Robin
Powtórzyłem w myślach
listę rzeczy, które powinienem spakować już chyba po raz setny.
Było wszystko jak na
mój gust. Sebastian był kolejnym ignorantem odnośnie pakowania swoich rzeczy na
taką wyprawę, więc pomogłem mu również z jego rzeczami. Niby tylko trzy dni, a
i tak nie było łatwo się zmieścić w torbę. Wziąłem jeszcze plecak i wręczyłem Sebie
kanapki na drogę. Będziemy jechać autobusem około pięciu godzin, a to sporo
czasu.
Sebastian wypił aż
dwie kawy, żeby jakoś funkcjonować o tej czwartej nad ranem i jeszcze kazał
sobie zrobić cały termos, żeby miał co pić po drodze. Normalnie gorzej niż z
jakimś narkomanem. Ja sam zapakowałem jeszcze fajki. Seba ostrzegł mnie, że
jeśli mnie z nimi złapie albo gdzieś je zauważy to zginę śmiercią tragiczną.
- Wyłączyłeś kuchenkę?
– spytałem.
- Tak.
- Zgasiłeś wszędzie
światło?
- Tak.
- Zamknąłeś okna?
- Robin, sam się już
zamknij, dobra? – warknął, zamykając dom na klucz.
Westchnąłem i skinąłem
głową. Jakoś staszczyliśmy nasze rzeczy na dół. Autobus miał przejeżdżać obok
naszego bloku, więc mieliśmy transport spod samego domu. Gdy czekaliśmy,
spytałem spokojnie.
- Mogę zapalić?
Chemik spojrzał na
mnie, wciąż nie do końca obudzony i skinął niechętnie głową. Wyciągnąłem sobie
jedną fajkę i zapaliłem ją, zaciągając się dymem. Seba przyglądał mi się z
uwagą, zupełnie jakby widok mnie z fajką był… Sam nie mogłem stwierdzić, czy mu
się to podobało, czy może jednak nie.
Akurat skończyłem,
kiedy podjechał autobus. W środku siedział już nauczyciel matematyki, pan
Atkinson. Przywitałem się z nim uprzejmie i zająłem miejsce niedaleko
nauczycieli.
- Linn, jeśli Brown
będzie cię do czegoś namawiał, nie słuchaj go! – przestrzegł mnie matematyk. –
To geniusz matematyczny, ale poza liczeniem chyba nie ma za wiele w mózgu.
Oburzyłem się lekko na
to stwierdzenie, ale skinąłem posłusznie głową. Phil nie ma nic w mózgu?
Niedoczekanie twoje, stary pryku! Nie zakochałbym się w idiocie, to jest pewne.
Phil musiał po prostu dorosnąć i tyle. Był moim najlepszym nauczycielem.
Dlaczego nikt tego nie rozumiał?
Zbiórka miała być pod
szkołą i tak pojechaliśmy autobusem. Gdy zatrzymaliśmy się na miejscu, jeszcze
nikogo nie było. Kierowca otworzył bagażnik i przysiadłem sobie tam obok mojej
torby. Wziąłem dwie paczki fajek, które zawinąłem w skarpetki i wsadziłem w
buty. Chyba nie będą tego sprawdzać, co?
- Ro-bin!
Obejrzałem się i
uśmiechnąłem. Phil wysiadł z auta ojca i pomachał mi, szczerząc się jak głupi.
Zaraz za nim wysiadła również Lucy i uśmiechnęła się do mnie przyjaźnie.
Suka, pomyślałem, odwzajemniając
uśmiech.
- A gdzie ten facet, u
którego mieszkasz? – spytał Phil, rozglądając się z ciekawością. Podszedł do
mnie z torbą zarzuconą na ramię. Lucy sama targała swoją walizę. I dobrze jej
tak.
- Jeździ wcześnie do
pracy – skłamałem. – Nie miał czasu, żeby czekać, aż wyjedziemy.
- Aha. Szkoda.
Słuchaj, musimy poważnie porozmawiać. Jest coś, co muszę ci powiedzieć.
- A ja? – spytała
Lucy, szturchając go w ramię.
Blondyn objął ją w
pasie i pocałował w policzek.
- To męska sprawa,
kochanie. Siedzisz w autobusie z Cleo, prawda? Usiądziemy za wami z Robinem.
Mam masę żelek! Będziemy jeść i jeść i jeść…
Chyba ty będziesz
jadł, pomyślałem. Ja nie mam nic, już to, że Seba kupił mi tyle rzeczy było
wystarczająco zawstydzające. A nie mam zamiaru kogoś objadać z zapasów.
Wszyscy powoli się
zjeżdżali. Sebastian stał przy wejściu do autobusu, rozmawiając z rodzicami,
którzy dawali mu swoje aktualne numery telefonów w razie jakichś kłopotów.
Gdy już wszyscy
wreszcie dotarli, jakoś nauczyciele zapakowali całą rozwrzeszczaną zgraję do
środka, sprawdzili obecność i ruszyliśmy w góry! Siedzieliśmy mniej więcej po
środku autobusu, jakoś ani ja, ani Phil nie mieliśmy ochoty siadać na samych
tyłach. Przed nami siedziała Lucy i Cleo i gadały o sukienkach i ciuchach, a
Phi wyciągnął telefon i zaczął coś szybko na nim pisać. Podał mi go. Zaskoczony
przeczytałem tekst.
„Jutro są walentynki.
Na noc musisz się gdzieś ewakuować z pokoju, mam prezent dla Lucy. Może mi da,
jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planemJ”
Skasowałem wiadomość i
napisałem do niego własną, nie chcąc pokazać, jak bardzo mnie to boli.
„Co mam niby ze sobą
zrobić przez tyle godzinL?”
Phil wywrócił oczami i
uśmiechnął się złośliwie, odpisując.
„Możesz iść do Cleo,
będzie sama, a z tego co mówiła Lucy, jest na Ciebie napalona już od pierwszej
klasy.”
Zarumieniłem się.
Spojrzałem na niego i popukałem się w czoło. Zachichotał.
„Ma nawet gumki, więc
o co musisz zadbać to o to, żeby Ci stanął. Z wkładaniem w odpowiednie miejsce
nie będziesz już chyba miał problemu, co:P?”
Zaczerwieniłem się
jeszcze bardziej. Z chęcią bym się odszczeknął, że staje mi bez najmniejszego
problemu i tak właściwie po co ja mam komuś wkładać, skoro ktoś może mnie, ale
powstrzymałem się dosłownie w ostatniej chwili.
Zerknąłem na przód
autobusu, gdzie siedział Seba. Od pamiętnej nocy, kiedy uprawialiśmy seks, nie
doszło między nami do niczego znaczącego. Tak jakoś wyszło, że już na stałe
zamieszkałem w jego pokoju, ze swojego nie korzystając w godzinach nocnych.
Przez kilka dni dupa tak mnie bolała, że nie mogłem wysiedzieć na krześle. Seba
codziennie mnie o to pytał, pesząc mnie tym niemiłosiernie, ale w końcu jakoś
zawsze dukałem, że już lepiej i w ogóle… A gdy pewnego dnia powiedziałem, że
już nie boli stwierdził, że dopóki nie przywyknę do jego rozmiaru, nie możemy
uprawiać seksu. Na początku nie wiedziałem, co o tym myśleć, ale zaledwie kilka
minut później, kiedy już leżeliśmy w łóżku, kazał mi zdjąć majtki. Zdziwiło
mnie to, ale po krótkim wahaniu to zrobiłem. I tak się zaczęło.
Seba co wieczór, kiedy
kładliśmy się spać, przygotowywał mnie do penetracji, ale nie próbował we mnie
wejść, tylko wsuwał we mnie palce i rozciągał. Powiedział, że mógłbym to robić
sam, ale nic mu nie odpowiedziałem, sam nie wiedząc, co gorsze – świadomość, że
on by o tym wiedział czy to, że to robi.
Początek był
koszmarny. Leżałem do niego tyłem, czerwony jak burak, ze stojącym penisem, a
on, spokojny i rozluźniony, wsuwał palce w mój odbyt bez najmniejszego
zażenowanie. To było straszne. Po tych kilkunastu dniach już jednak trochę
przywykłem i Seba twierdził, że jeszcze trochę i powinno być dobrze. Nie wiem,
czy to, co robił, miało w ogóle jakieś znaczenie, moim zdaniem nie, ale skoro
twierdził, że przez to będę mniej ciasny, to ok. Może po prostu chciał sobie we
mnie powkładać palce, kto go tam wie. Każdy przecież ma jakieś swoje zboczenia,
prawda? W każdym bądź razie ważne było, że jeszcze trochę i znowu to zrobimy.
Pieprzyć to, że bolało. To było zajebiste. Ten ból… Połączony z przyjemnością…
Te bolesne i zajebiste ruchy w środku, świadomość, że już nie wytrzymam takiego
tępa, a jednak znoszenie go i niemożność zapanowania nad nim, a potem orgazm i
wydawać by się mogło, że to koniec, ale Seba dalej tam jest i dalej mnie
pieprzy…
A ja myślałem, że
bycie ciotą to kiepski pomysł.
Phil szturchnął mnie,
pokazując mi kolejną wiadomość.
„Chłopaki namierzyli
koło naszego schroniska całodobowy market, będzie można wieczorem skoczyć po
jakieś alko.”
Westchnąłem w duchu.
Miałem głupie wrażenie, że mi przypadnie zaszczyt pójścia po ten alkohol, ale…
Zerknąłem na Sebę, który wciąż gadał w najlepsze z matematykiem. Uśmiechnąłem
się do Phila.
Co mi tam! I tak
zapewne coś wywinę na tej wycieczce, więc tak czy siak jestem martwy. Najwyżej
Seba zabije mnie nadmiarem zadań z chemii po powrocie.
Droga się wlokła i
wlokła, ale kiedy już wreszcie zajechaliśmy, dość sprawnie rozlokowaliśmy się
po pokojach. Zjedliśmy sporą obiadokolację, nawet przy takiej czynności dobrze
się bawiąc. Phil ciągle gadał jakieś głupoty do Lucy, a ta śmiała się z niego w
głos. Sam też miałem ochotę się roześmiać, ponieważ on naprawdę gadał od
rzeczy, ale nie zrobiłem tego. Najgorsze było to, że usiadła obok mnie ta
napalona erotomanka, Cleo, która ubzdurała sobie, że się jej podobam. Jednego
byłem pewien – jak już Phil wyrzuci mnie z pokoju, żeby mógł zrobić Lucy
niespodziankę na walentynki, ja z pewnością nie pójdę na noc do jej pokoju. Nie
ma nawet takiej opcji.
Po obiadokolacji
dostaliśmy pół godziny na ogarnięcie się, a potem pojechaliśmy autobusem na
stok. Większość osób dość słabo jeździła, więc podzielono nas na dwie grupy. Seba
wziął tę obeznaną z nartami i snowboardem i poszedł z nami na stok, a matematyk
zajął się resztą.
- Zakład, że wyprzedzę
cię na najtrudniejszym stoku, jaki tutaj jest? – spytał blondyn, uśmiechając
się wyzywająco.
- Przekonajmy się –
odparłem spokojnie.
- Musimy coś zrobić,
żeby wykiwać chemika, bo na pewno nie pozwoli nam stamtąd zjechać.
- Coś wymyślimy.
Ja i Phil
wypożyczyliśmy snowboard. Żeby wjechać na samą górę, trzeba było w połowie się
przesiąść, dlatego Seba postanowił, że my wjedziemy tylko tym pierwszym i
zjedziemy tą łagodniejszą trasą. Ja i Phil szybko wepchaliśmy się jako pierwsi,
a kiedy już zajechaliśmy, szybko zapłaciliśmy za kolejny wyciąg. Seba jechał
jako ostatni, więc akurat jechaliśmy już do góry, kiedy zdał sobie sprawę z
tego, co zrobiliśmy.
Nie trwało długo,
kiedy dostałem SMSa.
„Masz przechlapane.”
Przecież wiem,
pomyślałem. Jak mógłbym nie mieć? On nie pozwoli mi o tym tak łatwo zapomnieć,
ale trudno. Te proste trasy były dla mnie… nudne. Potrzebowałem jakiejś akcji.
- Kto ostatni ten
stawia pizzę – krzyknął Phil. Gdy wyciąg już zaczął zawracać, wyskoczyliśmy ze
swoich miejsc. Przez chwilę jechaliśmy obok siebie po czym przybiliśmy piątkę i
tak zaczął się wyścig.
- Woohooo!!!
Stok był stromy i
wyboisty. Ciężko było utrzymać się na desce, ale ja już nie raz takimi
zjeżdżałem. Podczas wyścigu zrobiłem nawet kilka salt, przeskakując Phila.
- Oszukujesz! –
krzyknął.
- Wcale nie!
Trasa była długa, ale
jakoś tak szybko mi zleciało. Walczyliśmy naprawdę ostro. Cała twarz mi aż
zdrętwiała od zimna, ale nie miałem zamiaru odpuścić. Gdy dojeżdżaliśmy już do
końca trasy, czekała tam na sam reszta z wkurzonym na maksa chemikiem.
Przyspieszyłem, nie chcąc dać się pokonać. Obaj wjechaliśmy na mały pagórek,
robiąc w górze jeden pełny obrót.
Wygrałem.
- Oszukiwałeś! –
powiedział od razu Phil.
- Niby jak?
- Ekchem!
Spojrzeliśmy na
siebie, a potem odwróciliśmy się do wychowawcy z niewinnymi minkami.
- Czy ja wam
pozwoliłem wjechać na górę?
- Ee… No, bo…
- Dziękuję. Macie
szlaban. Obaj. Do końca wyjazdu będziecie jeździć tylko na tych górkach dla
początkujących. Jasne? I obniżę wam sprawowanie. Mogliście się zabić, co ja bym
powiedział waszym rodzicom?!
Kilka osób spojrzało
na Sebę jak na wariata. No, tak… Moi przecież nie żyli i była to dość świeża
sprawa, więc w tym momencie chemik zabrzmiał wyjątkowo nieczule. Zamrugał,
chyba zdając sobie z tego sprawę.
- W porządku –
powiedziałem głośno, żeby wszyscy usłyszeli. – Nie gapcie się na niego jak na
jakiegoś sadystę. Nie mam problemu z rozmawianiem o swoich rodzicach, naprawdę.
- Nie jesteśmy ma
„ty”, Linn – warknął Seba.
- Dobrze, PROSZĘ PANA
– odparłem z lekkim sarkazmem. Chemik i ja mierzyliśmy się wzrokiem. Nie wiem,
co inni sobie o tym pomyśleli, ale wyglądali na zszokowanych moim zachowaniem.
- Linn, gdy tylko
zjedziemy wszyscy na dół, zapraszam cię na rozmowę w cztery oczy – powiedział
ostro, po czym odwrócił się na pięcie i odszedł kawałek dalej.
- Zabrzmiało groźnie –
mruknął Phil. – Znowu zaczął się ciebie czepiać.
- Jakoś to przeżyję –
odpowiedziałem, chociaż nie byłem pewny, czego on tak właściwie ode mnie chce.
Wszyscy po kolei
zaczęli zjeżdżać w dół. Ja i Phil na samym końcu, za nimi był tylko chemik,
jadący powoli na nartach.
- Ta trasa jest nudna
– jęknął Phil. – Nawet nie ma gdzie porządnie wyskoczyć.
- Lepiej się zamknij.
To w końcu ja mam przerąbane u chemika.
- Byłem pewien, że
czepi się do mnie, ale jak walnął tym tekstem o starych… Bez urazy, Robin.
- Już mówiłem, że nie
mam problemu z normalnym rozmawianiem o nich. Nie byliśmy w końcu aż tak
blisko.
- Wiem, ale to i tak…
trochę dziwne. Heh, ale mu się głupio zrobiło, co? Nie mogłem z jego miny.
Dla mnie to aż takie
zabawne nie było, ale nie zamierzałem tego komentować. Kiedy już byliśmy na
dole, odpiąłem snowboard i oddałem go Philowi. Seba już na mnie czekał. Gdy
pozostali poszli napić się czegoś ciepłego, ja i Seba weszliśmy do budynku, a
potem zaprowadził nas do jakichś toalet. Uch. To chyba naprawdę będzie poważna
rozmowa.
Wepchnął mnie do
jednej z kabin przez co omal nie zabiłem się w tych butach do snowboardu, a
potem wszedł za mną i zamknął drzwi na patent.
- Hej…
- Tobie chyba brakuje
dobrego rżnięcia, co? – spytał, przyciskając mnie swoim ciałem do ściany.
Patrzyłem mu w oczy kompletnie zdezorientowany. – Wyraźnie musisz poczuć, kto
jest twoim panem, bo inaczej zwyczajnie nie potrafisz być posłuszny.
- Ale ja…
- Czyj to był pomysł?
- Mój – skłamałem.
- Kłamiesz.
- Mój – brnąłem w
zaparte. – Ja chciałem się ścigać.
- Nie myśl sobie, że
tak to zostawię. Odpracujesz ten wybryk z nawiązką – powiedział, wciskając mi
kolano w krocze. Jęknąłem cicho. – A teraz spadaj.
Puścił mnie, więc
wyszedłem pospiesznie z kabiny. Co to w ogóle miało być, zastanawiałem się.
Jeszcze cztery rozdziały i następne będą dłuższe, oby.
OdpowiedzUsuńZauważyłam, że ktoś skomentował wcześniej, że jest coś lepszego od Granic. Ok lubię wszystko to, co piszesz, ale ile można żyć twincestami, bez obrazy. Musi być jakaś równowaga. Dobrze, że Ty jej się trzymasz.
Naprawdę mam nadzieję, że te rozdziały będą dłuższe, przynajmniej na sześć stron w word'zie... Ok już nie marudzę, ważne by były~
Weny Ci życzę, ale to jak zawsze.
Jaki Seba nieczuły :o
OdpowiedzUsuńI w ogóle, jaki dominujący ;3; Tak nad biednym Robinem ukazuje swoją dominację, a biedny nie wie, o co w ogóle chodzi...
Tekst o rodzicach- chamski, minus dla Seby ;;
Ale za to akcja w toalecie... MHRAU, TEN SEBASTAN-DOMINATOR, RŻNIJ GO, OGIERZE ;;
Zdecydowanie za krótko D:
I znowu mnie zaskoczyłaś. Myślałam, że Seba będzie taki... czuli i w ogóle, a tutaj taki tekst z jego strony. Ciekawe jak to się rozwinie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam MM
Mówiłam już, że kocham to opowiadanie?? Jest boskie i wspaniałe. W roli Sebcia wyobrażam sobie mojego znajomego, ktory jest fizykiem
OdpowiedzUsuńjeeezu jakie okropne juz liczyłam na jakies zabawy w kiblu po kryjomu a tu co .. wypuscil go :OOO No ale kurna strasznie malo cos.. zawsze bylo z pola widzenia jednego i drugiego a teraz nic ._.
OdpowiedzUsuńznowu tak jakby zaczynasz isc na łątwizne zupelnie jak z 'pozory mylą' na początku ładnie i długo a potem jebs byleby bylo .
Spokojnie, następne są już dłuższe:). Ale skoro wszyscy narzekają, to może w ramach bonusu dorzucę coś ekstra na dniach.
UsuńPozdrawiam!
Super odcinek, czekam na więcej:D
OdpowiedzUsuńGdybys dodala dodatkowy odcinek Granic na dniach bylabym zachwycona!
OdpowiedzUsuńCo do tego rozdzialu to tez myslalam, ze Seba bedzie czuly, a nie chmaski w stosunku do Robina. Chcialabym zeby pomiedzy nimi zaczelo sie juz cos rozwijac.
Pozdrawiam
Sebastian robi się coraz bardziej zazdrosny i momentami przestaje panować nad swoimi odruchami. Podoba mi się. ;p
OdpowiedzUsuńStaram się dojść do tego, jak mogą zakończyć się "Granice", ale jakoś mi ciężko. Nie wiem, czy Robin zrezygnuje z Phila na rzecz chemika, ponieważ od razu widać, że przyjaciel, mimo iż heteroseksualny, znaczy dla niego bardzo wiele jako osoba, którą kocha się jako partnera, nie bliskiego kumpla. Z drugiej strony, jest Sebastian, dla którego Robin zaczyna znaczyć z czasem coraz więcej. Szkoda mi go trochę, bo młody nie patrzy na niego z tej strony. Ale koniec końców, mieli umowę i oboje na nią przystali. Mimo wszystko szkoda mi chemika i tego, że jedyne, na co może liczyć, to wspólne mieszkanie i seks.
Mam mętlik w głowie i nie potrafię złożyć tego wszystkiego w całość. Obecna sytuacja nie przywodzi na myśl żadnego realnego zakończenia z happy endem. Zdaje się, że aktualnie nie ma wyjścia, przez które nie cierpiałby przynajmniej jeden z bohaterów.
Po cichu liczę na to, że Robin i Sebastian na sam koniec będę razem.
Super, akcja się rozkręca.
OdpowiedzUsuńEwa
Fajny odcinek, zwłaszcza końcówka z Sebą *.* już chcę następny <3
OdpowiedzUsuńDODAJ WCZEŚNIEJ ODCINEK, BŁAGAM! <3
OdpowiedzUsuńDODAJ WCZEŚNIEJ ODCINEK, BŁAGAM! <3
OdpowiedzUsuńDODAJ WCZEŚNIEJ ODCINEK, BŁAGAM! <3
OdpowiedzUsuńDODAJ WCZEŚNIEJ ODCINEK, BŁAGAM! <3
OdpowiedzUsuńDODAJ WCZEŚNIEJ ODCINEK, BŁAGAM! <3
OdpowiedzUsuńZgadzam się z poprzednimi komentarzami :D
OdpowiedzUsuńBłagam dodaj nowy odcinek jako bonusik xD
PODZIWIAM CIEBIE I TWOJĄ TWÓRCZOŚĆ <3
Pozdrawiam- Desire
Okeślenie ''twoim panem'' kojarzy mi się tylko z jednym rodzajem opowiadań. Nie wiem, czy ty byś sięgnęła po taką tematykę dlatego jestem ciekawa bardzo jak to wszystko się potoczy.Pisz dalej i czekam na kolejny odcinek, mam nadzieję,ze pojawi się szybiej niż w piątek. Duuużo weny i czasu na pisanie.
OdpowiedzUsuń