sobota, 1 września 2012

25.Rodzinny dom


Bill dał radę przez dwa tygodnie jeździć autobusem, zanim Andreas wreszcie go dorwał i niemal zmusił do jeżdżenia razem z nim i Tomem. Sam Tom wydawał się całą sytuacją rozbawiony i gdy Daniels po raz pierwszy wiózł ich do szkoły, Bill nie mógł uwierzyć, że Tom się tak zachowuje! Był przy mężczyźnie wyluzowany, opowiadał o swoim wcześniejszym życiu, żartował, śmiał się i wyciągał różne anegdotki z pracy od Andreasa. Zachowywali się, jakby mimo różnicy wieku byli prawdziwymi przyjaciółmi i Bill zaczynał żałować, że nie zdecydował się z nimi jeździć od samego początku. Że nie ukrócił tego już na samym początku. Przecież zgodził się spotykać z Tomem tylko dlatego, że chciał go chronić przed tym facetem, a tymczasem niemal sam oddał mu go w łapska. Wiedział, że Tom gdzieś tam w podświadomości ma jego ostrzeżenia i w każdej chwili jest w stanie się bronić, ale zdawał sobie sprawę z tego, że z każdą jedną chwilą spędzoną w towarzystwie Danielsa Tom coraz bardziej mu ufa i nikt nie mógł nic na to poradzić.
Niestety, Tom nie był osobą, którą można by łatwo zmanipulować, a to ograniczało Billowi pole działania. Niepokoiło go też zachowanie Andreasa, miał wrażenie, że to taka cisza przed burzą. Nie podobało mu się to, co działo się dookoła, tym bardziej, że za niespełna miesiąc czekała ich matura, a zaraz po niej ślub matki z Gordonem. Nie mógł też nigdzie wychodzić, bo nie było komu go wozić, a upilnowanie Toma było niemożliwe, ponieważ często spotykał się z Geo i Gusem i Bill mógł tylko się modlić, żeby pilnowali go bardziej, niż wtedy, kiedy był w klubie razem z nimi.
Ta, pobożne życzenia.
- Mógłbyś ściszyć to gówno? – warknął w stronę kierowcy. – Nie znoszę disco polo.
- Trudno, mój samochód, moje zasady – odparł Andreas niewzruszony.
Bill zacisnął zęby, starając się pohamować złość. Tom zerknął na bliźniaka, a potem uśmiechnął się i w mgnieniu oka zmienił stację na inną, z bardziej znośną muzyką.
- Tom, czy ktoś ci pozwolił się tego dotknąć? – spytał Andreas.
- Nie marudź, tamta muzyka to naprawdę było gówno. Ucz się słuchać prawdziwej muzyki, a nie jakichś gniotów sprzed stu lat.
- Ta piosenka miała tyle samo, co ja.
- No mówię, że sprzed stu lat.
Bill ledwo powstrzymał kpiący uśmieszek cisnący mu się na usta. Być może dla Toma jeszcze była nadzieja. Co ciekawe, kiedy obaj zaczęli palić, Andreas krzywo na nich spojrzał, ale nie skomentował tego. Wyglądało na to, że przez te dwa tygodnie Tom już zdążył go wychować i przyzwyczaić do niektórych rzeczy.
- O której dzisiaj kończycie?
- Hm… Nie mam pojęcia. Dzisiaj jest odpowiedni dzień na wagary.
- Jakaś klasówka?
- Pff, nie, z klasówek nie uciekam. Po prostu lekcje są do dupy. I tyle.
- Ok, rozumiem.
- Napiszesz nam usprawiedliwienie, prawda?
- Zapomnij, dzieciaku.
- Wiesz, bez ciebie sobie też poradzimy, a nawet jeśli ktoś zadzwoni do domu, i tak nikt się nie przejmie naszą ucieczką.
- Po co mam was wozić do szkoły, skoro z niej uciekacie?
- Och, więc napiszesz?
- Tia…
- Super. A wozisz nas, bo sam tego chciałeś.
- Tylko dlatego, że nie chcieliście zwolnić Carlosa.
Bill prychnął.
- A od kiedy przejmujesz się nami albo Carlosem?
- Carlos niewiele mnie obchodzi, szczerze powiedziawszy, ale jeśli chodzi o was… To co innego.
Czarny zmrużył gniewnie oczy.
- Teraz chcesz udawać takie niewiniątko?
- Nigdy nie twierdziłem, że jestem niewiniątkiem.
Tom przysłuchiwał się uważnie rozmowie, analizując każde słowo.
- Pewnie, tylko ukrywałeś swoje prawdziwe oblicze. Skoro tak bardzo przyssałeś się do Toma, może mu powiesz, DLACZEGO ja cię nie lubię? Bo zakładam, że świetnie znasz mój powód.
Andreas zacisnął ręce na kierownicy tak mocno, że aż pobielały my kłykcie. Zbladł odrobinę, ale dzielnie brnął dalej.
- Dlaczego sam mu nie powiesz? Poza tym, już ci mówiłem, że wyszło nie tak, jak chciałem.
- Oczywiście. Gdybyś naprawdę miał jaja, przyznałbyś się, a przynajmniej odczepił od nas wreszcie. Nie potrzebujemy cię.
- Potrzebujecie. Simone…
- Sami sobie poradzimy z tą dziwką.
- Ona jest bardziej niebezpieczna niż ci się wydaje.
- Dobrze wiem, jaka ona jest. Damy radę. A ty po prostu spadaj.
- Może ty ją przejrzałeś, ale Gordon wciąż jest pod jej urokiem. Nie mogę pozwolić, aby przez nią zmarnował sobie życie.
- Jesteś żałosny. Zresztą, nie wierzę w ani jedno twoje słowo. Jesteś zwykłą, podłą gnidą i już ci mówiłem, że jeśli dalej będziesz tak robił, pożałujesz tego.
- Bill… - wtrącił Dredziarz, patrząc niepewnie raz na jednego, a raz na drugiego. – Bez przesady, dobra? Nie moglibyśmy się jakoś dogadać?
- Najpierw niech powie, dlaczego nie mogę się z nim dogadać, a potem, jeśli po tym, co usłyszysz, nadal będziesz chciał z nim współpracować, to proszę bardzo.
Tom spojrzał pytająco na Danielsa. Mężczyzna wziął głęboki oddech i już otwierał usta, żeby coś powiedzieć, kiedy nagle coś uderzyło mocno w bok ich samochodu od strony Toma. Bill krzyknął, a Andreas stracił panowanie nad kierownicą. Samochód odrzuciło na bok z taką siłą, że dachował kilka razy i wyrzuciło go na drugi pas.
Bill z trudem wygramolił się z auta, które na szczęście zatrzymało się na kołach. Cały się trząsł z szoku, nawet nie zdając sobie z tego sprawy.
- T-tom!
 Drzwi od strony Dredziarza były zbyt mocno wgniecione do środka, żeby Czarny mógł je otworzyć. Dzięki braku szyby dostrzegł, że Tom jest nieprzytomny, a jego twarz jest zakrwawiona.
- Tom!
Patrzył z przerażeniem, jak Andreas, krzywiąc się z bólu, odpina pas jego bliźniaka i zaciskając mocno zęby, wyciąga go z samochodu. Wokoło zbierało się coraz więcej osób, gdzieś w oddali usłyszeli sygnał pogotowia.
Mężczyzna położył Toma na drodze niedaleko samochodu i złapał się za rękę, wyjąc z bólu. Bill uklęknął nad bratem i próbował go dobudzić. Był przerażony tym, że jego bliźniakowi coś mogło się stać.
- Tom! Tom! Obudź się, Tom! Nie rób mi tego.
Dredziarz oddychał normalnie i wszystko chyba było w porządku, poza tym, że nie odzyskał przytomności.
- Chryste, kto w nas wjechał? – spytał Andreas, rozglądając się po jezdni. Tom jęknął i otworzył oczy.
- TOM!
- Nic mi nie jest… Co się stało?
- Jakiś samochód w nas uderzył. Na pewno wszystko w porządku? Coś cię boli?
- Głowa. Trochę. Ja…
- Nie ruszaj się, Tom – powiedział Andreas, kucając przy nastolatku i głaszcząc go uspokajająco po głowie. – Nie wiemy, jakie masz obrażenia. Lepiej będzie, aż poczekamy na sanitariuszy. Możesz mieć wstrząs mózgu. Bill? Z tobą wszystko ok?
Bill kiwnął głową.
- Ale, Bill… Twoja koszulka… Jest cała we krwi – wyszeptał Tom, blednąc nagle. Polowa jego twarzy wciąż była brudna od świeżej krwi.
Czarny spojrzał na swoją koszulkę i zdał sobie sprawę, że Tom ma rację. Kiedy podniósł ciuchy i spojrzał na swój nagi brzuch, dostrzegł odrażające rozcięcie, z którego sączyła się krew. Patrzył na to z niedowierzaniem, drżąc lekko. Nie rozumiał, co się dzieje.
- Ale… To nie boli. Nie boli…
- Jesteś w szoku, Bill. Usiądź obok Toma.
Chłopak bez słowa usłuchał Andreasa, wciąż nie wiedząc, co się wokół niego dzieje. Daniels podszedł do sanitariusza, który wysiadł właśnie z karetki i poprosił go o natychmiastowe obejrzenie bliźniaków. Dopiero kiedy oni dwaj zostali przebadani i stwierdzono, że nie ma żadnego zagrożenia życia, pokazał swoją bolącą rękę. Jeden z sanitariuszy musiał mu nastawić cały bark.
- Chcę do domu – mruknął Tom, opierając głowę na ramieniu Billa.
- Tom…
- Ni chcę na to patrzeć. On nie żyje!
- Wiem.
- Zabierz mnie stąd.
- Nie mogę.
Tom mocniej wtulił się w jego ramię. Przed oczami wciąż miał zmasakrowane ciało, które zobaczył chwilę wcześniej, kiedy kilku mężczyzn wyciągało je z samochodu. Wszędzie było pełno krwi, ubrania podarte, a skóra niemal zdarta w pewnych miejscach. Trup nie miał jednej nogi i ręki, a brzuch był rozpruty. Kiedy Tom zobaczył ciało, zwyczajnie zwymiotował. Gdyby Bill go szybko stamtąd nie zabrał, zakrywając mu oczy, chyba by zemdlał. Na samą myśl, że to mógł być ktoś z nich, dostawał gęsiej skórki. Nie chciał umierać, na pewno nie w taki sposób. Był przerażony.
Policjant chciał och przesłuchać, ale wkroczył Andreas i nie pozwolił na to.
- Zadzwoniłem do Gordona, zaraz po nas przyjedzie. W porządku?
Bill kiwnął głową, przytulając do siebie Toma, który ledwo powstrzymywał się przed płaczem. Gdyby nie to, że Czarny musiał się nim zajmować, zapewne sam dałby się ponieść emocjom, ale chciał być silny właśnie dla niego. Dla Toma. Ta sytuacja tylko upewniła go w tym, co wcześniej myślał o bracia – Tom był tak kurewsko niewinny, że aż się dziwił, jak on przeżył te wszystkie lata, wręcz nie zdając sobie sprawy z niektórych rzeczy.
Gdy wrócili do domu, Kaulitzowie od razu poszli do pokoju Billa. Tom bez pytania wpakował się bliźniakowi do łóżka, przytulił go i po chwili po prostu zasnął.
Po przebudzeniu nie miał pojęcia, co się dzieje. Zwyczajnie brakowało mu kogoś, do kogo mógł się przytulić. Pościel dookoła była zimna, co oznaczało, że Billa nie ma już od dłuższego czasu. Tom zadrżał, przypominając sobie to, co miało miejsce zapewne kilka godzin temu. Próbował dalej zasnąć, ale cały czas widział przed oczami zmasakrowane ciało nieznanego mężczyzny. W końcu zakwilił cicho, niemal boleśnie, zwlekł się z łóżka i czym prędzej pognał do Andreasa. Może sobie mówić kto co chce, ale jak na razie tylko na nim mógł naprawdę polegać.
Wszedł do pokoju bez pukania i rzucił się wręcz na Danielsa, który akurat był niedaleko.
- Co jest? – spytał mężczyzna z lekkim zdziwieniem. Czy to normalne, że nastolatek tak po prostu się przytula?
- M- mogę tu zostać? – zapytał cicho Dredziarz.
- Gdzie Bill?
- Nie mam pojęcia. Gdzieś sobie poszedł.
- Jak się czujesz?
- Trochę boli mnie głowa.
Andreas kiwnął głową, przyjmując słowa Kaulitza do wiadomości. Objął go w pasie i poprowadził do łóżka.
- Mnie właściwie też przyda się drzemka.
- Przepraszam, jeśli przeszkadzam…
- Nie martw się, i tak miałem zamiar się położyć.
- Uhm… Ja… o co wam chodziło w samochodzie? Jak jechaliśmy.
Daniels westchnął ciężko, patrząc prosto w ciemne tęczówki chłopca. Tom był naprawdę śliczny, gdyby był tylko kimś innym… Męską dziwką, na przykład… Och, i gdyby miał osiemnaście lat, zerżnąłby go chociażby na podłodze. To by było takie gorące…
Ale nie mógł.
Zagryzł dolną wargę, obserwując nastolatka stojącego już przy łóżku. Tom pospiesznie zdjął buty, a potem odpiął pasek i pozbył się spodni. Cały czas czekał na odpowiedź.
- Może… opowiem ci innym razem – stwierdził wreszcie mężczyzna. Jego puls przyspieszył, kiedy Tom zdjął koszulkę i został w samych tylko, w miarę luźnych bokserkach. Mimo to i tak jego penis wyraźnie się odznaczał. Miał śliczne ciało. – Chyba już wystarczy ci na dzisiaj wrażeń.
- Właściwie to masz rację. Jestem taki cholernie zmęczony… - mruknął Dredziarz, kładąc się na pościeli. Daniels ułożył się obok niego i przykrył ich obu kołdrą.
- Śpij… Sen dobrze ci zrobi.
Tom uśmiechnął się lekko i zamknął oczy, wzdychając cicho.
- W domu dziecka zawsze przytulałem się do Mata… Przy nim nie musiałem niczego udawać – wyszeptał Tom. – Ponoć faceci nie powinni okazywać uczuć… Nie powinni pokazywać słabości, ale… przy nim to było coś innego. Miałem wrażenie, że potrafi mi czytać w myślach. I mogłem mu wszystko powiedzieć, nigdy mnie nie zdradził… Nigdy…
Andy przyglądał się uważnie nastolatkowi, kiedy ten powoli zasypiał. Gdy zobaczył, że Dredziarz już śpi, odetchnął i sam zamknął oczy. Już zasypiał, gdy ktoś zapukał cicho do drzwi i wszedł do środka.
- Andy, co…
- Cii! – Daniels przyłożył palec do ust i wskazał głową na śpiącego nastolatka.
- Przepraszam… - mruknął Gordon. Zamknął za sobą drzwi i podszedł do łóżka.
- Jak on się czuje? – zapytał z troską.
- Chyba nienajlepiej. Musi po prostu o tym zapomnieć, wciąż jest w szoku.
- Domyślam się. Dzięki, że się nimi zająłeś, Andy. Jesteś moim najlepszym przyjacielem.
Daniels uśmiechnął się słabo.
- Dzięki.
- Pójdę już. Chciałem ci tylko powiedzieć, że był tutaj twój współpracownik i przyniósł ci teczkę z dokumentami. Jest w moim gabinecie, razem z resztą materiałów.
- Dzięki, Gordon.
Mężczyzna uśmiechnął się i wyszedł. Andreas miał ochotę mu wytknąć, że przecież zobaczenie nastolatka w jego łóżku powinno go zaniepokoić, a na pewno zdziwić.
Gordon najwyraźniej wciąż jeszcze nie dorósł do roli rodzica. Daniels zastanawiał się, gdzie, do cholery, przepadł Bill i czemu zostawił brata samego. Z każdym jednym dniem coraz mniej rozumiał tego dzieciaka. Tom był taki inny od niego i zarazem wręcz identyczny.
Przyglądał się śpiącemu nastolatkowi. Towarzyszyło temu dziwne uczucie, jakby ckliwość, opiekuńczość i chęć zerżnięcia tego chłopaka połączyła się w jedno, o wiele silniejsze uczucie. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie czuł, po raz pierwszy było w nim tyle sprzecznych emocji. Chyba po raz pierwszy w życiu czuł się tak naprawdę żywy, a to za sprawą tego dzieciaka. Nie za bardzo rozumiał, o co w tym wszystkim chodzi, ale jeśli miał być szczery, to ćwiczenie swojej silnej woli jak na razie dobrze mu szło. Tak bardzo chciał go dotknąć, a przecież nie mógł, a przynajmniej dopóki Tom nie wyrazi na to zgody.
Pragnął go.
W tej chwili nic innego się nie liczyło. Zamknął oczy i rozkoszował się bliskością Dredziarza. Był jak balsam na jego zranioną duszę.
Pierdolona ironia losu, pomyślał Daniels, wzdychając cicho. Pierdolone życie!

***
Znowu jest ten dzień... Zastanawiam się, dlaczego bliźniacy nie mogli się bardziej pośpieszyć i nie urodzić się np. pod koniec sierpnia... Pierwszy dzień w polskiej szkole i narodziny naszych ulubieńców... Okrutna ironia losów.
Cóż, pozostaje mi tylko życzyć im dużo zdrowia, szczęścia, spełnienia marzeń i wydania kolejnej, czadowej płyty! Chciałabym, żeby czuli, że ich fani nadal są z nimi i ich kochają, a przede wszystkim życzyć im rozsądku i tego, żeby nie zatracili się w tym, co robią. Chociaż to już dorośli mężczyźni, miło jest widzieć na ich twarzach słodkie uśmiechy, jakby nadal byli małymi chłopcami.
PO PROSTU WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO, CHŁOPAKI! POWODZENIA!;)

13 komentarzy:

  1. Po pierwsze dołączam się do Twoich życzeń.Wszystkiego najlepszego kochani!!!
    Odcinek miał niezłe tempo.Kłótnia w samochodzie,wypadek i potem ta akcja z Tomem i Andreasem. Zastanowiło mnie to zdanie,że Gordon nie zdziwił się obecnością nastolatka w łóżku przyjaciela. Już sama nie wiem o co w tym wszystkim chodzi. Niepokojące jest pożądanie, jakie budzi się w Andreasie w stosunku do Toma. Mam nadzieje, że jest na tyle silny by powstrzymać się. I ciekawe gdzie podział się Bill? Zamiast być przy bracie gdzieś poszedł.Czekam na następny odcinek.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Matko, jak przeczytałam, że Tom jest nieprzytomny, to myślałam, że chcesz go uśmiercić x_X Ale dlaczego to auto wjechało w nich a) od strony Toma (jakby nie mogło od drugiej :D) i b) w TAKIM momencie? A już miałam nadzieję, że się przyzna, co zrobił Billowi ._.
    Cóż, odcinek naprawdę świetny :)
    Czekam na następny i Alles Gute zum Geburstag <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham cię.

    Oczywiście dołączam się do życzeń- najlepszego chłopaki <3

    A wracając do odcinka- świetny był.
    Uwielbiam, kiedy dzieje się tak wiele, kiedy tak szybko tupta akcja...
    Zastanawia mnie brak reakcji Gordona, ale cóż- jego nikt nie zrozumie.
    Coraz bardziej przeraża mnie zachowanie Andreasa. To bardzo, BARDZO niepokojące. Weź go zabij, czy co, bo mnie ten facet denerwuje ><*

    Dziwnie mi ze świadomością, że Tom to takie niewiniątko O.o serio- to dziwne... Ale podoba mi się XD
    Cóż, mam nadzieję, że podczas podczas roku szkolnego nie zaprzestaniesz publikowania notek.
    Życzę weny ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Już myślałam, że Andy powie, o co chodzi między nim a Billem, ale nie, jeszcze trochę muszę się pomęczyć z tą niewiedzą, chociaż już się domyślam, jak chyba wszyscy, co takiego się wydarzyło.

    Trochę mnie dziwi, że po wypadku, z bolącą głową i rozciętym brzuchem chłopaki nie trafili do szpitala. Nie da się przecież na miejscu stwierdzić, czy są jakieś wewnętrzne urazy. Nikt też na ulicy nie nastawia poszkodowanemu barku, robią to lekarze w szpitalu, a nie sanitariusze. To chyba pierwszy raz, kiedy w twoim opowiadaniu dostrzegłam coś nielogicznego. No ale nie ważne.

    Co do zachowania Gordona, to faktycznie brakuje mu rodzicielskiego instynktu. Tego samozachowawczego zresztą też, biorąc pod uwagę, że bierze ślub z Simon.

    I gdzie u licha polazł Bill?!

    OdpowiedzUsuń
  5. ja również dołączam się do życzeń! ;D
    trochę nie rozumiem Billa bo chce trzymać Toma z daleka od Andreasa a nagle sobie znika i Tom do niego leci.. eh..
    ciekawi mnie kiedy powiedzą Tomowi dlaczego Bill tak nie lubi Andiego ..
    czekam na kolejną część ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale nie lubię Danielsa. Mógł umrzeć w wypadku. No i gdzie ten Bill się podziewa?? Tom mógł do niego zadzwonić, a nie lecieć to tego pedofila..
    Dobra, mam nadzieję, że B&T sie dogadają (:
    ja zapraszam do siebie na nowy odcinek (: http://automatic-darksideofthesun.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. To całe Twoje opowiadanie jest takie piękne. <3 Jak czytam to mam wrażenie jakbym normalnie żyła w ich świecie, a kiedy notka sie kończy to cały dzień jestem w stanie przemyślać jak to wszystko może się dalej potoczyć. To jedno z tych opowiadań, które robią na mnie tak wielkie wrażenie. Wspaniale piszesz, masz zdumiewający talent; potrafisz połączyć pisanie śmiesznych scen, czy tych w których bliźniacy się kłócą razem z opisem emocji kiedy są blisko.
    Czekam na kolejną notkę <3 I dołączam się do życzeń dla naszego Billa i Toma ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Cieszę się, że Ci się podoba i mam nadzieję, że Cię nie zawiodę;).
      Pozdrawiam!

      Usuń
  8. Rany, ten wypadek mnie przeraził...
    Gdzie podział się Bill?
    Boję się, że w końcu Andreas nie będzie w stanie się powstrzymać i skrzywdzi Toma...
    Czekam na następny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Już myślałam że zabiłaś nam Toma... A tak swoją drogą to on nadal igra z ogniem... Musi uważać bo się poparzy i to bardzo boleśnie... Gdzie do cholery podział się Bill?? Nie powinien zostawiać brata, szczególnie w takim stanie... Odcinek ogólnie świetny :)

    Pozdrawiam cieplutko i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  10. WTF? Bill co ty robisz wracaj, bo ci Daniels brata skrzywdzi! o.O
    Super odcinek, oby Tom się dowiedział co Andreas zrobił jego bliźniakowi. Weny życzę ^ ^

    OdpowiedzUsuń
  11. Gordon jest głupi. Zobaczył Toma w łóżku dorosłego faceta i nic?
    A Tom też jest głupi, więc nie będę żałować go jak coś się stanie. Nie słucha brata, to niech nie słucha, a może na własnej skórze przekona się, co stało się Billowi.
    I zastanawia mnie co Andreas miał na myśli, że Simone jest niebezpieczna. Nie ufam tej kobiecie.

    OdpowiedzUsuń
  12. Ło matko boska, Jezu Chryste, ja pierdole.. Niezła ta akcja z wypadkiem.. Bill tak okrutnie znikać sobie bez słowa i zostawiać brata samego.. No, ale Tom też święty nie jest.. Znaczy.. głupi głupek nie zdaje sobie sprawy z niebezpieczeństw, którego go otaczają.. Ktoś powinien go o tym uświadomić *patrzy wymownie w stronę Billa* Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)