sobota, 15 września 2012

Rozdział 10


Chyba jeszcze nigdy nie było mu tak źle.
Leżał na swoim łóżku i patrzył w sufit. Otwarta książka leżała obok niego grzbietem do góry, ale chyba po raz pierwszy w życiu naprawdę nie miał ochoty nic czytać. Cały czas w głowie siedziało mu to, co stało się w Londynie.
Bardzo, ale to bardzo chciałby o tym zapomnieć, ale nie potrafił. Gdyby tylko to nie był Eric…
Nie pojawił się w agencji już trzeci tydzień. Cztery razy odmówił dość wartościowemu zleceniodawcy, tylko po to, żeby nie spotkać się z Richardsem. Wiedział, że niedługo będzie musiał się tam stawić, ale po prostu sobie nie wyobrażał ich ponownego spotkania. Gdyby Eric zaczął z niego szydzić, chyba by się rozpłakał. Było mu źle z tym, że to właśnie ON widział go w tej upokarzającej sytuacji, która, co ciężko było przyznać, sama w sobie nie było zła. Zwyczajnie bał się reakcji Erica na to, co wydarzyło się w hotelowym pokoju. I najgorsze było to, że naprawdę mu się podobało. Na samą myśl, że szatyn wsadził mu w tyłek palce, robiło mu się gorąco. I to było takie przyjemne uczucie!
Dzień po tym wydarzeniu unikał Erica jak ognia i nawet nie chciał zbytnio z nim o tym gadać. Dawał mu jasno do zrozumienia, że nie ma o czym mówić i ż to wszystko było winą alkoholu. Było czy nie, Andrej nie miał zamiaru w to wnikać. Eric przecież nie musiał wiedzieć. Ledwo przetrwał ten ostatni dzień w Londynie i lot samolotem. Dopiero kiedy pożegnał się z Ericem, odrobinę się rozluźnił.
CeCe dobijała się do niego już od dłuższego czasu. Była jego przyjaciółką, ale za bardzo wstydził się tego, co się stało, żeby jej o tym opowiedzieć. Nie chciał się z nią spotkać, bo szybko by go rozgryzła, w końcu znała go jak mało kto.
Spojrzał z niechęcią na książkę, wziął ją w ręce i odwrócił kilka razy. Spróbował skupić się na tekście, ale nadal nie było to możliwe. Westchnął ciężko i rzucił książkę z powrotem na łóżko, nie bacząc na to, że nie zaznaczył miejsca, w którym skończył. Przekręcił się na brzuch i wcisnął twarz w poduszkę, marząc o tym, żeby zniknąć w powierzchni ziemi.
Jeszcze nigdy nie było mu tak źle.

Dopiero po niespełna czterech tygodniach zdecydował się wreszcie iść do agencji. Nie mógł już znieść bezczynnego siedzenia i telefonów bombardujących go z każdej strony. Najbardziej przekonujące było jednak przyjście Erica kilka dni wcześniej, przez które Andrej omal się nie zabił.
Gdy Richards wtargnął do domu, domagając się spotkania z nim i groźby matki Andreja w ogóle nie pomagały, model był już na skraju załamania nerwowego. Gdy tylko usłyszał kroki Erica na schodach, a z łatwością odróżnił je od cichego stąpania swojej matki, nie zastanawiając się długo, otworzył okno i wyskoczył przez nie do ogrodu. Omal nie połamał sobie nóg, jedynie złamał trzy paznokcie, ale takie poświęcenie było po prostu koniecznością. Powiewając kraciastą koszulą, ukrył się w piwnicy, obiecując sobie, że jeśli takie coś się powtórzy, w tajemnicy przed wszystkimi zwyczajnie w niej zamieszka.
Teraz, kiedy stał przed Chadwick Models i przypomniał sobie jak kucał wśród okropnych pajęczyn, starych rupieci i stosu śmierdzącego drewna, czuł się tym zażenowany, tym bardziej że po wszystkim spędził godzinę w łazience, próbując doprowadzić się do porządku. Miał wrażenie, że po całym jego ciele łażą pająki.
Westchnął ciężko i z miną, której pozazdrościły mu rasowy burak, wszedł do środka. Skinął głową kobiecie siedzącej w recepcji i nie pytając o nic, powlókł się po schodach na górę. Czuł się okropnie zdenerwowany, zupełnie jakby robił coś naprawdę kompromitującego. Nigdy się nie spodziewał, że można tak źle czuć się w swojej skórze.
Wszedł po schodach na piętro, na którym ZAWSZE pracował i udał się do CeCe. Miał pecha, bo kiedy stanął przed drzwiami, usłyszał, że Eric jest razem z nią. Oparł się o ścianę obok drzwi i przymknął oczy. Za jakie grzechy?!
- Masz jakiś pomysł, dlaczego nie chce tu przyjść? – spytała CeCe.
- Hmm? A bo ja wiem? Pewnie to jakaś kolejna zachciewajka. Nie chce mi się wierzyć, że naprawdę ma ospę.
No, może to nie było najlepszym pomysłem, pomyślał Andrej z westchnieniem.
- Próbowałam się do niego dodzwonić, ale nie odbiera telefonu. Jego menadżer dostaje szału.
- Też bym dostał na jego miejscu. Może dzisiaj wreszcie przyjdzie. On ZAWSZE się spóźnia, tak więc jest jeszcze czas.
Ta, pomyślał Andrej.
To była kolejna ironia w jego życiu. Kiedy chciał gdzieś dotrzeć na czas i naprawdę bardzo, ale to bardzo się spieszył, zawsze się spóźniał. To było jak wielki spisek. Choćby nie wiadomo co robił, jak bardzo się starał zdążyć na czas… po prostu się spóźniał. A teraz? Kiedy chciał to wszystko jak najbardziej odwlec, w jakiś cudowny sposób pojawił się na miejscu przed czasem. Czy to nie było dziwne?
Wziął głęboki oddech. Prędzej czy później będzie musiał stawić temu czoła, wiecznie nie może wyskakiwać przez okno i ukrywać się w piwnicy, nawet jeśli przemknęło mu przez myśl – ale tylko raz i tylko przez sekundę, oczywiście – żeby nie rezygnować ze swojego pokoju i zwyczajnie wysprzątać piwnicę na błysk.
Dał sobie mentalnego kopniaka, wyprostował się i… zapukał.
- Proszę!
Zawahał się. Jeszcze mógł stąd uciec, schody były tak blisko i były takie kuszące…
Do dzieła, ty tchórzu, pomyślał.
Tym razem kopnął się mentalnie dwa razy. Nacisnął klamkę i wszedł do środka.
CeCe uśmiechnęła się szeroko, kiedy go zobaczyła. Eric nie zmienił wyrazu twarzy, a jego oczy wpatrywały się w niego uważnie, śledząc każdy jego ruch.
- Uhm… Cześć, Cece. Cześć, Er… ic.
Mężczyzna skinął mu głową, biorąc łyk kawy. Blondyn zauważył, że Richards był u fryzjera. Jego włosy były teraz krótkie i starczały jak igiełki. Wyglądał w nich naprawdę przystojnie.
- Cieszę się, że wreszcie się pojawiłeś. Już myślałam, że ta ospa cię zabiła – powiedziała kobieta, splatając ręce na piersi.
- Przepraszam – mruknął model skruszony. – To długa historia.
- Mam nadzieję ją usłyszeć.
- Tak, jasne… W każdym razie wróciłem.
- Czas najwyższy. Twoi zleceniodawcy aż pienią się ze złości, że twoje fotki jeszcze nie przyszły. Mamy dzisiaj dużo pracy – odezwał się Eric spokojnie.
Andrej przez chwilę przypatrywał mu się z podejrzliwością wymalowaną na twarzy. Po krótkiej analizie doszedł do wniosku, że mężczyzna nie miał zamiaru roztrząsać tego wszystkiego, co między nimi zaszło. Trochę się dzięki temu rozluźnił.
- Spoko, możemy zaczynać.
- Super. Twoje przebranie już czeka. Za jakieś pół godziny będzie twój, Eric.
Mężczyzna kiwnął głową. Wstał i wyszedł, odwracając się w drzwiach i patrząc na niego ze zmarszczonymi brwiami. Pokręcił głową i odszedł.
Andrej, plącząc się w zeznaniach, zaczął wyjaśniać CeCe powód swojej nieobecności, ale kiedy zobaczył w lustrze jej jedną uniesioną brew, zwyczajnie się zamknął i nic więcej już nie powiedział. Przed wejściem do pomieszczenia, w którym Eric miał mu robić zdjęcia, po raz kolejny wziął głęboki oddech i nacisnął klamkę.
Jak zwykle wszystko było już przygotowane, a Eric grzebał coś przy jednym z aparatów. Wszystkie jego rzeczy były starannie poukładane, nigdzie nie walał się nawet jeden nie potrzebny kabel albo cokolwiek, co mogło zasugerować, że Eric jednak nie jest pedantem. Chyba był.
- W porządku. Usiądź – rzucił do niego, nadal nie patrząc.
Model poczuł się trochę pewniej. Podszedł i usiadł na specjalne macie, która tworzyła tło do pierwszych zdjęć. Wiedział, że po obróbce znajdzie się za nim coś fajnego… Czasami były to puste pomieszczenia, czasami jakieś krajobrazy, a czasami jeszcze coś innego.
Przez całą sesję Eric nawet jednym gestem nie dał mu do zrozumienia, że z niego szydzi. Polecenia wydawał spokojnie, łagodnie korygował błędy w ustawieniu modela i zachowywał się naprawdę miło jak na niego. Niestety, zamiast pomóc w tym jakoś Andrejowi, tylko jeszcze bardziej go zestresował. Blondyn tak bardzo przyzwyczaił się do obelg, że nagły ich brak wywołał w jego umyśle chaos. Ciągle się zastanawiał, czego ten facet od niego chce?
- Koniec na dziś – powiedział szatyn jakieś trzy godziny później. – Dobra robota. Za kilka dni zdjęcia będą gotowe.
Andrej skinął głową, nie wiedząc, co mógłby powiedzieć. Wstał ze swojego miejsca i zagryzając dolną wargę, skierował się do drzwi.
- Andrej, chciałbym z tobą porozmawiać – odezwał się Richards.
Model zesztywniał.
- Porozmawiać? – spytał, uśmiechając się wymuszenie. – Mh, nie mamy o czym rozmawiać, serio.
- Sądzę inaczej. Usiądziesz?
- Śpieszę się. Naprawdę, to nie może poczekać?
- Raczej nie…
- Musi.
Chłopak wyszedł z pomieszczenia i niemal pędem pobiegł do garderoby. Serce biło mu jak oszalałe. Boże, o czym on chciał z nim gadać?! Na pewno chciał się czepić ich wyjazdu do Londynu! Tak, to na pewno to! Czego innego mógłby chcieć? W końcu to Eric Richards! Facet, który za punkt honoru postawił sobie udowodnienie mu, że woli fiuty od cipek. Ale nie woli. Nie, nie i jeszcze raz nie! Cipki są w porządku.
Pospiesznie się przebrał, nawet nie zachodząc do CeCe, żeby pozbyła się jego makijażu. Zarzucił sobie swoją torbę na ramię i zdenerwowany, wyszedł z garderoby. Zobaczył, że wina już działa, więc wszedł do niej i nacisnął przycisk oznaczający parter.
- Poczekaj!
Podskoczył, kiedy do windy wślizgnął się również Eric. Drzwi zatrzasnęły się dosłownie kilka sekund później.
- Co?
Eric westchnął.
- Unikasz mnie, prawda? To dlatego nie przychodziłeś. Zwyczajnie ci wstyd za…
- Nie wiem, o czym mówisz – mruknął Pejic, odwracając wzrok. Winda powoli ruszyła w dół.
- Dobrze wiesz, o czym mówię.
- Nie, nie sądzę.
- Przestań zachowywać się jak gówniarz, dobra? Przecież widzę, co się z tobą dzieje. Nie radzisz sobie z tym, co zrobiliśmy w hotelu, prawda?
- Nic nie zrobiliśmy w hotelu! – Andrej uniósł głos. – Dlaczego nie możesz o tym po prostu zapomnieć?! Tak trudno wymazać z pamięci kilka wspomnień?
- Czemu jest to dla ciebie takim problemem?
- A czemu nie?! – Andrej zacisnął dłonie w pięści, jego oczy ciskały błyskawice. – Może skupmy się na faktach, dobra?! Odkąd się poznaliśmy, ciągle mnie obrażasz i coś insynuujesz. Twoje zachowanie można podciągnąć pod porządne maltretowanie, w dodatku wciąż słyszę na swój temat różne epitety. – Winda stanęła, lecz drzwi nie otworzyły się. Nie zwrócili na to uwagi. – Ciągle mi wmawiasz, że jestem gejem! Jak mam się do ciebie odnosić po tym, co stało się w Londynie? Gratulować, że może miałeś rację? Jakbyś nie zauważył, to po prostu schodzę ci z drogi, żebyś nie miał okazji wykorzystać broni, którą sam włożyłem ci do ręki! A teraz po prostu mnie przepuść, bo chcę już wrócić do domu!
Eric patrzył na niego w milczeniu. Andrej warknął cicho i podszedł do drzwi, ale uświadomił sobie, że coś jest nie tak. Zacisnął jeszcze raz przycisk parter, ale nic się nie stało.
- Co jest? – zdziwił się model, ponownie naciskając przycisk. Drzwi nie ustąpiły.
- Chyba winda się zacięła.
- No, co ty?! – mruknął Pejic ironicznie. – No, dalej! Otwierać się!
Drzwi nadal ani drgnęły.
Andrej z całej siły kopnął w metalowe drzwi. Dlaczego akurat teraz?! Dlaczego znowu on?!
Odwrócił się plecami do szatyna. Czuł się przyparty do muru.
- Andrej… - Eric położył mu rękę na ramieniu, ale chłopak wyrwał się.
- Nie dotykaj mnie.
- Uspokój się – mruknął Richards, patrząc na niego z lekkim zdziwieniem. – Chcę tylko pogadać.
- Ale ja nie chcę! – warknął model, splatając ręce na piersi.
- W porządku – Eric wzruszył ramionami. – W takim razie po prostu mnie posłuchasz.
Blondyn jęknął cicho i zsunął się po ścianie windy, siadając na podłodze. Ukrył twarz między kolanami, marząc, żeby ta przeklęta winda wreszcie ruszyła.
- Słuchaj… Wiem, że to, co się stało, mogło tobą wstrząsnąć, ale nie powinieneś brać tego do siebie.
- Nic mną nie wstrząsnęło.
- Nie? To o co ci chodzi? Nawet ty nie jesteś takim kretynem, żeby TAKIE zachowanie było normą. Pozostaje tylko kwestia twojej niezachwianej wiary w to, że będę cię przez to gnębił… - Eric uśmiechnął się kpiąco, ale na widok miny Andreja jego uśmiech zbladł. Szatyn odchrząknął. – To nie o to ci chodzi, prawda? – Pejic nie odpowiedział. Eric zrobił oczy jak pięć złotych. – Bardziej martwią cię moje docinki niż to, że być może jesteś gejem?!
- Po prostu mam już dość twoich głupich komentarzy na mój temat! Jakby też jestem człowiekiem i ciągłe słuchanie, jakim to jestem kretynem niższej kategorii nie działa zbyt dobrze na moją samoocenę, wiesz?
Eric potrzebował dłuższej chwili na zebranie myśli. Dopiero kiedy przetrawił wszystko, co usłyszał, podszedł do modela i usiadł obok niego.
- Nie mam zamiaru się z ciebie wyśmiewać – powiedział spokojnie. – Nigdy właściwie tego nie robiłem.
- Wybacz mi złe dobranie słów! Krytykowałeś mnie!
- No, cóż… Może trochę, ale nie jestem potworem, żeby się nad tobą pastwić. Nie sądziłem, że bierzesz to aż tak do siebie.
- Chyba mam prawo być trochę przewrażliwiony na tym punkcie, nie sądzisz?
Eric westchnął. Wyciągnął rękę i nakrył nią dłoń Andreja, delikatnie zaciskając na niej palce. Model spojrzał na niego ze zdziwieniem.
- To było duże nieporozumienie, wiesz? – burknął szatyn. – Może zacznijmy od nowa, co? Tak chyba będzie lepiej. Jestem Eric Richards, będziemy współpracować przez najbliższych kilka miesięcy.
Blondyn uśmiechnął się wbrew swojej woli.
- Może nie od aż takiego początku, dobra?
- Ok. Ważne, że rozumiesz, o co mi chodzi.
- Jesteś gejem?
Eric skrzywił się.
- Dopiero się poznaliśmy, nie powinieneś pytać o takie rzeczy. Nie tak po prostu.
- Chcę wiedzieć.
- A jak myślisz?
Andrej zastanowił się.
- Myślę, że tak.
- Zaczniemy wszystko od nowa za jakieś dwie minuty, dobra? – Richards spojrzał na zegarek.
- Hm? Czemu?
Jego serce zabiło mocno, a twarz momentalnie poczerwieniała, kiedy zielone oczy spojrzały dokładnie w jego własne. Nie trudno było się domyślić, jakie pragnienie właściciela wyrażają. Andrej otworzył usta, ale sam nie wiedział, czy chce zaprotestować, czy może ochoczo przystać na propozycję. Zanim zdążył podjąć decyzję, ciepłe usta już spoczęły na jego własnych, muskając je delikatnie.
Pieprzyć to, pomyślał i przywarł do warg Erica, z ochotą oddając pocałunek. Splótł mu ręce na karku i zamruczał z przyjemności, kiedy ciepłe dłonie objęły go delikatnie w pasie.
To było naprawdę super i nic innego w tej chwili się nie liczyło.

***
Jest i dziesiątka! Trochę oporna, ale całkiem niezła jak na mój gust.
Czekam na Wasze opinie i pozdrawiam!

13 komentarzy:

  1. najbardziej mi sie spodobal ostatni akapit. troche irytujace bylo dzecinne zachowanie andreja...ale widac mu przeszło

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejka, jak pięknie! Robi się coraz cudowniej, Boże, jak ja to kocham! Wybacz, kochana, ale od jakichś kilku tygodni nie jestem jakoś w stanie wyduszać z siebie więcej w komentarzach. :C

    OdpowiedzUsuń
  3. Też uważam ten rozdział za wspaniały, tylko trochę literówki rozkojarzały, a tak to cudo. Pełne emocji, wspaniałych opisów - powiewająca koszula szczególnie mnie ujęła, jak i windowy pocałunek. Tylko co Andrej pomyśli, gdy wyjdzie na jaw, że to nie jego problemem było odrzucanie myśli o sobie - bi, a Erica? :(

    Powodzenia w pisaniu!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ojejku, to w windzie było słodkie. "Zaczniemy wszystko od nowa za jakieś dwie minuty, dobra?" W kończy Richards zachowuje się jak facet! Teraz powinien traktować Andreja jak kogoś ważnego, jak aniołka (:
    pozdrwiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne! <3 Końcówka wspaniała. ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Awww. ♥ Strasznie słodkie. ;) Nie mogę się doczekać dalszego ciągu, jestem ciekawa, jak dalej potoczą się ich losy.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. to z piwnicą mnie rozśmieszyło, ale końcówka mrrau cudna ^^
    Andrej może i jest tchórzem, ale takim słodko niezdarnym <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Dobrze że się nie połamał jak wyskoczył przez okno... Fajnie że zaczęli wszystko od nowa:) Może teraz się dogadają jak normalni, cywilizowani ludzie:) Andrej w tym rozdziale zachowywał się jak gówniarz a to nie fajnie... Myślę że to zacięcie się windy wyjdzie im na dobre:)

    Pozdrawiam cieplutko i życzę weny:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Hyyym... Jaki fajny mam początek dnia. ^^ Ciekawe ile będą siedzieć w ej windzie! Może kilka minut a możliwe że całą godzinę! xD
    WENY! ^^ Ty to wiesz, jak napisać żeby na koniec się szalało!!!! XD

    OdpowiedzUsuń
  10. Końcówka super! W końcu polubiłam trochę Erica :)

    Proszę tylko o jedną malutką poprawkę - o ile jednak Eric nie ma na twarzy drzwi oczywiście :D

    "Mężczyzna kiwnął głową. Wstał i wyszedł, odwracając się w drzwiach i patrząc na niego ze zmarszczonymi drzwiami. Pokręcił głową i odszedł."

    Brwi miały być? Tak mi się wydaje przynajmniej.

    Pozdrawiam
    Nyu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahaha, dobre;). To se poprawiłam humor przez poniedziałkiem. Dzięki za wyłapanie tego byka.

      Usuń
    2. Zawsze do usług :)

      Nyu

      Usuń
  11. Obsesjo, wiesz co robię w niedzielę po przebudzeniu.? Czekam na nowy rozdział PM. A w poniedziałek.? Czekam na nowy rozdział PM. A we wtorek.? Środę.? Czwartek.?... Czekam na nowy rozdział PM, oczywiście.
    Ostatnio zauważyłam, że twój nick idealnie odnosi się do tego, co czuję w stosunku do tego projektu. Od kiedy przeczytałam prolog to opowiadanie to moja obsesja. Dosłownie. Czasami, gdy siedzę w szkolnej ławce na jakiejś iście interesującej lekcji to moje myśli zaraz zmieniają tory. Najpierw myślę o frerardzie (chociaż to akurat u mnie standard), a zaraz potem zastanawiam się, co tam Andrej lub Eric odwalą w nowym odcinku.
    Czemu ty mnie tak męczysz tymi tygodniowymi przerwami.?
    <3

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)