poniedziałek, 10 września 2012

27.Rodzinny dom


- Nie! Nie, proszę! Niee!
Tom zerwał się z łóżka. Po omacku zapalił lampkę i ze zdumieniem zobaczył, że obok niego na łóżku śpi Andreas. Musiało mu się śnić coś strasznego, bo się wiercił i krzyczał.
Dredziarz uklęknął na łóżku i zaczął go szturchać. Sam dobrze wiedział, co to znaczy mieć koszmary.
- Andy? Andy, obudź się! Andy!
Mężczyzna obudził się dopiero po dłuższej chwili. Zakrył twarz rękami i zapłakał cicho.
- Andy? – spytał ze zdumieniem nastolatek, kładąc mu rękę na ramieniu.
- Och? Tom? Ty tutaj? – zdziwił się mężczyzna, starając się uspokoić, ale wciąż był roztrzęsiony.
- Mhm. Zasnąłem chyba. Dobrze się czujesz?
Daniels wziął głęboki oddech i pokiwał potakująco głową.
- Co ci się śniło?
- Nie chcę o tym rozmawiać.
Zapadła chwila ciszy. Tom zagryzł dolną wargę.
- Mam sobie iść?
Andreas westchnął.
- Możesz zostać, jeśli chcesz.
Dredziarz spojrzał na wciąż przestraszoną twarz mężczyzny i zdecydował, że nie może go tak zostawić. Ułożył się przy nim wygodnie, kładąc mu głowę na piersi i obejmując ramieniem w pasie.
- Często ci się to śni?
Andreas wyraźnie zawahał się przy odpowiedzi.
- Co noc – wyznał w końcu. – Nie pytaj, Tom. Nie chcę o tym mówić.
- Ok. Dobrze wiem, co to znaczy mieć koszmary.
- Też ci się śnią?
Tom westchnął cicho.
- Tak, chociaż… Nie mam pojęcia, dlaczego.
- No, koszmary zwykle wiążą się z przeszłością.
- Tylko że mnie nikt nigdy nie zgwałcił, a nawet jeśli, to jestem tego kompletnie nieświadomy.
Andreas zesztywniał momentalnie, po czym spojrzał na niego ze zdumieniem.
- Śni ci się, że ktoś cię gwałci?!
Tom kiwnął smętnie głową.
- Często?
- Ostatnio prawie wcale, ale na samym początku, jak tu przyjechałem, śniło mi się to co noc.
- Opowiesz?
- To nie jest zbyt przyjemne – Tom zaczął się wiercić. – Ale jeśli chcesz, to mogę ci powiedzieć.
- Chcę, jeśli to nie problem.
- Ok.
Dredziarz usiadł na chwilę na łóżku i sięgnął do lampki, żeby ją zgasić, a potem z powrotem ułożył się tak jak wcześniej i zaczął mówić.
- Śni mi się dokładne miejsce. To jakieś duże, ciemne pomieszczenie, w kominku pali się ogień. Miejsce jest urządzone ze smakiem, a podłoga jest z ciemnego drewna. Widziałem to całkiem wyraźnie. Ja… błagam o litość, próbuję tego kogoś powstrzymać, ale… Nie jestem w stanie. Te sny były takie cholernie realistyczne… Próbuję się wyszarpnąć, płaczę, ale nie mogę nic zrobić. Potem… potem dostrzegam swoją rękę i czuję, jak ten facet… wchodzi we mnie. Na ręce mam identyczny tatuaż jak Bill. „Freiheit ‘89”. Mam w tym śnie wrażenie, jakbym był Billem. I kiedy już jest prawie po sprawie, przeważnie się budzę.
Andreas nie był w stanie wydobyć z siebie słowa. Był w szoku.
- Widziałeś coś jeszcze? – wydukał w końcu.
- Kila razy śniło mi się, że ten ktoś odwraca mnie na plecy, ale nigdy nie widzę twarzy. Tylko pieprzyk w kształcie półksiężyca w okolicach pępka. Nic więcej. Te sny są straszne i zawsze miałem takie głupie wrażenie, że ktoś mi je podsuwa. Zupełnie jakby istniał jakiś sposób na przekazanie mi czyichś myśli albo przeszłości. Pytałem o to Billa, ale on nie chciał mi zbyt wiele powiedzieć.
- Myślisz, że ktoś go… zgwałcił?
- Wiele rzeczy na to wskazuje, ale… Przecież to tylko głupie sny. Żaden pewniak, skąd mam wiedzieć, że to nie wytwór mojej chorej wyobraźni? Tym bardziej, że od samego początku czułem się tutaj kiepsko. Zresztą, to niemożliwe, żeby Bill miał takie przeżycia i śniły się one mnie, prawda?
- Tak… Chyba masz rację.
- Dasz radę zasnąć?
Daniels odetchnął. Zmiana tematu była czymś, czego desperacko pragnął, chociaż nie mógł udawać, że to, co mówił Tom, go nie zaciekawiło.
- Idźmy już spać, jest środek nocy. Dobranoc, Tom.
- Dobranoc, Andy.
Dredziarz odwrócił się do mężczyzny plecami i zamknął oczy. Był wykończony.
Rano była całkiem ładna pogoda, więc Tom wyszedł trochę na dwór i w ogrodzie pobawił się z psem. Carlos siedział w garażu i mimo gipsu dłubał coś w starym motorze Gordona. Sara wykorzystywała wszystkie swoje przerwy, dotrzymując mu towarzystwa. Tom był pewien, że coś się święci.
Bill zabarykadował się w swoim pokoju i najwyraźniej nie miał zamiaru go opuszczać aż do końca weekendu.
- Hej, Tom!
Chłopak obejrzał się zaskoczony. W jego stronę szedł Geo, uśmiechając się lekko.
- Gdzieś ty wczoraj był?!
- Hm? W domu, a gdzie niby miałem być?
- Kto w takim razie odebrał twój telefon? – zapytał chłopak, siadając obok Dredziarza na trawie.
- Telefon? Ach, może Andy. Zasnąłem wczoraj u niego.
- Co zrobiłeś?
- No, to przyjaciel Gordona. Poszedłem wczoraj do niego, zobaczyłem wino… kilka łyków i było po mnie.
- Hm… Wy to macie życie.
- Przyszedłeś mnie odwiedzić czy z jakiegoś konkretnego powodu?
- Odwiedzić. Tak właściwie to jeszcze chciałem ci powiedzieć, że obiecałeś Tinie randkę i radziłbym ci się na nią wybrać. Co z naszą próbą? Robimy ją dzisiaj?
- Nie, chyba nie. Chciałbym wykorzystać tą niedzielę do leniuchowania. Jutro znowu do szkoły…
-  Przestań marudzić, zostały ci dwa tygodnie do matury.
- O! – Tom udał zdziwienie. – To już wiem, dlaczego Bill zakopał się w książkach.
- Chcesz mi przez to powiedzieć, że niczego się nie uczysz?
- No, raczej nie. Skoro nie nauczyłem się niektórych rzeczy przez tyle czasu, teraz też raczej się nie nauczę, nie? I tak nie wiem, co miałbym robić. Chyba zostanę przy pracy fizycznej, a potem otworzę własny biznes… Sam nie wiem. Nigdy o tym nie myślałem.
- Kpisz sobie.
- Słyszałeś kiedyś o carpe diem? Akurat w szkole usłyszałem jak nazywa się ta postawa, której jestem przykładem. Daj spokój, Geo. Nie ma sensu zawracać sobie głowy na przód. Każdy jakoś musi żyć, dam sobie radę.
- Jesteś szalony.
- Jestem najlepszy.
- Tia, nie wlewaj sobie. Dobra, ja spadam, wpadłem tylko na chwilę. Do zobaczenia we wtorek.
Geo odszedł, a Tom znowu skupił się na psie, który ciągnął go za nogawkę spodni, dopraszając się w ten sposób o uwagę. Dredziarz zaśmiał się i rzucił mu piłeczkę. Scotty był naprawdę fajnym psem. Szkoda tylko, że w tym mieście było tak cholernie… nudno.
Wieczorem przy kolacji, o dziwo, pojawili się wszyscy. Tom dopiero teraz uświadomił sobie, że za trzy tygodnie Simone i Gordon mają wziąć ślub. Był ciekawy, czy ten ślub dojdzie do skutku, czy będzie tak jak powiedział Bill. Ciężko mu było uwierzyć w obie wersje, ale na szczęście niedługo sam się przekona. Bill siedział skwaszony, a Simone paplała wesoło z Gordonem. Andreas się nie odzywał, Tom zresztą też. Jakoś nie miał ochoty.
Po kolacji Daniels zatrzymał go na chwilę.
- Masz jutro jakieś ważne lekcje? – spytał.
- Jestem przed maturą, żadna lekcja nie jest już ważna – Dredziarz wzruszył ramionami.
- Cóż… W takim razie mógłbyś urwać się ze szkoły, tak?
- No, tak… Czemu pytasz?
- Muszę jechać w interesach do Monachium.
- Monachium?! – wykrzyknął Tom.
Mężczyzna uśmiechnął się lekko.
- Mhm. Pomyślałem, że może chciałbyś odwiedzić swoich znajomych. W końcu dawno się nie widzieliście.
- Jaaa, byłoby super! Naprawdę mógłbyś mnie zabrać?
- Pewnie, przecież sam spytałem. Skoro jesteś za, pomyślałem również, że mógłbyś kupić im jakieś upominki. No, znasz ich, więc pewnie będziesz wiedział, co wybrać.
- Nie wezmę kasy od Gordona – mruknął. – To nie moje pieniądze.
- Twoje, ale skoro nie chcesz, ja płacę. To będzie prezent dla ciebie.
- Z jakiej niby okazji?
- Zdania szkoły?
- Tego przecież nie wiesz – zaśmiał się Tom.
- Domyślam się. Nawet jeśli nie chcesz niczego dla siebie, pomyśl, jak się ucieszą, kiedy kupisz coś dla nich.
- To jest cios poniżej pasa.
- Takie jest życie. Wyjeżdżam jutro z rana, więc zakupy musisz zrobić dzisiaj. Nie powinno być z tym problemu, bo sklepy są czynne wystarczająco długo. Jak za chwilę wyjdziesz to jeszcze zdążysz.
- A Bill może jechać?
- Bill? Pewnie, jeśli chce.
- Um, dzięki. To ja się pójdę go zapytać, ok?
- Ok, ale przyjdź zaraz, to was podrzucę do sklepu. Muszę jechać do biura i zabrać kilka rzeczy.
- Super, dzięki.
Bill nie był zbyt entuzjastycznie nastawiony do tego pomysłu, ale nie miał zamiaru zostawiać Toma sam na sam z Andreasem dłużej niż to absolutnie koniecznie, dlatego zgodził się na ten wariacki wyjazd. Obiecał również pomóc mu wybrać prezenty dla wszystkich dzieciaków, za co Tom był mu bardzo wdzięczny. Sam zawsze miał problemy z wybraniem czegoś odpowiedniego.
Tom naprawdę dobrze znał wszystkich w domu dziecka, nawet te najmłodsze dzieciaki, dlatego dość szybko we dwóch coś dla nich wybrali. Na końcu kupił jeszcze kilka drobiazgów dla tej dwójki dzieci, o których mówiła Ella, że zamordowano ich rodziców. Co prawda ich nie znał, ale skoro kupił prezenty wszystkim, nowym też wypadało.
Po udanych zakupach zabrali się z powrotem również z Andreasem, chociaż ledwo się zmieścili z tymi wszystkimi rzeczami.
- Dzieciaki będą zadowolone – powiedział Tom z autentyczną radością.
- Nie byłoby prościej po prostu wręczyć każdemu po stówie? Mniej kłopotu by było.
- Nie każdy chce dostać stówę w rękę i już. To są rzeczy, które te dzieciaki zawsze chciały mieć.
- A co masz dla swojego chłoptasia? – zapytał Bill z ironią, zaciągając się papierosem.
- To nie jest mój chłoptaś – burknął Tom. – Dla Mata mam coś fajnego, nie twoja sprawa.
- Zamiast się kłócić, lepiej raz dwa zmykajcie spać. Czeka nas długa droga. I pod żadnym pozorem nie mówcie Gordonowi, że was zabieram. Jest dzisiaj w parszywym nastroju, wściekłby się, że omijacie ostatnie dni nauki.
- Pieprzyć naukę! – powiedział Tom dobitnie. – Po co to komu?
- Żeby nie być głąbem? – spytał Bill ironicznie.
- Znowu zaczynasz! – oburzył się Dredziarz.
- Nieprawda!
- A właśnie, że tak.
- Gadaj sobie, gadaj.
- Denerwujesz mnie.
- Ty mnie też.
- Boże, jak to dobrze, że nie mam dzieci – mruknął Andreas, kręcąc głową z politowaniem. Zaparkował na podwórku i wysadził bliźniaków.
- Spać, a nie się kłócić, co?! – krzyknął jeszcze za nimi.
To może być długa podróż, pomyślał. Bardzo długa.
Bliźniacy sprzeczali się całą drogę do łazienki, a potem jeszcze w środku, kto ma pierwszy iść się kąpać. Żaden z nich nie ustąpił i wylądowali pod prysznicem razem, wciąż się kłócąc i popychając nieustannie. Mógł to być widok naprawdę dziwny, ale oni się tym w ogóle nie przejmowali.
- Oddawaj to mydło!
- Znajdź sobie własne!
- Hej!
- Zabieraj łapę z mojego tyłka.
- Kto by tam chciał dotykać twojego tyłka?
Przekomarzali się, dopóki wreszcie obaj nie opuścili łazienki i nie weszli do swoich pokojów, trzaskając zgodnie drzwiami. Tom aż musiał się napić, bo od tego ciągłego plucia się zaschło mu w gardle.
Następnego dnia przy śniadaniu zachowywali się w miarę normalnie. Dołączył do nich Andreas, nie chcąc jechać taki kawał drogi z pustym żołądkiem. Fakt, że obaj chłopcy są wegetarianami mocno go zdziwił i po raz kolejny udowodnił, ż Tom i Bill to coś więcej niż zwykli bracia.
To była prawie jak magia.
Magia, która sprawiła, że przez kilka godzin jazdy samochodem bliźniacy cały czas się przemawiali, nawet nie pozwalając mu się wtrącić. Nie pomogła nawet groźba, że wysadzi jednego z nich po drodze, jeśli się nie zamkną – wtedy zaczęli się kłócić, kto ewentualnie miałby wylecieć.
Gdy wreszcie zajechali na miejsce Andreas gratulował sobie opanowania i pospiesznie wysiadł z samochodu, ciesząc się chwilą ciszy.
- No? – spojrzał na Toma. – Leć.
Dredziarz wyraźnie się zawahał. Bał się odwiedzić swoich znajomych, w końcu dawno ich nie widział, no i część była nadal w szkole. Dopiero dochodziła jedenasta.
- Ucieszą się, idioto. Idź już – mruknął Bill, odpalając sobie kolejnego papierosa.
Tom wziął głęboki oddech i poszedł w kierunku wejścia.

***
Zauważyłam, że większość z Was bardzo irytują niektóre zachowania bohaterów i jestem trochę zdziwiona, że wywołują aż takie emocje. Musicie mi jednak uwierzyć na słowo, że wszystko jest dokładnie przemyślane (przynajmniej do pewnego momentu) i powoli będę rozwijać te wątki, na które tak bardzo czekacie. Czytając Wasze komentarzem, odetchnęłam z ulgą. Jednak nie wszystko jest tak oczywiste, jak mi się wydawało, że jest.
Dobra, nie nudzę.
Dziękuję wszystkim za komentarze i pozdrawiam!




19 komentarzy:

  1. aaaa, przecież jak nie przeżyję tego tygodnia czekając na kolejną część! i w końcu Tom odwiedzi dom dziecka, mam nadzieję, że będzie jakiś fajny wontek z Mattem ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Znalałam Twojego bloga i zaczęłam od tego własnei opowiadania, bardzo mi sie podoba. Ten Andreas cos mi nei pasuje. Czekam z niecierpliwością na kolejny odcinek

    OdpowiedzUsuń
  3. ja też nie przeżyje, ale będę cierpliwie czekać. Przez ciebie nie mogę się oderwać od komputera a tydzień bez tego to jak tydzień w piekle :) i tak cię kocham

    ~wariatka

    OdpowiedzUsuń
  4. Powiem tyle.


    DAJ MI WIĘCEJ.


    Nie przeżyję tego tygodnia, czekając na następny rozdział. To moje ukochane opowiadanie. Czekam na nie z niecierpliwością. Inne także czytam, ale Rodzinny Dom najchętniej.
    Cóż, także nie przynudzam i modlę się o maszynę do podróży w czasie.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. A mi tam Andreas się podoba - no co ja na to poradzę. Za to Bill mnie chwilami drażni. Tak czy owak - czekam na kolejne części

    Nyu

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo fajny odcinek. Kłótnie bliźniaków mnie rozwaliły. :D
    Ze wszystkich bohaterów tego opowiadania nie lubię tylko Simone. Toma, Billa i Carlosa kocham, a resztę lubię. Straszna szkoda, że trzeba czekać aż tydzień. Pocieszam się myślą, że wkrótce dodasz odcinki pozostałych dwóch opowiadań. ;) Moim ulubionym z tych publikowanych teraz jest "Pozory mylą". A tak ogólnie to póki co wygrywają "Dla Ciebie wszystko" i "Odkryć siebie". Ale nie twierdzę, że reszta mi się nie podoba. Każde Twoje dzieło jest na swój sposób niesamowite i zachwycające. Kocham je wszystkie. Twojej twórczości nie da się po prostu nie lubić. ;)
    Pozdrawiam i weny życzę. ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. aww nie mogę się doczekać to takie fajne, że Tom ich odwiedza ^^
    heh nawet pod prysznicem się kłócili? heh no tylko oni tak potrafią ;D
    świetnie i nie mogę się doczekać kolejnej części <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Hahaha serio, irytują. Jejku, nie chcę przestać lubić tego opowiadania. Daniels jaka ciota! "Sądzisz, że ktoś mógł go zgwałcić?" Nie ku*wa, ciebie tak nienawidzi bo zabrałeś mu zabawkę -.- to jest szczyt bezczelności! Jak może teraz Toma tak owijać sobie wokół palca? A ten Tom? Idiota! Bill mówi: nie zbliżaj się do niego. On- Andy, mogę z tobą spać? @#$%^&*())&^%$#E? no nie mam słów. A Bill jakoś walczyć o tego głupola, wyznać prawdę, to zamyka się w pokoju jak emo (hahahah).
    Ale mówisz, że mają nas bohaterzy wkurzać? I wkurzają :P
    Czekam na PM i pozdrawiam (:

    OdpowiedzUsuń
  9. Coś mi się wydaje, że Bill chce mu powiedzieć o co tak na prawdę chodzi z Andreasem, ale może to dla niego ciężkie dla tego jakby chce mu to "pokazać" poprzez te sny. Może bliźniaki tak potrafią? :D
    Ale szkoda, że Tom nadal jest przekonany do Andreasa. ;<
    Gdyby tylko Bill pokłócił się z Andreasem a Tom to podsłuchał i coś by wynikało, że mu zrobił krzywdę... a potem Tom mógłby sprowokować Danielsa by się przekonać, że to prawda. :D
    Dobra nie będę sobie układać tego :D

    Mam nadzieję, że w końcu wyjaśnią sobie wszystko ;*
    Uwielbiam to opowiadanie! życzę dużo weny i świetnych pomysłów!
    pozdrawiam/ G.

    OdpowiedzUsuń
  10. Je no, ale dlaczego ie napisałaś jeszcze jak Tom wchodzi do sierocińca i rozdaje prezenty, no? ?:P Chyba że to będzie w następnym rozdziale! xD weny!! ^^

    OdpowiedzUsuń
  11. Fajny rozdział, tak bogaty w śmieszne sytuacje i gadki, że nadal mi się micha śmieje^^ Trochę mi brakuje Billa w ostatnich rozdziałach. To wszystko przez Andy'ego i jego kręcenie się wokół Toma, a raczej Toma wokół niego :D
    Ciekawi mnie, jaki prezent Tom chce dać Matowi i co ma Andreas z podwożenia ich tak daleko...
    Obawiam się, że w tym momencie Andy nie da z siebie koszulki w życiu ściągnąć, byleby tylko Tom nie zauważył znamienia. Oczywiście, jeśli to on jest gwałcicielem, bo jego reakcja podszyta jedynie zaciekawieniem (żadnego szoku etc.) trochę mnie zbiła w podejrzeniach z tropu XD
    Co do naszej irytacji niektórymi zachowaniami bohaterów, cóż... bez różnych emocji, jakie odczuwamy wobec fabuły czy właśnie postaci nie byłoby tak fajnie XD
    A Tom to naprawdę jest aniołek ale i głupek, w sumie dobrze że nie daje na siebie wpływać Billowi, jednak i tak się człowiek martwi, jak i o jego przyszłość z kiepską maturą XD No cóż, miejmy nadzieję, że po założeniu zespołu zbiją tyle kasy, że mu matura i tak nie będzie potrzebna :D
    Pozdrawiam, weny życzę^^

    OdpowiedzUsuń
  12. *________* I jak ja wytrzymam tydzień czekania na kolejną część? <33
    Cudo, trochę szkoda, że tak mało Billa, ale jeszcze będą z nim wątki później xD
    Kurde, powinnam napisać coś jeszcze ale nie mam pomysłu jakoś :<
    W każdym razie wiedz że uwielbiam to opo :D

    OdpowiedzUsuń
  13. "To była prawie jak magia.
    Magia, która sprawiła, że przez kilka godzin jazdy samochodem bliźniacy cały czas się przemawiali, nawet nie pozwalając mu się wtrącić. Nie pomogła nawet groźba, że wysadzi jednego z nich po drodze, jeśli się nie zamkną – wtedy zaczęli się kłócić, kto ewentualnie miałby wylecieć." genialne!
    Tak, dzieciaki na pewno się ucieszą, a Matt pewnie najbardziej :)
    Cóż, czekam na dalsze wątki :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Wiesz co? Po tym rozdziale lubię Andreasa. Wiem, że mógł zgwałcić Billa itp. ale to jest jakaś głębsza sprawa. Wmieszana jest w to Simone, a Andreas żałuje tego co zrobił.
    Wypad do sierocińca? Nareszcie. Czekałam na to. I na to by Bill pojechał z Tomem.
    A poza tym oni się kłócą o byle co. I nawet pod prysznicem. Uśmiałam się.
    "- Oddawaj to mydło!
    - Znajdź sobie własne!
    - Hej!
    - Zabieraj łapę z mojego tyłka.
    - Kto by tam chciał dotykać twojego tyłka?" Hehe. Mogli by zwolnić to całe napięcie w bardzo ciekawy sposób. Ale Billuś się wycofał i znów musi jakoś odreagowywać w kłótni. :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Andreas chyba nie jest aż takim dupkiem za jakiego go miałam, coraz bardziej zaczynam go lubić:) Fajnie że Tom w końcu odwiedził dom dziecka:) Przez całe życie to był jego dom więc na pewno ta wizyta wyjdzie mu na dobre:) Mam nadzieję że Bill wejdzie d0o środka i zobaczy ile to wszystko znaczy dla Toma... Super ci wyszła ta kłótnia pod prysznicem ^^

    Pozdrawiam cieplutko i życzę weny:)

    OdpowiedzUsuń
  16. http://deadly-psychopath.blogspot.com/ w oczekiwaniu na ciąg dalszy historii Toma i Ai zapraszam na one shota. :)

    OdpowiedzUsuń
  17. kurdeeee, ja chce już następny, hm,,, ciekawe jak bd wyglądać spotkanie z mattem, cóż, spodziewam się dwóch scenariuszy- 1- matt i tom lądują w łóżku, albo 2- bardziej okrutny- matt sb kogoś znalazł, fajnie by było gdyby do tego wszytskiego jeszcze się bill wtrącił- anikka tenebris

    OdpowiedzUsuń
  18. Chciałabym się dowiedzieć, jaką tajemnicę skrywaaa Bill! ;C

    OdpowiedzUsuń
  19. "- Oddawaj to mydło!
    - Znajdź sobie własne!
    - Hej!
    - Zabieraj łapę z mojego tyłka.
    - Kto by tam chciał dotykać twojego tyłka?" - ewidentnie najlepsza część tego rozdziału.. xDD Leje.. No, ale idymy czytać dalej.. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)