Są takie momenty, kiedy
choćbyśmy nie wiadomo jak się starali, nic nam za cholerę nie wychodzi.
Zazwyczaj jest tak w chwilach największego rozdrażnienia, emocjonalnego
napięcia albo stresu.
Tom, walcząc z
drukarką już od połowy godziny, zdążył wymienić chyba wszystkie przekleństwa i
to we wszystkich znanych sobie językach, podczas gdy Bill krążył po jego pokoju
i dotykał dosłownie WSZYSTKIEGO.
- Nie dotykaj -
warknął Tom.
- Bo co?
- Bo gówno! –
powiedział z irytacją już któryś raz z kolei. – To moje rzeczy.
- Nie są podpisane –
odparł spokojnie Bill, obracając w ręce śnieżną kulę. – Ładna – skomentował z
kpiącym uśmiechem. Jak na obelgi, którymi cały czas ciskał w niego Tom, był
wyjątkowo spokojny, a to… to tylko jeszcze bardziej rozsierdzało właściciela pokoju.
- Działaj! – jęknął
Dredziarz, pukając drukarkę z każdej strony. – Błagam!
- Co ty tam jęczysz? –
spytał Bill, bez ceregieli zaglądając mu do szafy. – Chyba nie robisz sobie
dobrze w mojej obecności, co?
- Do kurwy nędzy! –
wrzasnął rozsierdzony Tom. – Usiądź na tym jebanym łóżku i przestań się
panoszyć w moim pokoju!
Bill w pierwszej
chwili skamieniał na ten wybuch, a potem parsknął śmiechem.
- I po co te nerwy? –
spytał spokojnie, celowo go drażniąc. – Przecież nic złego ci nie robię.
Gdyby Czarny stał
bliżej, zapewne zauważyłby żyłkę pulsującą wściekle na szyi Toma, niestety z
drugiego końca pokoju nie był w stanie tego zobaczyć.
Dredziarz jęknął,
kiedy drukarka zjadła mu kolejną kartkę. Nie mogąc wytrzymać już tej sytuacji,
otworzył okno, po czym bez ceregieli ją wyrzucił.
- Jebany złom!
Bill aż podskoczył,
kiedy sprzęt z głośnym hukiem spadł na ziemię. Wyglądał na naprawdę
zaskoczonego.
- Już ci lepiej?
Dredziarz policzył w
myślach do dziesięciu, po czym postanowił zacząć rozmowę na jakiś konkretny
temat, zanim zupełnie oszaleje.
- Co u Alana?
Czarny wreszcie
odkleił się od jego rzeczy i usiadł na łóżku. Odgarnął jakiś zbłąkany kosmyk do
tyłu.
- Rodzice go
zaakceptowali. Bał się najbardziej reakcji ojca, ale okazało się, że jego stary
to całkiem porządny człowiek i przyjął to wszystko spokojnie. Alan był
kompletnie rozbity, ale już czuje się dobrze. W szkole też było w miarę
spokojnie.
- To dobrze - mruknął
Tom, drapiąc się po głowie i zastanawiając, co zrobić z tymi przeklętymi
notatkami. – Głupio mi, że Bobby tak go załatwił przy wszystkich, ale…
- Ale?
Tom zmarszczył brwi.
- Ty nie kłamałeś,
prawda?
Bill wytrzymał to
badawcze spojrzenie i wzruszył ramionami.
- Za to ty tak.
- Jesteś pedałem?
Czarny parsknął.
Wyglądał na rozbawionego.
- Zapewne będę, jak
ktoś już mi wsadzi fiuta w dupę.
- Nie masz wstydu.
- Mam, ale chociaż cię
nie znoszę, mam przeczucie, że to, co mówimy, pozostanie pomiędzy nami.
- Ah, i właśnie
dlatego przyznałeś się, że jesteś prawiczkiem?
- Zajebiście obciągam
– powiedział Bill wyzywająco. Tom aż wciągnął głośno powietrze, a Bill
roześmiał się. – Żartowałem. Nie rozumiem, czemu o to pytasz. Może jesteś
zainteresowany?
- Chyba kpisz! Nie
jestem gejem.
- Nie trzeba być
gejem, żeby coś wsadzić w dziurę.
- Jesteś wulgarny! –
warknął Tom, ku własnemu zaskoczeniu czując, że się rumieni. On! Tom Kaulitz!
Zarumieniony!
NIEMOŻLIWE!
- Jestem po prostu
szczery. Gej kojarzy mi się z tym, co lubi mieć coś w dupie. Hetero to ten, co
lubi tam wkładać.
Tom słuchał tych
wywodów z niedowierzaniem. Najgorsze jednak było to, że…
… że świetnie rozumiał
punkt widzenia Czarnego i to przerażało go najbardziej. Nigdy się nad tym nie
zastanawiał, ale gdy ten teraz mu wyjaśnił to na swój pokręcony sposób, on od
razu to zrozumiał. To, co było między nimi, było dziwne. Nienormalne. Tom nie
miał tylko pojęcia, co to jest.
- Skąd możesz
wiedzieć, że lubisz coś mieć, skoro nigdy nie miałeś? – spytał Dredziarz, sam
nie wiedząc, czemu kusi licho.
Bill roześmiał się.
- Naprawdę muszę ci
mówić?
Rumieniec, znowu ten
cholerny rumieniec. Tom mentalnie dał sobie kopniaka. Oczywiście, że przecież
nie tylko TO można sobie wsadzić. Czarny jasno mu sugerował, że… Że on…
Tom potrząsnął głową.
- Wyjdź,
demoralizujesz mnie – powiedział Tom, pokazując koledze z klasy drzwi.
- Chyba żartujesz!
Demoralizuję?! A ty co, cnotka-niewydymka jesteś?
- Niewydymka na pewno!
– warknął Dredziarz. – Ja pierdolę, nie wierzę, że z tobą o tym gadam.
- Sam zacząłeś. – Bill
wzruszył ramionami, wyraźnie nieporuszony. – Co z tymi notatkami? – zmienił
temat. Musiał przyznać, że zarumieniony Tom był… słodki. Sam nie wiedział, skąd
mu się to wzięło i broń Boże nie zamierzał go prowokować do tego, żeby coś
między nimi zaszło, po prostu siedząc na łóżku w jego pokoju i rozmawiając z
nim swobodnie na TAKIE tematy, nie mógł nie wyciągnąć oczywistego wniosku.
Tom BYŁ słodki.
NAPRAWDĘ słodki.
Sam nie wierzył, że
tak pomyślał, ale… taka była prawda.
- Nie wiem. Moja
drukarka odmówiła posłuszeństwa.
- Hm, zanim
wypierdoliłeś ją na dwór, mogłeś pomyśleć o zeskanowaniu tych notatek – mruknął
Bill, mając ochotę się roześmiać. Znowu. Wstał z łóżka i zarzucił sobie plecak
na ramię. – Przynieś mi w poniedziałek do szkoły i, błagam, nic nie zniszcz,
jasne?
- Za kogo mnie masz?
- Za chuja, który lubi
mi uprzykrzać życie.
- Wzajemnie. I nie
myśl sobie, że skoro przyniosłeś mi lekcje, to uważam cię za kumpla. Zgniotę
cię jak robaka przy pierwszej lepszej okazji.
- I vice versa,
„kumplu” od rozmów na temat seksu. Do zobaczenia w poniedziałek. Sam trafię do
drzwi.
Bill machnął mu
niedbale ręką i wyszedł, zostawiając Dredziarza samego. Tom rzucił się plecami
na łóżko i przez dłuższą chwilę gapił się w sufit, nie do końca rozumiejąc, co
tak właściwie się stało. Czy on właśnie rozmawiał NORMALNIE z Billem Kaulitzem?
Z tym samym, któremu domalował rogi i ogon w gazecie i z którym miał już tyle
starć? Mało tego, byli sami w pokoju ponad pół godziny i się nie pozabijali!
Nie mógł w to uwierzyć.
Odetchnął, wstał z
łóżka i usiadł przy biurku z zamiarem przepisania lekcji. Bill porządnie
bazgrał, ale – tu znowu coś było nie tak – nie miał większych problemów z
odczytaniem jego pisma. Odczytał notatki instynktownie, nawet się nad nimi nie
zastanawiając. Dopiero kiedy po kilku godzinach kończył je przepisywać, zdał
sobie sprawę z tego co zrobił.
Gitara, pomyślał
nieprzytomnie. Muszę pograć na gitarze.
Było już późno, kiedy
usiadł przy biurku z laptopem. Był ciekawy, czy Bill już śpi, czy może jeszcze
grasuje po pokoju. A może go nie ma?
Odpalił odpowiedni
program i po chwili na ekranie pojawił mu się pokój czarnowłosego, dobrze
widoczny w ciemności dzięki podczerwieni.
Tom zachłysnął się
powietrzem, kiedy zobaczył, co tak naprawdę robi Bill. Jego policzki pokryły
się rumieńcem, chociaż sam nie miał pojęcia, dlaczego.
Bill chodził po
pokoju.
Zupełnie nagi. W
rękach trzymał biały ręcznik, którym zaciekle tarmosił swoje czarne włosy. Tom
przez chwilę poczuł, że chciałby być tym ręcznikiem. Potem jego wzrok spoczął
na nagim, szczupłym ciele. Mimowolnie oblizał usta. Kamera, którą zamontował,
była bardzo dobra i miał świetny obraz.
Ciało Billa było… wow.
Nie spodziewał się, że taka chudzinka może mu zaimponować. Szczególnie kuszące
wydawały się krągłe, na pewno jędrne pośladki i smukłe uda. Dredziarz czuł, że
robi mu się gorąco i wiedział, że nie powinien tak reagować, ale nie mógł się
powstrzymać. Na samą myśl o tych szczupłych udach, oplatających go w talii…
Potrząsnął głową,
samemu nie wierząc, w jakim kierunku pobiegły jego myśli. Nigdy nie czuł się
gejem. Nigdy nawet nie myślał, że mogłoby mu się spodobać zbliżenie z innym
chłopakiem.
Jego na wpół twardy
penis sugerował mu jednak coś zgoła innego.
Tom ze zdumieniem
spojrzał na swoje krocze, ledwo powstrzymując chęć zaglądnięcia na gołego
penisa, żeby być pewnym, że na pewno stoi.
- Leżeć – mruknął,
patrząc w to miejsce, jakby chciał je zakląć, ale wciąż czuł, że jego erekcja
ociera się boleśnie o białe majtki od Cavina Kleina.
Wziął do ręki sok,
wciąż patrząc na swoje krocze z niechęcony. Wziął solidnego łyka i akurat w
momencie, kiedy odstawiał szklankę, zobaczył, że Bill leży na łóżku, delikatnie
uciskając swojego penisa.
Zeszyty Czarnego i
spodnie Dredziarza przeszły do historii.
- Kurwa, kurwa, kurwa!
– zerwał się szybko i próbował jakoś uratować zeszyty, ale sok zrobił wśród
nich prawdziwe spustoszenie. Tom zagryzł dolną wargę, nie wiedząc, co zrobić –
ratować zeszyty czy może lepiej pooglądać sobie Czarnego? Po krótkiej chwili
namysł zdecydował się ratować zeszyty, a potem przewinął ten fragment i
obejrzeć całość. W końcu nie zawsze ma się okazję zobaczyć masturbację swojego
wroga numer jeden. To, że się nie lubili, dodawało wszystkiemu szczyptę
pikanterii.
Ze zgrozą zobaczył, że
zeszyty nie wyglądają najlepiej. Zabarwiły się na delikatny pomarańcz i
Dredziarz był pewien, że kartki posklejają się na amen. Nie wiedząc co zrobić i
jednocześnie chcąc zrobić to jak najszybciej, rozłożył zeszyty na kaloryferze,
po czym rozsiadł się wygodnie na łóżku z laptopem na kolanach i przewinął obraz
z kamery do interesującego go momentu. Jak w transie czuł, że jego place
rozpinają spodnie i zsuwają bieliznę na uda. Gdyby ktoś wszedł teraz do pokoju,
nic by nie zauważył. Spodnie były tak szerokie, że wszystko wyglądało
normalnie.
Prawa ręka zaczęła
delikatnie ugniatać jądra, dokładnie w ten sam sposób, w jaki robił to Czarny.
Chłopak leżał na łóżku na wznak z zamkniętymi oczami i obciągał sobie wprawnymi
ruchami. Najpierw bardzo powoli się pieścił, przesuwając dłonie po udach i
napiętych jądrach, a potem gładził palcem swojego penisa od nasady aż do
szczytu. Tom przełknął ciężko ślinę, czując że wcale nie musi się pieścić, żeby
się podniecić. To, co widział, zupełnie mu wystarczało.
Penis Billa był spory,
mniej więcej tak jak jego, tylko że przy tak szczupłym ciele wydawał się
jeszcze większy. Po chwili pieszczot był już w pełnej gotowości.
- Nie wierzę – burknął
do siebie Tom, przesuwając ręką po sztywnej erekcji.
Ręka Billa
przyspieszyła, więc jego też. Zaczął delikatnie pojękiwać, czując narastającą
przyjemność. Choćby chciał przedłużyć tę przyjemność, był tylko głodnym seksu
nastolatkiem. I tak był w szoku, że tak długo wytrzymał.
Jęknął głośniej
dopiero w momencie, kiedy zobaczył, że Bill polizał dwa palce, a potem sięgnął
do swoich pośladków. Oczy Toma wyglądały w tej chwili jak spodki UFO, ręka i
oddech przyspieszyły, ale spełnienie wciąż nie nadchodziło. Bill poruszał teraz
obiema rękami i wyglądał przy tym tak seksownie, że Dredziarz miał ochotę po
prostu wsiąść w samochód, pojechać do niego i go przelecieć.
Zamiast tego spuścił
się w swoją rękę, jak przez mgłę zauważając, że Czarny również doszedł obficie
we własną dłoń.
Mała bestia.
Tom skrzywił się,
patrząc na lepką, ciepłą spermę na swojej dłoni. Westchnął i nieporadnie
zepchnął laptop na łóżko, po czym wstał i poczłapał do łazienki. Zdecydowanie
musiał wziąć gorący prysznic.
Gdy już stał pod
strumieniem ciepłej wody, zaczął się zastanawiać, czy Bill czuł więcej
przyjemności, kiedy wsuwał w siebie palce? Tom nawet sam przed sobą by się nie
przyznał, że go to ciekawiło, ale teraz, kiedy zobaczył coś takiego na własne
oczy, zapragnął spróbować.
Wziął na palce płyn do
kąpieli. Był niemal stuprocentowo pewny, że się nada, po czym już mniej pewnie
sięgnął między swoje pośladki. Nigdy się tak mnie dotykał z TAKIM zamiarem i
już sama myśl o tym, co zamierzał zrobić, była podniecająca. Niepewnie nacisnął
opuszkiem palca na wejście, czując lekki opór, ale przecież nie sądził, że
pójdzie łatwo.
Nacisnął mocniej i, ku
jego zdumieniu, palec całkiem gładko wsunął się do środka. Włożył go najgłębiej
jak potrafił i przez chwilę zastanawiał się, co czuje. Kompletnie nie mógł tego
określić.
Dyskomfort? Owszem, ale było też coś innego,
całkiem sensownego i przyjemnego. Coś musiało być w tym, że geje tak chętnie to
robili.
Poruszał nim lekko na
próbę i było to całkiem pobudzające.
Ciekawe.
Jego penis drgnął,
więc jeszcze raz zrobił sobie dobrze, po czym pospiesznie się umył i wrócił do
łóżka. Zakopał się w chłodnej pościeli, czując delikatne pulsowanie w okolicach
odbytu, które nie pozwalało mu zapomnieć o tym, co zrobił.
Co dziwne, nie czuł się
z tym źle, właściwie to było mu całkiem dobrze. Potem jednak przypomniał sobie
o zeszytach Billa zalanych sokiem pomarańczowym i to, że nie ma na to żadnego
usprawiedliwienia. Miał pewność co do jednego…
… był trupem.
***
Rozdział niesprawdzony.
Pozdrawiam!
Ach, cudowne~! Wchodzę z ciekawości, a tu taka miła niespodzianka na zakończenie weekendu! Za każdym razem, gdy kończę rozdział Twojego opowiadania, mam ochotę na więcej, nie wiem jak to robisz, ale rób tak dalej!
OdpowiedzUsuńO kurwa.
OdpowiedzUsuńCóż... Jestem w mega pozytywnym szoku... Och, dziewczyno, ty mnie ciągle zaskakujesz... Jak ty to robisz? Jesteś niesamowita!
A ten rozdział był tak niesamowicie pobudzający... No mistrzostwo po prostu. Aż się doczekać nie mogę, co będzie dalej... Bo podejrzewam, że będzie ostroooo *__________*
Jesteś wspaniała. Pamiętaj. ♥
WENY!
Nie wytrzymam kolejnego miesiąca :c uwielbiam to opowiadanie i strasznie za nim tęskniłam, jest świetne! Musisz koniecznie szybko dodać nowy rozdział! :) Pozdrawiam i czekam. (:
OdpowiedzUsuńWybacz, ale nie mam weny na jakiś sensowny komentarz. Chociaż nie udzielam się często to chcę pokazać Ci, że jestem i czytam wszystkie Twoje dzieła :)
OdpowiedzUsuńCudo, cudo, cudo, cudo :)
Pozdrawiam!
hah, wiedziałam że niedługo dodasz, ktoś chce żebym mu pwróżyłą? chyba jestem w tym dobra ;p
OdpowiedzUsuńszczerze- nie spodziewałam się takiej swobody (czy jakby to można było określić) po Billu, zero wstydu zero złości wyjebane po całości (kompletnie bez sensu, wiem)
a co do zeszytów... Tom jest trupem. niezły pomysł z monitoringiem ;)
Jeeej czytałam wszystkie Twoje opowiadania, ale to jest zdecydowanie moim numerem jeden!
OdpowiedzUsuńUwielbiam tutaj sposób w jaki wykreowałaś charaktery obu bliźniaków. Mam nadzieję, że następny rozdział dodasz trochę szybciej, bo zaczęło się robić naprawdę gorąco - już nie mogę się doczekać dalszej części.
Wiem, że matura to masakracja - przechodziłam przez to rok temu, ale jakoś przebrnęłam i teraz jestem szczęśliwą studentką czego Tobie też życzę ;)
Pozdrawiam! ;)
ja pierdziele - poezja! tylko to jestem w stanie powiedzieć. Opłacało się czekac na tak zajebistą notkę :)
OdpowiedzUsuńTo opowiadanie jest świetne! Weź częściej dawaj rozdziały... :>
OdpowiedzUsuńKońcówka rozdziału mnie rozwaliła :P To było genialne.
OdpowiedzUsuńPo prostu muszę skomentować.
OdpowiedzUsuńNajpierw myślałam że popłaczę się ze śmiechu przez tą drukarkę i ich rozmowę, a potem siedziałam cała czerwona czytając TO. Uwielbiam Billa w tym opowiadaniu, a Tom robi na mnie całkiem pozytywne wrażenie.
Idę dalej umilać sobie czas i pozdrawiam :)