niedziela, 11 listopada 2012

Rozdział 18



- Gdzie on jest?! Jak Boga kocham, zabiję go…!
Eric westchnął. Siedzieli przy stole konferencyjnym – on, manager Andreja i kilkoro innych, w jego mniemaniu nie ważnych ludzi. Gwiazdy programu, oczywiście, nie było.
Spóźniała się.
Powinien był go zabrać ze sobą. Zamiast słuchać głupich tekstów, że musi jeszcze rano gdzieś skoczyć, trzeba było złapać go za szmat i wpakować do auta. No, ale przecież Andrej obiecał, że się nie spóźni. OBIECAŁ. Richards zakodował sobie w głowie, że akurat tego typu obietnicom nie może ufać.
Dziennikarze denerwowali się. Minęło już piętnaście minut, a o miejscu pobytu Andreja nikt nic nie wiedział. Wstrętny smarkacz. I jak tu traktować takiego poważnie?!
Drzwi otworzyły się z hukiem i do sali wkroczył Pejic. Zziajany, czerwony na twarzy
i z rozwianymi włosami, ale w jednym kawałku i z wyraźną miną zbitego psa. Wszedł po stopniach i usiadł przy stole, wzdychając cicho.
- Sorry za spóźnienie – powiedział. – Wypadek w centrum.
- Jak przejechałeś? – spytał cicho Eric.
Andrej westchnął.
- Przybiegłem.
Kilku reporterów to usłyszało i zachichotało.
- W porządku. Skoro Andrej już dotarł, możemy zacząć – rzekł manager do mikrofonu.
Prawie wszystkie ręce od razu wystrzeliły w górę.
- Pan w pierwszym rzędzie.
- Dlaczego przez tyle czasu ukrywałeś swoją orientację seksualną i twierdziłeś, że jesteś hetero?
Andrej wywrócił oczami.
- Gdybym wiedział, że ciągnie mnie do chłopaków, z pewnością byście o tym wiedzieli.
- Jak mamy to zinterpretować?
- Tak, że wcześniej faktycznie byłem przekonany, że jestem hetero. Dopiero kiedy pojawił się Eric, rzucił nowe światło na pewne sprawy.
- Pani z tyłu, proszę.
- Chcesz przez to powiedzieć, że wcześniej nie miałeś żadnych homoseksualnych przygód?
- Na studniówkę poszedłem jako dziewczyna najlepszego przyjaciela, żeby wkurzyć rówieśników, ale to chyba nie jest przygoda homoseksualna.
Dziennikarze zaczęli się śmiać.
- Czy spotykanie się z mężczyzną oznacza, że nie pociągają cię kobiety?
- Nigdy nic takiego nie mówiłem. Po prostu teraz mam większy wybór...
Eric kopnął go pod stołem.
- … Zresztą, po co to wszystko? I tak mi nikt nigdy nie wierzył, jak mówiłem, że jestem hetero.
- Jak się poznaliście? Pytanie skierowane do pana Richardsa.
Eric westchnął.
- Zatrudniono mnie w agencji Chadwick Models, ponieważ jeden z fotografów miał wypadek i przez kilka miesięcy miał przebywać na urlopie. Tak się złożyło, że moim obowiązkiem było robienie zdjęć Andrejowi.
- Znaliście się wcześniej?
- Nie przypominam sobie, żebyśmy się kiedykolwiek wcześniej spotkali.
- Co takiego się stało, że akurat pan Richards wzbudził pana zainteresowanie, panie Pejic?
Model przez chwilę się zastanawiał.
- Powiedział mi, że nie lubi blondynek – zażartował chłopak.
Dziennikarze zaśmiali się.
- Planujecie razem przyszłość?
Tym razem odpowiedział Eric.
- Jesteśmy razem od niedawna. To za krótko, żeby snuć jakiekolwiek plany. Na razie staramy się dobrze poznać.
- Jeszcze dwa pytania – ogłosił manager modela.
- Czy modele, których pan fotografuje, nie mają nic przeciwko, że jest pan gejem?
- Nie sądzę. Są raczej na tyle bezczelni, żeby sprawdzać, w jakim stopniu mogą mnie pociągać.
- Eric ma zdecydowane powodzenie wśród brunetów. Co rusz coś mu proponują – dodał Andrej żartobliwie. Najwyraźniej nieźle się bawił. – Chyba dlatego skusił się na blond.
- Jesteś bezczelny, Pejic.
- Oho, po nazwisku!
Dziennikarze znowu wybuchli śmiechem. Andrej miał taki pocieszny wyraz mordy, że nie szło się nie roześmiać.
- Co na to twoja rodzina?
- Nie mają nic przeciwko. Właściwie to chyba się tego spodziewali.
- Dziękuję, koniec pytań. Mam nadzieję, że rozwialiśmy państwa wątpliwości i odpowiedzieliśmy na wszystkie pytania.
Andrej odetchnął. Chwycił szklankę Erica i wypił od razu całą szklankę wody.
- Nareszcie trochę wytchnienia.
- Ta… Bardzo swobodnie się czujesz na tych konferencjach, to muszę ci przyznać.
- Jak coś chlapnę, to manager to potem jakoś odkręci. Nie płacę mu za obijanie się, nie?
Andrej uśmiechnął się szeroko, nakładając na twarz okulary przeciwsłoneczne.
- Chodź, dzisiaj jest wielki dzień.
- To znaczy?
- To znaczy, że mogę wydać całe dwie stówy na zakupy w księgarni.
- Książki kiedyś cię zjedzą.
- To będę zjedzony. No, chodź!
Eric pokręcił tylko głową, ale posłusznie poszedł z Andrejem do księgarni. Tak po raz kolejny doszedł do wniosku, że Pejic to zwykła baba. W ogóle nie mógł się zdecydować, które książki chce kupić. Nagle okazało się, że chce książki na kwotę znacznie przekraczającą trzy stówy.
- Co za problem? – zirytował się w końcu Richards. – Weź wszystkie, stać cię na to!
- Żartujesz? – jęknął chłopak. – Przez tydzień nie wylazłbym z pokoju!
- I tak prawie z niego nie wyłazisz.
Pejic uśmiechnął się sugestywnie.
- Ale robię co innego. Akurat ty powinieneś o tym wiedzieć.
Młoda sprzedawczyni spłonęła rumieńcem, kiedy zobaczyła powłóczyste spojrzenia, jakie mężczyźni sobie posłali.
- Wybieraj albo ja zrobię to za ciebie.
Andrej aż pisnął z oburzenia i pospiesznie wrócił do przeglądania książek.
- Jesteś nieczułym ignorantem – mruknął, decydując się w końcu na konkretny zestaw książek.
- Tak, tak. Płać i chodź.
- Właściwie dlaczego miałbym gdzieś z tobą iść?
- Hm… Ja mam wolne, ty masz wolne…
- Ja mam książki.
 Eric westchnął.
- To niech ci te książki zrobią dobrze – mruknął Richards wprost do ucha swojego chłopaka, po czym z wyzywającą miną pomachał modelowi i wyszedł. Andrej zapłacił pospiesznie i pobiegł za nim.
- Ej, czek… Au!
Blondyn zrobił kilka chwiejnych kroków w tył i spojrzał ze zdziwieniem na Erica, który stał jak wmurowany.
- Czego chcesz?
Pejic wyjrzał zza niego i dostrzegł czarnowłosego mężczyznę, który przyglądał mu się  zaciekawieniem.
- To ten twój chłopak, prawda? – zainteresował się nieznajomy. Uśmiechnął się lekko. – Cześć. Jestem Mark. W dzieciństwie przyjaźniłem się z Ericem.
- A w chwili obecnej był na tyle bezczelny, żeby opublikować o nas artykuł.
- Ty to puściłeś do druku? – zdziwił się Pejic, podając mu rękę. Uśmiechnął się. – Miło mi poznać.
- Widzisz, Eric? Twój chłopak nie jest zły za ten artykuł, bardzo zgrabnie z tego wszystkiego wybrnął. A ty się tak piekliłeś.
- Serio? – zdziwił się model.
- Serio, serio. – Mark uśmiechnął się kpiąco. – Nawet wylał szefowi kawę na spodnie.
- Wcale nie! – warknął Richards, zaciskając dłonie w pięści. – Filiżanka się przewróciła.
- Dziwne, żeby się nie przewróciła. Tak grzmotnąłeś tą gazetą o biurko, że omal nie pękło w pół.
Eric wywrócił oczami.
- Chciałeś czegoś konkretnego? Śpieszy nam się.
Andrej spojrzał na swojego chłopaka ze zdumieniem. Dlaczego Eric był taki wredny dla tego faceta? Skoro byli przyjaciółmi z dzieciństwa, dlaczego atmosfera była tak ciężka, że można ją było kroić nożem? To było zdecydowanie dziwne. W ogóle wyglądało na to, że to Eric z jakiegoś powodu nie lubi tego całego Marka. Na Andreju zrobił całkiem miłe wrażenie, chociaż nie chciał dać się zmylić pierwszemu wrażeniu. Na początku Eric wydawał mu się kompletnym dupkiem, a teraz był taki kochany.
- Chciałem tylko porozmawiać. Wielkie mi halo.
- My już idziemy.
- Do zobaczenia – powiedział Andrej z lekkim uśmiechem. Eric złapał go za rękę i pociągnął.
- Hej!
- Lepiej się zastanów, gdzie dokładnie zostawiłeś auto. Nie mam zamiaru znowu go szukać przez dwie godziny.
- To był wypadek, no! – burknął urażony model. – Spieszyłem się i…
- Tak, nie zobaczyłeś, gdzie zaparkowałeś. Po prostu wyleciałeś z niego jak z procy i przez dwie godziny ciemną nocą go szukaliśmy, bo nie mogłeś sobie przypomnieć, gdzie to było.
- To było bardzo ważne spotkanie! – bronił się Andrej.
- Serio? – spytał Eric kpiąco. – Nie wiedziałem, że do fryzjera teraz takie kolejki!
- Jasne, śmiej się dalej! – burknął Pejic.
Richards westchnął i objął go ramieniem w pasie.
- Lepiej zacznijmy go szukać, zanim się ściemni.
- Hej!

- O co chodzi z tym całym Markiem? – spytał Andrej, gdy już siedzieli u Erica w domu. Blondyn leżał na łóżku fotografa i patrzył w sufit. Eric siedział obok niego, bawiąc się poduszką.
- A o co ma chodzić?
- No, ty mi powiedz. Wyraźnie nie pałałeś do niego szczególną sympatią.
Eric zapatrzył się na akt Andreja, który powiesił u siebie w sypialni. Na początku model protestował, ale potem dał sobie spokój i wymusił na fotografie obietnicę, że za jakiś czas odda mu ten szkic. Eric niechętnie się zgodził.
- Nie widziałem go kilkanaście lat. To mały, przebiegły gnojek. Nie wierz mu, cokolwiek by ci powiedział. Uwielbia wykręcać kota ogonem i maczać palce w sprawach innych ludzi.
- Łączy was coś?
- Nie. Jako dzieci byliśmy dość blisko, ale potem kontakt się urwał. Wyprowadził się ze starymi do miasta i tyle go widziałem.
- Sprawiał wrażenie miłego…
- To tylko pozory.
- Hm… Fakt, coś musi w tym być. W końcu opublikował ten artykuł, nie? To, że po nas to spłynęło, to już inna sprawa.
- Jutro będziesz na wszystkich pierwszych stronach.
- Zdarza się – Pejic wzruszył ramionami i uśmiechnął się szeroko.
- Skromny to ty nie jesteś.
- Jestem bardzo skromny.
- Jasne – Eric wywrócił oczami. Położył się obok Andreja i westchnął. – Co mnie podkusiło, żeby związać się z blondynem?
- Można wiedzieć, do czego pijesz?
Nieoczekiwanie Richards zachichotał.
- Do niczego. Chcę cię wkurzyć.
- A chcesz, żeby było zero seksu przez tydzień? – spytał oburzony model.
- Nie odważysz się. A propos… Jak twój tyłek?
Andrej zaczerwienił się.
- A jak ma być?
- Boli?
- Właściwie… Właściwie to nie… Trochę mnie szczypało, ale… Jest ok.
- Przyzwyczaisz się.
- To było pocieszenie? Raczej marne.
Eric prychnął. Andrej poczuł, że telefon mu wibruje w kieszeni. Wyciągnął go i odebrał.
- Halo…?
Richards obserwował modela, ciekawy, o co może chodzić. Andrej zerwał się do siadu. Na jego twarzy odmalowało się zmartwienie.
- Tak, tak… Oczywiście… Przybędę najszybciej jak się da.
- Coś się stało? – spytał Eric, kiedy Andrej odłożył telefon na kołdrę.
- Igor jest w szpitalu.

***
Dzisiaj wyjątkowo krótko, ale kompletnie nie mam głowy do tego opowiadania. Rozdział jest niesprawdzony, mam nadzieję, że nie rzucało się to jakoś mocno w oczy.
Co do tej ankiety, to osoby, które głosowały na yaoi, nie muszą się obawiać. Cały czas pracuję nad różnymi tekstami i jeśli tylko uznam, że jestem w stanie doprowadzić jedno z nich do końca na blogu, rozpocznę publikację. Na razie zbieram materiały. Tak szczerze powiedziawszy, to mam w zapasie tylko jeden pomysł na twincest. Mam nadzieję, że w międzyczasie wpadnie mi coś do głowy.
Nie powiadamiam o tym rozdziale.
Pozdrawiam!

6 komentarzy:

  1. W szpitalu? Ciekawe, co się stało. Mam nadzieję, że nic poważnego. Nie lubię tego Marka, jakiś dziwny jest... Zastanawia mnie, co wydarzyło się między nim a Erickiem.
    Jak jest ok, wszystko się układa, to nagle wyskakujesz z jakąś "bombą" i cały świat danych bohaterów się wali. I właśnie to najbardziej kocham w Twoich opowiadaniach. <3
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Andrej, Andrej... Jak zwykle spóźniony. Nadal nie mogę się przyzwyczaić do jego tendencji pojawiania się na spotkaniach po czasie. Chociaż... Na pierwszą oficjalną randkę z Eric'iem się nie spóźnił, o ile dobrze pamiętam. ;)
    Mam nadzieję, że nikt nie zginął, ale po takich opowiadaniach można spodziewać się wszystkiego.
    Co do nowych projektów to bez strachu przyznaję, że głosowałam na yaoi. Szczerze mówiąc one jakoś bardziej mnie interesują niż twincesty. Nie chcę, abyś poczuła się urażona, ani nic podobnego, bo twoje opowiadania o bliźniakach naprawdę nie są złe, jednak jeśli chodzi o mnie to wolę teksty, w których pojawiają się zupełnie mi nieznane postaci, które można wykreować na swój własny sposób, a nie trzymać się kanonu. Zazwyczaj przy bohaterach, których wykreowało się osobiście, można zrobić i opowiedzieć więcej.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Andrej, Andrej... Jak zwykle spóźniony. Nadal nie mogę się przyzwyczaić do jego tendencji pojawiania się na spotkaniach po czasie. Chociaż... Na pierwszą oficjalną randkę z Eric'iem się nie spóźnił, o ile dobrze pamiętam. ;)
    Mam nadzieję, że nikt nie zginął, ale po takich opowiadaniach można spodziewać się wszystkiego.
    Co do nowych projektów to bez strachu przyznaję, że głosowałam na yaoi. Szczerze mówiąc one jakoś bardziej mnie interesują niż twincesty. Nie chcę, abyś poczuła się urażona, ani nic podobnego, bo twoje opowiadania o bliźniakach naprawdę nie są złe, jednak jeśli chodzi o mnie to wolę teksty, w których pojawiają się zupełnie mi nieznane postaci, które można wykreować na swój własny sposób, a nie trzymać się kanonu. Zazwyczaj przy bohaterach, których wykreowało się osobiście, można zrobić i opowiedzieć więcej.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie lubię Marka, nie lubię i już!
    Za to relacja między chłopakami wygląda na coraz bliższą :)

    OdpowiedzUsuń
  5. mrauuuu :) wszysttko super, ale końcówka straszna :(

    OdpowiedzUsuń
  6. oczywiście dzień bez spóźnienia Andreja jest dniem straconym hehe :P

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)