środa, 11 kwietnia 2012

18.Tatuś


Tom wysiadł z limuzyny i spojrzał na ogromną willę, którą miał przed oczami. Burknął tylko coś cicho i wyciągnął z bagażnika swoją torbę z rzeczami.
-Pomóc panu?- spytał szofer.
-Nie, dzięki. Do zobaczenia! Wesołych świąt, Pat- rzucił Tom starając się brzmieć w miarę pogodnie.
-Wesołych świąt. I, panie Kaulitz...
-Tak?
-Mam nadzieję, że wróci pan do nas. Chociaż zawsze był pan raczej trudnym dzieckiem, wszyscy bardzo pana lubimy i... No, wie pan...- plątał się Patrik.
Dredziarz uśmiechnął się lekko.
-Dzięki. Na pewno wrócę, nie mam zamiaru zostawać z tym starym capem dłużej, niż to konieczne.
Szofer zaśmiał się cicho.
-Jak zawsze świetnie potrafi się pan odnaleźć w sytuacji. Życzę powodzenia. I... proszę dać mu popalić!
Tom zaśmiał się cicho i skinął szoferowi głową. Pomachał mu jeszcze, po czym spoważniał, założył gitarę na plecy i zarzucił sobie torbę na ramię ruszając w stronę domu. Na progu oczekiwała go już jakaś służąca.
Mają nawet służbę, pomyślał. My nie mamy. Mama lubi sprzątać.
-Dzień dobry, panie Cauletz- powiedziała starsza kobieta.
-Kaulitz- poprawił.- Nazywam się Tom Kaulitz.
Kobieta nie dała niczego po sobie poznać.
-Witam pana w domu...
-W hotelu- poprawił znowu znudzony.- Jak ma pani na imię?
-Sabina.
-W porządku, Sabino. Jestem Tom. Żaden pan. Jezu, mogłabyś być moją matką.
-Pan Hans nie pozwala służbie zwracać się do siebie po imieniu.
-Będzie musiał zmienić swoje przyzwy... Zresztą, zapomnij. Gdzie on jest?
-Czeka na pana w swoim gabinecie. Zaprowadzę pana...
Tom tylko przewrócił oczami i podążył za służącą. Trochę obawiał się spotkania z Cauletzem. To wszystko działo się tak strasznie szybko, że nawet nie miał czasu tego przemyśleć. Jego głowę cały czas zaprzątał Bill, a o swoim biologicznym ojcu nawet nie myślał. W sumie chyba najbardziej bał się tego, że może być do niego podobny. Był do niego negatywnie nastawiony nie tyle dlatego, że go oddał, lecz dlatego, że tak podle potraktował Billa. Miał wrażenie, że ten facet nie zasługuje na zbyt wiele, ale postanowił, że nie będzie go zbyt pochopnie oceniał. W końcu u Kaulitzów było mu naprawdę dobrze.
Ignorując bogaty wystrój domu szedł za służącą, aż w końcu zatrzymała się przed jednymi drzwiami. Zapukała cicho i po usłyszeniu "bitte", weszła do środka.
-Pan Tom, proszę pana- powiedziała.
Mężczyzna skinął tylko głową. Tom wszedł do środka i w ogóle się nie rozglądając spojrzał na swojego ojca. Nawet nie usłyszał, kiedy służąca wyszła. Patrzył na twarz mężczyzny szukając jakichś podobieństw między sobą i nim, ale nic nie dostrzegł. Uspokojony patrzył prosto w szare oczy czekając, aż facet się odezwie.
On również lustrował go wzrokiem. Patrzył na niego tak... dziwnie.
Tom splótł ręce na piersi.
-Wyrosłeś- stwierdził w końcu Cauletz w ogóle nie ruszając się z miejsca.
-Eureka!- odparł Tom przewracając oczami.
-Wiem, że to wszystko może ci się wydawać nieprawdopodobne i pewnie czujesz się oszukany, ale nie ma powodu, żebyś był do mnie nastawiony wrogo. Chciałbym się z tobą zaprzyjaźnić.
Jeśli ten facet myśli, że on to kupi, to chyba upadł na głowę w dzieciństwie.
-Szybko sobie o mnie przypomniałeś.
-Usiądź, pogadamy.
Niedoczekanie!
-Nie chcę z tobą rozmawiać. Wiem już wszystko, co powinienem wiedzieć. Przyjechałem tutaj tylko z dwóch powodów. Ty nie jesteś żadnym z nich.
Mężczyzna uniósł brwi zaskoczony jawną wrogością swojego syna.
-Chyba nie jesteś w najlepszym humorze. Dałem ci za mało czasu na przetrawienie tego wszystkiego?
Pff!
-Tutaj nie ma co trawić.
-Tom, posłuchaj...
-Nie.
-Dobrze, w takim razie dlaczego tutaj przyjechałeś?
Tom uśmiechnął się lekko. Czekał na to pytanie.
-Dlatego, że stary mnie prosił.
-To nie jest twój ojciec.
Jasne...
-Na pewno jest bardziej moim ojcem, niż ty.
Facet tylko prychnął.
-A drugi powód?- zapytał.
-Stary powiedział, że... mam brata.
-Tak, to prawda. Masz brata bliźniaka.
-Chcę go poznać.
Hans westchnął ciężko.
-To niemożliwe.
Przeginasz, koleś, pomyślał Dredziarz marszcząc brwi.
-Niby dlaczego?
-Nie ma go tutaj.
-Nie ma go w święta w domu? Dlaczego?
-Jest w szkole.
-W święta?- Tom uniósł do góry jedną brew. Ten facet zaczynał mu działać na nerwy.
-Jeśli już tak bardzo cię to interesuje, nie zasłużył sobie na to, żeby tutaj być. Nawet w święta. Dlatego nie możesz się z nim zobaczyć.
Jasne, tyle to już sam się dowiedział. Co ten stary cap sobie wyobraża? Kasa zrobiła mu siano z mózgu... O ile kiedykolwiek wcześniej miał mózg. Dredziarz szczerze w to wątpił.
Ten koleś nie może być jego ojcem!
-Chcę poznać mojego brata. Jeżeli go tutaj nie ma, spadam stąd.
-Nigdzie nie pójdziesz.
Pff!
-Zmuś mnie, żebym został- zaśmiał się głupio Tom.
-Ten idiota zrobił z ciebie potwornego cwaniaczka!- warknął Cauletz.
-On przynajmniej cokolwiek ze mną zrobił. Ty mnie tylko porzuciłeś.
-Nie zawsze wszystko w życiu układa się tak, jakbyśmy chcieli. Nie miałem wyjścia.
-Nie pieprz! Zresztą, mało mnie to obchodzi. Chcę poznać mojego bliźniaka. Po to tutaj przyjechałem. Skoro go tutaj nie ma, obaj marnujemy czas.
-Wierz mi, że nie chcesz go poznać. To cwaniaczek i w dodatku... pedał. Maluje się, farbuje włosy i ubiera się w obcisłe ubrania.
-No, to będzie ciekawie. Właściwie, to dlaczego go tutaj nie ma?
-Ponieważ mi się sprzeciwił oraz przyprowadził do domu jakiegoś pedała, którego chciał rozdziewiczyć na kanapie w salonie!- warknął Hans ze złością.
Bill był tematem tabu, to było widać.
Dredziarz parsknął śmiechem.
-W takim razie mamy wiele wspólnego. Chcę go zobaczyć. Zadzwonisz po niego czy nie?
Zapadła cisza. Tom i Hans mierzyli się złymi spojrzeniami, w końcu mężczyzna ustąpił.
-W porządku. Przyjedzie tutaj na kilka dni, żebyście mogli się poznać. Zadowolony?
Tom odwrócił się na pięcie i bez słowa wyszedł. Akurat korytarzem szła jakaś kobieta. Gdy go zobaczyła, pisnęła cicho i rzuciła się na niego mocno ściskając.
-Tom! Kochanie, tak bardzo za tobą tęskniłam!- powiedziała i rozpłakała się.
-Ee...- odparł inteligentnie Dredziarz.
Czuł się nieswojo, kiedy ta obca kobieta go ściskała, całowała po policzkach i nazywała kochaniem. Była dla niego obcą kobietą. To, że naprawdę była jego matką, nie miało zbyt wielkiego znaczenia. Jego prawdziwymi rodzicami byli Kaulitzowie. Był wierny i wiedział, że nigdy ich nie zamieni na żadnych innych.
-Hej... Mogłaby mnie PANI zaprowadzić do mojego pokoju? Chciałbym odpocząć- powiedział odsuwając ją od siebie.
-Pani? Kochanie, jesteś moim synem!- odparła z radosnym uśmiechem.
-Nie sądzę. Jestem synem Kaulitzów. Koniec, kropka. Gdzie jest mój pokój?
Kobiecie spełzł uśmiech z twarzy. Kaulitz miał to w czterech literach. Do tej kobiety też miał negatywne nastawienie, przecież nie pomogła Czarnemu podczas kłótni z ojcem. Nie zasłużyła na jego uwagę.
-Zaprowadzisz mnie?- powtórzył ostrzej.
Kobieta tylko kiwnęła lekko głową i kazała mu iść za sobą.
-Proszę, to twój pokój- powiedziała otwierając przed nim drzwi.
-Dzięki- rzucił Dredziarz i zatrzasnął jej drzwi tuż przed nosem.
Prychnął cicho, odłożył torbę i gitarę i walnął się na ogromne łóżko. Zamknął oczy. Zasnął w mgnieniu oka.
Obudziło go pukanie do drzwi. Zaspany krzyknął "bitte" i zerknął w stronę drzwi. Do jego pokoju wkroczył Hans. Miał wściekłą miną, a tuż za nim kroczył... Bill.
-Chciałeś poznać swojego brata. Proszę bardzo. Bill, to twój bliźniak Tom. Tom, to jest Bill.
Dredziarz z początku miał zamiar udawać, że się nie znają. Teraz jednak przeszła mu na to ochota.
-Bill? Jesteś moim bratem?- spytał wskazując na niego palcem.
Czarny uniósł brew nie bardzo wiedząc, o co mu chodzi.
-Znasz go?- zapytał stary Cauletz.
-Mieszkamy w jednym pokoju w szkole.
-Co?!- wykrzyknął facet patrząc na nich.
Bill połapał się, jak Dredziarz ma zamiar to rozegrać. Na jego twarzy nie zagościł jednak nawet cień uśmiechu.
-Dla mnie to też niespodzianka. Wiedziałeś, że masz brata?- zapytał.
-Nie, a ty?
-Też nie.
-Tego to się nie spodziewałem- zaśmiał się Dredziarz kręcąc głową.
-Skoro się znacie, to pogadacie później. Bill, chciałbym z tobą porozmawiać. Na osobności.
Czarny wzruszył ramionami. Rzucił bliźniakowi beznamiętne spojrzenie, po czym wyszedł ze swoim ojcem z pokoju.
Tom zmarszczył brwi. Odczekał chwilę, po czym podążył za nimi. Gdy drzwi od gabinetu zamknęły się za jego rodziną, po cichu do nich podszedł i oparł się o ścianę tuż przy wejściu do gabinetu. Był ciekawy, co takiego ważnego chciał powiedzieć stary.

1 komentarz:

  1. Mam nadzieję, że do siebie wrócą czy coś (i że zrobią to dość szybko)~~~ Jestem ciekawa tej rozmowy, więc czytam dalej..
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)