiedzę już w teorii i praktyce.
– To była moja wina – powiedział Zack. – Mogłem od razu być z tobą szczery, ale tak super spędzało mi się z tobą czas, że totalnie nie chciałem cię odstraszyć taką deklaracją już na początku. A na samym początku–początku nawet nie byłem pewny, czy byłbyś zainteresowany. To trochę skomplikowane…
– Nie przejmuj się. Jeśli chcesz się po prostu przyjaźnić, to nie ma sprawy.
Zack spojrzał na niego z zaskoczeniem. Kiedy już myślał, że wie, co Tomek zrobi lub powie, ten wyskakiwał z czymś zupełnie innym, kompletnie zbijając go z pantałyku.
– Nie, nie chcę się „po prostu przyjaźnić” – powiedział Zack. – Trochę już się zmacaliśmy razem, więc chyba możemy rozmawiać szczerze, co? Wiem, że ci się podobam. – Tomek zarumienił się. Zack nie musiał mu tego tak rzucać w twarz, no! – I ty też mi się podobasz, ale przez tych cholernych eks, związek obrzydł mi do tego stopnia, że po prostu nie chciałem zaczynać znowu kolejnego. Wiem, że to nie jest fair w stosunku do ciebie, bo nie masz z nimi nic wspólnego, ale ja już to przeżyłem. Jest naprawdę ciężko się rozstać, kiedy się już do kogoś przywiążesz, i to boli, jak ludzie ci wykręcają takie numery… Wiem, że już wszystko wyciągnąłeś od Tylera, więc nie będę ci tego drugi raz opowiadał.
Tomek poczerwieniał jeszcze bardziej, przyłapany na szpiegostwie. Zack pewnie znowu siłą wytrząsnął z Tylera informacje.
– Przepraszam…
Zack machnął ręką.
– I tak bym ci powiedział. Ludzie, a w szczególności baby myślą, że faceci to bezuczuciowi łajdacy, a ja mogę powiedzieć to samo o nich. Mogą mnie nazywać mięczakiem, mam to gdzieś, ale mnie takie rzeczy ruszają. Po prostu trochę się wystraszyłem, że tak nagle owinąłeś mnie sobie wokół małego palca. Patrick i Jason też na początku byli fajni, ale potem zaczęło się prawdziwe piekło. Trochę się cykałem, że z tobą będzie tak samo.
– W porządku, Zack, ja to naprawdę rozumiem. Nie musisz się przede mną tłumaczyć i mam nadzieję, że ty rozumiesz również mój punkt widzenia…
– Taak, wiem bardzo dobrze, o co ci chodzi – mruknął Zack. Widać było, że ciężko mu się o tym wszystkim rozmawia, ale robi to, bo chce być z Tomkiem szczery. – I świetnie cię rozumiem. Nie mam pretensji, że odpuściłeś. Chodzi mi o to… – Serce Tomka zabiło mocno. – Przemyślałem sobie to wszystko i… Naprawdę bardzo cię lubię. Chciałbym z tobą spróbować… O ile po tym cyrku na domkach jeszcze tego chcesz.
Tomek patrzył na niego z kamienną twarzą, delektując się tą chwilą. Serce dudniło mu w piersi z radości, a po brzuchu rozlewało się dziwne ciepło. Czy chciał? No, pewnie! Chciał tego od samego początku, a teraz wreszcie miał to na wyciągnięcie ręki! Zack chciał z nim być! Wooa!!
Uśmiechnął się lekko.
– Wiesz, że bardzo mi się podobasz. To żadna tajemnica, że chciałem tego od samego początku…
– Więc się zgadzasz? – upewnił się Zack, chociaż delikatny uśmiech już zaczynał powoli wypływać na jego usta.
– Tak.
– Więc para? Oficjalnie?
Tomek uśmiechnął się szeroko i kiwnął lekko głową. Był najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi.
Zack nachylił się, dumny jak paw, z zamiarem pocałowania go, ale Tomek położył mu rękę na ustach i odsunął go.
– Rzygałem prawie całą noc i jeszcze nie myłem zębów – przyznał zawstydzony. – Wierz mi, nie chcesz tego zrobić.
Zack zamrugał ze zdumienia, a potem parsknął.
– Ty to wiesz, jak skutecznie uśmiercić romantyczny nastrój! – wyśmiał go.
Tomek po raz kolejny zaczerwienił się z zażenowania, a Zack pocałował go lekko w policzek.
– Leć umyć zęby, a ja zrobię nam jakieś kanapki i coś ciepłego do picia. Lubisz „Transformers”? Bo akurat Gabriel mi zgrał i mam przy sobie wszystkie części.
– Pewnie, z chęcią obejrzę.
Tomek poszedł do łazienki, szybko się tam uwijając. Zack w tym czasie zaszalał i narobił im kopiec kanapek oraz herbatę, żeby im niczego nie brakło podczas oglądania. Siedzieli aż do wieczora, oglądając spokojnie film za filmem. Ich ręce były splecione ze sobą, raz Tomek bawił się palcami Zacka, a raz Zack palcami Tomka. Trochę się też w międzyczasie całowali, ale nie za wiele, żeby zbytnio się nie rozochocić. Tomek nie był w najlepszej kondycji fizycznej, więc na coś konkretniejszego musieli poczekać do czasu, aż Polak odzyska pełną sprawność. Nawet fakt, że podczas tych kilku miesięcy w Seattle spędził w szpitalu więcej czasu niż w jakimkolwiek innym w Polsce, nie był w stanie zepsuć mu humoru.

Po przyjściu do domu przy stole powitała Adama niemal grobowa cisza. Nawet jego dwaj młodsi bracia siedzieli cicho, rzucając sobie co chwilę porozumiewawcze uśmiechy i patrząc na niego z wyższością. Matka stawiała po kolei wszystko na stole, a ojciec siedział i nie wiedział, gdzie podziać oczy. Atmosfera była tak gęsta, że można by ją kroić nożem.
Adam czuł, co się święci, ale nie sądził, że aż tak matka będzie się na niego wściekać. Jej wyraz twarzy mówił sam za siebie, że ma przechlapane. Chyba po raz pierwszy w życiu miał to kompletnie gdzieś.
Bez słowa zajął swoje miejsce przy stole. Mama postawiła przed nim talerz z takim impetem, że podskoczyły wszystkie inne, które już się na stole znajdowały. Adam zazgrzytał zębami. Nigdy nie unikał konfrontacji i teraz też nie zamierzał.
– Trochę mocniej – rzucił w przestrzeń – jeszcze nie pękł na pół.
Ojciec westchnął, a młodsi bracia momentalnie przenieśli wzrok na matkę, żeby zobaczyć jak zareaguje na tę uwagę. Adam nie musiał zbyt długo czekać.
– Lepiej się nie odzywaj! – warknęła.
– Bo? – zapytał. – To zbrodnia? Zamiast się tak zachowywać po prostu powiedz, co ci się nie podoba.
– Co mi się nie podoba?! – spytała rozeźlona. – Uciekasz z zajęć! Twoje oceny to jakaś tragedia i jeszcze w dodatku pyskowałeś do nauczyciela! Twój wychowawca powiedział mi, że uderzyłeś na korytarzu innego chłopca bez żadnego powodu! Zechcesz mi to wytłumaczyć?
– Jestem prawie dorosły, nie musisz mnie rozliczać jak dziecka – warknął.
– Prawie robi różnicę i to wielką.
– … i wcale nie pyskowałem! Dostałem raz słabszy stopień to od razu miał do mnie wonty! Nie pozwolę, żeby po mnie jeździli tylko dlatego, że „oczekują ode mnie więcej niż od innych”!
– Nie tak cię wychowaliśmy! Pójdziesz jutro i przeprosisz tego nauczyciela, a potem poprosisz go, żeby pozwolił ci napisać ten test jeszcze raz.
– Ani mi się śni! – krzyknął, zrywając się od stołu. – Nie będę go przepraszał za to, że ośmieliłem się wyrazić swoje zdanie! Będę bił kogo chcę i gdzie chcę i nie będziesz mi więcej mówić jakie powinienem mieć oceny, a jakie nie! Mam dość odgrywania przed wszystkimi grzecznego chłopca. Ja też chcę mieć trochę luzu!
Kobieta sarknęła rozzłoszczona.
– Ten twój zasrany luz będzie cię kosztował twoją przyszłość! Masz świetne predyspozycje, żeby być kimś w przyszłości i chcesz to zaprzepaścić dla jakiegoś widzimisię?!
– Nigdy nie twierdziłem, że się wybieram do college’u. A już na pewno tam nie pójdę tylko dlatego, że ktoś mi każe!
– Nie poznaję cię, Adam – powiedziała jego matka. Widać było, że jest zła, ale też zaskoczona. Nic dziwnego, do tej pory nie miał odwagi się jej przeciwstawić. Robił wszystko tak, jak ona chciała. To ona rządziła w domu, jego ojciec był pantoflarzem jakich mało. Adam nie zamierzał być taki w przyszłości. Na szczęście odziedziczył charakter po matce i nie był kimś, kto da sobie napluć w kaszę. Były osoby, owszem, z którymi nie dawał sobie rady i kończył z rozbitymi jajkami na głowie i twarzy albo w ogóle z głową w kiblu, ale zazwyczaj potrafił o siebie zadbać. Miał dosyć tego, że wszyscy chcą sterować jego życiem. Chciał wreszcie robić rzeczy po swojemu i jeśli to oznacza, że jego oceny będą fatalne, to trudno.

Kacper wziął głęboki oddech, zapinając spodnie drżącymi rękami. Jednak coś jest w tym, że jak się sportu nie uprawia, to z czasem męczymy się o wiele szybciej. Kacper odczuł to na własnej skórze.
Już dawno tak się nie zasapał podczas seksu. Dawno też nie był taki zmęczony i to nie w żadnym pozytywnym sensie. On nie czuł się jakby przed chwilą wybzykał seksownego chłopaka tylko biegł w maratonie i dopiero co dobiegł do mety. Odkąd Paul postanowił rozpłynąć się w powietrzu, jego kondycja zdecydowanie się pogorszyła.
Gdy tylko ogarnął swoją garderobę, wyszedł, nie oglądając się w ogóle na swojego „partnera”. Umył ręce i twarz, próbując ją trochę schłodzić. Czuł teraz w kościach, płucach i reszcie – zwłaszcza między nogami – całe swoje trzydzieści dziewięć lat. Starzał się, nie można było tego inaczej nazwać. Pamiętał jaki był załamany, kiedy wybił dzień jego trzydziestych urodzin. Co miał powiedzieć teraz, kiedy miał prawie czterdzieści? Jego syn był już prawie dorosły według polskiego prawa! On sam był niewiele starszy kiedy go wspólnie z Olą zrobili. Do grobu było coraz bliżej i coraz bardziej to odczuwał. Właściwie to już teraz czuł się, jakby był jedną nogą w grobie. Jaki facet czuł inaczej, jeśli mu się codziennie po trzy razy bzykać nie chciało? Kacper miał wrażenie, że z każdym jednym rokiem jego ochota na seks maleje. Wciąż to lubił tak samo jak kiedyś, ale co z tego, jak nie potrzebował tego robić. Nastały dla niego czasy, kiedy mógł się obyć bez seksu i to było bardziej przerażające niż ktokolwiek mógłby pomyśleć. Nawet Paul potrzebował to robić częściej. Jego były kochanek częściej inicjował stosunek niż Kacper, który nie odmawiał, bo nie chciał wyjść na mięczaka i to dosłownie.
Teraz nie było Paula, a po hecach z Lilith odechciało mu się jeszcze bardziej.
Pora umierać.
Miał jeszcze trochę do zrobienia w firmie, ale postanowił zostawić to sobie na inny dzień. Był głodny, ale na jedzenie nie było co liczyć – Tomek nie dość, że nieudacznik, który nie umie gotować, to jeszcze zderzył się z tym przeklętym samochodem. Nawet Kacper nie był na tyle egoistą i sadystą, żeby męczyć dzieciaka ze wstrząsem mózgu. Mógłby się wybrać do restauracji, ale właściwie mu się nie chciało.
Chciał do domu i to właśnie tam pojechał. Już od drzwi słyszał, że Tomek z kimś rozmawia. Kacper miał nadzieję, że to nie był ten wyszczekany gówniarz, który ostatnio się na niego rzucił od progu. Swoją drogą miał charakterek. Może to właśnie z nim Tomek po kolei zaliczał wszystkie bazy? To mogłoby być ciekawie, chociaż dowodziło, że nie powinien płodzić dzieci, bo to po prostu mięczaki.
W salonie był tylko Tomek i musiał rozmawiać przez telefon, bo nikt mu nie odpowiadał. No, istniała jeszcze opcja, że dzieciak ma rozdwojenie jaźni, ale aż tak wadliwych plemników nie rozsiewał dookoła, więc to nie mogło być to.
– … tak, wiem... Ale było naprawdę super, nawet sobie nie wyobrażasz, w jakim byłem szoku… Tak, sam zainicjował rozmowę i wyjaśniliśmy sobie wszystko. Strasznie się z tego cieszę, bo po tym wyjeździe na domki naprawdę myślałem, że już nic z tego nie będzie. – Kacper zmarszczył brwi. Więc to tam Tomek zniknął na kilka dni? Dobrze wiedzieć. – Paul, no weź! Przecież nie tak od razu, co ty w ogóle…
Tomek paplał dalej, ale Kacper już w ogóle nie słuchał. W głowie wciąż mu brzęczało to jedno, konkretne słowo. W pierwszej chwili pomyślał, że się przesłyszał, że Tomek po chwili powtórzył je jeszcze raz.
Kacper nie mógł w to uwierzyć. Stał jak wryty i wpatrywał się w plecy syna. Czy on naprawdę mógł mu wywinąć taki numer? Przecież wiedział, że martwi się o Paula i chociaż dla świętego spokoju chciałby wiedzieć, czy wszystko z nim w porządku. Jak mógł mu nie powiedzieć, że ma z nim kontakt? Przecież to…
Aż sapnął z oburzenia. Co za cholerny bachor! Tak mu się odwdzięczał za to, że przygarnął go pod swój dach, karmił i zaspokajał wszystkie jego potrzeby? Kacper nie wymagał od niego praktycznie niczego, nawet na szacunku mu nie zależało, ale, do cholery, czy naprawdę tak trudno jest być szczerym?
Niemal się zapienił ze złości. Tomek miał pecha, bo Kacper nie miał najlepszego humoru. Być może w innych okolicznościach by go to tak nie zdenerwowało, ale tych innych okoliczności nie było. I był wkurwiony na maksa. Paul mógł być przeszłością w jego życiu, ale to nie oznacza, że miał zerwać z nim wszelkie kontakty.
– Powiedziałeś „Paul”? – spytał, z trudem hamując gniew. Tomek obejrzał się gwałtownie, trzymając telefon przy uchu i zamarł z grymasem bólu na twarzy. Takie gwałtowne zrywy wciąż musiały być dla niego bolesne. – Powiedziałeś „Paul”? – powtórzył pytanie, zaciskając dłonie w pięści.
Twarz chłopaka poczerwieniała lekko. Rzucił krótkie „poczekaj” do telefonu, po czym powiedział.
– Tak, ale przecież nie ten, o którego ci chodzi.
Kacper uśmiechnął się nieprzyjemnie. Ola wyznawała zawsze zasadę mówienia prawdy i była szczera do bólu, ale tylko z jednego powodu. Zwyczajnie nie umiała kłamać. Tomek najwyraźniej odziedziczył to po niej.
– Tak? No to się zaraz przekonamy.
Tomek przełknął głośno ślinę, kiedy Kacper zbliżył się o niego. Mężczyzna sięgnął po telefon syna, ale Tomek pospiesznie schował go za siebie.
– Oddawaj! – warknął Kacper. – Skoro to nie ten Paul, to co za problem?
Kacper spróbował sięgnąć komórkę, ale Tomek dzielnie się bronił. Nie miał jednak szans, a już zwłaszcza że wciąż był trochę poturbowany po wypadku i nie czuł się najlepiej. Takie szarpanie musiało go boleć, co widać też było na jego twarzy. Tomek był jednak uparty – tę akurat cechę Kacper przypisywał sobie – i nie odpuszczał mimo bólu.
– Zostaw! – jęknął, nie pozwalając wyrwać sobie telefonu z ręki.
– Ani mi się śni!
Nie zamierzając się w to dłużej bawić, złapał chłopaka za ramiona i rzucił go na łóżko, a potem wbił mu kolano w klatkę piersiową. Tomek zawył z bólu, bo był tam trochę posiniaczony, ale Kacper się tym zbytnio nie przejął. Wyrwał mu w końcu telefon i odsunął się kawałek. Bez problemu odnalazł numer, z którym jego syn się ostatnio połączył i zadzwonił. Nie miał pojęcia, co zrobi, jeśli to będzie Paul. Nie miał pojęcia, co zrobi, jeśli to nie będzie Paul. Wiedział tylko tyle, że musi się dowiedzieć, bo inaczej nie da mu to spokoju. Jeśli istniał chociaż cień szansy, że Tomek miał kontakt z jego kochankiem, Kacper musiał to sprawdzić. W innym wypadku nie mógłby spać spokojnie.
Tomek marudził coś pod nosem, jęcząc z bólu i narzekając, że Kacper jest sadystą. Wyglądał na trochę przestraszonego i chyba nie chodziło mu tylko o minę Kacpra. Mężczyzna po prosu wiedział…. Wiedział, że to jest TEN Paul.
To musiał być on i już.
Po trzecim sygnale wreszcie owy Paul odebrał.
– Halo? Tomek?
Serce zabiło mu mocno. To był ten głos! To był Paul Felton, mężczyzna, z którym sypiał przez ostatnie cztery lata! Naprawdę udało mu się go znaleźć!
– Nie, nie Tomek – powiedział Kacper spokojnie. Cała złość gdzieś wyparowała, teraz czuł… Właściwie nie wiedział, co. – Tutaj Kacper. Wydaje mi się, że mamy kilka spraw do omówienia.

16 komentarzy:

  1. Super. Wreszcie Paul i Kacper się skonfrontują. Fajnie że Tomek i Zack są parą czekam na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzieje się, dzieje, a Ayo szczerzy się jak debil do telefonu. Jezu, jak ja lubię to opowiadanie...
    Chcę już kolejny rozdział xd
    Adam trochę, trochę bardzo, przypomina mnie.
    Jestem ciekawy jak Kacper zareaguje na twarz Paula... Wątpię, aby nagle zechciał zasponsorować mu operację. Chociaż kto wie...
    Weny~!

    OdpowiedzUsuń
  3. Przerwać w takim momencie? Prawdziwa tortura! Nie wiem jak doczekam kolejnej części... zwłaszcza, że baaaaardzo interesuje mnie para Paul-Kacper (oczywiście pozostałe dwie również są świetne:) )
    Opowiadanie jest cudne, po prostu cudne, to chyba obecnie mój nr 1 wśród tych, które czytuję i codziennie z niecierpliwością wyczekuję ciągu dalszego.
    Więc egoistycznie życzę Ci duuuużo weny, by móc jak najszybciej znów spotkać się z Twoimi wspaniałymi bohaterami:)
    Dziękuję za to co i jak robisz:)
    Bluszcz

    OdpowiedzUsuń
  4. Aaaaaaaaaaaaaaaaaaa !!!!
    TAK!
    W końcu Paul i Kacper! TAK!ale pio cieszę!
    Aż chce mi się płakać i skakać z szczęścia! <3
    Super!
    teraz będę czekać na nowy rozdział i mam nadzieję że ...że w końcu się ułoży między naszym biednym Paulem i Kacprem -chujem !

    pozdrawiam i życzę weny

    OdpowiedzUsuń
  5. Kobieto nawet nie wiesz jak poprawaiłaś mi humor! Odcinek był zajebisty, chyba najlepszy z wszystkich do tej pory. Stało się to na co tak czekałam- związek Zacka z Tomkiem i to że Kacper wreszcie dowiedział się o Paulu. Teraz będę się ciągle zastanawiać co będzie dalej. Mam nadzieję że Tomkowi jak najlepiej się ułoży i nie zepsujesz nic między nim a Zacikem zbyt szybko. I tak wiem że coś się zwali w końcu to opwiadanie nie jest nawet w połowie, ale oby to nie było zbyt szybko.
    Czekam, czekam, czekam i pozdrawiam! :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Jezuuuu...Jaram się tym slashem jak pedofil czterolatką :P
    Tak więc akcja wciąż wartka, błędów nie widziałem, ale czytałem pobieżnie, interpunkcja też bez szwanku. Tak więc wszystko się zgadza :)
    Co do fabuły...tak bardzo czekałem na moment konfrontacji Paul-Kacper. So freakin' much... Mam nadzieję że nie zawiodę się następnymi rozdziałami ;) Całe opowiadanie jak dla mnie składa się w świetną całość ;)
    Powodzenia i weny !

    OdpowiedzUsuń
  7. Super, super :-*
    Tomek i Zack są w końcu parą :)Mam nadzieję, że nie wymyślisz czegoś dramatycznego dla nich. Dobrze, że Adam postawił się matce, sam powinien decydować o sobie, ale brakowało mi Bastiana, który jeszcze nie powiedział, dlaczego nienawidzi homoseksualistów. Kacper w końcu odnalazł Paula, ale czy od razu musiał walczyć z Tomkiem o telefon? Ciekawi mnie reakcja Paula.
    Dużo weny :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. wow, nareszcie! jeszcze tylko adam i bastian niech się zajmą bardziej sobą ii będzie pięknie. jestem zachwycona rozdziałem

    OdpowiedzUsuń
  9. Nawet nie wiesz jak ja kocham to opowiadanie *_*
    Wiem, że nie komentuje go, nie mam wymówki na to ;_;
    Codziennie z ustęknieniem wchodzę na twojego bloga ^_^
    Szczerze przyznam, że przeczytałam wszystkie twoje opowiadania shlash *_* za ff nie przepadam;p i śmiało mogę stwerdzić, że masz niebywały talent *_*
    Czekam na next<3
    Pozdrawiam i życzę mnóstwa weny<3

    OdpowiedzUsuń
  10. No chyba się załamię długo czekałam na następny rozdział a tu takie zakończenie.... nie wiem gdzie mam oprotestować takie znęcanie się nad czytelnikami mam tyko nadzieję, że na następne nie trzeba będzie czekać za długo:-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie mogę Kacper to taki egoista normalnie brak mi słów , nie wiem co z niego wyrośnie ;p może go Paul nawróci... Co do Zacka i Tomka ohh wzdycham tylko ale teraz już z górki i do przodu. Adaś się postawił i bardzo dobrze w końcu o jego życie i powinien sam podejmować decyzje :)
    Czekam na więcej , pozdrawiam i wenacza życzę :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Aww... No i nie wiem co mam myśleć o tym rozdziale. Czuję się jak na huśtawce. Jestem zachwycona tym, że Tomek i Zack wszystko sobie wyjaśnili i znów są razem, ale też trochę jestem zła, że Tomek tak szybko zgodził się związać z chłopakiem.
    Podobnie ma się sprawa z Adamem. Z jednej strony chłopak ma rację, że nie chce przeprosić nauczyciela (nie jego wina, że dziadyga i jedną słabszą ocenę tak się rzucał), z drugiej nie przypadło mi do gustu to, jak odnosił się do matki.
    I Kacper... Skaczę z radości, że wreszcie znalazł kontakt z Paulem i chce z nim porozmawiać. Ale to, w jaki sposób odebrał Tomkowi telefon jest karygodne. W ogóle, myślałam, że Kacper po tej hecy z tą wiedźmą Lilith, gdy tak pięknie bronił syna, jakoś zmieni nastawienie do Tomka, a tu klops.
    Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział. Oby co najmniej tak dobry jak ten.
    Pozdrawiam,Ariana

    OdpowiedzUsuń
  13. Wchodzę tu codziennie i stwierdzam że jeszcze nie ma następnego odcinka, więc czytam ten który jest po pare razy. :)
    To opowiadanie jest cudowne, jak dla mnie mogłabyś je dodawać codziennie. :)
    Strasznie się cieszę że Tomek wreszcie związał się z Zackiem, to wspaniała para. Czekam też na rozmowę Kacpra i Paula. Mam nadzieję że będzie się działo.
    Tymczasem pozdawiam i czekam. Zlituj się. Xd

    OdpowiedzUsuń
  14. No, tego to ja się nie spodziewałam. Zack się ogarnął... Jestem pod wrażeniem. Kurczę, naprawdę stracił w moich oczach tą akcją z Tomkiem, więc mam nadzieję, że już więcej go nie zrani.
    Paul... Boję się o niego. Czekałam na jego konfrontacje z Kacprem, ale boję się o jego psychikę, bo jakoś nie wyobrażam sobie miłej reakcji Kacpra. W końcu jest chujem.
    Czekam z niecierpliwością na następny rozdział. W ostatnich miesiącach jest to moje ulubione opowiadanie, z tych, które czytam, więc już po prostu nie mogę się doczekać :p
    A tak przy okazji, nominuję Cię do Liebster Blog Aword: http://hurricane-rehab-e.blogspot.com/2015/01/liebster-blog-aword-ii.html

    OdpowiedzUsuń
  15. Rzadko cokolwiek komentuję, ale nie mogę się już doczekać kolejnego rozdziału i tak czy siak jestem tutaj codziennie, więc skorzystam z okazji. c;
    Rozdział jak zwykle mi się bardzo podobał, chociaż niezbyt podobało mi się przerwanie właśnie w tak decydującym momencie! No nic, cieszę się mimo wszystko, że coś z Paulem się ruszyło. Jestem ciekawa dalszego ciągu i proszę, wstaw coś niedługo. c;

    OdpowiedzUsuń
  16. Uuuuuuuu....
    Dzieci się pogodziły. Extra.
    Kacper dowiedział się o Paulu. No już nie bardzo.
    Jestem ciekawa co się stanie i czy Paul pokaże mu się wyglądając TAK.
    Lecę dalej!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)