środa, 25 kwietnia 2012

2.Rodzinny dom

Rozpakowanie się zajęło mu czas aż do wieczora. Nikt do niego nie przyszedł, chociaż miał nadzieję, że ktoś pokaże mu dom.
Dopiero pod wieczór pojawiła się ta sama pokojówka co wcześniej, żeby przekazać mu, że rodzina czeka już na niego w jadalni.
-Jak masz na imię?- spytał z ciekawością, idąc za nią do jadalni.
-Sara, proszę pana- odparła oficjalnie.
-Cholera, ty też? Mam na imię Tom.
Dziewczyna uśmiechnęła się lekko.
W jadalni zmieściłoby się boisko do koszykówki. Na środku stał ogromny stół, do którego przysuniętych było sporo krzeseł. Simone stała pod oknem, rozmawiając z ciemnowłosym mężczyzną.
Kiedy stało się jasne, że już przyszedł, mężczyzna odwrócił się. Na jego widok uśmiechnął się szeroko i podszedł do niego, wyciągając ramiona.
-Cześć! Cieszę się, że nareszcie mogę cię poznać- powiedział, przytulając zaskoczonego chłopaka.- Ale z ciebie chłopisko! Muszę przyznać, że nie jesteś podobny do Billa, chociaż macie identyczne oczy. I nosy. Jak ci minęła podróż?
-Bardzo dobrze- odparł Tom niepewnie.
-Jestem Gordon. Właśnie rozmawiałem z Simone o tym, żeby was obu zaadoptować. Mam nadzieję, że się na to zgodzisz.
He...?
-Siadajmy do stołu- powiedział czarnowłosy z uśmiechem.
Simone w ogóle nie patrzyła na Toma i chłopak był pewien, że to wina Billa. Zapewne wciąż było jej głupio po tej sytuacji w limuzynie.
-Bill nie je?- spytał ze zdziwieniem.
-Bill nigdy nie jada kolacji. Woli siedzieć u siebie w pokoju.
Tom nic nie odpowiedział. Kolacja minęła w przyjaznej atmosferze, chociaż Dredziarz czuł się trochę niezręcznie. Miał głupi wrażenie, że zrobi coś nieodpowiedniego albo przez przypadek mlaśnie i urazi tym gospodarza.
-Twoje książki leżą już na biurku u ciebie w pokoju- powiedział Gordon.- Będziecie z Billem chodzić do jednej klasy, będziesz więc mógł spisać sobie wszystkie notatki od niego. Bill wstaje o piątej, ale tobie powinno wystarczyć około 6.30.
-Jutro już idę do szkoły?
-Tak.
-W porządku.
Gdy Gordon przeprosił ich i wyszedł, tłumacząc, że musi trochę popracować, przy stole zapadła cisza. Tom chrząknął znacząco, chcąc zwrócić na siebie uwagę.
-Przykro mi, że Bill się tak zachowuje.
Kobieta uśmiechnęła się wymuszenie.
-To nic. Już się przyzwyczaiłam. Ja... Przepraszam, że nawet cię właściwie nie przywitałam, ale chciałam uniknąć komentarzy Billa. Jest bardzo złośliwy i... Ja... Naprawdę przepraszam, że tak wyszło. Bałam się, że zaczniesz brać z niego przykład i obaj będziecie mnie źle traktować.
-Nie ma mowy- powiedział Tom stanowczo.- Nie zamierzam zachowywać się w taki sam sposób, jak Bill.
-Cieszę się.
-Dlaczego on się tak zachowuje?
-Chyba ma mi za złe, że jestem szczęśliwa z Gordonem. Przez cały ten czas byliśmy tylko we dwoje, a teraz nagle on się pojawił i chyba Bill nie może się z tym pogodzić. Poza tym, on... ma bardzo trudny charakter. Nie chciałabym ci niczego narzucać, ale... nie próbuj się z nim zaprzyjaźniać. Nie chcę, żeby traktował cię tak samo źle, jak mnie.
-Nie ma takiej opcji- stwierdził Tom. Wyciągnął z kieszeni kartę, którą wcześniej dał mu Bill i podsunął matce pod nos.- Bill wydał prawie wszystko, ale trochę jeszcze zostało.
To... pani pieniądze i...
-Mów mi mamo albo chociaż Simone- powiedziała, uśmiechając się już radośniej.
-Może być Simone. To... ja już pójdę- dodał z zakłopotaniem.- Dobranoc.
-Dobranoc.
Wrócił do swojego pokoju i od razu poszedł do łazienki, żeby wziąć prysznic. Odkrył, że do łazienki można wejść jeszcze z innego pomieszczenia, ale nie z korytarza. Wyglądało więc na to, że drugie drzwi prowadzą do pokoju Billa.
Tom stanął przed nimi i przez chwilę się zastanawiał, czy wejść do środka. Gdy wreszcie zdecydował się nacisnąć klamkę, okazało się, że drzwi są zamknięte.
Westchnął ciężko i zabrał się za kąpiel.
Długo nie mógł zasnąć. Zawsze tak było, że kiedy miał spać w obcym miejscu, zwykle miał problemy z zaśnięciem.
Było około pierwszej w nocy, kiedy ktoś zaczął się tłuc w łazience.
Tom zmarszczył brwi, wymęczony, i nasłuchiwał. Wyglądało na to, że Bill się kąpał. O tej porze?
Ten koleś jest bardziej pojebany, niż myślałem, przemknęło mu przez myśl.

Następnego dnia został obudzony przez Sarę o godzinie szóstej. Wziął szybki prysznic i wciąż nie do końca przytomny, stanął przed lusterkiem. Miał na sobie tylko szerokie spodnie, które utrzymywały się nisko na jego biodrach jedynie dzięki paskowi.
-Scheisse!- jęknął Bill, wpadając do łazienki jak burza.
-Zajęte- mruknął Tom, wkładając do ust szczoteczkę do zębów.
Bill nic nie powiedział, tylko podszedł do prysznica i odkręcił kurki.
-Co ty robisz?- spytał Tom, unosząc brwi.
Bill również uniósł brwi, sprawdzając temperaturę wody.
-Chcę wziąć prysznic. Masz z tym jakiś problem?
-Wciąż tutaj jestem- mruknął Dredziarz.
-No to co?
Czarnowłosy szybko pozbył się swojej garderoby. Tom otworzył szeroko oczy, widząc jego śmiałość.
Bill szybko zdjął pozostałe na biodrach bokserki i wszedł pod prysznic, cicho zamykając za sobą zupełnie przezroczystą kabinę. Tom jedynie prychnął, pospiesznie kończąc myć zęby i wychodząc z łazienki.
Rany, co za koleś, pomyślał. Ale dupę ma niezłą, to trzeba mu przyznać. Przez tą krótką chwilę, chociaż nie chciał, miał okazję mu się dobrze przyjrzeć. Mimowolnie oblizał się.
Czarny był chudy, to było widać nawet w ciuchach. Skórę miał jasną i jędrną, na pewno też przyjemną w dotyku i gładką. Tatuaże wyglądały naprawdę imponująco. Najbardziej chyba spodobała mu się ta gwiazdka na biodrze. I ta pupcia... Och!!!
Skarcił się za te myśli, w końcu to jego brat. Nie powinien sobie wyobrażać Bóg wie co, ale... Miał tylko siedemnaście lat i nie był doskonały. Rozdziewiczył się, uprawiając seks z przyjacielem w domu dziecka. W dodatku sam jego styl dawał do zrozumienia, że nie jest do końca normalny i dobrze o tym wiedział.
Uszykował się i zszedł na śniadanie. Usiadł przy zastawionym stole. Nikt więcej się nie pojawił, więc sam zaczął jeść. Skrzywił się na widok szynki i kiełbasy i celowo odsunął to jak najdalej od siebie, żeby nie musiał tego oglądać.
Po chwili pojawił się Bill, ubrany zwyczajnie w porównaniu do tego, co miał na sobie dzień wcześniej. Zwykła, czarna bluzka, niebieskie dżinsy i czarno-czerwone trampki.
Zniknęły pierścionki, bransoletki i nawet tipsy, zostały tylko czarne włosy i kolczyk w brwi.
-Nie jesz kiełbasy?- spytał Czarny z zaciekawieniem.
-Jestem wegetarianinem- mruknął Tom. Nie miał ochoty z nim rozmawiać.
-Ja też- rzucił z delikatnym uśmiechem.- Chyba mamy więcej wspólnego niż nam się wydaje.
-Chyba nie bardzo- burknął Tom. Dobrze wiedział, że zabrzmiało to chamsko i mina Billa dobitnie go w tym utwierdziła. Czarny patrzył na niego ze zdziwieniem i jawnym niezrozumienie. Zapadła niezręczna cisza, przerywana jedynie brzękiem naczyń.
-Uraziłem cię czymś?- spytał spokojnie Bill.
-Co?
-Pytam, czy uraziłem cię czymś?- powtórzył Czarny.
-Nie.
-Aha.
Cisza.
Obaj nagle poczuli, że nie mają ochoty jeść. Bill pierwszy wstał od stołu i wyszedł, nie oglądając się za siebie. Tom pokazał mu fuck'a i zjadł jeszcze jedną kanapkę, po czym też wyszedł z jadalni. Korciło go, żeby odnieść wszystko do kuchni, ale nie wiedział jeszcze, gdzie ona jest.
W limuzynie Bill siedział cicho i bawił się swoim telefonem.
-Jakby ktoś pytał w szkole, nie znamy się- rzucił nieoczekiwanie.
-Czemu? Wstydzisz się mnie?- spytał Tom z kpiącym uśmiechem.
-Nie. To dla twojego dobra.
Dredziarz zmarszczył brwi, zastanawiając się, o co mu chodzi. Dowiedział się dopiero na długiej przerwie, kiedy poznając osoby ze swojej klasy kątem oka dostrzegł dziwną sytuację przy szafkach. Kilku chłopaków przechodziło obok Billa i jeden z nich mocno pchnął go na szafki, przewracając. Tom westchnął, bo był przekonany, że Czarny zaraz zrobi mu awanturę, ale nic takiego się nie stało. On w ogóle nie zareagował.
-Oni tak zawsze?- spytał jednej z dziewczyn.
-Tak, lubią się na nim wyżywać. Bill nie ma zbyt wielu znajomych, jest samotnikiem. Zresztą nikt nie chce się z nim kolegować. Na początku go nie zaczepiali, ale kiedy okazało się, że nie pozwala się dotykać, chłopacy przyczepili się na niego już na dobre.
-Nie pozwala się dotykać?- spytał Tom ze zdumieniem.
-No, tak... Kiedy tylko ktoś go gdzieś dotknie, obojętnie gdzie, zaraz się wyrywa i miota. Zachowuje się... dziwnie, zupełnie jakby go to bolało. To zwykły dziwak.
Z ostatnim zdaniem Tom zgadzał się w zupełności, chociaż to, co powiedziała mu dziewczyna, zaintrygowało go. Chciał się dowiedzieć, dlaczego tak jest. Miał tylko nadzieję, że nie będzie to coś w stylu "Nie pozwalam się dotykać, bo jestem bogatym snobem i pospólstwo nie ma prawa się do mnie zbliżać".
Dookoła działo się coś dziwnego, Dredziarz nie wiedział tylko, co. Nie rozumiał też, dlaczego inni tego nie widzą. Coś definitywnie było na rzeczy, a on obiecał sobie, że dowie się, o co chodzi w tym całym cyrku.
Dowie się albo nie nazywa się Tom Kaulitz, o!
Na ostatniej lekcji okropnie się nudził. Usiadł sam gdzieś pod oknem i patrzył na to, co dzieje się na dworze, słuchając muzyki na jednej słuchawce. Bill siedział gdzieś całkiem z tyłu, ale mało go teraz to wszystko obchodziło.
-Psst!
Dredziarz obejrzał się i zmarszczył brwi, kiedy dziewczyna z sąsiedniej ławki podała mu jakąś karteczkę. Otworzył ją z ciekawością.
"Hej. Robię dzisiaj imprezę u mnie w domu. Przyjdziesz?"
Spojrzał na dziewczynę i przez chwilę mierzył wzrokiem jej szczupłe ciało. Chociaż chodził do tej szkoły dopiero od kilku godzin, zdążył się już przekonać, że ta dziewczyna jest bardzo popularna i zapewne bycie u niej na imprezie o zaszczyt.
Poczuł się wyróżniony. W domu dziecka uczono go, że wszyscy są tacy sami, ale... W tym towarzystwie był po prostu lepszy.
Wracając do domu, nie zamienili ze sobą nawet jednego słowa. Bill przez całą drogę palił papierosa za papierosem, wyraźnie był zdenerwowany.
-Tu wysiądę, Carlos. Zadzwonię później po ciebie- rzucił.
-Dobrze, proszę pana.
Tom zmarszczył brwi, ale nic nie powiedział.
W domu miał gościa. No, w sumie to nie on, tylko Gordon. Jakiś mężczyzna, gruba ryba, przyszedł do niego coś obgadać. Przedstawił się jako Andreas Daniels, jednak to nazwisko nic mu nie mówiło. Zdaniem Toma facet wyglądał na kawał porządnego skurczybyka, chociaż nie można było mu odmówić urody. Wyglądał jak ucieleśnienie marzeń każdej kobiety i... niektórych facetów. Skoro Tom zwrócił na niego uwagę, oznacza to, że było na co patrzeć.
-Tom!- rzucił Gordon z uśmiechem.- Dobrze cię widzieć! Jak tam pierwszy dzień w szkole?- zapytał.
-Było ok- odparł nastolatek, mierząc uważnym wzrokiem gościa. Andreas również mu się przyglądał z ciekawością.
-Kto to jest?- spytał.
-To mój drugi syn, Tom. Jest bratem bliźniakiem Billa, przyjechał wczoraj z Monachium.
-Faktycznie-stwierdził mężczyzna, śmiesznie przekrzywiając głowę.- Są do siebie podobni.
Tom po raz kolejny zachodził w głowę, gdzie oni, do cholery, widzą podobieństwo, ale nie miał zamiaru w to wnikać.
-A gdzie Bill?- spytał Andreas obojętnie.
-Wysiadł gdzieś po drodze- Dredziarz wzruszył ramionami.
-Pewnie minie trochę czasu, zanim się dogadacie.
Tom nic nie odpowiedział. Wątpił, żeby udało mu się znaleźć wspólny język z
Czarnym, w końcu ten nie zachowywał się jak normalny człowiek.
Zostawił mężczyzn w salonie, a sam poszedł do swojego pokoju. Odrobił wszystkie lekcje, a potem wyszykował się na imprezę. Gdy wychodził z domu, Billa nadal nie było.
Dom tej dziewczyny, Tiny, był duży. Miała ogromny salon, w którym bawiło się mnóstwo ludzi. Niektórzy już się upili i słaniali na nogach albo spali gdzieś na stole, nawet nie starając się być niewidocznym.
Szybko ocenił towar, który ewentualnie mógłby poderwać. Było naprawdę sporo ładnych dziewczyn, ale... Jego wzrok przykuł chłopak. Miał długie włosy, był szatynem i wyglądał, jakby nudziło go to całe towarzystwo. Tom oblizał się mimowolnie, ponieważ chłopakowi nic nie brakowało, a on gustował w tym typie urody.
Podszedł do niego
-Hej- zagadał.
Szatyn spojrzał na niego kątem oka.
-Czego chcesz?- zapytał bez ogródek.
-Wypić razem?- Tom uniósł brwi.
-Nie, dzięki. Moja kuzynka zaprasza na swoje imprezy samych oszołomów, a ja nie chcę mieć nic wspólnego z takimi ludźmi.
-Przecież tutaj siedzisz!- zdziwił się Tom, w ogóle nie reagując na obelgę. Słowo "oszołom" dziwnie go rozbawiło.
-Czekam na kogoś- mruknął, splatając ręce na piersi.
-Na seksowną blondynkę?
Chłopak prychnął.
-Tak, na seksowną blondynkę z fiutkiem z przodu.
-Lubisz chłopców!
-Zwariowałeś?! A tak właściwie, kim ty jesteś? Nigdy wcześniej cię nie widziałem.
-Jestem Tom.
-Tom a dalej?
-Co dalej?
-Pff! Cześć Tom-co-dalej, ja jestem Georg.
Dredziarz zaśmiał się.
Kaulitz.
Georg zagwizdał, przyglądając mu się z uwagą.
-Skądś znam to nazwisko.
-Może kojarzysz mojego brata, Billa Kaulitza. Czarne włosy, chudy, ześwirowany...
-Ten model?
-Tak.
-Nie wiedziałem, że on ma brata.
-Nie martw się, on też nie wiedział.
-Więc... skąd się wziąłeś? Tak nagle?
-Stara wyciągnęła mnie z bidula, wczoraj przyjechałem.
-Aha.
Zapadła cisza. Tom pociągnął solidnego łyka ze swojej szklanki, ukradkiem przyglądając się swojemu nowemu koledze.
-Przestań się gapić, bo sobie coś pomyślę- warknął Georg, wyrywając mu szklankę i biorąc łyka.
-Cześć, Geo!
Tom spojrzał na blondyna, który podszedł do nich z uśmieszkiem na ustach.
-Pff! Ile można czekać?! Zmieniałeś podpaskę czy co?
Blondyn przewrócił oczami.
-Nie, wyobraź sobie że ktoś mi zwinął kabel do wzmacniacza i musiałem skombinować sobie drugi. Ale już wszystko mam. Pomożesz mi wszystko wnieść do garażu?
-Jasne.
-Może pomóc?- zapytał Tom.
-Jeśli chcesz- Geo wzruszył ramionami.- Tak w ogóle, Tom, to jest Gus. Gus, to Tom, kolejny oszołom z klasy Tiny.
Gustav zachichotał, podając rękę Dredziarzowi.
- Jesteś pewien, że nie chcesz zostać na imprezie? My już tu nie wracamy.
Gdyby nie usłyszał "kabel od wzmacniacza" zapewne by olał tych dwóch chłopaków. Te słowa jednak zaintrygowały go. Jeśli chłopakom chodziło o instrumenty, nie ma szans, żeby żałował nawet najlepszą imprezę.
- Nie, spoko.
Geo wzruszył ramionami i razem wyszli z domu. Gus zaparkował czarnego vana przed garażem, który po chwili został otworzony przez Geo. Gus wjechał do środka i kiedy już tam weszli, zamknęli drzwi.
- Przytulnie tu- stwierdził Tom na widok dużej przestrzeni.
Geo zapalił światło i oczom Toma ukazał się cały osprzęt.
- Ale ekstra, chłopaki!
Na widok dwóch gitar elektrycznych jego usta rozszerzyły się w wielkim uśmiechu.
- Umiesz grać na czymś? - spytał Gus, wyciągając z vana części perkusji.
- Umiem na gitarze, ale obecnie nie mam żadnej - powiedział Dredziarz.
- Zagrasz nam coś?
Tom skinął głową. Z wprawą podłączył gitarę do wzmacniacza, przełożył przez szyję pasek od gitary i zaczął grać "Nothing else matters". Gdy skończył, zaczął grać jakąś typowo rockową piosenkę.
- Nieźle. Chciałbym dołączyć do zespołu?- zaproponował Geo.
- Jasne! Byłoby naprawdę super!
Resztę wieczoru spędził z Geo i Gusem. Uczyli się grać razem. Po godzinie prób byli już bardzo dobrze zgrani i szło im naprawdę świetnie. Sami byli zdziwieni, jak łatwo im to przyszło.
Było już około północy, kiedy Gus odwiózł go pod dom. Na widok wielkiej rezydencji zagwizdał głośno.
- O, stary, ale chata! Zazdroszczę ci!
- Wierz mi, nie ma czego. To istny dom wariatów - mruknął Tom. Pożegnał się z kolegą i poszedł do domu.
Światła były prawie wszędzie pogaszone. Tom nie wiedział, jak na jego eskapadę może zareagować Gordon, więc chciał się przemknąć po cichu. Niestety, kiedy dreptał sobie ogródkiem w stronę tylnego wejścia, wywęszył go jakiś pies i zaczął ujadać. Tom, nie mając pojęcia, co za bydle go ściga, zaczął uciekać.
-Scheisse!!!
Był już koło domu, ale pies nadal nie odpuszczał. Wyglądało na to, że nie chce mu zrobić krzywdy, tylko spodobała mu się ta zabawa.
 -Scotty! Cisza!
Tom prawie zderzył się z Billem, który akurat wyszedł zza żywopłotu.
- Co ty tutaj robisz? - zapytał Tom ze zdziwieniem.
- O to samo mógłbym się ciebie spytać - powiedział chłodno Bill.
Dredziarz przypomniał sobie, jak go potraktował na śniadaniu i zrobiło mu się głupio. Wiedział, że był chamski i niemiły. Fakt, Bill zachowywał się skandalicznie, ale w stosunku do niego był naprawdę fair. Dlaczego ma mu ubliżać, skoro Czarny nie zrobił mu nic złego?
- Zresztą, nieważne. To jest Scotty. Jest niegroźny, po prostu robi dużo hałasu. Wystarczy, że rzucisz mu kostkę cukru i da ci spokój.
- Cukru?
- Ten pies uwielbia słodycze.
- Co tu się dzieje?
Zza rogu domu wyszła kolejna osoba. Tom zmrużył oczy, kiedy jasne światło latarki na chwilę go oślepiło.
Dredziarz zorientował się, że stoi przed nim Andreas Daniels. Zdziwiło go to, bo nie sądził, że mężczyzna zostanie na noc.
- Nie sądzę, żeby to był twój interes.
Ton głosu Billa był wręcz lodowaty i jasno dawał do zrozumienia, że facet ma wypierdalać. Mężczyzna jednak się tym nie przejął.
- Trochę szacunku, nie jestem twoim kolegą - mruknął z urazą.
Bill prychnął cicho, ale... Coś było znowu nie tak. Tom nie wiedział, dlaczego, ale poczuł irracjonalny przypływ strachu. To nie było jego uczucie, tylko... miał wrażenie, że ktoś mu je przekazał. Pierwszy raz się z czymś takim spotkał.
- Idziesz, Tom?
- Jasne.
Razem wyminęli mężczyznę i ruszyli do wejścia.
- Ile on tutaj zostanie? - spytał cicho Bill.
- Nie wiem. Byłem przekonany, że przyjechał tylko na chwilę.
Czarny zaklął cicho, ale nic więcej nie powiedział. W ciszy dotarli do swoich pokojów i zniknęli w nich, nie zamieniając ze sobą ani jednego słowa.
Tom coraz bardziej gubił się w tym, co dzieje się w tym domu wariatów. Cokolwiek by to jednak nie było, obiecał sobie, że dowie się prawdy, inaczej nie nazywa się Tom Kaulitz.

***
Moje wcześniejsze notki były żałośnie krótkie i mizernie trochę wyglądały po przeniesieniu na tego bloga, więc postanowiłam pisać trochę dłuższe. Mam nadzieję, że nikomu nie będzie to przeszkadzać. Jeśli czegoś u kogoś nie skomentowałam, proszę mi truć, bo ja trochę ostatnio nie ogarniam. Chcę wakacje.
Ktoś się dziwił, czemu tu nie ma komentarzy. Blog jest przeniesiony z onetu i wszystko niestety zostało tam (www.twincest-bill-i-tom.blog.onet.pl)
Pozdrawiam i czekam na Wasze opinie!

18 komentarzy:

  1. HEJ,ZAPOWIADA SIĘ SUPER OPOWIADANIE.jAK CZĘSTO BEDZIESZ DODAWAĆ KOLEJEN ODCINKI BO NIE WIEM JAK CZĘSTO ZAGLĄDAĆ ŻEBY BYĆ NA BIERZĄCO?.CZEKAM Z NIECIERPLIWOŚCIĄ NA WIECEJ.POZDRAWIAM.

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne. Kocham takiego dziwnego i tajemniczego Billa. I jeszcze ta akcja w łazience... ;> Po prostu super. Czekam na następną notkę. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Odcinek zaskakująco długi, mile mnie zaskoczyłaś ;) bill ciągle jest dla mnie zagadką... Czekam na następny rozdział i pozdrawiam ;*

    [ tokio-problem i joke-of-fate ]

    OdpowiedzUsuń
  4. Oszołom xD Jak to fajnie, że dodajesz dość często odcinki ^^ Mnie tam nie przeszkadza jak będziesz pisać dłuugie rozdziały, bo potrafisz zaciekawić :D
    A Toma ma interesujący charakterek ^^ Taki zabawny i ciekawy xD Billa natomiast można się obawiać nieco o.O
    No, nie podoba mi się ten Andreas, oooj nie podoba >.< Jak tam Bill wyszedł zza żywopłotu to miałam dziwne myśli dotyczące jego i pana A.
    Hm... to Georg jest gejem? Bo się pogubiłam xD
    Pozdrawiam i życzę weny ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Szkoda mi Billa i mam nadzieję że Tom szybko dowie się co jest nie tak i jakoś to rozwiąże. Czekam na next. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. suuuuuuper, jak zresztą wszystko czego dotkniesz

    OdpowiedzUsuń
  7. Super... serio dom wariatów... same tajemnice.. mógł Tomowi powiedzieć w co się pakuje.. i czemu go ściągnął.

    OdpowiedzUsuń
  8. Tu Bill taki wyniosły, silny, a w szkole przemienia się w kogoś innego. Szkoda mi się go zrobiło. Nie daje się dotykać? Ktoś go bardzo skrzywdził. Podejrzewam, że to ten Andreas. Tom w obecności Andreasa, wyczuł strach Billa. Może facet go gwałci. To wyjaśniałoby ten strach przed dotykiem. Mogą być też inne powody, ale ten mi pierwszy wpadł do głowy.
    Tom dzieli łazienkę z Billem i przez nią pokoje się łączą. To może nocą coś usłyszy i pomoże Billowi.
    A Bill nie ma wstydu biorąc prysznic w obecności brata. Za to Tom mógł sobie pomyśleć parę rzeczy. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kombinujesz zaskakująco dobrze. Jesteś bardzo blisko prawdy (tak samo w drugim opowiadaniu odnośnie Joe), ale zanim zaspokoję Twoją ciekawość, minie jeszcze sporo czasu.
      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Domyślam się, że minie sporo czasu. Opowiadanie za szybko by się skończyło. :D
      I zapomniałam dodać, że jak najbardziej widziane długie rozdziały. Mogą być i dłuższe. :D

      Usuń
  9. Dobra czytałąm to po południu i przez to spóźniłam się na trening, teraz dopiero komentuję. Zaczynam:
    Od początku sądziłam tak jak Luana, Bill nie jest taki bez powodu. Dobrze, że Tom chcę sie tym zainteresować, powinien wcześniej, a nie słuchać innych na temat Billa (np. matki), jeśli TAK go traktowali w szkole, to ja się nie dziwie, że jest taki w domu. Powinni się zaprzjaźnić, Tom zdobyć zaufanie Billa, bo już po kilku częściach widać, że z nim coś nie tak. Ma problemy, o których nikt nie wie, a on jako jednak bliźniak, nigdy nie znany, ale jednak bliźniak potrafiłby mu pomóc najlepiej.... Och.. Już się nie mogę doczekać nexta.. Dawaj szybko!! Kibicuję (-:

    OdpowiedzUsuń
  10. Witam. Kooocham Twoje opowiadania. Jest po prostu idealny ;D Czekam na next'a <33

    OdpowiedzUsuń
  11. Kochana! To jest kosmos! Masz leb nie od parady jakby to powiedziala moja polonistka.
    *boze jak ja nienawidze komentowac przez telefon*
    Mnie sie tez to poskladalo w jakas calosc :) ale nie ujawniam swoich wszystkich podejrzen :) czekam z niecierpliwoscia na kolejne czesci opowiadan ;*
    Pozdrawiam bardzo serdecznie ;*

    OdpowiedzUsuń
  12. Taak, ja też przypuszczam, że to ten Andreas zgwałcił albo może nadal gwałci Billa i stąd ta cała jego agresja, butność, stosunek do świata - to po prostu taka bariera ochronna, przez którą nikogo nie zamierza przepuścić w obawie, że ktoś ponownie go zrani. Ostatnio jeszcze w ogóle go nie rozumiałam, zgodziłam się z Tomem, że on jest po prostu snobem, ale ten odcinek wiele wyjaśnił i dał mi do myślenia. Ciekawe, czy Tom zdoła odkryć tajemnicę brata - przypuszczam, że Bill będzie robił wszystko, by tak się nie stało.

    OdpowiedzUsuń
  13. Chce kolejny rozdział no!!! :D ;P Bo zwariuję!!!! ^^

    OdpowiedzUsuń
  14. Kocham cię normalnie! to najlepszy blog z jakim sie spotkałam do tej pory :) przeczytałam chyba wszystkie twoje opowiadania i czekam na kolejne :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Wiedziałam, że chodzi o coś co się Billowi dzieje. Jeste jasnowidzę.. I po prostu uwielbiam tę dwójkę.. W sensie Toma i Billa.. Mogłabym czytać o nich na okrągło.. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)