środa, 11 kwietnia 2012

23.Rozpacz


Po wyjściu od dyrektora i dotarciu do pokoju Tom nie myślał już o niczym innym, jak śnie. Pieprzył to, że się nie kąpał i że powinien dobrze wyszorować swoje dredy. Był nieludzko zmęczony nie tylko walką z Billem i rozmową z Simonem, ale całą sytuacją, w jaką się władował. W dodatku na próbie również dostał niezłego kopa. Był wykończony.
Gdy wszedł do pokoju i zapalił światło, dostrzegł Billa leżącego na swoim łóżku. Zmrużył lekko oczy, ale nie spojrzał na Toma. Ręce podłożył pod głowę i wpatrywał się w sufit, jakby było tam coś wyjątkowo interesującego. Jego lewy nadgarstek był niewidoczny, więc Dredziarz nie wiedział, czy Czarny był u pielęgniarki, czy nie. Postanowił, że nie będzie się do niego odzywał. To, co Cauletz mu zrobił zbyt mocno raniło, żeby tak po prostu mu wybaczyć. Potrzebował czasu, żeby to wszystko przemyśleć i zdecydować, co powinien zrobić.
Na drzwiach od zdemolowanej łazienki dostrzegł napis "BRAWO!" zrobiony czarną kredką do oczu. Przymknął lekko powieki i pokiwał ze zrezygnowaniem głową. Szybko się przebrał i po chwili zgasił światło chcąc, aby ten wstrętny dzień w końcu się skończył.
Leżał na łóżku przewracając się z boku na bok i rozmyślając. Myślał. Myślał. Myślał i... Doszedł do wniosku, że w myśleniu nie jest najlepszy. Wszystko mieszało mu się w głowie. Nie wiedział już, co powinien zrobić. Niby chciał być szczęśliwy i gdyby tylko ktoś mu powiedział, że wcale nie ma brata, rzuciłby się na Billa jak na gwiazdkę z nieba. Ale Czarny był jego bratem. Bliźniakiem. Chłopakiem, który rozbijał się w tym samym matczynym brzuchu i był z nim od momentu zapłodnienia. To go hamowało. Czy jednak powinien pozwolić Czarnemu odejść z jego życia? Czy to naprawdę lepsze rozwiązanie?
Tom westchnął ciężko. Bał się, że jeśli uda mu się odbudować związek z Billem i po jakimś czasie nagle przestanie mu zależeć, to znowu go skrzywdzi. A on już nie chciał więcej go krzywdzić. Tylko problem polegał na tym, że teraz stale to robił. Siebie również nie oszczędzał. Poza tym, nie chciał już żadnej innej dziewczyny. Nie interesowały go, a co do chłopców... Brzydził się. Czarny też był chłopakiem, ale to było zupełnie coś innego. Nie potrafił tego wyjaśnić, bo sam tego do końca nie rozumiał. Wiedział tylko tyle, że szaleńczo pragnie być z Billem. Kochać się z nim. Pieścić go. Być blisko niego i przyjaźnić się z nim. Dzielić marzenia, troski i radości.
Kaszana, pomyślał. Chcę z nim być tak bardzo, że to aż boli. Nie mogę patrzeć na jego obojętną twarz. Aż mnie skręca. Simon mówił, że to nic złego, mimo że jesteśmy braćmi. Dlaczego akurat teraz muszę się tak upierać przy tym, żeby odsunąć od siebie Billa? Tylko nas ranię. On sobie na to nie zasłużył, zbyt wiele już wycierpiał. Jestem do bani!
Żeby oderwać się od przykrych myśli, wcisnął rękę w bokserki dotykając swojego przyrodzenia. Już od kilku dni nikogo nie miał i nadeszła pora, aby rozładować napięcie.
Zsunął bieliznę niżej wyciągając swojego penisa i zaczął się szybko masturbować. Po raz kolejny musiał to robić, i po raz kolejny z powodu Billa. W jedną rękę się wgryzł, żeby przypadkiem nie wyrwał mu się jakiś jęk, a drugą próbował doprowadzić siebie do orgazmu. Był już bardzo blisko, kiedy nagle usłyszał przerażający wrzask Czarnego. Niemal podskoczył mimo wszystko nadal się masturbując.
Kolejny rozdzierający wrzask.
Tom zaklął głośno wyskakując z łóżka i podbiegając do łóżka Cauletza. Nawet się nie poprawił. Nachylił się nad rzucającym się na łóżku Billem i potrząsnął nim.
-Obudź się!- powiedział stanowczo szarpiąc go.
Przypomniał sobie, że na samym początku, kiedy przyjechał do szkoły, Bill również krzyczał przez sen. Był ciekawy, co mu się śniło, że tak tragicznie reagował.
Czarny zerwał się do siadu ciężko oddychając. Tom dostrzegł w ciemności komórkę Billa i poświecił na jego twarz.
Cauletz wyglądał jak upiór. Oczy miał podkrążone, dolna warga mu drżała, a oczy były nienaturalnie rozszerzone. Bez makijażu pokazywała się prawdziwa twarz Billa. Twarz, która była wymęczona i wyglądała po prostu tragicznie. Toma coś ścisnęło za serce patrząc tak na niego. Chciał go przytulić, ale Bill mu na to nie pozwolił.
-Nie dotykaj mnie!- warknął.- I schowaj tego fiuta w majtki, bo rzygać mi się chce.
Tom prychnął cicho odwracając się na pięcie i wracając do łóżka. Fakt, zrobiło mu się trochę głupio, ale nie miał zamiaru tego okazywać. Zirytowany znowu zaczął się masturbować tym razem jęcząc już zupełnie otwarcie. Tom Kaulitz zawsze był zadziorny i tak, masturbował się tak głośno tylko dlatego, że chciał zrobić lokatorowi na złość.
-Jesteś obrzydliwy!- warknął Bill.
Dredziarz jęknął głośniej, kiedy skończył. Odetchnął głębiej i odwrócił się w stronę Billa.
-Doprawdy? Jakoś nie miałeś oporów przed dawaniem mi dupy. Z chęcią rozsuwałeś dla mnie nogi i jęczałeś, że chcesz więcej.
Czarny prychnął.
-I vice versa.
-Ja zawsze lubiłem seks, a to była tylko taka mała odmiana. Zresztą, ty pieprzyłeś mnie kilka razy, a ja ciebie tyle, że nawet nie jestem w stanie policzyć. A może ty liczyłeś, ile razy ci dogodziłem?
-Brzydzę się sobą i tym, że pozwoliłem się dotknąć komuś takiemu jak ty. Jesteś żałosny.
-Nawet teraz mógłbym cię mieć i dobrze o tym wiesz.
-Pff!
-Chcesz się założyć, że znowu dasz mi dupy? Tym razem na pewno nie wyjdziesz zwycięsko z tego zakładu.
-Nie, dzięki. Mam już dość tych twoich chorych gierek! Teraz nagle znowu zachciało ci się pieprzyć i szukasz idioty, który ci da?
Tom uniósł brwi.
-Nie muszę nikogo szukać, wszyscy sami mi się pchają do łóżka. Przypominam, że do niczego cię nie zmuszałem.
Zapadła cisza. Dredziarz czekał na jakiś komentarz, ale on nie nastąpił. Kaulitz pokręcił tylko głową i zamknął oczy.
***
Tom spóźnił się na pierwszą lekcję. Zdarzyło mu się to po raz pierwszy w tej szkole, od samego początku to Bill pilnował, żeby wstawał na czas. W sumie to pewnie zaspałby na cztery pierwsze lekcje, ale około 8.30 do jego pokoju wparowało kilku robotników z zamiarem naprawienia szkód, które wyrządził. Jeden z nich zagwizdał, kiedy zobaczył zdemolowaną łazienkę.
-To ty ją tak załatwiłeś, synu?- zaśmiał się inny.
Tom tylko wywrócił oczami, chwycił w ręce kilka książek, zeszyt do matmy, długopis i wyszedł. Zdziwił się, kiedy zamiast Hani, legendy tej szkoły, zobaczył dosyć przystojnego faceta ubranego w jeansy i szeroką bluzę. Wyglądał jak wyrośnięty uczeń. Miał blond włosy i szare oczy oraz mnóstwo piegów na twarzy.
-Pan Kaulitz, jak mniemam? Zdaje pan sobie sprawę z tego, że lekcja zaczęła się czterdzieści minut temu?- spytał, gdy tylko Tom przekroczył próg klasy.
-Tak, wiem. Zaspałem- powiedział odgarniając na plecy dredy i poprawiając czapkę z daszkiem, którą miał na głowie.
-Jest pan jednym z tej słynnej dwójki, który ma rekordową liczbę jedynek w dzienniku?- spytał nauczyciel.
-Każdemu może się zdarzyć- burknął Tom siadając w ławce.
-Zapraszam do tablicy, panie Kaulitz. Sprawdzimy, czy faktycznie jest pan takim głąbem, na jakiego wskazują pańskie oceny.
-To naprawdę konieczne?- jęknął.
-Tak, chyba że chce pan dostać jeszcze dodatkowy tydzień kary.- Tom spojrzał na niego zdziwiony.- Simon to mój bliski przyjaciel, więc wiem, że wczoraj wieczorem wyładował pan swoją frustrację w dość osobliwy sposób.
Dredziarz zmarszczył brwi. Bliski przyjaciel?
Simon mówił, że jest gejem, pomyślał.
Spojrzał na faceta i nieoczekiwanie dla samego siebie parsknął śmiechem. Wstał z ławki i podszedł do tablicy.
-Bliski... przyjaciel?- spytał biorąc do ręki mazak.
W oczach mężczyzny coś błysnęło.
-Widzę, że trafnie zinterpretowałeś moje słowa.
Tom otworzył szeroko oczy z szoku, zaraz jednak uśmiechnął się. 
-Ach, tak. No, to chyba wszystko jasne.
Mężczyzna podał mu książkę i kazał rozwiązać kilka zadań. Tom był trochę rozkojarzony, ale matematyka nigdy nie była dla niego problemem, więc szybko się uporał z zadaniami.
-Bardzo dobrze, panie Kaulitz. Teraz jeszcze tylko pański zeszyt.
-Dlaczego nie ma Hani?- spytał wręczając mężczyźnie pożądany przedmiot.
-A co? Tęsknisz?
-Pff! Niedoczekanie.
-Tak myślałem. Tamta nauczycielka została zwolniona. Z jakiego powodu? Cóż, to już nie powinno was interesować. Do końca roku ja będę was uczył. Hmm... Wszystkie zadania zrobione poprawnie, jak u pana Cauletza. W porządku. Panie Kaulitz, proszę pożegnać się ze wszystkimi swoimi jedynkami, bo od tej chwili zaczyna pan z czystym kontem. Radzę się przyłożyć.
-Dzięki.
Może ten dzień nie będzie taki zły, pomyślał Tom z lekkim uśmiechem.
Po lekcjach pomagał sprzątaczkom w myciu klas. Po godzinie kazały mu spadać, bo tak strasznie przeklinał, że żadna z nich nie mogła tego słuchać, a bały się zostawić go samego w klasie, żeby przypadkiem czegoś nie zniszczył. Zadowolony poszedł na próbę, gdzie chłopacy już na niego czekali. Od razu zaczęli i ćwiczyli tak długo, aż nie odpadały im ręce.
-Jest ok. W sumie mamy mało czasu, ale na pewno się wyrobimy- powiedział Geo.
-Spadajmy stąd- rzucił Gus rozmasowując sobie barki.
Tom i G&G poszli na stołówkę, a Bill skręcił do biblioteki. Po kolacji Dredziarz nie zastał lokatora w swoim pokoju, więc z westchnieniem poszedł do biblioteki. Przez ten okres, kiedy był z Billem, zaczął się w niej nieźle orientować. Doszedł do tego miejsca, gdzie pieprzył Dianę i zamarł.
Nawet nie musiał rozsuwać książek i sprawdzać, czy Bill tam jest. Rozpaczliwy szloch wyraźnie świadczył o tym, że Czarny siedzi w swoim ulubionym miejscu w bibliotece i... płacze.
Tom usiadł pod ścianą i podkulił nogi. Bill tak mocno płakał, że nawet nie wiedział kiedy, a i z jego oczu poleciały łzy. Czuł bolesny ucisk wokół serca i miał problemy z oddychaniem. Nie mógł znieść tego, że Cauletz tak bardzo przez niego cierpi. Z jego wcześniejszego zachowania można by wywnioskować, że już pogodził się z rozstaniem i miał Toma w czterech literach. Ale teraz...
Boże, Billy, myślał Tom przymykając oczy i pozwalając łzom płynąć. Przepraszam. Tak bardzo cię przepraszam, że przeze mnie cierpisz. To dzięki tobie stałem się człowiekiem. Nauczyłeś mnie czuć, a ja... Zawiodłem cię. Tak mi przykro.
Dredziarz wsłuchiwał się w płacz czarnowłosego i czuł, jak kolejne sztylety zagłębiają się w jego sercu raniąc je. Nie wiedział, kiedy pokochał tego chudego czubka, ale to przecież nie było ważne. Chciał jakoś zmienić tą sytuację i powoli zaczynał dochodzić do wniosku, że może jednak Simon miał rację? Może powinien zostawić za sobą swoje wątpliwości i zdecydować się na związek z Billem, nawet jeśli było to wbrew jego zasadom? Nigdy specjalnie nie przejmował się tym, co wolno, a czego nie, więc teraz też nie powinien tego robić. Kiedyś powiedział do Billa "Leb die Sekunde". Chyba przyszła pora, żeby i on tak naprawdę zaczął tak żyć i wreszcie do końca podporządkował się swojemu mottu carpe diem.

1 komentarz:

  1. I znowu to Billi jest tym biednym i poszkodowanym.. Nie na darmo mówią, że kobieta zmienną jest xD No i widze Tom zaczyna działać~~~
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)